Ok to pierwsze wrażenia po odsłuchu Ultimy. Słuchane na Grado sr125i. Pisałem pare postów temu, że fajnie by było dostać grajka rozdzielczego, ciepłego, jasnego i miłego dla ucha. Astell poszedł dokładnie w te stronę. Nie ma ona charakteru 380tki (z ampem) - analitycznej, dalszej - bardziej mi przypomina ak120 charakterem, tylko z oooogromnym kopem do rozdzielczości Wydaje się jednak być jaśniejsza. I zgadnijcie jaka jest Ultima
Dokładnie taka. Tym razem filozofią Irivera było maksymalna przyjemność z słuchania muzyki. Nie wiem czy Wy będziecie płakać słuchając jej. Ja płakałem ...
Nie będę analizować jakości dźwieku gdyż moje Grado sie raczej do tego nie nadają, żeby usłyszeć pełnię musiałbym słuchać na GS1000. Napisze tylko że soprany były raczej schowane, nie rzucane na pierwszy plan, podobnie basy. W ak380 tak jakby troche brakowało dynamiki stopy, to tu jest lepiej, choć Ultima nie ma być raczej z zamysłu demonem szybkości, ma być raczej mięsiście i tak jest. Oczywiście pasuje to do jej charakteru i tworzy całość, także bez obaw . Wokale z przodu blisko uszu, zdecydowanie bliżej, niż w ak380, scena z tyłu ale nie daleko daleko z tyłu, raczej tak normalnie.
Tyle z pierwszych wrażeń. Żeby coś więcej powiedzieć musiałbym mieć go parę dni w domu. Jeśli coś niedosłuchałem, to mnie poprawcie, być może jest już ktoś kto ma Ultimę i słyszał więcej niż ja.
Co do Kanna ma podobne wrażenia jak Art-s - techniczne brzmienie, mało ciepła w porównaniu do Ultimy, raczej dalsze granie bardziej analityczne, gdybym miał wybierać to wybrałbym AK-300 po prostu dawał mi więcej przyjemności z odsłuchu.
Nie chce nikogo urazić to tylko moje spostrzeżenia.
Dajcie lajka oczywiście