Witam wszystkich bardzo serdecznie!
Temat długi, ale myślę, że znajdzie się wiele osób, które się z nim borykają.
Oto krótki opis słuchawek, o których marzę:
Wygląd:
Klasyczne i eleganckie. Bez zbędnych połysków, napisów i tandetnie wyglądających plastików. Takie są np. Ultrasone HFI 450.
Odłączany kabel. Miałem tysiące słuchawek i we wszystkich zepsułem końcówkę kabla.
Brzmienie:
Chciałbym usłyszeć coś efektownego. Bardzo szeroką scenę, z rozróżnieniem poszczególnych instrumentów, detali.
Bliski wokal. Szeptanie do ucha.
Najważniejszy jest dla mnie środek. Wokal i gitary. Lubię brzmienie ciepłe, ale bez "otulania poduszkami instrumentów"
Poprzednie doświadczenia:
W SHP-1900 najbardziej denerwował mnie dudniący, przysłaniający resztę bas, a w CAL-ach głos dobiegający wyraźnie z tyłu głowy (chyba nikt nie stoi tyłem do sceny na koncercie!?)
Źródło:
Sansa Clip+ - brzmienie podobno chłodne
Ulubione Gatunki:
Rock: Coldplay, King Crimson, The Doors, Jimi Hendrix, Led Zeppelin, The Who, Carlos Santana, Sting, Eric Clapton, Kasia Nosowska, Myslovitz
Blues: Breakout, John Lee Hooker
Jazz, oldies: Louis Armstrong, Ella Fitzgerald, Norah Jones
Poezja śpiewana: Grzegorz Turnau, Stare Dobre Małżeństwo, Jaromir Nohavica, Jacques Brel
Reggae, Funk: James Brown, Bob Marley
Muzyka filmowa
I żeby grały lepiej od CAL-i mojego brata!
Moje propozycje:
Superlux HD661
Shure SRH440-E
Ultrasone HFI 450
Ew. bez odłączanego kabla: Shure SRH240, Sennheiser PX 360, Panasonic RP-HTX7
Jak myślicie, które mi podpasują?
Pozdro dla wszystkich nausznikowców!
Pioter