Skocz do zawartości

DSD > przyszłość czy AudioVoodoo?


kurop

Rekomendowane odpowiedzi

Powiem Ci Zenek, że jest to dosyć mylne. Może sama konwersja nie zmieni pliku, ale zmienia sposób jego obróbki przez procesor dźwięku, który stanowi cały DAC, wraz z konwerterem. Poza tym PCM nie musi być stratny, bo FLAC po PCM jest bezstratny.

 

Generalnie z DSD są dwie bajki:

1. Pseudo-DSD, czyli metoda konwersji PCM do DSD, zazwyczaj DoP, gdzie plik konwertowany jest do DSD, a następnie wysyłany do DAC'a/konwertera

2. Natywne DSD, czyli plik już od początku nagrany w DSD i odtworzony w swoim prawowitym formacie

 

Do działania obu metod wymagana jest obsługa DSD zarówno przez konwerter, jak i przetwornik cyfrowo-analogowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ale dalej, jakości nie zmieni, tylko co najwyżej sposób obróbki, o ile rzeczywiście. Z drugiej strony ciekawe ile tych DSD dostępnych na rynku i w sieci to natywne DSD, a ile DoP.

Ile to już razy na różnych forach było mielone. Problem jest z odróżnieniem mp3 w bitrate 320 od FLACa, czy WAVEa. Ale wiem, są tacy, którzy słyszą karty pamięci, oczywiście tylko na uber odtwarzaczach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci Zenek, że jest to dosyć mylne. Może sama konwersja nie zmieni pliku, ale zmienia sposób jego obróbki przez procesor dźwięku, który stanowi cały DAC, wraz z konwerterem. Poza tym PCM nie musi być stratny, bo FLAC po PCM jest bezstratny.

 

Generalnie z DSD są dwie bajki:

1. Pseudo-DSD, czyli metoda konwersji PCM do DSD, zazwyczaj DoP, gdzie plik konwertowany jest do DSD, a następnie wysyłany do DAC'a/konwertera

2. Natywne DSD, czyli plik już od początku nagrany w DSD i odtworzony w swoim prawowitym formacie

 

Do działania obu metod wymagana jest obsługa DSD zarówno przez konwerter, jak i przetwornik cyfrowo-analogowy.

Zgodnie z tym co do tej pory doczytałem, DSD interpoluje przebiegi, a FLAC zapisuje przebiegi aproksymowane. Różnice zapewne są znikome. Mnie się wydaje, że je słyszę, ale ślepych nie robiłem.

Także interpolowanie sygnału aproksymowanego to jak rysowanie rysunku technicznego na podstawie akwareli. W drugą stronę (rysunek techniczny - akwarela) ma to większy sens.

W sumie korci mnie zrobienie takiego układu, który sczytywałby przebiegi na wyjściu z dac. Zastanawiam się tylko czy na rapsberry pi da się coś takiego zrobić :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do sposobu obróbki nie ma wątpliwości, że ulega zmianie. A co za tym idzie, może ulec zmianie także jakość. DSD wierniej może odtworzyć sinusoidę, ale obie metody (DSD i PCM) mają swoje wady, błędy itd. - jednak jeżeli złożymy te czynniki, to jak widać może okazać się, że nawet konwersja DoP może coś poprawić, bo już sama sinusoida może być wierniej odtworzona, więc nałożone na nią dodatkowe błędy mogą w efekcie nie być tak słyszalne, jak w przypadku drugiej metody.

 

Ja ciągle to tłukę na forum, ale dalej nikt tego nie potrafi zrozumieć - wymiana elementów elektronicznych, zmiana metody konwersji, czy DAC'a to nie jest żadne poprawianie czegoś. Nie da się poprawić muzyki, która już została zapisana inaczej, jak poprzez zmiany w strukturze samego pliku. Tu chodzi o możliwie najwierniejsze odtworzenie tego i dopłaca się lub zmienia się pewne rzeczy, aby coś mniej psuły, a nie poprawiały.

 

Już tyle razy było mówione np. że UPS nie ma sensu i wiele nie wnosi - a u mnie bez tego UPS'a bywają problemy z DAC'em, bo przepięcia z sieci mimo, że trafiają najpierw na transformator, potem na stabilizatory najwyższej klasy i kondensatory pojemności kilkukrotnie wyższej od potrzebnej, a dalej na układy post-stabilizacyjne, to i tak włączenie lutownicy skutkuje przykładowo takim przepięciem, że DAC mi gubi sygnał albo resetuje układ głośności i wrzuca ją na maksa z ustalonej. I co - milion zabezpieczeń i najlepsze rozwiązania zaaplikowane, a i tak mogą być problemy przez głupią sieć, która ponoć się nie liczy (listwe z filtrem też mam, żeby nie było).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz częściowo mnie przekonałeś - interpolowany sygnał podany do DAC może być "gładszy" na wyjściu poprzez zagęszczenie próbkowania na zboczach sygnału. W końcu do mnie dotarło :)

Ale nadal upieram się, że myśl Twojej zasady "dobry układ to ten co mniej psuje" - wciąż wygładzamy coś co już było zepsute.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne - z ostatnim zdaniem zgadzam się w pełni i to też kolejna oczywista sprawa, która nie może przebić się do ludzi - prawdziwą rewolucję powinniśmy rozpocząć nie od własnego blatu i ekwipunku na nim się znajdującym w postaci ton sprzętu, a od studiów nagraniowych, które zjadają nie tylko artystów, ale także i konsumentów - z tych pierwszych zjadając wszelkie możliwości zarobkowe, a tym drugim za te właśnie skradzione pieniądze oferując jakościową rozpacz, w stosunku do obecnich możliwości technicznych.

Wiekszosc zaklocen i krotkich przepiec w sieci przechodzi przez filtry jak przez maslo, a wystarczy ze sasiad ma zrypany starter w starej swietlowce i masz u siebie w gniazdku krotkotrwale skoki dochodzace do 1kv he he...

Ale wiesz - jak tłumaczyłem na forum, że sygnał cyfrowy może mieć przekłamania nawet przez takie coś, to ludzie niezbyt przychylnie patrzyli :D Jednak jest dokładnie tak jak napisałeś i to pokazuje, że zasilanie to podstawa.

Edytowane przez Chickenek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Trzeba go skonfigurować zainstalować rozszerzenia i dodatkowo trzeba mieć dac'a z możliwością odtwarzania plików dsd.

To on konwertuje w locie PCM do DSD ?

 

to też potrafi

https://diyaudioheaven.wordpress.com/digital/pc-software/foobar-2000-for-dummies-part-2/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie z DSD są dwie bajki:

1. Pseudo-DSD, czyli metoda konwersji PCM do DSD, zazwyczaj DoP, gdzie plik konwertowany jest do DSD, a następnie wysyłany do DAC'a/konwertera

2. Natywne DSD, czyli plik już od początku nagrany w DSD i odtworzony w swoim prawowitym formacie

 

Do działania obu metod wymagana jest obsługa DSD zarówno przez konwerter, jak i przetwornik cyfrowo-analogowy.

O i ile się nie mylę to DoP to DSD over PCM a nie konwersja PCM do DSD, z tego co wiem nie ma sposobu przesyłu

 

natywnego DSD do DACa, dlatego używa się PCM aby przesłać DSD do DACa. No chyba że się mylę.

 

 

 

Trzeba go skonfigurować zainstalować rozszerzenia i dodatkowo trzeba mieć dac'a z możliwością odtwarzania plików dsd.

To on konwertuje w locie PCM do DSD ?

 

to też potrafi

https://diyaudioheaven.wordpress.com/digital/pc-software/foobar-2000-for-dummies-part-2/

 

 

Dzięki za info, poczytam sobie, ale póki co nie mam PCta pod ręką aby spróbować.

Edytowane przez saudio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale poza sprawami typowo technicznymi dochodzi cena i dostępność muzyki w formatach DSD. Już pliki 24/196 nie są powszechnie dostępne a co dopiero DSD :). No i "waga" plików też nie jest bez znaczenia - posiadam jeden album w DSD i zajmuje 1,5 Gb. Tak więc karta 32Gb to już wcale nie jest dużo - kilka do kilkunastu albumów max. Niektórzy posiadają biblioteki po kilka tysięcy utworów i wszystkie mają zgrane na DAP. No chyba, że odtwarzanie z kompa to tu nie ma tego problemu ale ja akurat z komap muzyki nie odtwarzam :).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, ja tu jestem z tego obozu, co patrykvel. Najmniej rozdzielcza dostępna wersja DSD, czyli warstwa SACD, jest mi dobrze znana brzmieniowo. I w sumie użyję dokładnie tego samego argumentu, co SlawekR - na odpowiednim sprzęcie Red Book robi takie rzeczy, że DSD z byle BluRay'a nie doskoczy mu tam, gdzie mógłby go ugryźć, względnie pocałować. :) Teraz nieco faktów:

- podstawowy DSD (SACD), ma powyżej 6kHz efektywną rozdzielczość mniejszą od Red Booka. Do tego jest niestabilny matematycznie, co wykazano w zalinkowanym PDFie.

- słuchałem np. płyty dual layer SACD Dire Straits "Money for nothing", odtwarzacz SACD - dzielony Accuphase na 4 kościach ES9018, za jedyne 169kzł, i jak dla mnie warstwa CD gra uczciwiej, prawdziwiej i naturalniej. I cóż z tego, że SACD miał gładkość i "kolor", jak dla mnie to wszystko było podbarwione, nabrzmiałe, rozdmuchane i wygładzone. Wiem też, że znalazłby się niejeden, któremu granie warstwy SACD podeszłoby bardziej, i na takiej płaszczyźnie możemy w nieskończoność rozmawiać o tym, jak jedno zmiażdżyło drugie. Gęściejsze DSD, DXD czy hi-res PCM mają parametry daleko lepsze od tego, co potrzebuje ucho i co w ogóle dałoby się wykorzystać, bo jednak wszystko ogranicza technika analogowa. Facet z Audio Precision powiedział mi na wystawie w Monachium parę lat temu, że nie da się uzyskać na nagraniu więcej niż 20 czystych bitów sygnału. Wszystko poniżej to szum analogowy toru. Fizyki się nie przeskoczy - chodzi o szumy termiczne, wybuchowe, itd. Rozdzielczość jest potrzebna do łatwiejszej obróbki oraz do precyzyjniejszego kształtowania charakterystyki filtrów cyfrowych. Zwłaszcza głębokość bitowa rejestrów przetwarzających współczynniki filtrów cyfrowych (FIR, mniej IIR) jest kluczowa, żeby pasmo nie falowało, a w zakresie zaporowym nie było "przesłuchów" z zakresu nadakustycznego.

Skoro więc mamy procesor z rejestrem szerokim na 48 czy 64 bity, to dane próbek też mogą być np. szerokości połowy rejestru, bo nośniki już pozwalają na taką "rozrzutność", a procesor DSP i tak wolniej nie będzie od tego pracował.

Zaletą DSD - jeśli szukać jakichś, jest banalna zasada jego dekodowania, bo w tak w skrócie robi to integrator, czyli jak Koledzy sugerują - układ mający uśrednianie w swojej naturze. Dlatego ostatnio Lampizator się chwali swoim "silnikiem" do DSD, i tylko takie coś może mieć sens, ale raczej teoretyczny, bo... możliwości techniczne kości DAC dla PCM są tak dobre, że w zasadzie problemem jest te parametry z nich wycisnąć, a obecne urządzenia audio wyciskają swoją jakością zasilania oraz torów analogowych mniejszy lub większy procent ich możliwości.

Całkowicie się zgadzam, iż realizacja nagrania ma zdecydowanie większe znaczenie niż wybrany format. Tak na dobrą sprawę nie wiadomo co się porównuje skacząc po warstwach płyty SACD czy porównując pliki kupione w necie, i czy to cokolwiek mówi o danym formacie.

Jeszcze w temacie realizacji, ponieważ piszemy tu głównie z perspektywy słuchawek, to powiem tyle, że koncert nagrany sztuczną głową robi na słuchawkach znacznie większe wrażenie, niż pałowanie się z klasycznym nagraniem stereo w RB kontra DSD kontra hi-res.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, ja tu jestem z tego obozu, co patrykvel. Najmniej rozdzielcza dostępna wersja DSD, czyli warstwa SACD, jest mi dobrze znana brzmieniowo. I w sumie użyję dokładnie tego samego argumentu, co SlawekR - na odpowiednim sprzęcie Red Book robi takie rzeczy, że DSD z byle BluRay'a nie doskoczy mu tam, gdzie mógłby go ugryźć, względnie pocałować. :) Teraz nieco faktów:

- podstawowy DSD (SACD), ma powyżej 6kHz efektywną rozdzielczość mniejszą od Red Booka. Do tego jest niestabilny matematycznie, co wykazano w zalinkowanym PDFie.

- słuchałem np. płyty dual layer SACD Dire Straits "Money for nothing", odtwarzacz SACD - dzielony Accuphase na 4 kościach ES9018, za jedyne 169kzł, i jak dla mnie warstwa CD gra uczciwiej, prawdziwiej i naturalniej. I cóż z tego, że SACD miał gładkość i "kolor", jak dla mnie to wszystko było podbarwione, nabrzmiałe, rozdmuchane i wygładzone. Wiem też, że znalazłby się niejeden, któremu granie warstwy SACD podeszłoby bardziej, i na takiej płaszczyźnie możemy w nieskończoność rozmawiać o tym, jak jedno zmiażdżyło drugie. Gęściejsze DSD, DXD czy hi-res PCM mają parametry daleko lepsze od tego, co potrzebuje ucho i co w ogóle dałoby się wykorzystać, bo jednak wszystko ogranicza technika analogowa. Facet z Audio Precision powiedział mi na wystawie w Monachium parę lat temu, że nie da się uzyskać na nagraniu więcej niż 20 czystych bitów sygnału. Wszystko poniżej to szum analogowy toru. Fizyki się nie przeskoczy - chodzi o szumy termiczne, wybuchowe, itd. Rozdzielczość jest potrzebna do łatwiejszej obróbki oraz do precyzyjniejszego kształtowania charakterystyki filtrów cyfrowych. Zwłaszcza głębokość bitowa rejestrów przetwarzających współczynniki filtrów cyfrowych (FIR, mniej IIR) jest kluczowa, żeby pasmo nie falowało, a w zakresie zaporowym nie było "przesłuchów" z zakresu nadakustycznego.

Skoro więc mamy procesor z rejestrem szerokim na 48 czy 64 bity, to dane próbek też mogą być np. szerokości połowy rejestru, bo nośniki już pozwalają na taką "rozrzutność", a procesor DSP i tak wolniej nie będzie od tego pracował.

Zaletą DSD - jeśli szukać jakichś, jest banalna zasada jego dekodowania, bo w tak w skrócie robi to integrator, czyli jak Koledzy sugerują - układ mający uśrednianie w swojej naturze. Dlatego ostatnio Lampizator się chwali swoim "silnikiem" do DSD, i tylko takie coś może mieć sens, ale raczej teoretyczny, bo... możliwości techniczne kości DAC dla PCM są tak dobre, że w zasadzie problemem jest te parametry z nich wycisnąć, a obecne urządzenia audio wyciskają swoją jakością zasilania oraz torów analogowych mniejszy lub większy procent ich możliwości.

Całkowicie się zgadzam, iż realizacja nagrania ma zdecydowanie większe znaczenie niż wybrany format. Tak na dobrą sprawę nie wiadomo co się porównuje skacząc po warstwach płyty SACD czy porównując pliki kupione w necie, i czy to cokolwiek mówi o danym formacie.

Jeszcze w temacie realizacji, ponieważ piszemy tu głównie z perspektywy słuchawek, to powiem tyle, że koncert nagrany sztuczną głową robi na słuchawkach znacznie większe wrażenie, niż pałowanie się z klasycznym nagraniem stereo w RB kontra DSD kontra hi-res.

Dobrze zrozumiałem? Na słuchawkach nie warto. Tak lub nie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z przebiegu dotychczasowej dyskusji objawia się kilka wniosków.

 

1. Najwięcej do powiedzenia w kwestii możliwej jakości odtwarzanego materiału DSD, głównie marności tejże jakości, maja do powiedzenia ci którzy nigdy nie słuchali materiału DSD Czyli generalnie wniosek z cyklu: "seks jest przereklamowany, tak czytałem".

2. DSD jest bez sensu, gdyż ciężko odróżnić FLACa od MP3. No logiczny wniosek po zbóju fest. W końcu to Direct Stream Digital, czyli ocena smaku pomarańczy na tle rozważań małych różnic pomiędzy jabłkiem a gruszką.

 

A teraz poważnie, DSD over PCM, to metoda transportu natywnego materiału DSD w warstwie PCM, sprytny sposób przesłania danych, za pomocą protokołu który pierwotnie nie był do tego dedykowany, ale w sumie nadaje się do tego idealnie, jeśli po stronie odbiorczej będzie równie sprytny odbiornik. To nie jest konwersja do PCMa.

Dlatego nazywa się DSD over PCM, a nie DSD to PCM.

 

Kolejna rzecz, nikt nie neguje faktu, że "na pochyłe drzewo i Salomon nie naleje", jak materiał źródłowy jest w PCMie to jego konwersja do DSD to tylko mielenie danych bez sensu.

Ale to nie o to przecież chodzi. Na obecnym etapie coraz popularniejsze są rejestratory DSD, które zapisują sygnał analogowy dostarczany na wejściu w tym formacie. I bardzo popularne są reedycje płyt pierwotnie zapisanych analogowo, a obecnie przeniesionych wprost do DSD. Taka czynność pozwala maksymalnie zachować pierwotny charakter nagrania, psując go jak najmniej. Dlatego w DSD są słuchalne garażowe wersje Black Sabbath, albo wczesne płyty Queenu. A których w PCM nie daje się praktycznie słuchać, bo to żyletka na szkle z dodatkiem styropianu.

Dodatkowo DSD nie daje możliwości edycji materiału, czyli jego dalszego psucia po drodze. Jeśli nigdzie nie zajdzie konwersja to taki materiał jest w zasadzie nienaruszalny.

 

EDIT

 

Widzę że w międzyczasie Kolega Majkel wrzucił swój post. Zapoznałem się z nim. W zasadzie wszystko ok. Tylko widzę jedno ale. Rozważania mocno natury technicznej, jak nie przymierzając, rozważania nad wyższością wzmacniacza O2 nad innymi. "Jest najlepszy", "Nic więcej nie potrzeba", "Każdy inny wzmacniacz słuchawkowy to para w gwizdek" itd itp. Tymi słowami konkludował swoje rozważania czysto matematyczno-fizyczno-parametryczne autor projektu wzmacniacza O2. I w warstwie technicznej w zasadzie należałoby się z nim zgodzić. Tylko że kurcze teoria trochę cholera okazała się mieć nijak do praktyki i realiów. A nawet kolega Majkel też wtedy nie do końca się zgadzał z entuzjazmem autora O2. A naprawdę trudno teorii było cokolwiek zarzucić. Ale jednak widać człowiek to bardziej skomplikowany przyrząd pomiarowy aby go ując w ramy kilku parametrów :D

 

Materiału DSD porównawczo z analogicznym PCM słuchało wielu Kolegów, także stąd, Audionanik, Bakus1233, Krzychoo i wielu których nicków nie pamiętam. I jakoś nikt z nich nie miał cienia wątpliwości co gra lepiej. A odróżnienie jednego od drugiego było tak trywialnie łatwe jak pstryknięcie palcem.

No ale FLACa trudno odróżnić od MP3, więc DSD jest do doopy :P Na szczęście mamy wolny kraj i każdy może sobie słuchać czego chce i jak chce.

Edytowane przez SlawekR
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie warto by wyeksponować podstawowe cechy DSD, które chciał eksplorować rynek fonograficzny w porozumieniu z producentami sprzętu audio - brak standardu przesyłania sygnału w formie cyfrowej (czytaj: kopiowania bez konwersji do analogu). Odtwarzacze SACD bardzo długo były tak konstruowane, że przy odtwarzaniu DSD coax i Toslink milczały. Przez ostatnie 20 lat technika tak poszła naprzód, że nawet tani BluRay ma opcję konwersji DSD do PCM, żeby wypuścić muzykę przez wyjście S/PDIF. SACD nie dało się rippować CD-ROMem czy DVD-ROMem. Teraz dużo więcej rzeczy się da robić z sygnałami cyfrowymi, i jeśli jeszcze nie można, to za chwilę już będzie dostępny soft do przerzucania gęstych PCM i gęstego DSD z jednego formatu do drugiego. Ile się na tym straci? W myśl dostępnej "rozdzielczości" analogowej części sprzętu audio nawet tego studyjnego - nic. 24 bity starczają na zmieszczenie szumu termicznego rezystorów, a 96kHz to szczyt potrzeb ze względu na pasmo, bo chyba nie pojawiło się na rynku nagranie jeszcze, którego widmo wykraczałoby ponad 40kHz - gdzieś były w necie wykresy przykładowe.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odtwarzacze SACD to ciekawa rzecz, w czasach gdy był na nie hype i chciano aby się przebiły, technika była za cienka w uszach i w zasadzie cała impreza sprowadzała się do możliwe szybkiej konwersji do PCMa wewnątrz odtwarzacza i to takiego se PCMa, no jak do 24bit 192 to już był wypas. I taka była w zasadzie możliwość odsłuchu w jakiś tam sposób tego materiału. Tyle, że materiał PCM 24/192 tak naprawdę jest niewiele lepszy od 44.1/16bit. A jak sam sygnał źródłowy słaby to w ogóle nie jest lepszy. Ale z drugiej strony takim PCM, nawet gęstszy to nadal ma się do natywnego DSD, jak pięść do nosa.

 

Generalnie jest wiele teorii dotyczących sygnałów cyfrowych. Na przykład wedle twierdzenia Kotielnikowa Shannona wystarczy 16bit/44,1kHz do prawidłowego opisania przebiegu audio z pasma akustycznego. Wszystko ok, tylko kuźwa skąd taki biedny DAC ma wiedzieć że dostał informację o sinusoidzie, bo jak mu się opisze sinusoidę takim przebiegiem (zgodnym z teorią), to ona za cholerę nie wygląda jak sinusoida. A ta sama sinusoida zakodowana w podstawowym DSD wygląda dokładnie 64 lepiej i jest 64 bliższa pierwotnej sinusoidzie analogowej, która została przekształcona na postać cyfrową.

A tam nadal nie ma mowy o wyższym paśmie. Szumach rezystorów itd. Cały czas poruszamy się w paśmie akustycznym.

 

I w zasadzie tyle w tym temacie.

Edytowane przez SlawekR
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SławkuR - nie musisz się żołądkować. Dla mnie SACD czy DSD to raptem 4 stare płyty Tangerine Dream wydane w Japonii.

Chodziło mi o to we wpisie, że rynek audio , nawet naszym forum, to zachłyśnięcie się strumieniowaniem. A tu jakość jest słabsza i nikomu to jakoś nie przeszkadza. SACD poleglo tak jak poległych nośniki fizyczne. Wielkość plików też ma znaczenie, jak tu już napisano.

 

Natomiast nie wypowiadam się co do jakości dźwięku. Mojej muzyki i tak w tym formacie praktycznie nie ma.

 

 

 

DAC do DSD ? Potrzebny specjalny ?

 

Oczywiście, iPod Video nie odtworzy DSD.

DAC pytałem, nie DAP...

iPod Video ma w sobie DAC.

Jobs taki wizjoner i DSD nie przewidział ??? A autorzy Clipa Plus ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ ja się nie żołądkuję. W zasadzie mi to powiewa, tak jak napisałem przecież, wolny kraj mamy, każdy słucha jak chce i czego chce. I mnie zasadniczo nic do tego :D.

Jak ktoś zadowolony z sytuacji bieżącej i ma z tego satysfakcję, to to wystarczy. Nic nikomu nie narzucam. Każdy powinien być sam zadowolny i sam przekonany do czegoś. Szczególnie jak wydaje na to swoje pieniądze. To on ma być przekonany i zadowolony, a nie cała reszta. Ot żelazna logika.

 

Jak tylko reaguję jak praktyką zajmują się teoretycy "osłuchani" głównie tym co przeczytali w necie, albo co sobie na tej podstawie wykoncypowali. Ja mam dla nich propozycję, po prostu posłuchajcie odpowiedniego materiału na odpowiednim sprzęcie. Będzie to z pożytkiem i dla Was i dla całej reszty. A nie "słuchajcie" wyłącznie opisów i teorii techniczno-matematyczno-filozoficznych. Takich teorii było już od cholery i wszystkie skończyły się podobnie w zderzeniu z praktyką. Patrz wspomniany O2. Jest niby najlepszy wedle teorii, czysta doskonałość, a praktyka? To już wiadomo....

 

@Lord Rayden jak też słucham Deezera, ba nawet nie Tidala HiFi, a tylko Deezera. i robię to z pełną świadomością, że to format stratny tam jest. I co? I nic, póki mam z tego satysfakcję. Słucham dużo fajnej, nowej, do tej pory mi nieznanej, muzyki, a nie formatów.

Edytowane przez SlawekR
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

DAC do DSD ? Potrzebny specjalny ?

Oczywiście, iPod Video nie odtworzy DSD.

DAC pytałem, nie DAP...

iPod Video ma w sobie DAC.

Tak. Najtaniej ze znanych mi to Aune X1s, który go obsługuje. Z urządzeniem dostajemy pendrive z wtyczkami do foobara do obsługi DSD (bezkosztowy drobiazg a cieszy).

I jest różnica - mam gdzieś próbki. I o ile dwie wersje tego materiału to ten sam mastering, to słyszę różnicę(tak mi się wydaje).

Szkoda, że dostępność i ceny nie halo, bo fajnie to brzmi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie jest wiele teorii dotyczących sygnałów cyfrowych. Na przykład wedle twierdzenia Kotielnikowa Shannona wystarczy 16bit/44,1kHz do prawidłowego opisania przebiegu audio z pasma akustycznego. Wszystko ok, tylko kuźwa skąd taki biedny DAC ma wiedzieć że dostał informację o sinusoidzie, bo jak mu się opisze sinusoidę takim przebiegiem (zgodnym z teorią), to ona za cholerę nie wygląda jak sinusoida. A ta sama sinusoida zakodowana w podstawowym DSD wygląda dokładnie 64 lepiej i jest 64 bliższa pierwotnej sinusoidzie analogowej, która została przekształcona na postać cyfrową.

A tam nadal nie ma mowy o wyższym paśmie. Szumach rezystorów itd. Cały czas poruszamy się w paśmie akustycznym.

 

I w zasadzie tyle w tym temacie.

Przecież DSD to modulacja PDM która jest jednobitowa, więc jak niby chcesz ją porównać do 16 bitowego PCMa? Sinusoida byłaby 64 krotnie dokładniej opisana, gdybyś używał dalej tych 16 bitów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z przebiegu dotychczasowej dyskusji objawia się kilka wniosków.

 

1. Najwięcej do powiedzenia w kwestii możliwej jakości odtwarzanego materiału DSD, głównie marności tejże jakości, maja do powiedzenia ci którzy nigdy nie słuchali materiału DSD Czyli generalnie wniosek z cyklu: "seks jest przereklamowany, tak czytałem".

2. DSD jest bez sensu, gdyż ciężko odróżnić FLACa od MP3. No logiczny wniosek po zbóju fest. W końcu to Direct Stream Digital, czyli ocena smaku pomarańczy na tle rozważań małych różnic pomiędzy jabłkiem a gruszką.

 

A teraz poważnie, DSD over PCM, to metoda transportu natywnego materiału DSD w warstwie PCM, sprytny sposób przesłania danych, za pomocą protokołu który pierwotnie nie był do tego dedykowany, ale w sumie nadaje się do tego idealnie, jeśli po stronie odbiorczej będzie równie sprytny odbiornik. To nie jest konwersja do PCMa.

Dlatego nazywa się DSD over PCM, a nie DSD to PCM.

 

Kolejna rzecz, nikt nie neguje faktu, że "na pochyłe drzewo i Salomon nie naleje", jak materiał źródłowy jest w PCMie to jego konwersja do DSD to tylko mielenie danych bez sensu.

Ale to nie o to przecież chodzi. Na obecnym etapie coraz popularniejsze są rejestratory DSD, które zapisują sygnał analogowy dostarczany na wejściu w tym formacie. I bardzo popularne są reedycje płyt pierwotnie zapisanych analogowo, a obecnie przeniesionych wprost do DSD. Taka czynność pozwala maksymalnie zachować pierwotny charakter nagrania, psując go jak najmniej. Dlatego w DSD są słuchalne garażowe wersje Black Sabbath, albo wczesne płyty Queenu. A których w PCM nie daje się praktycznie słuchać, bo to żyletka na szkle z dodatkiem styropianu.

Dodatkowo DSD nie daje możliwości edycji materiału, czyli jego dalszego psucia po drodze. Jeśli nigdzie nie zajdzie konwersja to taki materiał jest w zasadzie nienaruszalny.

 

EDIT

 

Widzę że w międzyczasie Kolega Majkel wrzucił swój post. Zapoznałem się z nim. W zasadzie wszystko ok. Tylko widzę jedno ale. Rozważania mocno natury technicznej, jak nie przymierzając, rozważania nad wyższością wzmacniacza O2 nad innymi. "Jest najlepszy", "Nic więcej nie potrzeba", "Każdy inny wzmacniacz słuchawkowy to para w gwizdek" itd itp. Tymi słowami konkludował swoje rozważania czysto matematyczno-fizyczno-parametryczne autor projektu wzmacniacza O2. I w warstwie technicznej w zasadzie należałoby się z nim zgodzić. Tylko że kurcze teoria trochę cholera okazała się mieć nijak do praktyki i realiów. A nawet kolega Majkel też wtedy nie do końca się zgadzał z entuzjazmem autora O2. A naprawdę trudno teorii było cokolwiek zarzucić. Ale jednak widać człowiek to bardziej skomplikowany przyrząd pomiarowy aby go ując w ramy kilku parametrów :D

 

Materiału DSD porównawczo z analogicznym PCM słuchało wielu Kolegów, także stąd, Audionanik, Bakus1233, Krzychoo i wielu których nicków nie pamiętam. I jakoś nikt z nich nie miał cienia wątpliwości co gra lepiej. A odróżnienie jednego od drugiego było tak trywialnie łatwe jak pstryknięcie palcem.

No ale FLACa trudno odróżnić od MP3, więc DSD jest do doopy Na szczęście mamy wolny kraj i każdy może sobie słuchać czego chce i jak chce.

Mam wrażenie, że pijesz do mnie. Skąd wiesz czego słuchałem i co mam w domu?

Po drugie, mam wrażenie, że piszesz tylko po to, żeby napisać, ale bez zrozumienia.

Napisałem, że złotousi padają jak kawki przy odróżnieniu mp3 od flaca. Ale na widno chętnie piszą jak to DSD jest lepsze od 24 bit.

DSD jest próbą sprzedaży po raz kolejny tego samego. Normalne prawa rynku, jakoś trzeba przedłużać życie produktu. A wejście streamingu pod strzechy jest do tego idealnym momentem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To Wy se mądrujcie dalej, a mi tam lepiej grają pliki DSD.

Co do odwzorowania sinusoidy, to chłopski rozum przy 16/44,1 dla granicznych słyszalnych częstotliwości są zaledwie nieco ponad dwie próbki na okres - słabo raczej...

A słyszysz do 17-18 KHz?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Generalnie jest wiele teorii dotyczących sygnałów cyfrowych. Na przykład wedle twierdzenia Kotielnikowa Shannona wystarczy 16bit/44,1kHz do prawidłowego opisania przebiegu audio z pasma akustycznego. Wszystko ok, tylko kuźwa skąd taki biedny DAC ma wiedzieć że dostał informację o sinusoidzie, bo jak mu się opisze sinusoidę takim przebiegiem (zgodnym z teorią), to ona za cholerę nie wygląda jak sinusoida. A ta sama sinusoida zakodowana w podstawowym DSD wygląda dokładnie 64 lepiej i jest 64 bliższa pierwotnej sinusoidzie analogowej, która została przekształcona na postać cyfrową.

A tam nadal nie ma mowy o wyższym paśmie. Szumach rezystorów itd. Cały czas poruszamy się w paśmie akustycznym.

 

I w zasadzie tyle w tym temacie.

Przecież DSD to modulacja PDM która jest jednobitowa, więc jak niby chcesz ją porównać do 16 bitowego PCMa? Sinusoida byłaby 64 krotnie dokładniej opisana, gdybyś używał dalej tych 16 bitów.

 

Można to zrobić dla granicznych częstotliwości sygnału, na takiej zasadzie, jaką podjął audionanik - wziąć najwyższą i najniższą słyszalną i obsługiwaną częstotliwość sygnału wyjściowego (analogowego) i takie sinusoidy o znanych częstotliwościach (a więc i okresach) wpisać w układy współrzędnych porównując ilość próbek jakie w obu metodach przy określonej częstotliwości je opiszą - de facto nie jest to 64 razy lepiej i krotność zależy od częstotliwości. Po takim zabiegu już widać będzie jak przytłaczająca różnica w odwzorowaniu sinusoidy dzieli te dwie metody - dodatkowo im niższa częstotliwość na wyjściu, tym różnica większa.

 

A także odpowiedź impulsowa:

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/47/DSD_-_PCM.jpg

I kilka innych.

 

@hafis

Co to zmienia? Hejters gonna hejt

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności