Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 21.11.2009 w Komentarze w blogu

  1. Ja się bez problemu z każdym założę o 10k, że nie tylko usłyszę różnicę w ślepym teście pomiędzy różnymi DACami, ale nawet założę się, że w kolejnym ślepym teście wskażę który z dwóch poprzednich aktualnie gra. Odróżnię też na ślepo tłoczoną płytę CD od nagrywanej. Jedyny warunek, to że wolno mi wybrać utwory i dowolnie je cofać i powtarzać. Skąd mam taką pewność? Bo projektuję audiofilskie sprzęty, brałem udział w takich ślepych testach i nigdy się nie pomyliłem. Co więcej, jestem przekonany, że każdy o zdrowym słuchu będzie w stanie dokonać takiego rozróżnienia jak mu/jej opiszę odpowiednią metodologię. Zgadzam się tu z panem Kondo, ogromna liczba czynników pozostaje niezbadana i nie rozumiem tego uporu, z którym niektórzy ludzie chcą rzeczywistość nagiąć do swoich ograniczonych i ułomnych pomiarów.
    4 punkty
  2. @Spawn Niestety często to co usłyszeli, a co zostali nagrane, to dwie inne rzeczy. Pytanie do czego się dąży. Ale to też inny temat. DAC to jak chirurg dla mnie - jak zrobi dobrze robotę, to w efekcie nie widać śladów jego pracy. Inni może szukają w DACu malarza i jego "stylu".
    3 punkty
  3. Sam niedawno się śmiałeś, że audio jest dla pedałuf. A po kilku dniach kupiłeś słuchawki audio technika
    2 punkty
  4. To nie jest kwestia dobry słuch vs zły słuch. Jesteśmy na forum audiofilskim a nie laryngologicznym, więc tematem jest raczej subiektywna przyjemność płynącą z odbioru wyrażeń słuchowych. Każdy z nas uczy się, co dokładnie sprawia mu przyjemność i następnie szuka tej jednej, jedynej sygnatury, która zmaksymalizuje indywidualną przyjemność płynącą ze słuchania muzyki. Jak obiektywnie, naukowo zmierzyć przyjemność? I drugie pytanie - czy wysoka jakość narządu słuchu w sposób przyczynowo-skutkowy warunkuje poziom przyjemności z obcowania z muzyką?
    2 punkty
  5. No właśnie uszom, a nie oczom chociażby.
    2 punkty
  6. Strojenie to dla mnie i tak główna cecha, która sprawia, że słuchawki mi się podobają.
    2 punkty
  7. Nie zawsze to tak działa. Zakup moich słuchawek odbył się całkiem spokojnie. Żadnej ekstazy nie było, pełen spokój. Już dawno temu się nauczyłem, że żadne bramy niebios się nie otworzą. Będzie może troszkę lepiej albo inaczej nieco. Wcześniej posłuchane, porównanie z tym co już mam, rozważenie za i przeciw (przeciw w sumie była cena i ten idiotyczny kabel) i kupiłem. Są to słuchawki nieco lepsze od tego co uważałem za najlepsze do tej pory i pewnie tak jak wiadome poprzedniczki kilka lat posiedzą u mnie. Swoją drogą nie tylko granie przekonało mnie do tego zakupu. Kupno elektroniki to w ogóle niczego u mnie nie powoduje, bo w zasadzie różnic nie stwierdzam. Chyba, że coś jest skopane. Najczęstsze różnice wynikają z poziomu głośności.
    2 punkty
  8. Chętnie bym przeprowadziłbym dyskusję na te tematy, ale to już nie byłaby dyskusja o audio tylko o filozofii. W skrócie nie widzimy świata takim jaki on jest, tym bardziej nie słyszymy go w taki sposób. Jednak niczego to nie zmienia w tym temacie. Nie ma znaczenia czy sprzęt pomiarowy "słyszy" dźwięk tak samo jak ludzie czy nie, bo sam możesz sprawdzić co słyszysz w ślepym teście. Widzenie sprzętu przed sobą zmienia realnie kwestie odbioru. Zatem albo się skupiasz na tym by dźwięk nie miał kompromisów technicznych, albo na wykorzystaniu placebo na swoją korzyść. Nawet Amir prywatnie słucha na droższym i wyglądającym fancy sprzęcie bo to pozwala mu się czuć lepiej. Kwestia jest tylko taka, że on jest tego świadomy i nie tworzy narracji o wyższości dźwiękowej. Bo tu o tą narrację toczy się spór, a nie o to, że ktoś sobie zakupi coś by poczuć się lepiej. Na płaszczyźnie racjonalnej tej narracji jednak się nie uda stworzyć producentom audio, a oni na tym się opierają nakręcając sprzedaż. Będą oni "dowodzić" wyższości swojego sprzętu bo takie coś działa na ludzi, a dlaczego działa? Bo człowiek przeważnie nie jest racjonalny w rzeczach na których mu zależy, raczej to działa tak, że emocjonalnie podejmuje decyzję, a potem racjonalizuje jak się tylko da i argumenty, dane, dowody tu nic nie zmieniają. Producenci raczej są tego świadomi, chyba że prowadzą kult i uwierzyli sami w swoje narracje, lecz ciężko tu nie zakładać instrumentalności, gdy chodzi o duży interes i jednak potrzeby posiadania jakieś tam wiedzy technicznej.
    1 punkt
  9. Piszę dla sportu, nie po to by kogoś przekonać. Lecz jak jedna osoba z spośród grona zechce się przekonać na własne uszy to będzie jedna osoba więcej oświecona. Jeśli chodzi o te filtry to dla osoby która nie słyszy różnicy w nich, a jest przekonana, że słyszy różnice w samych DACach to wszystkie argumenty dalej się trzymają po obu stronach takie same: nauka i wynik testu vs. patrzenie się i rzekoma wrażliwość. Z tym, że to po prostu obrazuje, że słuch działa wybiórczo i jesteśmy skłonni słyszeć jedne rzeczy, a jak słuch uzna, że nie musi słyszeć różnicy to nie konstruuje "filtra" (tego w percepcji). Przyjdzie kolejna osoba i się będzie zarzekać, że słyszy wyraźną różnicę uzasadniając tym samym zakup m-scalera czy innego fancy pudełka. tak zgadza się ... w sprzętach mocno barwiących w mierzalnych parametrach (wyjątki i anomalie na dzisiejszym rynku) i przy reszcie sprzętu do czasu ślepego testu.
    1 punkt
  10. Wczoraj miałem możliwość porównania kilku sprzętów, tanich i droższych, stacjonarnych i portable, i każdy z nich grał lekko inną sygnaturą np. taki Denafrips Ares mk2 (?) wyróżniał się na tle pozostałych sprzętów bardzo gładkim, nasyconym, miękkim brzmieniem, taka lampa bez lampy i na prawdę nie trzeba być totalnym geniuszem ze złotymi uszami, żeby to usłyszeć, w moim mniemaniu oczywiście. I nie ma tutaj kompletnie znaczenia "aptekarskie" wyrównanie głośności, moje samopoczucie, wilgotność powietrza, czy inne pierdy, bo na każdym poziomie wzmocnienia, w/w różnica jest wyraźnie słyszalna. Podsumowując - człowiek wrażliwy, perfekcjonista z dobrym słuchem i lekkim osłuchaniem ze sprzętami, jest w stanie wychwycić różnicę w brzmieniu poszczególnych DAC'ów. Natomiast osoba, która nie słyszy tych różnic, jest niewybredna, nie skupia się na niuansach, ocenia całościowo obraz dźwiękowy, zamiast wnikać w poszczególne jego elementy i to też ma swoje plusy, przyznaję bez bicia, że sam bym chciał mieć takie podejście, niestety jestem perfekcjonistą i nadwrażliwcem, i tego za cholerę nie potrafię. Ps. Różnicy pomiędzy filtrami nie słyszę, bo z tymi DAC, z którymi miałem do czynienia, rzeczywiście zmiany zawsze były na poziomie placebo.
    1 punkt
  11. On kiedyś chciał słyszeć, ale, że nie słyszy - to zaczął zgrywać audiofilską cnotkę
    1 punkt
  12. Przynajmniej nie mam bólu tyłka o jakieś wykresy i kable 😊
    1 punkt
  13. Ja napisałem dość jasno że: A Ty gdzieś wyczytałeś że: Na tym może zakończmy dyskusję bo szkoda sobie strzępić języka bo jak zawsze przekręcasz czyjeś wypowiedzi albo wybierasz z nich to co Ci akurat pasuje a do reszty się nie odnosisz.
    1 punkt
  14. Jakiś gorący temat tutaj widzę. Wypowiem się że różnice są słyszalne po zakupie czegoś nowego, jakby placebo to coś nowego i musi ładnie zagrać bo jeszcze hype. Czasami pogoda i samopoczucie wpływa na to jak odbieramy dźwięki. Pewnie to wszystko jest zależne od wielu czynników.
    1 punkt
  15. Wszystko zależy co jest Twoim punktem startowym/referencyjnym. Chyba wszyscy się zgodzą że najlepszy scenariusz to: A: muzyka na żywo -> słuchacz Tyle że jeśli mówimy o odsłuchiwaniu nagrania na słuchawkach to wygląda to tak: B: muzyka na żywo -> jakieś mikrofony -> jakiś sprzęt rejestrujący -> montaż i obróbka w sofcie typu protools -> plik/płyta -> dac/amp -> słuchawki -> słuchacz Droga nieco dłuższa i problem z pomiarami jest taki że mierzysz tylko niemal końcowe etapy całej drogi czyli mierzysz jak dobrze dac odtworzy cyfrowe nagranie. Jeśli tylko i wyłącznie na tym Ci zależy to pomiary są jak najbardziej własnie do tego. Większość audiofilów jednak dąży do jak najlepszego oddania tego co słyszeli na żywo. Jeśli coś po drodze zostanie spłycone np przez mikrofon czy obróbkę to dokładający coś od siebie dac będzie bliżej prawdy od tego prawilnego wypadającego świetnie w pomiarach. Ten prawilny pokaże Ci całą prawdę o nagraniu czyli że jest ułomne i że nie każde nagranie jest idealne bo sprzęt rejestrujący też ma swoje właściwości i o zgrozo też dokłada lub ujmuje swoje. Zapisując muzykę w postaci cyfrowej bardzo często traci się coś co jest obecne w muzyce na żywo. Nie bez kozery jest tylu zwolenników vinyla i lamp bo one dokładając swoje do dźwięku paradoksalnie brzmią bliżej brzmienia "prawdziwego" czyli tego żywego. Ważne też jest to że pomiary robi się puszczając sztucznie wygenerowane sygnały a nie muzykę. Jesli słuchasz na swoim dacu testowych sinusów i multitonów to rzeczywiście pomiary to jedyna słuszna droga, ja jednak słucham na swoim muzyki. Diesle VW też świetnie wypadały w pomiarach zanieczyszczeń (dieselgate) a kopciły przy normalnej jeździe przy której nie potrafiły utrzymać takich parametrów jak im pomierzono aparaturą pomiarową. Porównać to można też np do zdjęcia. Chcesz zrobisz zdjęcie które jak najlepiej odda rzeczywistość Robiąc zdjęcie Twój aparat jednak źle rejestruje nasycenie koloru zielonego i zdjęcie ma za mało zieleni w stosunku do tego co widziałeś w rzeczywistości. Wyświetlając takie zdjęcie na referencyjnie skalibrowanym monitorze będziesz widział że zdjęcie ma za mało zieleni. Jak jednak wyświetlisz to zdjęcie na monitorze który ma fabrycznie zbyt duże nasycenie zieleni (czyli dokłada coś od siebie) to akurat to zdjęcie pomimo że zostało źle zarejestrowane akurat w takiej konfiguracji (czyli ułomności sprzętu rejestrującego) będzie bliżej prawdy którą widziałeś w rzeczywistości. W pomiarach oczywiście "lepszy" będzie referencyjnie skalibrowany ale na oko poprawniej wyglądać będzie ten ze zbyt dużym nasyceniem bo zbalansuje ułomność aparatu który rejestrował obraz.
    1 punkt
  16. Można mieć na tyle dobry wzrok, że wydadzą nam prawo jazdy i dojedziemy bezpiecznie własnym samochodem do galerii sztuki na wystawę renesansowego malarstwa mistrzów holenderskich. I tam - korzystając z tego naszego wyraźnego przecież zmysłu wzroku - nie będziemy w stanie odróżnić stylu Jana van Eycka od Hieronima Bosha. Dobrze widzieć nie oznacza - "wiedzieć jak patrzeć". Podobnie z dźwiękiem. Przecież te DACi różnią się sygnaturą, a nie tym że grają "więcej" muzyki i trzeba mieć ten słuch nietoperza, by usłyszeć jakieś poukrywane w niesłyszalnym dla zwykłego śmiertelnika paśmie szczegóły. Trzeba najpierw nauczyć się słuchać. Ale można zamiast tego skupić się na rywalizacji i walkach kogutów, kto słyszy lepiej a kto gorzej, lub dlaczego ten, której twierdzi że słyszy, tak naprawdę ("naukowo") wcale nie słyszy. Ale taką rozmowę powinno zamknąć przecież opublikowanie przez każdego dyskutanta badania słuchu wykonanego przez audiologa.
    1 punkt
  17. Niech wykaże, że to nie jest tylko jego wrażenie. Audiofile sądzą, że ich uszy i zdolność słyszenia jest lepsza niż obecnie dostępny postęp naukowy ludzkości. Bardzo wysokie mniemanie o sobie mają. Wszystko im gra, tylko jakoś poza klepaniem sobie plecków na forach nikt nie podjął się naukowego dowodu.
    1 punkt
  18. Pragnę zwrócić uwagę że nauka nie potrafi wykonać pomiarów pracy naszych zmysłów. Jak idziesz dobrać okulary to okulista mierzy pewne parametry urządzeniami aby sprawdzić czy Twoje oczy są zdrowe ale dobór szkieł polega na tym że zakłada Ci różne szkiełka i pyta czy widzisz lepiej czy gorzej czyli jest to czysto subiekywne. Tak samo jest ze słuchem, smakiem, węchem. Badania polegają na pytaniach do pacjenta co słyszy lub co czuje. Mówienie że ja przeszedłem testy to wiem że czegoś nie ma jest błędnym założeniem bo to jest subiektywne uczucie odnoszące się tylko dla Ciebie. Ja niewiem co Ty słyszysz a Ty nie wiesz co ja słyszę bo to są rzeczy czysto indywidualne i nie ma możliwości ich weryfikacji.
    1 punkt
  19. @NuYam Przedstawię sprawę w trochę inny sposób. Tzn. zawarte to jest już we wpisie, ale może nie wystarczająco wyraźnie. Gra toczy się o to by dać nie tylko uzasadnienie jednej strony, ale dać uzasadnienie dla obydwu stron. To co przytaczasz może być uzasadnieniem Twojej strony (poprawne, czy nie w tym momencie nieistotne). Nie tłumaczy to jednak drugiej strony. Możesz najwyżej powiedzieć, że albo ktoś jest głuchy, albo nieuczciwy. Żadna z tych opcji nie pasuje do obrazu sytuacji, bo ludzie z drugiej strony przechodzą testy na zdolności słyszenia i organizowali testy w których każdy mógł uczestniczyć na poziomie hobbystycznym, ale też zachowując wszelkie rygory naukowe i dokumentując to (dla hobbystów problemem może być głównie dostępność tych danych bo za dostęp do bazy danych AES trzeba płacić) Natomiast bardzo wiele rzeczy wskazuje na to, że istnieje schemat w rzekomym słyszeniu różnic. Tak jak np. ktoś twierdzi, że słyszy różnice w rzeczach do których nauka się niedokopała. A jednocześnie nie przejdzie testu ma słyszenie realnych, pomierzonych zniekształceń zobrazowanych w poziomie SINAD. W dodatku trzeba być bardzo nierefleksyjnym by nie zauważyć, że nasze wrażenia i odczucia z odsłuchu tego samego sprzętu fluktuują wraz czynnikami takimi jak: świadomość tego czego sie słucha, poziom głośności, nastrój, czasem i miejscem odsłuchu, akomodacją (adaptacją) słuchową itp. Te wszystkie rzeczy bardzo łatwo i bezpośrednio wyjaśniają świadectwa usłyszanych różnic bez odwoływania się do głuchoty i nieuczciwości. Jestem już po własnych testach, więc na mnie zeznania rusków (i wszystkich innych ludzi co zarabiają na tych przekonaniach) nie zadziałają. I to nie jest kwestia wiary tylko tego, że przekonałem się o tym osobiście. Łatwo mi jednak o empatie w Twoją stronę bo nie raz, nie dwa doświadczyłem placebo i nawet uważam, że jak komuś to na rękę to jak najbardziej jest to uzasadnione z tego korzystać. Bywają też sprzęty, które parametry mają na tyle niskiej jakości, że można je zacząć realnie rozróżniać, ale takie sprzęty mnie nie interesują. Jest wiele ciekawych informacyjnych smaczków związanych z tym do czego nauka doszła w kwestii tego jak działa nasze słyszenie, ale już po doświadczeniach z forum nie będę w to wchodził, gdyż przekonałem się, że ciężko jest nie raz dojść do konsensusu w kwestii interpretacji określonych zdań (czyli obie strony nie miały zastrzeżenia do zdania, ale inaczej je interpretowało), więc taka dyskusja mijała by się z celem, przy zagadnieniach jakby nie patrzeć - dość zaawansowanych.
    1 punkt
  20. Nie, jeśli piszemy o uchu audiofila. Ono nawet bezpieczniki rozróżnia.
    1 punkt
  21. Dzięki za temat🙂, bo zmotywowal mnie do odświeżenia sobie paru stron. Na to całe słyszenie i pomiary są różne teorie i wierzenia. Najlepiej sprawdzać to na własnych uszach. Inżynierów nie uczono w szkołach dlaczego tak jest , tylko sami do tego dochodzili, po prostu słuchająć. Powyższe przemyślenia z ASR nie mówią jakie konkretnie Dacki, były porównywane. Technologie zastosowane w dackach rzeczywiście brzmią podobnie. I tak podobnie brzmią dacki delta sigma, podobnie NOS, podobnie r2r, podobnie DEM, podobnie fpga, podobnie dzielące sygnał na dwie połówki,podobnie PWM, podobnie z wyjściem na lampach, podobnie na opampach, podobnie z okablowaniem srebrnym itd. Oto spojrzenie inżyniera Vladimira Lamma: (https://www.lammindustries.com/about-lamm/#design-philosophy) Jego przedwzmacniacze to legenda. "Bogate doświadczenie Vladimira Lamma w dziedzinie reprodukcji dźwięku i psychoakustyki, naukowych badań nad percepcją dźwięku i audiologii doprowadziło do opracowania przez niego teorii „mechanizmu ludzkiego słuchu”. Teoria ta posłużyła jako podstawa jego projektów i technik reprodukcji dźwięku. Eksperymentując z szeregiem modeli elektronicznych powiązanych z teorią, Lamm natrafił na ograniczony zestaw topologii, które umożliwiły mu stworzenie sprzętu do odtwarzania dźwięku o predefiniowanych i przewidywalnych parametrach – ustanawiając kluczową potrzebę testów odsłuchowych jako integralnego procesu rozwoju produktu, a jednocześnie jednocześnie eliminując stosowanie metody prób i błędów przy projektowaniu. Ponieważ fizyczne prototypy nowych modeli opierają się wyłącznie na obliczeniach, projekt jest w zasadzie gotowy do produkcji po ukończeniu prototypu. Rezultatem tych szeroko zakrojonych prac jest szereg projektów hybrydowych i lampowych, z których każdy wyznacza standardy doskonałości w swojej kategorii." "dla przykładu możesz popatrzeć na parametry Japońskiego wzmacniacza o thd 0.0001%, ale jeśli go posłuchasz to brzmi on okropnie. Dla mnie jako inżyniera bylo ciężko to zaakceptować, ale doszedłem do wniosku, że pomiary konwencjonalne maja sie nijak do tego co słyszymy" "każdy wzmacniacz który zaprojektowalem zgody jest z mechanizmen słyszenia. To jest podstawa moich wzmacniaczy. To jest coś czego nie wyniosłem z książek czy innych źrodeł." Wywiad z 1996 :https://www.lammindustries.com/reviews/vladimir-lamm-interviewed-by-sergei-taranov-editor-audio-magazine-russia-at-the-hi-fi-96-show-waldorf-astoria-new-york-city-may-30-31-1996/ "Długo zastanawiałem się, dlaczego jeden sprzęt gra dobrze, a drugi nie. To pytanie jest tak stare jak sam świat. Poszedłem drogą psychoakustyki i opracowałem szereg modeli matematycznych, które wykazywały mniej więcej bliskie przybliżenie do rzeczywistości (na szczęście w Rosji miałem do dyspozycji cały dział R&D). Te modele matematyczne opisano równaniami różniczkowymi; opracowano specjalne systemy korelacji. Wykorzystując te informacje uzyskałem elektroniczne modele procesów" Parę słów od inżyniera Cees Ruijtenberg: Artykul o MA Pavane: https://6moons.com/audioreviews2/metrum/2.html "W 2008 roku zdecydowałem się rozpocząć badania mające na celu zmapowanie charakterystyki dźwiękowej różnych przetworników cyfrowo-analogowych. Wydajność tych chipów konwertujących była w dużej mierze nieprzekonująca, chociaż nie mogłem jeszcze zidentyfikować przyczyn leżących u jej podstaw. Moje niezadowolenie podsycały częste wizyty na koncertach i pozorna niemożność zasypania przepaści pomiędzy występami na żywo a nagraniami cyfrowymi. Już od wielu lat interesowałem się techniczną stroną nagrywania muzyki i od czasu do czasu dokonywałem nagrań, mając przy sobie porządny zestaw mikrofonów, mikser i magnetofon studyjny. Pomimo ledwo akceptowalnego stosunku S/N i ograniczonej dynamiki (≤ 60 dB), z jaką wówczas radził sobie mój sprzęt, wrażenia były „prawdziwe” i wciągnęły mnie w muzykę. Dlatego rozumiem miłośników winylu, mimo że znoszą trzaski, szumy i zadrapania nieodłącznie związane z tym nośnikiem. Chciałem odtworzyć to poczucie realizmu i uczuć za pomocą sprzętu cyfrowego i rozpocząłem badania w nadziei, że uda mi się je odtworzyć. Dzięki mojej pracy i doświadczeniu w dziedzinie głośników elektrostatycznych mam tam wiele kontaktów, dzięki którym miałem okazję posłuchać tzw. domowego przetwornika cyfrowo-analogowego NOS bez oversamplingu. Mimo oczywistych mankamentów usłyszałem coś, czego w innych przetwornikach DAC-ach brakowało. Emocje, muzyczne zaangażowanie i przeżycie nagle wróciły. Zastanawiałem się, czy to jest droga, którą powinienem podążać? Od tego momentu przesunąłem swoje badania na badanie wad współczesnego sprzętu cyfrowego, generalnie w oparciu o powszechnie stosowaną metodę oversamplingu. Jako projektant elektroniki posiadałem zaawansowany sprzęt pomiarowy. Biorąc pod uwagę moje 35-letnie doświadczenie, powinienem móc to kontynuować. Mimo to wciąż zaskakiwało mnie, że bezpośrednią konsekwencją oversamplingu jest to, że w systemie pojawia się wiele artefaktów, które tak naprawdę nie powinny znajdować się w słyszalnym zakresie. Ryohei Kusunoki. Ponieważ byłem ostrożnym optymistą co do brzmienia przetworników DAC NOS, zacząłem aktywnie szukać wiedzy na ten temat. Na różnych forach szybko okazało się, że nie jestem sam w poszukiwaniu „prawdziwych” wrażeń muzycznych. Natknąłem się także na artykuł Ryohei Kusunoki, który w kompleksowy sposób wyjaśnił często stosowane metody oversamplingu. Artykuł pokazuje, że gdy wizja opiera się na doświadczaniu muzyki na żywo, dziwne wydaje się poleganie na oversamplingu. Dlatego odłożyłem całą swoją wiedzę dotyczącą cyfrowej rejestracji i obrazowania i zdecydowałem się pójść za głosem serca. Zarówno hobbyści, jak i profesjonaliści przekonani o zasadzie NOS musieli zadowolić się starymi chipami DAC opracowanymi niegdyś przez firmę Philips, które trafiły na rynek w latach 80-tych. Jak na swoje czasy byli naprawdę niesamowici. Firmy takie jak 47Labs, Zanden, Audio Note i AMR również są przekonane o słuszności zasady NOS. Ze względu na brak nowocześniejszych komponentów zmuszeni są używać starych chipów, takich jak TDA1543/1541. I mają rację, robiąc to. Coraz nowocześniejsze chipy dostępne na rynku stają się coraz bardziej skomplikowane i w większości przypadków są obciążone filtrami FIR, które choć umożliwiają stosowanie technik oversamplingu, uniemożliwiają również ich nieużywanie. Ponieważ jako projektant elektroniki często opracowywałem produkty do celów przemysłowych, zdobyłem dużą wiedzę na temat komponentów przemysłowych. Zwłaszcza w inżynierii procesowej i medycznej chipy DAC są stosowane bez filtrów FIR. Czy byłoby możliwe wykorzystanie tych układów w produktach audio? Na jakich cechach powinienem się skupić, aby ulepszyć „stary” TDA1543 lub TDA1541? Było dla mnie jasne, że nowoczesne chipy DAC mają kilka zalet w porównaniu z zabytkowymi egzemplarzami. Od lat 80. XX wieku poczyniono ogromne postępy w zakresie szumu przełączania oraz prędkości i przewodzenia przełączników Mosfet, które są używane w tak zwanych obwodach drabinkowych R2R. Wreszcie poprawiono liniowość wspomnianych wcześniej obwodów. Poza tymi ulepszeniami niewiele się zmieniło. Wydaje się jednak, że te cechy są ważne między innymi dla łatwości i naturalności, z jaką muzyka jest przedstawiana, aby poprawić pożądany „prawdziwy” charakter. Szybkość i przepustowość to cechy również istotne we wzmacniaczach. Właśnie dlatego wzmacniacze operacyjne wydają się powodować wiele problemów w obwodach audio. Terminy takie jak szybkość narastania i wzmocnienie w otwartej pętli najwyraźniej mają tutaj znacznie większe znaczenie niż zniekształcenie harmoniczne. Logiczne jest, że elektronika, która dobrze odtwarza muzykę, wywodzi się zazwyczaj z inżynierii częstotliwości radiowych, gdzie szerokość pasma może sięgać nawet 500 MHz. Używając komponentów pozwalających na taką przepustowość, potrzebne są zupełnie inne techniki projektowania, aby zbudować produkt, który jest zarówno dobry, jak i stabilny. Przykładami są projekty wykonane przez Nelson Pass. Pomimo ogólnej dostępności wielu przyrządów pomiarowych w ciągu ostatnich kilku lat, dopiero teraz stało się jasne, że same pomiary rzadko pozwalają stwierdzić, czy produkt będzie przyjemny w słuchaniu. Czy nasze metody są niewystarczające? Absolutnie nie. Na etapie projektowania wiele problemów rozwiązuje się za pomocą odpowiednich testów. Jednak gdy na przykład testujesz przestronność sceny dźwiękowej, obecne testy nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Teraz nasze własne uszy służą jako dodatkowe instrumenty. Przepustowość i prędkość są ważnymi czynnikami w elektronicznych obwodach audio. Wynika to z faktu, że sygnały przepływające przez „staromodne” obwody półprzewodnikowe mogą zostać zniekształcone w przypadku skażenia przez elementy o wysokiej częstotliwości. Technicznym określeniem tego zjawiska jest zniekształcenie wywołane obrotem. W takim przypadku obwód nie jest w stanie odpowiednio podążać za sygnałem wejściowym. Wydaje się, że nasz słuch jest na to bardzo wrażliwy. Często prowadzi to do sceny dźwiękowej, która jest odbierana jako płaska. [Ograniczona prędkość obrotu: zielona linia (sygnał wyjściowy) pokazuje niezdolność wzmacniacza do podążania za sygnałem wejściowym (czerwony).] Na wyjściu prądowym układu DAC dominują różnorodne sygnały audio i HF. Przełączniki sterujące obwodem drabinkowym R2R w chipie wytwarzają ultradźwiękowy szum przełączania. Niezależnie od tego, jak niski jest ten szum, jest on osadzany w sygnale audio jako dodatkowy element. Oznacza to, że standardowe części, takie jak wzmacniacze operacyjne, nie działają już poprawnie. Mimo to wielu producentów nadal używa wzmacniaczy operacyjnych jako przetworników prądu/napięcia, mimo że nie nadają się one do tego zadania. Ważne jest, aby elektronika przetwarzająca prąd z układu DAC na napięcie była szybka i miała wystarczającą szerokość pasma. Od 2008 roku do połowy 2010 roku poszukiwałem chipa DAC o opisanej charakterystyce. W końcu znalazłem odpowiednie chipy i użyłem ich w przetwornikach DAC Quad, Octave i Hex. O tym, że ten wybór był słuszny, jasno świadczy liczba pozytywnych recenzji, które otrzymaliśmy na całym świecie. [Przepustowość wzmacniacza operacyjnego audio NE5534 w pętli otwartej, bez sprzężenia zwrotnego, zatrzymuje się już na 1 kHz.]. Godny uwagi jest fakt, że chociaż fala sinusoidalna o częstotliwości próbkowania 44,1 kHz wygląda na stosunkowo wzburzoną, nasz słuch tego nie odbiera [fala sinusoidalna 1 kHz próbkowana przy częstotliwości 44,1 kHz]. Niektóre rzeczy zostaną poprawione, ponieważ zakładając jakość CD, w ciągu jednej sekundy można zaprezentować zaledwie 44'100 wartości analogowych, co nie zwiększa dokładności. Patrząc na przetwornik cyfrowo-analogowy z nadpróbkowaniem, filtr FIR obliczy i wypełni wartości pośrednie. Filtr FIR powinien teoretycznie dawać lepsze wyniki. W praktyce okazuje się jednak, że różnic nie słychać. [Dolna forma fali to sygnał NOS, górna odzwierciedla ten sam sygnał po przejściu przez filtr FIR.] To sprawia, że eksperyment jest zabawny. Niech poprzez wzmacniacz i głośniki NOS DAC wygeneruje falę sinusoidalną. Nagraj to za pomocą mikrofonu i pokaż wynik za pomocą oscyloskopu. Przeskoki, które pierwotnie występowały w sygnale, całkowicie zniknęły. Dzieje się tak dlatego, że sygnał przeszedł już przez kilka filtrów, zanim dotarł do mikrofonu. W przypadku przetwornika cyfrowo-analogowego Metrum Acoustics tuż przed wysłaniem sygnału do zacisków wyjściowych zastosowany zostanie łagodny filtr pierwszego rzędu 70 kHz. Tutaj widzimy część naszego ucha. Jest to ślimak z błoną podstawną zlokalizowaną w uchu wewnętrznym. Każde miejsce w ślimaku jest wrażliwe na określone pasmo. Najwyższe częstotliwości rejestrowane są z przodu, najniższe na końcu ślimaka. Błona podstawna jest częścią ślimaka. Działa jako baza dla od 15 000 do 20 000 komórek rzęsatych. Każda z tych komórek jest połączona z nerwem, który łączy się z mózgiem. To tylko bardzo krótkie podsumowanie pracy ucha. Tak naprawdę ucho jest nieskończenie bardziej złożone. Ograniczymy się jednak do czuciowych komórek włoskowatych, z których każda opisuje ograniczony zakres częstotliwości w taki sposób, że wszystkie się pokrywają. Jej suma określa zasięg naszego słuchu. Średnio jest to od 20 Hz do 20 000 Hz. Przy 20 000 komórek rzęsatych ich szerokość pasma jest bardzo mała, a zatem bardzo selektywna. Oznacza to, że dla jednej konkretnej komórki rzęsatej – z wyjątkiem określonej częstotliwości, do której jest dostrojona – reszta sygnału jest filtrowana z częstotliwością 40 dB/oktawę. Nasz słuch na tym poziomie zachowuje się podobnie jak filtr środkowoprzepustowy. To porównywalne z filtrami stosowanymi w odtwarzaczach CD. Zaimplementowanie filtrów tego poziomu w odtwarzaczu CD można zatem określić jako przesadę Stosowane metody badawcze. Wydaje się, że przetworniki cyfrowo-analogowe NOS wypadają słabo, patrząc wyłącznie na ich pomiary. Jest to również częściowo poprawne, ponieważ sygnał przetwornika cyfrowo-analogowego NOS przechodzi przez mniej filtrów, zanim dotrze do terminala wyjściowego. Wprowadzenie filtra ostrego na wyjściu przetwornika cyfrowo-analogowego typu NOS powinno poprawić wyniki testów w zakresie zniekształceń harmonicznych i szumu. W przypisie są to powszechnie stosowane testy zalecane i ogólnie akceptowane przez branżę. Problem z tymi testami zniekształceń polega na tym, że podczas pomiaru dziedziny amplitudy wykorzystują one wyłącznie sygnał statyczny, taki jak fale sinusoidalne. Gdy tylko zostanie użyty sygnał impulsowy, wyniki stają się zupełnie inne. Po lewej stronie znajduje się przejściowa odpowiedź przetwornika cyfrowo-analogowego NOS. Lekkie zaokrąglenie u góry jest spowodowane wspomnianym wcześniej łagodnym filtrem przy 70 kHz. Po prawej stronie widzimy dokładnie ten sam impuls przechodzący teraz przez przetwornik cyfrowo-analogowy z nadpróbkowaniem. Ponieważ nasz słuch w naturalny sposób funkcjonuje jako silny filtr, nasze mózgi mają tendencję do interpretowania sygnału z przetwornika cyfrowo-analogowego NOS tak, jakby przeszedł przez filtr FIR. Wynika to z ograniczonego pasma naszego słuchu. Patrząc na zdjęcie po prawej stronie, możemy się zastanawiać, jak będzie wyglądał ostateczny wynik, jeśli nasz słuch doda inny równoważny filtr. Zarówno muzycy, jak i autorytety w dziedzinie audio dobrze udokumentowali, że szczególnie instrumenty perkusyjne cierpią z powodu tego efektu dzwonienia przed i po. Nie jest zatem bezpodstawne twierdzenie, że przetworniki cyfrowo-analogowe NOS brzmią najbardziej naturalnie ze wszystkich alternatyw. Ponieważ jednocześnie wyniki testów wszystkich przetworników DAC NOS są niewystarczające, pojawia się pytanie, czy stosujemy właściwe testy, aby dokładnie ocenić ich jakość. Wszystkie pomiary są przecież wykonywane bez stosowania jakichkolwiek filtrów. Jitter jest przedmiotem zainteresowania od dłuższego czasu. Redukcja jittera do ekstremalnie niskiego poziomu jest postrzegana jako kluczowa dla poprawy sceny dźwiękowej. Nie rozpoczynając dyskusji o tym, ile jittera można jeszcze dostrzec, należy wspomnieć, że istnieją różne rodzaje jittera. Ponieważ w dużej mierze nie jest jasne, w jaki sposób mierzony jest jitter, przydatne jest krótkie wyjaśnienie. Jitter, o którym mowa, to nic innego jak odchylenie w dziedzinie czasu. Można to porównać z długością sekund zegara: czasami mają one długość 0,9, a czasami 1,1 sekundy. Średnio trwają one około jednej sekundy, choć poszczególne sekundy różnią się długością. Można to porównać do przetwornika cyfrowo-analogowego, w którym muzyka składa się z szeregu cyfrowych próbek. Próbki wchodzą do układu DAC i są synchronizowane przez zegar. Dokładność zegara jest zatem istotna nie tylko w przypadku dłuższych okresów czasu, ale każdy impuls powinien mieć dokładnie taką samą długość. [Filtr FIR tworzy dodatkowe ogniwo w łańcuchu i oprócz silnego filtra zapewnia dodatkową oscylację impulsami.] Po prawej stronie powiększyliśmy dwa impulsy zegara, które przeskakują z niskiego do wysokiego poziomu. Impulsy obserwowano przez dłuższy okres czasu, a następnie nałożono je na siebie. Dolny zegar zawsze skacze niemal dokładnie w tym samym momencie, podczas gdy górny zegar zachowuje się bardziej losowo. Czasem jego skok jest wcześniejszy, czasem spóźniony. Nazywa się to jitterem. Pomijając fakt, że jitter może pojawić się w wielu punktach łańcucha audio, wykrywalność jittera jest kluczem do wydajności przetwornika cyfrowo-analogowego. Wykres wyraźnie pokazuje łatwo mierzalne błędy górnego sygnału. Załóżmy, że każdy kwadrat oznacza 100 pikosekund (ps). Teraz górny sygnał pokazuje odchylenie maksymalnie 5 kwadratów x 100 pikosekund = 500 pikosekund. Im bardziej stabilny sprzęt pomiarowy, tym bardziej wiarygodne będą wyniki tego testu. Jednak nawet sprzęt pomiarowy będzie miał wady, które mogą negatywnie wpłynąć na wyniki. Gdy wyniki są bardzo ważne, sprzęt pomiarowy staje się tak drogi, jak samochód średniej wielkości. Istnieją również inne techniki pomiaru jittera, takie jak pomiary widmowe. Warunkiem dobrego pomiaru spektralnego jest to, że do pomiaru należy używać jasno określonego sygnału. Ponieważ teoretyczna zawartość sygnału generuje dość niskie współczynniki jittera, jitter powodowany bezpośrednio przez sprzęt będzie wykazywał odchylenia w widmie. [Wyniki testu jittera z analizatora widma]. Lewy obraz przedstawia dwa widma. Lewy to sygnał bez jittera, stąd widoczny jako pionowa igła. Obraz po prawej stronie pokazuje sygnał o szerokiej podstawie powodowany bezpośrednio przez jitter. Ponieważ jitter jest odchyleniem czasowym, analizator widma pokaże jitter jako wyższe i niższe częstotliwości. Ten sygnał „wahający się” powoduje szeroką podstawę i pokazuje, że występuje pewna ilość jittera. Trudno określić, ile dokładnie. Ważnym badaczem w tej dziedzinie był Julian Dunn († 2003). Stworzył metodę lepszego jittera mapy. Zaprojektował bodziec, którego zawartość jest tak dobrana, aby sama w sobie nie powodowała żadnych drgań. Ponieważ przetwornik cyfrowo-analogowy musi odtwarzać ten specjalny sygnał, skutki jittera spowodowanego sprzętem będą natychmiast widoczne w pomiarze widmowym. Metoda opracowana przez Juliana Dunna nazywa się Jtest. Poniższy obraz przedstawia Jtest zastosowany do przetwornika DAC. W idealnej sytuacji wynik pokazałby po prostu pionową igłę. Z powodu drgań po obu stronach igły głównej pojawia się wiele mniejszych igieł. Mierząc wysokość (amplitudę) tych małych igieł, możemy obliczyć wielkość drgań. Jak wspomniano wcześniej, przetworniki cyfrowo-analogowe NOS nie sprawdzają się dobrze. Jtest nie jest inny. Wyniki wielu Jtestów dla przetworników DAC NOS wykonanych w podobnych warunkach można znaleźć w sieci. Podobne warunki mają kluczowe znaczenie przy porównywaniu produktów. Laboratoria Miller Labs często otrzymują zadanie przeprowadzania testów na potrzeby recenzji. Odbywa się to zawsze w ten sam sposób i w podobnych okolicznościach. Godne uwagi jest to, że każdy pojedynczy przetwornik cyfrowo-analogowy NOS radzi sobie słabo z Jtestem. Czy każdy projektant DAC NOS używa gorszych technik? A może problemem są błędy pomiarowe? Kolejne badanie przeprowadzono w naszym własnym laboratorium. Regularnie badamy charakterystykę chipów DAC, które można potencjalnie wykorzystać w sprzęcie hi-fi. Badania mają zazwyczaj charakter wysoce eksperymentalny, a wiele elementów jest połączonych i zastąpionych innymi. Tego typu badania często mają na celu liniowość, zniekształcenia, szumy przełączania i jakość dźwięku. Wspomnieliśmy wcześniej, że stosunkowo szybka elektronika brzmi zwykle znacznie lepiej niż jej wolniejsze odpowiedniki. Można to zaobserwować w przypadku przetworników prądu/napięcia i innych komponentów. Co zaskakujące, wyniki Jtest okazują się znacznie gorsze, gdy komponenty stają się szybsze, z odchyleniami sięgającymi 2 nanosekund. Kiedy jednak mierzymy jitter w dziedzinie czasu, widzimy, że we wspomnianym wcześniej teście wyniki utrzymują się na poziomie <30ps. Ostatecznie potwierdzono naszą hipotezę, że wynik może być zniekształcony przez składniki sygnału spoza pasma audio. W przypadku wykorzystania przetwornika prądu/napięcia o bardzo ograniczonej szerokości pasma pętli otwartej, a co za tym idzie małej szybkości narastania, wyniki drastycznie się zmieniły. Jtest dał teraz prawie taki sam wynik jak test w dziedzinie czasu. Jednak podczas słuchania muzyki scena dźwiękowa stała się płaska i pozbawiona blasku. Podczas stosowania analizatora widma do testów jittera uderzające jest to, że nie tylko odchylenia czasu, ale także odchylenia amplitudy prowadzą do poszerzonej podstawy. Nawet sygnały spoza zakresu audio lub buczenie o częstotliwości 50 Hz spowodowane gorszą jakością zasilania będą miały wpływ na te wyniki. Zatem niesłyszalny sygnał 88 kHz i równie niesłyszalny sygnał 91 kHz mogą wytworzyć sygnał różnicowy o częstotliwości 3 kHz, który z kolei moduluje sygnał pomiarowy. Dlatego Jtest może być używany tylko z przetwornikiem DAC, który wykorzystuje ostre filtry. Po lewej stronie znajduje się wynik Jtestu dla przetwornika cyfrowo-analogowego NOS. Igły po obu stronach głównego sygnału pokazują jitter. Według obecnych standardów wartości te są zdecydowanie za wysokie, ale ponieważ są spowodowane brakiem ostrego filtrowania, wynik jest negatywnie wypaczony. Ten sam przetwornik cyfrowo-analogowy wykazuje błąd w dziedzinie czasu wynoszący zaledwie 20 ps. Wcale nie jest to odzwierciedlone na tym wykresie. Ponieważ błona podstawna zachowuje się jak ostry filtr słuchowy, w pewnym sensie staje się częścią DAC-a. Pomiary na przetworniku cyfrowo-analogowym NOS nie są zatem wykonywane w jego logicznym punkcie końcowym, ale przed filtrem naszego słuchu. Na tym polega problem porównania rzeczywistych wyników w dziedzinie czasu i sposobu, w jaki Jtest interpretuje i pokazuje swoje wyniki. Wniosek. Od kilku lat przetworniki cyfrowo-analogowe NOS zyskują na popularności, głównie w oparciu o subiektywne testy odsłuchowe. Zwłaszcza ludzie, którzy regularnie słuchają muzyki na żywo, wydają się mieć silną preferencję dla tego typu przetworników DAC. Jak wspomniał Kusunoki w swoim artykule, to przede wszystkim zachowanie w dziedzinie czasu nadaje przetwornikom DAC z nadpróbkowaniem „nienaturalną” jakość. Świadczy to o słabym brzmieniu instrumentów perkusyjnych; oraz w rodzaju „nadmiernej szczegółowości”, która powoduje, że niektóre instrumenty tracą swoją barwę i naturalne ciepło. Otwarte pozostaje pytanie, czy powinniśmy kierować się własnym słuchem, czy powszechnymi wynikami badań. Rozwój cyfrowych systemów audio nie osiągnął jeszcze zenitu. Z pewnością w przyszłości będziemy mieli do czynienia z nowymi wydarzeniami. Pewne jest, że dzięki nagraniom w wysokiej rozdzielczości zmniejszyła się potrzeba stosowania oversamplingu i ostrych filtrów. Pozostaje pytanie, jak podejść do ogromnej różnorodności płyt CD z ich niską częstotliwością próbkowania wynoszącą 44,1 kHz. Nadpróbkować czy nie? Brak oversamplingu wydaje się być preferencją muzyków i profesjonalistów zajmujących się dźwiękiem. Pozwól swoim uszom decydować!" Dr. Slawa Roschkow (https://sw1xad.co.uk) "W przeciwieństwie do konstrukcji DAC SW1X, wszystkie dostępne na rynku przetworniki DAC z nadpróbkowaniem i upsamplingiem wykorzystują dramatyczne modyfikacje sygnału w postaci kształtowania szumu lub inną formę manipulacji sygnałem, która zabija muzykalność i zakopuje ją we wzmacniaczach operacyjnych lub tranzystorach, które działają w złożonych pętlach ujemnego sprzężenia zwrotnego. Większość dostępnych na rynku przetworników cyfrowo-analogowych (i innych produktów) jest albo zbyt złożona i przeprojektowana (typ komputera z wieloma komponentami i materiałami niskiej jakości), albo zbyt uproszczona, wykorzystując gotowe rozwiązania (brak kreatywności) lub wykorzystując komponenty niskiej jakości i materiałów lub ich kombinacji. Te produkty DAC mają ze sobą wiele wspólnego – zazwyczaj są wyposażone w takie funkcje, jak wejścia i wyjścia, wyświetlacze itp. – co świadczy o tym, że zostały zaprojektowane przez inżynierów elektroników, a nie muzyków. Konsekwencją jest to, że mogą wyglądać zupełnie inaczej, ale wszystkie brzmią zasadniczo bardzo podobnie: płaskie, syntetyczne i pozbawione życia – gdzie niektóre przetworniki cyfrowo-analogowe mogą w niektórych aspektach brzmieć nieco lepiej niż inne. Niektórzy producenci starają się wyróżnić na tle innych albo nie ujawniając, jaki zintegrowany układ konwertera jest używany, albo poprzez FGPA (Field-Programmable Gate Array ) typu przetwornika cyfrowo-analogowego, który jest niczym innym jak programowalnym układem scalonym, zaprogramowanym przy użyciu niestandardowych algorytmów manipulacji sygnałem - funkcja zapożyczona z komputerów, ale w zasadzie nie różniąca się zbytnio od pozostałych. Ogólnie rzecz biorąc, główna różnica w porównaniu z najpopularniejszymi przetwornikami DAC głównego nurtu polega na tym, że nasze przetworniki DAC są projektowane przez zespół kreatywnych inżynierów z wykształceniem muzycznym, a nie przez inżynierów elektroników, którzy rozumieją jedynie podręcznikowe projekty obwodów i nic poza tym. Celowo odeszliśmy od tzw. „mainstreamowego podejścia” (sprawiając, by produkt przede wszystkim wyglądał atrakcyjnie) i przyjęliśmy radykalnie inne podejście (koncentrując się na muzyce, po naszemu) w projektowaniu sprzętu audio. Mamy nadzieję, że takie podejście nikogo nie urazi, ale jest ono kluczowe dla jakości dźwięku i reprodukcji muzyki – w końcu to jedyna cecha, która naprawdę liczy się na dłuższą metę." "Nie wszystkie aktywne stopnie I/U są tworzone jednakowo. W przeciwieństwie do zdecydowanej większości produktów dostępnych na rynku, stosujemy specjalnie zaprojektowany dyskretny konwerter I/U oparty na jednym, specjalnie dobranym tranzystorze zasilanym przez nasz niestandardowy dyskretny zasilacz. Wręcz przeciwnie, aktywna konwersja I/U w większości produktów odbywa się za pomocą układów scalonych (IC), zwanych także wzmacniaczami operacyjnymi. Jeśli nie są już zintegrowane w chipie DAC, jak ma to miejsce w przypadku prawie wszystkich przetworników DAC Delta Sigma, są to małe, zwykle 8-nożne chipy, ale bardzo złożone urządzenia, w których do wzmocnienia używa się aż 30-40 niskiej jakości tranzystorów i rezystorów krzemowych napięcie wyjściowe przetwornika DAC. Ponieważ wszystkie z nich są z natury nieliniowymi wzmacniaczami napięciowymi, muszą pracować w zamkniętej pętli sprzężenia zwrotnego, co wymaga zastosowania dużej ilości ujemnego sprzężenia zwrotnego (co koryguje nieliniowość, ale także usuwa muzykalność). Jeśli więc ktoś używa wyjście napięciowe przetwornika Delta Sigma wykorzystuje również wbudowane wzmacniacze operacyjne" Filozofia Audio Note Japan czyli profesora Hiroyasu Kondo (https://www.audionote.co.jp/en/philosophy.html) "Ludzie nazywają założyciela Audio Note, pana Hiroyasu Kondo, „Audio Silversmith”. Będąc pierwszą osobą, która zastosowała srebrne przewody w projektach audio, pan Kondo otrzymał tytuły „The Audio Silversmith” i „The Master of Best Audio” za swoją pozycję w branży audio. Aby uzyskać „najwyższą jakość dźwięku”, pan Kondo przeprowadził wszechstronne badania od pozycji wejściowej sygnału audio aż do wyjścia dźwięku, bez odrobiny kompromisu. Urok srebrnych drutów wzniósł jego ręce. Dźwięk srebra jest ciepły, ale żywy; potrafi w pełni wyrazić witalność muzyki. Dzięki śmiałemu, ale rozważnemu pomysłowi uzyskania najwyższej jakości dźwięku poprzez zastosowanie srebra, drogiego metalu, który nigdy wcześniej nie był używany w projektowaniu audio, powstał charakter dźwiękowy Audio Note. Srebrny drut Audio Note jest produktem pasji audio, w której zwrócono szczególną uwagę na obróbkę materiałów. A produkty, w których zastosowano srebrny drut Audio Note, zapewniają jakość dźwięku, która osiągnęła i przekroczyła najwyższy światowy standard. Produkty Audio Note są stworzone z myślą o sercu audiofila i z nim związane. Płynnie łączą dźwięk z muzyką, umożliwiając odtwarzanie muzyki z najlepszą jakością dźwięku." https://www.backtomusic.ru/person/kondo "Muzyka to złożona fala wibracyjna, która oddziałuje ze wszystkim, z czym się styka. Większość współczesnych inżynierów elektroników raczej nie zgodzi się z tym podejściem, najpierw niszczą sygnał, a następnie próbują go przywrócić. Przechodząc przez taki system audio muzyka staje się obrzydliwa, nie do poznania i niegrzeczna. A zwiększenie głośności nie jest w stanie przywrócić jego piękna. Tak jak gorzki produkt można dosłodzić cukrem, ale nie ulepszyć, tak utraconej informacji nie można odtworzyć w oryginale, pomimo różnych teorii „wzmocnienia” tonalnego i korekcji błędów." https://www.backtomusic.ru/person/kondo-hi-fi "Zachowania fal dźwiękowych nie można wyjaśnić wyłącznie za pomocą teorii elektryczności. Ogromna liczba czynników wpływających na reprodukcję dźwięku pozostaje niezbadana. Świat dźwięków jest znacznie głębszy, niż możemy sobie wyobrazić. Wywiad z Kondo http://m.szemis.pl/wywiad-z-hiroyasu-kondo-cz-1/ "Shibazaki: Ma Pan rację. Większość japońskich producentów skupia się na takich aspektach brzmienia jak pasmo przenoszenia i balans tonalny, zapominając o przestrzennym aspekcie prezentacji. Zdaniem pana Kondo jest to błędne podejście, tak podchodzą do tematu inżynierowie elektrycy, którzy projektują i budują swoje urządzenia na podstawie teorii wziętych z podręczników. Sam jednakże dumnie nazywa siebie inżynierem akustykiem. Dlatego właśnie jego urządzenia dbają również o prawidłową prezentację sceny muzycznej." Filozofia Suzumu Sakumy https://www.backtomusic.ru/person/sakuma "Teoria zawarta w podręcznikach elektroniki na długi czas wypchnęła muzykę z mojego życia. Dopiero po wielu próbach i błędach znalazłem swoją drogę, koncentrując się na uczuciach i emocjach, a nie na teorii." Filozofia Petera Quartrupa https://www.backtomusic.ru/person/qvortrup-quotes https://www.fidelity-magazine.com/audio-note-uk-peter-quortrup/ "Masowy rynek sprzętu audio jest jak fast food: każdy składa inne urządzenia z tych samych podzespołów; nie należy oczekiwać, że dźwięk między nimi będzie zasadniczo inny. Uzyskanie prawdziwego dźwięku w ten sposób jest tak samo niemożliwe, jak wyciągnięcie steku z krwią z hamburgera. Powinniśmy dążyć do minimalizacji wykorzystania części standardowych – wykonać je samodzielnie lub na zamówienie. A nie można stać się przedsiębiorstwem komercyjnym, to zrujnowało wiele dobrych firm."
    1 punkt
  22. Słuchawki za taki pieniądz i nie są w stanie od razu zachwycić? 😶
    1 punkt
  23. @MrBrainwash dziękuję za podzielenie sie tym presetem oraz informacjami na temat tego, jakie zmiany w charakterze brzmienia wprowadza!🙂👍🥇 Można byłoby spróbować zrobić podejście i spróbować nadać sygnaturę brzmienia słuchawką a'la nowy Orfeusz HE-1 według pomiarów, które są zamieszczone na Crinacle: https://crinacle.com/2020/11/19/sennheiser-he-1-review-59000-summit/ Niestety, uzyskanie "dźwięku Orfeusza" to nie taka prosta sprawa i w dużej mierze zależna (zresztą jak w przypadku każdej z innych par słuchawek, zaś szczególnie elektrostatów) zależna od reszty toru. Wiktor dla uzyskania w HE90 optymalnego efektu używa przedwzmacniacza Accuphase, który nadaje średnicy odpowiedniego nasycenia, a także eufoniczności średnicy. Bez niego jest dobrze, ale nie jest to przekaz, który potrafiłby zachwycać. Na znacznie niższym pułapie mogę potwierdzić podobne spostrzeżenia z moimi STAXami 007mk1 - trochę trzeba pokombinować, m.in. z lampami w TH oraz Cayinie, a także kablami, aby mogły grać jak 007mk1. Życzę Piotrku dalszych udanych eksperymentów i czekam na kolejne wpisy! 🙂👍
    1 punkt
  24. Nie ma ani pomiarów Orfeuszy, ani presetu do nich strojącego 🤷‍♂️. Po za tym chodzi tu o ogólny balans tonalny za dużo czynników niewiadomych by jedne słuchawki brzmiały całkowicie jak inne przestrojone. Jednak kiedy się osiągnie już podobny balans tonalny to różnice mocno się minimalizują. Jeszcze inną rzeczą jest to, że ja nie wybieram sprzętów specjalnie dla ich barwienia dźwięku, ja dążę, aby je zminimalizować, a nie emulować barwienie innej pary. Barwienia nie da się całkowicie wyeliminować w słuchawkach, więc pozostaje jakiś tam aspekt preferencji. Ja ogólnie preferuję X2HR ponad DT990. Teraz się po prostu bawię z Beyerami.
    1 punkt
  25. Prosta operacja. Dostaję odpowiednią tonację. Idealnie pewnie jeszcze nie jest (głównie w kwestii wysokich gdzie są największe wariacje), lecz lepiej niż bez niczego. Ostatecznie je pewnie sprzedam, ale póki co to EQ pozwala mi się nimi cieszyć. Ogólnie śledząc relache w częstotliwościach to grado już nie mógłbym słuchać ich pikami w górze pasma i ubytkami w subbasie.
    1 punkt
  26. 🙄Czy dobrze rozumiem? Z DT990 programowo zrobiłeś HD600 po czym te programowe HD 600 zmodyfikowałeś programowo do jakiegoś tam targetu??? To już za wysoka półka dla mnie. 😵
    1 punkt
  27. Treść artykułu dokładnie odwrotna do tego o czym marzą audiofile. Audiofil to człowiek wręcz kochający zniekształcenia produkowane przez sprzęt RTV. W większości przypadków są to ludzie, którym sprzęt gra tym lepiej im gra gorzej.
    1 punkt
  28. Meze 99, piękne słuchawki, które kupiłem na premierę, dawno temu. Po pierwszym dniu rozleciały się nausznice Na szczęście Meze się poczuło i przysłali mi nowe. Bardzo basowe słuchawki, które były dla mnie wtopą po zaczytaniu wielu nader optymistycznych opinii. Nie był to bas jakiego oczekiwałem, a samo strojenie też trochę karykaturalne. Obecnie zanim coś kupię sprawdzam pomiary i nie wtopiłem od dawna.
    1 punkt
  29. Szczerze pisząc o Rai Penta nie wiem nic, bo mnie tego typu słuchawki nie interesują, ale dzięki za info. Mogę się jedynie wypowiedzieć (jako właściciel tych słuchawek) o Empyreanach. I ja osobiście jestem z nich zadowolony. Nawet bardzo. Choć nie są to wybitne słuchawki i to już niejednokrotnie powtarzałem. Moje zamknięte Verite są lepsze technicznie, ale to Empyreanów słucham najczęściej. Mają bardzo przyjemny klimat, żadne pasmo mnie w nich nie męczy i są nieziemsko wygodne na dłuższe posiedzenia. Zwłaszcza na tych drugich, welurowych padach.
    1 punkt
  30. 99 Classic to pikuś bo to budżetowe słuchawki, ale takie Empy czy Rai Penta to powinny kosztować 1/4 tego ile kosztują. Crinacle chodzi po cienkiej linii, ale przynajmniej ma odwagę aby na przykładzie pomiarów powiedzieć prawdę.
    1 punkt
  31. Miałem 99 Classics i tak jak lubię basowe słuchawki, tak tych Meze rzeczywiście się nie dało słuchać dłużej niż 30 min
    1 punkt
  32. haha niezły bajcik. 👍 No ja szukam relacji w strojeniu. To nie jedyny czynnik, za to decydujący. Podstawa, która determinuje resztę. Owszem można też słuchać na nieoptymalnym strojeniu i też może być przyjemnie, "inaczej". Co kto lubi. Jednak metafora basu (tu można sobie podstawić inne elementy) jako soli moim zdaniem bardzo dobrze obrazuje temat. Lekkie odstępstwo, które i tak jest nieuniknione w formie przyprawy będzie jak najbardziej na miejscu. Można lubić przesolonego kurczaka czy przesłodzoną kawę - lecz to już w oczywisty sposób nie będzie dobre. Crinacle komentuje 99tki: Mają obiektywnie za dużo basu. Robiny to samo, mają albo za dużo basu, albo dziure w średnicy. Zależy jak na to patrzeć. Żaden hype tego nie zmieni. Może komuś to przypasuje, ale nie dziwię się, że po godzinie słuchania trafiają do komisu. xD
    1 punkt
  33. Jasne. Chodziło mi o odniesienie się do twierdzeń np o spasowaniu FR w celu uniknięcia efektu maskowania.
    1 punkt
  34. Tak, mamy. Że nie ma co się przejmować youtuberami
    1 punkt
  35. no ja. inni niech się męczą i szukają 😎
    1 punkt
  36. Wally jest na pocztówce - czyli słuchamy muzyki, a nie szukamy dziury w całym
    1 punkt
  37. Nie ma żadnego Wally'ego na obrazku - i to by było na tyle, z bycia audiodebilem. 😆
    1 punkt
  38. Anker Soundcore Motion+ zachwalał, kupiłem, grał bardzo dobrze, ale później kupiłem Marschall Stockwell II, którego też zachwalał i grał jeszcze lepiej, do dziś. 😁
    1 punkt
  39. @manuelvetro sam temat osobowości w kontekście audio chcę dalej ciągnąć, ale to już na muzostajnia.wordpress.com. Tutaj będę wrzucał od tak takie ideo-memy do forumego pogawędzenia. Po takich chorych jazdach Kaszy nie zamierzam na forum zamieszczać swoich prac.
    1 punkt
  40. Z jednej strony myślalem zawsze że chodzi o to, żeby wszystko na półce było coraz lepsze. Ale lepsze nie zawsze okazywało się lepsze dla mnie. Z drugiej strony nauczyłem się z czasem czego nie chcę, nie lubię, czego nie może być. Kompromis korzyści dla rzeczy która doda dwa plusy, ale wniesie jeden minus w brzmieniu, u mnie nie działa.
    1 punkt
  41. 👍 Tak. Są w audio elementy, które robią wyraźną różnice i są powiązane z preferencjami. Samo audio służy głównie przyjemności słuchania, nie jest produktem pierwszej potrzeby, a lepsze słuchawki to przedmioty luksusowe. Patologia dzisiaj jest taka, że aby kojarzyły się z luksusem to muszą kosztować 10kzł. Tyle że to sztucznie nadmuchana bańka i ja tak sprzętu nie wyceniam. X2 czy HD58x to już dla mnie sprzęt luksusowy. Są jednak słuchawki za parę koła które może bym chciał i nawet kupił jeśli byłyby ku temu sprzyjające warunki. Dobre jest jednak to, że znalazłem dla siebie modele, którymi mogę się cieszyć bez żadnego ale. Większości z nich nie potrzebuję, na ich obecności korzystam. Do tego właśnie nawiązywałem.
    1 punkt
  42. Tak też się czasem zastanawiam, czy audiofil, to nie w rzeczywistości audio-hejter. Najpierw są zachwyty, a potem pies z kulawą nogą nie chce jak się okazuje sprzętu niepozbawionego wad, bo hajp płynie skądinąd i wszystkie uniesienia stają się nie byłe. Ale na audiofilu nie pojawia się nawet cień zawstydzenia. Posłuchalem trochę droższego sprzętu, ale z moimi możliwościami finansowymi mogę spokojnie pozostać na pułapie 300usd.
    1 punkt
  43. no właśnie widzę, że masz ciekawasze rzeczy jeśli tu siedzisz i to właśnie robisz😛
    0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności