Skocz do zawartości
WIOSENNA PROMOCJA AUDIO 11.03-04.04.2024 Zapraszamy ×

Inszy

Weteran
  • Postów

    8063
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    83

Treść opublikowana przez Inszy

  1. Kolejny dzień, kolejne sprzęty na biurku. Tym razem padło na xDuoo XD05 PLUS2, czyli kolejnego członka rodziny XD05. Jako były posiadacz pierwszego XD05, a obecnie Plusa i Pro, zdecydowanie byłem ciekaw na ile sensowna byłaby zmiana pierwszego Plusa na drugiego, gdy Pro jest za duży by go brać ze sobą. W końcu cena mniejszych braci jest ta sama, oba Plusy kosztują niemal 1200 złotych, a w dwójce dochodzi jeszcze bluetooth w standardzie. Główne różnice, to zmiana układu DAC z AK4493EQ na AK4493SEQ, podniesienie mocy z 1000mW na 1200mW przy obciążeniu 32ohm, zmiana regulacji głośności na cyfrową (jest więc zachowany balans kanałów przy bardzo cichym słuchaniu), dodanie funkcji dampingu pozwalającej na obniżenie impedancji wyjściowej pod niskoomowe słuchawki (bez zmiany poziomu głośności) oraz wspomniany już bluetooth, więc nie trzeba już korzystać z dedykowanego modułu. No dobrze, ale jak to brzmi? Ano brzmi inaczej niż pierwszy XD-05 Plus, a tym bardziej Pro (mowa o standardowym zestawie z kością ESS). Gdy te dwa combo idą w stronę brzmienia szybkiego, lekko rozjaśnionego i przestrzennego, tak XD-05 Plus2 jest cieplejszy, mocniej akcentuje niskie tony oraz delikatnie wygładza górę. Największa zmiana, to właśnie bas. Dwójka oferuje granie mocniej nasycone, głębsze, z minimalnie dłużej wybrzmiewającymi dźwiękami. Nie jest to jednak dół rozmyty, gdyż zachowujemy dużą szybkość, co przekłada się na dobre uderzenie i różnorodność dołu. Jest to mniej surowy przekaz niż w poprzedniku, bardziej idący w stronę muzykalności, ale z bardzo solidnymi technikaliami. Średnica jest cieplejsza, bardziej intymna, trochę bliższa, ale pełniejsza i tak samo dynamiczna. Świetnie współgra z żywymi instrumentami, które sprawiają naturalniejsze wrażenie. Wokale ładnie zaakcentowane, a przy tym bezpieczne, nie atakują nas niepotrzebnymi sybilantami, ale i nie przyciemniają wyżej wchodzących głosów. Ogólnie bardzo uniwersalna charakterystyka, nie znalazłem nic, co by tu zagrało źle, od poezji śpiewanej, przez elektronikę po ciężki metal, za każdym razem Plus2 dawał masę frajdy na średnicy. Góra, jak już wspomniałem, jest lekko wygładzona w porównaniu do Jedynki. Raczej dopełnia niższe częstotliwości niż sama z siebie robi show. Jest ona szybka, zrównoważona i detaliczna, z ładną barwą instrumentów, jednak czasami trochę za bardzo stara się nie przeszkadzać i np. w niektórych koncertach skrzypcowych główny bohater, czyli skrzypce, potrafi grać na równi z wiolonczelą, która powinna tworzyć tło. Przestrzeń nie jest tak szeroka jak w poprzedniku, ale posiada bardzo dobrze rozłożone plany oraz wyraźną głębię sceny, co przekłada się na realistyczną holografię. Absolutnie nie jest to dźwięk stłamszony i klaustrofobiczny, wręcz przeciwnie, całkiem udanie łączy swobodę z intymnością przekazu. Detaliczność pozostała na wysokim poziomie, nie dostrzegam pomiędzy nimi różnic, jedynie bardziej zaakcentowany sopran z XD-05 Plus może dawać wrażenie większej przejrzystości, ale nawet tu różnica jest marginalna. Małe szczegóły i mikrodetale, to wszystko tu jest, więc nawet krytyczne odsłuchy nie nastarczają problemów. Ogólnie xDuoo XD-05 Plus2 oferuje brzmienie bardziej rozrywkowe i łatwiejsze w odbiorze niż jego poprzednik czy wersja Pro. Gdy dodamy do tego nowe opcje oraz ładniejszy wygląd, to dostajemy urządzenie bardzo „user friendly”. Właściwie jedyne co mi użytkowo przeszkadza, to podświetlenie gałki głośności. Niby niewielka rzecz, ale w ciemnym otoczeniu za mocno daje o sobie znać. Stonować je do poziomu podświetlenia ekranu i w tej cenie nie miałbym uwag. Na szczęście można je całkiem wyłączyć. Nie będzie tak ładnie, ale oczu nie będzie drażnić. Czy warto się przesiadać z poprzednika? Raczej nie, bo zmiany nie są aż tak znaczące by ponownie wydawać 1200 złotych. Natomiast wybierając pomiędzy jedynką a dwójką, gdybym nie posiadał już jednego z nich, to byłby to dość oczywisty wybór na korzyść XD-05 Plus2. Kilka rzeczy dodano, kilka usprawniono, nic nie zabrano, a różnicę w brzmieniu, gdyby ktoś chciał jaśniejsze granie, można niwelować wymiennymi opampami.
  2. Ok, czyli jeden wzmak, żadnych odtwarzaczy, nigdzie się ze słuchawkami nie przemieszczasz. Wtedy spoko, wciśnięcie guzika na pewno będzie łatwiejsze.
  3. Widzisz, a ja zamiast robić sobie pod górę z korektorem i kombinowaniem czy podciągnę +10dB na basie czy nie, zmodyfikowałem swoje T50RP (bez ingerencji w przetwornik, poza jego położeniem) by grały tak jak chcę i mimo że nie spotkałem urządzenia, na którym byłoby za cicho na Fostexach i spokojnie mogę je wpiąć choćby i do telefonu by było wystarczająco głośno, to różnica w dynamice jest dla mnie znacząca po podpięciu pod jakąś "elektrownię". Ty nie słyszysz różnicy, ja słyszę - kto wprowadza w błąd?
  4. Pierwsze posiedzenie z iBasso PB5 Osprey, czyli przenośnym wzmacniaczem opartym na dwóch triodach 6P1. Podpięty do xDuoo XD05 Pro z kością ESS. Dźwięk idzie na Fostexy TH610, Fostexy T50RP, Custom Art Fibae 3x3, ISN EST50, Akoustyx S-6 i MEE P1. Wszystko prócz T50RP po balansie. Od razu w uszy rzuca się większe nasycenie średnicy dające efekt większej naturalności oraz intymności dźwięku przy zachowaniu jego czytelności i wielowarstwowości. Zaraz za nią wchodzi masywniejszy bas niż w xDuoo. Jest go trochę więcej, ale przede wszystkim ma inny charakter - bardziej dosadny, z głębszym wypełnieniem i dłużej wybrzmiewający, ale dalej szybki, choć nie aż tak na Piątce Pro. Co ciekawe, nie ma utraty dynamiki, choć góra jest mniej wyeksponowana. Przy czym dalej jest ładnie rozciągnięta w najwyższe rejestry oraz przejrzysta, ale nie ma aż tak ofensywnego charakteru jak w XD05 Pro. Scena spora, choć mniejsza niż w xDuoo i ze względu na zmianę strojenia nie ma co się dziwić. Ładnie poukładane plany, pomiędzy instrumentami jest sporo powietrza, a holografia pozostała na wysokim poziomie. Pewnie część różnic w charakterystyce można by było zniwelować za pomocą wymiany układów DAC i opampów w xDuoo, ale mocy by się tak nie podniosło. Bo właśnie tu czuć największą różnicę, kiedy Fostexy T50RP dają od siebie jeszcze więcej. W TH610, Akoustyx S-6 oraz ISN EST50 jest dodane trochę więcej kontroli i przyjemne, nieprzesadzone nasycenie dźwięku. W ISN o tyle ciekawie, że są to doki ciepłe i basowe, więc powinno być gorzej, ale właśnie na Ospreyu dźwięk jest bardziej zwarty niż na XD05 Pro. Mee P1, to kwestia gustu. Dla mnie zrobiło się za basowo, ale na pewno wiele osób uzna to za plus. Za to Custom Art 3x3, to już zdecydowanie stopień w dół. Próba wymuszenia na armaturze odpowiadającej za bas, żeby grała mocno nasyconym dołem zdecydowanie nie wyszło na dobre. I taka kwestia użytkowa, której nienawidzę - iBasso wejście audio zrobiło na froncie. Jasne, seria MAX odtwarzaczy iBasso ma wyjścia na górze, tak jak DAPy FiiO i Shanlinga, więc w tym przypadku ma to jakiś sens, ale nawet przy nich mamy interkonekt zaraz obok pokrętła potencjometru. Żadna to wygoda. Ja Ospreya widzę właśnie przy takim xDuoo XD05 Pro, jako przewoźny zestaw audio, który można zabrać w podróż i mieć stacjonarne brzmienie. Niekoniecznie pod armatury, ale dość uniwersalne, angażujące i niemęczące.
  5. DC04 Pro jest bardziej neutralny i przez to bardziej uniwersalny, choć z mniejszą sceną. Ale też dla mnie był nudniejszy, nie ma za bardzo swojego charakteru. Co prawda słuchałem go dość krótko, jednak właśnie na zasadzie "fajnie, fajnie, ale może wolałbym coś innego".
  6. Nie mam pojęcia, bo nie podpinałem Fostexów pod DC04 Pro. Ale i po balansie nie bardzo to widzę. Będzie głośniej, ale kontrola może być średnia.
  7. Inszy

    iBasso 3T-154

    IT05, to chyba jedyne doki iBasso, których nie słuchałem (przynajmniej jeśli chodzi o ostatnie 5 lat), więc zdaje się, że ominęła mnie właściwie jedyna wtopa
  8. Dokładnie to samo skojarzenie za mną chodzi od pierwszego spojrzenia.
  9. A niby czemu? Wielkością nie przewyższa tańszych dongli, od części jest grubszy, ale i to nie od wszystkich. Ale faktycznie na początek bym poszedł w niższy budżet, np. Tinhifi P1 Max + xDuoo Link2 Bal lub iBasso DC06 Pro (albo coś innego z lekko ocieploną średnicą).
  10. I jeszcze kilka zdjęć iBasso DC Elite. Co jak co, ale mi się podoba. Niby dongiel, ale ma w sobie sporo uroku.
  11. Inszy

    iBasso 3T-154

    iBasso wchodzi na rynek z nowymi dokami, trochę tańszymi (150 dolarów) iBasso 3T-154. Tym razem na każdą stronę pojedynczy dynamik z berylową membraną, więc niby rozwinięcie modelu IT01X, ale właściwie, to niewiele je łączy. Przede wszystkim 3T-154 mają ogromne jak na dokanałówki przetworniki - 15.4mm średnicy, czyli rodem z tych większych słuchawek dousznych. Napędzane są one przez silne magnesy, co w połączeniu z dużą średnicą daje indukcję na poziomie 3 tesli (stąd ta dziwna nazwa). W zestawie odpinany kabel ze złączami 2-pin 0.78mm oraz wymiennymi końcówkami. Obudowa wykonana magnezu, co wydaje się bardzo rozsądnym posunięciem, gdyż zdecydowanie redukuje to wagę słuchawek, a te do małych raczej nie będą należały. Do wyboru będzie wersja biała i czarna. To może być prawdziwy killer w cenie około 600 złotych. Ja zdecydowanie czekam.
  12. Tak, oczywiście zależy od modelu, ale większość moich akurat wysoka czułość i niska impedancja, więc ciągną szum skąd się da, a na XD05 Pro korzystam tylko z niskiego wzmocnienia.
  13. Tak bardzo na szybko, to Elite odstawać odstaje (choć niewspółmiernie do różnicy w cenie), szczególnie w kwestii kreowania przestrzeni i jednak xDuoo jest bardziej spójny w całym zakresie oraz oferuje wyższą dynamikę. Za to iBasso ma bardziej nasycony bas i mocniej zaznaczone wokale. Co kto lubi. Jednak XD05 Pro, to ogólnie słaby wybór do doków, bo z wieloma modelami będzie lekko szumiał. Oczywiście czy będzie to przeszkadzało, to już kwestia jak głośno się słucha, ale ja praktycznie do niego nie wpinam IEMów.
  14. U mnie też wylądował, choć nie na stałe. I nie mogę potwierdzić, że wygląda jak miecz świetlny. To po prostu zapalniczka. Mam nadzieję, że moja recenzja okazała się pomocna 👍 A tak poza tym, to zaskakująco dojrzałe granie. Zwarty tłusty bas o bardzo niskim zejściu, detaliczna szybka góra bez ciągotek do męczenia swoją obecnością i bogata średnica lekko oddalona od słuchacza. Właściwie brakuje mi tylko lepszego rozłożenia sceny i większych planów, żeby była z tego fajna stacjonarka. Ale nawet mimo tego przestrzeń jest dobrze zarysowana, wyraźnie odchodzi od głowy oraz charakteryzuje się świetną holografią. Detali jest bardzo dużo, ale nie niszczą muzykalności. Barwa w stronę naturalnej, z lekko podkreślonymi skrajami, czy też bardziej strojenie w kształt litery W. Co może niektórym przeszkadzać, to delikatnie uwypuklona wyższa średnica. Dla mnie jest akurat, bo fajnie akcentuje wokale, ale bez wyciągania sybilantów, jednak tu odbiór to kwestia mocno indywidualna, zależna od wrażliwości na wyższe dźwięki. Mocy spore pokłady - Fostexy TH610 pędzone bez żadnego problemu i z komputera i z telefonu. Przy czym DC Elite trochę wybrzydza na kablach USB. W standardowym od iBasso DC03 Pro szumi, na OTG od xDuoo XD05 Pro nie, na Baseusie zależy jak leży. W sumie kolejny przykład dlaczego dongle zabijają odtwarzacze - za dobre brzmienie w zbyt dostępnej cenie. Tak całkiem informacyjnie: Aplikacji iBasso UAP nie używam, bo się kiedyś do niej mocno zraziłem i tak mi zostało.
  15. Ja już go od jakiegoś czasu nie mam, więc nic nie mogę ściągnąć I tak, w tej cenie multum opcji i fajne granie.
  16. Jeśli chodzi o to zdjęcie, to widać tyle, że nic nie widać. Ale jak masz takie, na którym faktycznie można odczytać oznaczenia, to by rozwiązało sprawę.
  17. Czyli dalej wynika, że masz inaczej brzmiące urządzenie w tej samej obudowie. Bo czy piszesz o standardowym zestawie czy o podpiętym lepszym zasilaniu i kablu USB, całość brzmi inaczej, bo u Ciebie nie jest to przyciemnione granie z podbitym basem. I nie że być może coś tam podbite, a być może sugestia - w życiu nie miałem nic na biurku, co by w standardzie tak podbijało bas i to niezależnie od źródła, więc od razu do kosza można wyrzucić teorię o kablu USB. I w manualu Fosi wyraźnie jest wpisany CS8412 jako DAC. Więc albo nie wiedzą co włożyli (lub umyślnie kłamią), albo tłumaczy to różnicę w brzmieniu pomiędzy Q4, a AIYIMA A-2. @hyoketsuu pod DT770 bardziej bym widział Q5, a nie Q4, chyba że budżet jest bardzo napięty i te 80 złotych różnicy, to już bardzo duża kwota. Zapas mocy, to jedno, ale powinien bardziej pasować swoim charakterem grania.
  18. Czyli masz inne urządzenie w takiej samej obudowie. Bo skrajnie różne brzmienie, to nie kwestia kabla zasilającego. Swoją drogą Fosi potrafi zmienić specyfikację pod wpływem pierwszych opinii użytkowników, zachowując oznaczenie i obudowę, tak zrobili np. z K5 Pro. I egzemplarz który miałem nie miał problemów z trzeszczącym potkiem. A miałem do dwa razy w odstępie miesiąca, więc miał sporą przerwę w działaniu.
  19. Tak, porównałem na tych samych słuchawkach. Wersja zwykła jak dla mnie gra dość wąsko, ale widać kwestia właściwego połączenia, sporo czasami miałeś progres.
  20. Czwórek słuchałem na zupełnie innych słuchawkach, więc nie jestem w stanie porównać.
  21. Czas na ostatni ze słuchawkowych klocków Fosi Audio jaki trafił w moje ręce, czyli Fosi Audio K5 Pro, który jest wyceniony na przystępne 399 złotych. Jest to bliski kuzyn niedawno opisywanego Fosi Audio DAC-Q4, ale jak zaznacza sam producent, K5 Pro jest „urodzony do grania”. A czym może się objawiać „gejmingowość” combo audio? W tym przypadku jest to udostępnienie wejścia mikrofonowego oraz zapewnienie kompatybilności z konsolami do gier. Ale czy warto dopłacać 50 złotych w stosunku do DAC-Q4 gdy zależy nam tylko na słuchaniu muzyki czy oglądaniu filmów? Wygląd i budowa: Fosi Audio K5 Pro dostajemy w standardowym dla tej marki schludnym kartoniku w granatowych odcieniach. W środku oprócz samego urządzenia umieszczono instrukcję obsługi, kabel USB-A – USB-C, kabel optyczny oraz przejściówkę z czteropinowych słuchawek z mikrofonem do dwóch trzypinowych końcówek (osobno na wyjście słuchawkowe i wejście mikrofonowe). Ten pierwszy kabel służy jednocześnie za źródło zasilania, jak i do transmisji danych przez port USB. Jest to o tyle istotne, że nie tylko ogranicza nam to ilość potrzebnych kabli, ale również umożliwia podpięcie K5 Pro do telefonu, by działał jako zewnętrzny przetwornik audio. Jeśli więc potrzebujemy dongla, a mamy pod ręką tylko ten model Fosi Audio, to musimy się tylko zatroszczyć o posiadanie kabla dwustronnie zakończonego wtyczką USB-C. Sama konstrukcja K5 Pro została wykonana z aluminium i jest to kostka o rozmiarach 112x95x30mm i wadze 251 gram. Jest więc nieco szerszy niż DAC-Q4, ale to dość oczywiste posunięcie skoro dołożono jedno gniazdo na froncie. Patrząc na przedni panel od lewej strony znajdziemy na nim wyjście słuchawkowe i wejście mikrofonowe w standardach 3.5mm oraz umieszczone nad nimi trzy diody określające rodzaj wybranego wejścia audio. Dalej mamy sekcję trzech pokręteł: dwa pierwsze, to korekta basu i tonów wysokich w zakresie +/-6dB, natomiast trzecie służy do zmiany głośności, wyboru źródła (przez wciśnięcie) oraz włącza i wyłącza samo urządzenie. Pokrętła działają pewnie, z wyczuwalnym lekkim oporem i są usadowione sztywno, nie wyginają się na boki ani nie klekoczą. Z tyłu natomiast mamy trzy wejścia: USB-C, optyczne i koaksjalne. Obok nich dwa wyjścia RCA na zewnętrzny wzmacniacz czy aktywne głośniki. Należy jednak pamiętać, że tak jak w urządzeniach DAC-Q od Fosi Audio, tak i w K5 Pro podpięcie słuchawek wycisza wyjścia RCA. W przeciwieństwie do pozostałych konstrukcji, w przypadku K5 Pro producent zupełnie pomija informację o tym jaki DAC został w środku zamknięty, choć sama specyfikacja pozwala przypuszczać, że jest to ES9018K2M, który umieścili w DAC-Q5. Wiadomo natomiast, że w sekcji wzmacniającej są układy NE5532, znane z Q5, dające 500mW przy obciążeniu 32ohm. Jest to więc na tyle dużo, że Fosi Audio deklaruje możliwość poprawnej pracy ze słuchawkami do 300ohm i faktycznie czuć, że akurat mocy tu nie brakuje. Jest jeszcze kwestia obsługi mikrofonu i mamy tu do czynienia z prostym, ale bardzo skutecznym rozwiązaniem. Nie mamy wsparcia „sztucznej inteligencji” wyciszającej tło ani żadnych innych polepszaczy, za to otrzymujemy dźwięk czytelny, czysty, z dobrą separacją i odpowiednio głośny. Niekoniecznie jest to sprzęt studyjny, ale jakościowo bardzo zadowalający, szczególnie w tym budżecie. Brzmienie: Mamy więc wygląd i specyfikację podobną do urządzeń z serii DAC-Q, ale na ile są one zbieżne z K5 Pro pod względem brzmienia? Czas to sprawdzić. Bas jest zaskakująco zrównoważony w porównaniu do wcześniej testowanych przeze mnie urządzeń Fosi Audio z serii DAC-Q. W K5 Pro nie najdziemy takiego podbicia niskich częstotliwości, są one bardziej stonowane niż w poprzednio opisywanym DAC-Q4, z jednocześnie dobrze zaznaczonym subbasem. Tony niskie są dość szybkie, ale można zauważyć trochę za duże wygładzenie dźwięków w tym zakresie, przez co brakuje naprawdę mocnego uderzenia. Oczywiście dopóki nie przekręcimy gałki od basu w prawą stronę, która co prawda nie sprawi, że dół będzie bardziej zwarty, ale już ilość może być zdecydowanie powyżej średniej, gdyż potrafi doprowadzić do wibrowania słuchawek na naszej głowie. Bas jest także na tyle przejrzysty, że można wyłapać jego wiele warstw funkcjonujących bezpośrednio obok siebie, co w tym budżecie wcale nie jest oczywiste. Dzięki temu Fosi Audio K5 Pro oferuje uniwersalne tony niskie, sprawdzające się w każdej muzyce, która nie wymaga bardzo szybkiej stopy perkusji czy automatu. Standardowo dołu może być za mało, ale właśnie wtedy z pomocą przychodzi ręczna korekta basu. Tony średnie są dobrze zaznaczone, w standardowym ustawieniu korektora stanowią najważniejszy punkt w strojeniu K5 Pro, które pod względem barwy idzie w kierunku brzmienia trochę bardziej neutralnego, choć z wyczuwalnym rozjaśnieniem gdy zbliżamy się do sopranów. Z jednej strony dynamizuje to średnicę, co bardzo pozytywnie wpływa na odbiór muzyki akustycznej, gdzie instrumenty są zwarte i wyraźnie wybrzmiewające, ale z drugiej strony naraża nas na większą ilość niechcianych sybilantów, które drażnią przy dłuższych odsłuchach. W konsekwencji ten model Fosi Audio jest bardziej czuły na jakość nagrań, czasami będąc bezlitosnym przy źle zrealizowanych materiałach w tej części pasma. Dotyczy to głównie instrumentów dętych operujących na wyższej średnicy oraz wokali. Te drugie są nieco odchudzone, ostrzejsze niż w naturze, szczególnie głosy wchodzące na wyższe rejestry, ale rozjaśnienie przenosi się również na nieco niższe partie. Na szczęście łatwo można sobie z tym poradzić ustawiając pokrętło od tonów wysokich na godzinę 11, czyli zmniejszając ich intensywność o jeden stopień. Wtedy całość się wyrównuje, staje się bezpieczniejsza w odbiorze, a przy tym nie traci swojego żywego charakteru. Tony wysokie również mają swoje dwa oblicza. Pierwsze jest pełne blasku, szybkie, bogate, ciągnące się wysoko, ale i przewidywalne. Drugie, to przede wszystkim pewna nachalność, gdy soprany wybijają się ponad inne pasma, zamiast stanowić ich dopełnienie. O ile w przypadku np. koncertów skrzypcowych jest na to miejsce, tak w większości przypadków jest to efekt niepożądany, gdyż instrumenty są trochę zbyt metaliczne i z lekkim zapiaszczeniem w brzmieniu. Jednak i tutaj możemy się tego pozbyć w dużej część, lekko zmniejszając ilość tonów wysokich na wbudowanym korektorze. Scena jest całkiem dobrze rozciągnięta na boki, szczególnie jak na ten przedział cenowy, skutecznie imitując większe przestrzenie. Poszczególne plany są od siebie oddzielone, nie brakuje pomiędzy nimi powietrza, a zaznaczona głębia udanie symuluje większą scenę z jakiej dociera muzyka. Gorzej wypada holografia, czyli poczucie kierunku w przestrzeni. Fosi Audio K5 Pro często gra w ten sposób, że mamy poczucie umieszczenia się w centrum wydarzeń, a cała reszta wokali i instrumentów oddala się od nas równomiernie w obu kierunkach, bez wyraźnego odcięcia na lewą i prawą stronę. Jest to o tyle dziwne, że ten model jest opisywany jako gamingowy, gdzie właśnie holografia powinna mieć pierwszeństwo. Pod względem szczegółowości, jest przyzwoicie, a nawet zdecydowanie dobrze jak na taką półkę cenową. Choć właściwie detali nie będzie znacząco więcej niż w DAC-Q4, to samo strojenie daje nam ułudę wyższej analityczności przez podciągniętą wyższą średnicę oraz górę. Większe detale słyszymy bez wysiłku, a wiele mikroszczegółów dostrzegamy już przy minimalnym skupieniu na muzyce. Nie są one ukrywane za ciepłym strojeniem, a przez to łatwiejsze do wyłapania. Jeśli chodzi o dobór słuchawek, to ze względu na możliwość korekty skrajów pasma, w zdecydowanej większości przypadków nie ma z tym problemów, szczególnie że nawet na wysoko skutecznych dokanałówkach szumy własne są na tak niskim poziomie, że przy odtwarzaniu mediów w niczym nie przeszkadzają. Jedynie mogą wystąpić komplikacje przy słuchawkach, które mają mocno podbitą wyższą średnicę przy wycofanej górze (głównie spotykane przy tańszych chińskich słuchawkach), lub odwrotnie – mają bardzo dużo góry, ale wycofaną wyższą średnicę. Wtedy nie można skutecznie skorygować wyższego zakresu za pomocą pokrętła, gdyż wyrównując jedną część pasma mocno obcinamy sąsiadującą. Na szczęście gdy same słuchawki nie mają problemów ze strojeniem i nie trzeba go ratować korektami, za pomocą pokręteł można dostosować brzmienie pod siebie. Dość ciekawie wypada K5 Pro w konfrontacji ze swoimi kuzynami czyli DAC-Q4 oraz DAC-Q5. O ile oba wcześniej opisywane urządzenia oferują brzmienie po ciemniejszej stronie, tak K5 Pro idzie w drugą stroną, rozjaśniając dźwięk, mimo że dziedziczy po poprzednikach sporo rozwiązań. Czy to zmiana w filozofii strojenia czy jednorazowa odskocznia mająca bardziej rozrywkowym strojeniem mocniej celować w gamingowy rynek? Okaże się zapewne w przypadku kolejnych modeli, które już zaczynają wchodzić na rynek. Podsumowanie: Fosi Audio K5 Pro, to kolejne bardzo budżetowe rozwiązanie audio o kompleksowym przeznaczeniu. Właściwie jest to najbardziej kompletne urządzenie Fosi Audio ze wszystkich trzech jakie testowałem, gdyż ma więcej mocy niż Q4, w przeciwieństwie do Q5 ma możliwość korygowania brzmienia, może działać pod telefonem jako dongiel audio i jest możliwość wpięcia mikrofonu by całkiem zastąpić kartę dźwiękową w komputerze. I ponownie zrobiłem „test ignoranta” czyli zaprosiłem do porównania brzmienia osobę zupełnie niezainteresowaną niuansami audio. Tu K5 Pro wypadł najlepiej z całej trójki, bo choć nie daje takiego basu jak Q4 i Q5, to częściowo można to zrównoważyć korektorem, a ze względu na jaśniejszą górę daje poczucie większej przejrzystości brzmienia niż pozostała dwójka. Jeśli ktoś ma więc do wydania 400 złotych, chce sprzętu, który ma niemal wszystko i szuka rozrywkowego brzmienia, to Fosi Audio K5 Pro jest świetnym rozwiązaniem. Nie tak „audiofilskim” jak DAC-Q5 ani nie aż tak bezpiecznym jak DAC-Q4, ale dającym masę frajdy i mogącym napędzić większość słuchawek. Plusy: + duży wybór wejść audio, + dobrej jakości wejście mikrofonowe, + brzmienie rozrywkowe z możliwością korekty skrajów pasma, + wysoka szczegółowość jak na ten przedział cenowy, + niskie szumy własne, + szeroka scena, + spory zapas mocy, + jakość wykonania. Minusy: - mocno przeciętna holografia, - rozjaśniona góra nie każdemu będzie odpowiadała, - wrażliwość na jakość nagrań, - trochę za jasne diody LED.
  22. Z basem dość równo idą, na pewno dół się nie chowa. Ale mam wrażenie, że średnica jest bardziej dopieszczona, więcej się na niej dzieje.
  23. iBasso DC06 Pro. Miałem go w ręku kilka razy przed dwoma miesiącami i… właściwie tyle, bo tylko miałem w ręku by podać go dalej. Teraz w końcu mogę go na spokojnie posłuchać. Pierwsze co się rzuca na ucho, to scena. Zaskakująco szeroka, czasami wręcz aż wydaje się nadmuchana, ale to kwestia przyzwyczajenia do Radsone ES100, na którym ostatnio głównie słucham dokanałówek, a który nadzwyczaj przestrzenny nie jest. Pod tym względem bardzo duży progres w stosunku do iBasso DC06 (bez Pro). W dalszej kolejności wchodzą detale. Nie są rzucone w twarz, ale jest ich dużo w każdej części muzyki. Są duże szczegóły, są mikrodetale, jest wielowarstwowość, całość podana na równi z muzykalnością. Samo strojenie dość ciekawe, głównie postawiono na pełną i bogatą średnicę oraz szybki dół z dobrym wypełnieniem. Góra jak najbardziej jest obecna i wysoko pociągnięta, ale nie da się nie zauważyć, że stanowi ona bardziej tło dla reszty pasma niż składową robiącą show, więc trochę nie w stylu iBasso. Instrumenty mają naturalną barwę i odpowiednio długie wybrzmiewanie. Wokale „duże”, ale trochę oddalone od słuchacza, więc niekoniecznie dla fanów intymnego brzmienia. iBasso jest też bardzo uniwersalny, o ile nie podepniemy mocno przyciemnionych słuchawek, bo to właściwie wytnie górę i siądzie dynamika. Ale dobrze sobie radzi i z ciepłymi nausznikami Sendy Peacock i z monitorowymi dokami Custom Art Fibae 3x3 i z basowymi ISN EST50. Do Fostexów T50RP ma trochę za mało mocy, by z nich wykrzesać wszystko, jednak nie wiem po co takie słuchawki wpinać w dongla. Od strony użytkowej, fajnie że jest fizyczna kontrola głośności i jako bonus niezbyt duże grzanie się mimo sporej mocy. W dłonie na pewno parzyć nie będzie. Z tego co miałem okazję odsłuchać, chyba najciekawsza propozycja do 500 złotych i nie wiem czy się z DC06 Pro nie zakoleguję na dłużej.
  24. Ależ jak najbardziej mogło być z nimi wszystko ok. Po prostu mogą nie pasować do Twoich upodobań lub było źle dobrane źródło.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności