Skocz do zawartości
WIOSENNA PROMOCJA AUDIO 11.03-04.04.2024 Zapraszamy ×

AUDIO FILOZOFIA


MrBrainwash

Rekomendowane odpowiedzi

1 minutę temu, audionanik napisał:

Nigdy nie mogłem pojąć czemu nikt na to zwraca uwagi...a te wesołe Dyzie, które w produkowanych przez siebie wzmakach lampowych podają zniekształcenia na poziomie trzeciego miejsca po przecinku mogliby uczyć handlu nawet Arabów.

No właśnie, a przecież wystarczy użyć wyobraźni, którą autor wątku tak ceni, żeby pożenić fakty mechaniczne dotyczące lamp z elektrycznymi. Weźmy jeszcze pod uwagę, że przykładowo: zawieszenie siatki ma inny rezonans niż anody, a jeszcze inny to od katody. Mamy tu możliwość akordu w konsonansie lub dysonansie, albo mieszaną. To ile nam się wedrze dodatkowych dźwięków do sygnału? I jeszcze np. nastąpi efekt zdudnienia, gdzie z zakresu tonów średnich coś wskoczy do basu. Aha, jeszcze jak się to przemoduluje na nieliniowości charakterystyki przejściowej lampy, to mamy:

- 3 rezonanse podstawowe

- 3 komplety sum i różnic tych częstotliwości na samej interakcji mechanicznej

- 3 komplety sum i różnic na zniekształceniu drugą harmoczną, 3 nowe komplety na trzeciej, itd.

Kilkanaście wtrętów mechanicznych, a nie wymieniłem jeszcze zniekształceń czysto elektrycznych, tych "0,1%" podawanych w katalogach. :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Audionaniku, chyba nie wyczułeś ironii. Albo wrecz zareagowałeś tzw postironią - wtedy sorka default_smile.png

Słucham sobie właśnie na t1 jakiegoś andante cantabile z czwartej symfonii Florence Price. Tam jest taki fajny moment klarnetowy.

I owszem, mogę być biased. Ale grałem na klarnecie 5 lat w szkole i ciagle mam instrument w domu. Czasem wyjmuję. Śmiem wuęc twierdzić, że dość dobrze znam brzmienie klarnetu i wiem jak powinno wyglądać. Czy też brzmieć.

I chociaż na krzemowym kombo of Majkela brzmi ten klarnet bardzo dobrze, to kiedy puszczę go przez woo, to brzmi jakby bardziej. W sensie bardziej klarnetowo.
Edit: mam tu na myśli konfigurację woo jako pre, headonic jako końcówka.

No i może to złudzenie, ale z lampą w torze jednak odbieram ten dźwięk jako bliższy życia. I tak samo mam z resztą akustyki, a zwłaszcza małych składów i muzyki dawnej.

(Edit2: w szeroko pojętym rocku, metalu, a zwłaszcza w industrialnych klimatach kombo Majkelowe dla mnie lepsze. Bardziej selektywne jakby.)

Pewnie mam uszy popsute default_wink.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dyskusja na temat co lepsze: lampy czy tranzystor (zresztą tak samo jak i vinyl kontra cd) troche się mija z celem bo obiektywnie z punktu widzenia inżynierskiego lampa przegrywa. Nie ma sensu nawet dyskutować. Można natomiast dyskutować które z nich odtwarzają bardziej "żywą" muzykę przekazującą więcej emocji i sprawiających większą przyjemność.

 

Materiał nagrany w studio na jakimś mikrofonie (lepszym lub gorszym) potem poskładany w jakimś protoolsie, skompresowany, zdeesowany, z podbitą głośnoscią i wyostrzonym charakterem, 3 razy konwersowany na różne formaty, a potem odtwarzany z tidala ze zmielonym bitratem na super wiernym dacu i ampie z thd 00000000,1% na słuchawkach z dziwacznym balansem tonalnym żeby się tego dało słuchać dłuzej niż 15 minut bez zgrzytania zębami to ciężko nazwać realizmem, prawdziwością i endgejmem.

Edytowane przez Spawn
  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, hammerh34d napisał:

to brzmi jakby bardziej. W sensie bardziej klarnetowo.

Wiem o co kaman...i też tak miałem...i wiem z czego to wynika (za długi post by wyszedł, nie chce mi się teraz uprawiać mniemanologii)...i wiem że przechodzi jak się dobrze skonfiguruje tor tranzystorowy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, audionanik napisał:

Wiem o co kaman...i też tak miałem...i wiem z czego to wynika (za długi post by wyszedł, nie chce mi się teraz uprawiać mniemanologii)...i wiem że przechodzi jak się dobrze skonfiguruje tor tranzystorowy.

To Cię wyręczę po swojemu. :)

 

@hammerh34d zagraj na klarnecie w małym pokoju, potem w dużym albo np. kościele, a potem na wolnym powietrzu. Może być nawet na balkonie, tylko nie wylotem w stronę ściany. To na pewno będzie zupełnie inny dźwięk. Który przypomina lampa, a który tranzystor? Dołóżmy do tego, że nie wiemy, co porobiła technika samego nagrania i jak wyglądało pomieszczenie, gdzie grali? Duże, małe, tłumione, nietłumione. 

 

Jest jeszcze temat kabli, choć już zaczynam się bać, że go poruszam, ale ten w Twoich Beyerach to mam nadzieję bez srebra jest? :) O ickach nawet nie zaczynam. ;) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez srebra, o ile wiem :)
A interkonekty od lat mam takie same. Chamski miedziany solid core, pod marką dnm reson :)
Anyway... Znowu dochodzimy do tego samego punktu. Ja sobie myślę, że i lampa i tranzystor potrafią pięknie dostarczyć. Niektórym bardziej smakuje jedno, a innym drugie, a na takim poziomie niuansów rozmowa o maksymalnej wierności staje się dyskusją dla samej dyskusji.
Widzisz, tak se myśle, grając na klarnecie mam oprocz uszu jeszcze przewodzenie kostne. Każdy z nas chyba mial ten cringe kiedy usłyszał własny głos z taśmy/dyktafonu - to nie ten głos, który znamy. Podobnie chyba z dźwiękiem dęciaka będzie, co nie?...
Pewnie dlatego klarnet z lampy mi się bardziej podoba.
A może wcale nie?... :D

No i pytanie zasadnicze, czy w tym hobby chodzi o maksymalną wierność, czy maksymalną satysfakcję? A moze o optymalną satysfakcję w stosunku so wydanej kapusty?... W tym trzecim przypadku jest chyba najgorzej, bo nie dość, że subiektywna percepcja dźwięku, to jeszcze subiektywna percepcja tego co jest w nieuzasadniony sposób drogie, a co spoko. I szitstorm gotowy :)

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, audionanik napisał:

Z powodu swej ułomności nie ścinają wierzchołków sygnału "na ostro" jak tranzystory, tylko "łagodnie"; co pozwalało grać prekursorom ciężkiego rocka na permanentnym przesterze i nie sfajczyć przy tym głośników.

O! - to właśnie te całe bebechy.

Wstrząsająco i trafnie to ująłeś :) 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie to ja żadnych informacji nie biorę za pewnik, tych z Roduktora Szumu też nie. Z tym, że do jego twierdzeń można się jakoś odnieść. Bo wiele osób, które coś tam wiedzą nie przekazują informacji w sposób który można byłoby przyswoić i przeanalizować.

 

Jak się odniesiecie do tego fragmentu (skoro była mowa o O2):

 

 

  • Slew Rate – Here’s another huge myth: The faster the slew rate the better. But the fastest “slew” you can get from a 16/44 digital recording has a period of about 22 uS. So the O2, worst case, needs to slew 20 volts in 22 uS or a slew rate of 0.9 V/uS. And even considering those rare 24/96 recordings, the requirement is still 1.8 V/uS. SACD or 24/192, in theory, could require about 3.6 V/uS but, in practice, never will as that would be a 0 dBFS signal close to 100 Khz. Such a signal would never make it through the recording chain, and if it did, would fry tweeters and cause bats to fly into the side of your house. The peak levels in music generally fall as the frequency rises. This is especially true at ultrasonic frequencies. If you think I’m wrong, please reference a recording than can challenge even a 1.5 V/uS headphone amp. The industry rule of thumb, even on the recording side of the signal chain, is 0.2 V/uS per volt RMS of maximum output. I’ve doubled that just to be ultra conservative so 7*0.4 = 2.8 V/uS for the O2’s requirement. As I have explained elsewhere,slew rates well in excess of what’s needed come at a price. Somewhere in the range of 2.5 – 5 V/uS is ideal for a high output headphone amp like the O2. 

 

Edytowane przez MrBrainwash
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Spawn napisał:

Materiał nagrany w studio na jakimś mikrofonie (lepszym lub gorszym) potem poskładany w jakimś protoolsie, skompresowany, zdeesowany, z podbitą głośnoscią i wyostrzonym charakterem, 3 razy konwersowany na różne formaty, a potem odtwarzany z tidala ze zmielonym bitratem na super wiernym dacu i ampie z thd 00000000,1% na słuchawkach z dziwacznym balansem tonalnym żeby się tego słuchać dłuzej niż 15 minut bez zgrzytania zębami to ciężko nazwać realizmem, prawdziwością i endgejmem.

 

Dlatego pisałem, że ściganie doskonałości technicznej to dzielenie włosa na czworo. 

Nie mniej wolę mieć dobrze zaprojektowany i wyprodukowany wzmak, w granicach rozsądku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie co definiujemy jako doskonałość techniczna?

 

Wykres na którym widać niskie zniekształcenia itp czy złudzenie uczestnictwa z wydarzeniu muzycznym podczas odsłuchu? Pierwsze świetnie wychodzi tranzystorom, gorzej z tym drugim ;)

Edytowane przez Spawn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Spawn napisał:

Pytanie co definiujemy jako doskonałość techniczna?

 

Wykres na którym widać niskie zniekształcenia itp czy złudzenie uczestnictwa z wydarzeniu muzycznym? Pierwsze lepiej wychodzi tranzystorom, gorzej z tym drugim ;)

 

Możemy to rozważyć ofc. 

 

Tylko trochę wcześniej można się zapytać czy chcemy poprawić (naprawić) nagranie czy je nie popsuć w większym stopniu? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, hammerh34d napisał:

Mam oprocz uszu jeszcze przewodzenie kostne.

 

Każdy z nas chyba mial ten cringe kiedy usłyszał własny głos z taśmy/dyktafonu - to nie ten głos, który znamy.

 

Podobnie chyba z dźwiękiem dęciaka jest ?

Oczywiście że tak. 

Czy niektórzy producenci słuchawek przypadkiem podstępnie też tego w praktyce nie stosują ?

Wiedzą o tym na pewno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, MrBrainwash napisał:

 

Możemy to rozważyć ofc. 

 

Tylko trochę wcześniej można się zapytać czy chcemy poprawić (naprawić) nagranie czy je nie popsuć w większym stopniu? :)

 

Nagranie jest jakie jest, nie masz na to wpływu. Możesz albo na nie wyklinać, wymac**jąc pięścią w niebo, omijać je lub możesz używać sprzętu na którym cieszy Cie muzyką a nie wkur#$a jakość nagrania. Pamiętaj że muzyka nie jest robiona z myślą o wzmacniaczach THX i HD800 tylko pod TWSy, głośniki bluetooth i radyjka kuchenne którym daleko do bycia ostatnim słowem liniowości i transparencji z niskim thd.

Edytowane przez Spawn
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście że tak. 
Czy niektórzy producenci słuchawek przypadkiem podstępnie też tego w praktyce nie stosują ?
Wiedzą o tym na pewno.
Raczej nie.
Przecież muzykę nagrywa się tak, jak ją słyszy publiczność, a nie jak muzyk/solista.
That being said, owszem, są słuchawki na przewodzenie kostne, afterhokz bodaj, straszna kicha :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, hammerh34d napisał:

Raczej nie.
Przecież muzykę nagrywa się tak, jak ją słyszy publiczność, a nie jak muzyk/solista.
That being said, owszem, są słuchawki na przewodzenie kostne, afterhokz bodaj, straszna kicha :)

 

Publiczność na koncercie słucha muzyki z głośników a muzyk/solista z CIEMów bo od głośników skierowanych w zespół wszyscy już pogłuchli ;) Na małym koncercie w małym klubie bez nagłośnienia słuchasz wokalu z 20 metrów i dźwięk dociera do Ciebie zniekszłtacony przez 50 osób które siedzą przed Tobą. W studiu się tak nie nagrywa tylko wokal prosto z mikrofon, potem w zależnosci od muzyki to jeszcze się kompresuje dlatego masz w metalu wokal "in your face" i zadzior dzięki czemu dostajesz zastrzyk energii przez co chcesz przewrócić lodówke i iść przywalić sąsiadowi ;)

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Spawn napisał:

 

Nagranie jest jakie jest, nie masz na to wpływu. Możesz albo na nie wyklinać, wymac**jąc pięścią w niebo, omijać je lub możesz używać sprzętu na którym cieszy Cie muzyką a nie wkur#$a jakość nagrania. Pamiętaj że muzyka nie jest robiona z myślą o wzmacniaczach THX i HD800 tylko pod TWSy, głośniki bluetooth i radyjkach kuchennych. 

 

Pamiętam i właśnie na tych spostrzeżeniach bazuje. Tylko juz no... co będzie mniej denerwujące i dalej smaczne to kwestia filozoficzna. I takie pływanie w subiektywizmie, gdzie lepszość to co najwyżej indywidualne przekonanie. :)

 

 

Edytowane przez MrBrainwash
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, hammerh34d napisał:

Miałem na myśli, że nikt nie nagrywa instrumentu czy wokalu tak, jak go słyszy wykonawca :)

 

Instrumenty dęte są nawet tym niekorzystnym przykładem, gdzie muzyk go słyszy inaczej niż odbiorca, który "widzi" uszami wylot powietrza. To jest tak, jakbyś obrócił głośniki tył na przód i puścił sobie na nich dźwięk klarnetu albo trąbki. To bardziej będzie to, co słyszy trębacz. Gitara, skrzypce czy werbel albo talerz to inna para kaloszy - muzyk słyszy to co odbiorca, czy też mikrofon. Zresztą jak się popatrzy gdzie są mikrofony montowane na instrumentach, to już w ogóle nie wiadomo czego się słucha. Stąd koncerty zbierane parą mikrofonów z daleka to zupełnie co innego niż jak coś jest przytroczone do saksofonu, nad werblem, włożone do fortepianu, itd.

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, i dlatego Czeski rekords nagrywa małe składy jednym mikrofonem stereo, a inny rekords mikrofonem binauralnym.

Ale mnie chodziło raczej o kwestię tego, ze wibrujący stroik klarnetu przez moje zęby pobudza błędnik większą ilością tych niższych, cieplejszych czetotliwości chyba, stąd dźwięk "bogatszy" może mi się wydawać bardziej realny.

A może po prostu sobie wmawiam.

Co nie zmienia faktu, że subiektywnie ciągle tak :)

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa dyskusja. Ja miałem tylko dwa sprzęty lampowe u siebie: Citrone Tube DAC'a na lampkach ECC81 przez tydzień i potem lampowego OTL'a GlassWare ACF-2 Aikido Cathode Followerem 2 zwanym. 

Generalnie dla mnie brzmienie jednego i drugiego jest niepodrabialne przez "tranzystory", np. taki Burson C3P to zupełnie nie to samo -> a z pewnych recenzji można było odnieść wrażenie że "analogowy". A może nie znam definicji analogowości, podobnie jak muzykalności i tak dalej. 

Nawet te dopakowane sprzęty od Majkela które miałem, włącznie z tzw. "Lampucerą" mi tak nie grały. Co nie znaczy, że grały gorzej. 

 

2 godziny temu, Spawn napisał:

Można natomiast dyskutować które z nich odtwarzają bardziej "żywą" muzykę przekazującą więcej emocji i sprawiających większą przyjemność.

 

W tym aspekcie super są właśnie sprzęty od Majkela, przynajmniej te które miałem :) Tak mi się wydaje. Jak jakiś czas temu porównywałem sobie set DAC CS4397+Sonic Pearl 2 vs Burek C3P to mi się wydawało, że ten drugi grał bardziej neutralnie-mechanicznie natomiast po przesiadce na mój ówczesny tor dzielony było wrażenie jakby większego realizmu i wyjścia na świeże powietrze. Takiej swobody można by rzec.

 

A jeśli chodzi o połączenie dwóch światów (bazując na tych sprzętach które wymieniłem wyżej więc w przypadku lampy to niewiele raczej, ale zawsze coś) to DAC CS4397 do którego tu na forum wiele razy wzdychałem (czyli inny niż ten którego miałem na własność) w połączeniu z FCL'em na NE5532P (wersja prototypowa-deczko "zamulona") wraz z podstawowymi interkonektami od Johnysa. 

Takiego festiwalu barwy (przy czym nie jednostajnej jak w tych pełnych lampiakach których słuchałem które jak zostało zauważone potrafiły lekko po czasie znużyć) nie miałem już później w żadnym innym sprzęcie, ale tu nie wykluczam jakichś omamów słuchowych. No, może Sonic Pearl 2 rev. D w dużej 7-kilowej obudowie dawał zalążek tej kremowej barwy, choć też nie do końca; za to holografię miał kto wie czy nie lepszą niż moja późniejsza sztuka już w chińskiej budzie. :)

 

P.S. Hawki też mi lampowo nie grają. Te lampy które miałem nie grały mi tak szaro-buro i ponuro :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, hammerh34d napisał:

No, i dlatego Czeski rekords nagrywa małe składy jednym mikrofonem stereo, a inny rekords mikrofonem binauralnym.

Ale mnie chodziło raczej o kwestię tego, ze wibrujący stroik klarnetu przez moje zęby pobudza błędnik większą ilością tych niższych, cieplejszych czetotliwości chyba, stąd dźwięk "bogatszy" może mi się wydawać bardziej realny.

A może po prostu sobie wmawiam.

Co nie zmienia faktu, że subiektywnie ciągle tak :)

No to pewnie to będzie pójście jeszcze dalej w tę samą stronę. Jeszcze jest kwestia, czy moje Beyery nie są bardziej dociążone od Twoich? :) Ja mam inne pady niż oryginalne, dające większy impakt na basie i lepszy fokus, a mniej rozlewania wyższej średnicy i syczenia też jakby nie było. Tzn. w temacie T1, bo na T90 szedłem z padami jeszcze dalej w kwestii dociążenia, choć to wciąż welur był. No i te mody, ale one głównie porządkują górę (w sensie jakości, nie ilości) i środek pasma zmiękczają, czyniąc bardziej wielobarwnym.

Chodzi o to, że w T90 czy nawet w T1, co one takie same muszle mają od środka, następuje utwardzenie dźwięku od rezonansu komór obitych plastikiem. Ja to nazywam "beczeniem", bo to ten zakres gdzieś okolice 300Hz. No i taka dźwiękowa skorupa z tego wychodzi, ale jak wytłumić nieco luźnym materiałem stratnym komory, to efekt tych odbić się nie wdziera. Natomiast niektóre lampy potrafią "oszukać" tę wadę Beyerów, ale na czym ten efekt psychoakustyczny polega, to nie wiem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, hammerh34d napisał:

No, i dlatego Czeski rekords nagrywa małe składy jednym mikrofonem stereo, a inny rekords mikrofonem binauralnym.

 

 

Właśnie to jest to, że da sie. Na tak wydanych płytach nic nie kłuje, nic nie rzęzi, nie brakuje basu, czuć ciepło i do tego słychać całą otoczke i akustykę pomieszczenia jak słuchawki zacne i to na tranzystorze. Niestety mało jest tak wydanych płyt a niektórych gatunków to wogóle nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności