Skocz do zawartości
WIOSENNA PROMOCJA AUDIO 11.03-04.04.2024 Zapraszamy ×

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 02.05.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Przez długi czas, zrażony przeszłymi doświadczeniami, trzymałem się z dala od budżetowych rozwiązań oferowanych przez mniej popularnych producentów z dalekiego wschodu. Wiarę pokładałem za to w produkty bardziej uznanych, renomowanych marek jak Dunu, czy Fidue. Właśnie zostałem wyprowadzony z błędu i to w zasadzie potrójnie, bo trafiły do mnie w ciągu ostatniego tygodnia aż trzy ciekawe IEMy, które otworzyły mi oczy i pokazały, że pojęcie "Bang for a buck" nie tylko nie umarło, ale ma się całkiem dobrze. BGVP Zero to opcja nr 1. Metalowe obudowy w czarnym macie to mój kryptonit. Mam ogromną słabość do takiego połączenia, w parze z którym idzie niski profil obudowy i bardzo dobra ergonomia, gdyż po aplikacji praktycznie całkowicie chowają się w uchu i nie wystają poza jego krawędź. W ich wnętrzu, w specjalnie zaprojektowanej komorze akustycznej objętej patentem zamknięto przetwornik magnetostatyczny. Do tego w zestawie poza dwoma zestawami tipsów i parą pianek jest sztywne etui - bardzo pojemne zresztą, co jest szalenie miłym dodatkiem. Równie dobre wrażenie zrobił na mnie kabel z zestawu - solidny, dobrze wykonany, elastyczny i giętki. W kwestii tipsów mogę jedynie powiedzieć, że jakościowo są mocno takie sobie, ale z dwojga złego wybrałem tipsy "Vocal" w rozmiarze "L", z którymi moim, zdaniem grają znacznie lepiej, niż z tipsami "Bass". Strojenie "Zero" nie będzie dla każdego i nie ma się co czarować. Nie są to słuchawki uniwersalne z racji strojenia i sprawdzą się jedynie w określonym repertuarze. Mam tu na myśli nowoczesne, mainstream'owe brzmienia oparte na wokalach i solidnej podstawie basowej. "Zero" to słuchawki mocno podkolorowane, z podkreślonym basem i mocno zaakcentowanymi wokalami, a zwłaszcza tymi żeńskimi. Ogólnie są to słuchawki ciepłe, mocno basowe i ciemne, gdzie główne akcenty brzmienia przypadają na obszerny, masywny mid-bas i wyższą średnicę. Czuć lekki spadek w najniższym basie, głównie pod kątem ilościowym, bowiem zejście w dół jest, ale ilościowo sub-bas wyraźnie ustępuje średniemu basowi. Dołek w niższej średnicy jest również wyraźny, ale potem następuje szybki i wyraźny akcent już od 1,5-2khz po to, żeby zanotować solidny spadek gdzieś za zakresem 4khz. Góra gra zdecydowanie drugie, a nawet trzecie skrzypce i jest wyraźnie schowana. Scena jest wąska, z bardzo bliskim pierwszym planem podawanym bezpośrednio, ze świetną głębią, holografią i pozycjonowaniem przestrzennym. Taki dosyć specyficzny sposób, ale gwarantujący bardzo immersyjne wrażenie, o dziwo nawet nie męczące. Scena owija się wokół głowy, jest niezwykle dobrze uporządkowana, a same słuchawki przekazują sporo detali i naprawdę nieźle separują poszczególne dźwięki. W metalu nie radzą sobie w ogóle, ale wystarczy odpalić Kaleida, Lorde czy Lanę del Rey, żeby zrozumieć po co te słuchawki istnieją. Opcja nr 2 to Whizzer HE-01 Kylin. To była moja miłość od pierwszego wejrzenia (w zdjęcia), a potem zakochałem się na nowo. Tak, miłość od pierwszego włożenia (w ucho). Wciąż niewygrzane, raptem po nieco ponad godzinie słuchania, ale musiałem je dorzucić do tego zestawienia i o nich wspomnieć, gdyż za kwotę jaką trzeba za nie wyłożyć spodziewam się zasłużonego hype-u. Design może mało męski, bo plastik plus różowe złoto to raczej kobiecy design, ale wyglądają na żywo zniewalająco. Bardzo dobra jakość wykonania, w dłoni sprawiają wrażenie bardzo solidnych i przede wszystkim są szalenie małe. W zestawie są dwa komplety tipsów - Vocal i Reference - jedna para pianek wysokiej jakości przypominająca Comply, metalowe etui typu "pastylka" podobne do tego z iBasso IT01 lub dodawanego do Aune E1 oraz bardzo ładny, dobrze wykonany choć cienki kabelek z miedzi 5N OFC. Innymi słowy zestaw na bogato. We wnętrzu obudów zamknięto pojedynczy przetwornik dynamiczny 10mm wsparty technologią HDSS - High Definition Sound Standard. Krótko mówiąc, jest to technologia mająca zapewnić brzmienie przestrzenne i obfitujące w detale, a zarazem naturalne i niemęczące. I jestem w stanie w to uwierzyć, bo prosto z pudełka HE01 brzmią muzykalnie, dość gładko, przestrzennie i detalicznie. Bas jest sprężysty i pełen energii, dość obszerny, ale kontrolowany. Chętnie schodzi w dół, ale lekki akcent przypada na środkowy bas, choć jest to akcent naprawdę lekki, nie zaburzający równowagi tonalnej. Średnica jest pełna, naturalna, bardzo dźwięczna - po prostu cudo. Soprany są nieźle rozciągnięte, ale nie grają głównych skrzypiec. Czuć akcent w niższej części, wyraźne, ale nieprzesadzone rozjaśnienie trochę ponad naturalną barwę, ale w środkowej części jest już wyraźnie bardziej gładko i spokojnie. Scena duża, obszerna wręcz, z dużą ilością powietrza, ekspansywna w każdym kierunku, choć akcentująca szerokość ponad głębię. Do tego jest uporządkowana, z optymalnie dla mnie umiejscowionym pierwszym planem, który nie jest podany w twarz, ale też nie jest cofnięty w tył. Wszystko w HE01 wydaje się dobrze wyważone, podane w odpowiednich proporcjach. Póki co testowałem je jedynie na tipsach Reference, więc sporo zabawy jeszcze przede mną, ale pierwsze wrażenia są bardzo, bardzo obiecujące. HYPE ALERT. A na koniec to, co wywarło na mnie zdecydowanie największe wrażenie, czyli BQEYZ Spring 1. Można się śmiać, ale dziwna nazwa firmy, niesamowicie atrakcyjny design, trybrydowa konstrukcja i bogaty zestaw za 130$ brzmi po prostu jak obietnica skopanego brzmienia, bo przecież gdzieś coś musiało pójść nie tak. No i nie poszło, lecz nie pod kątem dźwiękowym, bo to jest rewelacyjne, ale o tym za moment. BQEYZ zwyczajnie zaskoczyło mnie tym, jak wszystko w tym zestawie jest dopracowane i świetnie zaprojektowane. Dwa zestawy tipsów - Atmosphere i Reference - w metalowym blistrze. Spektakularnie dobrze wykonane, metalowe obudowy, które wyglądają absolutnie cudnie. Gruby, porządny, dobrej jakości kabel spleciony z ośmiu żył srebrzonej miedzi zamkniętych w czarnej, błyszczącej izolacji z grafitowymi elementami wykończenia świetnie pasujący do całości. Sztywne, obszerne etui będące w stanie pomieścić w środku wszystkie akcesoria. O parze pianek nie wspominam, bo i tak ich nie użyję, a wyglądają na zwyczajne chińskie pianki. Same superlatywy? Niespecjalnie, bo właśnie tipsy stanowią dla mnie najsłabszy punkt całego zestawu. Atmosphere psują IMO dźwięk i źle leżą w uchu, a Reference choć świetnie dogadują się brzmieniowo, to sprawują się pod kątem ergonomii tylko nieznacznie lepiej. Ewidentnie więc tipsy są do zmiany, ale jak już udało mi się dogadać z Reference w rozmiarze "M", to na nich właśnie prowadziłem wszystkie odsłuchy, choć zabawa z tipsami jest nieunikniona, bo tulejka w nich naprawdę gruba - rozmiar T500. Za brzmienie odpowiadają pojedynczy przetwornik dynamiczny, piezoeletryczny oraz pojedyncza armatura, a więc trybryda i to za garść drobniaków, tymbarka i dużą Milkę (albo kilka). Dźwiękowo nie wiem, czy jest w nich coś, co mi się nie podoba, co mogłoby mnie drażnić albo w jakikolwiek sposób odrzucać, bo chociaż się starałem, to takowych elementów się nie doszukałem. Jest bas, którego jest dużo, który schodzi bardzo nisko, w najgłębsze czeluści sub-basu, a przy tym jest niesamowicie sprężysty i nie koniecznie dominujący. Potrafi ten dół odzywać się w sposób niezwykle kulturalny w jednym utworze, by w innym zaserwować solidny wygar i konkretny impakt, a wszystko to z naprawdę niezłą fakturą, bez jednostajnego grania na jedno kopyto. Ba, spotkałem się nawet z tym, że Springi były w stanie wygenerować odczuwalny na bębenku ruch powietrza, bas odczuwany stricte fizycznie, co jest naprawdę mega. Średnica jest wyraźnie pełniejsza w niższej części, gęstsza i mięsista ale nie zamulona i z całą pewnością nie wypchnięta do tyłu, czyli dokładnie taka jak lubię. Czym wyżej, tym klarowniej i czuć to w wokalach, a zwłaszcza tych żeńskich, które brzmią klarownie i czysto, choć pod kątem tonalnym są nieco dopełnione, więc nie wydają się ani trochę puste. Przy tym wszystkim nie są wygładzone do przesady i sybilanty określiłbym jako naturalne, gdzie słychać tę nieco ostrzejszą artykulację syczących zgłosek, ale utrzymanych w takim właśnie naturalnym tonie. Jeżeli chodzi o soprany, to te mają dość wyraźny akcent w niższej części, zaś w dalszym fragmencie są już one bardziej wygładzone i spokojniejsze. Właśnie w okolicach 5-6khz czuć trochę lepsze doświetlenie, wyciągnięcie wysokich tonów nieco do przodu, ale bez stawiania ich na pierwszym planie. Są idealnie wkomponowane w całość, obecne, klarowne i czyste, tonalnie może odrobinę rozjaśnione ponad próg naturalności, ale wciąż całościowo świetnie to wszystko ze sobą współgra. Tym co rzuca mnie jednak na kolana, to detaliczność, rozmiar sceny i rozbudowana separacja kanałów. Spring 1 grają dynamicznie i żywo, z niesamowitym wręcz poziomem detali jak na tę półkę cenową. Cena na szerokość i głębię jest bardzo duża, by nie powiedzieć, że wielka jak na słuchawki, które nie kosztują nawet "tysiaka". Precyzja pozycjonowania źródeł w przestrzeni, ilość przekazywanych informacji bez jednoczesnego zarzucenia słuchacza nadmiarem tychże, czy nawet faktura planów jakimi operują to są rzeczy, które nieustannie robią na mnie wrażenie ilekroć lądują w moich uszach. Dla mnie, całościowo, w tej cenie to jest absolutny killer i jeżeli ktoś szuka angażującego, rozrywkowego brzmienia z wielką sceną i dużą detalicznością, które wciąga w muzykę jak Charlie Sheen wciągnął się w koks i dziwki, to ten produkt to jest właśnie to. Mało tego, po dwóch tygodniach obcowania z nimi moje zdanie na temat BQEYZ nie uległo zmianie poza tym tylko, że polubiłem się z nimi jeszcze bardziej. Tak nawiasem, to wszystkie te wrażenia spisywałem parując słuchawki z xDuoo XP-2 Pro i w znacznie mniejszym stopniu z Qudelix 5K. Xduoo siadł mi jak złoto i tak bardzo podszedł dźwiękowo, że ciężko było mi się od niego odkleić, co jest zabawne z racji tego, że miałem cały czas pod ręką DX220 i WM1A
    14 punktów
  2. Można się chwalić różnościami pozyskanymi bezkosztowo czy musi być zapłacone?
    13 punktów
  3. Uzupełnianie kolekcji płyt Mike'a Oldfielda ciąg dalszy Kolejne cele, to zremasterowane wersje płyt incantations, Discovery i The Killing Fields (tylko tych płyt brakuje mi, żeby mieć wszystkie studyjne albumy Oldfielda w wersji oryginalnej i zremasterowanej )
    10 punktów
  4. 9 punktów
  5. ale żeś nasmarował, i ofocił to ja skromnie powiem Dunu SA6 to jedne z najlepiej zestrojonych lekko ocieplonych słuchawek jakie słuchałem - więcej napiszę, jak posłucham dłużej niż kilka dni - ale dla wielu to może być end game w przystępnej cenie - i IMO lepiej zamiast mieć 5 sztuk za 100-150$ dobrze grających, to kupić za 500$ jedne wybitnie grające i kilka zdjęć zorką pięć przy naszej pięknej pogodzie w świetle kuchennego okapu:
    8 punktów
  6. Po długim napiszę o bardzo rzadkich w naszym kraju JBL L86 pożyczonych od dobrego znajomego. Oczywiście podziękowania dla Kolegi o nicku "Rega" Mój tor> kolumny JBL L86, NHT 1.5, ELAC Cl142 wzmacniacz> T+A PA 1500r transport> laptop oraz pliki DAC>Kenwood DM7090, Fiio X5, HiFace DAC, Asus Xonar ST Przewody> domofonowe RCA> DIY ze skrętki, Chord Cobra, Chord Clearway Zasilanie> listwa Tomanek, zasilające od Tomanka Akustyka> pokój 3.3m x 3.4m, kolumny stoją około 50cm od ścian bocznych, 105cm do ściany za nimi, od kolumn do słuchacza około 210cm, szerokość bazy kolumn około 220cm Pokój dobrze wytłumiony, ogólnie chaos i pełno wszystkiego (panele z wełny PT80, panele z styroduru, dyfuzory skyline z drewna), jedynie sufit jest bardziej goły. Dźwięk Kolumny trzymałem u siebie około 2 miesięcy, przez pierwsze dni był standardowo zachwyt, po tygodniu czy dwóch zachwyty opadły i był moment kryzysu wieku średniego, żartując trochę... Na samym początku L86 grały wyraźnie dołem pasma, średnica niestety wycofana, góra przytłumiona, okazało się że w jednej kolumnie średnio-tonowy jest niesprawny, a w drugiej czasem trzeszczało w średnicy, więc na podstawie takiego egzemplarzu opisze co usłyszałem. Bas był obszerny, prawie zawsze wchodził na pierwszy plan, nie mogłem się powstrzymać i dorobiłem im masywne podstawki (około 20kg sztuka) dół pasma trochę osłabł, stał się bardziej kontrolowany, precyzyjny i strawny. Nie zmienia to faktu, że średnica przez jeden niesprawny głośnik była nieco sucha, niezbyt wyraźna, wokale nie potrafiły wejść na scenę pełną parą i się wykazać. Po czasie doszły do mnie takie rzeczy jak listwa od Tomanka, bardzo fajne interkonakty Chorda, i powoli JBL zaczynały się wykazywać z lepszej strony, na szczęście średnica trochę odżyła, dostała blasku, konturu, dynamiki, scena się bardziej oczyściła, co prawda w tych kolumnach niskie tony grały największa rolę, potem była góra pasma i na końcu średnica, nie wiem czy to kolumny grające bardziej w stylu "V" czy po prostu wina akustyki i głośnika który w jednej kolumnie nie grał. L86 potrafią naprawdę zatrząść domem, w moich warunkach domowych nie słyszałem do tej pory lepszego basu, tu na prawdę za bardzo nie można się przyczepić, może super szybkie to nie są, czasem też brakowało mi delikatnie lepszego mid basu, bo ten był bardzo łagodny, kolumny pięknie tworzą klimat właśnie dzięki 8 calowemu wooferowi, bardzo ładne zejście basu, dosyć mocno rozciągnięte pasmo na scenie, w skrócie dostajemy duży volumen. Średnica hmmmm, nie wiem czy był by sens ją oceniać z racji na wadliwy głośnik, ale były też momenty gdzie wokale były naturalne, gładkie, nieźle wypełnione, bardzo ładnie unosiły się w pokoju, barwa średnicy neutralna lub nieco ocieplona, w wyższej średnicy jest jakis peak i czasem aż za dużo tego zakresu, przez to też czasami sybilanty dawały się we znaki. Wysokie tony wyraźne, jednak nie nazwał bym ich przytłumionymi, czuć jak by były ocieplone, dalej doczepił bym się ich blasku, czystego wybrzmiewania. Nośność góry była dobra, przyjemnie wygładzona, mimo wszystko ten zakres wspominam trochę jak w moich słuchawkach HiFiMan HE560, czyli ocieplony, gęsty, kremowy, nie było analityczności, suchości, takiego analitycznego charakteru. Scena odpowiednio duża, kolumny potrafią zagrać szerzej niż sama baza, ładnie rozkładają źródła w głąb, dobrze jest też z wysokością, nie do końca podobał mi się nieco zabrudzony charakter sceny, nie wiem co mogło by być do końca powodem, możliwe że ciasny pokój, gesty charakter samych kolumn, w efekcie nie liczył bym, aby w niewielkich pomieszczeniach JBL zagrały tak czystym tłem co Audium Comp 3. Teraz ciekawe porównania JBL L86 i NHT 1.5 Pamiętam to zdziwienie gdy odłączyłem (słuchane kilka dni) L86 i podłączyłem NHT, nie dało się moich monitorów słuchać z przyjemnością, było tylko zgrzytanie zębów i wytykanie jak one słabo grają. NHT bardzo słabo obrazowały to co się dzieje w dalszych planach, właściwie to grał głownie wokal... wokal... góra pasma.. dalej nic.... i dosyć słaby, płaski bas. JBL przy nich to wulkan energii od dołu pasma po wysokie, co prawda wokale NHT miały większe i bardziej wypchane do przodu, odgrywane pierwszorzędnie. L86 zagrały dużo lepszym dociążeniem, wysokie też były ciemniejsze, średnica również. Na dodatek w NHT brakowało gładkości, wypełnienia, nośności, budowania sceny na szerokość i w głąb, dynamiki, budowania romantycznego klimatu. JBL L86 i ELAC CL142 Tu zaczynają się strome schody i ocena dźwięku samych L86 jest trochę trudna. Trzeba by się dłużej zastanowić co jest na rzeczy, po kolejnej przepince tych kolumn dopiero lepiej zauważyłem, czy L86 dadzą sobie radę. W skrócie JBL są nieco ciemniejsze, mają o dziwo mniej niskich tonów, chodzi o zakres gdzieś w granicach 60-100hz który ELAKi mają widowiskowy, potrafi to budować ciekawy klimat. Przewagę droższe JBL mają w dociążeniu średnicy, niestety im wyżej w paśmie tym bardziej podobały mi się ELAKi, od średniego zakresu średnich po wysokie słychać zadziwiająco dobrą płynność, spójność, też ten zakres ma bardzo ładne wygładzenie, na tym polu JBL troszkę gorzej się pokazały. Cl142 w dodatku lepiej błyszczą na górze, zależy co kto woli, L86 bardziej nastawione na ocieplenie, koloryt, tylko bez takiego blasku. Jestem pewny, że duże L86 nie czują się tak dobrze w 11m2 jak ELAKi, dźwięk nastawiony głównie na dociążenie z lekkim pominięciem doświetlonej, błyszczącej góry. Kolejna sprawa to zaskoczenie przez które wyżej napisałem, że JBL mogły by grac bardziej czysto, trochę tańsze ELAKi lepiej sobie poradziły i stawiam, że to one potrafią częściej pokazać czarne tło" Zaskoczeń ciąg dalszy, lokalizacja źródeł na scenie tez stawiam wyżej w ELACu, jak najbardziej rozumiem że tu winowajcą też była by moja akustyka, mały pokój który ogranicza duże L86. Delikatnie twardszy dźwięk mają CL142, mają też jakby cieniej rysowane kontury, JBL bardziej misowate, pogrubione brzmienie, kto co woli, mi jedne i drugie się podobały. Obie konstrukcje podobnie budowały scenę w głąb, deczko bliżej planami zazwyczaj grały mi JBL, ale sama głębia basu była w nich lepsza. Dynamika porównywalna, trójwymiarowość obiektów również, może minimalnie lepsza organika dźwięku jest w JBL, to bardzo małe różnice i zależne od utworu. Wyszło na to że JBL to niełatwe w ocenie kolumny, wiele utworów zagrały z klasą, by po chwili pokazać przeciętny, przybrudzony, nie do końca tak czytelny poziom (chyba z winy akustyki) Jedne jak i drugie kolumny mają wady i zalety, i obie konstrukcje mógł bym trzymać długi czas, chociaż jednak w cenie używanych L86 wolał bym zaryzykować z wyższą serią od ELACa, z prostej przyczyny, lepiej sobie powinny poradzić w 11m2. Słowem na koniec JBLki trochę zmieniły mój pogląd na audio, jeszcze nigdy nie miałem okazji porównać sprzętu który by zgładził chwalone prze zemnie NHT 1,5 Też dzięki JBL dostałem duża motywację, by spróbować większych paczek, dlatrego też kupiłem małe podłogowe, od kilku lat byłem zwolennikiem monitorów, a jednak ciekawsze teraz wydaj mi się duże klocki. Tyle dobrego o nich pisałem, do czasu jak człowiek się nie nauczy jak wielką zmianą mogą być inne kolumny. Parę fotek z tych zacnych kolumn>
    4 punkty
  7. „Wyjazdowa stacjonarka”. Lampa fajnie uspakaja górę w planarach P1. Świetnie się tego słucha.
    4 punkty
  8. Te kiwające się lasie mnie miażdżą
    4 punkty
  9. Ja raportuję, że po ~22 miesiącach od ostatniego posta nic się nie zmieniło Czyli tak jak i wtedy, nadal moim króliczkiem są Dharmy D1000. I takie wytrwałości życzę wszystkim!
    4 punkty
  10. Czy ja wiem czy się uczy... Gdyby ceniony wizjonerski producent z Niemiec nie zaprezentował nowego podejścia do audio wraz z luksusowym modelem Edition 7 to Astell&Kern do dzisiaj klepałby bidę pod nazwą iRiver Widać praca przy pięknych widokach na Alpy i rozprawy naukowe dotyczące elektrosmogu inspirują.
    3 punkty
  11. @adriano2510 w przypadku słuchawek dynamicznych dużo łatwiej jest przewidzieć wpływ padów na dźwięk, bo dużo słabiej wpływają one na damping przetwornika. W planarach efekt zastosowania danych padów, bywa nieraz odwrotny niż w dynamikach, właśnie przez to, że np szczelniejsze pady skórzane/skajowe/ceratowe, które w dynamikach dodadzą basu względem mniej szczelnych welurowych, mogą przez tą szczelność spowodować mniejsze wychylenia membrany (dochodzi ciśnienie powietrza sprężanego między uchem a przetwornikiem) i w rezultacie mniej basu. Grubość padów, to nie tylko wysokość, ale i większa ich pojemność, a ona przekłada się na odchudzenie (głównie wyostrzenie) brzmienia.
    3 punkty
  12. A ja nie wiem, jak dobre są Dharmy. Ale wiem jak dobre są HD545. Na tyle dobre, że nie czuję potrzeby iść wyżej 😎
    3 punkty
  13. https://fb.watch/5e5bioyr3z/ Z dźwiękiem oglądać😅
    3 punkty
  14. Patrząc po tytule wątku, to aż ze strachem wlazłem zobaczyć co tak cieknie. Zaraz człowieka dziwne myśli nachodzą. Ale na szczęście nic poważnego. To tylko jakieś zafajdane słuchawki Uff.
    3 punkty
  15. 3 punkty
  16. Prowizoryczne tymczasowe standy zrobione ze starego biurka co sobie stało w garażu wys 75cm podstawa górna 25x35cm. Zanim przyjdą właśnie zamówione (co może potrwać do 2 tygodni). Przy okazji nowy nabytek, pierwsze konkretne kolumny, polska produkcja - BMN EX2 II.
    2 punkty
  17. Przepraszam, ale może najpierw zbierzmy wymagania aby pomiar uznać za miarodajny. Rozumiem ze pomiar musi byc wykonany: - przez inżyniera dźwięku, - po 50 roku życia, - bez kolczyków i tatuaży, - urządzenie pomiarowe musi byc wygrzane, - nie moze pochodzić z yt 😂
    2 punkty
  18. 2 punkty
  19. Dead Can Dance - [Aion #05] Fortune Presents Gifts Not According To The Book
    2 punkty
  20. Ciekawe po co? Przecież Fang już dawno wykazał, że z audiofila można zrobić szmatę do podłogi, napluć na niego, ośmieszyć, wystrychnąć na dudka, a on i tak kupi następny produkt bijąc przy tym pokłony Producentowi (ewentualnie jeden drugim coś pojęczy niemrawo na jakimś forum, robiąc przy tym reklamę Produktom).
    2 punkty
  21. Eksperyment na badanie ich cierpliwości .... a że nie rozwiązuje to wiadomo 😡😡
    2 punkty
  22. 2 punkty
  23. Dołączam się do gratulacji, podziwiam i zazdroszczę. U mnie parka i żałuję bardzo, że nie zdecydowałem się w swoim czasie chociaż na jeszcze jedno. Ale jak to??? Dlaczego??? To moje TH610 to nie zamknięte? 😮😱
    2 punkty
  24. W krótkim odstępie czasu wpadlo DX160 wraz z iBasso IT07 😍😚
    2 punkty
  25. Klasyk na dobranoc 🔥🎸🔥
    2 punkty
  26. Wtyki miniXLR dotarły jak i fajna poliestrowa sznurówka to LCD-Xy doczekały się kabelka : Zamawiam na zapas inne kolorki to się pomiesza następnym razem. Tak się prezentuje podpięty :
    2 punkty
  27. Nie ma takiego fanklubu więc pozwolę sobie założyć. Po paru latach sluchawek wokółusznych w końcu mnie wzieło na IEMy, do łóżka czy na ogród do posiedzenia i tak nabyłem po koleżeńsku (@Jaro54) tu na forum Pinnacle P1. Ciekaw jednak byłem jak grają inne i ze swej życzliwości @Spawn pożyczył mi kilka modeli, Shozy & NEO BG, Ibasso AM05, Sony EX800ST oraz Etymotic Er4xr. Zacznę wątek poniższą prezentacją opisów powyższych w kontekście znanego mi dźwięku z posiadanych torów do słuchawek wokółusznych oraz tego co znam z Pinnacle P1, które to grają niezmiernie muzykalnie, trochę po ciemnej stronie mocy i są bardzo prądożerne. Na potrzebę testowania IEMów stworzyłem listę testową o roboczej nazwie "IEM Crasher": *** Shozy BG * DAC SMSL M400 + FluxLab FA12 (Low Gain lub Mid Gain): - Najbardziej pasujący filtr, Low Disperssion, Sharp (mniej) - LowGaini pasuje u mnie do nich chyba najlepiej, najbardziej obła całkiem szczegółowa scena. MidGain powoduje, że grają troszkę mięsiściej, kapke ciemniej, z mocniejszym dołem, lekko szerszą ale niższą sceną. I tutaj wychodzi czar filtra Low Dispersion nad Sharp, z filtrem Sharp na MidGainie grają na scenie zbyt eliptycznej, jakby dźwięki wydobywały się tylko z boków, a od frontu było ich za mało. Low Dispersion to poprawia. Domyślny dla SMSL M400 filtr Sharp dla tych słuchawek powoduje jak na mój gust zbyt napowietrzone granie i osłabia konturowość brył dźwiękowych. Granie jest na nim zbyt zwiewne i lekkie. Oczywiście dotyczy to połączenia z powyższym wzmacniaczem na kablach Gold Reference. Największy plus za czystą średnice, w której bez problemu słyszymy każdy instrument oraz jego umiejscowienie względem reszty, choć nie na wielkim planie, to jednak to słychać. Cieńkie w dole pasma, natomiast średnica, a szczególnie wyższe średnie potrafią z odpowiednią muzyką zagrać przepiękne i czerować detalem oraz swobodą wybrzmiewania. * DAP iBasso DX160 - dość często słyszę na nich jakieś ciche szmery i szumy z AM05 (jak nic nie gra). - Low Gain + filtr Short Delay Slow Roll Off najbardziej mnie urzekły. - Granie wyraźnie mniejszą sceną niż stacjonarny FluxLab, natomiast dźwięki mają wyraźniejsze i grubsze kontury, są pełniejsze. Przekaz staje sie bardziej muzykalny, prostszy w odbiorze, mniej wymagający dla jakości nagrania. - Sytuacja między różnymi poziomami wzmocnienia się tutaj powtarza, DX160 ma je dwa - Low i High Gain, ale różnice są bardzo podobne jak pomiędzy Low i Mid na Fa12 z tym, że scena jest tylko nieznacznie obszerniejsza na Low Gainie. Zmianie ulega masywność dźwięku, instrumenty brzmią dosadniej i realniej na High Gainie, na Low są odczuwalnie mniejsze ale jest między nimi więcej powietrza. Ewidentnie mi w takim zestawieniu brakuje przede wszystkim przestrzenności prezentacji dźwiękowej. Na HighGain rzadko kiedy mi tutaj muzyka wychodzi poza obszar głowy, LowGain leciutko poprawia te sytuacje ale nadal nie jest to poziom przeze mnie akceptowalny. Jest tutaj jednak pewne ale. Nie określiłbym ich jako grające źle, potrafią być z tym Dapem muzykalne, dobrze operują średnicą, jak ktoś lubi dźwięk rzucony na twarz, z całkiem niezłą separacją w średnicy pasma i nie przeszkadza mu brak sceniczności na poziomie wyraźnego wychodzenia poza obszary uszu i głowy, i dodatkowo nie miał nigdy styczności z słuchawkami oraz wzmacniaczami z nieco wyższej półki - to może być z nich bardzo zadowolony po podłączeniu do takiego dapa jak DX160. * Ad lista testowa: FA12: Nawet jest bas, nie za dużo ale sprężysty i dość przyjemny, bierze czynny udział w kształtowaniu głębi, za to talerze w tym utworze kłują w uszy, brzmią przesadnie, za głośno. DX160: to co powyżej ale mniejsza scena FA12: Podobna sytuacja z tależami mimo założenia najbardziej korygujących to tipsów czyli piankowych. Wokal bardzo blisko, tuż przy głowie, dla mnie za blisko, mała scena w tym utworze. Generalnie za jasno, brak głębi scenicznej, czasem sybilacje. DX160: Tutaj te talerze są spokojniejsze, przekaz jakiś bardziej spójny, bardziej mi się podoba niż ze stacjonarki. FA12: To nie są słuchawki do tego typu utworów, nic mi się w tej prezentacji nie podobało, wszystkiego za mało. DX160: Nawet dało sie słuchać ale bez urwania dupy. Ciągle czegoś brakuje i to sporo, wg mnie rozchodzi się o subbas i zbytnie rozjaśnienie w górze pasma. FA12: Całkiem przyjemnie, wyraźny damski wokal, dzięki podbitemu zakresowi średnie/góra słychać sporo smaczków w tle jak przeciągnięcia strun itd. Co prawda spektakl odbywa się głównie w głowie a nie poza nią, z okazjonalnym wychodzeniem trochę poza, ale słucha się z radością i brzmi to dość realnie. Wrażenie malutkiej kafejki, w której zespół gra na żywo. DX160: Wrażenie jakby ktoś puśił mi te piosenke ustawiając głośnik w kartonie. Fa12: scena wysoka ale wąska, znowu przeszkadzające za głośne dźwięki instrumentów perkusyjnych z przełomu góry i średnich wysokich. Bas gitarowy przyjemnie wkomponowuje się w tło, ale całość na małym planie, choć z wysokim sufitem. Urzekające detale solówki gitary prowadzącej. DX160: Wysoko, wąsko, ale ładnie. Sporo mikrodetali wokalu i gitary. Fa12: Jedynie czasem sybilacje, i męski wokal kapke za cieńki, ale tak to fajnie DX160: Sybilacje, a poza tym to przepiękny przekaz. Fa12: Gdyby tylko jej wokal był nieco mniej zaakcentowany to byłoby pięknie. DX160: No i jest Fa12: Bardzo studyjnie, rozdzielczo, dokładnie, ale jak na moje lubienie ciągle za ostro, jakby ktoś chciał kroić chleb skalpelem. DX160: Tutaj już jest lepiej, nie ma takiego aż skalpelowania ale nadal jest bardzo rozdzielczo i holograficznie. Flux ma tendencje mocnego rozwarstwiania dźwięków (choć wcale nie gra jasno) stąd to się zapewno bierze, a ten DAP jest bardzo muzykalny, lekko ciemny, co tutaj się dobrze sprawdza i utwór brzmi cudnie Fa12: Kłujące w uszy talerze, reszta całkiem fajna, przestrzeń jest, holografia też, nawet bas słychać. DX160: To lubie, talerze nadal brzmią cieńko ale nie kłują, jest scena poza głową, jest wszystko co trzeba dla melomana/audiofila. Czuje, że płynę razem z piosenką. Fa12: Chyba są stworzone do takich nagrań, prawie mi się podobało. A to oznacza, że czułem się jak na żywym koncercie w klubie jazzowym. DX160: Nieco ciemniejszy przekaz ale równie ciekawy. Fa12: Znów fajnie słyszalne smaczki w tle, kiedy to artyści cicho coś akcentują robiąc swoje sztuczki stukając coś czy lekko muskając. Również prawie mi się podobało, gdyby ktoś nie wsadził mi tej trąbki w od 1min50s, tylko przesunął ją choć trochę dalej Ale generalnie chyba najlepiej brzmiący utwór na tych słuchawkach z tej listy. DX160: Trąbka uspokojona, jest nieco dalej, przy uchu a nie w środku. Podoba mi się. Fa12: Obszerniejsza scena i byłoby ok. DX160: Całość dość zbita w jedną muzyczną kluche, ale to klucha z wyraźną fakturowością więc nie jest źle, a nawet całkiem ciekawie. Fa12: NIE! DX160: lepiej ale nadal NIE. * Świetne z poza listy testowej: * Chris Reas - Nothing to Fear (FA12 i DX160) * Voo Voo - Gdybym (FA12 ) * Dick Hyman - Sunrise Serenade (FA12 CUDO! ) * Great White - All Over Now (Fa12 ) * Mr. Green, K.G - Born To Be King (FA12 ) * Cassandra Wilson - Lover Come Back To Me (DX160) * Style Project, Uschi - Whispers of the Alba (FA12) * Shahmen - Suicide Drive (DX160) Gdybym miał je określić jednym słowem, to mimo całkiem ciekawej średnicy, generalnie w większości przypadków grają 'cieńko', zbyt cienkim dla mnie dźwiękiem, bez realnej masy i mocy. Coś w rodzaju grania głównie środkiem pasma za zaakcentowanym przełomem w góre. Bardzo mocno reagują na tipsy, najlepiej mi grają na orginalnych płytkich czarnych gumkowch i piankowych białych (te dla mnie najlepsze), uzyskuje najlepsze wypełnienie przekazu. - Na pewno nie dla miłośników efektywnej linii basowej. - Nie do muzyki filmowej w stylu grania Hansa Zimmera (jak ktoś sie uprze to przełączyć na High Gain) - Natomiast gitarowe szarpidruty wybrzmiewają całkiem przyjemnie - Tak samo muzyka oparta o gitary klasyczne i akustyczne - Choć niektóre rodzaje elektroniki i nieco starszy hiphop/rap też fajnie potrafią zabrzmieć - Muzyka lat 80 i 90 to dla nich świetny repertuar - dobre do jazzu *** Ibasso AM05 * DAP iBasso DX160 (LowGain filtr Slow) Bardziej uniwersalne granie (co nie oznacza, że lepsze) od Shozy BG, jednak już nie tak krystaliczna średnica, co czasem skutkuje przyjemną, acz mocno neutralnie brzmiącą kreacją. Bardziej koherentne scenicznie, grają od Shozy obszerniej i pełniej na boki oraz w górę. Masy i konkretów konturowych brył dźwiękowych nadal w większości przypadków brak. * FluxLab FA12 Low Gain + filtr Slow Gra z nimi pełniej i naturalniej niż DX160 (który przy tej stacjonarce gra wręcz zabawkowo z tymi słuchawkami - taka jest różnica), sporo obszerniej scenicznie, ale zbyt często za jasno mimo wszystko. Określiłbym te prezentacje jako naturalno/jasną. - Bas lepiej rozciągnięty, schodzi niżej niż Shozy BG. Nie mam do nich oryginalnych tipsów, więc nie wiem jak zagrałyby np na tych fikuśnych niebieskich z zakręconym czymś w środku. * Ad lista testowa: FA12: Mało basu, mniej niż w Shozy, z talerzami problem podobny ale głównie na tipsach gumowych, piankowe (musiałem użyć moich od Pinnacle P1) jest to trochę utemperowane. Przekaz równiejszy od Shozy, ale imho nie są to słuchawki do tego rodzaju muzyki. DX160: Brzmi nawet nieźle na tipsach gumkowych czarnych (te chyba są akurat oryginalne) FA12: Zbyt neutralnie, bez wypełnienia, wokal za słaby, brzmi sztucznie. Piankowe tipsy trochę ten wokal jeszcze wyciszają, tutaj utwór brzmi lepiej na tipsach gumkowych, ale jest wtedy jeszcze bardziej płasko całościowo. Na piankowych nawet ujdzie, ale trzeba dobrze osadzić je w kanale usznym. Nadal nie jest to realistyczne granie, tylko takie na siłe, próbujące wyjść poza przesadną neutralność, jednak bez skutku. Gitary nie brzmią przekonująco, brakuje im masy i wypełnienia, dźwięczności. DX160: Studyjnie klinicznie, ale całkiem do słuchania. Okazjonalne sybilanty. FA12: O dziwo ten utwór brzmi na tych słuchawkach znacznie lepiej niż na Shozy, nawet słuchalnie. Nie jest to już taka zlana kupa dźwięków, z których żaden nie potrafi się przebić, a tak to brzmiało na Shozy BG. Lepiej scenicznie, scena bardziej okrągła niż tylko wysoka i koniec. W tym utworze bardzo sporo się dzieje i lepiej teraz idzie wychwycić jakie instrumenty gdzie tu grają. Ale dupy nie urywa, nawet nie próbuje. DX160: No i znowu mi się nie podoba, wszystko za mocno zbite do kupy, grające razem zamiast z osobna (nie przez cały utwór ale przez znaczną jego część). FA12: Równiejsza wersje tego jak to zagrały Shozy BG, z lekko szerszą sceną, trochę słabiej słychać mikro smaczki. Wielkość sceny i separacja źródeł pozornych taka sobie, wszystko blisko głowy mimo, że idzie rozróżnić z jakiego kierunku co gra. DX160: Lekko ciemniejsza wersja powyższego, ale na mniejszym planie. W każdym razie idzie się cieszyć takim wybrzmiewaniem. FA12: Całkiem poukładanie scenicznie to gra, bas gitarowy trochę za słabo zaakcentowany, nie mruczy, nie pieści, po prostu jest gdzieś tam. Męski wokal za cieńki. Dla niewymagających jednak taki przekaz ujdzie. Gdy dochodzi do głównej solówy i szybkiego szarpania drutów słychać, że nie brzmi to naturalnie, trochę metalicznie. DX160: Za wysoka w stosunku do szerokości (której prawie, że brak) scena. W tym wydaniu ten utwór jest już dla mnie nisluchalny, gitary brzmią jeszcze bardziej metalicznie. FA12: Spokojnie delikatnie zagrane, ujdzie. Dobrze słychać wielowarstwowość źródeł. DX160: Okazjonalne sybilanty, reszta niska średnica za wąska. FA12: Trochę sybiluje, jest przestrzeń nawet, ale prezentacji brak głębi, gra na boki, a w przód i w tył niebardzo. DX160: To samo co powyżej. FA12: Chyba najlepiej z powyższych brzmiący utwór na tych słuchawkach z moją stacnojarką. DX160: Jakby ktoś 0.1 milimetrowym ołówkiem obrysował dźwięki. FA12: No i kolejny co brzmi całkiem znośnie Jak dla nadal za neutralny to przekaz, za duży wysokich średnich, którym brak konturu, za słabo schodzący bas. Ale może ktoś tak lubi. DX160: Podobnie jak utwór 8, ale ołówek 1mm. FA12: Uneutralniona wersja tego co słyszałem w Shozy BG. Ale już nie czułem się jakby grali przy mnie w kafejce. DX160: Znowu brzmi to jakoś za cyfrowo/komputerowo, nie wiem jak to inaczej określić. FA12: Pięknie wybrzmiewający utwór na AM05, slychać co dzieje się w tle, holograficznie, dość naturalnie brzmiący. DX160: Scena węższa, reszta jak wyżej. FA12: Absolunie brak konturów i masy. Nie da się cieszyć utworem. DX160: To samo ale jeszcze gorzej. FA12: niestety... DX160: ała. * Całkiem fajnie z poza listy testowej: * Ghost In The Shell Hyper House edit - Magnus Deus (FA12, DX160 nie wiem dlaczego ale ten akurat utwór brzmi dobrze na tych słuchawkach) * Swingin' - John Anderson, Colt Ford (Fa12) * Sixth Sense - Imelda May (FA12 brzmi magicznie, DX160 już nie magicznie ale nadal fajnie) * Famous Blue Raincoat - Leonard Cohen (FA12, DX160) * Swirls - Dreamers Delight, Cloudchord (Fa12 i DX160 - fajna przestrzeń) * Aaron Neville - Hard to Believe (FA12, DX160) - nie potrafię zarekomendować tych słuchawek do niczego, ale jest parę utworów poniżej, z którymi jakoś to grało. - może do ciemno brzmiącej elektroniki ewentualnie czy ambientu *** Sony Ex800st Też nie mam do nich orginalnych tipsów, ale są dość podobne, ewentualnie i tak najlepiej mi się słuchało na piankowych. Na tipsach gumkowych zbliżonych kształtem do orginalnych czarnych bas jest mocno uderzający, bardziej punktowy, tipsy piankowe lepiej trzymają go w ryzach, odchudzając też wyższe pasmo z pewnej krzykliwości, która czasem daje na nich o sobie znać. Innymi słowy pianki comfy przyciemnia i uspakaja prezentacje, zmniejsza atak dźwiękiem, wygładza prezentacje. Czarne gumkowe jednak generują lepszą holografię, obszerniejszą scenę, wyraźniejszą średnicę, więc coś za coś. Kolejna sprawa na plus dla pianek, te słuchawki mają charakterystyczny kształt i z innymi tipsami po prostu słabo się trzymać w uchu, chociaż o dziwo u mnie się trzymają, mimo tej dziwnej konstrukcji i pałąków. * FluxLab FA12 (MID Gain + filtr Sharp lub Low Dispersion) Najbardziej naturalnie brzmiący bas ze wszystkich trzech IEMów póki co. Jest go także naturalnie trochę więcej niż w powyższych. Uczucie podobne do przesiadywania przed blisko nas ustawionymi małymi kolumnami z bass reflexem z przodu. Huknięcia niskimi jest tak na granicy pomiędzy odpowiednio dużo, a za dużo, jak dla mnie. Bardzo łatwo zrobić z nich słuchawki dla totalnych bassheadów, zatykając otwory na zewnątrz (można zakleić taśmą izolacyjną), wystarczy zatkać je palcami aby od razu poczuć różnice Dźwięki jednak grają wtedy bliżej głowy, całość jest bardziej zbita w mniejszym obszarze, a bas sprężynuje całą czache. Więc z melomańskiego punktu widzenia lepiej tego nie robić, ale można by poeksperymentować z zaklejeniem otworów jakimś cienkim lekko przepuszczalnym materiałem, mogło by to dać ciekawe efekty gdyby ktoś chciał kapkę więcej basu i nie tracić tyle ze średnicy i góry. Jest nawet i subbas, całkiem słyszalny nawet i przyjemnie mruczący - kieruję do utworu Fading Sun - Terje Insungset. Korzystając ze strony https://www.szynalski.com/tone-generator/ w tych słuchawkach słyszę nawet pomruki 16Hz-17Hz na normalnej głośności, której używam do słuchania muzyki. Solidnie wybrzmiewające niższe zakresy nie przeszkadzają błyszczeć średnicy, która jest całkiem tęga, dźwięki nabierają konkretnego konturu, szczególnie w dolnych średnich. Wybrzmiewa czysto i wyraźnie, bez żadnego zamazania czy wycofania. Góra ani specjalnie nie błyszczy ani jej nie brak, akuratnie wpasowuje się w całość prezentacji, bez fajerwerków, bardzo poprawnie, sprawiając że to idące lekko w kierunku ciemniejszego grania, jest nią dobrze wyrównane. Jest tutaj coś na przełomie średnich i wysokich co dodaje delikatną nutkę pewnej lekkości wybrzmiewania, co potrafi dodać odsłuchiwanym utworom czaru i swego rodzaju uczucia napowietrzenia scenicznego. Chyba ten aspekt powoduje tak wyraźną separację źródeł pozornych. Scena jest spora, dobrze poukładana, czuć nawet jej głebię Instrumenty są odeseparowane, wyraźnie słychać ich rozmiejscowienie. Najbardziej podobne są do moich AudioTechnica W1000Z, i sygnaturowo i scenicznie, ATH mają lepiej ułożony przełom wyższych/średnich. Nie oddają muzyki co prawda tak realnie/analogowo jak one, ale niewiele im brakuje. Są troszkę od nich równiejsze w średnim basie, który jest bardziej studyjny. W każdym razie to już nielada osiągnięcie bo W1000Z kosztują 3 razy tyle, a ten troszkę inaczej zaakcentowany średni bas jest jedną ze składowych analogowości/naturalności tych AudioTechnik W pewnym stopniu przypominają też Aeony 2C, ale już im dość do nich za daleko, A2C mają znacznie lepsze fakturowanie całej linii basowej, są szybsze, dokładniejsze, lekko ciemniejsze, grają potężniej na całej rozpiętości częstotliwości. Pod pewnymi względami można by je nazwać "Bejbi Aeonami". Dzielą też trochę z Nightowlami Audioquesta. W skrócie grają od nich kapkę jaśniej, bez tego charakterstycznego dla Owli/Hawków efektu pewnej nosowości/chropowatości. Można by rzecz, że mniej wiecej tak grałyby Audioquesty gdyby ich pozbawić tego co w wątku dotyczącym Owli/Hawków jedni w nich kochają, a inni nienawidzą Generalnie bardzo fajne allraundery, tylko ergonomicznie jakieś takie dziwne, żeby mi się dobrze trzymały w uszach musiałem założyć tipsy piankowe/comply. Świetne granie, - już dość wysokiej klasy z FluxLab FA12. Z DX160 poprawne i niemęczące lecz czasem zbyt cienkie konturowo -, muzykalne, przestrzenne, holograficzne, z całkiem niezłą masą i wypelnieniem oraz efektownie rozwarstwioną średnicą. Widocznie do pełni szczęścia jednak potrzeba im wzmacniacza klasy A. Tak czy inaczej bardzo mnie urzekły ps. Powyższe opisy dokonywałem na tipsach z pianki memory/comply, na stokowych wyższa średnica mi się nie podoba, szybko robi się męcząca gdyż jest na nich za cieńka i za głośna w stosunku do reszty pasma. Może to być efekt nie do końca dobrego wypełnienia mojego kanału słuchowego, być może ktoś inny odbierze to inaczej jeśli ma mniejsze dziurki Ostatnia uwaga, kabelek cieńiutki i robiący wrażenie, że zaraz się urwie. Swoją drogą ciekaw jestem jak zagrałyby na jakiejś dobrej miedźy 4-8żyłowej, sądze, że mogłoby być bardzo ciekawie i rozwijająco dla tych Soniaczy. * Ibasso DX160 (HighGain + filtr Short Delay Slow Roll Of) DAP gra mniejszą sceną i leciutko ciemniej od Fluxa, może to wynikać z większego ubicia dźwięków razem niż moja stacjonarka. Stąd tutaj najbardziej pasują mi tipsy czarne gumkowe, ale pianki też niekiedy dają lepszy obraz. Musiałem częściej niż na stacjonarce żonglować dwoma parami tipsów aby uzyskać satysfakcjonujący mnie efekt. DX160 nie gra z takim wygarem i przestrzenią i gradacją planów jak Flux, ale za jego cene nie można tyle rządać więc przymykam oko. Nadal są to z tym urządzeniem słuchawki bardzo uniwersalne i posiadając dwa wspomniane zestawy tipsów można słuchać praktycznie wszystkiego z przyjemnością. Ewentualnie ze starszym jazzem mogłoby być kapke za ciemno i za ciasno. Jednakże DX160 zdaje się lepiej prezentować utwory jazzowe z tymi słuchawkami, niż robił to FluxLab. Czemu tak jest trudno stwierdzić, z moich podejrzeń wynika, że FA12 już rozwarstwiał dodatkowo to co rozwiarstwione, a DX160 zbierał to ponownie lekko do kupy i nadawał trochę grubszego konturu, stąd wyszło na plus w tym przypadku. * Ad lista testowa: FA12: Tak ten utwór mniej więcej powinien brzmieć Subwoofer na uszach, z tipsami czarne-gumki za bardzo punktowy, pianki tutaj brzmią dużo lepiej. DX160: Jak wyżej tylko najlepiej na gumiakach. FA12: Tipsy czarne-gumki trochę za krzykliwy wokal mimo, że kontury i wypełnienie sceny dźwiękowej już jest na konkretnym poziomie. Solidne wrażenie w kierunku naturalnego koncertowego brzmienia. Te słuchawki przepięknie akcentują zdarzenia perkusyjne, i nie tylko chodzi mi o bębny. DX160: Scena na szerokośóci mogłaby być lepsza ale i tak źle nie jest bo to muzykalny, naturalnie brzmiący utwór w wykonaniu IEMów Sony. Dodatkowy minus za siedzący w głowie wokal. Poprawia się to na tipsach z pianki comfy. FA12: Na piankach trochę kartonowo, mimo, że jest moc, to czegoś brak. Natomiast na czarnych gumiakach potęga i przestrzeń, świetnie radzą sobie z tym trudnym utworem - koncertowo. Średnica w końcu podzielona na warstwy, z których łatwo wyłapuje co tam gra. DX160: TO samo co wyżej tylko wszystkiego troszkę mniej, więc można by rzecz klasa niżej. FA12: Pięknie, mogło by to jednak bardziej grać na boki, ale i tak solidne 4 na 5 daje, wokale w końcu są do ludzi podobne, instrumeny się prężą jak mogą rozstawione dookoła nas z wyraźną od siebie odległością i fizykalnością. Na piankach lekki niekiedy uczucie kartoności prezentacji, ale jak założyłem gumiaki to jeszcze gorzej Sytuacje ratuje fakt, że to bardzo dużo karton, ogromny. DX160: Podobnie jak wyżej ale klase niżej, mniejsza scena, mniejsze uczucie wybrzmiewania instrumentów (decay czy jak to się zwie). Taka trója z plusem. FA12: Nie mam do czego się przyczepić. A o lekkim pójści w te czy inne osobiste preferencje nie będę wspominał bo to każdy ma inaczej. DX160: Gitara basowa jakoś się tutaj gubi, nie potrafi wybrzmieć z głębią, reszta OK. FA12: Ogromna przestrzeń, namacalność wokalu, napowietrzenie i separacja na świetnym poziomie. Wyraźnie wyczuwalna trójwymiarowość prezentacji. DX160: piątka z plusem i z falusem FA12: to samo co wyżej. + słychać potęgę w głosie wokalistki, aż prawie czuje ile powietrza nabrała żeby te dźwięi wydobyć DX160: Jest głębia ale na szerokości tak sobie. Pianki comfy ratują sytuację i z trói robi się mocna czwóra. FA12: świetne uczucie stereofonii. Nie mam uwag. DX160: Poprawnie i muzykalnie FA12: płynę z dźwiękiem i nic mnie nie wk...a, i nawet smaczki są po drodze DX160: jak wyżej, kapke ciemniej i wężej. FA12: Jedyny z listy utwór, który brzmi za ciemno, jakby za dużo nakopcili. DX160: Chyba kapkę lepiej, zamiast cygar palili cygaretki. FA12: uszny jazzgasm smyrający zmysły to nie jest, ale ujdzie. Na piankach lepiej choć węższa scena. DX160: A tu odwrotnie, lepiej na gumowych Mimo trochę węższej sceny jakoś bardziej mi się to podoba od tego co prezentował Flux. FA12: Pianki to ogarniają całkiem zgrabnie, gumiaki nie wiedzą co sie dzieje i gubią przestrzeń. DX160: I znowu na odwrót, teraz gumiaki radzą sobie lepiej Jednak jakoś nie potrafię się tym utworem cieszyć w takim układzie. Coś tutaj się gubi nadal, tym razem nie przestrzeń, a chyba separacja. FA12: Na czarnych gumiakach już dużo lepiej od wcześniejszych dwóch IEMów, taka trójka z plusem, bo wąsko dość, ale jednak dźwięcznie i czuć pazura. Pianki zagrały z lepszym chwytem tych ostrych gitarach i bębnów jednak scena też malutka. DX160: tu już gorzej, 3 na szynach * Świetne z poza listy testowej: * Dice - Finley Quaye, William Orbit(FA12) * Suburbia - Berk & The Virtual Band (FA12, DX160 tipsy z pianki memory) * Hard to Believe - Aaron Neville (FA12, DX160 tipsy z pianki) * A Nightingale Sang In Berkeley Square - Stan Getz, Bob Brookmeyer (FA12, DX160) * In the Woods - Hugo Kant (FA12, LowGain, Sharp, tipsy z pianki memory) * Por Quien Merece Amor - Amparo Ochoa (FA12, DX160, tipsy czarne gumki) * No More Love - Lily Wilde and Her Jumpin' Jubile Orchestra (FA12, DX160) * Gazz - Nekromongers, DJ SLON(DX160, FA12 wymiata tutaj) * Porte Z - Fuel Chatterton (FA12, DX160) - Jak dla mnie genialne słuchawki jak za tą cenę, allroundery, z których można zrobić basowe potwory zatykając wenty. Łatwo też można sobie uspokoić przekaz zakładając do nich pianki, gumki grają z większym atakiem, uderzeniem. Więc możliwości ich dostrojenia jest trochę, jakby mieć kilka słuchawek w jednych. Jak chcesz się zanurzyć w potężnie brzmiącą elektronikę to pianki, jak posłuchać bluesa czy rocka to gumofilce, a resztę już jak kto woli. W każdym razie uniwersalnie brzmią i na jednych i na drugich. TO na razie tyle na dziś. Później może jeszcze dodam podobny opis swoich Pinnacli P1 Podziękował. ps. o Etymotic Er4xr. nic nie napisałem gdyż jak je nie włożyłem do uszu (a oglądałem filmik instruktażowy jak to poprawnie zrobić) to inaczej mi grały. Do tego trzymanie ich tak włożonych jest dla mnie skrajnie nieprzyjemne. Te słuchawki jednak tym aspektem przekraczają jakąś moją prywatną granice tolerancji tego co i jak mam włożone w ucho więc im podziękowałem ps2. Dzięki @Spawn przekonałem się jak potężnie i pięknie grają moje obecne tory stacjonarne z posiadanymi słuchawkami typu Aeon 2C, ATH W1000Z czy Hawkami. Co mnie bardzo ucieszyło Chciałbym kiedyś znaleźć tak grające IEMy.
    1 punkt
  28. Przepraszam, nie sprawdziłem. Wygląda na to, że to taki setup, że klękajcie narody: http://blog.prof-x.de/2017/10/08/einfache-messstation-fuer-buegelkopfhoerer/ A czym powyżsi sie wsławili?
    1 punkt
  29. To prawda, ale tamte nie lepsze. AKG i Senka już nie ma takie turbo sprzęty robili Pierwszy to teraz samsung, drugi od lat nie zrobił żadnych porządnych słuchawek, tylko odcina kupony od HD600/800 I żeby nie było - nie opowiadam się po żadnej stronie, ot kolega chciał pomiary to dostał i zaczęło się filozofowanie. Zresztą takich pomiarów jest dziesiątki, to tylko pierwszy lepszy przyklad.
    1 punkt
  30. No dobra, ale na jakiej podstawie ma być przekonujący, to jest jakiś inżynier dźwięku, czy lanser z YT'ubka?! Bądźmy poważni. 😉
    1 punkt
  31. https://www.tophifi.pl/multiroom/audio-pro/audio-pro-a26.html Nic bardziej sprytnego i funkcjonalnego nie znajdziesz.
    1 punkt
  32. @roger987 Raczej nie, ale skrobnę parę słów w wątku
    1 punkt
  33. To także podobno jest metal: ghost, godzilla i mastodont. No nie mogę. ghost, godzilla i mastodont=metal? No nie mogę. Skończmy ten kabaret atakiem nuklearnym.
    1 punkt
  34. Yamaha yh-100. Pędzone z bursona to jedne z najlepszych słuchawek jakie słyszałem!
    1 punkt
  35. Nie ma US5 Pro ale i tak jest ******ście Podziękowania dla @Nicodem za bardzo szybką transakcje.
    1 punkt
  36. Z resztą mojego toru nad wyraz dobrze, i genialnie porządkuje scenę.
    1 punkt
  37. Dzięki uprzejmości@manuelvetro zagościły u mnie przez dłuższy czas bardzo analogowo, przestrzennie oraz koherentnie, łagodnie brzmiące, idealne do dłuższych odsłuchów, basowe Sony MDR-EX800ST oraz... 🌊🎶 ... dopełniające ich brzmienie bardzo soczyste, bezpośrednie, szybsze, znacznie bardziej kameralne oraz kładące w większym stopniu nacisk na technikalia dźwięku, kontrastowanie, różnicowanie oraz angażowanie słuchacza Fiio FH3 🔥🎶 Dziękuję @vonBaron za wypożyczenie Kann Cube, przy którym miałem przyjemność je sprawdzić 🎶 Jestem bardzo wdzięczny za możliwość wypróbowania Waszych skarbów audio! 🥇🥇
    1 punkt
  38. Poproszę, oto zdjęcie kabli od mierników za grube tysiące. Bez złota, platyny i zodiakalnych wibracji. Kable miedziane w izolacji silikonowej. Dokładność pomiaru napięcia DC +- 0,0015% + 0,0004% zakresu. Tak, że ten...
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności