Skocz do zawartości

Gwarancja A Reklamacje


Mayky_Pranxter

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Temat był dawno temu poruszany, ale dodam coś od siebie, ponieważ nadal tak samo wszystko obowiązuje jak kiedyś, a niejednej osobie może pomóc przy reklamacjach sprzętu.

Jakby ktoś miał wątpliwości co do mojego postu, to nadmienię, że jestem kierownikiem jednego ze sklepów w centrum handlowym przy Carrefour i mam z reklamacjami do czynienia na codzień, więc temat znam od podszewki, a tego co napiszę, to wam żaden sprzedawca nie powie, bo albo nie będzie wiedział, albo nie będzie to w jego interesie.

Przy zakupie jakiegokolwiek produktu, także odtwarzaczy MP3,(spożywcze inaczej się rozpatruje), jeżeli kupujemy dla siebie, czyli nie na fakturę VAT dla firmy, tylko prywatnie na paragon, to nie jest ważne, czy dostaniemy kartę gwarancyjną, czy nie. Tu chroni nas "Ustawa o Szczególnych Warunkach Sprzedaży Konsumenckiej" 27 lipca 2002, (Dziennik Ustaw z 2002, nr 141 poz. 1176), która nas, jako konsumentów chroni. Jest to ustawa, która przenosi dyrektywy Unii Europejskiej na polskie prawo handlowe.

Co nam to daje? Kiedy nam się zepsuje odtwarzacz, o ile nie jest to z naszej winy, możemy reklamować towar na dwa sposoby. Pierwszym z nich jest karta gwarancyjna, drugim ustawa, o której pisałem.

My decydujemy, z którego chcemy skorzystać. Tylko trzeba dokładnie sprawdzić, który sposób będzie dla nas lepszy. Karty gwarancyjne posiadają dużo kruczków, więc nie zawsze warto z nich skorzystać.

Warto, gdy gwarancja jest dana na więcej niż 2 lata, (bo ustawa chroni nas 2 lata), a nam się sprzęt popsuje po tym czasie, wtedy gwarancja jest jedyną drogą. Jeżeli chcemy reklamować sprzęt przed upływem 2 lat, to

musimy sprawdzić czy gwarancja nie ma żadnych pułapek.

Dla przykładu: towar trzeba dostarczyć na własny koszt do serwisu, a nie do punktu, gdzie kupiliśmy towar, a tu się okazuje, że serwis jest w innym mieście albo w innym kraju.

-towar trzeba dostarczyć w oryginalnym opakowaniu, a my wyrzuciliśmy pudełko i nie mamy go

Takich kruczków jest mnóstwo, więc jeśli ktoś ma pytania to służę pomocą.

Dla nas jest wygodniej z regóły skorzystać z ustawy.

jeśli towar nie działa poprawnie (zakładam brak winy użytkownika) to możemy go reklamować jako "Towar nie zgodny z umową". Do tego wystarczy paragon, (koledzy Zygmunt, Zewin i Skrzynek mają rację co do xero paragonu, bo na drukarkach termicznych wietrzeją jak diabli), albo można poprosić o spisanie umowy Kupna-Sprzedaży(daje nam to ustawa).

W ciągu 2 tygodni muszą dać odpowiedź czy reklamacja została uznana czy nie. jeśli nie zrobią tego na piśmie, to znaczy , że uznana. Teraz muszą naprawić lub wymienić na nowy.

Jeśli nie mogą tego zrobić to muszą oddać kasę.

I tutaj jest mały kruczek, jeśli oddamy do reklamacji towar przed upływem 6 miesięcy od daty zakupu, przyjmuje się, że towar był zepsuty (fachowo: nie zgodny z umową) w dniu sprzedaży i sklep ma obowiązek załatwić opinię rzeczoznawcy, czy towar nie był popsuty przez klienta, natomiast po upływie pół roku to my musimy załatwić rzeczoznawcę, żeby udowodnić, że towar nie był popsuty przez nas tylko była w nim wada.

W Carrefour nikt nie bawi się w takie rzeczy, kiedyś oddałem jakiegoś playera, którego sam popsułem przypadkiem (zjarał się od wadliwego komputera)i bez słów wymienili mi na nowy, ale na cuda nie ma co liczyć.

Dołączam w Acrobacie treść ustawy, przyda się, jakby jakiś sprzedawca chciał was wydymać i robił problemy z reklamacją, możliwe, że ten text zamieszcze jeszcze w innych, podobnych tematach.

Dotyczy to nie tylko odtwarzaczy, ale wszystkiego, co kupujecie(na upartego można spisać umowę na zapałki, a potem je reklamować) Jakby co, to służę wiedzą.

Pozdrawiam...Mayky Pranxter http://www.bpv.superhost.pl

D20021176L_1_.pdf

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Witam!

Mam problem, 4 tygodnie temu zakupiłam w mediamrkt urządzenie wielofunkcyjne hp na poczatku działało ok, a teraz po wydrukowaniu kilku zdję(zaznaczam ze jest to urzadzenie photo-rowniez do drukowania zdjec) pobiera papier krzywo i krzywo drukuje, często nawet do takiego stopnia, ze brzeg kartki jest wrecz podarty, lub pozaginany.

Chce reklamowac ten sprzet, ale nie znam sie w ogole na tym. Tymbardziej ze nie rozumiem jednej rzeczy- przy zakupie nie podbito mi gwarancji, pani powiedziala ze po 2 tygodniach jak sprawdze sprzet mam przyjsc podbic gwarancje i ze mam na to pol roku. Sprzet dzialal nieco dluzej bez zarzutu wiec nie podbilam jeszcze tej gwarancji. I teraz pytanie czy uwzglednia mi reklamacje bez podbitej karty gwarancyjnej, czy najpierw isc ja podbic?I czy to jest konieczne? Dodam jeszcze ze sprzet został zakupiony na firme, nie wiem czy w tym wypadku reklamacja przebiega inaczej?

Pozdrawiam i z gory dzieki za jakakolwiek rade.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jakie ma znaczenie kiedy napisany temat, nic się w tych kwestiach nie zmieniło.

 

@Asiiia_80, jeśli gwarancja nie jest podbita to nie masz innego wyjścia tylko iść do MM. Zresztą tak będzie pewniej najwygodniej dla Ciebie.

Jedyne co potrzebujesz pokazać to dowód zakupu paragon/faktura. I tak jak wyżej jest napisane, możesz skorzystać z niezgodności towaru z umową.

Wtedy sklep już załatwia wszystko z producentem a Ciebie już nic nie interesuje, tylko czekasz na decyzję. Sklep może od ręki wymienić Ci urządzenie na nowe, ale skoro to było jakiś czas temu i mogą nie mieć już takich samych może będą próbować po prostu naprawić przez serwis. Jeśli się okażę, że naprawa jest niemożliwa, albo nieopłacalna to wymienią Ci na inny nie gorszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że to wszystko pięknie wygląda w praktyce.

Ja miałem 6 miesięczną batalię z pewną firmą u której kupiłem Lampę błyskową (wartość 850 zł).

Dodam, że był to zakup przez net.

Pierwszy raz miałem to nieszczęście, a że jestem raczej człowiekiem ufnym, wsadziłem do pudełka gwarancję i wszystkie papiery, oraz oczywiście sam sprzęt, wysłałem kurierem na mój koszt....

Czekam, czekam, czekam...

Minęło 1.5 tyg.

Dzwonią do mnie, że nie dostali "żółtych karteczek" (gwarancji producenta).

No to grzecznie odp. że ich nie dostałem.

Ok.

Czekam dalej.

Mija kolejny tydzień, drugi, trzeci, miesiąc.... i nic.

(dodam, że na gwarancji firmowej była mowa o 2 tygodniach na naprawę)

No to co, dzwonimy do firmy.

Po tel. dowiaduje się, że lampa jest już w serwisie od co najmniej 2 tyg. w serwisie producenta.

Poprosiłem o numer sprawy i zadzwoniłem do producenta zapytać, jak idzie naprawa.

Od serwisanta dowiaduje się, że lampa dotarła do nich 3 dni temu (jak wspomniałem wyżej, sprzedawca w sklepie powiedział, że JEST JUŻ w serwisie od 2 tyg.).

No to co, kolejny tel. do sklepu o co chodzi.

Oczywiście przepraszają, ale nie mogli znaleźć żółtych karteczek.

Ok, poczekam-w końcu minął dopiero miesiąc (choć już zaczeli mnie denerwować swym krętactwem).

Mija drugi, trzeci (pora wakacji, wyjeżdżałem w tym czasie na kurs fotograficzny i lampa była mi niezbędna), a lampy jak nie było, tak nie ma.

Wtedy już się wpieniłem.

Postawiłem całą rodzinę do walki z nimi.

Tel. z żądaniem zwrotu nowego towaru.

Odp. Oni nie mają na stanie.

No to proszę o zwrot gotówki

Oni nie mogą.

Mi ciśnienie podskoczyło, że omal mi głowa nie wyleciała, trzasnąłem słuchawką i do netu......szukać Federacji Konsumenta.

Na następny dzień byłem już w biurze.

Razem z miłym panem napisaliśmy pisemko do firmy z żądaniem zwrotu działającej lampy, lub równoważności.

Tego samego dnia na pocztę, polecony prior. + potwierdzenie odbioru.

Na odp. czekałem jakiś tydzień.

Treść listu wyglądała tak:

Drogi panie, przepraszamy za zwłokę, ale nie jest to zależne od nas.

Naprawą zajmuje się serwis firmowy, nie my i nic nie możemy zrobić.

No to jeszcze raz do Federacji, kolejny liścik, teraz z pytaniem, czemu oszukują, czemu powiedzieli, że lampa została wysłana, a tak naprawdę się nie stało i lekka groźba udania się do sądu.

Po tyg. kolejny list.

Tym razem tłumaczą się, że nie dostarczyłem im paragonu.

Od momentu wysłania lampy minęło 12 tyg. a oni dopiero teraz piszą mi, że nie ma paragonu.

Tak ni z gruch, ni z pietruchy.

Dla mnie to pierwsza taka akcja (choć kupowałem już wiele rzeczy w swoim życiu) i nie pomyślałem nawet zrobić kopi paragonu i gwarancji.

Ale miałem 100% pewność, że go wsadzałem, bo jeszcze prosiłem o konsultację kogoś z rodzinki.

No więc, co robić... znów Fed. Konsum.

Tu mnie pan lekko olał.

Powiedział, że jak nie dostarczyłem paragonu, to nie ma szans, a jeśli nawet, to nie mam dowodu na to.

Pozostaje tylko kłótnia, albo cierpliwe czekanie.

Całą akcja trwała ok. 6 miesięcy-tyle właśnie czekałem na lampę wysłaną do serwisu.

Z mojej strony, błędem było, że wysłałem oryginały (ale w gwar. była nawet adnotacja, że to muszą być org.), albo, że nie zrobiłem kopii.

Gdy wyciągnąłem lampę, zobaczyłem, że na gwar. nie ma żadnej adnotacji o naprawie lampy.

Kolejne zdziwienie, bo niech coś się znów zepsuje, to powiedzom, że czas minął (mimo 6 miesięcy spędzonych u nich).

Paragonu oczywiście też nie było.

Sprawa rozeszła się po kościach, choć nadal czuję uraz do kupowania w sklepach internetowych, w których nie mogę odebrać sprzętu osobiście.

I tak właśnie pazerność (chęć oszczędzenia na lampie 80 zł) kosztowała mnie 6 miesięcy braku lampy (właśnie wtedy, gdy miałem kurs foto) i co najmniej 60 zł wydanych na pocztę i kuriera.

Piszę to, żeby pokazać, jak najprostsze błędy mogą kosztować zdrowie (psychiczne oczywiście), nerwy i czas.

 

P.S. ale mi się dłuuuugi post zrobił!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ostatnio kupowałem Aparat w sklepie Panasonica i pytałem się czy musze podbijać gwarancję na to dostałem odpowiedź że nie musze mieć podbitej karty gwarancyjnej wystarczy dowód zakupu serwis powinien przyjąć sprzęt i naprawić bez problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności