Skocz do zawartości
WIOSENNA PROMOCJA AUDIO 11.03-04.04.2024 Zapraszamy ×

Suplementować czy nie suplementować?... Zdrowie, Dieta, Suplementy, Wellbeing


Arthass

Rekomendowane odpowiedzi

Mrożone warzywa mogą być często zdrowsze ( bardziej odżywcze ) niż świeże.
 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozwaliło mnie właśnie przeziębienie na maksa w tamtym tygodniu. Przetestowałem kilka propozycji z powyższych, bo nie miałem reszty zaopatrzenia. 
Jak mam wierzyć w badania skoro róznica odczuwalna jest jak niebo i ziemia. Start choroby w środę, dzisiaj moja głowa już działa jak w 100% zdrowa, zostają tylko zatoki do oczyszczenia i kaszel, który ledwo się zaczął, a już czuję, że odpuszcza. Dodam tylko, że tak mocno choroba mnie nie złapała od kilku lat. Miałem gorączkę przez dwa dni, gdzie praktycznie nigdy się nie objawiała. 
Stosowałem tylko 3 dawki węgla po 1,5g, D3 po 60-80k UJ z K2 i wit. C, gdzie mój organizm przyjmował prawie 50g dziennie. A i rozgnieciony czosnek do spania też robi robotę, nos się nie zatykał.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie, czy bez tego wszystkiego choroba nie trwałaby tyle samo? :) Bo przeziębienie leczone trwa tydzień, a nieleczone 7 dni. Trzeba by przynajmniej jednoosobową grupę kontrolną z podawanym placebo, by wysnuć jakiekolwiek wnioski na ten temat ( co tak czy inaczej jest zawsze stosowane w randomizowanych badaniach klinicznych w ilościach większych niż 1 osoba :)
Wracając do przeziębienia - organizm około 5 dnia od zetknięcia się z wirusem produkuje przeciwciała i po tym to już kwestia 1-3 dni do całkowitego wyleczenia.

Część z tych zaleceń może być niebezpieczna jak wysokie dawki selenu czy witamin rozpuszczalnych w tłuszczach ( np. powyżej 10k IU witaminy D jest ryzyko kalcyfikacji tkanek miękkich u osób z predyspozycjami, ponieważ wpływa ona na gospodarkę wapniową w organizmie ). Raczej nie zalecałbym nikomu na własną rękę przekraczać dawek TUL bez zalecenia lekarskiego. Z witaminą A skutki mogą być jeszcze tragiczniejsze - uszkodzenie wątroby, wzroku, nerek, ogólnie wszystkich narządów posiadających pojemność retinoidową.
Jeśli chodzi o witaminę C i inne rozpuszczalne w wodzie - tutaj nawet dawki tysiąc razy większe od rekomendowanych zwykle nie są groźne ( choć np. witamina C może powodować formowanie się kamieni nerkowych szczawianowych u osób podatnych, bo produktami ubocznymi jej metabolizmu są właśnie szczawiany ).
Pozostaje natomiast jeden problem - taka witamina C podawana doustnie nie przyswoi się jednorazowo w dawce większej niż 1g, ponieważ istnieją swoiste "bufory" jelitowe, czyt. transportery typu GLUT dla witaminy C. Tak więc, przyjęcie 50g będzie powodować po prostu droższy mocz, w skrajnych przypadkach może też prowadzić do przeczyszczeń. Nawet przyjmując 1g co godzinę, nie jesteś wstanie w ciągu 24h przyjąć więcej niż... 24g. A i tak przyjmując wysokie dawki praktycznie połowa, która zdoła się przyswoić jest natychmiast wydalana z moczem. Tak naprawdę powyżej 500mg dziennie to już jest praktycznie wszystko co witamin C może zaoferować człowiekowi - przynajmniej doustnie. Raczej proponowałbym się skupić na tym by zostawała dłużej w organizmie, czyli formach buforowanych o przedłużonym uwalnianiu, niż ładowaniu w siebie kilkudziesięciu gramów, które i tak nawet nie dostają się do krwioobiegu.

Stąd dość sceptycznie podchodzi się do takich sposobów leczenia, a ja osobiście po prostu nie poleciłbym takich metod żadnej osobie - przede wszystkim szkoda pieniędzy, a i jest ryzyko zrobić sobie poważne kuku. Lepiej już byłoby zainwestować chyba w coś pokroju kurkuminy wyprodukowanej w technologii nanocząsteczek, która potencjalnie może przenikać do wnętrza komórek - a to właśnie wewnątrz komórek rozwijają się wirusy.

Edytowane przez Arthass
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, nie będę się spierał. Przy normalnym przeziębieniu jakie mam zazwyczaj, to na samej wit. C objawy ustępują po 2-3 dniach. 

Teraz złapałem infekcje przez własną głupote, bo zachciało się wchodzić do morza przy kilku stopniach :P Reakcja organizmu była dopiero po 5 dniach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie będę przecież też nikogo ścigał za to, że stosuje takie a nie inne metody :) Chciałem tylko przestrzec przed nadużywaniem pewnych witamin i minerałów, bo każda substancja ma swój próg toksyczności ( nawet woda ), a mikroelementy w postaci suplementów to są bardzo skoncentrowane, wyizolowane substancje, których jednak nie powinno się łykać jak dropsów. Jest literatura potwierdzająca przypadki ostrych zatruć, szczególnie w przypadku witaminy A, ale także wielu minerałów.

