Atticus, ZMF dla ubogich.
Ta lampka nie taka mała, jak mogłoby się wydawać. Na pewno gra pełniej i dojrzalej niż z Arcamem (po przełączeniu wrażenie, jakby w środku pasma robiło się pusto), ale robiłem bardzo pobieżne porównanie, więc nie chcę się szerzej w temacie wypowiadać.
To samo zresztą tyczy samych słuchawek, bo słuchałem ich może 3-4h, a już słyszę dość wyraźnie, że reagują na wygrzewanie - prosto z pudła jest spora buła na basie, która stopniowo się uspokaja. Czekam też na lepszy kabel, bo ten stockowy jest meh. ZMF OFC powinien dotrzeć w poniedziałek.
Genialnie wykonane, wygodne (acz poziom Z1R to nie jest), zaskakująco lekkie.
Bardzo upraszczając sprawę - grają w stylu znanych mi i uwielbianych przeze mnie Cascade (dlatego też je wybrałem), więc nie jest to audiofilskie granie. Na moje ucho to ciepła V-ka. Czym się wyróżniają na tle Cascade, to zdecydowanie aksamitniej i bliżej brzmiące wokale oraz zaskakująca scena. Nie jest jakaś przesadnie wielka, ale nie słyszałem chyba zamkniętych z tak poukładaną sceną. W Z1R była ona większa, pewnie też czysto technicznie lepsza, ale tu robi, przynajmniej na mnie, większe wrażenie. Świetne pozycjonowanie, dużo miejsca między instrumentami - tu Cascade byłyby zmiażdżone. Zobaczymy, jak będą zmieniać się z czasem, bo sądzę, że będą oraz jak zareagują na inne pady - chciałbym kiedyś z tym poeksperymentować.
Jedyne czego brakuje, to trochę pazura na górze. Wtedy byłby ideał.
Nie są to najlepsze słuchawki, jakich słuchałem, ale zdecydowanie najładniejsze. I naprawdę dobrze izolują.