Skocz do zawartości

Tak mnie nawiedziło : emocje czy technika ?


paratykus

Rekomendowane odpowiedzi

Niektórym muzyka towarzyszyła przez całe życie. U mnie muzyka nie ma jakiegoś specjalnego miejsca, dlatego bawię się sprzętem. To właśnie dzięki temu sprzętowi potrafię cieszyć się muzyką.

 

Ok Damian, krótki test :D

 

Co leciało w MTV w czasach gdy zaczynałeś umawiać się ze swoją obecną Żoną na pierwsze randki? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem :) Nie oglądałem MTV.

 

Pamiętam tylko, że jak do niej przyjechałem za którymś razem, to spodobało mi się jej kino domowe i puszczałem sobie w tle Sunrise with Ekwador 2003, żeby nie było za cicho :P


Takiej muzy głównie słuchałem, a tego w MTV nie puszczali.


O jeden kawałek mi szczególnie utkwił w pamięci w tamtym czasie - DJ Shog - Another World

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No widzisz, czyli do końca aż takim zatwardziałym, "technicznym" audiofilem nie jesteś ;)

Pewnie do dziś przy "Manieczkach" przechodzą Cię delikatne ciary :D

 

więc jaaaazdaaaaa! :D;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś za czasów dawnych bardzo dawnych, w epoce gdy znajomi podawali sobie kolorowe pamiętniki ktoś wpisał mi się jakoś tak:

"Gdzie słyszysz śpiew, tam idź tam ludzie serca mają.

I uwierz mi że ludzie źli nigdy nie śpiewają"

 

Dokładnie nie pamiętam, a nie wiem też gdzie wylądował mój pamiętnik. Ale mniejsza z tym, nie będę teraz innych budził szukając. Zmierzam do tego że może ludzie słuchający muzyki też nie są tacy źli? Trza by to przemyśleć. Bo możne to być pomocne przy doborze znajomych xD

 

Ale dziwna rozkmina mnie naszła jak FeX napisał że w Robsonku trochę człowieczeństwa się zachowało, co nie zmienia faktu że muzyka potrafi rozwijać.

 

Tym czasem ja odkładam słuchawki i zmykam spać. Dobrej nocy panowie. A może i Panie? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się tylko przed snem doprecyzuję lekko. Sam do sprzętu jakieś wielkiej wagi nie przywiązuje, ale siłą rzeczy z racji tego czym się zajmuję, sporo mi go przez łapki przechodzi. I wydaje mi się że można go traktować nie tylko jako środek do celu, ale także osobno jako coś interesującego, ze względu na wygląd, historię, czy rozwiązania techniczne. I chciałbym uniknąć oceniania co jest lepsze, sprzęt czy muzyka, bo tutaj kryteria oceny są zupełnie inne.

 

 

...ale tak po prawdzie, to muzyce poświęcam znacznie więcej czasu, jest takim naprawdę istotnym kawałkiem życia, i jeżeli jest na prawdę dobra to sprawia mi przyjemność nawet słuchana przez okno od sąsiada (chociaż to się akurat raczej rzadko zdarza) :D A no i na festiwale sprzętowe, w odróżnieniu od muzycznych jakoś niespecjalnie mnie ciągnie.

 

Także tego, głos na emocje, ale to chyba było oczywiste od początku ;p

Edytowane przez michauczok
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emocje czy technika.

Jak dla mnie 1:0 dla emocji

Połączone dodatkowo z techniką dają znakomity rezultat lecz bezmyślna pogoń za czymś podparta dziwną ideologią oraz przerostem formy nad treścią jak dla mnie nie do przyjęcia

 

Zwykła jazda autem z podstawowym fabrycznym zestawem audio daje mi naprawdę dużo mimo że ustępuje jakością dźwięku znacznie. W przypadku audio emocją jest dla mnie sprzęt sam w sobie lub okoliczności towarzyszące. Cała ta otoczka, historia, itd

Przykładem może być Orfeusz. Nie gra diametralnie lepiej niż najlepsze zestawy STAXA ale dostarcza dużo emocji nie tylko dźwiękowych z tym związanych

 

Najważniejsze by każdy słuchał w zgodzie ze sobą. Noc spędzona na górskim szczycie ze słuchawkami na uszach nawet zwykłymi i jakimś utworem w tle może dostarczyć dla kogoś więcej emocji niż to co wielu z nas robi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muzyka, muzykalnosc, emocje .

