Nie pamiętam gdzie i kiedy po raz pierwszy usłyszałem ten instrument… Chyba na ulicy, spacerując po Wrocławiu.
Od pierwszych usłyszanych dźwięków przykuł moją uwagę jak magnes. Moją pierwszą reakcją było stwierdzenie „patrz, patrz facet gra na wok-u” Hang to "młody" instrument w kontekście skonstruowania. Tak czy siak bogactwo internetu wrzuca nas na relacje przechodniów i występy ulicznych performerów. Ale jak poszukasz głębiej…
Koncert Gentleman MTV Unplugged jest genialny, jednak jeden z ostatnich utworów Tilo Wachter – Interlude (1:16:30 linku powyżej) …sami posłuchajcie
Ciężko mówić o wirtuozach hang rzecz jest chyba zbyt świeża jednak dziś trafiłem na duet Hang Playing Hedge Monkeys z albumem Vesica Piscis (utwór Sometime), który po pierwszych dźwiękach zakupiłem.
Czasem sam nie wiem jak odbierać to zalatujące wschodem brzmienie hang. Raz nieudolna aranżacja to dla mnie medytacyjne „plumpkanie” doprowadzające mnie do niestrawności i ochoty na jogę. Za drugim razem kiedy wykonawca ma pomysł i zdolności na przekazanie emocji poprzez hang to te delikatnie wybrzmiewające dźwięki leją mi się miodem na serce. Zamieniam się w słodkiego misia rozbujanego wysoko w obłokach… Oj można przy tym odpłynąć.
Może macie inne utwory z hang w roli głównej dla mnie to pierwsze kroki ale już wiem, że to brzmienie wpiszę się w moją kolekcję muzyczną.