Ja osobiście biorę profilaktycznie w tym momencie witaminę C 3 razy dziennie w dawkach po ~0,5-1g i jest ok.
Witaminę D biorę w ilościach ~4000 IU dziennie ( 100mcg ). Magnez również jest zalecany. Polecam te witaminy, ale też z pewnym zdroworozsądkowym podejściem.

Nie polecam natomiast suplementować witaminy A, E, cynku i selenu. Stosowanie wysokich dawek cynku może doprowadzić np. do utraty poczucia węchu i smaku, czasem trwałego. Cynk i selen są powszechnie występującymi w żywności minerałami. Jeśli nie jesteś na jakiejś diecie wykluczającej i dostarczasz minimalną ilość białka dziennie ( mniej niż 1g na kilogram masy ciała ) to dostarczasz bez problemu ponad 100% zalecanego spożycia tych minerałów. Podobnie mangan jest bardzo powszechny w typowej żywności, choć akurat w jego przypadku nie zaobserwowano toksyczności nawet w wysokich dawkach.
Uważać należy również na potas - zbyt duże dawki prowadzą w skrajnych przypadkach do migotania komór sercowych, które może zakończyć się śmiercią. Potas teoretycznie należy do grupy niedoborowych minerałów - organizm wykazuje najwyższe zapotrzebowanie na ten właśnie minerał spośród wszystkich mikroelementów, bo potrzebuje prawie 5g dziennie, ale jest jednocześnie niebezpieczny przy podaży z suplementów. Zawsze lepiej trzymać się soku pomidorowego czy innych źródeł pokarmowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podstawy, ale może nie każdy wie :)

main-qimg-db03c982bd465e7888bc4b702ae7a3


Uwagi - koleś pomylił niacynę ( witamina B3 ) z kwasem pantotenowym ( witamin B5 ). Kwas liponowy nie jest witaminą. Witaminą natomiast są kwasy z rodziny omega 3 ( ALA, EPA, DHA ) oraz omega 6 ( LA, GLA, DGLA, ARA ) - nieoficjalne nazwane witaminą F. Warto zauważyć, że wystarczy dostarczać jedynie jedną formę z każdej grupy - organizm sobie zsyntetyzuje resztę.
Dalej, biotyna ( witamina B7 ) jest witaminą warunkową - niezbędną jedynie w stanie choroby/osłabienia organizmu spowodowanej choćby nieprawidłową dietą, ponieważ u zdrowego człowieka jest syntetyzowana przez florę bakteryjną. Podobnie cholina ( witamina B4 ) należy do grupy warunkowych, chociaż już pojawiają się zalecenia spożycia w obrębie oficjalnych wytycznych.
Reszta się zgadza, choć witamina D też jest teoretycznie witaminą warunkową, i w niektórych wypadkach nie stanowi dla człowieka witaminy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
19 minut temu, szwagiero napisał:

Arthass wiesz coś na temat szlaków metylacyjnych? Co sądzisz o roli witaminy B12 w tym zakresie i jej suplementacji?

btw witamina D to w zasadzie nie jest witamina, a raczej coś w rodzaju hormonu.

Wysłane z mojego RNE-L21 przy użyciu Tapatalka
 


Nie wypowiem się obecnie w tej kwestii, ponieważ moja wiedza w tym temacie jest zbyt pofragmentowana. Mam w planach dogłębniejsze zapoznanie się z funkcjami witamin B, więc w przyszłości będę miał coś wiecej do powiedzenia w temacie. Na razie przyjmuję zasadę, że lepiej nic nie pisać, niż udzielać porad na podstawie niepełnej wiedzy.
Witaminę B12 można jak najbardziej suplementować dla zdrowia. Witaminy z grupy B w zasadzie nie posiadają toksyczności nawet w dawkach przekraczających 100-krotne dzienne zalecenia. Są łatwo usuwane z moczem. W przypadku witaminy B12 - zależy od Twojej diety. Ryby, owoce morza, podroby - są bogatymi źródłami witaminy B12. Już w 100g mogą pokryć kilkukrotne (nawet 10-krotnie) dzienne zapotrzebowanie. Nabiał, jaja są umiarkowanie bogatymi źródłami. Natomiast mięso szkieletowe typu filety są zdecydowanie słabszymi źródłami witaminy B12, ale dalej jest w miarę przyzwoicie. Zapasy witaminy B12 w wątrobie potrafią wystarczyć nawet do 10 lat, także wystarczy nawet raz w tygodniu spożyć jakieś bogate źródło. Myślę, że jeśli nie jesteś weganem to suplementacja nie jest konieczna.

Witamina D to jest rodzaj hormonu, ale wpasowuje się w definicję witaminy, ponieważ nie jest syntetyzowana przez organizm :) A dokładniej pisząc - jest syntetyzowana z udziałem promieniowania elektromagnetycznego, dlatego określa się ją witaminą warunkową. Dla ludzi doświadczających wystarczającej ekspozycji na promienie słoneczne nie jest witaminą. Dla reszty - jest witaminą, zgodnie z definicją. Hormon może być witaminą :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Ciekawy blog na temat diet ketogeniczny / LCHF (-low carb high fat = niskie węgle wysokie tłuszcze-) / paleo / bez glutenu. Przynajmniej przepisy mogą być ciekawe, bo nie wiem jeszcze jak z treścią:

http://olalalchf.pl/

Edytowane przez Arthass
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co teraz powiedzą środowiska wege? Mięso wyhodowane na pożywce laboratoryjnej.
 

 

 

Edytowane przez Arthass
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...

Zrobiłem sobie panowie rok temu grupę na Facebooku, taką trochę w formie anty-reklamy znanej blogerki prowadzącej sklep - Pepsi Eliot. W sumie nie zamierzałem nic z tym robić - chciałem by jedynie takie ostrzeżenie w sieci było. Ostatnio zbiegiem okoliczności zaglądnąłem i nawet kilka osób się dołączyło. Jeśli ktoś ma ochotę to zapraszam do dołączenia. Jest też czat, na którym można pogadać.
https://www.facebook.com/groups/556027051404507/
To sobie pomyślałem, że raz na czas, nawet "for fun" będę wklejał posty z krótkimi analizami i uwagami do artykułów na jej blogu. Można zajrzeć, bo w swoich uwagach staram się zamieszczać merytoryczną konstruktywną krytykę wyjaśniając bardzo pobieżnie i zwięźle poruszane kwestie (ze względu na formę, bo jednak Facebook nie nadaje się do dłuższych tekstów).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpadłem na ciekawy artykuł (niestety, aby mieć dostęp do pełnego tekstu trzeba wykupić subskrypcję) na temat tzw. "interspecies genes flow", odwołującego się bezpośrednio do argumentów przedstawicieli akcji anty-GMO jakoby międzygatunkowa asymilacja obcego DNA była "nienaturalna" i nie występowała w przyrodzie (tak nawiasem, jest to Appleal to Nature Fallacy, ale nieważne).

Genes ‘jump’ naturally between species all the time


A few months ago, a team of U.K. researchers concluded that the “jumping gene” method enabled humans to acquire more than 145 foreign genes from bacteria, viruses and fungi over the course of our evolution.

Z innej beczki.

Fajna sprawa - wyprodukowali syntetyczną pochodną witaminy B1, nazwa substancji to Benfotiamina. Jest metabolizowana do tiaminy (witaminy B1) i potrafi podnieść jej poziom w organizmie do 5x efektywnie w tej samej dawce co standardowe źródła witaminy B1. Co ciekawe, w przeciwieństwie do tradycyjnych form witaminy B1, ta jest rozpuszczalna w tłuszczach, a nie wodzie.
Gdyby ktoś potrzebował suplementować witaminę B1 to warto wybrać właśnie tą formę. Obecnie trwają badania nad wykorzystaniem w leczeniu cukrzycy. Wyniki są mieszane, i trudno konkretnie stwierdzić czy rzeczywiście odniesie się w tym wypadku wymierne korzyści suplementacyjne. Zaszkodzić, nie zaszkodzi. Witamina B1 jest często niedoborowa w diecie - jest najbardziej wrażliwą ze wszystkich na  temperaturę (rozkład rozpoczyna się już w 40 stopniach).

Edytowane przez Arthass
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj na temat keto i trafne uwagi odnośnie ekstremalnych postaw (z którymi sam się zetknąłem). To jest właśnie ekstremalne podejście do diety, które nie pomaga a częściej szkodzi. Ludzie praktykujący keto czasem mają tak skrajne postawy jak weganie, a niektóre nakazy/zakazy brzmią bardziej jak religijne przykazania niż coś co ma racjonalne podstawy w naukach dietetycznych.
 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porównanie wybranych słodzików na podstawie testów 2 osób praktykujących keto. Informacje uniwersalne, przydatne dla każdego. Szczególnie pomocne mogą okazać się w przypadku cukrzycy.

Sacharoza (cukier stołowy) - baza
Przed, po przebudzeniu na czczo, poziom bazowy:
  1. ketony 1,9 ; cukier we krwi 82
  2. ketony 1,6 ; cukier we krwi 78
30 minut po spożyciu na pusty żołądek:
  1. ketony 1,4 (-0,5) ; cukier we krwi 135 (+53)🔻🔻🔻🔻🔻
  2. ketony 1,1 (-0,5) ; cukier we krwi 127 (+49)🔻🔻🔻🔻🔻
     
Aspartam
Przed, po przebudzeniu na czczo, poziom bazowy:
  1. ketony 2,7 ; cukier we krwi 81
  2. ketony 0,9 ; cukier we krwi 83
30 minut po spożyciu na pusty żołądek (126mg):
  1. ketony 2,1 (-0,6) ; cukier we krwi 80 (-1)
  2. ketony 1,5 (+0,6) ; cukier we krwi 77 (-6)

✔️ Nie wpływa na poziom glukozy we krwi

✔️ Może być stosowany na diecie keto

 
Sukraloza
Przed, po przebudzeniu na czczo, poziom bazowy:
  1. ketony 0,6 ; cukier we krwi 91
  2. ketony 1,6 ; cukier we krwi 79
30 minut po spożyciu na pusty żołądek (15 kropli):
  1. ketony 0,6 (0) ; cukier we krwi 95 (+4)🔵
  2. ketony 1,8 (+0,2) ; cukier we krwi 77 (-2)
🌀 Intensywnie słodka
✔️ Nie wpływa istotnie na poziom ketonów ani glukozy we krwi
✔️ Może być stosowany na diecie keto
 
Stewia w płynie ( Now Foods Better Stevia )
Przed, po przebudzeniu na czczo, poziom bazowy:
  1. ketony 0,5 ; cukier we krwi 85
  2. ketony 0,6 ; cukier we krwi 82
30 minut po spożyciu na pusty żołądek (15 kropli):
  1. ketony 0,4 (-0,1) ; cukier we krwi 94 (+9)🔻
  2. ketony 0,9 (+0,3) ; cukier we krwi 79 (-3)
🔄 Mieszane wyniki
✔️ Prawdopodobnie można stosować na keto
 
Monk Fruit ( Lakanto Liquid Monkfruit Sweetener )
Przed, po przebudzeniu na czczo, poziom bazowy:
  1. ketony 0,7 ; cukier we krwi 83
  2. ketony 1,6 ; cukier we krwi 80
30 minut po spożyciu na pusty żołądek (24 krople):
  1. ketony 0,6 (-0,1) ; cukier we krwi 87 (+5)🔵
  2. ketony 2,2 (+0,6) ; cukier we krwi 75 (-5)
🌀 Nie tak słodki jak cukier, posiada waniliowy posmak
✔️ Może być stosowany na diecie keto
 
Alluloza [ tzw. psicoza ]
Przed, po przebudzeniu na czczo, poziom bazowy:
  1. ketony 1,0 ; cukier we krwi 88
  2. ketony 0,9 ; cukier we krwi 84
30 minut po spożyciu na pusty żołądek (2 łyżki):
  1. ketony 0,9 (-0,1) ; cukier we krwi 88 (0)
  2. ketony 0,9 (0) ; cukier we krwi 73 (-15)
✔️ Dobrze smakuje
✔️ Nie wpływa na poziom ketonów ani glukozy we krwi
✔️ Może być stosowany na diecie keto
⚠️ Może powodować duże nieprzyjemności trawienne
 
Erytrol
Przed, po przebudzeniu na czczo, poziom bazowy:
  1. ketony 1,3 ; cukier we krwi 84
  2. ketony 1,4 ; cukier we krwi 83
30 minut po spożyciu na pusty żołądek (3 łyżki):
  1. ketony 1,0 (-0,3) ; cukier we krwi 78 (-6)
  2. ketony 2,0 (+0,6) ; cukier we krwi 78 (-5)
✔️ Smakuje prawie tak dobrze jak alluloza
✔️ Nie wpływa na poziom ketonów ani glukozy we krwi

✔️ Może być stosowany na diecie keto

⚠️ Może powodować umiarkowane nieprzyjemności trawienne
 
Ksylitol
Przed, po przebudzeniu na czczo, poziom bazowy:
  1. ketony 0,6 ; cukier we krwi 91
  2. ketony 0,6 ; cukier we krwi 78
30 minut po spożyciu na pusty żołądek ():
  1. ketony 0,3 (-0,3) ; cukier we krwi 113 (+22)🔻🔻
  2. ketony 0,6 (0) ; cukier we krwi 95 (+17)🔻🔻
🌀 Smakuje podobnie do cukru stołowego
Zauważalnie wpływa na poziom cukru we krwi i ketonów
Niekompatybilny z keto
⚠️ Toksyczny dla psów
⚠️ Może powodować umiarkowane nieprzyjemności trawienne - mieszane wyniki
 
Maltitol
Przed, po przebudzeniu na czczo, poziom bazowy:
  1. ketony 1,1 ; cukier we krwi 95
  2. ketony 0,8 ; cukier we krwi 81
30 minut po spożyciu na pusty żołądek (15g):
  1. ketony 0,5 (-0,6) ; cukier we krwi 136 (+41)🔻🔻🔻🔻
  2. ketony 1,3 (+0,5) ; cukier we krwi 123 (+42)🔻🔻🔻🔻
🌀 Posiada gumową konsystencję, podobną do płynnych żelków
Wpływa na poziom cukru we krwi i ketonów podobnie jak cukier stołowy
Niekompatybilny z keto
⚠️ Może powodować spore nieprzyjemności trawienne

 

Alluloza i erytrol mogłyby być idealne, gdyby nie spore ryzyko problemów trawiennych. Wszystko zależy od dawki i indywidualnych predyspozycji. Co najciekawsze, jak się okazuje nie nie wszystkie alkohole cukrowe są sobie równe. Ksylitol i maltitol wyraźnie podnosiły poziom cukru we krwi, podczas gdy erytrol nie miał wpływu na jego poziom. Traktowanie ich na równi wydaje się nie być uzasadnione wynikami tych amatorskich testów.

Edytowane przez Arthass
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem jego fanem, ale ją pięknie wypunktował :) Prawidłowo prowadzona dieta ketogeniczna jest bardzo zdrowa, a to co ta pani niedawno wygadywała nie trzyma się w ogóle kupy już na poziomie zgodności z podstawowymi faktami medycznymi dotyczącymi budowy i funkcjonowania organizmu. Ewidentnie nie ma pojęcia o czym mówi, a pomylenie diety Atkinsa z ketogeniczną to zupełna kompromitacja. Atkins zakłada wysokie spożycie białka, nawet powyżej 60% makroskładników w diecie. Dieta ketogeniczna to trzymanie się rekomendowanego spożycia białka (20-30% makro w diecie), i minimum 60% tłuszczu, przy trzymaniu się do 5% węglowodanów (pomijając formy niestrawne - błonnik). Nie można być na diecie ketogenicznej, trzymając się zasad diety Atkinsa, bo nadmiar białka wywoła proces glukuronidacji, czyli produkcji cukru z produktów białkowych. Kiedy organizm dostaje cukier, przerywa proces ketogenezy.
Bzdurą jest twierdzenie, że węglowodany są jednym z niezbędnych makroelementów. Nie istnieje coś takiego jak niezbędne węglowodany egzogenne. Istnieją niezbędne aminokwasy (białka) i niezbędne kwasy tłuszczowe. Węglowodany są jedynie źródłem energii i można je bez problemu wymienić na tłuszcz.
 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj koledzy bardzo przydatna wyszukiwarka interakcji leków i innych substancji.
https://www.drugs.com/drug_interactions.php?drug_list=2014-0
Z tego co zauważyłem, potrafi wyszukiwać po nazwie produktu (ale najlepiej wpisywać konkretną substancję aktywną np. w przypadku Xifaxanu jest to Rifaksymina). Pokazuje nie tylko interakcje z innymi lekami/substancjami, ale również niebezpieczeństwo przyjmowania w konkretnych stanach chorobowych, dzieląc również na kategorie: słabe, średnie, silne. Co więcej, stronka tworzy automatycznie listę wszystkich wpisanych produktów i pokazuje wszystkie interakcje.
Szczególnie przydatne, jeśli przyjmujemy jakieś leki i w tym samym czasie korzystamy z suplementów diety. W wielu przypadkach choćby spożywanie produktów cytrusowych z lekami farmaceutycznymi jest niewskazane, ponieważ wpływa to na farmakokinetykę leku, a znów przedłużenie ekspozycji organizmu na daną substancję o kilka godzin może czasem skończyć się tragicznie.

 

Heh, na tej podstawie opiera się dzisiejsza dietetyczna profilaktyka chorób układu-sercowo naczyniowego: "Lipid hypothesis". Nieczęsto spotkać się można z sytuację, kiedy hipotezę traktuje się jako fakt. Szczególnie, że hipoteza ta oparta jest na wątłych przesłankach korelacji nieuwzględniającej pośrednich elementów przyczynowych. A wręcz jeśli podważa się podstawy tego świętego statusu quo współczesnej, mainstreamowej dietetyki to można być nawet posądzanym o szarlataństwo. Polecam samemu zapoznać się z badaniami Ancel Keys, przeanalizować historię powstania teorii cholesterolowej i wyciągnąć samodzielne wnioski.

https://en.wikipedia.org/wiki/Lipid_hypothesis

Edytowane przez Arthass
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, uważajcie na produkty pod postacią odczynników CZ.D.A! One nie są przystosowane do spożycia doustnego. Mogą być zanieczyszczone biologicznie, ale również nawet niewielkie ilości wybranych substancji toksycznych (zawierających się w tych 0,01%) mogą realnie spowodować poważne zatrucie zagrażające życiu, zależnie od przyjmowanych dawek - czy to nagłe, czy na skutek akumulacji toksyny (choćby metalu ciężkiego). Wiele osób przykładowo suplementuje w taki sposób witaminę C w ilościach czasem kilku/kilkunastu gramów dziennie. W takich ilościach może się już znaleźć spora ilość niepożądanej toksyny, bo aż 50mg - wydaje się, że te 0,01% to jest nieistotna ilość, ale można się mocno przejechać. Nie wspominając o skażeniu biologicznym... tego nikt nie sprawdza w przypadku odczynników CZ.D.A.
 

 

Edytowane przez Arthass
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Arthass w pewnych kręgach są też popularne suplementy dla koni - Podkowaliny - ludzie twierdzą, że tanie i czyste, bo zwierzęta są wrażliwsze od ludzi ;)

Co do czda - przyjmuję tylko chlorek albo siarczan ale przez skórę.

Wysłane z mojego RNE-L21 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę się wymądrzać ale po pierwsze należy suplementować te witaminy/mikroelementy, które są w organizmie w deficycie. Do stwierdzenia co jest w deficycie służy to badanie: https://www.lifelinediag.eu/

To informacja dobra.

Informacja zła jest taka, że jest ono drogie (ok 340zł) oraz, że do jego pełnej interpretacji potrzebny jest lekarz zaznajomiony w temacie (np. wychodzi z badania, że w deficycie jest selen. Więc zaczynamy przyjmować selen. A to błąd, ponieważ oprócz selenu trzeba przyjmować witaminę E i to nie syntetyczną ale naturalną). Tak, że łatwo nie jest.

 

Oczywiście do tego zdrowa dieta a nie jakieś chipsy, pizze itd. ale to akurat wszyscy wiedzą. 👍

Edytowane przez Melo2573
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Melo2573 napisał:

Nie chcę się wymądrzać ale po pierwsze należy suplementować te witaminy/mikroelementy, które są w organizmie w deficycie. Do stwierdzenia co jest w deficycie służy to badanie: https://www.lifelinediag.eu/

To informacja dobra.

Informacja zła jest taka, że jest ono drogie (ok 340zł) oraz, że do jego pełnej interpretacji potrzebny jest lekarz zaznajomiony w temacie (np. wychodzi z badania, że w deficycie jest selen. Więc zaczynamy przyjmować selen. A to błąd, ponieważ oprócz selenu trzeba przyjmować witaminę E i to nie syntetyczną ale naturalną). Tak, że łatwo nie jest.


To nie jest badanie służące do obiektywnego stwierdzania niedoborów mikroelementów w organizmie. Brak standaryzacji i norm laboratoryjnych, a więc każde laboratorium sobie interpretuje wyniki wg własnej (subiektywnej) standaryzacji. Oznacza to, że jak zrobisz takie badanie w kilku różnych ośrodkach to możesz dostać zupełnie inne wyniki niedoborów. Brak po prostu odpowiednich standardów referencyjnych dla określonych grup ludności, jeśli chodzi o analizę włosa. Dodatkowo, włosy też aktywnie pochłaniają substancje z powietrza, a więc niekoniecznie są wyznacznikiem tego co się dzieje wewnątrz organizmu. Nie wspominając o tym, że po prostu niektórych witamin (niedoborów) nie da się stwierdzić tak łatwo - dla przykładu, niedobory witaminy A i niektórych innych, pokazują się dopiero po wyczerpaniu całych zapasów w wątrobie. Nie wykryjesz tego ani badaniem włosa, ani krwi. Potrzeba odpowiednio dobranego testu laboratoryjnego - nie ma uniwersalnego dla każdego mikroelementu. Weźmy pod uwagę to, że wybrane mikroelementy są akumulowane w różnych kompartmentach ciała, niekoniecznie równomiernie po całym ciele. Elektrolity takie jak magnez, wapń, potas czy sód nie są akumulowane praktycznie w wątrobie, ale za to duża ilość sodu obecna jest we krwi. Dużo na ten temat można by pisać.
 

Cytat

Problemem w analizie spektrometrii absorpcyjnej składu włosa jest brak standaryzacji oraz w szczególności brak ustalonych norm dla zawartości poszczególnych pierwiastków. Oznacza to, że każde laboratorium wyznacza własne normy i ta sama wartość stężenia pierwiastków we włosach może w jednej placówce być uznana za normę, a w innej wskazywać na niedobór. Dlatego analiza pierwiastkowa włosa powinna być traktowana raczej jako badanie pomocnicze, a nie diagnostyczne, o wartościach terapeutycznych.

Ponadto wiadomo, że stopień przyswajania pierwiastków przez włosy nie zależy w zupełności od ich stężenia w organizmie. Osoba z niedoborem zapewne będzie miała niskie poziomy pierwiastków we włosach. Natomiast osoba z prawidłowym stężeniem, może mieć normalne lub również niskie stężenie pierwiastków we włosach. Z tego powodu badanie składu pierwiastkowego włosa nie pozwala raczej wskazać stopień odżywienia organizmu na przestrzeni miesięcy i posiada wartość wtedy, gdy ilość mikroelementów we włosach będzie w normie. Zatem jest to badanie raczej o charakterze wykluczenia niedoborów składników mineralnych na przestrzeni miesięcy, a nie potwierdzenia niedoborów. Swoistość diagnostyczna analizy mikroskopowej włosa jest w związku z tym większa niż czułość diagnostyczna. Innymi słowy, badanie bardziej przydaje się do wykluczenia niż do potwierdzenia niedoborów.


1. Lazar P. Hair analysis. JAMA 229:1908-1909, 1974.
2. Hambidge KM. American Journal of Clinical Nutrition 36:943-949, 1983.
3. Barrett S. JAMA 254:1041-1045, 1985. 4. Druyan ME and others. Biological Trace Element Research 62:183-197, 1998.

Podsumowując: Analiza Pierwiastkowa Włosów (EHA) to wyrzucanie pieniędzy w błoto!
Metodą tą można co najwyżej wykluczyć niedobory wybranych mikroelementów, ale nie potwierdzić ich deficyt.

Zasadnicze pytanie jest takie, czy warto w ogóle robić takie badania na niedobory mikroelementów? Pomimo straszenia biznesmenów zajmujących się tego typu działalnością komercyjną, tak naprawdę realnie niedoborowe w diecie współczesnej jest jedynie kilka mikroelementów. Pod warunkiem, że nie jesteśmy na jakiejś diecie wykluczającej typu weganizm czy ketogenicznej, to większość mikroelementów występuje w nadmiarze jeśli dostarczymy te 2000kcal - czyli pisząc w skrócie, jeśli zaspokoimy swoje dzienne zapotrzebowanie kaloryczne (nie głodujemy).
Do tych najczęściej niedoborowych należą:
◉ Witamina D
Tak naprawdę, domyślnie witamina ta nie była dostarczana przez dietę, tylko ekspozycję słoneczną. Obecnie ze względu na rozwój cywilizacji i drastyczną zmianę sposobu pracy większości populacji (wewnątrz budynków), taka ekspozycja jest znikoma. Bogatymi źródłami są tłuste ryby, ale w Polsce nie ma tradycji ich spożywania, przynajmniej kilka razy w tygodniu.
◉ Magnez
Bo znajduje się głównie w pełnym zbożu, ziarnach oleistych i zieleninie. Tych produktów obecnie spożywa się w tradycyjnej diecie niewiele. Produkty zbożowe są na bazie oczyszczonej mąki (mniej lub bardziej, nawet te "pełnoziarniste", choć ze względu na fityny i tak bez fermentacji - zakwasu - mało z tego się przyswaja), ziarna oleiste to już w ogóle egzotyka dla dietetycznych świrów, a zielenina... dla niektórych to pokarm zająców.
◉ Potas
Bo występuje głównie w warzywach korzennych, bananach, niektórych rybach. Głównym jego źródłem są w tradycyjnej diecie ziemniaki. Potasu jednak nie zalecam suplementować bez wiedzy, bo przedawkowanie może być śmiertelne (reguluje pracę serca - niezbędny dla jego zdrowia, ale jednocześnie... co za dużo to migotanie komór sercowych).
◉ Witamina C
Bo głównie zielenina, owoce, niektóre podroby, również kapustne warzywa. Zielenina jest często pomijana w diecie, owoce to często bezwartościowe przetwory (dżemy, soki, suszone) - taka obróbka pozbawia je większości wartości odżywczej, a witamina C jest bardzo niestabilna podczas ekspozycji na warunki zewnętrzne. Podrobów prawie się nie jada współcześnie - wielka szkoda, bo są bardzo odżywcze. Czasem jada się kapustne, ale jeśli to bigos... to tam witaminy C już niewiele. Jeśli kiszona, to już lepiej. Brokuły to świetne źródła, szczególnie na parze (bo gotowanie wypłukuje hydrofilową witaminę C, chyba że robimy zupę to tam będzie).

I to tyle tak naprawdę. Niektórzy mogą mieć problem z witaminą E (głównie w tłuszczach roślinnych, orzechach, ziarnach oleistych), witaminą B1 (bo jest bardzo wrażliwa na temperaturę - rozpad już w 40 stopniach), czasem B9 i B5. Nie biorę pod uwagę diet wykluczających, ale w przypadku braku produktów nabiałowych jest wysokie ryzyko niedoborów wapnia, szczególnie jest to problem na dietach wegańskich.
Dla przykładu, niedobory manganu, selenu czy cynku są praktycznie niespotykane w cywilizacji zachodniej lub krajach rozwijających się, gdzie jest łatwy dostęp do produktów zwierzęcych i takich na bazie zbóż. Jeśli zaspokoisz swoje dzienne zapotrzebowanie na białko z produktów zwierzęcych, zaspokoisz z nawiązką zapotrzebowanie na selen czy cynk. Proste. Suplementacja selenu, nie dość że bezsensowna, to jeszcze może zaszkodzić. Jak chcesz "suplementować" selen, to zjedz 1 orzeszka brazylijskiego dziennie - dostarcz od 100-150% dziennego zapotrzebowania.
Moim zdaniem robienie takich badań, kiedy nie ma ku temu wskazań jest bezsensowne. Lepiej trzymać się suplementacyjnej trójki: witamina D/witamina C/magnez, i po prostu racjonalnie się odżywiać.
 

 

54 minuty temu, szwagiero napisał:

@Arthass w pewnych kręgach są też popularne suplementy dla koni - Podkowaliny - ludzie twierdzą, że tanie i czyste, bo zwierzęta są wrażliwsze od ludzi ;)

Co do czda - przyjmuję tylko chlorek albo siarczan ale przez skórę.

Wysłane z mojego RNE-L21 przy użyciu Tapatalka
 


Ale wiesz, że związki nielipofilne takie jak związki mineralne nie przyswajają się przez skórę? To znaczy, nie maja zastosowania suplementacyjnego, a jedynie kosmetyczne jak choćby sól Epsom.

Edytowane przez Arthass
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

19 minut temu, Arthass napisał:

To nie jest badanie służące do obiektywnego stwierdzania niedoborów mikroelementów w organizmie.

Lepsze takie badanie niż żadne - coś jednak z tego badania wynika. Faktycznie granice referencyjne nie są w 100% precyzyjne (tak jak badanie krwi), granice nawet na wykresie z wynikami są rozmyte, ale łatwo się zorientować czego jest za dużo a czego za mało (w zakresie zarówno substancji szkodliwych jak i prozdrowotnych). Nie podzielę zdania Kolegi, że to badanie jest bezwartościowe.

 

19 minut temu, Arthass napisał:

Dodatkowo, włosy też aktywnie pochłaniają substancje z powietrza, a więc niekoniecznie są wyznacznikiem tego co się dzieje wewnątrz organizmu.

W przypadku górnika, hutnika czy pracownika fabryki chemicznej to może mieć znaczenie. Ale dla zwykłego śmiertelnika nie przebywającego w szkodliwych warunkach takiego ryzyka chyba nie ma. Przykładem jestem ja - jedynym szkodliwym pierwiastkiem w moim organizmie było aluminium. Skąd aluminium? Z dezodorantu lub niektórych maści medycznych itd. Za zaleceniem lekarza za pomocą spryskiwania się tzw. "oliwką magnezową" doprowadziłem do usunięcia nadmiaru aluminium z organizmu. Dodam, że nadmiar aluminium może wywołać za wiele lat Alzheimera. Oczywiście zmieniłem też dezodorant na taki bez aluminium.

 

Itd. itp - długo by pisać.

 

Poniżej przykładowy wynik - moim zdaniem czytelny i łatwo interpretowalny.

rys1 (2).png

Edytowane przez Melo2573
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Melo2573 napisał:

Lepsze takie badanie niż żadne - coś jednak z tego badania wynika. Faktycznie granice referencyjne nie są w 100% precyzyjne (tak jak badanie krwi), granice nawet na wykresie z wynikami są rozmyte, ale łatwo się zorientować czego jest za dużo a czego za mało (w zakresie zarówno substancji szkodliwych jak i prozdrowotnych). Nie podzielę zdania Kolegi, że to badanie jest bezwartościowe.


Lepsze żadne badanie, niż "jakieś" za +300zł. "Coś wynika" za 300zł mnie osobiście nie satysfakcjonuje. Z oceny organoleptycznej też coś wynika, i może Ci ją wykonać każdy lekarz za 20zł.
Jest to badanie o niskiej wartości diagnostycznej, niepotrzebne jeśli chodzi o profilaktykę, a dodatkowo bardzo drogie. Podsumowując, bezwartościowe.
 

23 minuty temu, Melo2573 napisał:

W przypadku górnika, hutnika czy pracownika fabryki chemicznej to może mieć znaczenie. Ale dla zwykłego śmiertelnika nie przebywającego w szkodliwych warunkach takiego ryzyka chyba nie ma.


To sprawdź sobie poziomy zanieczyszczeń powietrza, a szczególnie w takich miastach jak Kraków :) Smog, WWA i te sprawy. Nawet u mnie sprawdzając stan powietrza przez lokalnego dostawcę usług monitorujących, zanieczyszczenie jest często powyżej norm. Nawet kosmetyki jakich używamy mają istotny wpływ. Dodatkowo, istotne są choćby warunki ekspozycji - jeśli myjesz włosy w ciepłej wodzie to otwierają się ich łuski. Przez łuski przenikają do włosa związki środowiskowe.
Poza tym, zawartość pierwiastkowa włosów nie zmienia się dynamicznie w odniesieniu do zmian w organizmie. Włos może akumulować dane pierwiastki przez pół roku, niezależnie od zmian w organizmie. Oglądnij film z youtube.

 

23 minuty temu, Melo2573 napisał:

Przykładem jestem ja - jedynym szkodliwym pierwiastkiem w moim organizmie było aluminium. Skąd aluminium? Z dezodorantu lub niektórych maści medycznych itd.


Skąd założenie, że aluminium takie przenika do krwioobiegu? Skóra stanowi dość dobrą barierę dla substancji lipofobowych, polarnych. Włos to włos, w większości martwa tkanka organizmu.

 

23 minuty temu, Melo2573 napisał:

Skąd aluminium? Z dezodorantu lub niektórych maści medycznych itd. Za zaleceniem lekarza za pomocą spryskiwania się tzw. "oliwką magnezową" doprowadziłem do usunięcia nadmiaru aluminium z organizmu.


"Oliwka magnezowa" nie przenika przez skórę do krioobiegu. Tak naprawdę, nie jest to oliwka, tylko rodzaj zawiesiny magnezowej. Związki magnezowe nie tworzą mieszanin jednorodnych z tłuszczami. Doprowadziłeś do usunięcia nadmiaru aluminium z włosa, nie organizmu :) Taki szczegół, ale istotny.

 

23 minuty temu, Melo2573 napisał:

Dodam, że nadmiar aluminium może wywołać za wiele lat Alzheimera. Oczywiście zmieniłem też dezodorant na taki bez aluminium.


Możliwe, ale piszemy o aluminium wewnątrz organizmu, konkretnie w mózgu za barierą krew-mózg. Wiesz, takie aluminium musi spełnić wiele kryteriów, by przedostać się przez tą barierę. Po pierwsze, nie wszystkie związki aluminium w ogóle przyswajają się do krwioobiegu - choćby w liściach herbaty i ziół jest często spora zawartość związków aluminium, ale biodostępność zależy od rodzaju związku - choćby stopnia utlenienia. Upraszczasz sprawę. Od dezodorantu nie dostaniesz Alzheimera.
 

23 minuty temu, Melo2573 napisał:

Poniżej przykładowy wynik - moim zdaniem czytelny i łatwo interpretowalny.


Łatwo zinterpretować zawartość we włosie. Teraz napisz mi, w jaki sposób na tej podstawie zinterpretować zawartość w organizmie? To już takie łatwe do interpretacji nie jest, stąd niska wartość takiego badania.
 

18 minut temu, micbud napisał:

Moment, chwila, czy dobrze rozumiem, ze psikales się dezodorantem z aluminium i to aluminium przez skore dostawało się do Twojego organizmu?


Przecież napisał, że wyszło mu w badaniu włosa :) Sam tylko pewnie nie do końca rozumie co ten fakt w praktyce oznacza ;)

Edytowane przez Arthass
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności