Jak na odstresowanie, to może Iaido np? Albo Aikido? W Iaido, po jakimś czasie, w trakcie treningu świat na zewnątrz przestaje istnieć. Tylko ja, miecz i przeciwnik (którego tak naprawdę nie ma, ale jednak jest). W zasadzie walka z samym sobą. Jak sobie człowiek zda sprawę, że każdy cios mieczem tak naprawdę niesie śmierć, to robi się mega brutalna sztuka walki... Nota bene zawsze mi na nerwy działały takie gadki, która sztuka walki bardziej przyda się na ulicy. Nie po to się trenuje (w każdym razie ja nie po to trenuję). Wygrana walka to ta, do której nie doszło. Zawsze lepiej uniknąć starcia. Bo z naprawdę agresywnym i nabuzowanym przeciwnikiem baaaardzo ciężko wygrać. Wysłane z mojego SM-N770F przy użyciu Tapatalka