Skocz do zawartości

Suplementować czy nie suplementować?... Zdrowie, Dieta, Suplementy, Wellbeing


Arthass

Rekomendowane odpowiedzi

Przecież Arthass podał, ze jedynym suplementem wartym rozważenia w przypadku niedoczynnosci tarczycy jest jod. Także ta Twoja lekarka po fakultetach wie tyle i potwierdza to, co człowiek bez żadnych kwitów z forum audio. Mam nadzieje, ze jej porady kosztowały Cię tyle samo, co porady  Arthassa :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, micbud napisał:

Przecież Arthass podał, ze jedynym suplementem wartym rozważenia w przypadku niedoczynnosci tarczycy jest jod.

Widziałem ten fragment. Ale jednocześnie Arthass napisał, że niedoczynność tarczycy jest nieuleczalna; nie pisał też nic o końskich dawkach płynu Lugola 5% (pewnie coś tam mu się o uszy z tym jodem obiło ale w którym kościele dzwonią tego dokładnie nie wie). Poza tym nie można bezpiecznie suplementować jodu w dużych dawkach bez oznaczenia jego poziomu badaniem, które Arthass parę stron temu niemiłosiernie skrytykował.

I skoro wiedza, którą tu zreferowałem jest taka powszechna to dlaczego @Bednaar nie stosuje tych metod? Dlaczego nie wykonał badania jodu (i innych witamin/pierwiastków) w organizmie?

 

Ja się tylko kulturalnie pytam...

Edytowane przez Melo2573
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Melo2573 napisał:

Suplementy mogą służyć leczeniu choroby (i niekoniecznie służą wyłącznie uzupełnieniu diety).


Mogą, ale nie są do tego przeznaczone. Podobnie dieta, ćwiczenia i zdrowy tryb życia może przyczynić do remisji choroby lub nawet wyleczenia. Suplementy wg definicji są uzupełnienie, dodatkiem do diety. Nikt suplementów nie kontroluje pod kątem terapeutycznych właściwości zawartych substancji. Ani też nie sprawdza, czy ilość aktywnych substancji jest na poziomie wykazującym jakikolwiek biologiczny wpływ na organizm, bo wiele substancji musi przekroczyć odpowiedni próg dawek, by w ogóle wywarło określony efekt metaboliczny. Nazywa się to w farmakodynamice "Oknem Terapeutycznym" ( Therapeutic Window ). Są to ilości substancji pomiędzy takimi, które nie wywierają żadnego mierzalnego wpływu biologicznego, a takimi które wywierają już toksyczny wpływ. Suplementy diety często nie są w ogóle standaryzowane na ilości substancji aktywnych, więc to jest takie "leczenie na oślep".

 

17 godzin temu, Melo2573 napisał:

Jakiej choroby? Na przykład wynikającej z ostrych niedoborów witamin czy innych niezbędnych substancji w organizmie


Od tego masz witaminowe lub mineralne leki OTC choćby :)W takich preparatach masz pewność, że substancje są w odpowiednich formach związków, w odpowiednich ilościach terapeutycznych, a ich efektywność została potwierdzona w badaniach klinicznych. Poza tym, zostały wyprodukowane zachowując rygorystyczne warunki produkcji narzucone przez standardy farmaceutyczne ujęte m.in. w European Pharmacopoeia, ilości substancji są odpowiednio standaryzowane a ich dawki w porcji potwierdzone analizami laboratoryjnymi. Nad tym wszystkim czuwają odpowiednie organizacje, w Europie jest to European Medicines Agency. Suplementy nie obowiązują żadne regulacje poza SANEPID.

 

17 godzin temu, Melo2573 napisał:

W takiej sytuacji (ostrych niedoborów) dieta to za mało (zbyt długo trwałoby uzupełnianie) - potrzebne są właśnie suplementy zawierające skoncentrowane dawki witamin/pierwiastków.


Z tym bym dyskutował i to bardzo mocno. Jeśli skonsultujesz niedobory z ogarniętym dietetykiem, to większość bardzo łatwo uzupełnić - nawet głębokich. Jedynie w przypadku witaminy D może być istotniejszy problem, bo nie występuje w większych ilościach w pożywieniu. Reszta jest dość banalna.

 

17 godzin temu, Melo2573 napisał:

Bo jak słusznie napisał powyżej @Bednaar medycyna kliniczna nie leczy niektórych chorób


A medycyna alternatywna leczy wszystkie? Problem w tym, że medycyna alternatywna nie dostarcza żadnej dokumentacji, żadnych wysokiej jakości badań które uwzględniają efekt placebo na potwierdzenie skuteczności swoich metod. Gdyby dostarczała, to nie byłaby medycyną alternatywną, tylko nauką medyczną :) Nauka kieruje się swoimi zasadami i odpowiednimi metodami weryfikującymi oraz dokumentującymi fakty.

 

17 godzin temu, Melo2573 napisał:

Problem w tym @Arthass, ze Ty zakładasz, że medycyna nieakademicka (którą etykietujesz pejoratywnym mianem "desperackiej medycyny alternatywnej") z założenia nie jest aplikowana pacjentom przez lekarzy medycyny


Jeśli jest aplikowana przez lekarzy medycyny z uprawnieniami, to lekarze tacy działają wbrew prawidłowej sztuce medycznej, narażając pacjenta na niebezpieczeństwo. Lekarz taki nie może zalecać praktykowania medycyny alternatywnej jako porady medycznej, nie może jej praktykować w ramach wykonywanego zawodu. Jeśli takie coś występuje, to praktykę taką należy zgłosić do Naczelnej Izby Lekarskiej.
Jeśli sobie zaleca takie coś "po pracy" to już jego sprawa. W każdym zawodzie są ludzie, że tak to ujmę "odwalający fuszerkę". Niemniej, nie każda metoda leczenia alternatywnego jest z góry idiotyczna, a czasem może być korzystna. Choćby hirudoterapia ma bardzo solidne podstawy w nauce, i po prostu najzwyczajniej w świecie nie zaprzecza sobie ani faktom naukowym już w założeniach. Jeśli jakaś alternatywna metoda nie przeczy faktom naukowym i jest relatywnie bezpieczna w użyciu, to czemu nie? Nie jestem z góry przeciwny takim metodom. Inna sprawa, że opieranie się na nich wyłącznie w przypadku jakichś poważnych chorób może zagrażać pogorszeniu się zdrowia pacjenta, a nawet doprowadzić do skrajnego wyniszczenia organizmu.

 

17 godzin temu, Melo2573 napisał:

stosowane suplementy (np. te ze zdjęcia powyżej) zostały zalecone przez lekarza medycyny a nie jak piszesz "internetowego guru". 


Jeśli lekarz zaleca Ci się leczyć suplementami ze zdjęcia powyżej, to albo jest nieuczciwym lekarzem świadomym tego, że jest to placebo, ale czerpie z tego jakieś korzyści np. naganiając klientów, albo jest lekarzem po prostu niekompetentnym. Zdarzają się tacy, jak w każdym zawodzie. Suplementów nie przepisuje się jako substytutów leków. Suplementy - jeśli potrafi się odpowiednio zweryfikować ich jakość oraz efektywność terapeutyczną - mogą czasami bardzo pomóc w leczeniu. Nie jestem przeciwnikiem suplementów, a wręcz jestem fanem dobrych suplementów w każdym przypadku. W chorobie jako wsparcie mogą się okazać niezwykle pomocne.
Nigdy natomiast nie powiem nikomu, by zamiast właściwego leczenia medycznego kupił sobie suplementy.
 

17 godzin temu, Melo2573 napisał:

Ale na swoim przykładzie udowodnię, że uleczalna jest (przynajmniej w pewnych przypadkach)!


To są dowody anegdotyczne, nie posiadające zbyt wielkiej wartości naukowej.

 

17 godzin temu, Melo2573 napisał:

A jeżeli wiele witamin/pierwiastków jest w deficycie to jest duże prawdopodobieństwo powstania innych chorób z tego deficytu wynikających. Na przykład niedoczynności tarczycy.


Oczywiście, dlatego witaminy i minerały są niezbędne do życia, i dlatego mamy dzienne normy ich spożycia :) Ale to jest tylko jedna z wielu możliwości. Ja jestem fanem i zalecam profilaktykę zamiast leczenia - to znaczy niezależnie jaką dietę prowadzimy, ważne by było to dieta racjonalna. Dieta racjonalna to termin naukowy i oznacza dietę dostarczającą wszystkich niezbędnych witamin i minerałów w rekomendowanych ilościach.

 

17 godzin temu, Melo2573 napisał:

choroba ta na gruncie medycyny akademickiej jest obecnie nieuleczalna, któraż to medycyna nakazuje brać hormony do końca życia. 

 

yyy... bo ma to na celu zapobieganie powikłaniom związanym z upośledzeniem wybranych mechanizmów w organizmie? Takie powikłania mogą powodować progresję choroby, ale też powstawanie innych chorób po drodze.
 

17 godzin temu, Melo2573 napisał:

deficyt jodu został bowiem u mnie stwierdzony 8 miesięcy temu na podstawie badań, których fragment wkleiłem parę stron temu, a z których Ty bez litości się naśmiewałeś

 

Wybacz, ale naśmiewałem się z tych badań, ponieważ istnieją skuteczne metody diagnostyczne, dlatego nie rozumiem w jakim celu korzystać z badania, które nie zostało w żaden sposób ustandaryzowane, które ma niską wartość diagnostyczną i jest w dodatku bardzo drogie? Naśmiewam się po to, by przestrzec inne osoby przed marnowaniem pieniędzy i czasu. Po prostu jestem za tym by wybierać metody o wysokiej czułości i w miarę możliwości swoistości diagnostycznej. Dodatkowo, fajnie jeśli badanie ma szeroki zakres diagnostyczny, choć wiadomo, że stoi to często w opozycji do czułości i swoistości diagnostycznej.
 

17 godzin temu, Melo2573 napisał:

Gdybyś @Arthass miał rację to TSH, FT3, FT4 powinny ponownie wykazywać niedoczynność tarczycy


Ja nie jestem tutaj po to by mieć rację, tylko by prowadzić dyskusję mającą kierować nas w stronę faktów. Dowody anegdotyczne nie stanowią podstawy dla rekomendacji wobec całej ludzkości. Cieszę się, że metody Twoje i Twojego lekarza doprowadziły do poprawy Twojego zdrowia. Nie mogę jednak promować rzeczy nie podpartych żadnymi solidnymi dowodami, bo czytają nas różni ludzie. Niektórym takie metody mogą zaszkodzić. "Po pierwsze, nie szkodzić". Nie chciałbym, żeby przez moje porady ktoś kiedyś doznał poważniejszego uszczerbku na zdrowiu. Trzeba być bardzo ostrożnym w tematach takich zaleceń, dlatego właśnie próbuję zachować krytyczny rozsądek w odniesieniu do tych wszystkich "cudownych terapii".

Jak pisałem - ja osobiście skłaniałbym się ku suplementacji źródłami jodu właśnie w takich przypadkach, głównie w postaci algi kelp, można też Wakame, ALE... każdą suplementację w trakcie choroby należy skonsultować z lekarzem. Przede wszystkim, by uniknąć interakcji z lekami, ale też lekarz powinien znać patofizjologię naszej choroby, co ma decydujący wpływ na sposób prowadzenia leczenia.
 

16 godzin temu, Melo2573 napisał:

Widziałem ten fragment. Ale jednocześnie Arthass napisał, że niedoczynność tarczycy jest nieuleczalna


Czytaj wyraźnie... pisałem, że medycyna oparta na nauce ( evidence-based medicine ) nie posiada narzędzi, by leczyć ten stan w sposób wysoce efektywny i powtarzalny. Nie znaczy to, że choroba nie może wejść w stan remisji, nie znaczy to że efekt placebo nie może w takim przypadku zadziałać, nie znaczy że w indywidualnych przypadkach zastosowanie jakichś niekonwencjonalnych metod nie będzie skuteczne... i nie znaczy w końcu, że nigdy nie powstaną metody leczenia oparte na evidence-based medicine.

Wg mnie z biologicznego punktu widzenia w teorii można wszystko wyleczyć. Skoro istnieje taki fenomen jak komórki macierzyste, skoro z ciała jednego organizmu żywego może powstać nowy... to jest kwestia ograniczeń w naszej wiedzy i technologii.

16 godzin temu, micbud napisał:

Także ta Twoja lekarka po fakultetach wie tyle i potwierdza to, co człowiek bez żadnych kwitów z forum audio.


Którego nie powinno tutaj w ogóle być, bo bruździ swoją obecnością prawdziwym audiofilom 😉

Edytowane przez Arthass
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Arthass napisał:

Ja nie jestem tutaj po to by mieć rację, tylko by prowadzić dyskusję mającą kierować nas w stronę faktów.

No to przedstawiłem fakty: po rozpoczęciu zażywania dużych dawek płynu Lugola 5% (czyli silnego) występująca od 6 lat niedoczynność cofnęła się po 8 miesiącach. Wykazałem, że w moim przypadku lekarz aplikujący medycynę nieakademicką był skuteczny a endokrynolog stosujący medycynę akademicką nieskuteczny.

 

Myślałem, Arthass, że wobec tego przytłaczajcego dowodu popartego wynikami badań hormonów przyznasz się do błędu. Ale ty widzę nadal produkujesz sążniste elaboraty usiłując ominąć szerokim łukiem niewygodne fakty. Sorry ale to nie moja lekarka jest "desperatką" i "internetowym guru" (to Twoje słowa) ale Ty (musiałem to napisać, bo w swoich niepopartych prawem do wykonywania zawodu lekarza teoriach posuwasz się za daleko).

Edytowane przez Melo2573
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, że się wtrącę, ale jako pracownik naukowo-dydaktyczny wyższej uczelni medycznej od medycyny alternatywnej trzymam się z daleka - ufam tylko medycynie klinicznej, która opiera się na badaniach naukowych. Oczywiście nie bronię nikomu korzystać z medycyny alternatywnej - przecież dana osoba robi to na własne ryzyko.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Melo2573 napisał:

No to przedstawiłem fakty: po rozpoczęciu zażywania dużych dawek płynu Lugola 5% (czyli silnego) występująca od 6 lat niedoczynność cofnęła się po 8 miesiącach. Wykazałem, że w moim przypadku lekarz aplikujący medycynę nieakademicką był skuteczny a endokrynolog stosujący medycynę akademicką nieskuteczny. 


W pierwszej kolejności udowodnij, że był to wpływ aplikowania dużych dawek płynu Lugola, a nie po prostu wiary w jego działanie aka efekt placebo. Takie rzeczy udowadnia się badaniami klinicznymi z grupą kontrolną. Posiadasz dostęp do takich badań? Nie? To znaczy, że nie możesz wysnuć żadnej relacji przyczynowej - co najwyżej anegdotyczną korelację. Ja, Ty ani żaden inny czytający to oświadczenia nie ma jednak żadnego pojęcia na temat co-founders występującymi między punktem A (stanem przed remisją choroby), a między punktem B (stanem remisji choroby). Stąd wyciąganie jakichkolwiek wartościowych wniosków na tej podstawie mija się z celem.

 

6 godzin temu, Melo2573 napisał:

Myślałem, Arthass, że wobec tego przytłaczajcego dowodu popartego wynikami badań hormonów przyznasz się do błędu.


Przykro mi, ale to nie jest żaden przytłaczający dowód, a jedynie historia przypadkowej osoby w internecie (a jak wiadomo, ludzie w internecie nie piszą bajek...), nie wiadomo ile w tym prawdy. Sprawdź jak w nauce klasyfikuje się siłę dowodu i czym jest pojedyncza relacja anegdotyczna - w dodatku bez naukowej dokumentacji. Wybacz, ale ja nie będę opierał swojej wiedzy na tak wątłych podstawach. Istnieją takie zjawiska jak spontaniczne remisje chorób - nawet tych nieuleczalnych jak nowotwory złośliwe. Ludzie po prostu zdrowieją, niezależnie od tego czy piją szamańskie dekokty czy po prostu nic nie robią. Często ma to związek z ich silną wiarą w wyzdrowienie, jeśli będą stosować jakieś magiczne terapie. Nazywa się to efektem placebo i jak na razie nie przedstawiłeś żadnych dowodów na to, że Twoja hipotetyczna sytuacja nie jest wynikiem tego zjawiska.

 

6 godzin temu, Melo2573 napisał:

Ale ty widzę nadal produkujesz sążniste elaboraty usiłując ominąć szerokim łukiem niewygodne fakty.


Dla mnie nie ma niewygodnych faktów. Po prostu niektórzy ludzie nie są obiektywni w interpretacji faktów. Nazywa się to researcher bias, czyli szukaniem "faktów" na potwierdzenie swoich teorii, w które się wierzy. Biorąc pod uwagę tak silną wiarę w te metody leczenia stawiam, że zadziałał tutaj przede wszystkim efekt placebo - fenomen potwierdzony setkami badań.

Fakty na temat płynu Lugola są takie:
 

 

Cytat

Jod jest mikroelementem, to znaczy potrzebujemy go w niewielkiej ilości, około 150 ug do 300 ug na dobę. Dawki powyżej 300 ug na dobę działają leczniczo w przypadku wola tarczycy. Dawka tolerowana wg zaleceń Komisji Europejskiej wynosi 600 ug na dobę, a dla mieszkańców USA wg ustaleń ATE - 1100 ug. Wg WHO dawki powyżej 2000 ug mogą działać toksycznie. Wrażliwość na jod zależy od populacji, w tym warunków środowiskowych i geograficznych. Dawki powyżej 150 ug na dobę są przeciwwskazane u osób z guzkami autonomicznymi tarczycy, w nadczynności tarczycy, w leczeniu diuretykami - hiperkalemia! Wysokie dawki mogą zablokować wytwarzanie tyroksyny - "escape phenomen" i efekt Chaikoffa.

Nadmiar jodu jest szkodliwy, może powodować nadczynność tarczycy, trądzik oporny na leczenie, zapalenie żołądka, tyreotoksykozę, uszkodzenie nerek. Badania, za pomocą których ocenimy zawartość jodu w organizmie to oznaczenie wydalania jodu w dobowej zbiórce moczu. Płyn Lugola stosowany jest przede wszystkim zewnętrznie, jako środek bakteriobójczy i grzybobójczy, do odkażania ran, płukania jamy ustnej i gardła w stanie zapalnym. Może być podawany doustnie, jednak TYLKO pod nadzorem lekarza endokrynologa, NIGDY samodzielnie jako suplement.

Obecnie panuje "głupia moda" przyjmowania suplementów w ponadfizjologicznych dawkach, które mają uchronić przed rakiem. Przypominam, że rak rozwija się wskutek różnych przyczyn, bardzo często ma na to wpływ wiele czynników. Chybione jest twierdzenie, że nasycenie organizmu jodem uchroni przed rakiem. Długowieczność mieszkańców Japonii jest upatrywana w polimorfizmie genów DNA 5178 i genotypowi ND2–237Met. Europejczycy to nie Japończycy, są bardziej wrażliwi na skutki uboczne jodu, zwłaszcza osoby z terenów podgórskich.

Warto dodać, że nasycenie jodem tkanek innych niż gruczoł tarczycowy nie jest możliwe przy obecności wspomnianych guzków tarczycowych i nadwrażliwości na działanie jodu oraz w nadczynności tarczycy lub zapaleniu tego gruczołu. W takiej bowiem sytuacji inaczej niż u osób zdrowych, szybciej wystąpią działania niepożądane, zanim ujawnią się potencjalne korzyści z podawania dawek jodu większych niż 150-300 ug. Trzeba też zwrócić uwagę, że wysycenie tkanek jodem przy podawaniu dawek znacznie większych niż rekomendowane, 2-5 kropli płynu Lugola na dobę, nie jest działaniem chroniącym przed nowotworami, a jedynie w pewnych przypadkach MOŻE jedynie nieco zmniejszać ryzyko rozwoju NIEKTÓRYCH nowotworów - piersi? prostaty? jelita grubego? Zmniejszać nie znaczy zapobiegać i chronić.

Na koniec warto zadać pytanie, dlaczego naturoterapeuci, którzy wierzą w działanie homeopatii, proponują podawanie dużych dawek jodu? Zgodnie z zasadami homeopatii, powinny działać już bardzo małe dawki, nadające rozpuszczalnikowi (wodzie) działanie lecznicze.

Podsumowując:
Do suplementacji jodem używać należy jodek potasu - tabletki. Stosowanie płynu Lugola to maksymalnie 1 kropla na tydzień. Dawki 2-3 krople/d płynu Lugola dostarczają około 5 mg/d jodu i stwarzają niebezpieczeństwo objawów uczuleniowych, zaostrzają przebieg zapalenia tarczycy, mogą prowadzić do nadczynności tarczycy u osób z guzkami autonomicznymi, które często są nieświadome, że w ogóle je posiadają. Dawniej były leki homeopatyczne, potem witamina C, teraz padło na jod.

Literatura:
[ 1 ] Pearce, E., Andersson, M., & Zimmermann, M. Thyroid, 2013, 23, 523-528.
[ 2 ] Bath, S., Steer, C., Golding, J., Emmett, P., & Rayman, M. The Lancet, 2013.
[ 3 ] Richard F. Journal of Oncology, 2008, 58, 213-220.
[ 4 ] World Health Organization. Iodine deficiency disorders. Fact Sheet No.121. Geneva, Switzerland: WHO; 1996.
[ 5 ] Michael B. Zimmermann: Iodine deficiency. Endocrine Reviews, 2009, 30, 376-408.


Będziesz dalej konsekwentnie omijał szerokim łukiem twarde fakty? Rozumiesz, że każda substancja ma swój próg toksyczności? Wiesz, że nawet czysta woda ma swój LD50 (Lethal Dose 50%)?

 

6 godzin temu, Melo2573 napisał:

Sorry ale to nie moja lekarka jest "desperatką" i "internetowym guru" (to Twoje słowa) ale Ty (musiałem to napisać, bo w swoich niepopartych prawem do wykonywania zawodu lekarza teoriach posuwasz się za daleko).


Jedynym Twoim argumentem będzie stwierdzenie "Ja, mój lekarz i moi koledzy"? Jeśli powołujesz się na autorytet lekarza, to jak już wspomniałem w poprzednim poście - zapytaj co sądzi o takich praktykach Naczelna Izba Lekarska, dobrze? O desperacji świadczy to, że powoli brakuje Ci jakichkolwiek argumentów poza epitetami w stronę rozmówcy :)
 

4 godziny temu, Bednaar napisał:

Oczywiście nie bronię nikomu korzystać z medycyny alternatywnej - przecież dana osoba robi to na własne ryzyko. 


Jasne, ale jeśli rozmawiamy o czymś publicznie, to ja będę otwarcie pisał co myślę o danych metodach w kontraście do osób je promujących. Mnie w tym momencie nie bardzo interesuje czy nasz kolega będzie się faszerował jodami, czy będzie łykał maltodekstrynę z goździkami jako lek na swoje dolegliwości, ani czy będzie brał kąpiele w sproszkowanych minerałach zasadowych. Dla mnie jest istotne, by osoby postronne, które to czytają uzyskały w miarę możliwości obiektywne fakty na temat tych praktyk... ekhm... paramedycznych.

BTW. Myślę, że z Twoim zapleczem naukowym mógłbyś wnieść sporo wartościowych rzeczy do dyskusji, więc zachęcam do "wtrącania się" :) Mógłbym się czegoś od Ciebie nauczyć, bo widzę że po prostu wiesz o czym piszesz w tym temacie ;)

Edytowane przez Arthass
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem lekarzem, tylko biologiem z wykształcenia, nie nauczam zatem przedmiotów typowo klinicznych, ale jak coś będę wiedzieć - to się odezwę.

Nie mam niestety tez czasu, by pisać tak długie wypowiedzi - semestr letni się zaczął.

18 godzin temu, Melo2573 napisał:

I skoro wiedza, którą tu zreferowałem jest taka powszechna to dlaczego @Bednaar nie stosuje tych metod? Dlaczego nie wykonał badania jodu (i innych witamin/pierwiastków) w organizmie?

 

Może dlatego, że prowadzę badania w innym kierunku ;)

Nasz zakład jest obecnie w realizacji kilku projektów badawczych, z których trzeba się rozliczyć przed NCN i NCBiR. Nie myślisz chyba, że rzucę wszystko i zacznę badać wpływ jodu na organizm, bo tak ktoś napisał na forum dyskusyjnym poświęconym tematyce... audio ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.02.2019 o 15:01, Bednaar napisał:

I skoro wiedza, którą tu zreferowałem jest taka powszechna to dlaczego @Bednaar nie stosuje tych metod? Dlaczego nie wykonał badania jodu (i innych witamin/pierwiastków) w organizmie? 


Badania wykonuje się kiedy są ku temu wskazania. Jod jest pierwiastkiem śladowym, potrzebujemy średnio 150mcg (mikrogramów) dziennie wg zaleceń - powyżej tych dawek mogą uaktywnić się u niektórych efekty uboczne związane z guzkami na tarczycy - oglądnij video wklejone przeze mnie w poście wyżej.
Obecnie sól jest dość powszechnie jodowana. Jod występuje również w winie - głównie białych, ok 23% RDI na 100g (34mcg), w rybach średnio 25-50% RDI na 100g, w owocach morza nawet w okolicach 100% RDI, w nabiale średnio 15% RDI na 100g (mleko, jogurty naturalne), w jajku też około 15% RDI, a samym żółtku nawet 40% RDI, niewielkie ilości nawet w zbożach czy mięsie. Również w zielenine i przyprawach na jej bazie typu natka pietruszki, rzeżucha. Oczywiście najlepszym źródłem są algi i wodorosty, których zresztą jestem fanem z wielu powodów.

W obrębie państw rozwijających się i rozwiniętych niedobory wielu mikroelementów są niespotykane, tak więc badanie ich ilości w organizmie jest bezsensowne i jedynie naciąga na koszty. Większość mikroelementów występuje w żywności powszechnie, chyba że odżywiasz się tynkiem ze ścian. Jest jedynie wąska grupa witamin i minerałów, na które niedobory jesteśmy szczególnie narażeni: witamin D, witamina C, czasem niektóre witaminy z grupy B (B1, B9, B5). Z minerałów: magnez, potas, wapń w przypadku diety bez nabiału. Reszta oczywiście zależy mocno od diety, bo jak mamy awersję do każdej zielonej rośliny to można mieć problemy choćby z witaminą K.
W przypadku racjonalnej diety nie ma jednak żadnych wskazań do robienia sobie profilaktycznych badań w tym kierunku, a szczególnie nie takie coś jak analiza włosów.
Hair analysis ( alternative medicine )

Po prostu warto suplementować witaminę D, C, magnez i resztę zostawić racjonalnej diecie.

Na temat samego jodu istnieje ogromna ilość literatury. Możesz zacząć od tego:

  1. National Research Council, Committee to Assess the Health Implications of Perchlorate Ingestion. Health Implications of Perchlorate Ingestionexternallink.png. Washington, DC: The National Academies Press, 2005.
  2. World Health Organization. United Nations Children’s Fund & International Council for the Control of Iodine Deficiency Disorders. Assessment of iodine deficiency disorders and monitoring their eliminationexternallink.png. 3rd ed. Geneva, Switzerland: WHO, 2007.
  3. Patrick L. Iodine: deficiency and therapeutic considerations. Altern Med Rev. 2008 Jun;13(2):116-127. [PubMed abstract]
  4. Zimmermann MB. Iodine deficiency. Endocr Rev. 2009 Jun;30(4):376-408. [PubMed abstract]
  5. Zimmermann MB, Jooste PL, Pandav CS. Iodine-deficiency disorders. Lancet. 2008 Oct 4;372(9645):1251-1262. [PubMed abstract]
  6. WHO Secretariat, Andersson M, de Benoist B, Delange F, Zupan J. Prevention and control of iodine deficiency in pregnant and lactating women and in children less than 2-years-old: conclusions and recommendations of the Technical Consultation. Public Health Nutr. 2007 Dec;10(12A):1606-1611. [PubMed abstract]
  7. Pennington JA, Young B. Iron, zinc, copper, manganese, selenium, and iodine in foods from the United States Total Diet Studyexternallink.png. J Food Compost Anal. 1990 June;3(2):166-184.
  8. Murray CW, Egan SK, Kim H, Beru N, Bolger PM. US Food and Drug Administration’s Total Diet Study: dietary intake of perchlorate and iodine. J Expo Sci Environ Epidemiol. 2008 Nov;18(6):571-580. [PubMed abstract]
  9. Pennington JAT, Schoen SA, Salmon GD, Young B, Johnson RD, Marts RW. Composition of Core Foods of the U.S. Food Supply, 1982-1991. III. Copper, Manganese, Selenium, and Iodineexternallink.png. J Food Comp Anal. 1995;8(2):171-217.
  10. Teas J, Pino S, Critchley A, Braverman LE. Variability of iodine content in common commercially available edible seaweeds. Thyroid. 2004 Oct;14(10):836-841. [PubMed abstract]
  11. Dasgupta PK, Liu Y, Dyke JV. Iodine nutrition: iodine content of iodized salt in the United States. Environ Sci Technol. 2008 Feb 15;42(4):1315-1323. [PubMed abstract]
  12. U.S. Department of Agriculture, Agricultural Research Service. USDA Nutrient Database for Standard Reference, Release 23externallink.png.
  13. Aquaron R, Delange F, Marchal P, Lognoné V, Ninane L. Bioavailability of seaweed iodine in human beings. Cell Mol Biol (Noisy-le-grand). 2002 Jul;48(5):563-569. [PubMed abstract]
  14. Pennington JA, Young BE, Wilson DB. Nutritional elements in U.S. diets: results from the Total Diet Study, 1982 to 1986. J Am Diet Assoc. 1989 May;89(5):659-664. [PubMed abstract]
  15. Pennington JA, Young BE. Total diet study nutritional elements, 1982-1989. J Am Diet Assoc. 1991 Feb;91(2):179-183. [PubMed abstract]
  16. Centers for Disease Control and Prevention (CDC). National Center for Health Statistics (NCHS). National Health and Nutrition Examination Survey Dataexternallink.png. Hyattsville, MD: U.S. Department of Health and Human Services, Centers for Disease Control and Prevention. Accessed 11/14/2009.
  17. Ristic-Medic D, Piskackova Z, Hooper L, Ruprich J, Casgrain A, Ashton K, Pavlovic M, Glibetic M. Methods of assessment of iodine status in humans: a systematic review. Am J Clin Nutr. 2009 Jun;89(6):2052S-2069S. [PubMed abstract]
  18. Zimmermann MB. Methods to assess iron and iodine status. Br J Nutr. 2008 Jun;99 Suppl 3:S2-9. [PubMed abstract]
  19. Caldwell KL, Miller GA, Wang RY, Jain RB, Jones RL. Iodine status of the U.S. population, National Health and Nutrition Examination Survey 2003-2004. Thyroid. 2008 Nov;18(11):1207-1214. [PubMed abstract]
  20. Hollowell JG, Staehling NW, Hannon WH, Flanders DW, Gunter EW, Maberly GF, Braverman LE, Pino S, Miller DT, Garbe PL, DeLozier DM, Jackson RJ. Iodine nutrition in the United States. Trends and public health implications: iodine excretion data from National Health and Nutrition Examination Surveys I and III (1971-1974 and 1988-1994). J Clin Endocrinol Metab. 1998 Oct;83(10):3401-3408. [PubMed abstract]
  21. Pennington JA, Schoen SA. Total diet study: estimated dietary intakes of nutritional elements, 1982-1991. Int J Vitam Nutr Res. 1996;66(4):350-362. [PubMed abstract]
  22. Poulsen E. Case study: erythrosine. Food Addit Contam. 1993 May-Jun;10(3):315-323. [PubMed abstract]
  23. Caldwell KL, Makhmudov A, Ely E, Jones RL, Wang RY. Iodine Status of the U.S.Population, National Health and Nutrition Examination Survey, 2005-2006 and 2007-2008. Thyroid. 2011 Feb 16. [PubMed abstract]
  24. Perrine CG, Herrick K, Serdula MK, Sullivan KM. Some subgroups of reproductive age women in the United States may be at risk for iodine deficiency. J Nutr. 2010 Aug;140(8):1489-1494. [PubMed abstract]
  25. Pearce EN, Bazrafshan HR, He X, Pino S, Braverman LE. Dietary iodine in pregnant women from the Boston, Massachusetts area. Thyroid. 2004 Apr;14(4):327-328. [PubMed abstract]
  26. Charlton KE, Gemming L, Yeatman H, Ma G. Suboptimal iodine status of Australian pregnant women reflects poor knowledge and practices related to iodine nutrition. Nutrition. 2010 Oct;26(10):963-8. [PubMed abstract]
  27. Tayie FA, Jourdan K. Hypertension, dietary salt restriction, and iodine deficiency among adults. Am J Hypertens. 2010 Oct;23(10):1095-1102. [PubMed abstract]
  28. Santiago-Fernandez P, Torres-Barahona R, Muela-Martínez JA, Rojo-Martínez G, García-Fuentes E, Garriga MJ, León AG, Soriguer F. Intelligence quotient and iodine intake: a cross-sectional study in children. J Clin Endocrinol Metab. 2004 Aug;89(8):3851-3857. [PubMed abstract]
  29. Vermiglio F, Lo Presti VP, Moleti M, Sidoti M, Tortorella G, Scaffidi G, Castagna MG, Mattina F, Violi MA, Crisà A, Artemisia A, Trimarchi F. Attention deficit and hyperactivity disorders in the offspring of mothers exposed to mild-moderate iodine deficiency: a possible novel iodine deficiency disorder in developed countries. J Clin Endocrinol Metab. 2004 Dec;89(12):6054-6060. [PubMed abstract]
  30. Dal Maso L, Bosetti C, La Vecchia C, Franceschi S. Risk factors for thyroid cancer: an epidemiological review focused on nutritional factors. Cancer Causes Control. 2009 Feb;20(1):75-86. [PubMed abstract]
  31. Cooper LF, Barber EM, Mitchell HS. Nutrition in Health and Disease, 9th ed. J.B. Lippincott Co, Philadelphia. 1943, pg 66.
  32. Hess SY. The impact of common micronutrient deficiencies on iodine and thyroid metabolism: the evidence from human studies. Best Pract Res Clin Endocrinol Metab. 2010 Feb;24(1):117-132. [PubMed abstract]
  33. Andersson M, de Benoist B, Rogers L. Epidemiology of iodine deficiency: Salt iodisation and iodine status. Best Pract Res Clin Endocrinol Metab. 2010 Feb;24(1):1-11. [PubMed abstract]
  34. Melse-Boonstra A, Jaiswal N. Iodine deficiency in pregnancy, infancy and childhood and its consequences for brain development. Best Pract Res Clin Endocrinol Metab. 2010 Feb;24(1):29-38. [PubMed abstract]
  35. Zimmermann MB. Iodine deficiency in pregnancy and the effects of maternal iodine supplementation on the offspring: a review. Am J Clin Nutr. 2009 Feb;89(2):668S-672S. [PubMed abstract]
  36. Delange F. Iodine requirements during pregnancy, lactation and the neonatal period and indicators of optimal iodine nutrition. Public Health Nutr. 2007 Dec;10(12A):1571-1580. [PubMed abstract]
  37. Hollowell JG, Haddow JE. The prevalence of iodine deficiency in women of reproductive age in the United States of America. Public Health Nutr. 2007 Dec;10(12A):1532-1539; discussion 1540-1541. [PubMed abstract]
  38. Velasco I, Carreira M, Santiago P, Muela JA, García-Fuentes E, Sánchez-Muñoz B, Garriga MJ, González-Fernández MC, Rodríguez A, Caballero FF, Machado A, González-Romero S, Anarte MT, Soriguer F. Effect of iodine prophylaxis during pregnancy on neurocognitive development of children during the first two years of life. J Clin Endocrinol Metab. 2009 Sep;94(9):3234-3241. [PubMed abstract]
  39. Pearce EN, Leung AM, Blount BC, Bazrafshan HR, He X, Pino S, Valentin-Blasini L, Braverman LE. Breast milk iodine and perchlorate concentrations in lactating Boston-area women. J Clin Endocrinol Metab. 2007 May;92(5):1673-1677. [PubMed abstract]
  40. Andersson M, Aeberli I, Wüst N, Piacenza AM, Bucher T, Henschen I, Haldimann M, Zimmermann MB. The Swiss Iodized Salt Program Provides Adequate Iodine for School Children and Pregnant Women, but Weaning Infants Not Receiving Iodine-Containing Complementary Foods as well as Their Mothers Are Iodine Deficient. J Clin Endocrinol Metab. 2010 Sep 1. [PubMed abstract]
  41. Public Health Committee of the American Thyroid Association, Becker DV, Braverman LE, Delange F, Dunn JT, Franklyn JA, Hollowell JG, Lamm SH, Mitchell ML, Pearce E, Robbins J, Rovet JF. Iodine supplementation for pregnancy and lactation-United States and Canada: recommendations of the American Thyroid Association. Thyroid. 2006 Oct;16(10):949-951. [PubMed abstract]
  42. Leung AM, Pearce EN, Braverman LE. Iodine content of prenatal multivitamins in the United States. N Engl J Med. 2009 Feb 26;360(9):939-940. [PubMed abstract]
  43. Gregory CO, Serdula MK, Sullivan KM. Use of supplements with and without iodine in women of childbearing age in the United States. Thyroid. 2009 Sep;19(9):1019-1020. [PubMed abstract]
  44. Rebagliato M, Murcia M, Espada M, Alvarez-Pedrerol M, Bolúmar F, Vioque J, Basterrechea M, Blarduni E, Ramón R, Guxens M, Foradada CM, Ballester F, Ibarluzea J, Sunyer J. Iodine intake and maternal thyroid function during pregnancy. Epidemiology. 2010 Jan;21(1):62-69. [PubMed abstract]
  45. Pearce EN. What do we know about iodine supplementation in pregnancy? J Clin Endocrinol Metab. 2009 Sep;94(9):3188-3190. [PubMed abstract]
  46. Angermayr L, Clar C. Iodine supplementation for preventing iodine deficiency disorders in children. Cochrane Database Syst Rev. 2004;(2):CD003819. [PubMed abstract]
  47. Gordon RC, Rose MC, Skeaff SA, Gray AR, Morgan KM, Ruffman T. Iodine supplementation improves cognition in mildly iodine-deficient children. Am J Clin Nutr. 2009 Nov;90(5):1264-1271. [PubMed abstract]
  48. Ghent WR, Eskin BA, Low DA, Hill LP. Iodine replacement in fibrocystic disease of the breast. Can J Surg. 1993 Oct;36(5):453-460. [PubMed abstract]
  49. Azizi F, Smyth P. Breastfeeding and maternal and infant iodine nutrition. Clin Endocrinol (Oxf). 2009 May;70(5):803-809. [PubMed abstract]
  50. Kessler JH. The effect of supraphysiologic levels of iodine on patients with cyclic mastalgia. Breast J. 2004 Jul-Aug;10(4):328-336. [PubMed abstract]
  51. Center for Drug Evaluation and Research, Food and Drug Administration. Guidance. Potassium iodide as a thyroid blocking agent in radiation emergenciesexternallink.png. December 2001.
  52. Nauman J, Wolff J. Iodide prophylaxis in Poland after the Chernobyl reactor accident: benefits and risks. Am J Med 1993;94:524-532. [PubMed abstract]
  53. Pennington JA. A review of iodine toxicity reports. J Am Diet Assoc. 1990 Nov;90(11):1571-1581. [PubMed abstract]
  54. Natural Medicines Comprehensive Databaseexternallink.png. Iodine. Accessed 10/13/2009.
     
Z innej beczki, kolejna recenzja "badania" na temat szkodliwości GMO (wpływ na rozwój nowotworów), które było tutaj na forum kiedyś przedstawiane:
https://www.totylkoteoria.pl/2019/02/seralini-gmo-glifosat-szczury-rak-nowotwor.html?fbclid=IwAR0Wkb0H0D7nzQ--SCDrO-f720lRnF08WQg0d6Lcd1vgkzm5PRoF3s6D8es
Edytowane przez Arthass
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przypadku dziennych rekomendacji warto zauważyć, że jest to w większości przypadków jedynie punkt odniesienia, a nie konieczność spożycia codziennie każdego mikroelementu w takich ilościach. Trzeba na to patrzeć z perspektywy bardziej miesięcznej podaży. Większość mikroelementów jest w organizmie magazynowana. Tak więc, przykładowo 3g kelpu czy agaru to jest porcja jodu wystarczająca na pokrycie tygodniowego zapotrzebowania. Mintaj dla przykładu może zawierać nawet 170% RDI na 100g, czyli jak zjemy 200g fileta raz w tygodniu, którego dodatkowo posolimy, a do tego dodamy kilka jajek to się uzbiera ilość na 2-3 dni podaży. W łyżeczce soli jodowanej jest około połowa dziennego zapotrzebowania. Kubek jogurtu naturalnego to też prawie połowa zapotrzebowania. Niedobory jodu są możliwe, ale z drugiej strony łykanie go w postaci jakichś płynów Lugola to trochę skrajność. Lepiej korzystać z alg.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.02.2019 o 10:38, Bednaar napisał:

Przepraszam, że się wtrącę, ale jako pracownik naukowo-dydaktyczny wyższej uczelni medycznej od medycyny alternatywnej trzymam się z daleka - ufam tylko medycynie klinicznej, która opiera się na badaniach naukowych. 

I bardzo słusznie. A zatem powinieneś się przede wszystkim trzymać z daleka od Arthasa, który zabiera głos na tematy medyczne nie będąc lekarzem (ja swoją terapię konsultuję się wyłącznie z lekarzem medycyny).😉

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Melo2573 napisał:

I bardzo słusznie. A zatem powinieneś się przede wszystkim trzymać z daleka od Arthasa, który zabiera głos na tematy medyczne nie będąc lekarzem (ja swoją terapię konsultuję się wyłącznie z lekarzem medycyny).😉


Podaję Ci przecież literaturę medyczną i wypowiedzi prawdziwych lekarzy, to o co Ci chodzi? To nie są moje widzimisie.
Jeśli lekarz medycyny zaleca Ci terapię opartą na niemedycznych procedurach to jaki to ma związek z medycyną kliniczną? Napiszę jeszcze raz - taki lekarz działa wbrew sztuce lekarskiej i jest to temat dla Naczelnej Izby Lekarskiej. Chyba, że robi to prywatnie, po pracy, ale wtedy to nie jest porada medyczna.
Nie chcę się bawić w takie puste odbijanie piłeczki, ale Ty zabierasz głos na jakie tematy?
A tak na marginesie, tzw. "medycyna alternatywna" to nie jest medycyna kliniczna, więc i zabierać głos mogę nawet prywatnie, bo mam ku temu takie same kompetencje jak tzw. samozwańczy "doktorzy medycyny alternatywnej". Nie istnieje taki tytuł naukowy.

Edytowane przez Arthass
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Arthass napisał:

Podaję Ci przecież literaturę medyczną i wypowiedzi prawdziwych lekarzy, to o co Ci chodzi? 

Moja siostra jest lekarzem (innym niż ten, u którego się konsultuję) i mam dostęp do książek medycznych. Wrzucę tu wieczorem parę obszernych cytatów. Tylko pytanie jaka będzie praktyczna tego cytowania wartość? Odpowiedź brzmi: bardzo ograniczona, bo lekarz medycyny to dużo więcej niż wybiórcze cytaty. 

Edytowane przez Melo2573
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Melo2573 napisał:

Moja siostra jest lekarzem (innym niż ten, u którego się konsultuję) i mam dostęp do książek medycznych. Wrzucę tu wieczorem parę obszernych cytatów. Tylko pytanie jaka będzie praktyczna tego cytowania wartość? Odpowiedź brzmi: żadna, bo lekarz medycyny to dużo więcej niż wybiórcze cytaty.  


Na temat czego chcesz wrzucić cytaty? Na temat terapii, które są oficjalnie praktykami niemedycznymi? W jakim celu? Gdyby miały wartość medyczną, to byłyby uznane za część medycyny klinicznej. Są uznane? To w jakim celu mieszasz te praktyki z prawdziwą medycyną?

Przekazałeś te źródła medyczne Twojemu lekarzowi tak jak prosiłem? Ma coś na ten temat do powiedzenia? Chętnie posłucham. I przekażę jego wypowiedź innemu lekarzowi, który być może nawet zrobi z tego materiał na youtube. Jeśli ten lekarz taki świetny i pewny swojego zdania, to niech najlepiej się pod tymi oświadczeniami podpisze - wyślemy do Naczelnej Izby Lekarskiej i dowiemy się co oni na ten temat sądzą. Podałem Ci imię i nazwisko lekarza, na którego się powoływałem. Doczekam się w końcu danych Twojego lekarza? Czy to tajemnica? Bo na razie Twoje wypowiedzi opierają się na enigmatycznych "Ja, mój lekarz, moja siostra, mój wujek". Jeszcze się powołaj na Twojego psa. Konkrety proszę.

Edytowane przez Arthass
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli dalej unikasz odpowiedzi, i zasłaniasz się "argumentum from authority". Twój lekarz może być w tym momencie wytworem Twojej wyobraźni, skąd mamy to wiedzieć? Liczą się konkretne fakty, źródła, literatura, a nie twierdzenia anonimowej osoby w internecie. Gdzie są Twoje twarde fakty poza powoływaniem się na autorytet jakiegoś hipotetycznego lekarza, którego nawet wstydzisz się podać z imienia i nazwiska?
Skończ też proszę te podjazdy personalne i skup się na merytorycznej dyskusji. Temat jest do luźnej dyskusji i każdy ma prawo wyrazić tutaj swoją opinię - jakąkolwiek by nie miał, ale takie puste pyskówki daruj sobie na inne miejsca.

Edytowane przez Arthass
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Arthass napisał:

Gdzie są Twoje twarde fakty poza

Wychodząc naprzeciw Twojemu oczekiwaniu wkleję w marcu wyniki badań hormonów. Nie bój żaby.

Godzinę temu, Arthass napisał:

Temat jest do luźnej dyskusji i każdy ma prawo wyrazić tutaj swoją opinię

No i właśnie swoją wyrażam.

Godzinę temu, Arthass napisał:

ale takie puste pyskówki daruj sobie na inne miejsca.

Sorry ale jeżeli będziesz podważał kompetencje lekarza medycyny wykorzystujac swoją wiedzę "guru internetowego" (określenie Twojego autorstwa) to będzie się to spotykało z odporem z mojej strony.

Edytowane przez Melo2573
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Melo2573 napisał:

Wychodząc naprzeciw Twojemu oczekiwaniu wkleję w marcu wyniki badań hormonów. Nie bój żaby.


I czego to ma dowieść? Rozumiesz czym są fakty naukowe, a czym jest anegdota? My nie znamy dokumentacji przebiegu Twojej choroby, nie wiemy zupełnie nic o Tobie z punktu widzenia faktów zdrowotnych. A nawet w pełni udokumentowany, pojedynczy przypadek, jest jedynie w pełni udokumentowanym, pojedynczym przypadkiem. Setki, a nawet tysiące takich przypadków mogą składać tzw. raporty statystyczne. To jest najniższy stopień wartości dowodowej. W zasadzie, takie raporty służą przede wszystkim wybieraniu tematów do prawdziwych prac badawczych. 
Twoje wyniki - jeśli byłyby w postaci kompletnie udokumentowanego przebiegu choroby - można by traktować w formie analizy indywidualnych przypadków. Gdybyśmy opierali się na takich wyrwanych z kontekstu przypadkach, to posiadamy również dowody na leczenie raka poprzez wcieranie pasty z cieciorki pod skórę, bo istnieją przecież przypadki spontanicznej remisji takich chorób. Takie przykłady z życia wzięte nie są w stanie wskazać obiektywnie choćby na przyczynowość, a by wskazać jakąkolwiek korelację w badaniach populacyjnych... no, na logikę, trzeba posiadać dane na temat szerszej populacji. Już nawet nie wspominając, że same badania epidemiologiczne to ponownie bardzo słabe dowodowo argumenty, bo o ile mogą wskazywać na korelację, to nie wskazują na przyczynowość.

Także, te twoje wyniki - jako ciekawostka może to mieć jakąś wartość. Jako dowód naukowy, raczej wątpliwą. Dobrze, że w Twoim przypadku metody te zadziałały, niezależnie czy to był wynik metod, czy placebo, czy spontanicznej remisji lub innych indywidualnych czynników... Problem w tym, że na podstawie indywidualnych przypadków nie powinno się zalecać każdemu człowiekowi praktykowania takich pozamedycznych procedur. Co powiesz osobom, które posiadają bezobjawowe guzki tarczycy - zupełnie zdrowi ludzie - którzy po takich procedurach mogą nabawić się groźnych powikłań? Co powiesz osobom, które po takiej suplementacji mega dawkami jodu nabawią się innych powikłań: trądzika opornego na leczenie, zapalenia żołądka, tyreotoksykozy, uszkodzenia nerek? Primum non nocere.

Edytowane przez Arthass
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Arthass napisał:

I czego to ma dowieść? Rozumiesz czym są fakty naukowe, a czym jest anegdota?

Ponieważ nie jesteś lekarzem i możesz tego nie rozumieć to wytłumaczę: jeżeli wyniki badań hormonów są w normie w trakcie zażywania Euthyroxu lub Letroxu a następnie są w normie po odstawieniu tych lekarstw to znaczy, że niedoczynność się cofnęła (tarczyca zaczęła sama produkować hormony).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Melo2573 jeśli Tobie pomogła kuracja alternatywna to tylko się ciesz, ale nie ma sensu "nawracanie" ludzi, którzy wierzą tylko medycynie akademickiej, ponieważ dla nich jedyną wyrocznią są badania naukowe, które nota bene oczywiście zawsze są całkowicie niezależne i wnioski z nich są ze wszech miar niepodważalne. Problem jednak w tym, że nauka w swej doskonałości jak na razie wielu rzeczy dot. ludzkiego organizmu nie zbadała oraz nie posiada w wielu przypadkach dobrych narzędzi diagnostycznych w postaci badań. Większość lekarzy klasycznych patrzy na pacjenta przez pryzmat swojej specjalizacji, a leczenie często "pomaga" na jedno, a na 5 innych rzeczy szkodzi. Mnóstwo jest historii jak lekarze zamiast pomóc zaszkodzili albo uśmiercili własnych pacjentów.
Ja gdybym miał opierać się na medycynie klasycznej i oficjalnych praktykach i protokołach ze swoją boreliozą z koinfekcjami zostałbym przeleczony przez miesiąc antybiotykiem jednym lub maksymalnie dwoma, pod warunkiem, że choroba wyszła by mi w gownianych badaniach, które biorą pod uwagę lekarze zakaźnicy. Gdybym po ich cudownym leczeniu miałbym jakieś objawy zapewne skończyło by się na zaleceniu odwiedzenia psychiatry i leczeniu farmakologicznym benzodiazepinami albo/i antydepresantami, które są lekami ale za cholerę nic nie leczą - to jest dopiero jazda. Lekarzy którzy nie są ignorantami i drążą tematy głębiej, którzy leczą pscjenta holistycznie czyli organizm ludzki oraz psychikę jako całość - zaszczuwa się w środowisku lub pozbawia praw do wykonywania zawodu. Wizyty lekarskie trwające 10 minut za grube pieniądze to kpina nie mająca nic wspólnego z leczeniem. Wciskanie ludziom leków, które nic nie leczą, a wręcz przeciwnie również, tego jest tak dużo i jest tak powszechne, że nóż się w kieszeni otwiera.
Podobno bodajże w starożytnych Chinach pacjent płacił lekarzowi stałe wynagrodzenie za to, że ten utrzymywał go przy zdrowiu, a nie leczył choroby, jeśli gość był słabym lekarzem to po prostu nie miał za co jeść i odpadał.
W temacie "chorób" w których się "poruszam" nikt nie został ozdrowiony przez lekarza leczącego oficjalnymi zaleceniami i protokołem, mnóstwo ludzi zostało za to z ręką w nocniku, wiele osób latami borykało się z błędnymi diagnozami np. SM zamiast BB, leczeni byli na chorobę, której nie mają, a samo leczenie pogłębiało ich stan, gdyż szkodziło na pierwotną przyczynę ich dolegliwości. Także jak ja teraz widzę zatwardziałych obrońców klasycznej medycyny oraz badań naukowych, gdzie jedne przeczą drugim albo są wypierane przez kolejne badania naukowe, to śmiać mi się chce.

Wysłane z mojego LG-H930 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co mają błędy lub kompetencja lekarzy do słuszności metod leczenia? Jak widać po powyższym przykładzie, niektórzy nawet nie potrafią wykonywać swojego zawodu zgodnie ze sztuką medyczną. W co zresztą wierzę, bo sam spotkałem lekarzy naganiających na biorezonanse i inne nonsensy.
Alternatywą dla dowodzenia naukowego jest co? Bo nie rozumiem co starasz się podważyć? Samą ideę badań naukowych czy fakt, że wykonują je ludzie, którzy mogą to robić niewłaściwie - czasem intencjonalnie dla uzyskania pożądanych wyników? Ponownie - problem nie leży w samej idei, tylko wykonaniu. Ilu "lekarzy medycyny alternatywnej" zniszczyło zdrowie swoim pacjentom? Są lekarze, którzy posiadają listę takich ludzi, zgłaszających się do nich, kiedy już organizm jest wyniszczony przez te "eksperymenty". I wtedy się cudów oczekuje od medycyny klinicznej.

 

54 minuty temu, szwagiero napisał:

Ja gdybym miał opierać się na medycynie klasycznej i oficjalnych praktykach i protokołach ze swoją boreliozą z koinfekcjami zostałbym przeleczony przez miesiąc antybiotykiem jednym lub maksymalnie dwoma, pod warunkiem, że choroba wyszła by mi w gownianych badaniach, które biorą pod uwagę lekarze zakaźnicy. Gdybym po ich cudownym leczeniu miałbym jakieś objawy zapewne skończyło by się na zaleceniu odwiedzenia psychiatry i leczeniu farmakologicznym benzodiazepinami albo/i antydepresantami, które są lekami ale za cholerę nic nie leczą - to jest dopiero jazda. Lekarzy którzy nie są ignorantami i drążą tematy głębiej, którzy leczą pscjenta holistycznie czyli organizm ludzki oraz psychikę jako całość - zaszczuwa się w środowisku lub pozbawia praw do wykonywania zawodu. Wizyty lekarskie trwające 10 minut za grube pieniądze to kpina nie mająca nic wspólnego z leczeniem. Wciskanie ludziom leków, które nic nie leczą, a wręcz przeciwnie również, tego jest tak dużo i jest tak powszechne, że nóż się w kieszeni otwiera.


Ty piszesz nie o medycynie klinicznej, ani dowodach naukowych, tylko przedstawiasz funkcjonowanie systemu zdrowotnego na płaszczyźnie systemowej. Skoro nasz system zdrowotny narzuca z góry takie, a nie inne procedury to tak czasem może to wyglądać. Sam wiem jak często tragiczny jest proces diagnostyczny u nas w kraju. Tnie się koszty, procedury często nie są zgodne z prawidłowym podejściem medycznym. Taki banalny przykład - co robi lekarz, kiedy przychodzisz do niego z przeziębieniem? Wypisuje Ci z góry antybiotyk. Czy powinien tak robić? Nie. Zdecydowana większość przeziębień ma podłoże wirusowe i antybiotyk tutaj nie ma na to żadnego wpływu. Dlaczego lekarz tak robi? Bo, że tak to ujmę, chroni swoją d*pę. Jeśli przeziębienie miałoby charakter mieszany, wirusowo-bakteryjny, lub w trakcie choroby dostałbyś zakażenia bakteryjnego, to on odpowiadałby za ewentualne powikłania dyscyplinarnie, jako błąd w sztuce lekarskiej. Co powinien w takiej sytuacji zrobić? Na początku zlecić diagnostykę, a dopiero po otrzymaniu jednoznacznych wyników decydować o sposobie leczenia. I tak naprawdę, taka postawa najczęściej jest spotykana w przypadku większości chorób - nie wykonuje się pełnej, prawidłowej diagnostyki. Zleca się leczenie na podstawie szczątkowych danych i leczy często pacjenta na chorobę, której nie ma. Tutaj się w pełni z Tobą zgadzam - sposób w jaki funkcjonuje nasz system zdrowotny jest często tragiczny. Kobietę z rakiem wątroby z mojej okolicy przepisywano leki na zgagę...
To jest problem systemowy, a nie nauki medycznej. Ja naszego systemu zdrowotnego nie bronię, często wytykałem jego patologie (czasem wręcz lekarz nie ma na to wpływu, bo ma odgórnie narzucone procedury), ale wykorzystywanie tej sytuacji przez naciągaczy oferujących bezwartościowe badania i magiczne terapie, których nie potrafią wyjaśnić żadnymi sensownymi argumentami nie jest też wyjściem z sytuacji.

 

54 minuty temu, szwagiero napisał:

Także jak ja teraz widzę zatwardziałych obrońców klasycznej medycyny oraz badań naukowych, gdzie jedne przeczą drugim albo są wypierane przez kolejne badania naukowe, to śmiać mi się chce.


To że coś się nazywa badaniem naukowym wcale nie czyni z tego wartościowego źródła wiedzy. Jest masa śmieciowych, niewłaściwie prowadzonych badań. Pytanie zatem, na czym zalecasz opierać swoją wiedzę w temacie? Możemy wytykać niedoskonałość narzędzi i ludzi, którzy tymi narzędziami naukowymi się posługują. Znasz doskonalszy sposób weryfikacji faktów?

Nie jestem ślepo zapatrzony w medycynę kliniczną. Sam stosuję profilaktycznie wiele rzeczy, których nie stosuje się w obrębie medycyny klinicznej. Potrafię dostrzec potencjał alternatywnych metod leczenia, jeśli są przesłanki na ich działanie i po prostu same sobie nie zaprzeczają w założeniach, ani wobec znanych nam podstawowych faktów. Jeśli coś jest zwykłym naciąganiem, to piszę o tym otwarcie. Sądzisz, że "alternatywna medycyna" to nie jest często wielki biznes? Takie trochę naiwne myślenie.

Ja na dzisiaj daję sobie już spokój z tą dyskusją, bo szczerze mówiąc zaczyna trochę mnie męczyć. Jeśli coś się krytykuje, to warto w konstruktywny sposób wskazać alternatywy. Proszę was, nie odwracajcie kota do góry ogonem. Jeśli rozmawiamy na konkretny temat, o konkretnej procedurze leczenia czy diagnostyki, to powstrzymajcie się od przekierowywania tematu na generalizowanie, czy sprowadzanie argumentacji na płaszczyzny, które nie mają z tym znacznego związku. Takie rozmydlanie tematu na ogólniki nie prowadzi do wysnuwania żadnych wartościowych wniosków.
Są metody alternatywne, które mają sens, których jestem wręcz zwolennikiem jak wspomniana hirudoterapia czy akupunktura. Nie trzeba wszystkiego sprowadzać do skrajności - ani nie uważam alternatywnych metod za z gruntu złe, ani za z gruntu dobre. Wszystko zależy od konkretnej metody.
Uważam również, że wiele dolegliwości da się wyleczyć naturalnie (zmiana diety, aktywność fizyczna, higiena fizyczna i psychiczna, opcjonalnie suplementacja zweryfikowanymi produktami), bez pomocy medycyny klinicznej. Wszystko zależy od stopnia rozwoju choroby. W wielu przypadkach, jeśli zapewnimy organizmowi optymalne warunki, to jest w stanie sam powrócić do homeostazy. Nierozważne jest jednak - pisząc łagodnie - odciągać kogoś od klinicznych metod leczenia, kiedy stan tego wymaga.

Edytowane przez Arthass
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, szwagiero napisał:

Melo2573 jeśli Tobie pomogła kuracja alternatywna to tylko się ciesz, ale nie ma sensu "nawracanie" ludzi, którzy wierzą tylko medycynie akademickiej, 

A kto twierdzi, że mi pomogła medycyna "alternatywna", oprócz Arthassa, który ochrzcił ja tym pejoratywnym określeniem? Jak już pisałem parę stron wcześniej te metody są normalnie wykładane tylko nie w Polsce ale w Niemczech. 

Poza tym ja tu nikogo nie "nawracam"-każdy zrobi to co chce. Mam jednak dziwne wrażenie, że jak 1000 osób przeczyta tą dyskusję to duża ich część z dystansem podejdzie do rad i twierdzeń naszego forumowego kolegi nie popartych PWZ. I tylko o to mi tutaj chodzi.

Edytowane przez Melo2573
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Melo2573 napisał:

A kto twierdzi, że mi pomogła medycyna "alternatywna", oprócz Arthassa, który ochrzcił ja tym pejoratywnym określeniem? Jak już pisałem parę stron wcześniej te metody są normalnie wykładane tylko nie w Polsce ale w Niemczech. 


Damn, człowieku ale Ty jesteś ciężki. A o czym Ty tutaj kilka stron piszesz, jeśli nie o medycynie alternatywnej? Zacząłeś od Analizy Pierwiastkowej Włosów (EHA), proszę bardzo, stanowisko medycyny naukowej:
[ 1 ] Barrett, S. (1985). "Commercial hair analysis. Science or scam?". JAMA: the Journal of the American Medical Association. 254 (8): 1041–5. doi:10.1001/jama.254.8.1041.
[ 2 ] Seidel, S. (2001). "Assessment of Commercial Laboratories Performing Hair Mineral Analysis". JAMA: the Journal of the American Medical Association. 285: 67–72. doi:10.1001/jama.285.1.67.
Stanowisko American Medical Association (AMA), cytuję: "unproven status and its potential for health care fraud"
Hair analysis: A potential for medical abuse. Policy number H-175.995,(Sub. Res. 67, I-84; Reaffirmed by CLRPD Rep. 3 - I-94)

Ale dalej jak grochem o ścianę, a Ty dalej swoje. Jak dziecko, któremu zwrócono uwagę, żeby nie krzyczeć w sklepie - na złość mamusi i tatusiowi będzie się rozdzierało jeszcze bardziej. Idziesz w zaparte nawet w rzeczach oczywistych, nie podlegających nawet dyskusji. Stanowisko medycyny klinicznej jest jasne w odniesieniu do tych praktyk, na co podawałem Ci już dziesiątki źródeł. Nieistotne są w tym momencie Twoje prywatne urojenia na ten temat. Jesteś zwolennikiem takich terapii? Ok, Twoja sprawa, ale nie podczepiaj tego desperacko pod oficjalną medycynę, bo nie mają ze sobą żadnego związku. Trzymaj się przynajmniej podstawowych faktów, inaczej dyskusja z Tobą będzie bez sensu. Jeśli natomiast już tylko piszesz w tym temacie dla samego pisania, to jednak oszczędź takiego przegadywania się osobom subskrybującym temat - jeśli masz do nich jakikolwiek szacunek.

Rozumiesz czym jest w ogóle medycyna kliniczna, czy nie bardzo? Nie chodzi o to gdzie i w jaki sposób się coś wykłada. To nie jest wyznacznikiem medycyny opartej na nauce - evidence-based medicine. Czy naprawdę musimy takie podstawy wyjaśniać?

 

1 godzinę temu, Melo2573 napisał:

Poza tym ja tu nikogo nie "nawracam"-każdy zrobi to co chce. Mam jednak dziwne wrażenie, że jak 1000 osób przeczyta tą dyskusję to duża ich część z dystansem podejdzie do rad nie popartych dyplomem UM.


Jak na razie to porad tutaj udzielasz od kilku stron Ty. Zabawne, że piszesz o dyplomach i uprawnieniach, a promujesz właśnie praktyki nie dość że spoza obszaru medycyny klinicznej, to większość z nich jest przez oficjalne instytuty kręgów medycznych piętnowana na poparcie czego otrzymałeś źródła, ale je po prostu zignorowałeś i zacząłeś podjazdy personalne - jak wyżej. Zwrócił Ci na ten fakt inny użytkownik, zwracałem Ci uwagę wielokrotnie Ja - to co piszę nie jest moim wymysłem, tylko streszczeniem tego co przeczytasz pod źródłami literatury medycznej i linkami do oświadczeń oficjalnych instytutów medycznych. Czy European Medicines Agency, FDA, National Institute of Health, American Medical Association, American Journal of Clinical Nutrition, EFSA, U.S. Institute of Medicine uważasz za podmioty niekompetentne? Mam wymieniać dalej? Bo mogę takich podmiotów wymienić kilka razy więcej. Jeśli pijesz do dyplomu, to dostałeś dane pana Patryka - z dyplomem Akademii Medycznej, a informacje na ten temat są jego autorstwa. To też skrzętnie pomijasz? Przestań więc jak zacięta płyta powtarzać w kółko argumenty o dyplomach, bo już po raz drugi dostajesz wyjaśnienia, a trzymasz się tego jak tonący brzytwy. Dlaczego uważasz, że Ty masz rację, bo powołujesz się na lekarza, ale kiedy ja się na takiego powołuję to jest już nieistotne? Co więcej, nadal nie podałeś danych tego rzekomego, dyplomowanego lekarza. Z drugiej strony, ja podałem Ci dane lekarza, na którego sam się powoływałem. Powiedz mi, jak to w takiej sytuacji wygląda? Dopóki nie przedstawisz danych tego lekarza, to takie powoływanie się na anonimowe autorytety jest co najmniej niepoważne. Zacznij więc zachowywać się poważnie, bo jak na ten moment jedynym Twoim argumentem w dyskusji jest jakiś enigmatyczny, anonimowy lekarz, a dziesiątki źródeł literatury i oświadczeń poważnych instytucji medycznych ignorujesz. Chcesz iść w takie przepychanki dyplomami? To napisz mi czy Twój lekarz jest bardziej kompetentny od wyżej wymienionych instytucji medycznych? Bo chyba to starasz się tutaj sugerować.

 

1 godzinę temu, Melo2573 napisał:

I tylko o to mi tutaj chodzi


Chodzi przede wszystkim o to, że masz problem z akceptowaniem jasnych i jednoznacznych faktów. Chodzi o to, że "twoja racja musi być najtwojsza". Nie potrafisz odnosić się do przedstawianych faktów, tylko od kilku stron prowadzisz ataki personalne. Ataki same z siebie bardzo słabe, bo z mojej strony masz pełną przejrzystość osób, instytucji na które się powołuję, a pod oświadczeniami podpisują się konkretni ludzie z imienia i nazwiska z dyplomami medycznymi - w przeciwieństwie do Twojego anonimowego lekarza, który gdzieś tam za siedmioma górami i siedmioma lasami leczy wszystkie choroby sodą oczyszczoną z goździkami.
To nie jest nawet rozmowa już w tym momencie, bo próbujesz się wykpić z przedstawienia merytorycznych argumentów rzucaniem stwierdzeniami o dyplomach i koniec dyskusji - niczego nie trzeba więcej udowadniać. Dla Twojej informacji - lekarz, na którego się powołujesz nie jest jedyną istotną z dyplomem medycznym, na którą powoływano się w tym temacie. Dociera do Ciebie ten prosty fakt? A jeśli uważasz tą dyskusję za bezsensowną, bo nie rozmawiasz z osobami posiadającymi takie dyplomy, to w jakim celu w ogóle dyskutujesz? Sam powołujesz się na osoby trzecie, ale już innym rozmówcom tego odmawiasz - nie widzisz swojego paradoksu? Uważasz, że takie osoby nie maja prawa wypowiadać się na tematy medyczne, to trzymaj się tego również względem własnej osoby. Bądź przynajmniej konsekwentny, jeśli nie potrafisz normalnie rozmawiać.


O, tutaj specjalnie dla Ciebie zebrałem strony, gdzie możesz porozmawiać z dyplomowanymi lekarzami:
https://www.mdmag.com/medical-news/online-forum
http://hipochondryk.pl/forum/
http://www.ilekarze.pl/forum/
https://www.forummedyczne.edu.pl/
Chociaż to ostatnie chyba możesz sobie darować, bo tam musiał być jakiś niekompetentny administrator, skoro proponował mi współpracę, gdzie miałem pisać artykuły.
Także ten wątek możesz zostawić niedyplomowanym osobom. Życzę powodzenia w szerzeniu swoich terapii z użyciem cukru i mikrodawek goździków na forach medycznych!

Edytowane przez Arthass
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności