Aż dziwne, że ta nazwa jeszcze nie padła, to wręcz ociera się o skandal...
Genialnie, rewelacyjnie, blablabla, wyprodukowana:
Dark Side of the Moon - Pink Floyd
Rok 1973 - p(ł)yta ma brzmienie rewelacyjne, nawet po ponad 35 latach płyta powala brzmieniem ogromną większość wydawanych teraz płyt.
Zresztą miano 'najlepiej wyprodukowanej płyty wszechczasów' nie jest przyznane bez powodu.
Za Pink Floyd dałbym płytę The Mars Volta - The Bedlam In Goliath - słychać tu każdy dźwięk, choćby grzechotki, w tumulcie setek dźwięków wydawanych na raz.