Technologia można by odłożyć na bok, ale te minimum musi być aby wytworzyła się ta specyficzna aura . Tak sobie wczoraj myślałem, może by tak wrócić do starego Grundiga na tda1540/tda1541 i dac sobie spokój z szukaniem źródła na jakiś czas :)

W sumie juz tyle razy zatoczylem kolo i jeszcze pewnie nie raz wrócę do tego co było.

Paradoksalnie emocje mogą wynikać z technikali, wiec w pewnym momencie mamy jedno i drugie .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Soundman1200

Emocje to podstawa w odbiorze muzyki.

Ja już chyba niestety swoje największe przeżycia w muzyce miałem za młodości w latach 80tych.

Miałem takie stare radio tranzystorowe, było też lampowe na chacie.

Oczywiście radio mono, trzeszczące i szumiące....antenka z druta jakiegoś, cuda się robiło by to grało jakoś.

Co z tego że słabe dźwiękowo jak słuchanie U2, Kate Bush, Lady Pank, Pink Floyd to było na tym rzęchu czymś niezwykłym.

Takich emocji już mi dzisiaj nawet Orfeusz by nie dał...co smutne ale młodości wiadomo nic nie przywróci...he,he.

Radyjko stawiałem przy łóżku i do późna w noc słuchałem audycji w Trójce, nadawali całe płyty, najlepsze audycje głównie po 22h.

Musiałem uważać z regulacją głośności bo potencjometr był zepsuty i potrafiło mi zaskrzeczeć na cały dom....a tu każdy już spał.

Pamiętam jak byłem w szoku jak u kolegi miałem okazję posłuchać jego zestawu stereo.

Nic to nie było niezwykłego ,ot taka średnia mini wieża, z odłączanymi kolumnami....przywieziona z RFN.

Ale jak posłuchałem Pink Floyd na tym stereo to...zbierałem szczękę z podłogi.

Edytowane przez Soundman1200
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem zdecydowanie emocjonalny. Zwłaszcza w muzyce. Sprzęt to tylko środek do celu... celem są przeżycia, emocje płynące z muzyki. Preferuję sprzęt koloryzujący na swój sposób, muzykalny, technicznie niedoskonały. Oczywiście sprzęt musi być na odpowiednim poziomie, tj. detaliczny (by oddawał wszelkie smaczki), przestrzenny (by muzyka mnie otaczała), z piękną średnicą (bo w niej wg mnie tkwi magia muzyki). Do tego dochodzą emocje wynikające z samego posiadania sprzętu, najlepiej niepowtarzalnego, a więc własny DAC/AMP w ładnej obudowie, zmodowane słuchawki (najlepiej zdrewniałe). Ale na pierwszym miejscu jest muzyka. Słucham muzyki, a nie sprzętu. Bo muzyka jest często niedoskonała, więc doskonały sprzęt wcale nie jest potrzebny. A mimo tych niedoskonałości, daje mnóstwo frajdy i przeżyć.

 

Chociaż przyznam, że tak jak kiedyś odpływałem w zestawie Clix 1 + PX100, tak teraz nie dałbym rady tego słuchać. Jakiś progres sprzętowy jednak musi nastąpić.

Ale ten cały sprzęt i tak służy do tego, by muzyka jak najbardziej poruszała i powalała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musi być jakieś minimum techniki, żeby zaistniała "energia początkowa" pozwalająca wejść w świat muzycznych emocji. To się trochę wzajemnie skaluje. W samochodzie mam audio firmowe i ani mi w głowie coś poprawiać w temacie, bo muzyka w aucie jest dla mnie tylko dodatkiem. Cieszą kawałki, a nie to jak są odtwarzane. Raz ustawiłem swój ulubiony preset EQ i jest dobrze, choć nawet do grajka przenośnego z porządnymi słuchawkami jeszcze spory kawałek jakości.

Od przenośnego grajka wymagam trochę więcej, bo nieraz w delegacji służył do wieczornych odsłuchów sam na sam ze sobą, więc więcej rzeczy by się chciało mieć, żeby muzyka była bardziej zachwycająca i bogata emocjonalnie, bo gra barwą czy przestrzenią i holografią dokłada się do odbieranych emocji.

W sprzęcie stacjonarnym oczekuję jeszcze więcej, bo ja mam tak, że jeśli słuchanie ma być ucztą, a nie konsumpcją przy okazji jak posiłek z McDrive, to nie może być podana w papierku ani plastikowym kubku, mieć właściwą temperaturę, itd.

Tak więc o ile zawsze emocje są ważniejsze, bo to o nie chodzi, to nie są niezależne od jakości, a pewne minimum jakości jest wręcz warunkiem koniecznym dla mnie, żeby się dać porwać emocjom. Uchybienia techniczne w zależności od swojego natężenia potrafią wywoływać u mnie niedosyt, irytację lub zmęczenie, a bilans takich emocji mimo muzyki może wyjść ujemny, a chodzi przecież o dodatni. Dobrą muzykę potrafię wychwycić z radia kuchennego, ale wolę jej potem słuchać z czegoś więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja może wrzucę swoje trzy grosze...

Odkąd mogę usiąść na scenie między artystami (dzięki sprzętowi), spodobało mi się słuchanie nawet jazzowego plumkania gdzie mogę się wsłuchiwać w poszczególne brzdąknięcia czy inne stękanie wokalisty/ki wprost do mojego ucha.

Natomiast źle zrealizowane płyty moich ulubionych artystów zaczęły mnie odpychać (patrz nowe ACDC).

Lekarstwem na to jest powrót do mniej rozdzielczego sprzętu i wtedy znowu wygrywa muzyka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, dziękuję, że zachcieliście się wypowiedzieć :)

 

Konkluzja jest taka : nieważne czego słuchamy i jak to jest zrealizowane.

Ważne, jak to technicznie brzmi.

 

Ponieważ to nie jest moja bajka, wysiadam z tego tramwaju :D

 

Dobranoc :)

Bo samo pytanie i zagadnienie nie jest proste.

Ja kiedyś dość dawno temu to było, zakupiłem kasetę z właśnie wydaną płytą Maanamu Nocny Patrol i odpływałem słuchając Krakowskiego splinu,

a grało to na popularnym kasprzaku. I co i można było odpłynąć w muzyce ? Jak najbardziej i nie przeszkadzało to że trzeba było kasetę odwracać.

I tak na prawdę co to oznaczało słuchałem sprzętu czy muzyki ?

No bo czy o to chodzi aby skupiać się na cykaniu, pykaniu itd. taki przykład dobrej płyty, którą warto słuchać tylko na muzykalnym systemie

jest Norwegian Mood Kari Bremnes, to piękna klimatyczna płyta, ale na niejednym sprzęcie nie da się słuchać.

Także czy słuchamy sprzętu czy muzyki ? Muzyki na odpowiednim sprzęcie, który daje nam przyjemność ze słuchania :)

Edytowane przez saudio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emocje.

 

Emocje, emocje i jeszcze raz emocje. To muzyka ma je w nas wzbudzać a nie sprzęt. Nigdy nie byłem onanistą sprzętowym (Senn vs. AKG, AMD vs. Intel itd.). Kupuję to, co uważam za najlepsze dla mnie i na co mnie po prostu stać. Na pierwszym miejscu przekaz artysty, w dalszej perspektywie w jaki sposób (na czym i gdzie) jest on podawany.

 

Chociaż z drugiej strony, "kto raz spróbuje..." I wiem to po sobie, trochę dałem się też na tym złapać. Jeśli raz doświadczy się odsłuchu na przyzwoitym sprzęcie to później ciężko jest słuchać tej samej muzyki na czymś gorszym - tak jak kilka miesięcy temu rzuciłem w diabły AKG K518DJ na rzecz MOE (a te pierwsze bardzo długo "robiły mi" za podstawowe portable i miałem z nich mnóstwo funu). Po prostu w pewnej chwili podpinając 518 pod Note'a to już nie było to, On-Ear to jednak inna klasa dźwięku.

 

Ale mając do wyboru słuchanie jakiegoś bezdennie głupiego, płytkiego disco-polo, jakiegoś "majteczki w kropeczki, sialalala" gdzie kompozycja, aranżacja, produkcja, tekst itd. leży, kwiczy i prosi o dorżnięcie na Orfeuszach, a z drugiej strony mając możliwość słuchania "The Wall" Floydów" na monofonicznym radyjku za 50zł - bez wahania wybrałbym drugą opcję.

Edytowane przez Thomm
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam lubię słuchać muzyki. Ale muszę mieć na czym. Fajnie, jak to coś gra fajnie, ale ulubiony kawałek i w starym boomboxie jest słuchable. Chyba dobrze odpowiedziałem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@paratykus - słucham muzyki, którą wielu może nazwać "nieludzką" - elektroniki. Jednak tworzą ją ludzie, kiedyś w oparciu o analogowe instrumentarium (syntezatory Mooga i jnne) dziś często za pomocą programów komputerowych. I śmiem twierdzić, że oprócz Kraftwerk, muzyka ta ma więcej duszy niż pienia niektórych popstars...

 

Kiedyś słuchałem wszystkich koncertów Tangerine Dream, z bootlegów, bez względu na jakosc. Chyba byłem młodszy, fascynował mnie każdy dźwięk z lat 70tych. Na szczęście obracałem się w środowisku ludzi, którzy odszumiali i poprawiali nagrania. Teraz jednak wolę śięgać po lepsze technicznie płyty Tangs... Słuchawki szczególnie do tego zmuszają. Może też wiek, osłuchanie w tej muzyce. Wolę dobrej Jakości Stratosferę czy Poland niż złej.

 

Przyznam,że na lepszej jakości sprzęcie, słucha mi się lepiej.

Jednak nie porzuciłem Elektronicznego Rocka na rzecz muzyki "audiofilskiej" - jakiegoś jazzu ... Moja muzyka to kosmiczne pejzaże i Podróże Przez Płonący Mózg do Warszawy w Słońcu.

Edytowane przez Lord Rayden
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś np słuchałem muzyki na sprzęcie który się do tego w sumie nie nadaje(wzmacniacz z sygnaturki + kolumny z starej mini wierzy z sporymi defektami). I powiem wam że dała mi tyle samo radości co słuchana wczoraj w słuchawkach. A może nawet więcej. Czasem lubię zdjąć słuchawki puścić muzykę z kolumn, mimo iż technicznie stare polskie wzmacniacze i kolumny które miałem zostają w tyle już za hd681 czy CAL'ami które są w sumie tylko wstępem do sensownego brzmienia w świecie słuchawek.

 

Teraz słucham tego mixtapu: https://www.youtube.com/playlist?list=PLOvghU0PtdHOcoA3O7P7ZrGQUXQlW-BVn
Lordzie skoro elektronika może być nie ludzka to jak byś nazwał to czego teraz słucham? Wulgarnym i nieludzkim tworem pełnym agresji?

Każdy z nas ma swoje zboczenia i gusta, ale piękne jest to że mimo tych różnic potrafimy się dogadać i nie kłócić.

 

W sumie właśnie przez to że słucham muzyki która niektórym(moim rodzicom na przykład) wydaje się irytująca zacząłem bawić się słuchawkami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Przyznam,że na lepszej jakości sprzęcie, słucha mi się lepiej.

 

 

I to jest clue tego tematu, coś o czym pośrednio wspomniałem powyżej.

 

Ciężko się słucha dobrej muzyki na słabym sprzęcie, owszem, da się, ale ciężko to strawić kiedy wszystkie dźwięki zlewają się w jedno, w jedną papkę. Nigdy, podkreślam nigdy nie znizyłbym się do tego by na takich HD800 czy K812 (gdybym miał mozliwość ich odsłuchu) słuchać dysko w polu tudzież innej muzyki tego typu - i myślcie sobie o mnie co chcecie. Wiem, de gustibus non est distupandum, ale dla mnie słuchanie takiej muzyki na takim sprzęcie to jego profanacja, po prostu.

 

Strawię Floydów, Claptona, Stinga na jakimś *******nym sprzęcie, nie strawię płyciutkiej muzyki na high-endzie. Nie strawię jej, bo jej nie lubię, nie słucham i nikt mnie do jej słuchania nie zmusi - nigdy i nawet na Orfeuszach/Nautilusach.

 

 

@Lordzie

 

Odnośnie elektroniki:

 

 

Jest kapitalna muzyka, emocje aż się wylewają z ekranu/uszu...

 

I niech mi tylko ktoś powie, że 701 się do elektroniki nie nadają, nawet takiej ostrzejszej...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakby nie patrzeć rozmawiamy o sprzęcie służącym do słuchania muzyki, więc z samego założenia najważniejsza powinna być muzyka, a sprzęt jest tylko środkiem do celu. Osobiście dobry sprzęt pozwala mi lepiej wczuć sie w przekaz, wyobrazić sobie muzyków stojących z instrumentami i poczuć emocje towarzyszące nagraniu. Natomiast zauważyłem, że można łatwo popaść w przesadną techniczność i szukać płyt, które będą najlepiej brzmiały, niekoniecznie najciekawszych muzycznie - staram sie tego unikać i moja kolekcja nie składa się z samplerów HD Tracks :). Przy wszystkich modyfikacjach toru sprawdzam też, czy kolejny klocek nie przekracza granicy - tak, teraz słyszę jeszcze, że w tle ktoś powiedział "let's play", ale znikają ciary i głowa przestaje się kiwać - wtedy się cofam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności