Skocz do zawartości

AUDIO FILOZOFIA


MrBrainwash

Rekomendowane odpowiedzi

Ja kilka lat temu zapędziłem się w kozi róg bo sprzęt głownie oceniałem po tym co pokazują w samplerach typu Ultimate Demonstration Disc. Tylko że tak zrealizowanych jest 1% muzyki i brzmi to świetnie nawet w mp3 320kbps. Problem w tym że duża cześć nazwijmy to normalnej muzyki wyprodukowana słabo lub nieimponująco gdzie na sprzęcie które uważałem za najlepszy często brzmi to bez życia lub wręcz nie da się tego słuchać. Nie wygrasz z tym (ja przynajmniej poległem i się poddałem kiedy uświadomiłem sobie że omijam ulubione albumy z młodości bo są suche, ostre, płaskie itd itp) chyba że przestaniesz słuchać muzyki którą lubisz na rzecz muzyki która jest dobrze wyprodukowana.

 

Priorytety każdy musi ustalić swoje. Dla mnie sprzęt może pokazywać wady nagrań ale nie mogą mi one zabierać radości z odsłuchów. 

Edytowane przez Spawn
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, kartonik napisał:

Piękne przestery są też na płycie Lana Del Rey "Born to die". Pierwsze myślałem, że to spotify jest tak kiepski, ale kupiłem CD i było to samo.

 Californian Soil London Grammar  - to jest dopiero dramat. Nie wiem, jak można coś takiego wydać. Kompromitacja. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej sknocony pod względem audio koncert jaki słyszałem to Girls Aloud - Tangled Up Live from The O2 (2008). Nawet w wydaniu Blu-ray 🤦‍♂️ Brzmi jakby był włączony jakiś filtr pudełkowy ograniczający przestrzeń do pudełka od zapałek. Wybór ścieżki dźwiękowej 5:1 i heki tutaj polepszają sprawę, ale nie brzmi to naturalnie. Różnica w głośności pomiędzy wokalistkami jest duża, niepożądane przestery, trzaski, echo. 

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Spawn napisał:

Ja kilka lat temu zapędziłem się w kozi róg bo sprzęt głownie oceniałem po tym co pokazują w samplerach typu Ultimate Demonstration Disc. Tylko że tak zrealizowanych jest 1% muzyki i brzmi to świetnie nawet w mp3 320kbps. Problem w tym że duża cześć nazwijmy to normalnej muzyki wyprodukowana słabo lub nieimponująco gdzie na sprzęcie które uważałem za najlepszy często brzmi to bez życia lub wręcz nie da się tego słuchać. Nie wygrasz z tym (ja przynajmniej poległem i się poddałem kiedy uświadomiłem sobie że omijam ulubione albumy z młodości bo są suche, ostre, płaskie itd itp) chyba że przestaniesz słuchać muzyki którą lubisz na rzecz muzyki która jest dobrze wyprodukowana.

 

Priorytety każdy musi ustalić swoje. Dla mnie sprzęt może pokazywać wady nagrań ale nie mogą mi one zabierać radości z odsłuchów. 

 

Ja wyrosłem na muzyce Punk i gatunkach, które z niego wyrosły, a jak wiadomo, nie przykładano się tam do jakości nagrań. Odkąd wszedłem trochę bardziej w audio, to niestety musiałem odłożyć ulubione zespoły bo na słuchawkach nie dało się tego słuchać. Słucham teraz muzyki wszelakiej, kierując się dobrą jakością nagrań i ciesząc się dźwiękiem, a do starych kawałków wracam okazjonalnie z sentymentu.

 

PS. Na szczęście obecnie się to zmienia i większą wagę przykłada się do jakości nagrań, więc poszerza mi się baza.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat nie sluchałem muzy dotkniętej LW, ale odpuściłem. Na necie sprawdzam czy nie ma charczenia spodowodowanego nieudolnym zwiększeniem głośności. Jak nie ma albo uznam, że mogę z tym żyć to kupuję.

 

Lubię album "Born to Die" Lany, ale dla mnie to straszny bubel. LW z irytującymi charczeniami. Mógłbym dać 5 zł za wersję Paradise Edition, ale jeszcze nie trafiłem. Chociaż po prawdzie nie szukam okazji na tego typu buble. Jak trafię to ok, a jak nie to nigdy nie kupię.

 

Albumy, które mają swoje problemy, a które nie są dotknięte przez LW, zazwyczaj kupuję.

Jednym z największych bubli sprzed ery LW jaki posiadam to Sinead O'Connor - The Lion and the Cobra. Co tutaj się wyprawia to przechodzi ludzkie pojęcie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, bob2000 napisał:

Jednym z największych bubli sprzed ery LW jaki posiadam to Sinead O'Connor - The Lion and the Cobra. Co tutaj się wyprawia to przechodzi ludzkie pojęcie. 

 

Przecież to fajnie nagrana płyta, naturalnie, przestrzennie, z pięknym, ciepłym wokalem. Fakt że kiedyś chyba na youtube słyszałem "wersję" Troy z dziwnymi zniekształceniami, więc może pojawił się jakiś nieudolny remaster, ale mam tą płytę wydanie jakoś z lat 90-tych i nic takiego na mojej nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kuba_622 nie wiem dokładnie które mam wydanie i nie sprawdzę teraz, bo mam ją gdzieś głęboko w kartonach. Jest to stara używka która pokrywa się z tym https://dr.loudness-war.info/album/view/64847 Internety milczą o remasterach tej płyty CD, a o fatalnej jakości nagrania czytałem też na zgranicznym forum.

Możesz podać numer katalogowy i wytwórnię Twojej płyty?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.04.2021 o 15:08, bob2000 napisał:

@Kuba_622 nie wiem dokładnie które mam wydanie i nie sprawdzę teraz, bo mam ją gdzieś głęboko w kartonach. Jest to stara używka która pokrywa się z tym https://dr.loudness-war.info/album/view/64847 Internety milczą o remasterach tej płyty CD, a o fatalnej jakości nagrania czytałem też na zgranicznym forum.

Możesz podać numer katalogowy i wytwórnię Twojej płyty?

 

Nie mogę w tej chwili znaleźć pudełka, ale z tego co widzę w necie, to jest kilka wersji i na niektórych są duże  zniekształcenia na wokalu. Musiałeś mieć pecha i kupić taką złą wersję :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Czyli audiofilskie kable głośnikowe i ich "wpływ" na dźwięk.

  

W dniu 15.04.2021 o 10:55, jacmiszcz92 napisał:

Obstawiam w ciemno (fizyk ze mnie żaden):

(...)

* Przewody głośnikowe również nie pokażą mierzalnych różnic w jakości dźwięku (chciałbym się mylić). Oczywiście zakładamy, że kable mają tą samą długość

 

Tym razem nie wołam.

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Chciałem wrzucić te filmy do fanklubu Sony, w końcu są o modelu tej marki, który po EQ robi konkurencje takim modelom jak Meze Empyrean. Jednak tutaj już zaczęliśmy to omawiać, więc wrzucę jako kontynuację. 
 

 


Można powiedzieć, że filozofia na kilku poziomach, bo dochodzi kwestia, który EQ jest najsłuszniejszy. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, MichalZZZ napisał:

A dlaczego masz takie zdanie o Empyreanach ?

Wydaje mi się, że porównuje próbki dźwiękowe:
A - Sony (30-32 suwaki EQ ruszone)
B - Focal
C - Meze

Czyli według niego B > A > C - co jak zakładam zgadzałoby się kwestią pasma przenoszenia, które w Meze chyba najbardziej odjeżdża. 

Przez YT tak tego się nie usłyszy, trzeba osobiście posłuchać. Choć już tutaj daje to jakieś pojęcie:
No EQ - dźwięk nadmuchany, rozjechane są pasma. 
Simple EQ - już słychać, że dźwięk jest równiejszy i czystszy, ale jest takie odstępstwa słychać. 
Full EQ - jak dla mnie dźwięk jest jeszcze równiejszy i się tak wygładza tracąc w większym stopniu te podkoloryzowanie. 

Jeśli to działa tak jak w Hifimanach to jakbyś słuchał osobiście to przejście z No EQ - do Full EQ to jak zdjęcie kotary, przekaz robi się czyściejszy, bardziej rozdzielczy, wychodzą szczegóły których nie było słychać wcześniej. Coś pięknego. Tzn. nie na każdym to zrobi wrażenie bo nie każdy tak się wsłuc**je. 

Na Meze pewnie też da się wrzucić EQ tylko takich słuchawek się nie kupuje by je naprawiać EQ ;) W każdym razie w tej cenie nie chcielibyśmy, żeby słuchawki w paśmie miały jakieś dziwactwa, gdy kierujemy się taką filozofią jak Oluv. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, MichalZZZ napisał:

A dlaczego masz takie zdanie o Empyreanach ?

 V-ka w 3 doopy. To jest hi-end???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie udajecie, że nie słyszycie, jak to rumuńskie dziadostwo odstaje od fragmentu, gdzie autor zamieszcza oryginalny plik?

 

Focale i Sony są o lata świetlne bliżej oryginału.

 

Pranie mózgu audiofilów działa wybornie. Jest gorzej, ale przecież jest lepiej, bo inaczej, inaczej niż oryginał. Niezłe hi-fi. Masakra. 

Teraz, Palpatine napisał:

To są jakieś przykazania, że vka nie może być hi-endem? :D

 A oryginalny utwór bez słuchawek tez tak brzmi???? Człowieku, czy Ty czytasz co piszesz???

 

Hi-end to ma być maksymalna wierność, a nie dziwność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Palpatine napisał:

Oryginalny utwór gdzie słyszałeś? Na głośnikach na koncercie, w filharmonii unpluged, prywatny wykon w salonie?

 

Jest w nagraniu na YT, nie oglądałeś? Czy cena wystarczy by coś było hi-endem? Wygląda na to, że tak.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności