Search the Community
Showing results for tags 'c740s'.
-
Tak jak w temacie poszukuję kompatybilnych z tymi słuchawkami pianek comply. Niestety te, które są w pudełku już dawno się rozwaliły, zaś zamiennikie, z których korzystam i całkiem sobie je chwalę są nieco za małe (snab). Dlatego postanowiłem kupić oryginalny produkt w rozmiarze M (zdaje się, że są większe od snabów). Niemniej na liście kompatybilności nie ma moich słuchawek. Stąd prośba o porade jakie pianki wybrać by były kompatybilne i zakup nie okazał się wyrzucaniem pieniedzy w błoto. Pianki z tego linku przypominają oryginalnie dołączoną do słuchawek parę pianek. http://sonusmobile.pl/product-pol-163-Pianki-Comply-T-130-do-Audeo-PFE-szare-3-pary-rozmiar-M.html#tabs_58676
-
Sprawa wygląda nieco dziwnie i jestem ciekaw czy ktoś z was może mi ten temat rozjaśnić Otóż niecały rok temu kupiłem w mp3store w warszawie słuchawki douszne Cresyn C740s. a jakieś kilka dni później zorientowałem się że tak naprawdę dostałem w inny produkt (chociaż nie do końca) próbowałem szukać w internecie jakiejś informacji o tym ale nic zupełnie nie znalazłem Słuchawki wyglądają dokładnie jak te Cresyny ale wszędzie mają logo Phiaton łącznie z pudełkiem i dodatkami (woreczek). Myślałem że może trafiła mi się przypadkiem jakaś krótka seria ... ale dziwi mnie kompletny brak informacji w internecie:) Wie ktoś coś o tym?
-
Jesteś bassheadem? Szukasz czegoś co wywali okna razem z framugami? Gratuluję! Właście zaoszczędziłeś/aś chwilę swojego życia – to nie są słuchawki dla Ciebie. Ale i tak zapraszam do lektury Tęskno mi Panie... Jakiś rok temu zauroczyły mnie Phiatony MS200, jednak przez bardzo słabe tłumienie i jak na mój gust za duże braki w górnych rejestrach koniec końców się na nie nie skusiłem. Ale skoro Cresyn wypuścił model C740S, który dzieli z Phiatonami rozwiązanie noszące dumną nazwę Dual Chamber nie mogłem się oprzeć potrzebie ich przesłuchania. W końcu może dostanę nieco gorsze Moderny z lepszym tłumieniem i za połowę ceny? I wydaje się, że w połowie miałem rację. Czemu w połowie? Bo faktycznie wrażenie jakie na mnie wywarły jest podobne do tego jakie zostawiły po sobie Phiatony. To ta połowa racji. Druga jest taka, że chyba pomyliłem model i należało porównać do PS210i. Ale o dźwięku za chwilę. Bo we mnie jest seks... Na początek przyglądam się zawartości pudełka – słuchawki są zapakowane sztywno i solidnie, przy nich znajdziemy parę pianek Compy, zestaw silikonowych tipsów niezłej jakości i w różnych rozmiarach, na koniec szmaciany pokrowiec. Trochę szkoda, że producent nie dorzucił bardziej praktycznego sztywnego etui. Wyciągam Cresyny, pierwsze chwile w dłoni i wiem co mi się podoba: zdecydowanie fajny kabel. Żadne tam wątłe nitki, tylko kawał solidnego przewodu jak na dokanałówki. Przekrój jest eliptyczny, widać że projektanci chcieli wykorzystać zalety kabli płaskich i okrągłych w jednym podejściu. I chyba wyszło im to dobrze (przy tygodniowym użytkowaniu nie odważę się na bardziej kategoryczne stwierdzenie). Wykonanie słuchawek jest na przyzwoitym poziomie. Elementy są dobrze spasowane, nic nie trzeszczy, nie ma luzów, kleju nie widać. Nie są to co prawda Phiatony MS200 o wyglądzie zarazem agresywnym jak i eleganckim, ale zastosowany plastik wygląda solidnie i nie rzuca się w oczy jak kalesony z niebieską marynarką. Słuchawki leżą w uszach przyzwoicie, choć przy moim nieco nietypowym uchu lubią się wysuwać lekko z ucha w trakcie ruchu, choć i tak mniej niż większość klasycznych doków. Tłumienie? No tu to szału nie ma. Ale przy takiej wentylacji przetwornika nie ma co się spodziewać cudów. Do głośnego centrum miasta czy roztelepanego tramwaju bym ich nie zabrał, ale na spacer po parku czemu nie. Piosenka jest dobra na wszystko... Słowo wstępu poszło, więc może by tak coś u muzyce? Cytując notkę reklamową: „Słuchawki zaprojektowane by cieszyć nasze uszy bogactwem dźwięków i niuansami nie dostępnymi do tej pory w tym przedziale cenowym”. Zapowiadało się pięknie, a jakie zrobiły na mnie wrażenie w rzeczywistości? Podpinam je więc do iModa z Hippo Mookiem i jazda. Przede wszystkim na przywitanie mnie zaskoczyły. Akurat miałem ustawiony kawałek „The Curse” z repertuaru Diary of Dreams, więc spodziewałem się mrocznego i ciężkiego dźwięku (ciągle odnosząc się do MS200). Przycisk play i… kurczę, coś jest nie tak, czegoś brakuje. Hmm… no to przeskok do Disturbed, bo chcę poczuć moc. Jeden, dwa, trzy kawałki i… nie poczułem mocy. Od razu przywitały mnie swoim największym problemem, a mianowicie basem. Nie żeby było go mało, co to, to nie. Jest po prostu niespójny w swojej konstrukcji. Niski bas, ten to mi się podoba. Może nie schodzi do lochów, ale jest odczuwalny, ładnie wybrzmiewa i trzyma się w ryzach, choć basoluby nie bardzo mają czego tu szukać. Natomiast mniej przyjemnie się robi gdy niskie tony idą w stronę średnicy. Zaczyna brakować im impaktu, rozmywają się, czasami wręcz sprawiają wrażenie drżących (ale nie w ten przyjemny sposób ). Ogólnie zachowują się, jakby cierpiały na chorobę Parkinsona. Chciałem sobie to wytłumaczyć niezgraniem ze źródłem, ale pod co nie podpinałem tych Cresynów, niestety efekt był podobny. Nie samym basem jednak człowiek żyje, poszperajmy więc trochę wyżej. Średnica jest ciekawa. Z kapci nie wyrzuci, ale można z przyjemnością jej posłuchać. Dostajemy ją podaną w lekko ocieplonej formie, która ma nas bawić i co robi całkiem sprawnie. Całość jest nieco wycofana, nie narzuca się, dźwięki raczej nas opływają niż atakują. Wokalom co prawda brakuje nieco bardziej realnej formy, jakby straciły część swojej barwy (Loreena McKennitt nie brzmi jakby szeptała nam do ucha), jednak nie jest to wynaturzenie znane z wielu tańszych słuchawek i po chwili mogą być niemal kojące. Jednak skoro już jestem przy wokalach, to dorzucę drugą wadę C740S jaka mi się rzuciła na uszy: w niektórych nagraniach wokale lubią ssssobie possssyczeć. I niestety sporo z tego wynika z samych słuchawek, a nie realizacji – takich dodatkowych efektów nie zaoferowały mi ani Phiatony MS200, ani Audeo PFE112, ani CA Pro330. Jako że tony średnie w opisywanych Cresynach już sobie wyjaśliśmy, to robimy kolejny krok w górę. I od razu z grubej rury - tony wysokie, to dla mnie zdecydowana gwiazda nr 1 w graniu C740S. Jest szybko, czysto, wyraziście. Może czasami brakuje rozciągnięcia i większego błysku, a pojawiająca się od czasu do czasu drobna metaliczność brzmienia nieco psuje całościową ocenę, ale przecież to są słuchawki za 200 zł, prawda? W tym przedziale cenowym, jest rewelacyjnie! Słuchając „Czterech pór roku” Vivaldiego mogę odlecieć i zagubić się w brzmieniu bez patrzenia na cennik. Przeszliśmy drogę od dołu do góry, więc o czym by tu jeszcze… Może scena? Cóż, jest interesująca. Nie oferuje nam typowego z wielu dokanałówek grania w środku głowy, daje nam poczuć nieco przestrzeni. Dodatkowo scena sprawia wrażenie nieco rozmytej, może sztucznie rozciągniętej na boki, ale zrobiono to w przyjemny i relaksujący sposób. Jedyne czego brakuje, to jeszcze większej głębi. Do omówienia w sprawach dźwiękowych została chyba tylko separacja. Jaka jest? W sumie, to różna – czym wyżej, tym lepiej. Szczególnie na przełomie średnicy i basu może być nieco za mało wyraziście, a dźwięki mogą sprawiać wrażenie zbyt zlanych. Ale nie są to słuchawki do analizy nagrań, mają bawić muzyką i radzą sobie z tym naprawdę dobrze. Być czy nie być... I w sumie tu pojawia się ważna kwestia – z jaką muzyką mają grać? Po pierwszych rozczarowaniach w darkwave i metalu zacząłem przesłuchiwać dyskografię szukając dla Cresynów dobrych kompanów. Jako pierwsza pozytywnie zaskoczyła muzyka klasyczna. O ile nie ma w nagraniach kotłów czy nisko schodzących organów, naprawdę mogą dać dużo radości z muzyki. Bardzo, ale to bardzo dobrze wypadł rock’n’roll z lat 50-tych oraz 60-tych. Muzyka ukrywała braki słuchawek, słuchawki ukrywały braki w realizacji nagrań. Poezja śpiewana i okolice muzyki folkowej. Co prawda wyższe partie basu potrafią nabruździć w brzmieniu, ale zdecydowana większość czasu, to już relaks i przyjemność. Reszta z tego co odsłuchiwałem, to już loteria – power metal, pop czy lżejszy rock - czasami jest bardzo fajnie, czasami brakuje dociążenia. Na koniec ważna sprawa – czy jest to sprzęt wart swojej ceny? Szczerze mówiąc, nie wiem. Na pewno te Cresyny nie są uniwersalne, moim zdaniem wymagają od słuchacza dość konkretnego gustu muzycznego, który pozwoli ukryć wady C740S (zwłaszcza ten bas). Bez odsłuchu na pewno bym się na nie nie zdecydował jako główne dokanałówki. W sumie po odsłuchu też nie, bo na co dzień korzystam z bardziej zrównoważonych słuchawek. Są one przy tym jednak zauważalnie droższe, więc powstaje kwestia przeliczania budżetu na każdą poprawę w brzmieniu – ile dasz by lepiej zagrało i czy w ogóle warto dokładać? Natomiast jako słuchawki do zadań specjalnych (np. wieczór z Chuckiem Berry) jako odskocznia? Czemu nie. Choć zdaję sobie sprawę z tego, że customy mnie rozpieściły w kwestii brzemia i na dłuższą metę C740S by ze mną nie zostały, to jednak różnica w cenie jest dziesięciokrotna i dla większości osób zdecydowanie nie warta dopłaty.