Skocz do zawartości
WIOSENNA PROMOCJA AUDIO 11.03-04.04.2024 Zapraszamy ×

Dogoniłeś króliczka - pochwal się i pomóż innym


kommel

Rekomendowane odpowiedzi

10 godzin temu, saudio napisał:

Tylko tu chyba wszyscy nonstop porównują, zmieniają, sprzedają kupują i tak bez końca, szukają tego tytułowego kruliczka, którego tak na prawdę nie chcą znaleść bo zrobiło by się nudno. A najważniejsze w tym wszystkim w tych porównaniach to aby nie zapomnieć o słuchaniu muzyki:)

Jest też bardzo dobry sposób aby się to co mamy spodobało, trochę abstynencji i już znowu gra lepiej;)

To świeta prawda.... zero polemiki:) Powiedziałbym nawet, że jakość własnego toru poprawia się wykładniczo względem czasu jego niesłuchania :)

 

10 godzin temu, manuelvetro napisał:

@Rolandsingera nie ma, jego alter ego @Whooya nie ma, 

a jakby był między nami :D 

 

haha! Zaiste, zaiste :)

 

8 minut temu, Tytus1988 napisał:

@fallow dziękuję! :) Po zabiegu zyskał dużo młodzieńczej werwy ;) 

 

@pabloj kusisz :D Z pewnością brzmienie jest wyjątkowe, wygląd  chociaż wysoka cena oraz problemy z częściami zamiennymi przy tak leciwym sprzęcie (z naprawami w krótszej lub dłuższej perspektywie trzeba byłoby się liczyć) skutecznie mnie odwodzą od takiego pomysłu, podobnie jak nabycia MDR-R10. Nie wykluczam, ze w przyszłości znajdzie się u mnie miejsce na jakiś model Sennheiserów, chociaż nie będzie aż tak piękny jak zestaw HE90 plus HEV90 :) 

Chętnie bym kiedyś takiego cuda posłuchal. No a co do R10 i tym podobnych, ja kiedyś nawet poważnie myślałe czy nie iść w tym kierunku ale przy takich kwotach uznałem - właśnie z powodów jakie wymieniłeś - że to nie zabawa na moją kieszeń.

 

Prędzej widzę kupienie wypasionego wzmacniacza i topowych Staxów :) chociaż byłoby znacznie mniej zabawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż now znów nie o to mi chodzilo. Pewnie powinienem dwa razy pomyśleć nim coś napisze.

 

Mając tor pod słuchawki dynamiczne jest tysiące możliwości. Z reguły również magnetostaty.

 

Tym wzmacniaczem pod Staxy napędze kilka słuchawek co kot napłakał.

 

Taka zabawę miałem na myśli. Grado tam nie podłącze żeby mi zagrało naprawdę inaczej ani HE1000.

 

Hiendowy wzmak pod 009 i same 009 to strasznie wąski segment. Również w dziedzinie samego brzmienia. Za wąska inwestycja jak na mój obecny gust.

 

Wolę bardziej zróżnicowany świat dynamikow. Póki co :)

Edytowane przez fallow
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@fallow też chętnie skorzystałbym z okazji odsłuchu starszego Orfeusza (przypuszczam, że sonicznie byłby mi bliższy niż nowy), MDR-R10 Sony (szczególnie egzemplarzy z początków produkcji), czy STAXowych pierwszych Omeg z dedykowanym im energizerem (chyba najmniej prawdopodobne właśnie ze względu na niewielka ilość samych słuchawek w granicach około 600 egzemplarzy, a wzmacniaczy było chyba dziesięciokrotnie mniej). Jednak posiadanie każdej z tych legend wiązałoby się prawdopodobnie dla mnie z większym stresem, obawami, czy wkrótce nie ulegnie awarii, niż przyjemnością płynącą ze słuchania ulubionych albumów.

 

Przy dużo tańszych, powszechniejszych, jak AKG K1000 oraz MDR-CD3000, są one znacznie mniejsze. Szczególnie w przypadku Sony, których mam drugą parę do modowania, a także na czarną godzinę, gdyby w jednej z nich przetwornik uległ awarii. 

 

Słuchałem 009 STAXa na lampowym 

SRM-7t. Takiej holografii nie uświadczyłem na żadnych innych, chociaż bardzo blisko były testowane od @vonBaron Abyssy 1266 TC (fantastyczne słuchawki) oraz w salonie Top-Hifi ATH-L5000. Te kreowały scenę porównywalną do testowanych równolegle ADX5000, jednak ich pierwszy plan był bliższy, a nasycenie źródeł pozornych większe, z lepszym różnicowaniem, przyjemniejszymi qmw odbiorze, cieplejszymi barwami. Miały przez to w sobie dużo większą porcję eufonii od bardziej eterycznych, chłodniejszych ADX5k, w pewnym stopniu podobną do tej z Sonorousów X. Jeśli miałbyś okazję je wypróbować, wypożyczyć lub odsłuchać u kogoś, szczerze polecam to uczynić. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, saudio napisał:

To zależy, jak użyjesz przystawek typu iFi iESL lub LST to masz zabawę z tymi wzmacniaczami też.

Nigdy nie bylem fanem takich rozwiazan, bardziej widze Blue Hawaii lub Woo Audio WES.

 

@Tytus1988 Orfeusz to dla mnie za dużo jak na słuchawki. Natomiast operując już "nawet" w reojonach Blue Hawaii + 009, zdecydowanie wolałbym coś z bieżacej produkcji niż słuchwek ze wzmacniaczem za 40-60K PLN które jutro mogą paść i właściwie to nie wiem czy coś z tym zrobię. O Orfeuszu nawet nie wspominam, nie jestem aż tam mocno w tym hobby żeby nawet go rozważać.

 

Natomiast dalej wolę obecnie wydać tą kasę na tor pod dynamiki/magnetostaty i cieszyć się całą plejadą słuchawkowych możliwości. Decydokowany - dobry - tor pod 009 jest dla mnie dzisiaj za drogi i za wąski by ta inwestycja przyniosła oczekiwany zwrot.

 

Cóż no chyba po prostu jestem człowiekiem dynamików :)

 

Jak tak sobie myślę co mi sprawia frajdę albo mogłoby sprawić to prędzej widzę Grado GS3000 niż 009. Wiem doskonale, że to będzie sztosik do klasyki, która zajmuje szczególne miejsce w słuchanym przeze mnie repertuarze, a dźwięk Grado jest mi po prostu bliski oraz mam ogromny sentyment.

Edytowane przez fallow
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż no z tym bajkowym dźwiękiem to głównie zależy to od tego który to nasz wydany tysiąc :)))

 

Najpierw bajkowy dźwięk jest przy pierwszych słuchawkach za 1K, potem tylko pojawiają się nawet coraz to większe xK PLNów.

 

Z całym szacunkiem i powagą - dobrze, że mamy takich kolegów jak @majkel który pokazuje, że niekonicznie tych xxx K PLN trzeba załadować aby było bajkowo. @majkel żeby tylko jeszcze była możliwość zakupu naprawdę ładnego projektu obudowy, to byłby sztos. Nic nowoczesnego czy szukającego nowej własnej identyfikacji wizualnej, jakaś dobra klasyka audio w rzetelnym wydaniu :)

 

Lata temu sam niedowierzałem, ale kiedy coraz baczniej przyglądam się co producenci ładują do tych wysoko wycenianych sprzętow i od kilku lat "uczę się co jak gra", to bardziej to rozumiem.

 

Ostatnio największą zmianę w moim systemie i jego brzmieniu nie wprowadziły lampy, kable, gradacje chipów D/A, tylko kondensatory na wyjściu w DACu. Próbowałem też nawet i bez, bo po pewnym czasie stabilizacji jest to właściwie "prawie" osiągalne ale o dziwo bardziej podoba mi się dżwięk z audiofilskimi kondensatorami. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nigdy nie ukrywałem że kiedyś staxy to był mój konik. Potem przez tzw "życie" musiałem się z nimi rozstać tak samo jak ze wszystkimi innymi otwartymi słuchawkami. Przesiadłem się na inne ale zawsze chciałem aby była to jakaś namiastka staxów. Pandemia nadejszła i przez ciąglą pracę z domu wróciłem do staxów, na chwile... Po latach odebrałem je jako nadal niesamowicie prawdziwe ale nie jestem w stanie już przełknąć ich specjalizacji gatunkowej w stosunku do kosztów. Nowe L700mk2 z uzywanym wzmakiem 007t2 wyszło mnie prawie 12 tysi. Chciałbym je mieć w kolekcji ale to za duże koszty jak na coś co będę używał czasami tym bardziej że mam już też elektrostatyczne KSE1200 które są i bardziej uniwersalne brzmieniowo jak i użytkowo i za połowe ceny L700 z uzywanym wzmakiem.... Wzmak sprzedałem bez straty, zwrot słuchawek kosztował mnie prawie 500zł (różnica w kursie i przesyłki za granicę) i do staxów już raczej nie wróce mimo że nadal je uwielbiam i uważam że pod pewnymi względami są niedoścignione.

Edytowane przez Spawn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, fallow napisał:

Cóż no z tym bajkowym dźwiękiem to głównie zależy to od tego który to nasz wydany tysiąc :)))

 

Najpierw bajkowy dźwięk jest przy pierwszych słuchawkach za 1K, potem tylko pojawiają się nawet coraz to większe xK PLNów.

 

Z całym szacunkiem i powagą - dobrze, że mamy takich kolegów jak @majkel który pokazuje, że niekonicznie tych xxx K PLN trzeba załadować aby było bajkowo. @majkel żeby tylko jeszcze była możliwość zakupu naprawdę ładnego projektu obudowy, to byłby sztos. Nic nowoczesnego czy szukającego nowej własnej identyfikacji wizualnej, jakaś dobra klasyka audio w rzetelnym wydaniu :)

 

Lata temu sam niedowierzałem, ale kiedy coraz baczniej przyglądam się co producenci ładują do tych wysoko wycenianych sprzętow i od kilku lat "uczę się co jak gra", to bardziej to rozumiem.

 

Ostatnio największą zmianę w moim systemie i jego brzmieniu nie wprowadziły lampy, kable, gradacje chipów D/A, tylko kondensatory na wyjściu w DACu. Próbowałem też nawet i bez, bo po pewnym czasie stabilizacji jest to właściwie "prawie" osiągalne ale o dziwo bardziej podoba mi się dżwięk z audiofilskimi kondensatorami. 

 

 

Wiesz, ostatnie dwa lata mojej działalności audio dryfuje w stronę audio-krawiectwa, tzn. urządzenia czy nawet całe systemy szyte na miarę - tu by nawet można zaliczyć słuchawki, kupione ze wskazaniem pod system i ewentualnie zmodowane. Generalnie wszystko począwszy od kabla USB lub kręciołka do płyt CD. Krawiectwo to polega też na tym, że możesz sobie wybrać obudowę z Ali, a wybór tam jest taki, że może to wyglądać jak Accuphase, mieć drewniane boczki, industrialny wygląd ze wskaźnikami wychyłowymi... no, sam wiesz. ;) Współpraca z poddostawcami w Polsce to nie jest łatwy temat. Podobnie jak wybiórczość idei w audio, bo o ile w lampach można wszystko, to tranzystory mają być od ekierki, żadne tam przestrzenne montowanie, odpowiednia doza audiofilskiego powietrza i kondy stojące równo jak wojsko na defiladzie pierwszomajowej w Korei Północnej. Inaczej Cię zajadą guru od elektroniki i najlepszego brzmienia.

 

Obaj wiemy po nastu latach zabaw, że powyższe nie jest gwarantem dobrego dźwięku, a może nawet stawia mu sufit nie tak całkiem wysoko. Do tego wiemy, jak kluczowa jest wiedza komponentowa w tej branży.  W ciągu ponad dekady dochodzi się do takiej spójności przepisu na w sumie proste urządzenia, że majstrowanie przy podstawach rozwala całą logikę. Mówię tu o odpowiednio wysokim poziomie grania oczywiście. I trzeba schodzić do coraz mniejszych atomów konstrukcyjnych oraz przepraszać się z coraz mniejszymi detalami. Jak już baza elementów aktywnych i pasywnych jest zamknięta z dokładnością do producenta i konkretnej jego serii, to potem mamy rodzaje przewodów, sposób ich ułożenia, a nawet potencjometr i to co na nim nakręcone. :) Tymczasem chciałoby się zejść na jeszcze subtelniejszy poziom detali, i to też od niecałych dwóch lat drążę pewne techniki z zakresu EMI i EMC, a w przypadku tuningu to są tematy na początek, a nie na koniec nawet. Plus oczywiście parę innych.

 

Można powiedzieć, że tak jak Ty się bawisz w podmiany różnych rzeczy w systemie i jego członach, tak ja robię podobnie tylko w wersji bardziej embedded. ;) Ponadto muszę zawsze dokonać domknięcia dźwiękowego danego urządzenia, o co sporo tunerów zwyczajnie nie dba, i potem dany sprzęt pasuje tylko do określonych okoliczności systemowych. Gdzie indziej gra jak karykatura w dowolną stronę.

Edytowane przez majkel
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.05.2021 o 14:06, majkel napisał:

Gdzie indziej gra jak karykatura w dowolną stronę.

 

:)

_______________

 

Moje króliczki to:

 

DT1990 pro

HD650/HD58x

 

Cech i zalet ich już chyba nie trzeba tłumaczyć. Sprawdzają się świetnie w zastosowaniach do których zostały stworzone. 

 

Fidelio X2

To samo, takie czasoumilacze, z czasem polubilem i doceniłem ich prezentacje, choć różnie to bywało. Fajne na niezobowiązujące odsłuchy czy do filmów. 

 

Tutaj już nic się nie zmieni. Resztę moich słuchawek też lubię, ale nie jest to już taki must have.

 

Co do źródeł to zwyczajnie o pasztecie z królika przestałem fantazjować. Można powiedzieć, że przeszedłem na wegetarianizm i chrupię zdrowe marchewki z królikami.

 

Wystarczy mi każde w miarę neutralne źródło, które jest w stanie napędzić moje słuchawki i ma odpowiednio niski poziom zniekształceń. 

Edytowane przez MrBrainwash
  • Like 6
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MrBrainwashjakbyś posłuchał takiej Lampucerki zmodowanej przez @majkelale konkretnie na czarnej płytce z zasilaniem dyskretnym na tantalach (coś takiego chyba tam było) 5V to byś gonił za tym kawałkiem mięsa choćby miało być gdzieniegdzie nadgnite :P 

Co do reszty sprzętów to generalnie mógłbym Ci mniej lub bardziej przyklasnąć bo czasem też odnoszę wrażenie że nie ma co się spinać o to czy tamto z punktu widzenia konsumenta o zdrowo-rozsądkowym podejściu typu "włącz-posłuchaj". No ale że hobby nie bierze jeńców to wiadomo jak jest ;)

Taki Burek C3P dźwiękowo mnie nie powalił (choć grał bdb), natomiast pod kątem ergonomii użytkowania to pokazał mi swego rodzaju nowe możliwości, gdzie do wieczornych odsłuchów na leżaka przełączałem sobie źródło na BT i tak słuchałem z telefonu jako transportu (z foobarem). Taki all-rounder z krwi i kości, do tego obudowa też o ciekawym designie. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Undertaker Nie zwykłem wybrzydzać na strawę, gdy jestem u kogoś w gościach. ;) 

 

Z przyjemnością mogę rozkoszować się różnymi efektami sonicznymi, a posiadanie porządnie wyglądającego i grającego sprzętu dla komfortu psychicznego nie uważam za jakąś przesadę, o ile nie popada się w skrajności i jest to robione w ramach dostarczenia sobie przyjemności, ale nie na zasadzie psychologicznych kompensacji i ze zrozumieniem co się robi.

 

 Moja znajoma mówi, że nie ufa ludziom, którzy nie mają jakiegoś "szmergla" bo posiadanie takiego pozwala zachować jakieś tam zdrowie psychiczne. Niejako podzielam już teraz ten pogląd. Tj. posiadanie haremu słuchawek nie jest normą, ani koniecznością, ale to bezpieczna forma i moralnie dopuszczalna w dawaniu upustu swoim fantazjom, w przeciwieństwie np. do zabawy w Kubę Rozpruwacza. :P

 

Dzięki Bogu za Majkela i Bursona, być może wielokrotnie przyczynili się do zapobiegnięcia gwałtom, rozbojom, porwaniom i mordom. :D

 

  • Like 4
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@majkel

Zgrabnie i ładnie napisane :)

 

Zaiste również i moje pogądy trochę się rewidują. Zdecydowanie praktyka jest lepsza niż teoria.

 

Kiedyś myślałem, że po przesłuchaniu n urządzeń słyszę różnice między sposobem grania samych układów konwersji D/A (nie chcę absolutnie tutaj wywoływać grubej dyskusji, to na potrzeby złapania myśli) - jednak teraz mam przekonanie, że zdeycydowanie analog czy jakość postaram się to nazwać politycznie poprawnie - uzupełniających komponenetów ma dla mnie większe znacznie niż sama kość. Natomiast w tych starszych zdecydowanie łatwiej sp*ć więc i też całe serie wyzwań.

 

Póki co z różnych względów siędze np. na TDA 1541, interesuje mnie ze względów również historycznych i kolekcjonerskich ale obrazująć wiem, że dla mnie jakość kondensatorów przy TDA 1541 ma definiujący wpływ na brzmienie. Stąd np. powiedzmy szkoła Arcama czy Pedja Rogica co do nawet samych pojemności i typów na poszczególnych miejscach. Dla mnie definiuje to brzmienie tej kości wyraźnie bardziej niż jej gradacja.

 

Nie chcę wchodzić tutaj w temat aby nie rozpoczynać ogromnej dyskusji (można zostać zjedzonym nawet za wzmiankę że kable mają wpływ na brzmienie, ja ostatnio zauważyłem mniej artefektów jak inaczej zwinąłem wyprowadzenia z transformatora) ale myślę, że w bardziej ograniczonej i generycznej formie wiem co masz na myśli.

 

Może kiedyś jeszcze uda się gdzieś spotkać i posłuchać ciekawych sprzętów na jakimś meetingu :)

 

Myślę, że to się właśnie sprowadza w wyższych stadiach właśnie do krawiectwa, to dobrze pasujące określenie. Tu bym postawił też takiego japońskiego krawca, który dąży z rzemiosłem w rejon sztuki.

 

Dla niektórych to oczywiście ezoteryka, chcą zrobić plug and play i mieć więcej basu góry, lub determinują wszystko ch-ka pasma przenoszenia. No cóż no, nikt nikomu nie broni, dobrze że nie palą na krzyżu za słyszenie kabli :)

 

---

 

O króliczku: u mnie ostatnio największa zmiana to właśnie "wymiana" kondensatorów wokół TDA 1541 i wyjściowych na Duelundy. Ponoć najlepszy kondensator to brak kondensatora. Nawet zrobiłem taki test, jak by to brzmiało bez kiedy DC offset powiedzmy jest "zbijalny". Co ciekawe, podobnie jak z kablami, bardziej podoba mi się brzmienie "z".

Edytowane przez fallow
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, fallow napisał:

Kiedyś myślałem, że po przesłuchaniu n urządzeń słyszę różnice między sposobem grania samych układów konwersji D/A (nie chcę absolutnie tutaj wywoływać grubej dyskusji, to na potrzeby złapania myśli) - jednak teraz mam przekonanie, że zdeycydowanie analog czy jakość postaram się to nazwać politycznie poprawnie - uzupełniających komponenetów ma dla mnie większe znacznie niż sama kość. Natomiast w tych starszych zdecydowanie łatwiej sp*ć więc i też całe serie wyzwań.

Moja krótka przygoda z TDA1541 potwierdziła to, co napisałeś - on w dużej mierze kopiuje dźwięk tych kondensatorów stojących w rządkach na jego pinach. Myślę, że jest to spójne z jego zasadą działania i konstrukcją wewnętrzną. Mam tu na myśli głównie barwę dźwięku, to takie dźwiękowe tworzywo. 

 

Z tym - na czym jest łatwiej spaprać, to ciężko ocenić, ale casus ES9018 jest tu chyba sztandarowy. Legenda o technicznym graniu, cięciu po uszach, braku barwy, itp niesie się po internecie i kurz jeszcze nie opadł. I nic to, że 9038 jest "łatwiejszy". Po prostu firma ESS trochę rzuciła perły przed wieprze. :) Ludzie nauczeni na starych kostkach - co uchodzi, a co nie - porobili aplikacje Sabre, w których on nie zabłysnął, i poszło w net. Ja ostatecznie przestałem się podniecać zagadnieniami doboru kości, jak posłuchałem topowego Accuphase opartego o ES9018 x2 na kanał. Nota bene, Copland DAC 215 też go ma na pokładzie, ale jakoś się to nie rzuca na uszy, albo ja jestem przyzwyczajony. :D W każdym razie on jest bardzo czuły na zegar, i raczej nie o sam jitter chodzi, ale też kształt przebiegu. Tak domniemam na podstawie przygody z Coplandem, ale nie tylko. 

Jest jeszcze kwestia, że ESS utrudniła życie konstruktorom garażowym, bo bez procka za wiele się w nim nie skonfiguruje. Zostaje słuchanie na domyślnym filtrze, który niekoniecznie będzie tym ulubionym. Do tego wymuszony tryb asynchroniczny, więc zabawa w Master Clock bez mikrokontrolera się nie uda. 

 

Niedawno miałem "dyskusję" na forum, gdzie dyskusje w normalnym trybie są niewykonalne, na temat kości DACów. Dowiedziałem się, że WM8740 muli. :lol: Argument właśnie był taki, że "słyszałem wiele urządzeń". Pozdrowienia dla posiadaczy h/k DVD 25, w tym tych grzebanych. 

 

Jakbym miał coś zarzucić Sabre, to czułe na zakłócenia wejścia cyfrowe, S/PDIF i I2S, natomiast wbudowany odbiornik S/PDIF one mają zacny. Jak się wyekranuje możliwe każdy cm okablowania wewnętrznego dla coax i jeszcze odseparuje galwanicznie, to żadne problemy nie występują, a ta dodana delikatna pogłosowość i plastyka przejść od krawędzi źródeł pozornych do przestrzeni między nimi jest nie do przecenienia. :) 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

dodana delikatna pogłosowość i plastyka przejść od krawędzi źródeł pozornych do przestrzeni między nimi jest nie do przecenienia.


Mi się wydaje że za takie coś bardziej odpowiada wyobraźnia i realizacja muzyki niż ekranowanie okablowania wewnętrznego urządzenia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, MrBrainwash napisał:


Mi się wydaje że za takie coś bardziej odpowiada wyobraźnia i realizacja muzyki niż ekranowanie okablowania wewnętrznego urządzenia. 

Ja niczego takiego nie napisałem. Ja napisałem, czym się różni puszczenie sygnału cyfrowego na ES9038 przez I2S od S/PDIF. Nawet z tego samego źródła cyfrowego, jakim jest konwerter USB. I2S nie czaruje, co nie dziwi, bo to szybsze i bardziej zaawansowane złącze, dające dostęp do szerszego wachlarza formatów danych po stronie PCM i DSD zwłaszcza. Nie przypisuję faktu różnic brzmieniowych okablowaniu, które w przypadku mojego porównania miało jakieś 10cm dla każdego ze standardów. Przepinałem się między dwa identyczne konwertery kablem USB, gdzie z jednego brałem sygnał S/PDIF, a z drugiego I2S. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, majkel napisał:

Ja niczego takiego nie napisałem. Ja napisałem, czym się różni puszczenie sygnału cyfrowego na ES9038 przez I2S od S/PDIF. Nawet z tego samego źródła cyfrowego, jakim jest konwerter USB. I2S nie czaruje, co nie dziwi, bo to szybsze i bardziej zaawansowane złącze, dające dostęp do szerszego wachlarza formatów danych po stronie PCM i DSD zwłaszcza. Nie przypisuję faktu różnic brzmieniowych okablowaniu, które w przypadku mojego porównania miało jakieś 10cm dla każdego ze standardów. Przepinałem się między dwa identyczne konwertery kablem USB, gdzie z jednego brałem sygnał S/PDIF, a z drugiego I2S. 

Ok. Doprecyzowałeś. 👍W dalszym ciągu wniosek pozostaje dla mnie ten sam. Bo wszelkie efekty przestrzenne powstają w naszej głowie, odpowiada za nie wyobraźnia dźwiękowa. Jeśli urządzenie coś robi to są to jedynie odstęptwa od sygnału i one muszą osiągnąć określoną wartość, aby być w ogóle słyszalne, a jak w jakimś urządzeniu stają się słyszalne to i tak mózg wybiórczo je interpretuje, a w samym dźwięku nie ma żadnej plastyki bo to jest fala dźwiękowa i tak jak pisałem może ona być w punkt albo mieć odstępstwa. Przykładowo. Obok Ciebie mógł stać człowiek i słuchać tego samego i nawet jeśli słyszalna zmiana zaszła (co o urządzeniu dla mnie dobrze nie świadczy) to zinterpretować to mógł jego mózg zupełnie inaczej. Choć też mógłbyś mu to powiedzieć, a jego mózg by zrealizował sugestie i jej siłą by tą  "plastykę" usłyszał, której wcześniej nie słyszał i której bez sugestii, by nie uświadczył. Tak samo: w dzień mogę słuchać danego utworu i mieć ścianę dźwięku, a w nocy gdy moja percepcja się zmieni nagle dostaje na tym samym sprzęcie przy tej samej piosence holograficzny teatr. :)

EDIT: przenoszę dyskusję aby nie offtopować. 

 

Edytowane przez MrBrainwash
przekierowanie rozmowy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, MrBrainwash napisał:

Ok. Doprecyzowałeś. 👍W dalszym ciągu wniosek pozostaje dla mnie ten sam. Bo wszelkie efekty przestrzenne powstają w naszej głowie, odpowiada za nie wyobraźnia dźwiękowa. Jeśli urządzenie coś robi to są to jedynie odstęptwa od sygnału i one muszą osiągnąć określoną wartość, aby być w ogóle słyszalne, a jak w jakimś urządzeniu stają się słyszalne to i tak mózg wybiórczo je interpretuje, a w samym dźwięku nie ma żadnej plastyki źródeł bo to jest fala dźwiękowa i tak jak pisałem może ona być w punkt albo nieć odstępstwa. Przykładowo. Obok Ciebie mógł stać człowiek i słuchać tego samego i nawet jeśli słyszalna zmiana zaszła (co o urząceniu dla mnie dobrze nie świadczy) to zinterpretować to mógł jego mózg zupełnie inaczej. Choć też mógłbyś mu to powiedzieć, a jego mózg by zrealizował sugestie i jej siłą by tą  "plastykę" uslyszał której wcześniej nie słyszał i której bez sugestii by nie uświadczył. Tak samo jak w dzień mogę słuchać danego utworu i mieć ścianę dźwięku, a w nocy gdy moja percepcja się zmieni nagle soataje na tym.samym sprzęcie przy tej samej piosence holograficzny teatr. :)

Całe słyszenie dzieje się w głowie na podstawie tego, co dotarło do uszu. :) Ponadto słuch, jak każdy inny zmysł, jest adaptatywny, więc to co słyszysz jest sumą percepcji i chwilowego stanu adaptacji. Dodatkowo Tobie jest łatwiej dywagować w taki sposób, bo nie dopuszczasz myśli, że na dźwięk mogą mieć wpływ inne aspekty niż mechaniczne,które dają się zobrazować, a czego się dzieje po stronie elektrycznej zwyczajnie nie widać, przynajmniej patrząc na działające urządzenie. Ja dopuszczam, więc podchodzę do zjawiska czysto empirycznie, a element "wydaje mi się" staram się minimalizować poprzez powtarzalność warunków, szybkość przełączania (sekundy) i zwracanie uwagi na tendencję i korelację zarówno przyczynowo-skutkową, jak i czysto opisową. Nikt obok mnie się nie szwędał, warunki w pomieszczeniu stabilne, a obserwacja powtarzalna w kilku kolejnych próbach przy zmianach w obydwie strony. Jeśli chcesz ograniczać dopuszczalność obserwowanych zjawisk do wytłumaczalnych Twoim stanem wiedzy, to jest Twoja sprawa. Ja podchodzę inaczej. Skoro obserwuję coś, a nie znam, wytłumaczenia, to go szukam, albo akceptuję zaistniały fakt. Postęp był zawsze wynikiem zrozumienia tego, co się obserwuje, i opisania tego w sposób odzwierciedlający widziane zależności, gdzie następnie potwierdzało się nowe prawo fizyki eksperymentem. 

 

Taki jeden prosty przykład wpływu "cyfry" na brzmienie - czy modulowanie częstotliwości zegara taktującego DAC będzie zmieniała wysokość odtwarzanych przez niego tonów? A co, jeśli będę zmieniał tę częstotliwość z szybkością charakterystyczną dla częstotliwości akustycznych? Czy zegar zasilany zakłóconym źródłem zasilania będzie się przestrajał w takt zakłóceń? Czy będzie się przestrajał od interferencji? 

 

Ja widzę dużo furtek do wpływu na brzmienie, a nawet z nich korzystam. Jeśli to nawet jest mały wpływ, to suma takich małych wpływów razy np. kilkadziesiąt, gdzie odniosłem się z szacunkiem do każdego przypadku teoretycznie nieistotnych zjawisk, robi się nagle całkiem percepowalna i mierzalna czasem. Natomiast przy pomijaniu skali następuje oszustwo retoryczne, które polega mniej więcej na tym:

- wpływ np. pojedynczego kondensatora odsprzęgającego zasilania jest tak mały, że pomijalny, czyli =0

- nie patrzymy ile tych "zer" jest w układzie, bo to przecież zero, które można mnożyć przez dowolną liczbę

- zaczynamy opowiadać, jak to urządzenie, w którym nie ogarnięte są powyższe z braku budżetu na to (stąd niska cena), jest prawidłowo zbudowane, spełnia warunki poprawności, więc gra maks tego, co w ogóle jest dostępne w świecie audio. Reszta to autosugestia. 

No to czemu urządzenia studyjne to nie są pudełka wielkości switcha czteroportowego? Przecież to już prawidłowo. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.05.2021 o 08:49, majkel napisał:

Moja krótka przygoda z TDA1541 potwierdziła to, co napisałeś - on w dużej mierze kopiuje dźwięk tych kondensatorów stojących w rządkach na jego pinach. Myślę, że jest to spójne z jego zasadą działania i konstrukcją wewnętrzną. Mam tu na myśli głównie barwę dźwięku, to takie dźwiękowe tworzywo. 

 

Z tym - na czym jest łatwiej spaprać, to ciężko ocenić, ale casus ES9018 jest tu chyba sztandarowy. Legenda o technicznym graniu, cięciu po uszach, braku barwy, itp niesie się po internecie i kurz jeszcze nie opadł. I nic to, że 9038 jest "łatwiejszy". Po prostu firma ESS trochę rzuciła perły przed wieprze. :) Ludzie nauczeni na starych kostkach - co uchodzi, a co nie - porobili aplikacje Sabre, w których on nie zabłysnął, i poszło w net. Ja ostatecznie przestałem się podniecać zagadnieniami doboru kości, jak posłuchałem topowego Accuphase opartego o ES9018 x2 na kanał. Nota bene, Copland DAC 215 też go ma na pokładzie, ale jakoś się to nie rzuca na uszy, albo ja jestem przyzwyczajony. :D W każdym razie on jest bardzo czuły na zegar, i raczej nie o sam jitter chodzi, ale też kształt przebiegu. Tak domniemam na podstawie przygody z Coplandem, ale nie tylko. 

Jest jeszcze kwestia, że ESS utrudniła życie konstruktorom garażowym, bo bez procka za wiele się w nim nie skonfiguruje. Zostaje słuchanie na domyślnym filtrze, który niekoniecznie będzie tym ulubionym. Do tego wymuszony tryb asynchroniczny, więc zabawa w Master Clock bez mikrokontrolera się nie uda. 

 

Niedawno miałem "dyskusję" na forum, gdzie dyskusje w normalnym trybie są niewykonalne, na temat kości DACów. Dowiedziałem się, że WM8740 muli. :lol: Argument właśnie był taki, że "słyszałem wiele urządzeń". Pozdrowienia dla posiadaczy h/k DVD 25, w tym tych grzebanych. 

 

Jakbym miał coś zarzucić Sabre, to czułe na zakłócenia wejścia cyfrowe, S/PDIF i I2S, natomiast wbudowany odbiornik S/PDIF one mają zacny. Jak się wyekranuje możliwe każdy cm okablowania wewnętrznego dla coax i jeszcze odseparuje galwanicznie, to żadne problemy nie występują, a ta dodana delikatna pogłosowość i plastyka przejść od krawędzi źródeł pozornych do przestrzeni między nimi jest nie do przecenienia. :) 

Może też warto przenieść do jakeigoś zbiorczego teamtu od DACach? :)

 

Tak, też to zauważyłem odnośnie TDA 1541. Nie wiem czy kopiuje to jest tutaj najlepsze słowo ale na pewno wykorzystuje w dużej mierze :)) Co widać z resztą wprost ze schamatu, rodem z I roku elektroniki, zakładając że kondensatory "nie weszły do kostki" .

 

Z datasheeta do TDA 1541 

image.png.5c7c473f7447d7923d00f2288f2c9a8d.png

 

Na moment w którym jestesm to naprawdę fajna zabawa. Widzę już po pewnym czasie niedoskonałości TDA 1541 ale widzę również pewne rzeczy, które robi z łatwością. Natomiast na pewno nie będę się spierał, że obecne wisienki Delta-Sigma jak np. szczytowe Sabre to uogólniając lepsze kostki. Ale tak jak pisałem wcześniej, sama kostka za sprawa doświadczeń zeszła u mnie zdecydowanie na dalszy plan. 

 

Oczywiście ta opinia też jest obarczona błędem bo ja z Sabre jeszcze w zaden sposob nie eksperymentowalem (zamierzam), natomiast jest to jakas srednia przesluchanych przeze mnie DACów na tych kościach. 

 

Mnie bardzo siadł 9038, natomiast nie wiem czy dobrze wyciągam sobie średnią ale razi mnie "Velvet" w AKMach. W każdym DACu na Velvetach denerwuje mnie ta sama rzecz, więc wiem że jeżeli przeniosę się do naszego wieku, to na pewno będzie to ESS. Przez jakiś nieokreślony czas zamierzam jeszcze wycisnąć co się da z TDA 1541, nie wymyślając oczywiście bo brak mi odpowiedniego zaplecza, natomiast raczej kopiując pomysłu Pedja Rogica, czyli człowieka który z TDA 1541 wycisnął chyba juz więcej niz Philips przypuszczał :)

 

https://www.audialonline.com/s5/

 

Co jednak fajne w tym TDA, można sobie naprawdę uszyć to brzmienie pod siebie efektywnie. Absolutnie nie twierdzę, zę gdzie indziej się nie da :)

 

W zasadzie to clue mojej wypowiedzi jest takie:

"Zdecydowana większość ludzi na forach przypisuje cechy brzmienia które słyszą w całym torze danego DACa samej kości konwersji D/A i jest to niewątpliwie zbyt duża generalizacja, opamiętajmy się" :)

 

 

Edytowane przez fallow
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Złapałem zająca w postaci Burson Conductor 3X Performance i HiFiMAN HE-1000se. Nic więcej mi nie potrzeba. Po Aune S6 i HD650 szukałem czegoś ostrego, szybkiego i znacznie lepszego. Właśnie to otrzymałem. Standardowy, lekki przewód XLR mi wystarcza. Większość utworów i tak nie jest w stanie w pełni wykorzystać sceniczności tego zestawu

 

Słuchałem Susvar z Burkiem jako integrą oraz z Burkiem jako przedwzmacniacz i WBA Electron jako wzmacniacz. Jasne, że brzmienie podczas odsłuchu Emmy Rossum - Sentimental Journey było po prostu obłędne, łagodne i rozkoszne. Czułem się jakbym był z głową w niebiosach. Ale to nadal zdecydowanie za mało biorąc pod uwagę koszty takiego zestawu. Zestaw, który posiadam jest też bardziej uniwersalny

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To chyba dobry moment, żebym pochwalił się swoim królikiem. Mowa o HiFiman HE-1000se i Burson C3X Performance :D 

Tak jak przedmówca uważam to za bardzo uniwersalny setup z tym, że ja potrzebowałem drobnych zmian, żeby nieco dociążyć wokalizę. Udało się to po zmianie opampów i wymianie kabla na srebro od Argentum. Ostatniego szlifu nadał nowy zasilacz od MuzgAudio. 

Niczego więcej do szczęścia mi nie potrzeba, zatraciłem potrzebę progresowania w jakości dźwięku, teraz tylko słucham i napawam się muzyką :o W sumie nie kojarzę piosenki, która nie zagrałaby przynajmniej bardzo dobrze na tym zestawie. Jest energia, blask, wielka przestrzeń ale nie ma ostrości. No dobra a będąc realistą jakiej zmiany w przyszłości mógłbym dokonać? W ostateczności zamiana C3X Performance na wyższy model jeśli będzie grał tą samą barwą tylko lepiej. Na ten moment słuchamy słuchamy i jest banan na twarzy.

  • Like 8
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, adriano2510 napisał:

To chyba dobry moment, żebym pochwalił się swoim królikiem. Mowa o HiFiman HE-1000se i Burson C3X Performance :D 

Tak jak przedmówca uważam to za bardzo uniwersalny setup z tym, że ja potrzebowałem drobnych zmian, żeby nieco dociążyć wokalizę. Udało się to po zmianie opampów i wymianie kabla na srebro od Argentum. Ostatniego szlifu nadał nowy zasilacz od MuzgAudio. 

Niczego więcej do szczęścia mi nie potrzeba, zatraciłem potrzebę progresowania w jakości dźwięku, teraz tylko słucham i napawam się muzyką :o W sumie nie kojarzę piosenki, która nie zagrałaby przynajmniej bardzo dobrze na tym zestawie. Jest energia, blask, wielka przestrzeń ale nie ma ostrości. No dobra a będąc realistą jakiej zmiany w przyszłości mógłbym dokonać? W ostateczności zamiana C3X Performance na wyższy model jeśli będzie grał tą samą barwą tylko lepiej. Na ten moment słuchamy słuchamy i jest banan na twarzy.

Osobny DAC i AMP? Zbieranie $$ na Susvary? Wypożycz sobie V550 i podłącz pod burka, ewentualnie sam V590;)

Edytowane przez vonBaron
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności