Skocz do zawartości
WIOSENNA PROMOCJA AUDIO 11.03-04.04.2024 Zapraszamy ×

Fanklub Stax i słuchawek ES


Ermac

Rekomendowane odpowiedzi

Dnia 9.09.2017 o 12:59, kopec23 napisał:

Zresztą przy okazji okazało się, że wina nie leżała w lampach (ani w samym energizerze)

To gdzie???

 

 

System - dac na sabre 9018, srmt1i rca clear top , lamda signature, GR by Johnys.

 

Kiedy posłuchałem signaczerów na sznurkach Gold Reference by Johnys (dzieliłem się wrażeniami w stosownym wątku), poczułem się, jakbym napotkał jakieś drzwi prowadzące do ciekawego miejsca. Ponieważ mój chytry audiofilski nos zwietrzył bardzo intrygujące zapachy wydobywające się zza nich, w mojej łepetynie pojawiła się równie chytra myśl by je otworzyć. Audiofylskie, epatujące równie wyeksponowaną, szczegółową, wielobarwną co nienaturalną górą, lampy rca clear top były mi już znane wcześniej, ale dopiero teraz uświadomiłem sobie ich przeznaczenie - to klucz do onych drzwi!
Biegusiem nabyłem więc klirtopy, włożyłem do zamka…iii…łaaaaaaaaaał!!!!

Eksplozja kolorów, kształtów, "figur niemożliwych" i odurzających zapachów dosłownie ścięła mnie z nóg. Kiedy się podnosiłem i próbowałem jakoś ogarnąć, nazwać to co zobaczyłem, jedyne co mi przyszło do głowy, to dzieła mistrzów surrealizmu i kubizmu; coś jakby Dali i Picasso wspólnie namalowali koncert Lutosławskiego, a cały ten proces twórczy uwiecznił na filmowej taśmie Luis Bunuel - tak, przyznaję się, miałem fleszbeki z okresu młodzieńczego i pierwszych eksperymentów z czarodziejką gorzałką.
Pomyślałem se - serio? i to wszystko na wiekowych lambda signature? zasilanych energizerem, którego trzewia najlepiej korespondują z flakami urządzeń, co to mają nadruk „made in USSR”? i czy naprawdę nikt nigdy nie powiedział Japończykom, że wpieprzanie surowych ryb może spowodować zakażenie pasożytami, atakującymi również mózg?
Na szczęście mam jeszcze trzy sety lamp, w tym nieocenione, równe, analogowe, dobrze wyważone sears (też japonske;)) oraz obojętne emocjonalnie, niczym wieloletnia partnerka, czincze Rafaella. Mogę więc z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że z Japońcami wszystko ok. Niech żrą sobie dalej sushi, byle nadal produkowali coraz to lepsze elektrostaty, które jak się okazuje, mają wiele twarzy - świetnie się skalują.
…A czy robią coraz lepsze? Żeby się o tym przekonać porównałem signaczery bezpośrednio z sr507 i też o tym opowiem.

  • Like 4
  • Thanks 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę wstyd się przyznać, ale coś się działo z IC-ekami... 

Normalnie kompletnie nie zwróciłbym na to uwagi (bo i nie było takiej potrzeby skoro zarówno DAC jak i energizer są spięte na stałe tymi samymi kablami), ale po zmianie lamp problem nie ustąpił i zacząłem szukać przyczyny. Przy jednym z przepięć kabli uciekł mi jeden kanał i stąd już łatwo było wykluczyć przyczynę - na innych IC-kach było dobrze. Rozkręciłem kable, podociskałem łączenia (bo wtyki są z tych na wcisk) i jest dobrze.

 

Jeśli Signature'y idą w stronę, w którą idą według opisów to fajnie by było się przekonać z czym to się je. Bo twój opis mocno wpłynął na apetyt ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Bywalec
21 godzin temu, audionanik napisał:

SR507 miałem już okazję podziwiać w akcji, ale tylko we współpracy z trzema staxowymi tranzystorami: srm 717, 1, 252. Zamieniłem się nawet kiedyś ze @SlawekR na pół miesiąca za hd800. To było bardzo pouczające pół miesiąca. Przekonałem się wtedy co to znaczy absolutny top w jakości dźwięku. Zastrzeżenia jednak były - czasem zbytnia agresja, ostrość dźwięku i pojawiający się momentami metaliczny nalot na górze; w przypadku srm252 (to trochę taki ciapek) było to najmniej odczuwalne, ale też i cała jakość dźwięku z malucha była słabsza niż z większych energizerów.
Dzięki uprzejmości kolegi @Swordfish_ (aaa tam, skoczyłem mu na klatę i zajumałem staxy na dwa dni) mogłem teraz sprawdzić jak działają 507-ki na mojej lampowej jedynce. Tak.

Od razu powiem, że świetnie, doskonale; te sprzęty robią sobie dobrze, a w/w zastrzeżenia rozpłynęły się niczym zły dżin.
Jak wiadomo srmt1 ma trzy dziurki, w tym dwie pro i można z nich korzystać równocześnie; w dodatku zupełnie bez utraty jakości (nie to co w klasycznych wzmakach do dynamików - tam głośność i jakość „przysiada” podczas obciążania wyjścia dwoma parami słuchawek). Można było więc, w bardzo wygodny sposób porównywać SR507 i signaczery:).

Kiedyś tam poczytałem w internetach, że lambda signature to:
1. świetne słuchawki,
2. inaczej grające od sr507,
3. ale wcale-to-a-wcale nie gorsze, wręcz o tym samym SQ co sr507
Pomyślałem wtedy: dla mnie super, bo je mam; ha! nawet będę mógł dołączyć do chóru Spiętych „paaaaanie, teraz to sama grzybnia, 100lat temu to były sprzęty…żadnego progresu, panie”.
A co na to starzy wyjadacze?

image.png

ad1. prawda,
ad2. prawda,
ad3. tu też nikt nie miał wątpliwości, a młodsza ekspertka powiedziała wprost - że wiele podobnych tez można znaleźć u niej w pieluszce lub w forumowych komisach i portalach sprzedażowych, gdyż jest to najszczersza gó(w)no prawda.
507-ki są lepsze pod każdym względem:
- transjenty, artykulacja
- rozdzielczość
- wyrazistość
- szybkość
- kontrola w całym paśmie (najlepszy bas ever)
-  oddanie barw i faktury „żywych” instrumentów
- odpowiednie dociążenie, doskonały balans tonalny
- separacja
- holografia
- muszę je kiedyś mieć
…i to wcale nie jest tak, że przestałem lubić signaczery, oj nie, to dla mnie nadal bardzo dobre słuchawki i dają dużo frajdy…ale 507 z lampowym energizerem - pooootęga!!!
c.d.n.

 



No to ja Wam powiem tak: właśnie dałem zlecenie na kupno HE90. W sensie max cena - 100K PLN. Tak w sumie dla żartu. 



507 mają dwie ******ste cechy. 

1. Są dobrze zrobionymi słuchawkami elektrostatycznymi. 

2. Mają bas, dynamikę i barwę. 

Jak mi ktoś powie, że "Stax nie ma basu" to tak samo, jakby mi powiedział: "polacy nie umieją pić wódki". Albo: "Swordfish szuka żony". 


507 mają to coś, co Audioananik zakumał - barwa na środku jest, Ty wiesz, jak to gra na środku. Uważam, ze są to słuchawki, które grają lepiej, niż 0007 na środku. 

Dla mnie 507 mają jedną, potężną, masakrycznie dobrą - zaletę.


Podpinasz tor za 10K PLN - one grają. Na 20%. 
Podpinasz tak, jak Audioananik - lampę - grają na 40-50%.

No to to jest to, co ja teraz robię. Zrobię taki wzmacniacz do 507, że będą grały jak Sony R10 w jednym ustawieniu, a w drugim, będą grały tak, jak SR-507 powinny. 

EDIT: SR-507 mają ******sty środek. Barwę. To jest taka słuchawka dla kogoś, kto już przerobił swoje sprzęty.
Tutaj sobie puszczam to:


I na SR-507 słyszę różnicę między fortepianem a Access Virus TI. 

 

I zasadniczo - jak już ktoś siedzi w ESLach i naprawdę chce to brzmienie. 

To 507 jest niesamowicie, nie, nie transparentne. Inaczej. Jest naturalne. Odpowiedz impulsowa w SR 507 jest taka, ze nawet mnie zwala z krzesla.

No odpaliłem wzmacniacz do Staxów. 

EDIT: przeglądałem właśnie schematy wzmacniaczy do Staxów i wychodzi na to, że tak na logikę, to całkiem mądrze są zrobione te 717 i 727. Tylko tutaj jest jeden numer: ogólnie to ja nie widzę sensu pchać się w cokolwiek innego w przypadku Staxa, aniżeli całkowicie zbalansowany tor. I jak nie 717 / 727 to zdecydowanie lampa. Tylko nie chciałbym tutaj powielać schematów i zdecydowanie nie EL34 ani nic podobnego. Dobrze by było pójść w stronę czegoś takiego, jak 4P1L. Vide: http://www.bartola.co.uk/valves/2012/06/17/thd-benchmark/  

Edytowane przez Swordfish_
Dopisanie o wzmacniaczach.
  • Like 5
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SR507 miałem już okazję podziwiać w akcji, ale tylko we współpracy z trzema staxowymi tranzystorami: srm 717, 1, 252. Zamieniłem się nawet kiedyś ze [mention=31688]SlawekR[/mention] na pół miesiąca za hd800. To było bardzo pouczające pół miesiąca. Przekonałem się wtedy co to znaczy absolutny top w jakości dźwięku. Zastrzeżenia jednak były - czasem zbytnia agresja, ostrość dźwięku i pojawiający się momentami metaliczny nalot na górze; w przypadku srm252 (to trochę taki ciapek) było to najmniej odczuwalne, ale też i cała jakość dźwięku z malucha była słabsza niż z większych energizerów.

Dzięki uprzejmości kolegi [mention=26494]Swordfish_[/mention] (aaa tam, skoczyłem mu na klatę i zajumałem staxy na dwa dni) mogłem teraz sprawdzić jak działają 507-ki na mojej lampowej jedynce. Tak.

Od razu powiem, że świetnie, doskonale; te sprzęty robią sobie dobrze, a w/w zastrzeżenia rozpłynęły się niczym zły dżin.

Jak wiadomo srmt1 ma trzy dziurki, w tym dwie pro i można z nich korzystać równocześnie; w dodatku zupełnie bez utraty jakości (nie to co w klasycznych wzmakach do dynamików - tam głośność i jakość „przysiada” podczas obciążania wyjścia dwoma parami słuchawek). Można było więc, w bardzo wygodny sposób porównywać SR507 i signaczery.

Kiedyś tam poczytałem w internetach, że lambda signature to:

1. świetne słuchawki,

2. inaczej grające od sr507,

3. ale wcale-to-a-wcale nie gorsze, wręcz o tym samym SQ co sr507

Pomyślałem wtedy: dla mnie super, bo je mam; ha! nawet będę mógł dołączyć do chóru Spiętych „paaaaanie, teraz to sama grzybnia, 100lat temu to były sprzęty…żadnego progresu, panie”.

A co na to starzy wyjadacze?

image.thumb.png.50ff95d456c575ec9c26f56c1e1bfbd1.png

ad1. prawda,

ad2. prawda,

ad3. tu też nikt nie miał wątpliwości, a młodsza ekspertka powiedziała wprost - że wiele podobnych tez można znaleźć u niej w pieluszce lub w forumowych komisach i portalach sprzedażowych, gdyż jest to najszczersza gó(w)no prawda.

507-ki są lepsze pod każdym względem:

- transjenty, artykulacja

- rozdzielczość

- wyrazistość

- szybkość

- kontrola w całym paśmie (najlepszy bas ever)

-  oddanie barw i faktury „żywych” instrumentów

- odpowiednie dociążenie, doskonały balans tonalny

- separacja

- holografia

- muszę je kiedyś mieć

…i to wcale nie jest tak, że przestałem lubić signaczery, oj nie, to dla mnie nadal bardzo dobre słuchawki i dają dużo frajdy…ale 507 z lampowym energizerem - pooootęga!!!

c.d.n.

 

STAXy wyglądają jak okłady na ból zębów, choć miny na to nie wskazują

Kusiciele 507, dobrze że są tak brzydkie, już z HE1000 cała rodzina się śmieje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Bywalec

Ze Staxami i elektrostatami ogólnie to jest to tak, że mam wrażenie, iż w przypadku słuchawek elektrostatycznych jest dużo większa szansa na to, że nie będzie słychać pewnych wad elektrostatów tak, jak w przypadku głośników. Albo jeszcze inaczej: mogę mieć głośniki dynamiczne i na nich słuchać po tym, jak miałem elektrostaty ale jeżeli chodzi o słuchawki - to już to tak nie działa. Chodzi mi konkretnie o to, że odkąd tak dłużej posłuchałem 507ek to w większości słuchawek dynamicznych słyszę po prostu efekty wynikające bezpośrednio z łamania się membrany. Ergo - chodzi mi o to, że jak to sobie kiedyś przeanalizowałem, to wychodzi na to, że te wszystkie przetworniki mylarowe i wszystkie podobne, ogólnie posiadające miękką membranę nie są w stanie przetworzyć całego pasma bez jakichś dodatkowych "efektów specjalnych" - tu dołek, tam górka i tak dalej. Już nawet nie chodzi mi konkretnie to problemy z charakterystyką, co bardziej o ślady na CSD wynikające bezpośrednio z gromadzenia energii w układzie cewka - membrana, no bo w końcu siła motoryczna nie działa równomiernie na całą membranę, więc tutaj po prostu poniekąd nie może być inaczej. Ok, jest nowy Focal Utopia z berylowymi membranami, ale tak zupełnie szczerze - to nie chciałbym mieć czegokolwiek z berylem na głowie. W głośnikach mogę to zaakceptować ale w słuchawkach nie - nawet jeżeli jest potencjalnie 0.0001% szansy na to, że to pyli, to też nie. Nawet jeżeli jest jakieś powlekanie - też nie. W głośnikach tak, ale nie w słuchawkach. Jestem ciekaw, czy ktoś się zabierze na słuchawki z membranami grafenowymi i jak tutaj będzie wyglądać praktyczna aplikacja, bo jeżeli ktoś to zrobi na poziomie takim, na jakim robi swoje przetworniki np. Magico, to wtedy jest szansa, żeby dynamiki mogły tutaj konkurować. Swoją drogą MDR R10 miały membranę z bio-celuluzy, zastanawiam się, czemu Sony się z tego pomysłu wycofało. Bo wszystko wskazuje na to, że to był dobry materiał. Dlatego też na tą chwilę zostawiam sobie 507, jako rozwiązanie, że tak powiem - rozsądne. Korci mnie Orpheus, z tym, że to jest decyzja nieco z gatunku szalonych, poza tym faktycznie coś jest na rzeczy z tym, jak to zostało określone w tej dużej recenzji - "atrocious design flaws". Inna kwestia jest jeszcze taka - cały numer w tym, że wzmacniacze, jakie robi Stax do swoich słuchawek to są ogólnie dobrze zaprojektowane urządzenia. W sensie takim, że tutaj czuć, że firma nie robi tego od kilku miesięcy, tylko są to całościowo i kompletnie przemyślane urządzenia. 

Co więcej - bardzo pobieżnie zbadałem temat zrobienia wzmacniacza do Staxów. I sytuacja wygląda tak: nie chce niczego na żadnych popularnych lampach "audiofilskich" typu EL34 i tak dalej. Bo o ile np. taka 4P1L gra świetnie (no ale jak ma grać, jak ma takie, a nie inne wykresy), to brzmienie dajmy na to, np. EL34 jest dla mnie już trudniejsze do zaakceptowania. Aczkolwiek rozumiem, dlaczego może być tak, że są to popularne lampy do elektrostatów (także głośników). To raz. Dwa - powielać tego, co jest na rynku też nie chce. Trzy - projektowanie wzmacniacza po to, żeby zrobić jedną sztukę, dla siebie - nie mam na to najzwyczajniej czasu. To tak, jakbym chciał od podstaw zaprojektować końcówkę mocy klasy, dajmy na to, Krella. Można - ale po co wyważać otwarte drzwi? Ostatnio miałem walkę z jednym z moich wzmacniaczy i np. problem z dostaniem odpowiednich elementów jest tak duży i problem z uruchomieniem jest tak duży, że szczerze powiedziawszy - olałem sprawę i zawiozłem sprzęta do jedynego człowieka w tym mieście, który był to w stanie ogarnać a i tak były pewne przeboje, ergo - tranzystor wyleciał ponownie w kosmos. Potem się okazało, że zimny lut był w układzie regulacji biasu, a że były dwa tranzystory równolegle, to jak jeden dostał mniej, to drugi dostawał więcej no i wiadomo - thermal runaway. Całe szczęście, że we tym konkretnym wzmacniaczu są trafa na wyjściu, bo jakby NS1000 dostały składową stałą to byłym trochę do tyłu i teraz szukałbym pary wooferów z tej samej pary głośników, co mogłoby być trochę skomplikowane. Temat został opanowany co prawda ale nauczka jest z tego taka, że łatwo powiedzieć a trudniej zrobić - i po drodze może się stać dosłownie wszystko. Tego się nie widzi, jak się patrzy na schemat, to dopiero w dynamicznie działającym układzie wychodzi, że są pewne zmienne ukryte, jak np. w przypadku chociażby niektórych tranzystorów IRF, gdzie ten sam tranzystor był produkowany de facto w kilku wersjach, które różnią się nie tylko Rds(on) ale różnią się także różnymi pojemnościami, które potem np. wpływają na miller capacitance i tak dalej. Zmierzam do tego, że wychodzi na to, że najsensowniej jest kupić 717/727/006t itd i nie pakować się w żadne super-hiper wynalazki, bo ilość kasy/czasu w stosunku do różnicy w jakości może być po prostu nieproporcjonalna. Na tyle nieproporcjonalna, że np. nawet biorąc pod uwagę, że tak de facto całe to audio nie ma żadnego finansowego uzasadnienia to i tak się to po prostu mało opłaca i tyle w kontekście tego, że ceny używanych wzmacniaczy Staxa są po prostu atrakcyjne (w stosunku do tego, co się dostaje). 

I jeszcze tak na koniec: akurat ta precyzja i szybkość Staxów to taka rzecz, która chyba pierwsza zaskakuje kogoś, kto jest zupełnym laikiem i ich posłucha. Chodzi mi konkretnie o to, że nawet na moim torze głośnikowym nie ma takiego efektu "opadu szczęki", jaki jest na Staxach. Mam na myśli to, że ludzie chyba nie zakładają, że można wydobyć takie brzmienie ze słuchawek. Bo z głośników - to może ktoś gdzieś kiedyś coś tam słyszał lepszego. A jeżeli chodzi o słuchawki - to bądźmy szczerzy - 95% ludzi nie ma tak naprawdę kontaktu ze sprzetem słuchawkowym powyżej pewnego pułapu. I jeszcze jedna rzecz - można dywagować, że wymagają wzmacniacza, że to, że tamto. Ale naprawdę, przy głośnikach elektrostatycznych jest 10x więcej problemów ze wzmacniaczem, ja z Loganami przerobiłem masę urządzeń swego czasu i to był duży problem. Do tego stopnia, że na niektórych sprzętach to góra tak powyżej 10KHz była ucięta, bo wzmacniacz nie wyrabiał ze spadkiem impedancji. A że wyglądają tak, jak wyglądają? I don't care :)

Edytowane przez Swordfish_
Drobne korekty
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się i się nie zgadzam z powyższym. Co do łamania - kiedy membrana się już łamie, to słychać to, i boli, ale zanim ona się złamie, to mamy efekt uginania membrany ze względu na chwyconą krawędź, ale ona wcale taka nie musiałaby być. Gięcie membrany na pewno ma jeden efekt - niesferyczne rozchodzenie się fali oraz niewątpliwy wzrost THD. Znamienne jest, że w pomiarach elektrostaty wcale tak nie błyszczą na THD. Co do CSD - za mało ich widziałem dla elektrostatów, żeby się wypowiedzieć. Na pewno dużo w temacie CSD ma obudowa, oraz, co zapewne nieco jest zafałszowane w pomiarach - odbicia od głowy i ucha. To jest niełatwa sztuka skompensować to w projekcie, o ile w ogóle taki temat jest podejmowany przez konstruktorów.

Jednakże ja mam teorię, że w słuchawkach o fali akustycznej za bardzo nie ma tematu do rozmowy, a raczej nie ma go w ogóle. Kolega Miecznik_ jako że doktoryzował się z fizyki, to kojarzy takie hasła jak pola bliskie i pola dalekie. W słuchawce jest pole bliskie, a ja bym nawet olał teorię pól i zajął się słuchawką jako generatorem ciśnienia akustycznego, czyli wartości skalarnej, i tutaj łamanie się membrany może nie być głównym problemem, o ile jej odkształcenia właściwie się rozłoży.

Niemniej, dla mnie głównym problemem przetwornika dynamicznego jest sposób przenoszenia siły napędowej i wbrew pozorom bardzo ważnym elementem jest dobrze nawinięta cewka, gdzie każdy zwój jest dobrze uchwycony do konstrukcji oraz sąsiadów. Zauważmy, że gdyby te zwoje były luźno, to one by skakały same wzdłuż osi pola magnesu. Jeżeli więc takie zwoje mają luzy, to część siły napędowej jest marnowane, a jeżeli np. klej pokrywający drut będzie zbyt elastyczny, to THD i TIM gwarantowane.

W przetwornikach elektrostatycznych natomiast moje zastrzeżenia budzi miękkość membrany. Umówmy się - jej sztywność jest zerowa przy zadanej grubości, więc rządzi nią układ ciśnień i pole elektryczne. To co widzimy w nie tak rewelacyjnych wynikach THD jakby się chciało, jest efektem bilansu tych dwóch rzeczy. Przetwornik elektrostatyczny pracuje trochę jak miech, gdzie przetwornik dynamiczny jako jedyny da się zrobić tak, żeby grał jak w odgrodzie i moim zdaniem sprytne osiągnięcie lub zasymulowanie tego efektu (choćby przez odpowiednie tłumienie i rozpraszanie energii w muszli) to klucz do sukcesu. Zdaje się, że coś takiego było Sony MDR-R10, a jest też pożytkowane przez amatorów modyfikacji.

No i jeszcze jedna sprawa - tak, problemem przetworników dynamicznych jest wzmacniacz. Ten problem polega na tym, że wbrew pozorom dużo trudniej jest zrobić wzmacniacz prądowy niż napięciowy, bo jak wiadomo, to prąd jest miarą obciążenia i źródłem "jazdy" po charakterystyce wyjściowej elementu sterującego przetwornik. Jeszcze większym problemem jest indukcja wzajemna, bo bezwładność przetwornika dynamicznego powoduje indukowanie zwrotne prądów, które trzeba jakoś obsłużyć. Ostatnio wgryzam się znowu bardziej w te tematy i mam pewne swoje wnioski, choćby takie, że popularne rozwiązania wyjść to jednak wciąż jechanie po budżecie i chodzi tu o to, co @Swordfish_ wspomniał, a mianowicie zabezpieczenia przed rozjazdami prądów równoległych u zapewnienie stabilności. W tej ostatniej kwestii powiem tylko tyle, że tu się robi najwięcej niepotrzebnych uproszczeń, przez które wzmacniacz jest trochę jak drzemiący wulkan i marnuje energię na ten swój "wewnętrzny niepokój".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Bywalec

Cześć, odniosę się na szybko do tego, co napisałeś, bo dzisiaj piątek i chce się zawinąć z sieci ASAP. Co do CSD i elekrostatów, to własnie to CSD tak za dobrze nie wygląda (w sensie, że opad jest dość długi, i sugerowałby powolność ukadu, w sensie magazynowania energii w dość szerokim zakresie) i to też rodzi pewne pytania, na ile można na nim bazować. Poza tym - często pomija się tutaj jeden szczegół: skalę. 

Dla mnie problemem może być, bądźmy szczerzy - brak precyzji wykonania całego układu magnetycznego, a przez to brak symetrii w krzywej BxL - tutaj wiele kolumn ma tą wadę i podejrzewam, że w słuchawkach dynamicznych problem może być jeszcze większy, bo tutaj wymagana jest naprawdę duża precyzja. Poza tym, zastanawiam się, ile firm tak naprawde i na poważnie podchodzi do kwestii takich, jak chociażby optymalizacja układów magnetycznych. Bo stawiam czikity przeciwko bananom, że połowa z nich nie zdaje sobie np. sprawy z tego, że jeżeli układ cewka - membrana porusza się w jedną stronę, to układ magnetyczny będzie "chciał" poruszyć się w drugą. I nie ma tutaj żadnych czarów, to są tak naprawdę proste rzeczy. 

Co do wzmacniaczy, to jak popatrzysz stricte obiektywnie na większość schematów i przyjrzysz się temu zupełnie na chłodno analizując, czy dane rozwiązanie jest dobre dla danego zastosowania to szybko dojdziesz do wniosku, że mniej więcej połowa tego, co jest na rynku nie spełnia pewnych podstawowych założeń inżynieryjnych. Bądźmy szczerzy - masa firm korzysta z kilku sprawdzonych i znanych rozwiązań na krzyż i wcale to nie jest tak, że one są jakieś bardzo złe. Ale to też nie jest tak, że są jednocześnie wybitne. Mało jest sprzętów bardzo, jednoznacznie złych, trzeba naprawdę coś sknocić. Ale z drugiej strony sprzętów, które naprawdę powodują opad szczęki to też za dużo nie jest. Błędy zaczynają się już chociażby na etapie zasilacza, i są bardzo często powielane chociażby na etapie VAS. Pomijam np. to, że tak popularne (no bo przecież w sumie wygodne w zastosowaniu) tranzystory wieloemiterowe (a la SanKen 2SA1216/2SC2922) to może być akurat średni pomysł do audio no ale przecież stosuje je tyle firm, od Gryphona aż do Naima, potem jedna czy druga gazeta z branży pisze, że "zastosowano bardzo dobre tranzystory do audio", potem ktoś w to wierzy i tak powielane są farmazony, że np. klasa A jest lepsza, bo nie ma zniekształceń skrośnych (w większości przypadków one znikają już przy stosunkowo niskim biasie, co przecież widać, jak ktoś ma i umie się posługiwać tak misternym i mistycznym urządzeniem, jak oscyloskop ;) Akurat klasa A jest/może być "lepsza" z innego powodu ale jeżelki faktycznie w danym układzie jest to znaczy, że nie wzięto tutaj paru rzeczy pod uwagę, swoją drogą faktycznie SE jest dość skutecznym biletem do jako takiego brzmienia bez nadmiernej kombinatoryki i w wielu przypadkach, także DIY i wszędzie tam, gdzie nie potrzeba dużych mocy to może się po prostu sprawdzić.)
Swoją drogą: http://www.pearl-hifi.com/06_Lit_Archive/14_Books_Tech_Papers/Junction-Memory/Junction-Memory_Distortion.pdf - vide od str. 47.

Edytowane przez Swordfish_
Drobne korekty.
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez was zrobiło mi się smutno, że obie pary SR-507 sprzedałem :\

Z drugiej strony w długim porównaniu z HE-6 w moich oczach po prostu przegrały, więc głównie by stały...

OK, już nie jest mi smutno :>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 21.09.2017 o 23:36, crysis94 napisał:

Przez was zrobiło mi się smutno, że obie pary SR-507 sprzedałem :\

Z drugiej strony w długim porównaniu z HE-6 w moich oczach po prostu przegrały, więc głównie by stały...

OK, już nie jest mi smutno :>

 

Bardzo dobrze że sprzedałeś przynajmniej jedną parę, u Ciebie by się marnowały :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 22.09.2017 o 00:43, audionanik napisał:

Jestes samowystarczalny:D

Jest tam tego basu w Staxah by basowiec, fan średnicowego basowania, oraz niskiego oraz wysokiego oraz twardego oraz sprężystego był zadowolony...oraz szybkiego basu...???

Nie,nie zadowolony....miał uczucie że to jest the best of the best?.....

Edytowane przez Soundman1200
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli jednak, dynamiki górą na dole....hurrrra....Staxy nie są idealne...wspaniale...do poprawy...:P

To są Staxy....

 

To są dynamiki na basie...

 

 

 

Edytowane przez Soundman1200
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano ,co zrobić....jakoś trzeba ten zamknięty,zatęchnięty klub Staxów rozruszać ....w każdy możliwy sposób....he,he...panowie od Staxów po 60/70lat wiecznie żyć nie będą...i co potem?

P.Ryka po 3 dniach dopiero docenił brzmienie wzmaka Staxa za 30ty zł...helloouu...!...a Jakby miał na 2 dni pożyczony to...no cóż...

Obawiam się że panowie ze Staxa są już za starzy, i z wigoru i magii ich brzmienia z początku lat 90 nic nie zostało...szkoda....i żal wielki...co nas czeka po nich?

Jak już pójdą na emeryturę?....Chińszczyzna tak atakuje że....

http://hifiphilosophy.com/recenzja-stax-srm-t8000/3/

 

 

Edytowane przez Soundman1200
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności