Skocz do zawartości
WIOSENNA PROMOCJA AUDIO 11.03-04.04.2024 Zapraszamy ×

Rekomendowane odpowiedzi

Podesłałem do całej trójcy :)

To i ja poproszę. Niestety mikołaj nie kwapi się do pożyczania rapture.

 

Wystukane na parapecie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Podeślę zaraz info via PM, jak pisałem, unikam kolejnej ****oburzy :P

Tytuł wątku brzmi: Headonic i inni. Więc już z założenia takie porównanie jest tu mile widziane, a nie traktowane jako wkładanie kija w mrowisko :)

 

 

Dokładnie. I trochę nie rozumiem takiego podejścia, bo tutaj nie chodzi o wywoływanie kolejnej wojny. Dla mnie naprawdę nie stanowi żadnego problemu to, że komuś może się podobać bardziej Headonic/SP niż Rapture. Jestem po prostu ciekawy porównania tego pierwszego z tym ostatnim. W czym jest lepszy Headonic, w czym RA? Który jest lepszy całościowo i dlaczego? Poza tym liczba osób mających realną styczność z obydwoma konstrukcjami jest naprawdę symboliczna, a forum jest chyba po to żeby się dzielić wiedzą/wrażeniami. A tak, to się w tym momencie zaczęła robić jakaś śmieszna konspira. "Wiem, ale nie powiem", informacje ściśle tajne, dostępne tylko via PM itd.

 

@Chickenek

 

Zacząłeś, to skończ Waść. Po tym poznaje się prawdziwego mężczyznę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, w związku z licznymi (bardzo) zapytaniami odnośnie porównania obu wzmacniaczy jestem zmuszony przekleić PM'kę do tematu. Jednocześnie uprzedzam, że jest to moja osobista opinia (która na szczęście znajduje potwierdzenie u kilku osób, w kilku kwestiach). Jeżeli chodzi o wzmacniacze - Headonic był z podstawowym (stockowym) zestawem opampów, natomiast Rapture był po powrocie z przeróbek u Mikołaja. Także obie wersje miały względnie te same szanse (co by potem nie padł zarzut, że Headonic był w wersji alfa, a Rapture to była też jakaś wersja słabsza).

 

I też nie ma tutaj żadnej konspiracji - geneza tego słowa całkowicie nie pasuje do przyczyn, z których nie chciałem zamieszczać tego tekstu. Ale zaczynając, przeklejam to, co znalazło się u każdego na PM, także przepraszam za prosty w miare język i wszelkie błędy:

 

Hejka,
Zanim coś więcej skrobnę, prośba żeby moja opinia nie ujrzała światła dziennego, bo tak jak mówię, nie chcę rozpalić na forum płomyczka, który będzie zapalnikiem tykającej bomby :)
Generalnie oba wzmacniaczyki to inny sposób przekazu, podejrzewam że za sprawą opampa, bo konstrukcyjnie są podobne :) Zaczynając od Headonica - ten charakteryzuje się ciekawym, lekkim w odbiorze przyjemnym przekazem. Jest to granie zrównoważone, o szybkim basie, bardzo ładnie zaprezentowanej średnicy ze wspaniałą szczegółowością oraz rozdzielczą górą. Gdybym miał wyłonić najbardziej uwydatnione pasmo, musiałbym sporo rozważyć czy decyzja padnie na górne pasmo, czy na środkowe. Koniec końców pozostałbym chyba jednak przy wysokich częstotliwościach, głównie ze względu na ich rozdzielczość. Headonic w przeciwieństwie do BlackPearl gra z taką "łatwością". W momentach gdzie BlackPearl się nieco dusił, Headonic bez zająknięcia daje rade, co jest słyszalnie odczuwalne. Nie ma żadnego efektu grania z wymuszeniem, podbicia któregoś z pasm lub jakiś nieprzyjemnych efektów typu brumienie lub damping. Przełącznik gaina bardzo fajnie spisuje się w przypadku bardzo wymagajacych słuchawek i fajną zaletą jest drugi stopień wzmocnienia.
Odnośnie Raptura, trochę inna szkoła grania. Po przesiadce nie czuć tej lekkości brzmienia, ale rzuca się mocny akcent basowy i kontrola tego pasma. Tutaj nie miałbym wątpliwości przy wyborze tego najbardziej zaakcentowanego pasma, bo są nim właśnie basy. Również nie ma tutaj mowy o brumieniu itd. itp. Środek fajnie ukazany, chociaż nie tak szczegółowy i napowietrzony, jak w przypadku Headonica. Górne pasmo bardzo fajne, ale jednak też ustępuje pod względem rozdzielczości. Generalizując jest lepszy w dolnych rejestrach, ale przegrywa pod względem środka i góry.
Jeżeli chodzi o moc obu urządzeń w praktyce nie testowałem tego, wydaje mi się, że drugi stopień wzmocnienia w przypadku Headonica daje mu tutaj również przewagę.
Całość chociaż krótka, to pisana obiektywnie, bo sam mam w planach projekt własnego wzmacniacza (jak tylko skończę DAC'a) więc nie mam interesu w tym, zeby reklamować jedną lub drugą konkurencję :)
Pozdrawiam,
Nabielec Damian
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ukryłem wszystkie posty waszej maniakalnej ****oburzy, kolejne kontynuowanie tego tematu będzie karane, i średnio mnie będzie obchodzić czy słusznie czy nie, idźcie popłakać do mamy.

 

Dziękuję za uwagę i proszę o kontynuowanie rozmowy na temat.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałem coś napisać o porównaniu JFET i BJT na HD800; tymczasem moje wypatroszone i przekablowane HD650 wyskoczyły

jak diabeł z pudełka, choć obecny egzemplarz to już trzecie moje podejście do tego modelu.

Ten jakże wdzięczny obiekt licznych drwin ze strony audiofili, przed ostatecznym odstrzałem na allegro, odezwał się do mnie na wejściu typu JFET

na tyle ciekawie, że póki co egzekucję odwołałem.

Na wszystkich trzech nausznikach (800, T90, 650) różnica między dwoma kostkami jest znaczna, ale

nie mogłem wyczaić, dlaczego tak cieszy mi się morda na JFET-cie. W przypadku T90 zachodzi jakaś wyjątkowa synergia,

ale to HD650 rozwiązały zagadkę. Ten dźwięk jest mocno przesiąknięty klimatem lat 60/70-tych i od razu powoduje rozluźnienie

pośladków stężałych od tej całej audiofilskiej napinki. Telecaster i Les Paul Jimmi'ego Page'a brzmią wręcz fenomenalnie; skrzypce i dęciaki też wolę tak podane.

Ta wersja headonika to przede wszystkim kolory. Nasycenie barwowe powoduje co prawda, że wyłażą one z obrysów postaci,

ma się wrażenie lekkiego tłoku, słabszej precyzji w kreowaniu przestrzeni i artykulacji, ale nie przejmujemy się tym. Cieszymy się aksamitnym wokalem

wciągającym, muzykalnym, spójnym lekko zmiękczonym, ale bardzo czytelnym dźwiekiem i nie analizujemy.

Ten klimat kompletnie nie skłania do oceny poszczególnych aspektów dźwięku, prędzej do włożenia

koszuli w kwiatki i wyjarania lolka. Na osiemsetkach powrót do BJT powoduje uczucie lekkiego zgaszenia i powrotu do rzeczywistości.

Kiedy to wrażenie minie (a mija), okazuje się, że w dążeniu do dźwiękowej prawdy i precyzji pierwotny opek wypada lepiej.

Tu każdy dźwięk można oglądnąć z każdej strony, dotknąc i powąchać, a kolory wracają na miejsce; z dynamiką i holografią też jest lepiej.

Sprawdza się moja ocena z pierwszego postu. Czyżby Majkel zrobił krok w tył? Ci, którzy w wyniku wszechsłyszenia mają tak wszystko

pospinane, że boją się już schylać, bo pękłaby im żyłka pierdząca, powinni JFET-a omijać. Jest to raczej ciekawa propozycja dla

tych co nie chcą inwestować w drogie źródło czy najwyższe słuchawki (nie dotyczy beyerów); szukają po prostu przyjemności w muzyce. Dla nich regres w stosunku do BJT będzie pomijalny a radochy kupa.

Tak więc od kilku dni, muzyki słucham, na póki co, ocalałych HD650 (okazało się, że nie wyssałem z nich jeszcze całej przyjemności); HD800 przeważnie dyndają na wieszaku, do BJT też się narazie nie kwapię.

 

 

HD 650, to jedyne słuchawki, po których sprzedaży pozostała mała pustka i zdecydowanie mają to coś w sobie. Jestem jednak zadziwiony, że udało im się posłać na wieszak hd800 :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Coś tu się cicho zrobiło. To może ja coś napiszę, jako że mam swojego Headonika (w wersji Basic) od połowy października i przesłuchałem już około 200 albumów (sam wzmacniacz pograł dziennie średnio ok. 10h, więc już się chyba wstępnie wygrzał).

 

Jest po prostu świetny. Człowiek szuka i szuka, testuje, porównuje, a na wyciągnięcie ręki ma takiego fajnego wzmaka. Fajnego, bo grającego tak jakby nie na siłę, nie dla bajeru, efektów, ale niczego mu nie brakuje przy tym. I dlatego jest to dla mnie taki właśnie kolokwialnie pisząc fajny, swojski wzmacniacz. A do tego świetny technicznie.

 

Od razu jednak dodam, że miał u mnie swego rodzaju "fory" - wszystkie inne wzmacniacze wówczas posiadane sprzedałem. Dlatego też nie będzie tu żadnych rzetelnych porównań łeb w łeb. Proszę więc nie przykładać wagi do tego wpisu jeśli ktoś by się z opinią nie zgodził. Piszę co czułem pierwszy raz słuchając Headonika i co odczuwam już po czasie. A więc:

 

- najrówniejszy wzmacniacz jaki miałem, jeśli akcentuje cokolwiek w dźwięku, to robi to naprawdę praktycznie niezauważalnie (a podobno każdy wzmacniacz coś od siebie dodaje)

 

- gra naturalnym, dobrze wypełnionym dźwiękiem, odpowiednio "wyważonym" w każdym aspekcie - miałem wzmacniacze, które były np. twarde na basie, grały piekielnie dynamicznie ale brakowało barwy, wypełnienia i gładkości (Panda AMP); miałem też takie, które były ostatecznie zbyt "misiowate", z mocnym i miękkim, często zbyt miękkim basem i odchudzonymi wysokimi tonami - tutaj jest idealnie, a przynajmniej najlepiej jak dla mnie jak na razie, może Rapture mógłby konkurować, bo to też neutralny wzmacniacz ale grający nieco twardszym i dynamiczniejszym dźwiękiem, ale także z fajną barwą

 

- bardzo dobry pod względem technicznym, tutaj także top z tych wzmacniaczy które miałem, szczególnie wysokie tony są dobrze odwzorowane - w porównaniu do Rapture, ale oczywiście z przymrużeniem oka, są bardziej precyzyjne, co nie znaczy, że Headonic sypie nimi na lewo i prawo, nie są też ostre - w ogóle podobnie do Rapture, Headonic nie wyostrza w ogóle dźwięku, choć całościowo różni się sposobem grania od Rapture, co oczywiste

 

- podoba mi się to, że jakkolwiek separacja stoi na wysokim poziomie, podobnie jak holografia, scena jest obszerna, tak nic nie jest sztucznie od siebie odseparowane, efekciarskie, słucha się jakby wszystkiego z osobna ale i jednocześnie całościowo, wzmacniacz nie zaburza charakterystyki DAC'a i np. moja Lampucera gra nieco takim analogicznym dźwiękiem z lekkim analitycznym sznytem i dokładnie to słyszę; wszystko to na czarnym tle, przez co ja rozumiem swobodę w ulokowaniu poszczególnych elementów na scenie, żaden sobie nie wchodzi w paradę i też nie ma się wrażenia jakby konturów, wyraźnych granic, pozlepiania. Wybrzmiewanie instrumentów jest swobodne

 

- wzmacniacz bardzo dobrze różnicuje nagrania - bardzo fajnie słucha się old schoolowych rapowych nagrań czy też czegoś spokojniejszego, nie raz łapałem się na tym, że miałem wrażenie, iż daną płytę mój tor prezentuje w sposób lekko basowy, innym razem było jaśniej. To jakby połączyć brzmienie lampowe, z takim bardziej stereotypowym, tranzystorowym, gdzie inne wzmacniacze grały jakby wszystko bardziej na jedno kopyto

 

 

Ogółem jestem bardzo zadowolony. Nie ukrywam, że miałem już dość żonglerki sprzętem audio. Headonic chyba ostatecznie mnie przekonał do pozostania w swoim postanowieniu. To naprawdę może być docelowy wzmacniacz słuchawkowy (u mnie gra z moimi ulubionymi HM5), choć wiadomo - wszystkich wzmacniaczy nie miałem :) Ale spróbowałem konstrukcji majkela i nie żałuję. To wersja podstawowa, bo cenię sobie minimalizm i też cena jest korzystniejsza niż droższych wersji, co oczywiste. Wyszedłem też z założenia, że ewentualnie można by w przyszłości dokupić baterię. I nie zawiodłem się, choć bateryjna wersja pewnie jest jeszcze lepsza :)

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No zbalansowany to już wyższa szkoła jazdy, zakładam :) W sumie to do HM5 myślę, że niekoniecznie taki jest wskazany. No ale do takich LCD3 pewnie tak. Ja to bym musiał przemodelować też DAC'a. I masz, niewinna zabawa, a koszta rosną. Dlatego wolę nie przedobrzyć bo wiem, jak to się u mnie wcześniej kończyło.

 

Gdyby nie to założenie, to pewnie bym prosił majkela o możliwość wypożyczenia jego najnowszego DAC'a na odsłuch, ale po co sobie psuć radość odbioru ze swojego - modowanego przez johnysa na wzór majkela zdaje się zresztą ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja do oferty wrzuciłem ostatnio wzmacniacz, który łyka przez RCA, a wypluwa przez XLR, właśnie żeby nie trzeba było robić rewolucji. I nie ma on aspiracji dostarczać kolejnych watów mocy, bo od tego jest/będzie symetryczny Headonic, tylko podawać symetryczny sygnał popularnym słuchawkom.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to ja pewnie niedouczony w temacie jestem, bo myślałem, że tor symetryczny (zbalansowany?) to ma za zadanie właśnie zwiększyć moc (zdaje się, że czterokrotnie?)

 

Jeżeli słucha się na niskich/średnich poziomach głośności z naciskiem na niskie, to jest sens pakować się w w taki nowy wzmacniacz zamiast zwykłego Headonika?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to traktuję wyłącznie w kategoriach różnic brzmieniowych. Do Headonica podłączysz wszystko, a do wzmacniacza z wyjściem symetrycznym nie. Żadne słuchawki z wyprowadzeniem kabla na 3 pinach nie nadają się do użytku z takim wzmacniaczem. No chyba, że jest to zrobione tak jak w niektórych produktach firm, którym szefuje Azjata, że 4-pinowy XLR podbiera sygnał z jacka znajdującego się nieopodal. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A u mnie już headonik zbalansowany. Niestety szlak trafił przetwornik w audeze więc nie zdążyłem się nasłuchać na tyle, aby podzielić się wiążącą opinią na jego temat; tym bardziej że zaszły też inne zmiany w torze - kable od Michauczoka i wyjście z daca przed desymetryzacją sygnału. Można jednak stwierdzić, że układ headonika w balansie gra inaczej - dla mnie lepiej, a Majkel zostaje chyba w Kościele Niesymetrycznym.

 

możesz wrzucić fotkę?

Coś tu się cicho zrobiło. To może ja coś napiszę, jako że mam swojego Headonika (w wersji Basic) od połowy października i przesłuchałem już około 200 albumów (sam wzmacniacz pograł dziennie średnio ok. 10h, więc już się chyba wstępnie wygrzał).

 

Jest po prostu świetny. Człowiek szuka i szuka, testuje, porównuje, a na wyciągnięcie ręki ma takiego fajnego wzmaka. Fajnego, bo grającego tak jakby nie na siłę, nie dla bajeru, efektów, ale niczego mu nie brakuje przy tym. I dlatego jest to dla mnie taki właśnie kolokwialnie pisząc fajny, swojski wzmacniacz. A do tego świetny technicznie.

 

Od razu jednak dodam, że miał u mnie swego rodzaju "fory" - wszystkie inne wzmacniacze wówczas posiadane sprzedałem. Dlatego też nie będzie tu żadnych rzetelnych porównań łeb w łeb. Proszę więc nie przykładać wagi do tego wpisu jeśli ktoś by się z opinią nie zgodził. Piszę co czułem pierwszy raz słuchając Headonika i co odczuwam już po czasie. A więc:

 

- najrówniejszy wzmacniacz jaki miałem, jeśli akcentuje cokolwiek w dźwięku, to robi to naprawdę praktycznie niezauważalnie (a podobno każdy wzmacniacz coś od siebie dodaje)

 

- gra naturalnym, dobrze wypełnionym dźwiękiem, odpowiednio "wyważonym" w każdym aspekcie - miałem wzmacniacze, które były np. twarde na basie, grały piekielnie dynamicznie ale brakowało barwy, wypełnienia i gładkości (Panda AMP); miałem też takie, które były ostatecznie zbyt "misiowate", z mocnym i miękkim, często zbyt miękkim basem i odchudzonymi wysokimi tonami - tutaj jest idealnie, a przynajmniej najlepiej jak dla mnie jak na razie, może Rapture mógłby konkurować, bo to też neutralny wzmacniacz ale grający nieco twardszym i dynamiczniejszym dźwiękiem, ale także z fajną barwą

 

- bardzo dobry pod względem technicznym, tutaj także top z tych wzmacniaczy które miałem, szczególnie wysokie tony są dobrze odwzorowane - w porównaniu do Rapture, ale oczywiście z przymrużeniem oka, są bardziej precyzyjne, co nie znaczy, że Headonic sypie nimi na lewo i prawo, nie są też ostre - w ogóle podobnie do Rapture, Headonic nie wyostrza w ogóle dźwięku, choć całościowo różni się sposobem grania od Rapture, co oczywiste

 

- podoba mi się to, że jakkolwiek separacja stoi na wysokim poziomie, podobnie jak holografia, scena jest obszerna, tak nic nie jest sztucznie od siebie odseparowane, efekciarskie, słucha się jakby wszystkiego z osobna ale i jednocześnie całościowo, wzmacniacz nie zaburza charakterystyki DAC'a i np. moja Lampucera gra nieco takim analogicznym dźwiękiem z lekkim analitycznym sznytem i dokładnie to słyszę; wszystko to na czarnym tle, przez co ja rozumiem swobodę w ulokowaniu poszczególnych elementów na scenie, żaden sobie nie wchodzi w paradę i też nie ma się wrażenia jakby konturów, wyraźnych granic, pozlepiania. Wybrzmiewanie instrumentów jest swobodne

 

- wzmacniacz bardzo dobrze różnicuje nagrania - bardzo fajnie słucha się old schoolowych rapowych nagrań czy też czegoś spokojniejszego, nie raz łapałem się na tym, że miałem wrażenie, iż daną płytę mój tor prezentuje w sposób lekko basowy, innym razem było jaśniej. To jakby połączyć brzmienie lampowe, z takim bardziej stereotypowym, tranzystorowym, gdzie inne wzmacniacze grały jakby wszystko bardziej na jedno kopyto

 

 

Ogółem jestem bardzo zadowolony. Nie ukrywam, że miałem już dość żonglerki sprzętem audio. Headonic chyba ostatecznie mnie przekonał do pozostania w swoim postanowieniu. To naprawdę może być docelowy wzmacniacz słuchawkowy (u mnie gra z moimi ulubionymi HM5), choć wiadomo - wszystkich wzmacniaczy nie miałem :) Ale spróbowałem konstrukcji majkela i nie żałuję. To wersja podstawowa, bo cenię sobie minimalizm i też cena jest korzystniejsza niż droższych wersji, co oczywiste. Wyszedłem też z założenia, że ewentualnie można by w przyszłości dokupić baterię. I nie zawiodłem się, choć bateryjna wersja pewnie jest jeszcze lepsza :)

 

gorąco Tobie rekomenduję odżałować parę groszy na baterię - naprawdę warto ! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności