Skocz do zawartości

AUDIO FILOZOFIA


MrBrainwash

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, Spawn napisał:

 

Słuch lub po prostu wrażliwość na odbieranie dźwięku się zmienia w zależności od pory dnia, zmęczenia itd itp. Zauważyłem to kiedyś że jak wracałem do domu po pracy to słuchałem na jakimś poziomie głośności, a po nocy wychodząc rano do pracy i kontynuując ten sam kawałek zawsze jest dla mnie sporo za głośno i muszę ściszać.

 

Zresztą jak słucham muzyki dlużej to często muszę ją co jakiś czas delikatnie ściszać w porównaniu do tego od czego zacząłem.

No dokładnie, słuchając muzyki w nocy gdy jestem już zmęczony i senny to na standardowej głośności odnoszę wrażenie, że gra odrobinę ciszej i mniej szczegółowo. Oczywiście to nie rosnąca impedancja ucha :) tylko mózg dający sygnał, że czas spać.

 

Z kolei w nocy jest mniejszy szum tła, więc wyczulenie na dźwięki z otoczenia to co innego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przenoszę, żeby nie zginęło i dodaje swoją odpowiedź: 
 

  

21 godzin temu, MrBrainwash napisał:
Cytat

dodana delikatna pogłosowość i plastyka przejść od krawędzi źródeł pozornych do przestrzeni między nimi jest nie do przecenienia.


Mi się wydaje że za takie coś bardziej odpowiada wyobraźnia i realizacja muzyki niż ekranowanie okablowania wewnętrznego urządzenia. 

 

21 godzin temu, majkel napisał:

Ja niczego takiego nie napisałem. Ja napisałem, czym się różni puszczenie sygnału cyfrowego na ES9038 przez I2S od S/PDIF. Nawet z tego samego źródła cyfrowego, jakim jest konwerter USB. I2S nie czaruje, co nie dziwi, bo to szybsze i bardziej zaawansowane złącze, dające dostęp do szerszego wachlarza formatów danych po stronie PCM i DSD zwłaszcza. Nie przypisuję faktu różnic brzmieniowych okablowaniu, które w przypadku mojego porównania miało jakieś 10cm dla każdego ze standardów. Przepinałem się między dwa identyczne konwertery kablem USB, gdzie z jednego brałem sygnał S/PDIF, a z drugiego I2S. 

 

21 godzin temu, MrBrainwash napisał:

Ok. Doprecyzowałeś. 👍data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAPABAP///wAAACH5BAEKAAAALAAAAAABAAEAAAICRAEAOw==W dalszym ciągu wniosek pozostaje dla mnie ten sam. Bo wszelkie efekty przestrzenne powstają w naszej głowie, odpowiada za nie wyobraźnia dźwiękowa. Jeśli urządzenie coś robi to są to jedynie odstęptwa od sygnału i one muszą osiągnąć określoną wartość, aby być w ogóle słyszalne, a jak w jakimś urządzeniu stają się słyszalne to i tak mózg wybiórczo je interpretuje, a w samym dźwięku nie ma żadnej plastyki bo to jest fala dźwiękowa i tak jak pisałem może ona być w punkt albo mieć odstępstwa. Przykładowo. Obok Ciebie mógł stać człowiek i słuchać tego samego i nawet jeśli słyszalna zmiana zaszła (co o urządzeniu dla mnie dobrze nie świadczy) to zinterpretować to mógł jego mózg zupełnie inaczej. Choć też mógłbyś mu to powiedzieć, a jego mózg by zrealizował sugestie i jej siłą by tą  "plastykę" usłyszał, której wcześniej nie słyszał i której bez sugestii, by nie uświadczył. Tak samo: w dzień mogę słuchać danego utworu i mieć ścianę dźwięku, a w nocy gdy moja percepcja się zmieni nagle dostaje na tym samym sprzęcie przy tej samej piosence holograficzny teatr. :)

 

20 godzin temu, majkel napisał:

Całe słyszenie dzieje się w głowie na podstawie tego, co dotarło do uszu. :) Ponadto słuch, jak każdy inny zmysł, jest adaptatywny, więc to co słyszysz jest sumą percepcji i chwilowego stanu adaptacji. Dodatkowo Tobie jest łatwiej dywagować w taki sposób, bo nie dopuszczasz myśli, że na dźwięk mogą mieć wpływ inne aspekty niż mechaniczne,które dają się zobrazować, a czego się dzieje po stronie elektrycznej zwyczajnie nie widać, przynajmniej patrząc na działające urządzenie. Ja dopuszczam, więc podchodzę do zjawiska czysto empirycznie, a element "wydaje mi się" staram się minimalizować poprzez powtarzalność warunków, szybkość przełączania (sekundy) i zwracanie uwagi na tendencję i korelację zarówno przyczynowo-skutkową, jak i czysto opisową. Nikt obok mnie się nie szwędał, warunki w pomieszczeniu stabilne, a obserwacja powtarzalna w kilku kolejnych próbach przy zmianach w obydwie strony. Jeśli chcesz ograniczać dopuszczalność obserwowanych zjawisk do wytłumaczalnych Twoim stanem wiedzy, to jest Twoja sprawa. Ja podchodzę inaczej. Skoro obserwuję coś, a nie znam, wytłumaczenia, to go szukam, albo akceptuję zaistniały fakt. Postęp był zawsze wynikiem zrozumienia tego, co się obserwuje, i opisania tego w sposób odzwierciedlający widziane zależności, gdzie następnie potwierdzało się nowe prawo fizyki eksperymentem. 

 

Taki jeden prosty przykład wpływu "cyfry" na brzmienie - czy modulowanie częstotliwości zegara taktującego DAC będzie zmieniała wysokość odtwarzanych przez niego tonów? A co, jeśli będę zmieniał tę częstotliwość z szybkością charakterystyczną dla częstotliwości akustycznych? Czy zegar zasilany zakłóconym źródłem zasilania będzie się przestrajał w takt zakłóceń? Czy będzie się przestrajał od interferencji? 

 

Ja widzę dużo furtek do wpływu na brzmienie, a nawet z nich korzystam. Jeśli to nawet jest mały wpływ, to suma takich małych wpływów razy np. kilkadziesiąt, gdzie odniosłem się z szacunkiem do każdego przypadku teoretycznie nieistotnych zjawisk, robi się nagle całkiem percepowalna i mierzalna czasem. Natomiast przy pomijaniu skali następuje oszustwo retoryczne, które polega mniej więcej na tym:

- wpływ np. pojedynczego kondensatora odsprzęgającego zasilania jest tak mały, że pomijalny, czyli =0

- nie patrzymy ile tych "zer" jest w układzie, bo to przecież zero, które można mnożyć przez dowolną liczbę

- zaczynamy opowiadać, jak to urządzenie, w którym nie ogarnięte są powyższe z braku budżetu na to (stąd niska cena), jest prawidłowo zbudowane, spełnia warunki poprawności, więc gra maks tego, co w ogóle jest dostępne w świecie audio. Reszta to autosugestia. 

No to czemu urządzenia studyjne to nie są pudełka wielkości switcha czteroportowego? Przecież to już prawidłowo. 

Źródło: 

  

Cytat

Całe słyszenie dzieje się w głowie na podstawie tego, co dotarło do uszu. :)

 Nie całe bo parę zjawisk wykluczasz jak omamy i konfabulacje, że się coś słyszało. Słuch działa inaczej niż wzrok i jest w dużo większym stopniu selektywnym zmysłem. W ogóle uczę się teraz o mechanizmach percepcyjnych i sytuacja jest taka, że my niczego pasywnie nie rejestrujemy, raczej tworzymy sobie halucynacje która jest na podstawie zmysłów jedynie kontrolowana. Mózg żeby coś spostrzec musi aktywnie tego szukać. Oczywiście działa to automatycznie i mamy iluzje, że postrzegamy to co realnie się dzieje, a bardziej realistycznie byłoby powiedzieć, że postrzegamy to co zapewnia nam przetrwanie, nie ważne czy zachodzi jako prawdziwie odtworzone zdarzenie czy nie. Ludzie specjalizują się we wzroku dlatego jest on bardziej niezawodny - stąd powiedzenie "zobaczyć znaczy uwierzyć". Obawiam się, że w przypadku słuchu, często to działa na odwrót. :)

 

Cytat

Ponadto słuch, jak każdy inny zmysł, jest adaptatywny, więc to co słyszysz jest sumą percepcji i chwilowego stanu adaptacji.

O tym właśnie mowa, z tym, że percepcja to jest właśnie stan adaptacji. Obiektywnej percepcji nie ma. 

 

Cytat

Dodatkowo Tobie jest łatwiej dywagować w taki sposób, bo nie dopuszczasz myśli, że na dźwięk mogą mieć wpływ inne aspekty niż mechaniczne, które dają się zobrazować, a czego się dzieje po stronie elektrycznej zwyczajnie nie widać,

Ciekawe. Mi się wydaje, że jesteśmy dokładnie w tej samej sytuacji. Mamy dwa (lub więcej) konkurujące wytłumaczenia i dla mnie jedno jest zwyczajnie bardziej przekonywujące, co nie oznacza, że nie dopuszczam innego. Jeśli tego typu presupozycje wprowadzamy do rozmowy to uczciwie byłoby zrobić to symetrycznie, czyli uwzględniasz możliwość, że nie dopuszczasz do myśli że czynniki inne niż po stronie elektrycznej odgrywają tutaj rolę. Trzeba tu zaznaczyć, że sposobu w jaki nasz umysł tworzy wrażenia słuchowe też nie widać. Rozumnym jest zatem opierać się tu na obserwacjach i wnioskach naukowych, które o wiele wnikliwiej zbadało sprawę niż nasze anegdotyczne własne obserwacje. 

 

Cytat

Ja dopuszczam, więc podchodzę do zjawiska czysto empirycznie, a element "wydaje mi się" staram się minimalizować poprzez powtarzalność warunków, szybkość przełączania (sekundy) i zwracanie uwagi na tendencję i korelację zarówno przyczynowo-skutkową, jak i czysto opisową. Nikt obok mnie się nie szwędał, warunki w pomieszczeniu stabilne, a obserwacja powtarzalna w kilku kolejnych próbach przy zmianach w obydwie strony. Jeśli chcesz ograniczać dopuszczalność obserwowanych zjawisk do wytłumaczalnych Twoim stanem wiedzy, to jest Twoja sprawa. Ja podchodzę inaczej.

 


Ja tam nie widzę, aby audiofile chcieli coś obiektywnie wytłumaczyć, jeśli można coś obiektywnie zaobserwować empirycznie to można to również wykazać. Problem nie jest w stanie wiedzy tylko w tym, że nie idzie w jednej linii z przekonaniami co niektórych i audiofile na płaszczenie naukowej po prostu się wykładają. Wszelkie obserwacje jakich dokonują pochodzą z zamkniętych 4 ścian i z nich nie wychodzą. Wygodnie jest stwierdzić, że druga strona jest zamknięta i niczego nie tłumaczyć pozostając z własną empirią. Bardzo wygodnie. 


Jest różnica między wytłumaczeniem koncepcji Boga, a tłumaczeniem czegoś Bogiem. Możesz tłumaczyć, że pewne fixy sprzętowe tłumaczą zmiany tego co słyszysz, ale to nie jest odpowiedź na postawione pytanie, bo najpierw trzeba wyjaśnić co robią te fixy i dlaczego to słychać w taki sposób. Tutaj nie znam dobrego audiofilskiego wytłumaczenia, natomiast uzasadnienie którego się trzymam nie dość, że ma dla mnie sens, to jeszcze wielokrotnie mi się potwierdziło empirycznie - w moim własnym doświadczeniu. 

 

Cytat

Skoro obserwuję coś, a nie znam, wytłumaczenia, to go szukam, albo akceptuję zaistniały fakt. Postęp był zawsze wynikiem zrozumienia tego, co się obserwuje, i opisania tego w sposób odzwierciedlający widziane zależności, gdzie następnie potwierdzało się nowe prawo fizyki eksperymentem. 


Nie ma racjonalnego wytłumaczenia co do udziału sprzętu i jego części w postulowanych przez Ciebie zjawiskach. Psychoakustyka jednak to wszystko badała i podsunęła nam możliwe rozwiązania. Kwestia jest tylko czy ktoś dopuszcza te wytłumaczenia. Jestem otwarty na obserwacje i jeśli trafisz na coś lepszego w kwestii racjonalnego wytłumaczenia to zachęcam do podzielenia się tym. 
 

Cytat

Ja widzę dużo furtek do wpływu na brzmienie, a nawet z nich korzystam. Jeśli to nawet jest mały wpływ, to suma takich małych wpływów razy np. kilkadziesiąt, gdzie odniosłem się z szacunkiem do każdego przypadku teoretycznie nieistotnych zjawisk, robi się nagle całkiem percepowalna i mierzalna czasem.


No niestety, dalej nie wydaje mi się to dobrym uzasadnieniem. Wchodzi jednak dodatkowy czynnik, że im bardziej w coś inwestujemy tym bardziej jesteśmy gotowi się tego trzymać i w to wierzyć. W historii wiele znanych naukowców nie było wstanie zaakceptować innych od swoich teorii mimo pojawiających się dowodów na nie.  Einstein opierał się teorii kwantowej. ;) 
 

Cytat

Taki jeden prosty przykład wpływu "cyfry" na brzmienie - czy modulowanie częstotliwości zegara taktującego DAC będzie zmieniała wysokość odtwarzanych przez niego tonów? A co, jeśli będę zmieniał tę częstotliwość z szybkością charakterystyczną dla częstotliwości akustycznych? Czy zegar zasilany zakłóconym źródłem zasilania będzie się przestrajał w takt zakłóceń? Czy będzie się przestrajał od interferencji?

 
Myślę, że wysokość tonów to jest coś co da się zarejestrować. Masz jakieś opracowanie naukowe, że taki jest związek częstotliwości zegara z tonalnością? Temat należałoby rozebrać na części i głębiej wniknąć, ale takie coś wydaje mi się naciągane. 

 

Cytat

 

Natomiast przy pomijaniu skali następuje oszustwo retoryczne, które polega mniej więcej na tym:

- wpływ np. pojedynczego kondensatora odsprzęgającego zasilania jest tak mały, że pomijalny, czyli =0

- nie patrzymy ile tych "zer" jest w układzie, bo to przecież zero, które można mnożyć przez dowolną liczbę

- zaczynamy opowiadać, jak to urządzenie, w którym nie ogarnięte są powyższe z braku budżetu na to (stąd niska cena), jest prawidłowo zbudowane, spełnia warunki poprawności, więc gra maks tego, co w ogóle jest dostępne w świecie audio. Reszta to autosugestia. 

 


Raczej to wszystko to autosugestia, bo bada się efekt końcowy, a nie spotkałem się z sumowaniem zer. 

Edytowane przez MrBrainwash
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, MrBrainwash napisał:

Ciekawe. Mi się wydaje, że jesteśmy dokładnie w tej samej sytuacji. Mamy dwa (lub więcej) konkurujące wytłumaczenia i dla mnie jedno jest zwyczajnie bardziej przekonywujące, co nie oznacza, że nie dopuszczam innego. Jeśli tego typu presupozycje wprowadzamy do rozmowy to uczciwie byłoby zrobić to symetrycznie, czyli uwzględniasz możliwość, że że niedoposzczasz do myśli że czynniki inne niż po stronie elektrycznej odgrywają tutaj rolę. Trzeba tu zaznaczyć, że sposobu w jaki nasz umysł tworzy wrażenia słuchowe też nie widać. Rozumnym jest zatem opierać się tu na obserwacjach i wnioskach naukowych, które o wiele wnikliwiej zbadało sprawę niż nasze anegdotyczne własne obserwacje. 

Dokładniej rzecz biorąc, mam przekonanie o wyeliminowaniu czynników w postaci halucynacji poprzez odpowiednią metodologię. Gdybym nie dopuszczał ich istnienia, nie starałbym się ich uwzględniać jako mogących wpływać na obserwację.

56 minut temu, MrBrainwash napisał:

Jest różnica między wytłumaczeniem koncepcji Boga, a tłumaczeniem czegoś Bogiem. Możesz tłumaczyć, że pewne fixy sprzętowe tłumaczą zmiany tego co słyszysz, ale to nie jest odpowiedź na postawione pytanie, bo najpierw trzeba wyjaśnić co robią te fixy i dlaczego to słychać. Tutaj nie znam dobrego wytłumaczenia, natomiast uzasadnienie którego się trzymam nie dość, że ma dla mnie sens, to jeszcze wielokrotnie mi się potwierdziło empirycznie - w moim własnym doświadczeniu. 

Ja się nie podejmuję wykładać tu kilku lat wiedzy specjalistycznej, na gruncie której wysnuwam swoje wnioski. Tu chodzi też o szacunek do tego, czego się nie wie, nie zna i nie pozna dogłębnie. Ja mogę swobodnie zacząć podważać wszelkie założenia psychoakustyki, a Ty mi udowodnij, że te prawa istnieją. :) Też mogę przyjąć postawę, że wszystko, co się pisze jako aksjomat to bzdury wyssane z palca i proszę mi wyjaśnić na gruncie naukowym wszystko, co pada jako pewnik w dyskusji. Dla mnie psychoakustyka to gusła. Zresztą to jest jedna z najbardziej empirycznych nauk, jakie w ogóle istnieją. Ale jaja. :) Chyba mi nie powiesz, że psychoakustyka zaczęła się od analizy neuronowej, a do tego poziomu będziesz musiał zejść, żeby mnie o czymkolwiek przekonać. Oczywiście nie obejdzie się bez wykładu z oddychania komórkowego i procesów uczenia w korze mózgowej. Podejmujesz się? Jak mi to wszystko wyłożysz, to Ci wytłumaczę porcjami pewne rzeczy. Na razie mi się nie chce. Za dużo wiedzy. 

Godzinę temu, MrBrainwash napisał:

Myślę, że wysokość tonów to jest coś co da się zarejestrować. Masz jakieś opracowanie naukowe, że taki jest związek częstotliwości zegara z tonalnością? Temat należałoby rozebrać na części i głębiej wniknąć, ale takie coś wydaje mi się naciągane. 
 


Raczej to wszystko to autosugestia, bo bada się efekt końcowy, a nie spotkałem się z sumowaniem zer. 

Nie mając wykształcenia elektronicznego nawet nie zdajesz sobie sprawy jaką bzdurę palnąłeś. Związek powyższy jest wprost wyrażony wzorami na próbkowanie i odtwarzanie sygnałów dyskretnych. Podstaw w miejsce częstotliwości próbkowania funkcję jej zmienności. Właśnie na tym to polega, że się patrzy na coś, i bez odpowiedniego wykształcenia nie wie na co. Jeśli widziałeś kiedykolwiek odtwarzacz CD z pitch control albo płynnym przewijaniem, to właśnie tak to jest realizowane - zmianą częstotliwości zegara. Plus oczywiście podkręcenie prędkości odczytu. 

 

Jako obiektywista nie powinieneś chyba używać słów "wątpię", "wydaje mi się"... bo to żywcem pokazuje Twój subiektywny stosunek do materii, a nie ma żadnego ładunku naukowego. Ja też mogę pisać, że wątpię w psychoakustykę, a psychologia nie wydaje mi się być nauką. 

 

Jeszcze w kwestii racjonalizacji - no wypisz wymaluj, co sam robisz, tylko Ty potrzebujesz tego mechanizmu w inną stronę - Ty chcesz sam siebie przekonać, że wydatki ponad pewną kwotę na urządzenia audio nie mają sensu. Powiem, że Twoja zapamiętałość w tych działaniach jest dla mnie z obserwacji silniejsza niż parcie audiofila na zakup czegoś droższego, czy tam uznanego za lepsze. O ile to ostatnie ma charakter epizodyczny, tak trwanie przy swoim to działanie ustawiczne, bo dorabianie teorii do konserwowania danego stanu ma inne podłoże psychologiczne (sic!) niż do zachowań impulsywnych. Jedno bardziej przypomina stany przejściowe, drugie permanentne. Z której strony bliżej do obłędu? Od razu zastrzegam, że nie wiem, nie znam się.

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@majkeljako specjalista wypadałoby, abyś merytorycznie na podłożu naukowym uzasadnił swoje przekonania. Niestety stosujesz tu argumentację pozamerytoryczną. Bo Ci się nie chce... Spoko. Ja przedstawiłem swój tok rozumowania. Uważam że odwracasz kota ogonem i zniekształcasz moje stanowisko. Twoje interpretacje są wg. mnie mocno w sposób przewidywalny tendencyjne, jednak każdy ma do nich swoje prawo.

Dla mnie jednak ma znaczenie wyjaśnienie dlaczego mimo braku naukowych dowodów empirycznych audiofile upierają się przy swoich "metodologiach". Ot takie hobby i moja ciekawość. Na dyskusje jestem otwarty.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.05.2021 o 09:39, stefanbat napisał:

To chyba jest tak że słuch adaptuje się do poziomu tła, im jest ciszej tym zwiększa się czułość słuchu. 

Chyba nie. Słuch jest stale aktywny, nawet gdy śpisz.

Czynniki dekoncentrujace:

1. Zmęczenie

2.Bodźce wzrokowe

 

Koncentracja jest najlepsza po skutecznym wybudzeniu i dziennej adaptacji. U mnie akurat nie o poranku tylko nieco później.

 

 

 

W dniu 16.05.2021 o 07:41, Rafacio napisał:

Zdjąłeś nakrętki i gra lepiej?

Istnieje potwierdzony doświadczalnie w psychologii objaw, że inaczej to lepiej. Wcale jednak nie przekonuje mnie, że jest inaczej a to że jest jakiś ruch w bezruchu to poprawia formę percepcji.

W dniu 17.05.2021 o 08:26, Spawn napisał:

wrażliwość na odbieranie dźwięku się zmienia w zależności od pory dnia, zmęczenia itd itp. Zauważyłem to kiedyś że jak wracałem do domu po pracy to słuchałem na jakimś poziomie głośności, a...

 

...po nocy wychodząc rano do pracy i kontynuując ten sam kawałek zawsze jest dla mnie sporo za głośno i muszę ściszać.

Dokładnie.

Mi to wyraźnie w powtórzonym audiogramie wyszło, bo nie chciałem zaakceptować ubytku a w okolicach popołudnia wyszła mi zdecydowanie mniej czuła charakterystyka niż rano.

4 godziny temu, MrBrainwash napisał:

Myślę, że wysokość tonów to jest coś co da się zarejestrować. Masz jakieś opracowanie naukowe, że taki jest związek częstotliwości zegara z tonalnością? Temat należałoby rozebrać na części i głębiej wniknąć, ale takie coś wydaje mi się naciągane. 

PJWSTK coś w tej kwestii publikuje. [Rozdziały VII i VIII są ogromnie inspirujące]:

 

https://edu.pjwstk.edu.pl/wyklady/wspmu2/scb/index74.html

https://edu.pjwstk.edu.pl/wyklady/wspmu2/scb/index78.html

 

 

 

 

2 godziny temu, majkel napisał:

Chyba mi nie powiesz, że psychoakustyka zaczęła się od analizy neuronowej, a do tego poziomu będziesz musiał zejść, żeby mnie o czymkolwiek przekonać. Oczywiście nie obejdzie się bez wykładu z oddychania komórkowego i procesów uczenia w korze mózgowej.

Dr. hab. Urszula Jorasz (UAM, Poznań) - Wykłady z psychoakustyki - to raczej wstęp do zagadnienia, ale tam to jest.

Edytowane przez xetras
poprawka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przychodzę ze spaceru a tu takie ciekawe dyskusje. Normalnie dzieje się na forum ostatnio. Jak nie hajp to filozofia :D

 

I bardzo dobrze!

 

Ja na ten przykład jestem prostym audio-chłopem, więc szukam w miarę zrozumiałych dla mnie wyjaśnień pewnych rzeczy, lubię o sobie myśleć że w hobby kieruję się zdrowym rozsądkiem, choć jak teraz czytam sobie w myślach co właśnie piszę to z automatu pytam się - po kiego wała? 

Widać trudno jest połączyć mędrca szkiełko i oko z sercem i wiarą, a tym bardziej, jeśli obie postawy w mniejszym bądź większym stopniu się przenikają na różnych szczeblach. 

Jako że naukowiec ze mnie marny, może nieco lepszy "filozof" nie obrażając ekspertów z tej dziedziny nauki, to zadaję sobie - wydawałoby się - proste pytania. Na przykład takie: 

 

"Jak to jest, że moja Lampucerka (zamówiona na podobieństwo Tej Magicznej) nie grała mi tak jak owa Magiczna Lampucera, skoro spełniłem prawdopodobnie większość wymagań do osiągnięcia owego pożądanego brzmienia, w tym także posiadanie dokładnie tego samego wzmacniacza, okablowania i transportu, wraz z którym działa się Magia?" - do dzisiaj nie znam odpowiedzi. 

 

Najlogiczniejszą wydają się być jakieś myki-pyki w percepcji tego dźwięku właśnie, skoro większość bądź wszystkie sprzęty grają tak samo. Mówiąc prościej - odyyeebao mi (wtedy) :D

 

Z drugiej strony pytam siebie, jak to jest (przy założeniu że sprzęty grają tak samo) na rynku tyle jest wszelkiego rodzaju różnych sprzętów. Począwszy od dongli, po ciężkie wielkogabarytowe sprzęty. 

Serio, próbuję to rozkminić swoim rozumkiem. Oczywiście dopuszczam opcję, w której kupuje się takie sprzęty dla dobrego samopoczucia, wyglądu, czy czystko użytkowych spraw typu takie czy inne wyjście/wejście. Albo w uproszczeniu - tylko żeby znowu Lampowcy się nie obrazili - ampodaki lampowe dla fajnych zniekształceń. Ale czy naprawdę nie ma nic poza tym? W ogóle? 

Może gdybym był elektronikiem to przynajmniej część rzeczy byłoby dla mnie zrozumiałe, ale nie obrażając społeczności ASR same pomiary nie mówią mi nic, bo ich nie rozumiem. A już tym bardziej komentarze "o taaak Amirze, pięknie im dowaliłeś, teraz audiofile usłyszą że nic nie słyszą" mnie nie przekonują, choć całość trendów obiektywistycznych z ostatnich lat faktycznie potwierdza pewne moje spostrzeżenia z jednej strony barykady, bo całościowo tematu nie zamykają te nazwijmy to demaskatorskie materiały. 

 

Wracając do tej elektroniki, to już w skrócie - jak to jest, że taki dongiel jest malutki że może czip się tam zmieści i kontroler USB, a do tego zasilanie sobie sprytnie podkrada od komputera, miałby grać tak samo jak duża integra z własnym zasilaniem, gdzie sama płytka PCB jest wielkości iluś tam dongli? 

 

Może niekoniecznie chodzi tu o audiofilskie poglądy w stylu "żeby zagrało to musi ważyć" ale o jakieś zrozumienie mniej więcej jak to jest że to działa i dźwięk płynie z takiego dongla, ale też z dużej kobyły. Że co, jeden inżynier se robi tak, a drugi jeszcze inaczej, i jakimś magicznym sposobem obaj spotykają się w mniej więcej tym samym punkcie końcowym? W uproszczeniu może i tak bo mamy efekt w postaci odtwarzania dźwięku, ale jakby to miało grać w 100% tak samo to trochę obnażałoby to hobby, choć jak wiadomo nie wszystko stracone skoro w grze pozostają kwestie użytkowo-ergonomiczne. Jakoś tam z twarzą się wyjdzie na końcu :D

 

Jeszcze w ramach takiego podsumowania to o ile dobrze zrozumiałem filmik o tym opendmindednesie, obrazuje on w mniejszym bądź większym stopniu zarówno "obiektywistów-naukowców" jak i "romantyków-artystów" wyłączając jakieś skrajne wyobrażenia o jednych bądź drugich. Też jest chyba trochę tak jak Majkel napisał, że jedni będą sobie dorabiali filozofie do przekonania żeby nie wydawać na sprzęt i ja to rozumiem jak najbardziej, bo można sporo zaoszczędzić tym bardziej że faktycznie w zależności od nastroju pewne zmiany w sprzętach mogą nie dawać odpowiedniego kopa. I tu analogicznie drugi będzie szedł w zaparte że słyszy nie wiadomo jakie różnice klas i tak dalej w droższym albo po prostu jakimś egzotycznym sprzęcie. 

Na końcu z moich obserwacji wynika że i jedna i druga grupa zmienia sprzęt, trochę rzadziej albo częściej ale mechanizmy są bardzo podobne według których to działa, tylko dorabiane ideologie się zmieniają. 

Dlatego ja lubię mieć wyebongo na takie czy inne kwestie i staram się cieszyć po prostu tym hobby na ile jeszcze starcza mi chęci :D

 

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe, znowu dyskusja czy źródła grają i inaczej czy tak samo :D Kurka flaczek no jak ktoś nie słyszy różnicy to wiadomo że dla niego różnicy nie ma. A jak ktoś słyszy to przecież też nie da sobie wmówić że to omamy no bo przecież zawsze słyszy, w różnych warunkach i na różnych słuchawkach. 

 

Co ma na to wpływ? Niewiem bo nie znam się. Trzeba by pewnie być pomiarowcem ale ci znowu twierdzą że różnic słyszalnych nie ma. Ok, niech będzie. Tylko po co w takim razie mierzą kolejne modele skoro twierdzą że różnic od dawna już się usłyszeć nie da? :)

 

Pomiarowiec sceptyk powinien kupić najtańszy pomierzony sprzęt, do tego wygodne słuchawki z niskimi thd, dostosować sobie balans tonalny w eq do krzywej harmana i już, pozamiatane. Nie ma sensu ani siedzieć na forach, ani mierzyć, ani dyskutować bo o czym? A jednak siedzą, kupują, dywagują i mlaskają że to audiofil jest świrem bo słyszy różnice :D

 

 

Edytowane przez Spawn
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Wracając do tej elektroniki, to już w skrócie - jak to jest, że taki dongiel jest malutki że może czip się tam zmieści i kontroler USB, a do tego zasilanie sobie sprytnie podkrada od komputera, miałby grać tak samo jak duża integra z własnym zasilaniem, gdzie sama płytka PCB jest wielkości iluś tam dongli? 


Dlaczego zupa siorbana z chochli miałaby smakować inaczej niż z łyżki? Dostarczają ten sam produkt - sygnał. Jeśli odczuwasz różnice to jest ona podyktowana psychologią (najprawdopodobniej). 

Edytowane przez MrBrainwash
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, MrBrainwash napisał:

@majkeljako specjalista wypadałoby, abyś merytorycznie na podłożu naukowym uzasadnił swoje przekonania. Niestety stosujesz tu argumentację pozamerytoryczną. Bo Ci się nie chce... Spoko. Ja przedstawiłem swój tok rozumowania. Uważam że odwracasz kota ogonem i zniekształcasz moje stanowisko. Twoje interpretacje są wg. mnie mocno w sposób przewidywalny tendencyjne, jednak każdy ma do nich swoje prawo.

Trochę pomijasz moją argumentację, bo ja napisałem, że to jest parę lat studiów, gdzie z różnych dziedzin trzeba powiązać fakty i znaleźć zależności przyczynowo-skutkowe. Zsyntezować to wszystko w jednego posta, żeby to jeszcze było spójne i zrozumiałe, to raczej nie jest wykonalne. Nie podejmuję się pisać tego wszystkiego w formie mniej lub bardziej skondensowanej. Niech się bronią aplikacje. ;) Ten wątek wyszedł pierwotnie z innego, gdzie była mowa o urządzeniu, w którym ja z "obiektywnego" punktu widzenia nie zrobiłem niczego dającego podstawy twierdzić sceptykom, że to wpłynie na dźwięk, a z mojej strony każda z tych kilku operacji na sprzęcie ma swoje naukowe uzasadnienie drzemiące w głównie elektrodynamice falowej - tak się ten przedmiot kiedyś nazywał na studiach. Do tego trochę teorii obwodów dla sygnałów zmiennych i znajomość fizyki ciała stałego.

 

No i teraz, jeżeli właściciel sprzętu po przeróbce opisuje zmiany nie będąc w żaden sposób spolaryzowanym co ma usłyszeć, opisuje ten dźwięk, a opis jest skorelowany ze spostrzeżeniami innej osoby, np, moimi, to chyba jest jakiś dowód na realność obserwacji? Do tego dołóżmy powtarzalność. Oczywiście, można zrobić ślepy test - niech ktoś odróżnia takie samo urządzenie zmodyfikowane i nie. Ewentualne manipulacje można wykluczyć stosownymi pomiarami, gdzie jestem pewny, że nic nie wyjdzie.

 

Podobna kwestia dotyczy innych urządzeń, powiedzmy kilkudziesięciu, w których tym razem jest popełnione jakieś 30 przeróbek. Znowu, używając wybiórczo nauki i retoryki można się uprzeć, że żadna z nich nie może wpłynąć na dźwięk. Tym razem mielibyśmy zbiorową halucynację, do tego powtarzalną i niezmienną w czasie. To dla mnie wyczerpuje zakres udowadniania sobie i innym, że nam się nie wydaje.

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, MrBrainwash napisał:

Dlaczego zupa siorbana z chochli miałaby smakować inaczej niż z łyżki? Dostarczają ten sam produkt - sygnał. Jeśli odczuwasz różnice to jest ona podyktowana psychologią (najprawdopodobniej). 

No ok, tylko można by się zastanawiać czy faktycznie tak samo będzie smakować z małej łyżeczki gdzie makaron mi się nawet nie zmieści a inaczej z takiej już konkretnej gdzie ten smak wejdzie tak jak powinien :)

Inna sprawa że kawa czy herbata przynajmniej mi nieco inaczej smakuje ze szklanki a inaczej z kubka. 

Do tego można by jeszcze się spierać czy najzwyklejsza pomidorowa, jakaś najprostsza "zgodnie ze sztuką" i przepisu takiego czy innego będzie lepsza od jakiegoś wykwintu zaproponowanego przez Magdę Gessler. 

Jeszcze pytanie która zupa jest na przecierze a która z tartych prawdziwych pomidorów tak w odniesieniu do sprzętu, cze te tanie to też prawdziwe czy jednak pomimo pomiarów poszło coś gdzieś po kosztach ;) Na końcu jednak najważniejsze brzmienie. 

 

Czy można w prosty sposób stwierdzić że taki pomierzony sprzęt X jest obiektywnie najlepszy? Według jakichś pomiarów być może, dopóki ktoś nie przedstawi lepszych, tylko co jeśli nam się brzmienie nie podoba? 

A widziałem tu wpisy na forum że ktoś miał jakiegoś dobrego Toppinga i stwierdził, że ok w swojej cenie, ale rewolucji nie ma. Czy trzeba koniecznie wmawiać sobie że się nie słyszy, bo to psychoakustyka i wedle pomiarów powinno być najlepiej, skoro to tylko albo aż hobby? 

Co innego jeśli komuś się podoba taki czy inny pomierzony sprzęt, to wtedy to wartość dodana. 

 

Dla mnie "problem" w naukowym nazwijmy to podejściu w kontekście tego hobby i tak zwanego audiofilizmu (ale nie skrajnego, gdzie ktoś kto kupił kabel za 100k patrzy z pogardą na kogoś kto słucha na stockowym) 

to swego rodzaju może nie od razu ostracyzm, ale pewne takie wykluczenie dużej części społeczności która zbierała doświadczenie latami odsłuchów i próbowania różnego rodzaju sprzętu, a zarazem postawienie siebie w roli naukowca i kogoś kto kieruje się właściwą-słuszną filozofią, a inne są be. Mi zdarza się śmieszkować z takiego czy innego rozwiązania ale staram się mieć szacunek do wiedzy osób które odsłuchały więcej sprzętu ode mnie, nawet mimo tego że pewne wypowiedzi staram się brać z przymrużeniem oka. 

Niemniej jednak, dopóki nie przesłucham takiego iDSD Pro np. któremu (oprócz peanów na jego cześć oczywiście) zdążyło się oberwać tu i ówdzie (jak każdemu sprzętowi pewnie) to raczej nie będę sobie mówił że to nie ma sensu i to na pewno nie zagra, bo potem kto wie - mógłbym się mocno zdziwić :)

Poza tym jestem kurdę ciekawy jak taki inny klocek gra więc może mam coś z naukowca :P

Edytowane przez Undertaker
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, MrBrainwash napisał:

Dlaczego zupa siorbana z chochli miałaby smakować inaczej niż z łyżki? Dostarczają ten sam produkt - sygnał. Jeśli odczuwasz różnice to jest ona podyktowana psychologią (najprawdopodobniej). 

Tyle że - jest choćby Meze 99 Neo i Meze 99 Classic. 

Kompletnie inaczej brzmią.

Materiał tłumiący falę wsteczną membrany inaczej działa.

 

Vide - materiał i kształt skrzypiec, lutni, gitary - inaczej przenosi i wzmacnia drgania i  sygnał akustyczny zamocowanej struny.

(Czyli - inaczej brzmi).

Materiał rdzenia transformatora też ma wpływ na przepływ pola elektromagnetycznego, przewodniki i złącza również wpływają na regulację tego przepływu.

 

W efekcie część zmian tego przepływu jest obiektywnie przenoszona przez przetwornik i kształtuje inną falę akustyczną.

3 minuty temu, Undertaker napisał:

Czy można w prosty sposób stwierdzić że taki pomierzony sprzęt X jest obiektywnie najlepszy? Według jakichś pomiarów być może, dopóki ktoś nie przedstawi lepszych, tylko co jeśli nam się brzmienie nie podoba? 

Nie wiem.

 

Bliżej ekstremalnego obiektywizmu byłoby dopiero po porównaniu kształtu drgań u finalnego odbiorcy z tymi, które  ogarniał realizator podczas rejestracji nagrania.

Gdybyśmy osiągnęli to, co realizator ogarnął, może by się spodobało ?

Nie mając tak wygórowanych celów i tak może się podobać.

 

W efekcie - subiektywne porównania przeważają nad obiektywnymi. 

 

Edytowane przez xetras
poprawka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Spawn napisał:

Hehe, znowu dyskusja czy źródła grają i inaczej czy tak samo :D Kurka flaczek no jak ktoś nie słyszy różnicy to wiadomo że dla niego różnicy nie ma. A jak ktoś słyszy to przecież też nie da sobie wmówić że to omamy no bo przecież zawsze słyszy, w różnych warunkach i na różnych słuchawkach. 

 

 

Trochę to wszystko postawiłeś na głowie :) Przecież każdy słyszy jakieś różnice i nikt tego nie neguje, tylko sceptycy twierdzą, że tak naprawdę to mózg nas oszukuje i one się biorą z niewielkich różnic w poziomie głośności, z autosugestii pod wpływem zakupu nowego, droższego sprzętu z ładną obudową itp.

Czyli chodzi o odróżnienie tego co nam się wydaje, że słyszymy, od tego co słyszymy obiektywnie i jesteśmy to w stanie udowodnić.

A skoro ktoś słyszy zawsze, w różnych warunkach, to powinien też słyszeć w warunkach ślepego testu, kiedy nie wie co gra i na jego odbiór dźwięku nie wpływa element autosugestii.

 

Ja tam nie wiem co kto jest w stanie obiektywnie usłyszeć, w końcu badań naukowych nie prowadziłem, ale skoro tak łatwo odróżnić DACi, kable, kondensatory itp. to przecież powinno był łatwe zorganizowanie jakiegoś pokazowego testu, gdzie audiofile ucierają nosa niedowiarkom :) Jakoś takich testów nie widać, na Audiostereo lata temu podjęli się kilku prób i skończyło się tym, że parę osób przestało wydawać kasę na audio :)

 

 

A co do słuchawek, to nigdzie nie widziałem żadnych sensownych kryteriów które można by uznać za "naukową" ocenę ich jakości dźwięku. Zniekształcenia harmoniczne przy rozsądnych poziomach głośności są w większości dobrych słuchawek na tyle niskie, że nie mają znaczenia. Krzywa harmana (nieważne która jej wersja) to ma się po prostu podobać przeciętnemu użytkownikowi.

 

To po co siedzieć na forum? Żeby sobie pogadać o sprzętach audio, powymieniać się wrażeniami, z rodziną znajomymi raczej trudno, bo większość normalnych ludzi nie jest w stanie rozmawiać o tym dłużej niż 5 minut :)

 

  • Like 5
  • Thanks 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Kuba_622 napisał:

 

Trochę to wszystko postawiłeś na głowie :) Przecież każdy słyszy jakieś różnice i nikt tego nie neguje, tylko sceptycy twierdzą, że tak naprawdę to mózg nas oszukuje i one się biorą z niewielkich różnic w poziomie głośności, z autosugestii pod wpływem zakupu nowego, droższego sprzętu z ładną obudową itp.

Czyli chodzi o odróżnienie tego co nam się wydaje, że słyszymy, od tego co słyszymy obiektywnie i jesteśmy to w stanie udowodnić.

A skoro ktoś słyszy zawsze, w różnych warunkach, to powinien też słyszeć w warunkach ślepego testu, kiedy nie wie co gra i na jego odbiór dźwięku nie wpływa element autosugestii.

 

Tylko że moje działania przeczą tym wszystkim autosugestiom. Wielokrotnie wybierałem sprzęty tańsze, starsze i bardziej toporne bo mi lepiej grały. Cena nie ma nic do rzeczy bo stać mnie na droższy ale co poradze ze bardziej podoba mi się tańszy? Celowo nie mówie też ze wybierałem lepszy bo tak wcale tez nie było. Sprzęty obiektywnie lepsze (wieksza przestrzeń, rozdzielczość, czystość) są dla mnie często mniej muzykalne. Ja sie ciesze jak są też dobre technikalia ale jak jest to kosztem melodyjności czy dźwięczności to ja takiego niechce bo mi to nie sprawia przyjemności.

 

Wmawiam to sobie? Tylko jak i po co? Ja wolałbym używać czegoś nowoczesnego, nawet smartfona, serio.

Edytowane przez Spawn
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie. Dlaczego nie mogę wmówić sobie że pierwszy lepszy klocek potrafi zagrać lepiej niż Magiczna Lampucera? :) A tamten zestaw miał mnie wynieść mniej niż teraz "przeciętny Topping" mniej więcej, więc pomimo samej romantyczności składania sprzętu przez Konstruktora-artystę kwestia ceny tu za bardzo też w akurat tym konkretnym przypadku nie gra roli. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kuba_622 wyjątkowo trafnie to ująłeś. Zastanawiałem się jak odpisać Spawnowi, ale zdaje się już nie muszę. 

@xetras spoko, tylko moja wypowiedź nie była o akustycznej aranżacji słuchawek i obiektywnie wytłumaczonym wpływie na falę akustyczną. Tylko bardziej o sygnale, którego wartości słyszalne są powtarzalne od urządzenia do urządzenia w odniesieniu do smaku zupy (dla ułatwienia niech to będzie smak zupy creame) Jeśli zmienisz skład zupy w jakiś sposób (wprowadzisz zmianę w sygnale powyżej progu słyszalności) to ona zmieni swój smak. MOŻESZ mieć inne wrażenia smakowe (lub doświadczenia przy smakowaniu) korzystając z różnych naczyń, ale wtedy one będą zmienione pod wpływem psychologii, a nie że skład zupy nagle stał się lepszy.  

@Undertaker Ja tak jakby nie widzę problemu. W rozmowie mogą się pojawić opinie, fakty, hipotezy, teorie naukowe. Dla mnie dyskusja jest wartością samą w sobie. Tylko za dużo jest czynników zmiennych indywidualnych odpowiadających za to jak ktoś to odbierze. Jak ktoś mi nie wierzy, nie rozumie mnie to staram się jaśniej i klarowniej wypowiadać, dostarczyć nowych informacji do rozmowy. Cenie to również z drugiej strony.

Dla każdego te hobby będzie oznaczać co innego. Jakby chodziło o same tylko słuchanie muzyki nie ważne na czym, to forum by miało zdecydowanie inny profil. To hobby jest fajne, bo i segment sceptyczny nie jest taki mały i taki prosty, więc jest co omawiać, wskazywać elementy toru, które mają znaczenie i wyjaśniać jakie jest ich znaczenie. Jest też mnóstwo miejsca na doznania subiektywne i eksplorowanie tematu (różnej) percepcji.

@majkel Ty również pomijasz moją argumentacje, w dodatku robisz to z drwiną, mającą chyba na celu umniejszyć znaczenie poruszonego wątku. Mówimy tutaj o rzeczy, którą jedni nie słyszą, a Ci którzy słyszą ograniczają się do świadectw ze swoich czterech ścian, bo po latach studiów i wtajemniczenia nie są wstanie zaproponować eksperymentu, który wykazał, że rzeczywiście słyszą. Zakładając, że te konkretne twierdzenie: "plastyka przejść od krawędzi źródeł pozornych do przestrzeni między nimi jest nie do przecenienia" jest prawdziwe i cokolwiek w wymiarze obiektywnym znaczy, będąc czymś więcej niż efektem pracy wyobraźni osoby, która z tym czymś wychodzi to według mnie argumentacja nie wymagałaby jakiś nadludzkich wysiłków.

Zmieniliśmy X (zegary) > co wpłynęło na Y (tony) > w takim stopniu (takiej wartości), że Z, o to wynik > Z badania V wiemy, że gdy wartość Z rzędu większego od... jest wychwytywana (ślepy test) > odpowiada za wrażenia V i tutaj wyjaśnienie psychoakustyczne....

Z tym tylko, że już wiemy (mamy sensowne wytłumaczenie), że za wrażenia V w tym wypadku odpowiada... WYOBRAŹNIA. Dlatego właśnie jedna osoba powie, że słyszy, bo sobie to wyobraziła (tzn, jej mózg jej to zaserwował), a druga nie usłyszy bo jej wyobraźnia tak nie działa, podświadomość ma inne instrukcje w projektowaniu tego wrażenia. Dlatego napisałem, że nawet jeśli zmiana jest słyszalna, to jest ona odstępstwem (albo wręcz przeciwnie gdy przesiadamy się na sprzęt z czystszym sygnałem, polepszonym o zakres wychwytywany przez ludzki słuch) / zmianą w sygnale i jak ktoś doznaje kosmosy dzięki temu to... no nie wiem, niech sam zdecyduje czy to dobrze czy to źle... nie jest to jednak cecha sygnału samego w sobie tylko jego własnej wyobraźni. 

Edytowane przez MrBrainwash
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym bardzo się odnieść do tematu i prawda, zająć stanowisko, tym bardziej, że mam pewne naukowe doświadczenie w dziedzinie psychologii,  ale nie dam rady, dzień był ciężki @Whooy(sprawdzę przy okazji, czy odbanowany) , także pozwólcie, że pozwolę sobie się nie odnosić, nie czytać , nie zajmować stanowiska i spokojnie posłuchać Zen Dunu :) Przyznaję, słucham Zen Dunu, a muzyka jest tylko materiałem do słuchania, prawda, słuchawek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można tłumaczyć że audiofil ma wybujałą wyobraźnie ale można też tłumaczyć że nieaudiofil posiada ułomną percepcję i nie ma wystarczającej wrażliwości muzycznej aby te zmiany rozrożnić.

 

Wiecie, nie każdego śmieszą te same żarty albo razi to samo. Jeden patrzy na cierpienie drugiego bez emocji a drugi reaguje bo ma inną wrażliwość. Może na to też są jakieś pomiary.

Edytowane przez Spawn
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Undertaker, przecież tu nie chodzi o robienie sobie jakiejś psychoanalizy i odpowiadanie dlaczego jedno sobie mogę wmówić, a drugie nie, tylko o to że nasze zmysły są zawodne a nasz mózg płata nam wiele figli interpretując to, co dociera przez uszy.

 

Natomiast nauka ma to do siebie, że jeżeli jest jakaś teza i pojawią się prawidłowo przeprowadzone eksperymenty empiryczne które przeczą tę tezie, to należy ją zweryfikować. Więc Panowie, droga wolna, do dzieła!

 

Bierzemy dwa urządzenia które wg pomiarów mają zniekształcenia na poziomie niesłyszalnym dla człowieka, wyrównujemy poziom głośności, robimy ślepy test, ktoś odróżnia je 10 razy na 10 prób - znaczy że grają inaczej. Zrobić dobrą dokumentację tego testu i mamy argument który podważa tezy audiosceptyków.

Skoro to takie łatwe i wszystko słychać, to aż dziwne, że są miliony audiofili na świecie a jeszcze nikt tego nie zrobił.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kuba_622Może dlatego że jakoś dziwnym trafem ci wyszydzani audiofile nie mają parcia na to żeby coś komuś udowadniać, a z drugiej strony trochę inaczej to wygląda? :) I jaki jest tego cel? Żeby czyjeś ego wynieść na piedestał że ja działam według nauki (czyli prawidłowo-wytłumaczalnie) a Ty nie? Czyli szukamy wytłumaczenia dla własnej filozofii i wydatków umniejszając czyjeś ego kosztem własnego. 

Jasne, niejednokrotnie nie podobają mi się takie czy nie inne wpisy o różnicach klas i np. "Hawki (dla przykładu) to paaniee nie ten poziom w ogóle, z czym Ty mi tu wyjeżdżasz, phi..."

A potem sobie myślę - on tak słyszy to jego prerogatywa je! :D

Koniec końców co za różnica jaką dziedziną nauki wytłumaczyć można słyszenie tego czy tamtego, skoro to komuś sprawia frajdę i jest jego hobby? :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności