Skocz do zawartości

Inszy

Weteran
  • Postów

    8072
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    83

Treść opublikowana przez Inszy

  1. Jak upgrade z M50X, to zdecydowanie Fostex TH610. @BearPL Owle będą muliły w porównaniu z Fostexami. Zobacz Tago Studio T3-01, mam je teraz w domu obok TH610 i fajnie się komponują, tylko kabel do wymiany (głównie pod względem ergonomii).
  2. Ja bym szukał używanego xDuoo X3. Przynajmniej wiadomo, że nie ma problemów z jakością i dźwięk jest dobrej jakości.
  3. @Tytus1988 przy dwóch-trzech godzinach nie miałem efektu zmęczenia. Dłużej i tak się nie dało przez upały. Niestety nie mam porównania do Takstarów, więc nie odpowiem czy jest go więcej lub mniej. Na pewno ma jednak inny charakter, ze względu na zamkniętą konstrukcję oraz przetwornik dynamiczny. Jeśli jednak nie lubi gdy basu jest więcej niż poziom neutralny, to raczej bym szukał czegoś innego, bo Tago Studio we wszystkich dużych modelach trochę podkręca dół.
  4. Albo coś poszło, albo podpinając słuchawki dałeś mu znać, że AUX ma działać jako typowe wyjście liniowe. Jak reset i zmiana opcji nie pomagają, to może spróbuj zrobić odwrotnie? Włącz z podpiętymi słuchawkami, dopnij AUX, wypnij słuchawki i włącz muzykę. Może zaskoczy.
  5. A to nie jest tak, że właśnie audiofil koloryzuje niezależnie czy jest dymany czy hajpowany? 🤔
  6. A czy ktoś pisał, że gra nieczysto? Wszystko co odbiega od neutralności, to kolorowanie.
  7. Z tą naturalnością, to bym się nie rozpędzał, bo jednak Mojo2 koloryzuje mocno. Ale na pewno jest bardziej miękko i w stronę rozrywkowo konsumencką. Jednak osobiście nie uważam by były to konkurencyjne urządzenia pod względem brzmienie. Pomijając aspekty techniczne, prezentacja dźwięku jest tak inna, że można je traktować jako odtrutkę, jeden od drugiego, a nie rywala.
  8. My tak jeździliśmy na wakacje trzyosobową rodziną + pies 🤣
  9. Mi Sejczak zawsze odpalał od strzała. Poza momentem kiedy padł alternator, ale po wymianie dalej jak złoto. Tyle że przejazd 150 kilometrów na uczelnię i z powrotem kończył się takim bólem w kostce, że za każdym razem przez kilka dni kulałem...
  10. Wyroby samochodopodobne...
  11. Tago Studio T3-03 i T3-03 (GAMING PKG), to przystępniejsze cenowo modele Tago Studio, przygotowane dla osób, które niekoniecznie chcą wydawać niemal 2400 złotych na flagowe T3-01. Kosztują one odpowiednio 1299 i 1399 złotych, a różni je między sobą kolor, gdzie wersja zwykła jest czarna, a gamingowa biała, wypukłe logo producenta na GAMING PKG oraz obecność przy nich dodatkowego kabla z mikrofonem. Poza tymi szczegółami, są to bliźniacze modele. Co od razu dobrze wróżyło, że nie dostaniemy słuchawek z „gamingowym” strojeniem, tylko solidne słuchawki, do których po prostu nie musimy dokładać osobno mikrofonu. Oba modele dostajemy w niedużych kartonowych pudełkach, na wieczkach których umieszczono duże logo producenta, a na jednej z bocznych ścianek naklejkę z identyfikacją modelu. Jednak to ostatnie nie jest aż tak potrzebne, gdyż wersja gamingowa ma biały napis Tago Studio, a zwykła czarny, więc pomylić je jest dość ciężko. W środku, oprócz samych słuchawek raczej standardowe wyposażenie, czyli materiałowy woreczek do przenoszenia naszych Tago i kable kolorystycznie dopasowane do słuchawek. W obu przypadkach mamy po dwa rodzaje okablowania: w T3-03 jeden o długości 1.2m, drugi 3.0m i wraz z nim przejściówkę do dużego jacka, natomiast w GAMING PKG jest również jeden zwykły kabelek 1.2m, natomiast drugi, również o długości 1.2m, ma zamontowany przy lewym wtyku mikrofon oraz nieco niżej suwak umożliwiający jego wyciszenie. Do tego ostatniego przewodu mamy też przejściówkę rozgałęziającą czteropinowy mini-jack na dwa trójpinowe – jeden do wyjścia słuchawkowego, drugi do wejścia na mikrofon. Wykonanie obu modeli T3-03 jest dobre, ale nie da się przeoczyć, że to przede wszystkim tworzywo sztuczne. Dobrej jakości, sztywne, ładnie wykończone, ale jednak tworzywo sztuczne, a w tej cenie konkurencja potrafi dawać np. w całości drewniane muszle. Na pochwałę zasługuje jednak pałąk, gdyż posiada on metalowy stelaż, a opaska utrzymująca konstrukcję na naszej głowie jest zapinana na klipsy i została wzmocniona paskiem skóry. Wypełnienie gąbką podbicia pałąka oraz otaczający ją materiał zapewniają komfort nawet przy dłuższych odsłuchach. Jest jednak jedna rzecz, która mało komu przypadnie do gustu, a mianowicie niezbyt głębokie pady z ekoskóry. Nie są co prawda tak spartańskie jak te z popularnych Audio-Technica ATH-M50X, czy tym bardziej Fostex T50RP, ale mimo że można w nich przesiedzieć dwie-trzy godziny, to po tym czasie zaczynają już zauważalnie grzać ucho i je uwierać. Choć aktualnie jesteśmy w okresie letnim, gdzie prawie wszystko grzeje, więc na bardziej miarodajne testy należałoby poczekać 2-3 miesiące. Niemniej komfort ogólny jest całkiem wysoki, waga słuchawek dobrze się rozkłada na pałąku, ucisk padów na uszy jest wyraźny i dobrze stabilizujący Tago na naszej głowie, ale jednocześnie nie przeszkadza nawet osobom noszącym okulary. Kable są bardzo standardowe, elastyczne, nie mikrofonują, a izolacja jest dość miła w dotyku. Wykorzystane wtyki, to 3.5mm, a więc łatwo zmienić kable na inne. Warto tu zauważyć, że są one wymienne między wszystkimi nausznymi modelami Tago Studio. Całkiem rozsądnie rozwiązano podpięcie kabla z mikrofonem – obudowy słuchawek przy wejściach mają wyprofilowane wypustki, w których blokuje się kabel, co uniemożliwia jego obracanie na boki, a więc i mikron nie zmienia swojego położenia bez naszej wyraźnej ingerencji. Sam mikrofon, to konstrukcja pojemnościowa elektretowa, oczywiście w trybie mono. I choć jest on pozbawiony dodatkowego oprogramowania czy zaawansowanych układów wspomagających, to sprawuje się bardzo dobrze. Dźwięk jest czysty i głośny, głos ma naturalną barwę, a dźwięki otoczenia są mocno odseparowane od tego, co słyszy nasz rozmówca. No dobrze, ale jak Tago Studio T3-03 grają? Otóż jest to brzmienie ocieplone, dość rozrywkowe, gdzie od początku nietrudno zauważyć podkreślony bas. I choć właśnie on pokazuje się nam jako pierwszy, to nie są to słuchawki typowo dla bassheadów. Przede wszystkim, podbicie dołu nie jest na tyle mocne by powodować wibracje całej głowy, ale również z powodu chyba najbardziej kontrowersyjnej cechy tych słuchawek, czyli trochę zmiękczonych dźwięków. Z tego względu nawet bardzo solidna dynamika nie daje nam faktycznie mocnego uderzenia, kolejne dźwięki rozchodzące się w niższych rejestrach są zaoblone i nieco za gładkie przy szybkiej, agresywnej muzyce. Za to bas potrafi przyjemnie mruczeć, co świetnie sprawdza się np. w transowych klimatach, zaskakująco dobrze wyciągając uderzenia na subbasie spod najbardziej dominującego midbasu. Ogólnie cec**je go dość duża uniwersalność, poza szybszym metalem czy speedcore po prostu miło masuje ucho. Nie jest naturalny, nawet nie stara się takiego udawać, ale jest to przyjemne czarownie, w przemyślany sposób koloryzujące dźwięki, przez co muzyka w dolnych rejestrach wydaje się otaczać słuchacza, nie będąc przy tym nachalną. Tony średnie, mocno wyrastają z ciepłej basowej podstawy, lekko odsuwają się od słuchacza, dając miejsce na rozwinięcie się wokali, wyraźnie wychodzących na pierwszy plan. Instrumenty są bardziej zwarte niż w dolnej części pasma, z barwą bliskiej rzeczywistej, ale ciągle mamy tu słodką nutę dodającą dźwiękom kolorytu. Na szczęście szybkość przetwornika nie pozwala wpaść T3-03 w sidła ubogiej dynamiki, która często towarzyszy podobnie zestrojonym słuchawkom. Tu ciągle coś się zmienia, ciągle coś się dzieje, po prostu nie ma czasu na nudę. I choć wydaje się, że takie rozrywkowe zestrojenie zaburzy brzmienie żywych instrumentów, to jest co najmniej bardzo dobrze. Nie ma nieprzyjemnych skoków na przebiegu pasma przenoszenia, a odejście od naturalności, a tym bardziej neutralności, nie pociąga za sobą degradacji muzyki. Fortepian, gitara czy saksofon są stabilne, zachowują swój charakter, tylko idą bardziej w stronę przyjemności odbioru, a nie jego studyjnej poprawności. Wokale za to wypadają trochę nierówno. O ile męskie jak najbardziej mi się podobają, dostają odpowiedniej głębi, bez niepotrzebnej nosowości, tak w przypadku kobiecych sopranów bywa za ciepło i Tago ściągają je nieco w dół, odbierając część blasku. Co prawda przez to trzeba się postarać, by wykrzesać na tych słuchawkach sybilanty, ale zdecydowanie więcej tu muzykalności niż naturalności przekazu. Tony wysokie, to kontynuacja tego co Tago Studio T3-03 oferowały od samego początku. Czyli nuta ciepła, lekkie wygładzenie, a przy tym wysoka dynamika. Nie da się jednak ukryć, że ta część muzyki została potraktowana najmniej kompletnie. Może taki był zamysł, by jak najdłużej utrzymać słuch bez zmęczenia, jednak choćby przy koncertach skrzypcowych słychać, że dźwięki nie ciągną się tak wysoko jak powinny. Nie mamy więc tak skrzących się skrzypiec, dzwonków lub trójkąta, jakich możemy doświadczyć na żywo. Ich brzmienie jest przekazywane czysto, bez zapiaszczenia, ale jest nieco zmatowione. Scena nie jest mocno rozbudowana na boki, mimo odsunięcia od słuchacza pierwszego planu, ale za to otrzymujemy sprawnie odwzorowaną głębię oraz dobre rozgraniczenie kanałów, dzięki czemu przestrzeń nabiera trójwymiarowości, dając zarówno odpowiednią ilość powietrza między instrumentami, jak i pozwalając sprawnie lokalizować pozorne źródła dźwięku. Ta ostatnia cecha jest szczególnie istotna w wersji GAMING PKG, gdyż ułatwia rozgrywkę. Szczegółowość jest przyzwoita jak na ten przedział cenowy. Nie jest w stanie dorównać bardziej technicznym modelom, ale wśród muzykalnych konkurentów trzyma solidny poziom. Przy czym nawet gdy wyłowimy detale z muzyki, to zdecydowanie T3-03 nie są modelami, które bym polecał do krytycznej analizy dźwięku. Tu jednak chodzi o rozrywkę, a szczegóły w tle stanowią tylko wisienkę na torcie, a nie jego główny składnik. Dość zaskakujące było dla mnie to, że w przeciwieństwie do flagowca od Tago Studio, nasze „bliźniaki” są bardziej wrażliwe na charakter źródła oraz jego moc. Tu już warto podpiąć słuchawki do czegoś mocniejszego niż telefon i oferującego szybkie, detaliczne granie, które zrównoważy charakter T3-03. Takie Fosi Audio DAC-Q5, to rozsądne minimum, choć tu jeszcze nie rozwiniemy do końca możliwości słuchawek. Aune X1s GT, a szczególnie xDuoo XD-05 Plus potrafiły zaoferować wyższą kontrolę nad dźwiękiem, co przełożyło się na bardziej sprężyste granie. Należy jednak unikać typowo ciepłych zestawień, gdyż od razu spadnie dynamika, co nastąpiło po podpięciu T3-03 pod xDuoo TA-20 z lampami Mullarda, które docieplają brzmienie. Nagle pojawiło się za dużo słodyczy, a dźwięki jakby zwolniły. Gdy myślałem co mi przypominają Tago Studio T3-03, to do głowy przychodziły mi przede wszystkim Sivga Robin. Tago są mniej wygodne i nie tak urodziwe, ale oferują bardziej stabilny dźwięk, bez takich górek i dołków jak Robiny, a przy tym dają nieco zbliżone emocje przez podobne kolorowanie muzyki oraz podkreślony bas. T3-03 są jakby dojrzalszą wersją słuchawek Sivga, już nie tak szaloną, równiejszą, ale dalej przyjemną w odbiorze. Na pewno jest to też lepiej poukładany produkt niż kultowe Audio-Technika ATH-M50X, które to przez pofalowane pasmo potrafią niemiło zaskoczyć na części instrumentów. Co prawda Tago dodają od siebie więcej ciepła, ale nie wymagają modyfikacji, by grać faktycznie dobrze. Część osób może podejrzewać coś podobnego do Maze 99 Neo i trochę prawdy w takim domniemaniu jest. W końcu obie pary charakteryzują się ocieplonym brzmieniem i podciągniętym dołem pasma, jednak w Tago Studio nie podbito basu tak wysoko, mają one trochę wyższą dynamikę i spójniejszy przekaz. A jak T3-03 wypadają w porównaniu z T3-01? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że są to bliźniacze konstrukcji, tylko flagowiec Tago Studio ma częściowo drewniane muszle, tak dość szybko można wyłapać różnice. W modelu T3-01 nie tylko użyto materiałów wyższej jakości, zarówno jeśli chodzi o tworzywo sztuczne, jak i ekoskórę, zastosowano głębsze welurowe pady i lepszy kabel, ale też same muszle są większe, a pomiędzy uchem, a przetwornikiem zastosowano pasywne filtry. Również same przetworniki różnią się nieco parametrami, w wyższym modelu dając nam szersze pasmo i minimalnie niższą czułość. Nie wystarczy więc prosty zabieg przełożenia padów i przepięcia kabla, żebyśmy otrzymali te same słuchawki, tylko za pół ceny. Wszystkie te zmiany powodują, że w T3-01 bas jest głębszy, scena większa, dynamika wyższa, a wokale oraz tony wysokie są mocniej zaznaczone. Sama charakterystyka jest nieco zbliżona, ale w T3-03 w bezpośrednim porównaniu ewidentnie brakuje takiego wyrafinowania przekazu, jakiego możemy uświadczyć w jedynkach i zdecydowanie więcej w nich słodyczy. Z tego powodu bliźniacze trójki, to bardziej słuchawki na co dzień i dla mniej wymagających użytkowników, mimo że w swoim budżecie będące ciekawą opcją. Dla kogo są więc Tago Studio T3-03? Przede wszystkim musimy lubić brzmienie ciepłe, rozrywkowe, gdzie sprzęt stara się nas czarować, trochę koloryzuje, ale nie chcemy rezygnować z dobrej dynamiki. I choć słuchawki wyglądają mało reprezentatywnie, to są dobrze wykonane i zapowiadają się na długowieczne, choćby dzięki łatwo wymienialnym częściom. Dodatkowo w wersji GAMING PKG otrzymujemy dobry mikrofon, więc mamy gamingowe słuchawki, które grają tak samo, jak te do muzyki. Dla mnie była to przyjemna odskocznia po wszystkich bardziej precyzyjnych słuchawkach, w końcu coś, przy czym można po prostu się zrelaksować i odpocząć. A że kosztują one ponad tysiąc złotych? Cóż, konkurencja jest podobnie wyceniona, więc obecnie ciężko uznać to za wadę.
  12. xDuoo XD-05 Plus powinien zapewnić odpowiedni poziom detali.
  13. Dzisiejszy zestaw do pracy, czyli stary dobry Quedelix i Letshuoer DZ4.
  14. Względnie nowy model, więc i dużo informacji nie ma. Ale to dynamiczne, lekko ocieplone granie z zaakcentowanym basem (ale dół się nie przewala), bardzo uniwersalne, nie ma problemu ani z metalem, ani z hardstylem, ani z klasyką. Scena nie jest mocno rozciągnięta na boki, nie wybija się ponad inne zamknięte z podobnego budżetu, ale jest solidna holografia i wystarczająca przestrzeń między instrumentami, żeby nie było efektu ciasnego brzmienia. Nie ma wyglądu premium jak we wspomnianych Fostexach, ale konstrukcja wydaje się solidna, nic nie trzeszczy ani nie klekocze.
  15. Do wymagań wpisują się Tago Studio T3-03. Co prawda 1300, a nie 1200, ale zawsze można w Audeosie podpytać o rabat dla forumowiczów.
  16. TA-10 spokojnie ogarnia P-II. I dla mnie Sivgi są całkiem wygodne - wygodniejsze niż HD650 (za płytkie pady, jak na mój gust). I bym polował na używane Sendy Peacock. Co prawda bardziej okolice 3k, ale duży przeskok w porównaniu z P-II.
  17. Na poddaszu żyć się teraz nie da, więc chociaż trochę powietrza nad wodą...
  18. Ty masz cudze zdanie, że to takie wyjątkowe?
  19. A moim zdaniem sens ma tylko w domu, hotelu i przy sporcie, gdy nie zabieramy telefonu.
  20. @LeonidKjak szukasz czegoś do klasyki do tysiąca i bez podbitego basu, to możesz spróbować Sivga Phoenix. W stylu Hifimanów HE400i, tyle że lżejsze i znacznie mniej prądożerne.
  21. Nie wiem jakie były przed premierą, ale trochę żałuję, że je oddałem, bo w tej cenie lepszych nausznych nie miałem na głowie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności