Trochę ruszę do przodu ten wątek z dość "małą" aktualizacją mojej opinii na temat Beyerdynamiców T1 Gen 2. Część mogła zauważyć, że moje uczucia odnośnie tych słuchawek były dość mieszane. Z jednej strony super, bomba słuchawki, z drugiej niekoniecznie. Poniekąd byłem zmuszony do pewnych modyfikacji tych słuchawek, dlatego udałem się z prośbą o pomoc u @Perul. Pomijając aspekty konstrukcyjne, które chciałem, żeby były naprawione, to oczywiście zdecydowałem się na wygłuszenie muszli słuchawki. Nie da się ukryć, jednakże miałem poniekąd obawy jak moje ucho "zareaguje" na zmiany, podchodziłem do tego sceptycznie, choć jakoś musiałem zmniejszyć tego peak'a na 8 kHz, który był czasem dość uciążliwy, męczący. Z wygłuszeniem komory oczywiście wiązały się też inne zmiany w paśmie przenoszenia. Rzecz, którą wręcz wielbiłem w tych słuchawkach, to z pewnością bas, który był dla mnie akuratny, ani za dużo, ani za mało. Po wstawieniu gąbek do kanałów nie da się ukryć, że jest troszkę inaczej. Na wstępie, basu jest troszkę mniej, ale naprawdę nie traci się go dużo. Natomiast zyska na tym rozdzielczość samego rejestru, który z pewnością brzmi czyściej, usuwa się poniekąd pewnego rodzaju buła (odczuwana przez niektórych). Najbardziej marudziłem ze średnicą, która w większej części była realizowana dość liniowo z wyraźną recesją, dyfuzją na wyższej części. Powodowało to, że dźwięk w tych rejonach był brudny, zamglony, wokale nie były wysunięte, totalnie bez intymności i czytelności. Po modyfikacji wszystko to zniknęło, środek pasma stał się w końcu równy, naturalny, wokal bliski, bez żadnych niepożądanych elementów braku krystaliczności, to było to. Góra jest nadal powyżej progu neutralności, ale nie sybiluje, nie jest siarczysta, szklana, realizacja jej nie jest aż tak dziwnie pofalowana jak wcześniej. Nabrało to wszystko koherencji. Póki co to wszystko wydaje się, że jest fantastycznie i daję same "ohy" i "ahy", do czasu. Implementacja gąbek w muszlach wiąże się też ze zdecydowanym usunięciem odbić wewnątrz komór. Co z tego wynika w tym przypadku? Ograniczona ilość reprodukcji detali. Z pewnością jest ich mniej. Można powiedzieć, że jeden z największych atutów tych słuchawek został częściowo zabity, ale nie z zimną krwią, ponieważ detale są, ale nie piorunują one tak jak wcześniej. Co więcej, scena też zwężała. Może i jest ciaśniej na boki, ale głębia raczej pozostała bez większych zmian. Aktualnie całą scenę można bardziej przyrównać do Fostex'ów TH610, aniżeli otwartym, wysokiej klasy słuchawkom. No i jeszcze jedno, T1.2 są teraz bardziej responsywne, szybsza jest zmiana planów, a bas nie mruczy tak długo jak wcześniej. Tak czy inaczej, po tych wszystkich zmianach nadal czuję, iż mam do czynienia ze słuchawkami Beyerdynamica. Ja się też zastanawiam - dlaczego te słuchawki nie brzmiały właśnie tak podczas premiery? Cechowałyby te słuchawki naturalno-neutralna charakterystyka z dość dobrą scenicznością i świetną rozdzielczością... Już gdzieś od 5 lat moim małym marzeniem było posiadanie właśnie Beyerdynamiców T1 Gen 2, w końcu mogę być szczęśliwym ich posiadaczem. Na długo? Nie wiem, może tak, może nie, zależy czy mnie nabierze jakiś kaprys, żeby na coś zmienić. Niemniej jednak, jak je sprzedam, to sprzedam je z uśmiechem na twarzy. Jakby ktoś chciał sprawdzić, jak wyglądał przebieg modyfikacji moich słuchawek, to sprawdźcie tutaj Perul, dzięki jeszcze raz!