Skocz do zawartości

gucio-chan

Zarejestrowany
  • Postów

    71
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Reputacja

121 Excellent

1 obserwujący

O gucio-chan

  • Urodziny 18.12.1984

Dodatkowe

  • odtwarzacz
    Fiio M11+ ESS
  • słuchawki
    Fiio FT5

Ogólne

  • Płeć
    Male
  • Lokalizacja
    Dolnośląskie, Wrocław

Ostatnie wizyty

9447 wyświetleń profilu
  1. Jak Ci to inaczej wytłumaczyć... Pierwotnie głos był szorstki w górnym zakresie i przez to cyfrowy oraz niedokładny/nienaturalny, zbyt wyżyłowany technicznie. Aktualnie wyczuwalne jest wygładzenie - nie całkowite, ponieważ podyktowane jest syganturą, ale jednak. ... Coś czuję, że nie powinienem był puszczać tego w eter😁
  2. Wiem, że do tej tematyki niektórzy z nas podchodzą z dystansem, ponieważ to "voodoo dla oszołomów" i że "nie ma czegoś takiego jak burn-in sprzętu"... Nigdy tak nie uważałem, ponieważ potrafiłem czasem dostrzec różnicę w brzmieniu nowych sprzętów i takich z pewnym przebiegiem. Zdecydowanym dowodem na to jest aktualnie posiadany FiiO M11 Plus ESS, który w dniu zakupu zdecydowanie odpychał kliniczną sykliwością, która po wielogodzinnym wygrzewaniu oraz kilkutygodniowym pozostawieniu w trybie stand-by znikła kompletnie. ... Q15 również zaczyna mnie uświadczać w tym przekonaniu. I żeby ugruntować moją tezę zaznaczę - po zakupie odsłuchałem moją standardową listę utworów testowych, trwającą trochę ponad półtorej godziny. Podczas tej sesji zaznaczałem utwory, które w pewien sposób nie brzmiały poprawnie pod kątem technicznym (zniekształcenia, przestery, sybilacje, szorstkości etc.). Następnie odłączyłem DACa i odstawiłem go podłączonego poprzez USB-C do M11-tki na 50 godzin pracy z podłączoną wymienialną wtyczką 4,4 mm aby system nie sądził, że leci "na sucho". Oczywiście proces trzeba było przerywać celem podładowania obu urządzeń i na tym etapie wynikło parę spostrzeżeń: - czas pracy urządzenia na wzmocnieniu "LOW" i potencjometrze 40/120 czyli typowej i komfortowej dla standardowych IEMów głośności to spokojne 8 godzin od pełnej baterii do około 10%, - jeśli ktoś wpadnie na pomysł wyprodukowania na drukarce 3D pionowej podstawki do Q15 - z chęcią się w takową zaopatrzę. Po pierwsze urządzenie na biurku będzie zdecydowanie bardziej kompaktowe; po drugie, wpłynie to zdecydowanie na lepszą dystrybucję ciepła przez obudowę, ponieważ muszę zwrócić uwagę, że... nooo, nagrzewa się to to. Jeśli kiedykolwiek używaliście A&normę SR15, to jest właśnie coś koło tego. Stawiając zaś urządzenie na boku DAC po paru minutach stawał się przyjemnie letni. Jednocześnie to zjawisko poddaje w wątpliwość chęć zaopatrzenia się w dedykowane skórzane etui. Uważam, że przy takiej skłonności raczej się na nie nie skuszę, bo po prostu ugotuję sprzęt. - popierdółka, ale z chęcią zobaczyłbym Q15 z przyciskami funkcyjnymi po drugiej stronie. Oczywiście, wiem, że musiały się one znaleźć na tym właśnie boku ponieważ po skanapkowaniu go z telefonem/DAPem mamy dostęp do wszystkich przycisków po jednej stronie oraz swobodny podgląd na ekran, no, ale w przypadku użytkowania stacjonarnego (np. w pionie właśnie), trochę mi się to gryzło. Wróćmy zatem do dalszych wrażeń. Czytając wcześniejszy wpis i zasiadając do tej samej składanki, starałem się go skonfrontować z tym czego doświadczałem wcześniej i muszę przyznać, że troszkę się pozmieniało... Od razu nadmienię, że nic nie gmerałem w ustawieniach, filtrach czy wzmocnieniach. Bas - wcześniejszy jakby odrębny byt jakim było to pasmo stał się zauważalnie bardziej sprężystym, głębszym i już nie tak skoncentrowanym na jednej płaszczyźnie. Aktualnie lubi subtelnie przelewać się i podmywać scenę łagodnym pomrukiem w żaden sposób nie zakłócając reszty. Stał się plastyczny - namacalny i zdecydowanie kulturalniejszy jakościowo. Średnica - pojawiło się lekkie światełko w górnym zakresie, ale wystarczająco aby dodać kolorytu jednakże nie na tyle aby Christina Aquilera w "Bound to You" spowodowała w finale ciarki na karku. To nadal jednak neutralność nastawiona już na wyciąganie tony szczegółów. Doświadczenie tego dwa dni temu to jedno - teraz, to zupełnie co innego. Aktualnie dzięki temu właśnie "światełku", wszelkie pogłosy, echa czy szczegóły tembru głosu oraz jego szeptu przy zakończeniach śpiewu są pełne faktury i powietrza jednocześnie będąc gładkimi z gatunku "Velvet Sound". Zdecydowanie na plus jeśli chodzi o technikalia - jeśli na swoim średniopółkowym sprzęcie słyszeliście detale w utworze, możecie być pewni, że pojawią się one tutaj bardziej obecne, kształtne i efemeryczne. Nawet nie wiem jak to opisać 😁 prezentują się one w sposób do tej pory dla mnie niepoznany na innych sprzętach w nawet wyższej cenie. Góra - nooo, wspominałem, że potrafiło zrobić się tutaj gorąco. Nadal tak jest, ale już zdecydowanie bardziej przystępnie. Uszy szybciej przystosowały się do obecnego jasnego charakteru i od razu nabrały chęci do ponownego odsłuchania "Epiphany" od Taylor Swift, w którym to zauważyłem najwięcej szorstkiego nalotu na wokalu. Dźwięk ułożył się - na pewno. Wcześniejsze cyfrowo postrzępione krawędzie teraz nabrały niemal technicznego "s", nadal jednak doskonale współgrającego z sygnaturą brzmienia. I teraz, Panowie i Panie - scena. Powiem tyle: "Goliath" od Woodkida jest dla mnie aktualnym faworytem w prezentacji możliwości Q15. Warstwy dźwięku oraz pozycjonowanie rozkładają się w trójwymiarze na pogłębionym planie sferycznym, umożliwiając wygodny i nietechniczny rozbiór na czynniki pierwsze w żaden sposób nie pozostając nudnym. Mimo tej niespecyficznej AKM-owej neutralności jest angażująco i energicznie ponieważ bez zbędnego koloryzowania możemy mieć wgląd w każdą płaszczyznę holografii. Dźwięki swoją potęgą, wielkością i precyzją atakują od góry, po skosach i niemal za uchem, gasnąc gdzieś heeen, przed nami... No nie mogę się tego nasłuchać - przepiękne wysterowanie. W trakcie zabaw zauważyłem również, że na zwiększenie frajdy wpłynęła także zmiana w FT5 padów skórzanych (punktowość, zwartość) na welur, który złagodził brzmienie, otwierając scenę, nadal jednak serwując łatwostrawną ilość ostrości w górnych zakresach. I tak mi się wydaje, że chyba teraz pozostanę właśnie przy nich + obniżę zakresy 14-20k o ten jeden, dwa punkty. Będzie to wystarczające aby zachować jeszcze odrobinę tej techniczności i zlikwidować nadmierną krystaliczność w bardziej złożonych utworach. Narzuca to więc wniosek, że posiadając słuchawki o cieplejszym charakterze łatwiej osiągniesz synergię aniżeli na jasnych i technicznych modelach. Warto jednak poczekać aż egzemplarze testowe popracują trochę, nabiorą mocy urzędowej i wtedy pokażą pełen wachlarz możliwości. ... A tymczasem myślę co by było gdybym walnął im jeszcze pięćdziesiąteczkę 😉 EDIT: Ach, zapomniałbym - Q15 potrafi spokojnie pociągnąć wspomniane FT5 również na najniższym wzmocnieniu! Aktualnie jestem na "LOW" z potencjometrem 55/120 i absolutnie nie czuję, że czegokolwiek mi brakuje 🥰 Jest łagodniej, przystępniej, bardziej do wieczornego słuchania. "MEDIUM" więc zalecam aby odsłonić większą energiczność, kontur oraz zaznaczyć scenę.
  3. Na szybko: jeśli łamiesz się nad zakupem i uważasz się za amatora chipsetów AKM, pierwszy kontakt z Q15 może zdecydowanie spotkać się z pewną dozą zaskoczenia. Dotychczas przyzwyczajony/a do miękkiego, otulającego, naturalnego brzmienia, które lekko faworyzowało średnicę i jej górny zakres, zapewne pierwsze co przyjdzie Ci do głowy to „cholercia, AKM przybił piątkę z ESS”. DAC zachowuje część atrybutów charakterystycznej prezentacji jednakże oprócz bycia lekko-ciepło neutralnym, dodaje teraz zauważalną dozę jasności w górze pasma, które odsłania ukryte szczegóły oraz scenę, potrafiącą wprowadzić posiadany przeze mnie model K7 w nieśmiałość. A ta ma czym się pochwalić: podłączenie do systemu FiiO FT5 na skórzanych padach nagle podwyższyło sufit oraz zauważalnie podniosło poprzeczkę pod kątem separacji i holografii. Niewymuszonej, w żaden sposób wyżyłowanej, a wręcz pozwalającej na sprawne i satysfakcjonujące rozróżnienie położenia źródeł dźwięku. Słuchawki, zyskały na tym mariażu przestrzeń praktycznie w każdym kierunku gdzie moim zdecydowanym faworytem jest głębokość sceny (Woodkid "Goliath"). Bas jest nienachalny w ataku, nierozdmuchany w subie i znający swoje miejsce – w sposób kulturalny i jakościowy odseparowuje się od reszty sceny, pozwalając doświadczać poszczególnych warstw instrumentalnych (Corre „Rituals”). Średnica kontynuuje liniowość prezentacji z lekkim dociepleniem; przedstawia instrumenty smyczkowe ze świetnym doświetleniem oraz wiernością zaś w przypadku solówek fortepianowych przeciąga wygasające dźwięki klawiszy niemal w nieskończoność (Max Richter „Spring 1” oraz „Leo” Ludovico Einaudi). Jeśli chodzi o górę, to wiem, że recenzowanie nowo wyjętego z pudełka urządzenia nie jest zbytnio miarodajne, ale na chwilę obecną sygnatura słuchawek podłączonych do systemu i ich z natury łagodny charakter, niespotykany za często w planarach, zostały w dość nieoczekiwany i niezbyt przyjemny sposób przełamane właśnie podciągnięciem zakresu tego pasma, co objawia się np. agresywniejszym odwzorowywaniem talerzy perkusyjnych. Energiczne uderzenia, szczególnie w utworach skoncentrowanych właśnie na perkusji są ziarniste i niekontrolowane, natomiast „s-ki” bądź charakterystyczne tembry żeńskich wokalistek (Babymetal, Taylor Swift), słyszalne są moim zdaniem zbyt krystalicznie i z szorstką krawędzią. Jak na razie wyjątkiem pod kątem tego pierwszego to „Sultans of Swing” by Dire Straits choć i tak wyczuwalne jest „gorąco” prezentacji i szum w uszach po kolejnej dłuższej sesji odsłuchowej. Mam nadzieję, że efekt ten wyrobi się w trakcie wygrzewania układu, a jeśli nie… wbudowany PEQ z predefiniowanymi ustawieniami oraz trzema programowalnymi przez Użytkownika slotami stanie się niezbędny. W przypadku FT5-tek spróbuję również z dołączonymi welurowymi padami, ponieważ z obycia z nimi wiem, że one również dość znacznie uspokajały brzmienie. Podsumowując, na razie jestem pod wrażeniem poziomu prezentacji, holografii i subtelnego wyciągania szczegółów przez to maleństwo. Tylko. Troszkę brakuje mi ataku basu, ale taka natura neutralnego strojenia. Zdecydowaną łyżką dziegciu jest góra, która dla mnie jak na razie jest do poprawki w korektorze na przyszłość jeśli nie ułoży się w procesie wygrzewania. I coś jeszcze, co nieczęsto zdarzyło mi się doświadczać w przypadku innych DACów: Q15 ma specyficzną zdolność do przekazania Odbiorcy z miejsca charakterystyki podłączonych słuchawek. Jeśli więc tak jak ja, podłączysz do niego przetworniki strojone w „U”, od razu stanie się to zauważalne. Nadal będzie czarować i działać na zmysły, ale przy okazji będziesz wiedzieć z czym masz do czynienia. … Mówią w Internetach, że omawiany tutaj model to młodszy brat K9 AKM, posiadający ten sam układ, który otrzymał już z miejsca miano „Q15 na sterydach”. Patrząc na powyższe wynurzenia chyba wiem co je odróżnia, bo jak zwykle nie można mieć wszystkiego w danym przedziale cenowym i zapewne oprócz dodania modułu THX, sygnatura została tam doszlifowana na skrajach czyli rejonach, na których w tym przypadku Piętnastka została potraktowana inaczej/neutralniej. Gorzej? Poczekamy, zobaczymy... P.S.: Odsłuch przeprowadzony na wzmocnieniu Medium oraz potencjometrze 50/120, także jak widać, mając do dyspozycji pozostałe dwa tryby oraz jeszcze jeden aktywujący się po podłączeniu do odpowiednio wydajnego zasilacza z PowerDelivery, staje się pewnym, że napędzi większość wymagających słuchawek.
  4. @kurop znów w natarciu... Tym razem, skubaniec, obrał inną taktykę... Przychodzisz do sklepu na odsłuch tego pizdryka, ale gdy rozkładasz się ze swoim kramem, spokój pomieszczenia zakłóca (?) pewna... hmm, dość ekspresywna postać. Gospodarz przybytku postanawia więc ugościć naszą dwójkę czymś mokrym i orzeźwiającym. Kubeczki napełnione, cola trochę dziwnie smakuje (zjełczała?), ale rozmowa się klei, pojawiają się fajne tematy i lepsze samopoczucie przy piąteczku... Mija godzina, trzeba się zwijać i wtedy "ktokolwiek widział, ktokolwiek wie" - nagle znajduję się pod domem, nie pamiętając całej drogi powrotnej... Na miejscu rozpakowuję plecak i moim oczom ukazuje się to to: Nowe, zafoliowane... Co jest? Mózg próbuje przeprocesować co zmysł wzroku próbuje mu przekazać. Sprawdzam stan konta, widząc pozostałości po finansowym wirze, który spustoszył to miejsce comiesięcznej rozpaczy... Dlatego przestrzegam: każdy serwowany trunek polecam traktować z dozą ostrożności! Jemu nie wolno ufać - nawet gdy da wodę! A tak na poważnie, to mimo bardzo krótkiego jak na mnie odsłuchu w dniach wcześniejszych, postanowiłem niemal na ślepo powierzyć uszy temu ustrojstwu. To co do tej pory mi zaprezentował egzemplarz testowy jest dość kuriozalne i zaskakujące, ponieważ FiiO tym chipsetem AKM odbiega dość znacząco swoją nową wizją "Velvet Sound" od tego co do tej pory prezentowało w OG M11 czy K7, choć oczywiście to zupełnie inne generacje. Niemniej jednak ciekaw jestem dalszych odczuć i wrażeń przy zbliżających się niewątpliwie godzinach utworów testowych.
  5. gucio-chan

    Fiio FT5

    @Dirian Mówisz, że nie bawiłeś się w EQ... Polecam presety z bazy oratory1990 - jest tam rozpiska częstotliwości do zmiany zarówno dla padów welurowych jak i "skórzanych". Po zmianach bas i ciepło nie kładą się już kołderką na brzmieniu, pierwszy plan staje się wyeksponowany, a scena napowietrzona. Bawiąc się tym sposobem odsłaniamy jednakże lekko planarową ostrość w górze, co raczej było nieuniknione... ale poprzez wskazówki na arkuszu możemy dopasować kluczowe zakresy pod swoje gusta. Z każdym dniem coraz bardziej jestem ich fanem... jednocześnie powstrzymując się od chęci zmiany FiiO K7 na K9-tkę jako główne źródło.🤪
  6. gucio-chan

    Fiio FT5

    @uznam - potwierdzam: 2x 3.5 mm mono (z jednym wydzielonym polem), akceptowalna przez gniazdo średnica korpusu wtyczki to około 9 mm więc większość kabli się zmieści. Także ten... "wszyscy mają Mambę - mam i ja" Co rzuciło mi się od razu w porównaniu do pierwszej serii jaką mieliśmy okazję gościć w naszym kraju to pałąk, który ma odczuwalnie większą siłę docisku. Poprzednio całość wygodnie leżała na głowie, bez tego "imadła" - minusem było to, że przy energiczniejszym poruszeniu słuchawki lubiły się przemieścić. Aktualnie siedzą jak przyspawane, co dla jednych może być zaletą a dla drugich udręką, nie oszukujmy się. Jeśli zatem coś nie przypasuje, pozostaje trochę je rozciągnąć, nakładając na fabryczne pudełko Druga sprawa to pady (welurowe) - zdziwiło mnie, że po założeniu uszy wygodnie się w nie zagłębiły co nie zdarzyło mi się za pierwszym razem. Nie wiem: różnica w ostatecznym wykonaniu czy rzeczywiście odrobinę je poszerzyli w odpowiedzi na utyskiwania Użytkowników z HedFaja..? Faktem jest, że nadawały się do użytku prosto z pudełka bez dwu- trzygodzinnego układania i poprawiania, aż gąbka pamięciowa w końcu zajarzyła o co mi chodzi. Ogólnie wygodniej jak na moje średniej wielkości uszy.
  7. gucio-chan

    Fiio FT5

    Miałem na trochę, posłuchałem... Z mojej perspektywy mogę powiedzieć tylko tyle, że FT5 za odpowiednio więcej przewyższa Sundarę, którą również posiadam, ale trzeba wziąć pod uwagę, że te dwa modele reprezentują odmienne podejście do prezentacji dźwięku. Choć Sundara jest jasna i przez to bardziej rozdzielcza, po podłączeniu do niewłaściwego sprzętu ma tendencję do bolesnego iskrzenia w wyższych partiach z towarzyszeniem sybilantów i szorstkości - w moim przypadku jest to Fiio K7, ponieważ tego typu planary nie czują się komfortowo z przetwornikami THX AAA. To w mojej klasyfikacji umieszcza Sundarę w sekcji słuchawek, które są dobre tylko w określonych gatunkach i na określonych urządzeniach co nie czyni ich wyjątkowo uniwersalnymi. FT5 są bardziej wszechstronne dzięki swojemu „zrelaksowanemu”, ale wciąż technicznemu strojeniu, które swoją barwą brzmienia mogą poinformować Cię, czy są kompatybilne z danym źródłem (które w większości przypadków będzie kompatybilne). Przydarzyło mi się to, gdy podłączyłem je do Fiio K9 – owszem, stały się masywne i świetne brzmieniowo niż na K7, ale mimo to udało mi się usłyszeć ten kliniczny napowietrzony syk, charakterystyczny dla przetworników Sabre. Nie są więc całkowicie uspokojone i nadal potrafią wychwycić mikrodetale co jest bardzo in plus. Moje pierwsze wrażenia były bardzo zaskakujące – nawet dla mnie, bo zaraz po ich założeniu i rozpoczęciu odtwarzania muzyki po prostu przeszedłem z nimi do porządku dziennego. Nie chcąc podawać kolejnego popisowego brzmienia ze szczytami i spadkami tu i ówdzie przetworniki powitały mnie nieco ciemną, ale ciepłą barwą, którą dopełniły organiczne wysokie tony i naturalna prezentacja. To wszystko dosłownie mnie przytuliło i sprawiło, że doświadczyłem mojej biblioteki muzycznej w bardzo wygodny (?) sposób. Muszę przyznać, że byłem od razu przygotowany na krytyczny odsłuch i wyłapywanie mankamentów, ale ostatecznie po prostu cieszyłem się tym, co słyszę. I to też dało mi do myślenia… że jakiś czas temu miałem już BARDZO podobne słuchawki na testach. Jasne, nie były dokładnie takie same w brzmieniu jak FT5, ale gdybym tylko mógł trochę pobawić się korektorem… I kiedy zamieniłem pady welurowe na skórzane, a scena dźwiękowa stała się jaśniejsza i bogatsza w szczegóły, wszystko wskoczyło na miejsce… Trochę bardziej zdefiniowany niższy zakres ze szczyptą subbasu… trochę bardziej wysunięta do przodu średnica… i trochę więcej powietrza w górnym obszarze… i mamy ulepszone i wreszcie organiczne Meze Lyric. Wiem, że być może to wyolbrzymiam - sam również nie jestem do końca pewien i nie mogę się doczekać, aby dokonać tego porównania 1:1, kiedy oba modele będą u Kuropa, ale jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co Fiio udało się zaserwować na ogólnoświatowy rynek za ułamek kosztów jakie zwykle wydaje się na słuchawki zarezerwowane dla osób z zasobniejszymi portfelami. I kiedy minął czas pierwszych zachwytów, zacząłem eksperymentować… K9, jak powyżej, dało mi masywną i bardzo imponującą scenę dźwiękową ze świetną rozdzielczością, K7 trochę słabszą, ale wciąż przyjemną prezentację… Z kolei HipDac 2 dodał im więcej energii dzięki wypchnięciu środka pasma do przodu, ale kosztem lekko podbitego obszaru sopranu, co od razu zostało dostrzeżone przez uszy i zdeterminowało do ograniczenia słuchania bardziej złożonych utworów. Fiio KA13 również zaprezentował niezły poziom (to niesamowite, że to maleństwo potrafi je w pełni rozpędzić bez żadnego wysiłku) ponieważ z tym puzderkiem otrzymałem całkowicie liniową charakterystykę: bardzo dobrze kontrolowany dół i – duże zaskoczenie – świetnie odsłoniętą strukturę basu (końcowa część „Giorgio by Moroder” Daft Punk) bez wypychania średniego zakresu, jak to zwykle ma miejsce w przypadku innych DAC-ów. Średnica jest nadal nieco cofnięta do czasu, aż piosenka nie pozwoli być bardziej bezpośrednia; umiarkowanie przejrzysta i bogata w szczegóły bez sztucznych podbarwień, podczas gdy wyższe częstotliwości są nieco bardziej podkreślone i z wystarczającym blaskiem (Amy Winehouse „Back to Black”), ale FT5 wciąż udaje się utrzymać je na dystans. Ogólna scena dźwiękowa z kształtu elipsoidalnego z wyraźną separacją stereo stała się bardziej sferyczna i grająca z głowy. Źródła dźwięku również nadal pojawiają się w naturalny sposób, bez nadmiernego eksponowania w określonych miejscach. Oczywiście nie mówimy tutaj o rozległej przestrzeni i oszałamiającej rozdzielczości, ale wystarczy, aby poczuć głębię, jednocześnie będąc intymną, przytulną, a z drugiej strony w pełni rozrywkową (Queen „Another One Bites the Dust”). Boże, dlaczego tak mi się to podoba?.. Jest jednak jeden mały minus – FT5 w połączeniu z KA13 w trybie stacjonarnym emituje delikatnie słyszalny szum przy większej głośności w utworach z cichymi fragmentami. Nie jest to zbyt uciążliwe, powiem więcej - jak na mój gust to jest nawet intrygujące. Nadaje bowiem określonej muzyce trochę tego analogowego charakteru. Na IEM-ach 13-tka po wyłączeniu Desktop Mode tego szumu już nie generuje (albo po prostu może nie mam wystarczająco czułych słuchawek?). … ze wszystkimi wymienionymi powyżej FT5 prezentowało inną twarz, ale w żadnej z tych konkretnych sytuacji nie byłem w stanie totalnego „nie” w stosunku do tego, co słyszę. Są bardzo wyrozumiałe i niezmienne, jeśli chodzi o wybrane źródło, ale w zależności od gustu od razu można zauważyć, czy dźwięk jest dla Ciebie odpowiedni - w końcu wciąż można go w końcu dostroić, zmieniając pady. Dla mnie AKM to sposób na zrelaksowaną, naturalną prezentację i dynamikę, gdy zdecydujesz się posłuchać bardziej rozrywkowych piosenek. Burr-Brown też potrafił zdziałać cuda, ale myślę, że prawdziwa zabawa rozpocznie się w przypadku bardziej zaawansowanych modeli Producenta. Nie wiem, czy moje gadanie było pomocne, czy po prostu narobiłem więcej szumu, ale… mnie te słuchawki kupiły. Pokazują w nienachalny sposób, że nie muszę mieć zawsze tony detali rzucanych na twarz. Zamiast tego czerpałem przyjemność z prostego, ale satysfakcjonującego i barwnego dźwięku. I tak, są to zdecydowanie słuchawki, które pozwolą w pewnym sensie odkryć na nowo swoje ulubione utwory.
  8. Cóż, jak to w tym hobby bywa - coś się spodoba by za chwilę coś mogło spodobać się bardziej... Także drogą eliminacji pod młotek idą: Hifiman Sundara - zakupione na początku sierpnia tego roku u kuropa we wrocławskim MP3Store. Egzemplarz z 27.02. jak podano na pudełku. Znikome ślady użytkowania na regulacji, nauszniki czyste, całość praktycznie nówka. Pedant ze mnie. Cały komplet z nowym, elastycznym kablem (bardzo krótko używanym), stojakiem, gąbkami itd. chciałbym odstąpić za 1000 zł z wliczoną przesyłką InPost. Jeśli masz odwagę się targować - zapraszam choć raczej nie ma czego Kabel 6,35/3,5 stereo do powyższych Hifimanów i nie tylko. Wykonanie Praedo z tutejszego forum. Ślicznie i solidnie zaplecione 8 żył wyj*bolitowej miedzi 7N, które lekko ocieplają brzmienie, niwelując męczącą mnie iskrę w górze pasma. Wtyczki Neutrik/Amphenol. Długość trochę ponad 2 metry. Za tego ptysia poprosiłbym 800 zł z wliczoną przesyłką. Zapraszam serdecznie.
  9. Także pobyłem, posłuchałem - większych niespodzianek czy eargasmowych odczuć nie było, ale spodziewałem się tego zważywszy, że na wcześniejszym "sklepowym" micie było ich dla mnie aż nadto, co zapewne niektórzy mogli z powodzeniem zauważyć... - pozytywnie zaskoczył mnie model PARA od Moondrop - niby tego basu mniej, jaśniej w górnych pasmach, ale jednak nadal komfortowo, łagodnie, bez żyletek (ale na Fiio K7 to praktycznie każde słuchawki takie są ) dość przestrzennie. Wiem, że próbowałem ich na innych, zapewne grubszych od fabrycznych, padach, ale czuć, że po Venus projektanci wzięli sobie do serca uwagi, że droższy brat niezbyt dobrze dociskał się do czaszki. PARA otrzymała również inny mechanizm regulacji paska ciemieniowego, co również przyjąłem z aprobatą. Mniejsza awaryjność (?), to się chwali - wybaczcie brak nazwy modelu (jeśli ktoś pamięta, podmienię w poście)... te fikuśne AUNE - spędziłem dłuższy czas na kilku utworach testowych, ale już od samego początku towarzyszyło mi dziwne poczucie, że średnica w nich nie była zbyt rozciągnięta. Dawała wrażenie jakbym słuchał różnego rodzaju kapel pod zadaszeniem przez co przestrzeń góra-dół nie była wystarczająco napowietrzona. Rozumiem, że komuś takie brzmienie odpowiada - szanuję, jednakże dla mnie jakoś... no lubię większą przestrzeń, no... - z czopków: Acoustune HS1750CU - zawód na całej linii. Może konstrukcyjnie się wyróżniają, ale potem jest tylko gorzej: od autorskiego gniazda MMCX, po nijaki kabel, na brzmieniu kończąc. W zestawie nie było kabla zbalansowanego, choć nie wiem czy to by je uratowało, ponieważ na SE nie zaprezentowały jakoś przekonującego i zarysowanego dźwięku. Wszystko co prawda było na miejscu, ale było... bezpłciowe, jak praedo trafnie określił "pastelowe"... - nowości od Campfire Audio - miło było zauważyć, że w tej linii postawiono na ergonomię słuchawek, które swoim CIEMowym profilem wspaniale aplikowały się do ucha. Dodajmy do tego świetny płaski kabel i nietuzinkowe opakowanie i banan na twarzy gotowy. Jedno co muszę zarzucić to dziwne podejście do kwestii linii basu, ponieważ w zależności od modelu było go od niewyobrażalnie dużej ilości, co powodowało jego przelewanie się na całą scenę, do stonowanego i nieprzekonującego pod kątem tekstury. Klasyfikacja na szybko z tej czwórki (od posiadających najwięcej niskich tonów): Ponderosa-Cascara-Bonneville-Supermoon. W osobistej klasyfikacji Supermoon wybrałbym dla czegoś pokroju krytyczno-casualowego odsłuchu, natomiast Bonneville dałyby satysfakcjonującą dawkę funu do słuchanego repertuaru. - Sennheiser HD800 na customowym 6-żyłowym (?) kablu a'la landrynka... Eee... albo lepiej nie będę zaczynać Może po prostu nie trafiłem na synergiczny sprzęt..? Dzięki wielkie @Corvin74 za udostępnienie miejsca na spotkanie👍 Od siebie do listy testowych utworów dorzucę poniższe - to tylko kilka z wielu, ale to najczęściej na nich bazuję podczas sprawdzania podstawowych atrybutów słuchawek: Yosi Horikawa - Letter Corre - Rituals Daft Punk - Giorgio by Moroder Christina Aguilera - Bound to You RADWIMPS - 決意〜旅立ち (Suzume no Tojimari Soundtrack - dla ułatwienia: 17 utwór na liście) Bon Iver - Holocene Max Richter - Spring 1 (koniecznie z albumu Vivaldi, The Four Seasons z 2012 r.) LP - Muddy Waters Novo Amor - na zmianę Opaline i Carry You
  10. Wiem, że zapisy zakończone, ale… I’ll just scooch by the nearest free wall to not disturb anyone…😉 Jeśli ktoś z Szanownego Grona mógłby przytargać Ifi HipDac 2 - byłbym bardzo wdzięczny. Najwyżej zaszyję się w kąciku degustacyjnym.
  11. @Kuba_622 Bystre oko wszystko dostrzeże - brawo. Tak, to HS18... Jak również na IDUNie… i na S12-tce…😄 Szczerze powiedziawszy fascynacja tym modelem końcówek zaczęła się od FiiO FW5 gdzie do zestawu dorzucono ich komplet. Spróbowałem ich z ciekawości ponieważ praktycznie od chwili zakupu FH7, dokonywałem wszelkich modyfikacji aby pozbyć się ich męczącej iskry (ci co je mieli/mają, wiedzą o co chodzi): najpierw filterki, następnie kabel… ale nadal nie mogłem osiągnąć zadowalającego efektu, nawet z dołączonymi do zestawu tipsami Producenta oraz SpinFit. Owszem, CP-145 poprawiały obrazowanie, ale odbywało się to kosztem nadmiernej krystaliczności. I jakież było moje zdziwienie, kiedy to właśnie te tipsy, swoją drogą polecane w materiałach prasowych do FH7, osiągnęły to na co czekałem od tak dawna. Owszem, niższe tony trochę bardziej się pogłębiły i zaokrągliły, ale góra wreszcie stała się taką jaka powinna być. Nie trzeba zgadywać, że następnym co zrobiłem to rzuciłem się na sklep FiiO na Ali i wziąłem dwa zestawy, które swoją drogą są bardzo opłacalne, ponieważ w jednym pudełku zawarte są dwa komplety w trzech rozmiarach. Nooo i coś czuję, że w przyszłości chyba jeszcze dorzucę sobie kilka, bo bardzo się polubiliśmy. Budową są podobne do SpinFitów, ale nie mają ich patentowanego przegubu, poza tym kołnierz wewnętrzny jest niemal takiej samej długości i kończy się równo z kołnierzem. Całość jest niższa w profilu o jakiś milimetr, kanał zauważalnie szerszy i w przeciwieństwie do CP-145 nie mają tego kulistego kształtu - w zamian za to rozchodzą się po skosie na zewnątrz. W bezpośrednim porównaniu HS18 moim zdaniem wygrywają pod kątem wygody, ponieważ silikon jest delikatniejszy i wygodniejszy. Minusem jest ich tendencja do odkształcania się przez co czasem zbyt głęboka aplikacja może pogorszyć jakość dźwięku. Ale wystarczy odrobina wyczucia, odpowiedni rozmiar i wtedy pokażą na co je stać. Drugim z minusów jest stosunkowo szybkie rozciąganie się tulejki nakładanej na szerszy falowód i „pocenie się” materiału użytego w tej części po dłuższym okresie nieużywania, co w moim mniemaniu raczej wskazuje, że silikon tam użyty nie jest wyjątkowej jakości... Niemniej jednak jeśli posiadasz IEMy o węższej tulejce, powinny długo służyć🙂
  12. @Spawn Tak jakoś wyszło. Zacząłem trochę niepewnie, ale wraz z każdym zauważonym szczegółem, tekst zaczął niekontrolowanie się rozrastać, nooo i… stało się. IEMy jeszcze przez jakiś czas będą w moim posiadaniu ponieważ nie mam jak ich oddać, także w razie dodatkowych pytań oczywiście służę pomocą🙂
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności