Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'h880' .
-
Parę słów moich wrażeń o słuchawkach Edifier H880. Sam od jakiegoś czasu posiadam głośniki tej firmy (R1700BT), a ze słuchawkami do tej pory nie miałem do czynienia. Kiedyś co prawda słuchałem w sklepie jakichś tańszych słuchawek Edifiera z bluetooth, ale nie zrobiły na mnie dobrego wrażenia, ani co do brzmienia ani wykonania. https://www.edifier.pl/pol_m_Sluchawki-Edifier_Sluchawki-nauszne-190.html Tymczasem Edifier H880 to słuchawki warte uwagi moim zdaniem, a chyba niezauważone do tej pory. Jak na razie flagowiec w ofercie nausznych tej firmy, bo jedne z najdroższych, chociaż kosztują tylko 549 zł. Nie znalazłem sklepu, gdzie można by ich posłuchać, kupiłem więc bez odsłuchu, trochę w ciemno, polegając na recenzji. Tutaj link do ich recenzji z Audiofanatyka, po której przeczytaniu kupiłem te słuchawki. Głównie przez ciekawość i w kontekście poszukiwania nausznego odpowiednika Aune E1, o którym wspomina recenzja: https://www.audiofanatyk.pl/recenzja-sluchawek-edifier-h880/ I teraz tych parę słów moich własnych wrażeń (także na prośbę kolegi @Lord Rayden). Jakość brzmienia ogólnie na wysokim poziomie. Zaryzykuję nawet, że mniej więcej na poziomie Bowers & Wilkins P7 Wireless. Mniej więcej taka półka. Charakterem i tonalnością rzeczywiście wydają się podobne do Aune E1, zwłaszcza jeśli chodzi o górę i średnicę. Bas to osobna kwestia niż w E1, bo jest go więcej i jest jednak trochę inny. Podobnie uderza, zaznaczony jest bas niższy, ale wyższego też jest dużo. Bardziej lekki i miękki niż ciężki i twardy, dynamiczny i bardziej szybki niż powolny czy ciągliwy. Nie są to w żadnym wypadku zmulone ani ciemne słuchawki. Słuchawki są bardzo wyraziste i szczegółowe, ale detale nie narzucają się w odsłuchu, nie męczą, i jeszcze nie sybilizują. Blisko i naturalnie brzmiące wokale. Z każdym źródłem słuchawki jednak grają trochę inaczej. Basu jest nieraz w sam raz i wydaje się lżejszy, a nieraz wydaje mi się, że jest go za dużo. Z tego co na razie słuchałem znakomicie zgrywają się z neutralnym Pioneerem XDP-100R, z moim zestawem biurkowym Schiit Magni i Schiit Modi, bas jest łagodniejszy. Z Dragonfly Red jest bardziej basowo, ale jest to bas zwarty, sprężysty, nie ma żadnej "buły" na basie. Głośność z Reda wystarcza mi w zupełności na 20-30 % u mnie na laptopie. Z LG V30 - H880 mają 24 ohm i nie grają w lepszym trybie 50 ohm. Przez przejściówkę w trybie 50 ohm bas jest mocniejszy i schodzi naprawdę wtedy nisko. Z początku sądziłem, że lepiej służy im tryb niskoohmowy w LG V30, bo grają delikatniej, mniej twardo. Ale teraz jak słucham Jarre'a słychać, że wyraźnie grają lepiej, nie tylko głośniej, ale słychać choćby więcej szczegółów, jest lepsza dynamika i scena. Bardzo przyjemnie i naturalnie grające słuchawki i grają dobrze wszystko co podleci. Gatunkowo są według mnie uniwersalne, podobnie jak Aune E1. Dobrze mi się słucha i koncertu fortepianowego, muzyki poważnej i muzyki elektronicznej Jarre'a, Vangelisa, TD. Świetnie brzmi muzyka filmowa taka jak Blade Runner jak na załączonym obrazku. Muzyka kameralna, nastrojowa, jazz, wokal, Diana Krall, Norah Jones, A.M.Jopek też brzmią fajnie, blisko. Nie gubią się w szybszych kawałkach, gitary mi się podobają, talerze nie brzmią słabo, stopa perkusji dosyć wyraźnie uderza, bas to ich żywioł. Godne polecenia, gdy ktoś szuka słuchawek z dobrym, głębokim basem. Ale niekoniecznie tylko dla bassheadów. Cały czas się wygrzewają, słucham dopiero kilkanaście godzin i z początku bas wydawał mi się trochę napompowany, słabo schodzący i pusty. Teraz już jest inaczej, bas nisko schodzi, kiedy trzeba. Scena już też jest większa niż wydawała się z początku. Co do wyglądu już rzecz gustu, ale nie da się ukryć, że są trochę duże jak dla mnie na ulicę. Muszle trochę większe od B&WP7W i w środku mają więcej miejsca na uszy (ok.6,5 cm x 4 cm) w porównaniu do B&W P7W (ok.6 cm x 3,5 cm). Poduszki miękkie, z przyjemnej ekoskóry (pachnie i wygląda nawet jak prawdziwa, ale opis na pudełku "leatherette" pozbawia złudzeń) i bardzo wygodne, nieznacznie grzeją, ale nie przegrzewają uszu. Mogę wysiedzieć w nich bardzo swobodnie parę godzin, więcej niż w Bowersach czy nawet AKG. Docisk nie jest mocny, pałąk nie ciśnie w głowę, a pady wygodą przypominają coś takiego mniej więcej jak w K550. Można je wygodnie nosić powieszone na szyi, ale muszle się nie obracają na płasko. Wolałbym rzecz jasna, żeby były wykonane w całości z prawdziwej skóry i metalu. Ale gdyby kosztowały z tego powodu 3 razy tyle, nie wiem, czy bym kupił. Materiał muszli palcuje się od dotykania, ale łatwo wytrzeć. Tak samo widełki z tworzywa do złudzenia przypominają metal i też łatwo łapią ślady od palców. Dobrze chociaż, że sama konstrukcja i mechanizm są metalowe, więc chyba nie ma obaw o trwałość. Wykonanie jednak budżetowe, chociaż z grubsza wygląda na staranne, to szału nie robi i przy Bowersach to trochę jakby postawić jakiegoś tańszego Fiata obok BMW. Cena w Polsce i ogólnie na świecie jest bardzo adekwatna do jakości brzmienia, porównując inne słuchawki i dzisiejsze ceny. Jednocześnie może trochę nie przystaje do wykonania i jakości materiałów. Więcej z ceny poszło w brzmienie niż wykonanie. Niby dużo ogólnie nie można jeszcze zarzucić, ale zauważyłem już od nowości małe niedociągnięcie w zszyciu skórki na pałąku, mam nadzieję, że nie pójdzie to dalej. Regulacja też mogłaby być lepsza, kable wyglądają porządnie, dłuższy i grubszy do stacjonarki, cieńszy i krótszy z pilotem do smartfona, woreczek zamiast etui trochę słabo. Mimo wszystko w tej cenie dobra pozycja, a zwłaszcza jak jeszcze się szuka nausznej alternatywy E1. Ja znalazłem je trochę taniej w niższej cenie w jednym sklepie na amazonie za ok. 400 zł z przesyłką. W normalnej cenie wychodzą może mniej opłacalnie. Podejrzewam, że cena niższa z uwagi na lekko uszkodzone opakowanie, jakie do mnie przyszło. Mam jeszcze czas na zwrot i nie wiem, czy ostatecznie je zostawię. Ale to dlatego, że mam już sporo słuchawek i nad kolejna parą muszę się poważnie zastanowić. W każdym razie Edifier H880 polecam.