spinacz Opublikowano 15 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Listopada 2018 Witam. Po 5 latach krakowski projekt Spinofonia powraca z nowym albumem. Instrumentalnym i eksperymentalnym. Numer zwiastujący "dwójkę" poniżej. Pozdrawiam i zapraszam do odsłuchu ! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bednaar Opublikowano 1 Lipca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Lipca 2019 (edytowane) Panie i Panowie, był ktoś na King Crimson w Teatrze Roma w Wawie kilka dni temu? Podobno koncert magiczny - tak twierdza nawet ci, którzy nie po raz piewszy widzieli Krimzo na żywca. Mnie niestety na razie sie to nie udało. A propos dyskusji z poprzedniej podstrony, a takze tytułu wątku: progresywny oznacza postępowy, zaś w tym gatunku muzycznym niestety od lat jest regres. Przez długie lata uwazałem King Crimson za jedyny naprawdę progresywny zespół świata, ale teraz nawet oni oglądają się wstecz. spotkałem się z róznymi okresleniami na zespoły z XXI wieku nawiązujace do brzmienia sprzed 40-50 lat typu "retro prog rock" - przecież to absurd. Zamiast "rock progresywny" wolę określenie "art-rock", bo jest bardziej adekwatne. Edytowane 1 Lipca 2019 przez Bednaar 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba_622 Opublikowano 1 Lipca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Lipca 2019 Nazwa "rock progresywny" nigdy nic nie znaczyła. Po prostu niektórzy ludzie (zwłaszcza różnej maści krytycy i recenzenci) mają wielką potrzebę dać nazwę różnym rzeczom i zaszufladkować je. Jak dla mnie oryginalność, to najmniej wartościowa z rzeczy, jaką oferuje rock progresywny. W ogóle XX wiek chyba już do tego stopnia skompromitował wszelkie silenie się na oryginalność w sztuce, że dziwię się, że ktoś jeszcze o to dba. Dobrze to sparodiował Houellebecq w "Platformie" Natomiast problem "współczesnego rocka progresywnego" jest taki, że ta muzyka ma dość ścisłe założenia formalne, wg których nagrywało już setki czy tysiące zespołów, to wszystko zostało już przerobione na wszelkie możliwe sposoby. Trudno jest nagrać coś, co będzie brzmiało jak rock progresywny, co zostanie tak zaszufladkowane przez krytyków, a u fanów wywoła odpowiednie skojarzenia i nostalgię, a jednocześnie co będzie nowatorskie czy chociaż świeże Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bendezar Opublikowano 1 Lipca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Lipca 2019 14 godzin temu, Bednaar napisał: Panie i Panowie, był ktoś na King Crimson w Teatrze Roma w Wawie kilka dni temu? Podobno koncert magiczny - tak twierdza nawet ci, którzy nie po raz piewszy widzieli Krimzo na żywca. Mnie niestety na razie sie to nie udało. A propos dyskusji z poprzedniej podstrony, a takze tytułu wątku: progresywny oznacza postępowy, zaś w tym gatunku muzycznym niestety od lat jest regres. Przez długie lata uwazałem King Crimson za jedyny naprawdę progresywny zespół świata, ale teraz nawet oni oglądają się wstecz. spotkałem się z róznymi okresleniami na zespoły z XXI wieku nawiązujace do brzmienia sprzed 40-50 lat typu "retro prog rock" - przecież to absurd. Zamiast "rock progresywny" wolę określenie "art-rock", bo jest bardziej adekwatne. Wracając do King Crimson na koncertach warszawskich. Dla kogoś, kto nie widział nigdy, to musiało być nieziemskie przeżycie - poziom gry niedostępny dla większości muzyków. Mi, a było to już moje trzecie spotkanie z tym składem, zabrakło elementu szaleństwa, improwizacji. Mam świadomość, że niektórzy z muzyków to osoby "wiekowe" i w sumie moje oczekiwania są lekko na wyrost - takie tam marudzenie. Byłem w środę i niestety nie trafiłem z setlistą, czwartkowa była fajniejsza. Najlepiej wypadły: "Easy Money" i " One More Red Nightmare". Jakszyk - ewidentnie wychodą braki w technice śpiewu . To plus wiek i reżim koncertowy i pojawiają się problemy. Ale to takie tam marudzenie. Po prostu cały czas mam w głowie wykonanie "Schizofrenika" w Zabrzu, kiedye "drzwi się otworzyły i udało sie przejść na drugą stronę". Niezapomniane. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
westberg Opublikowano 2 Lipca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Lipca 2019 (edytowane) 19 godzin temu, Kuba_622 napisał: Nazwa "rock progresywny" nigdy nic nie znaczyła. Po prostu niektórzy ludzie (zwłaszcza różnej maści krytycy i recenzenci) mają wielką potrzebę dać nazwę różnym rzeczom i zaszufladkować je. Jak dla mnie oryginalność, to najmniej wartościowa z rzeczy, jaką oferuje rock progresywny. W ogóle XX wiek chyba już do tego stopnia skompromitował wszelkie silenie się na oryginalność w sztuce, że dziwię się, że ktoś jeszcze o to dba. Dobrze to sparodiował Houellebecq w "Platformie" Natomiast problem "współczesnego rocka progresywnego" jest taki, że ta muzyka ma dość ścisłe założenia formalne, wg których nagrywało już setki czy tysiące zespołów, to wszystko zostało już przerobione na wszelkie możliwe sposoby. Trudno jest nagrać coś, co będzie brzmiało jak rock progresywny, co zostanie tak zaszufladkowane przez krytyków, a u fanów wywoła odpowiednie skojarzenia i nostalgię, a jednocześnie co będzie nowatorskie czy chociaż świeże Każda kopia czegoś opiera się na "ścisłych założeniach formalnych", ponieważ jest odwzorowaniem tego co już było. Natomiast w okresie, kiedy rock progresywny się rodził, nie było "ścisłych założeń formalnych", ponieważ wszystko było tworzone w sposób kreatywny. Zresztą dziś muzyka progresywna to nazwa określonego gatunku muzyki w stylu Genesis czy Yes, ale kiedyś to był bardzo szeroki nurt - od Krimsonów, poprzez Genesisy aż do Fausta, Amon Duul czy Can. Progresem była tzw. wartość dodana do tego, co jest. Dlatego dla mnie kapelą progresywną jest np. Radiohead (nieliczny obecnie wyjątek w zalewie dziadostwa), a nie te kapelki dziś udające Genesis z najlepszego okresu. Dzisiaj mamy co najwyżej do czynienia z cytatami i kompilacjami, mniej lub bardziej udatnymi. 8 godzin temu, bendezar napisał: Wracając do King Crimson na koncertach warszawskich. Dla kogoś, kto nie widział nigdy, to musiało być nieziemskie przeżycie - poziom gry niedostępny dla większości muzyków. Mi, a było to już moje trzecie spotkanie z tym składem, zabrakło elementu szaleństwa, improwizacji. Mam świadomość, że niektórzy z muzyków to osoby "wiekowe" i w sumie moje oczekiwania są lekko na wyrost - takie tam marudzenie. Byłem w środę i niestety nie trafiłem z setlistą, czwartkowa była fajniejsza. Najlepiej wypadły: "Easy Money" i " One More Red Nightmare". Jakszyk - ewidentnie wychodą braki w technice śpiewu . To plus wiek i reżim koncertowy i pojawiają się problemy. Ale to takie tam marudzenie. Po prostu cały czas mam w głowie wykonanie "Schizofrenika" w Zabrzu, kiedye "drzwi się otworzyły i udało sie przejść na drugą stronę". Niezapomniane. Wszystko ok, ale akurat w przypadku King Crimson oskarżanie ich o improwizacje jest naprawdę dużym fopasem. Robert Fripp jest komputerem muzycznym, który wyrzuca jedynie zaprogramowane treści. Mnie Krimson nigdy nie wciągnął właśnie z powodu braku emocji w muzyce. Co nie zmienia jednak tego, że to wielka kapela. Edytowane 2 Lipca 2019 przez westberg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba_622 Opublikowano 2 Lipca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Lipca 2019 (edytowane) 3 godziny temu, westberg napisał: Każda kopia czegoś opiera się na "ścisłych założeniach formalnych", ponieważ jest odwzorowaniem tego co już było. Nie chodzi o kopie. Są pewne formalne cechy, które sprawiają, że coś jest uznawane za rock progresywny. Jakby ktoś nagrał płytę składających się z szybkich, pełnych energii, dwuminutowych kawałków, to to już by rockiem progresywnym nie było. Żaden z "klasyków" rocka progresywnego na taki pomysł nie wpadł, bo to byłoby bardzo dalekie od ich estetyki (a przecież punk wniósł coś nowego do muzyki, fakt, że ta forma bardzo szybko się wyczerpała to inna sprawa; to co, pierwsze kapele grające punka grały rock progresywny? ). Jak ktoś się trochę interesuje historią sztuki, to doskonale wie, że w pewnym okresie po prostu wytwarza się "sprzyjający klimat" dla pewnej estetyki, a to, że jacyś artyści zaczynają tworzyć w jej ramach w żaden sposób nie ogranicza ich kreatywności (nawet wręcz przeciwnie, inspirując się wzajemnie czy konkurując ze sobą tworzą rzeczy coraz bardziej wartościowe). Jednocześnie dobrzy artyści w ramach tej estetyki potrafią wytworzyć swój własny, rozpoznawalny styl i to odróżnia ich od tych gorszych czy epigonów. Jak dla mnie siłą rocka progresywnego nie było jakieś poszukiwanie oryginalności, tylko fakt, że było kilka zespołów, które bardzo szybko osiągnęły "formę dojrzałą" i potrafiły ją zaprezentować na iluś tam płytach. Np. bardzo cenię płytę "Present" bo to kawałek dobrej muzyki w stylu, który lubię, a że jest to płyta wtórna? Dla mnie bez znaczenia. Radiohead to również jeden z moich ulubionych współczesnych zespołów, ale z rockiem progresywnym z lat 70-tych nie ma prawie nic wspólnego. Jak ktoś ma potrzebę używać do różnych rzeczy słowa "progresywny", to ok. Ja nie mam Edytowane 2 Lipca 2019 przez Kuba_622 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
westberg Opublikowano 2 Lipca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Lipca 2019 (edytowane) Godzinę temu, Kuba_622 napisał: Nie chodzi o kopie. Są pewne formalne cechy, które sprawiają, że coś jest uznawane za rock progresywny. Jakby ktoś nagrał płytę składających się z szybkich, pełnych energii, dwuminutowych kawałków, to to już by rockiem progresywnym nie było. Żaden z "klasyków" rocka progresywnego na taki pomysł nie wpadł, bo to byłoby bardzo dalekie od ich estetyki (a przecież punk wniósł coś nowego do muzyki, fakt, że ta forma bardzo szybko się wyczerpała to inna sprawa; to co, pierwsze kapele grające punka grały rock progresywny? ). Jak ktoś się trochę interesuje historią sztuki, to doskonale wie, że w pewnym okresie po prostu wytwarza się "sprzyjający klimat" dla pewnej estetyki, a to, że jacyś artyści zaczynają tworzyć w jej ramach w żaden sposób nie ogranicza ich kreatywności (nawet wręcz przeciwnie, inspirując się wzajemnie czy konkurując ze sobą tworzą rzeczy coraz bardziej wartościowe). Jednocześnie dobrzy artyści w ramach tej estetyki potrafią wytworzyć swój własny, rozpoznawalny styl i to odróżnia ich od tych gorszych czy epigonów. Jak dla mnie siłą rocka progresywnego nie było jakieś poszukiwanie oryginalności, tylko fakt, że było kilka zespołów, które bardzo szybko osiągnęły "formę dojrzałą" i potrafiły ją zaprezentować na iluś tam płytach. Np. bardzo cenię płytę "Present" bo to kawałek dobrej muzyki w stylu, który lubię, a że Radiohead to również jeden z moich ulubionych współczesnych zespołów, ale z rockiem progresywnym z lat 70-tych nie ma prawie nic wspólnego. Jak ktoś ma potrzebę używać do różnych rzeczy słowa "progresywny", to ok. Ja nie mam Może się zapytajmy co wspólnego z progresją mają zespoły lat obecnych wzorujące się na kapelach progresywnych z lat 70-tych? Nic. One mają co najwyżej coś wspólnego z niektórymi kapelami progresywnymi, grającymi czterdzieści lat wcześniej. Natomiast z progresją niewiele mają wspólnego. Za to z progresją wiele wspólnego ma Radiohead, który rzeczywiście parę rzeczy wypracował samodzielnie i na własną rękę. Taki paradoksik, że kapelą progresywną jest kapela nie grająca rocka progresywnego. Zresztą, kopiowane są tylko określone cechy określonych zespołów i to jest nazywane zbiorczo rockiem progresywnym. Taka szufladka dla leniwych*. Natomiast rock progresywny in statu nascendi to było szerokie spektrum muzyczne. To naprawdę nie było tylko Genesis. To był także Can. A czy muzyka jednych i drugich jest do siebie podobna? Niespecjalnie. Czy King Crimson z początku twórczości to ten sam King Crimson np. z okresu Thrak? Zdecydowanie nie! Kapela zdecydowanie szukała nowych pól do eksploatacji - tak jak to powinna czynić każda kapela progresywna. * PS. Tak na marginesie mówiąc, to zadziwiające jak wielka jest potrzeba katalogowania gatunków muzycznych. Jak już mówiłem, jestę starym pierdzielem, więc już trochę żyję na tym świecie. I pamiętam, że za moich czasów My Bloody Valentine należało do szerokiego nurtu indie, a po latach młodzież zakomunikowała mi, że żadne takie, tylko jakiś szugejs. Tak samo jak Cocteau Twins. A kto tak nazywał tę muzykę w dacie wypustu? Nikt. Albo, że Joy Division to postpunk. Ke?! Owszem, zaczynali od punka, ale nie za to ich cenimy. Za moich czasów Joy Division to była jakaś forma cold wave, ale młodzież nie dała się przekonać, że tworzenie nurtu postpunk w chwili, gdy punk miał się jeszcze całkiem dobrze, jest lekko bez sensu. I tak wygląda to katalogowanie bez szacunku dla faktów i chronologii. Wszystko to był indie rock. Łącznikiem gatunku była nie tyle muzyka, co status niezależnej wytwórni wydającej płyty artysty (4AD, Beggars Banquet, Rough Trade, Mute, Factory, Fiction etc.etc.). Pamiętacie "EMI" Sex Pistols? No więc rynek wydawnictw niezależnych wziął się właśnie z tego imperatywu. Edytowane 2 Lipca 2019 przez westberg 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Arturos1967 Opublikowano 13 Lipca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Lipca 2019 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bednaar Opublikowano 14 Lipca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Lipca 2019 W dniu 2.07.2019 o 08:55, westberg napisał: Dzisiaj mamy co najwyżej do czynienia z cytatami i kompilacjami, mniej lub bardziej udatnymi. Własnie dlatego, po latach słuchania art-rocka (jak pisałem, wolę to okreslenie) stopniowo przerzuciłem się na jazz. W moim przypadku to była ewolucja: King Crimson/VdGG -> Gong -> Zappa -> Soft Machine -> Miles Davis (tak w skrócie - w przeszłosci równolegle z art-rockiem słuchałem np. Mahavishnu Orchestra, ale traktowałem to jako zainteresowanie poboczne). Mimo wszystko w jazzie jest zachowany większy margines na oryginalność i odkrywanie nowych wartości - choć coraz o to trudniej. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
everfading Opublikowano 16 Lipca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2019 Parę nowszych rzeczy ode mnie (wykonawcą i polecany album): Rishloo - Feathergun (!!!!111one) Agent Fresco - Destrier Diablo Swing Orchestra - Balrog Boogie Butterfly Effect - Finał Conversation of Kings Whale Fall - Whale Fall (to post-rock, ale konkret w opór) Au4 - On Audio (!!!!!!) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
espe0 Opublikowano 29 Września 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Września 2019 Ło Pany - ale znalazłem 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
meehooj Opublikowano 29 Września 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Września 2019 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
adamos80 Opublikowano 29 Września 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Września 2019 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MrBrainwash Opublikowano 2 Kwietnia 2021 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Kwietnia 2021 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
xetras Opublikowano 10 Sierpnia 2021 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2021 W zasadzie chyba w tym temacie pasuje mikrotonalność ? King Gizzard & The Lizard Wizard (Myślałem że niewiele da się wycisnąć z gitary, ale jednak się da) 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Andrewek Opublikowano 5 Grudnia 2021 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Grudnia 2021 Wspaniała płyta 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bednaar Opublikowano 8 Lipca 2022 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Lipca 2022 Dawno już nie słuchałem rocka progresywnego. Wczoraj wieczorem na słuchawkach odświeżyłem polski progres: Klan "Mrowisko" i świetnie weszło, więc dziś za ciosem SBB, ale jakoś jednym uchem wpada, drugim wypada: 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
vonBaron Opublikowano 28 Lipca 2022 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Lipca 2022 Polyphie ktoś zna? Jezeli nie to mocno zachęcam do poznania. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pukas Opublikowano 21 Października 2022 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Października 2022 Jeden z tych pandemicznych "lajwów", ale tym razem ciekawy. Jedna z moich ulubionych kapel, bo i muzycznie i tematycznie wszystko mi fajnie pasuje No i Jonas gościnnie sporo jakości wniósł. Nie jest to może prog rock, ale progresywny sznyt jest. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pukas Opublikowano 22 Października 2022 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 22 Października 2022 A jak Wam weszła nowość od Riverside? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bednaar Opublikowano 29 Marca 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Marca 2023 Ktoś zna tych kolesi? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
miki_w1 Opublikowano 29 Marca 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Marca 2023 To jeden ze składów King Crimson, na pewno z Brufordem i Davidem Crossem. Brakuje wokalisty, którym zapewne był John Wetton. I nie wiem, kim jest osoba po lewej. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bednaar Opublikowano 29 Marca 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Marca 2023 (edytowane) 5 minut temu, miki_w1 napisał(a): nie wiem, kim jest osoba po lewej. To Jamie Muir, który grał tylko na Larks'. Masz rację, brak Wettona na zdjęciu. To zdjęcie z sesji do Larks' Tongues In Aspic. Edytowane 29 Marca 2023 przez Bednaar 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
miki_w1 Opublikowano 29 Marca 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Marca 2023 Frippa i Bruforda poznam wszędzie. Dla mnie absolutni mistrzowie swoich instrumentów. Brufordowi brakowało tylko Pink Floyd i zaliczyłby wszystkie zespoły z wielkiej czwórki progresywnego rocka Aczkolwiek koncert King Crimson kilka lat temu w Poznaniu, w składzie mocno odbiegającym od wyżej widocznego, naprawdę zacny. Swoją drogą była dyskusja o tej trasie kilkanaście postów wyżej. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
The Grand Wazoo Opublikowano 29 Marca 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Marca 2023 A propos Pink Floyd i Bruforda taka ciekawostka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.