Skocz do zawartości
WIOSENNA PROMOCJA AUDIO 11.03-04.04.2024 Zapraszamy ×

szczygiel

Bywalec
  • Postów

    311
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Reputacja

152 Excellent

O szczygiel

  • Urodziny 22.05.1976

Ogólne

  • Lokalizacja
    Warszawa
  • Zainteresowania
    Make Your Own Kind of Music

Ostatnie wizyty

3369 wyświetleń profilu
  1. @jarrro Ja też lubię analogowość w brzmieniu. Tutaj masz brzmienie organiczne , dźwięki są krystaliczne ale nie kują po uszach, trochę jakby ugryźć dojrzale ale twarde jabłko, które spowoduje wydzielenie sporej ilości śliny . Można powiedzieć ze dźwięki są zaokrąglone czy też zaoblone ale nie do tego stopnia, że przymulają. Konturowość jest obecna. Nie chce wychwalać tego produktu bo zaraz ktoś powie, że to jakiś płatny marketing. I tutaj masz rację, nie ma co oczekiwać nie wiadomo czego. Ale biorąc pod uwagę, że słuchawki kosztują 800zl a grają jakby kosztowały ze 2k a może nawet 2.5k to chyba warto. Oczywiście, dla kogoś może być za mało powietrza czy ktoś wolałby większa scenę być moze kosztem czegoś innego ale mówimy tutaj przede wszystkim o tym drifcie i sygnaturze dźwięku jakie te słuchawki maja. Na dodatek w tej cenie, która jest w pre-orderze to po prostu zaje.. okazja. Sam myślę aby kupić, chce trochę wrócić do tworzenia muzyki. A te słuchawki są idealne żeby je ze sobą wszędzie zabierać i nie martwić , ze coś się im stanie. Nie kosztuja majątku. W dodatku w moim przypadku już wiem że sprawdzą się przy inżynierii dźwięku bo zakres grania mają imponujący.
  2. Sorki napisałem w pospiechu mając w głowie coś co ja rozumiem TH610 to bardzo dobra słuchawka. Namiastka TH900. Natomiast w porównaniu do Signature ująłbym to w taki sposób. TH610 - to ogier, który potrafi z gracja przekazać piękno muzyki. Przekaz jest swobodny , nienachalny przekazany w pełnej krasie. Wzlatuje nad publicznością i daje się jej ponieść. Signature Pure - to rasowy koń wyścigowy, który potrafi zaskoczyć, tryska energią. Jego muzyka jest jak woda i ogień. Z jednej strony bardzo dynamiczna a z drugiej strony potrafi być łagodna. Tryska energia ale potrafi zapanować nad wszystkim w najważniejszych momentach. I jak Panowie :)...........
  3. Wokółuszne. Jak masz male uszy to nie będziesz miał kompletnie problemu. Niestety tego nie zmierzyłem. Nie było zresztą tez powodu. Dlatego napisałem , ze są rowniez bardzo dobre do używania na zewnątrz.
  4. @LeonidKPure świetnie sobie radzą z muzyka akustyczna/instrumentalna. Do klasyki szukałbym jednak czegoś innego. HD600 czy K701 mogą być dobrym wyborem ale musisz zadbać o źródło. Szkoda TH610 -bardzo dobre słuchawki. Możesz wziąć jeszcze pod uwagę Fostex T50RP lub T60RP ale im też nie można żałować mocy - przy dobrym wzmaku i źródle odwdzięczą się kilkukrotnie.
  5. pytanie podstawowe . do czego potrzebujesz tych słuchawek ? Jeśli chcesz czerpać radość ze słuchania muzyki to jest to zdecydowani trafny wybór. HiFIMan -maja sporo modeli. HE400se nie znam. Słuchałem chyba dwie wersje wcześniej. Ale nie pamiętam, na pewno mnie nie zainteresowały. Sundara - panuje opinia, że to dobre słuchawki - ja bym ich nie chciał za darmo. Nie podoba mi się takie oschłe, analityczne granie bez wyrazu. Słyszałem ze to jeden ze słuchawek, które dobrze się sprzedają ale równie sporo klienci zwracają. Podejrzewam wiec ze nie jestem odosobniony w opinii. HD600 -kultowe słuchawki. Choć wole HD650. Z tymże do nich trzeba faktycznie dobrać dobre źdródło. Wtedy potrafią pokazać ogrom swoich możliwości. Sa wzmagające i cieżko znaleźć coś budżetowego co je rozwinie i da im kopa. Ostatnio pamiętam Questyle CMA400i był w stanie je okiełznać. Ciekawe czy najnowszy JDS LAB Element III Boosted byłby odpowiedni. Pamiętam ze HD650 z CMA400i grały pierwszorzędnie. Sygnatura całkiem podoba do PURE jeśli chodzi o organiczność brzmienia ae na pewno większy rozmach i wyrownanie
  6. Zapraszam do opisu moich wrażeń z przetestowania modelu. Przez całkowity przypadek miałem okazje sprawdzić te słuchawki. Mogę jedynie polecić.
  7. Ultrasne Signatutre PRO to słuchawki wokół których ostatnio sporo zamieszania. A postanowiłem o nich opisać gdyż całkowicie przez przypadek się z nimi zetknąłem i bardzo mnie zaskoczyły. Dzięki sklepowi Hi-Fi PRO w Warszawie miałem wyjątkowa okazje wyrwać te słuchawki na nockę gdyż rano miały jechać na recenzje a ponoć to jedyny egzemplarz w kraju. Akurat byłem w sklepie i nabywałem na wakacyjny wyjazd WooAudio WA11 a kolega Filip zaproponował mi odsłuch tychże słuchawek. Z początku nie byłem zainteresowany ale poprosił mnie o opinie na temat tego modelu. Po odsłuchu dowiedziałem się ze słuchawki maja kosztować 800zl. A teraz w pre-orderze można je kupić dużo taniej. Byłem trochę zaskoczony gdyż oceniłbym ich brzmienie w okolicach 2000zl. Po czym okazało się, ze ma być to konkurencja dla Beyerdynamic z serii DT770 PRO. Filipowi dziękuje jeszcze raz za możliwość wypożyczania. Obiecałem też ze coś napiszę i właśnie poniżej tekst. Od sąsiada pożyczyłem Beyery DT770 PRO 80ohm, które ma od dłuższego aby porównać je w starciu z Ultrasone. Do tego dołożyłem mój wysłużony egzemplarz studyjny Sony MDR7506 Starałem się aby mój opis był w miarę czytelny i zrozumiały dla większości osób bez wchodzenia w jakieś „bajońskie” słownictwo 😊. W końcu mają to być słuchawki dla szerokiego grona klientów. Proszę wybaczyć również chaotyczny styl ale pisze to na gorąco i nie mam czasu specjalnie zastanawiać się nad poprawnością wszystkiego tym bardziej, ze nikt mi za to przecież nie płaci.. Ważne jest przesłanie i clue. Popularność Beyerdynamic wzięła się z faktu że są często używane w studiach czy też przy pracy z dźwiękiem, w szczególności w Polce. Stad też opinia ze muszą to być dobre słuchawki skoro używają ich ludzie pracujący z dźwiękiem. Za granicą wygląda to całkowicie odmiennie. A w obecnych czasach często pojawiają się u producentów słuchawki klasy HiFi za kilka tysięcy złotych. Ja swego czasu używałem Audio-Technica M35 a późnej Sony MDR7506, które jeszcze posiadam w wersji Made in Japan. Ale wracając do Beyerdynamicow. Są to słuchawki grające poprawnie, są przyjemne w odbiorze i wygodne co ma duże znaczenie jeśli mówimy o długich sesjach w studiu. Na pewno nie są to słuchawki wybitne, jak dla mnie dźwięk jest dobry ale przeciętny, nie ma tam nic niezwykłego, brakuje duszy.. Oczywiście dla kogoś kto nie miał do czynienia z niczym sensownym do tej pory , to na pewno poczuje różnice w jakości dźwięku, ale trzeba zdać sobie sprawę do czego szukamy słuchawek i czego od nich oczekujemy. Z jakiegoś powodu kiedyś nie poszedłem w Beyerdynamic a w Sony, które sa wg. mnie bardziej szczegółowe, transparentne, brzmienie jest jaśniejsze z pięknie wypracowanymi górnymi partiami. Nie brakuje basu i technicznie wszystko jest tip-top. Graja równo i maja wyważona dynamikę. Są też niezmiernie wygodne głównie z tego względu ze są lekkie a konstrukcja sprawia wrażenie jakbyśmy nic nie mieli na głowie. W porównaniu z Audio-Technica, co pewnie mogę na ślepo odnieść do obecnej ich oferty serii PRO, tam mamy raczej brzmienie chude, bardzo techniczne i szczegółowe. Oczywiście mogę się mylić bo trochę czasu minęło kiedy używałem ATH. Na pewno będą różnice z modeul na model, radzę więc samemu się przekonać. Nie miałem nic z aktualnej oferty do czego mógłbym się odnieść. Beyerdynamic z kolei grają za mgiełką i raczej nudno. Słychać co potrzeba i do pracy przy mixie czy bardziej masteringu faktycznie są dobre bo można w nich długo przesiedzieć a słuch szybko się nie zmęczy. Jak dla mnie są zbyt spłaszczone. Mocne wygładzenie na górze pozwala właśnie na długą pracę, w przeciwieństwie do Sony gdzie z jednej strony wysokie tony mogą trochę męczyć po jakimś czasie a jednocześnie przy dłuższej pracy nie powodują progresywnego zwiększania głośności aby więcej usłyszeć w miarę zmęczenia słuchu. Ogólnie Beyerdynamic to słuchawki, które nie dadzą Nam pełnej przyjemność ze słuchania muzyki w dosłownym znaczeniu tego słowa. Zresztą to samo tyczy se Sony czy ATH. Do pracy z dźwiękiem na pewno będą odpowiednie, nie koniecznie do samego tworzenia muzyki, z kolei aby słuchać muzyki i przeżywać muzykę to znajdziemy wiele innych, lepszych propozycji na rynku, nawet tańszych. I tutaj przechodzimy do tytułowych Ultrasone Pure. Marka znana mi z rynku PRO, kiedyś niedostępna w Polce, podobnie zresztą jak Sony MDR7506 czy nawet Audio-Technica. Trzeba było kombinować z zagranicy. No i cóż, nie owijając w bawełnę to już na wstępie mogę powiedzieć , że te słuchawki namieszają poważnie na rynku. Oferują bowiem znacznie więcej niż wymienione wczesnej modele. Przede wszystkim to słuchawki, które uważam za prawie uniwersalne. I nie boje się użyć tego słowa choć dotychczas nie sadziłem ze takie słuchawki w ogóle istnieją. Nie dość ze mamy tutaj świetne narzędzie do pracy z dźwiękiem, od tworzenia muzyki po jej dalszą obróbkę i finalny szlif, to słuchawki oferują rewelacyjne wręcz w tej półce cenowej walory dźwiękowe. Warto wspomnieć ze to słuchawki, w których można tez wyjść na miasto. Ultrasone są najłatwiejsze do napędzenia , przez co doskonale sprawdzają się ze źródłami mobilnymi. Beyerdynamic są zdecydowanie najcięższe do napędzenia i potrzebuje więcej prądu niż daje jakikolwiek sprzęt przenośny, oczywiście poza już kilkakrotnie droższymi konstrukcjami niż wspomniane słuchawki. Poza tym Beyerdynamic maja bardzo długi kabel , obstawiam ze ok. 2.5-3m przez co używanie ich na mieście byłoby kompletnym nieporozumieniem. Nawet w domu dla niektórych w z pewnością przy biuru wystarczy 1,3m. Tutaj już Sony wypadają lepiej . Pomimo kabla na stale jest on sprężynowy wiec w swoim stanie spoczynkowym ma ok. 1.2, ale możliwości rozciągnięcia go to ok. 3-3,5m. Idealna sprawa przy pracy w studio. Podobna sytuacja jest w Ultrasone, ale tutaj kabel jest odpinany, a z tego co wiem będzie można dokupić do nich również kabel prosty o długości ok. 1,1-1,3m czy tez dłuższy , a ponadto również kabel z zakończeniem 4.4mm czy XLR. Daje to dużo większe możliwości w różnych sytuacjach. Wracając do dźwięku. Słuchawki Ultrasone są znacznie lesze od Beyerów, Sony ATH razem wziętych. Dźwięk jest dociążony i soczysty. Wszystkie dźwięki są pełne i wycagniete. W Beyerdynamkach tego nie uświadczymy. I tutaj to czego brakuje w pozostałych modelach. Mamy istnie audiofilską jakość ale podaną w formie przyjemnej w odbiorze. Dźwięk jest smakowity w odbiorze ale w żadnym wypadku nie słychać tutaj żadnych sztuczek czy cukierkownia. Słuchawki graja żywo, gęsto, z naturalna scena i dużą głębią. Muzyka tworzy ścianę dźwięku, wszystko jest jednak dobrze odseparowane i słyszalne. Słuchawki dają prawdziwą radość ze słuchania i mocną dawkę emocji. Ciarki same przechodzą. Nie uświadczymy tego w pozostałych modelach. Ultrasone nie są tak spłaszczone jak pozostałe, ale i bardzo dobrze. Bas tutaj brzmi jak bas i wtedy kiedy potrzeba. Potrafi być punktowy, delikatny ale także masywny i potężny. Nie dominuje jednak nad resztą pasma gdzie niekiedy potrafi tak wybrzmieć, że mogłoby się tak wydawać. Potrafi być też delikatny i subtelny Trafiłem na nagranie Anny Marii Jopek gdzie bas w Beyerdynamic brzmiał kartonowo, w Ultrasonach zagrał naturalnie i przyjemnie. Sony również sobie z tym poradziły ale nie oddając pełnych możliwości dźwięku. Tutaj warto zaznczyć, ze producent oferuje jeszcze 2 inne rodzaje padów, które mogą mieć wpływ na sygnaturę dźwięku, w szczególności na bas. Ultrasone oferuje czystość rejestrów przez co gitary i bas potrafią być sprężyste i to co wspominałem wcześniej, sam bas nie przykrywa pozostałego pasma. W Sony mamy również sporo szczegółów, nie ma bałaganu a wszystko podane w lekkiej formie. Beyerdynamic z kolei brzmi bardziej rozwlekle co jest na pewno relaksujące ale przez to środek jest bardziej sklejony a skrajne pasma bardziej przykryte kołderka i mniej szczegółowe. Wokale i wysokie rejestry w Ultrasone są czytelne i gładkie, nie tak jazgotliwe jak w Sony i nie tak pozbawione życia jak w Beyerach. Pojedynczy dźwięk w Ultrasone to ta jak 5 dźwięków W Beyerdymic. Porównałbym to do polifonii syntezatora gdzie mamy syntezator który ma 32 głosy polifonii i ten który oferuje 256 głosów polifonii. Sony tez jakby odchudzone w porównaniu z Ultrasone czy Beyerdynamic ale tam czuć w brzmieniu więcej życia i energii Ultrasone w przeciwieństwie do pozostałych modeli zapewniają nam dużo emocji ale też możemy usłyszeć znakomite wybrzmiewanie instrumentów, ich nieokrojona barwę oraz wielowarstwowość, przez co muzyka zyskuje na dynamice a same dźwięki wypełniają przestrzeń po brzegi. Ma to swoje bardzo dobre strony, nie ma dziur ani pustek w przekazywanym brzmieniu a jesteśmy za to świadkami spektaklu który zabiera nas w świat żyjących dźwięków, które współgrając ze sobą wyzwalają emocje potęgując samo przeżywanie muzyki. A to wszystko za 1/3 słuchawek z wyższej półki i możliwością korzystania mobilnie. Poniżej wypunktowałem zalety i wady modeli: Ultrasone Signature Pure plusy Odpinany kable Dobra izolacja Możliwość dokupienia innych padów aby zmienić sygnaturę dźwięku Mięsiste, rasowe i dynamiczne brzmienie Sprawdza się również na mieście Łatwe do napędzenia Świetny pokrowiec w zestawie Made in Germany S-Logic Jakość Audiofilska Możliwość odginania pałąka Cena/jakość minusy Czasem może się wydawać sporo basu (tutaj producent oferuje 3 różne padów , które w różnych stopniu będą miały wpływ na bas) Beyerdynamic DT770 PRO 80ohm plusy Wygodne Niezobowiązujące brzmienie Duża przestrzeń Made in Germany minusy Długi kabel, może czasem być problemem Nieodpinany kabel Trudne do napędzenia Przy dłuższym Suchaniu, nudne Sony MDR-7506 plusy przejrzyste, lekkie granie Sprężynowy kabelek Lekkie Składane w małą kulkę minusy Brak obecnie wersji Made in Japan (różnica w kablu , padach) Brak odpinanego kabla Potrafią być krzykliwe
  8. Mi osobiście najbardziej przypadły: Abyss1266 w zestawie z WA33 i Pasithea. Ale z WA22 grają również świetnie. Uwielbiam sygnaturę brzmienia Abyss, w dodatku zapewniają wrażenia obce dla innych konstrukcji słuchawkowych. RAAL SR1b -już wiem , że je kupie. Po prostu coś pięknego. Ciężko to opisać. Gęsty, soczysty i klarowny dźwięk. Niesamowity bass. Bajka. Nie widziałem nikogo na kim nie zrobiłyby wrażenia. CA-1 równie dobre ale bardziej grają jak słuchawki a SR1b jak głośniki,
  9. @chico99 dzięki ,rzadko coś piszę, ale czasami mam ochotę się podzielić. A przy okazji, nabyłem właśnie rewelacyjny uchwyt do mojego CEntrance M8. Drogie, ale solidne , praktyczne, uniwersalne i trwałe mocowanie https://equip.pl/product-pol-39077-Uchwyt-Capture-V3-z-plytka-standard-Peak-Design-czarny.html?query_id=1 Teraz już za 439zl a dwa dni temu zapłaciłem 369zł 🤑 kilka fotek
  10. Zapraszam do mojego tekstu na temat tych dwóch urządzeń. Uznałem, że warto podzielić się wrażeniami tym bardziej, że to jeszcze mało znane produkty w Europie. Ale może akurat komuś pomogę w wyborze sprzęciku do łuchawek
  11. Cześć Forum 🥰 W oczekiwaniu na Astella SP3000 postanowiłem podzielić się wrażeniami odnośnie dwóch nowych urządzeń w ofercie MP3tore. Drugi powód jest taki iż postanowiłem je ostatecznie zakupić i możecie uznać to jako moja szczerą rekomendacje 😊 Mowa o: Wzmacniaczu z DACiem i Bluetooth - CEntrance HiFi M8 v2 Wzmacniaczu słuchawkowym - CEntrance Ampersand Sprzęt testowałem na słuchawkach Fostex TH900 MKII , Final D8000 PRO oraz DCA Stealth. Zacznę od modelu M8 bo od niego rozpocząłem testy. Z początku podłączyłem M8-kę po kablu USB-C-Lightnig bezpośrednio do Iphona. Później jednak uruchomiłem funkcję bluetooth dzieki czemu telefon został na biurku a ja mogłem sobie chodzić i słuchać muzyki serwowanej z Tidala uruchomionego na Iphonie. Był moment na początku, że odchodząc około 2m od telefonu sprzęt tak jakby tracił połączenie bo coś przerywało, ale było to dosłownie chwilowe, może jakiś problem z Tidalem. Okazuje się, że bluetooth radził sobie bardzo dobrze nawet jak byłem w innym pokoju co można uznać za świetny wynik. Ale od razu zaznaczam, że dźwięk po kablu jest znacznie znacznie lepszy - bardziej wyrazisty, błyskotliwy z lepszą dynamiką i energią. Wszystko lepiej gra -wokale, bas , gitara. Bluetooth tez odbiera moc, która drzemie w urządzeniu. Natomiast jeśli chcemy uwolnić się od kabli to jest to świetna funkcjonalność. Przechodząc jednak do brzmienia. Nie bez przyczyny na obydwu urządzeniach od CEntrance mamy napis Reference. I tak w rzeczywistości jest, dźwięk jest poprawny, naturalny bez żadnego nalotu, z odpowiednią szczegółowością w każdym z pasm. Prezentacja muzyczna materiału w całym paśmie jest czytelna i transparentna. Jednocześnie urządzenie sprawia duża przyjemność ze słuchania, nie męczy, poprzez ukazania realistycznego przekazu nagrania. W standardowym trybie urządzenie owszem posiada trochę mocy ale nie jest to wulkan. Mamy możliwość podbicia niskich oraz wysokich tonów. Jest to realizowane w sposób bardzo subtelny co bardzo mi się podoba. Producent zastosował również przełącznik Gain, i tutaj uwaga. Pierwsza istotna rzecz, gain jest realizowany tutaj w standardzie profesjonalnym tak jak w wielu monitorach studyjnych czy sprzęcie stricte PRO. W typowych urządzeniach Hi-Fi podbicie z reguły wiąże się z degradacją brzmienia i zniekształceniami. Tutaj nie ma o tym mowy, po wpięciu gaina otrzymujemy potężna moc bez jakichkolwiek ubocznych efektów na dźwięk. Brawo! I tutaj kolejna uwaga. Trzeba uważać jak się przełączamy na gain. Lepiej ściszyć sobie głośność podstawową lub na źródle. Uderzenie jest takie , że przy łatwych słuchawkach jak np. TH900 można po prostu mieć kataklizm w uszach. Przy słuchawkach trudniejszych nie będzie aż takiego skoku co nie oznacza, że nie trzeba uważać. Mocy jest duży zapas więc śmiało możecie podłączać wszystko co jest na rynku. Niestety nie miałem akurat swoich HD800 bo jestem ciekaw jakby zagrały te słuchawki. Należy jednak zachować ostrożność gdyż nawet takie maleństwo , które swego czasu nabyłem Takstar HA-101 był w stanie doprowadzić te słuchawki do linii przegięcia. CEntrance ciekawie rozwiązał budowę urządzenia gdyż po jednej stronie umieścił złacza XLR i 6.3 pod słuchawki nauszne i tutaj tez jest wyraźnie napisane na obudowie żeby nie podłaczac IEMów. Pod IEMy mamy drugą stronę urządzenia gdzie mamy wyjścia: 3,5, 4,4 oraz 2,5mm. Jeśli ktoś ma kabel z zakończeniem XLR to zdecydowanie lepsze połączenie niż na 6.3mm. Połączenie po XLR natychmiast daje poczucie lepszej jakości. Dźwięk jest bardziej wyszlifowany, jednocześnie da się odczuć większą głębie i scenę w muzyce. Różnica była dla mnie natychmiast odczuwalna i w zasadzie później słuchałem już tylko po XLR. Jest oczywiście też głośniej i poprawiona zostaje dynamika Podejrzewam , że podobny efekt może dawać wyjście 4.4mm i możliwe , że 2.5mm pod IEMy. Jeszcze będę sprawdzał, chociaż akurat przy IEMach dobrze mi się sprawdza Colibri, który jest jednak mniejszy. No i teraz czas na Centrance Ampersand 😊 Tutaj z kolei na jednej stronie urządzenia mamy wyjścia słuchawkowe a na drugiej wejścia liniowe, również po balansie. Cała konstrukcja jest zbalansowana. Mamy też 3 położenia podbicia poszczególnych częstotiwości. Z dużą dozą niepewności podłączam sprzęt do HiFI M8. Ściszyłem wszystkie pokrętła , gainy na off, telefon też do minimum -bo nie wiadomo co się wydarzy. Puściłem muze i powoli odkręcam głośność na Iphonie oraz M8-ce, na Ampersandzie jest dosłownie na minimum. Podkręcam powoli ciągnąc ile się da. I znowu moje zaskoczenie. Spodziewałem się, że będzie holendernie głośno po podłączeniu dodatkowego ampa, ale nie. Okazuje się, że to świetnie przemyślane urządzenie. Jego wpływ odczuwamy w dużej mierze jeśli chodzi o brzmienie. Porównałbym to trochę do Ak380 z dedykowanym wzmacniaczem. Apmersand robi dokładnie to samo co AK380AMP, nie generuje wysokiego poziomu decybeli ale jeszcze bardziej wygładza i uszlachetnia brzmienie. Subtelności jakie się pojawiają są jak miód. Przyjemność ze słuchania wzrasta parabolicznie w stosunku do regulacji na gałce głośności. Więcej dostajemy z muzyki niż z mocy kręcąc gałką potencjometru. Pamiętajmy jednak, że nie wykorzystaliśmy jeszcze potencjału tych urządzeń. Gain w M8 oraz w Ampersand jest ciągle w pozycji Off. No i teraz jak ktoś potrzebuje to można jeszcze dodać mocy, a jest jej pod dostatkiem. Urządzenia stanowią świetne połączenie, Ampersand to nie jako wisienka na torcie do M8. Nie wpływa na barwę dźwięku ale zmienia to co wcześniej wydawało się już fajne w coś co teraz jest piękne. Duża moc pozwala na żonglowanie słuchawkami a jednoczesne jest to dobry zestaw, który z powodzeniem można traktować jako referencje. Naturalne wybrzmiewanie instrumentów oraz brak zakłóceń powodują, że zarówno muzyka instrumentalna jak i klasyczna zyskują jeśli chodzi o szczegółowość i aksamitność, a nie tracą na muzykalności. Sam M8 może być z powodzeniem używany jako urządzenie przenośne zarówno do słuchawek nausznych jak i dousznych. Obecnie dla mnie najciekawsze i jednocześnie najlepsze rozwiązanie na rynku jeśli chodzi o funkcjonalność, dźwięk i przyzwoity wymiar do mobilnego słuchania. M8 jest też bardzo lekki. Ampersand razem z M8 potrzebuje już zapinki/gumki do ich połączenia. Ale używanie tego mobilnie raczej dopada, przynajmniej w moim przypadku. Ale jeśli słuchamy stacjonarnie w fotelu to podpięcie Ampersanda to czysta przyjemność. Niemniej jednak uznałem , że zostawię dwa urządzenia. M8 do typowo mobilnego słuchania , nawet w domu, ale również na wyjazdach. Muszę tylko poszukać jakiegoś zapięcia do paska żeby móc sobie go przenosić. Natomiast Ampersand zostaje ze względu na swoje właściwość soniczne. Wydaje mi się, żę powinien być świetnym kompanem do SP3000, który przy niektórych słuchawkach może mieć niewystarczająco mocy aby jej skutecznie napędzić. Poza tym liczę na to, że SP3000 również zyska. Mogę jedynie zachęcić Was do indywidulanego odsłuchu. M8 jako urządzenie o szerszej funkcjonalności może cieszyć się większym zainteresowaniem gdyż jest to taki FiiO BTR7 tyko w profesjonalnym wydaniu i na sterydach z większymi możliwościami. Dźwiękowo również jest to inna liga i świetnie nadaje się do słuchawek nausznych. Jak ktoś chce coś mocniejszego to zdecydowanie więcej mocy ma WooAudio WA11 i brzmienie bardziej w kierunku HiFi, również dostanie tam trochę większe brzmienie. A jak ktoś chce więcej ciepła i mięcha to WooAudio WA8 zamiata 😂 Bateria w CEntrance wystarcza na spory czas, a ponadto obydwa urządzenia mogą być słuchane i ładowane w tym samym czasie. Super zabawki.
  12. Wystarczy trochę się zapoznać z historia firmy to wywodzi się z branży pro i trochę jednak na rynku jest. Myśle ze nie ma co przesadzać tylko odsłuchać. Sam jestem ciekaw choć nie jestem fanem elektrostatow. Ale tutaj ponoć coś trochę więcej niż zwykły elektrostat. Sent from my iPhone using Tapatalk
  13. [mention=3822]Lord[/mention] Rayden Trzeba będzie pomyśleć co wrzucic na ruszt[emoji848]. Za pewne Sony MX5 jest jednym z punktów. Nie wiem co tam jesCze na rynku się pojawi. No chyba ze przejdziemy do innej kategorii. Myślałem trochę nad TWSami bo ostatnio oprócz kilku propozycji dostępnych w Polsce wpadły mi tez inne modele do ręki. No i myślałem o wysokich modelach dokanałowych ale jeszcze nie wiem w jakim zakresie cenowym bo tutaj rozstrzał jest spory [emoji51] Może po prostu wybiorę modele, które mnie bardziej interesują. Ale jestem otwarty na sugestie [emoji41][emoji1635] Sent from my iPhone using Tapatalk
  14. Ok. Kilka słów na temat przetestowanych słuchawek czyli: Shure Aonic 40, Ultrasone Isar, Phiaton 900 Legacy oraz para Bowers&Willkins. Należy podkreślić iż wszystkie wykonane są na wysokim poziomie orz wszystkie są wygodne. Modele Shure, Utrasone i Phiaton składają się aby ułatwić ich transport. Oczywiście producenci dołączają dedykowany twardy case. B&W nie dają takiej możliwości składania, ale biorąc pod uwagę wielkośc pokrowca, w którym się mieszczą , wymiary są tylko nieco większe. Wszystkie słuchawki posiadają sterowanie przyciskami. Jedynie Ultrasne i Phiaton dodatkowo oferują opcje dotykowe. W przypadku Phiatona jest to najlepsze sterowanie dotykowe z jakim się dotychczas spotkałem. Ani w Sony ani w innych modelach nie działa to tak sprawnie jak w Phiatonach. Podejrzewam, że jest to zaleta materiału, z którego wykonano muszle. Przejdźmy do dźwięku: Model B&W PX7 to model jednak z wyższej póki cenowej a więc jego konkurenci to zdecydowanie: Sony Wh1000 MX4 orz Shure Aonic 50. Za sprawą większych przetworników możemy się podziewać większego dźwięku. I faktycznie słuchawki oferuję dużo powietrza, potężny bas i energie. Zdarza się, że mogą pojawić się sibilanty w górnych rejestrach. PX7 graja V-ką. Czasami , zależnie od nagrania basu może być zbyt dużo, albo po prostu jest dudniący co psuje ogólny efekt. Słuchawki silnie separują scenę dźwiękową przez co czasem łatwo wychwycić niespójność w brzmieniu, szczególnie jeśli chodzi o średnie /wysokie tony. Model B&W PX5 – gra gęściej ale znacznie mniejszym dźwiękiem. Są to również słuchawki najmniejsze ze wszystkich jeśli chodzi o wielkość muszli więc nie mogą równać się z pozostałymi. Ten model jednak najmniej przypadł mi do gustu. Nie budują napięcia, słuchanie muzyki przez to jest trochę jałowe. Poza tym grają poprawnie. Bas całkiem niezły. Wysokie tony wyraźne i przyjemne w odbiorze. Shure aonic 40 - Od razu co da się zauważyć to szeroka scena i świetnie poukładane instrumenty. Aonic grają bardzo intymnie, słychać klasę , brzmienie równe, ale bas potrafi zabrzmieć głęboko, jest plastyczny i bardzo przyjemny dla ucha. Głęboki, nadający dobrej podstawy. Brzmienie naturalne. Słuchawki grają swobodnie, zachowując odpowiednią dynamikę na znormalizowanym poziomie. Szczelnie przylegają do uszu, nie uciskają, ale robią dobry seal. Brawo. Wokale na pewno lepsze są w Aonic50 ale nadal przyjemne. Nie meczą uszu, a jednocześnie potrafią rozświetlić przekaz. Bardzo wygodne i lekkie. No i tutaj widać różnicę pomiędzy AONIC 50, w których niektóre elementy były wykonane z metalu. W Aonic 40 już tyko plastik, ale zastrzeżeń nie mam co do jego jakości i spasowania. Dzięki temu są też znacznie lżejsze. Ultrasone ISAR – Duża rozpiętość dynamiczna. Potrafią zaserwować ogrom energii. Nie koloryzują muzyki jednocześnie zadziwiająco dobrze proporcjonując poszczególne pasma i zachowując dzięki temu świetną czytelność. Nisko schodzący bas nadaje odpowiedniego klimatu. Mimo że potrafi opasać całą głowę, pozostawia wokale nie przytłumione, a średnica ciągle rwie się do grania. ISAR przekazują mnóstwo energii akcentując napięcie tam gdzie sytuacja tego wymaga. Producent oddał użytkownikowi słuchawkę bardzo muzykalną, żywiołową, która zapewni dużo przyjemności i radości ze słuchania. Co ciekawe słuchawki w Polsce kosztują 850zł gdzie w innych krajach cena oscyluje w okolicach 1100zł. Tym bardziej jest to wg. mnie bardzo atrakcyjna propozycja w tej cenie. Phiaton 900 Legacy -bardziej lekkie granie, dociążone ale intymniejsze. Słuchawki trochę jaśniejsze od pozostałych. Producent postawił na środek i górę pasma, ale dołu w cale nie brakuje. Bas jest i potrafi w odpowiednim momencie równie zarówno donośnie uderzyć jak i wybrzmieć. Muzyka niesie energię ale przekaz jest lekki , nie narzucający się przez co wydaje się, że sprawdzają się w każdym gatunku muzycznym. Niestety w Polsce model ten na razie nie jest dostępny. Za granicą cena to około 200USD. Osobiście najbardziej mi przypasowały Ultrasone Isar oraz Shure Aonic 40. Obydwa modele oferują masywny dźwięk. W SHURE AONIC 40 trochę stonowany ale czytelny, sprężysty, krystaliczny z gęstą fakturą. Muzyka jest doskonale prowadzona w każdym pasmie. Przypomina sposób gry z Aonic 50. Świetnie leżą i przylegają do głowy. W ULTRASONE ISAR ultra rozciągnięty dźwięk w górę ,w dół i w szerz. Potężny bass. Wszystko jednak jak przy linijce , nic się nie wyrywa w sposób, który miałby cokolwiek zaburzać. Słuchawki żywiołowe. Lekkie, nie czuć ich niemal na głowie. W obu przypadkach jest ogromna przyjemność ze słuchania. Nie wiem, które bym wybrał.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności