Skocz do zawartości

Ranking

  1. Tytus1988

    Tytus1988

    Bywalec


    • Punkty

      8

    • Postów

      2508


  2. audionanik

    audionanik

    Bywalec


    • Punkty

      6

    • Postów

      5708


  3. majkel

    majkel

    Legendarny


    • Punkty

      6

    • Postów

      9839


  4. chico99

    chico99

    Bywalec


    • Punkty

      6

    • Postów

      2756


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 06.07.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. Recenzja to nie talerz zupy, więc zacznę od środka. Albo nawet od końca, bo to nie powieść ani zeznania przed sądem. Napiszę pointę, a potem będę dorabiał do tego historię, a brzmi ona tak: Jak to się nieraz trzeba nakombinować, żeby zrobić coś normalnego. Trzy przetworniki per ucho i cross-feed. Przetworniki wyglądają na normalne, z membraną z mylaru. Przynajmniej te, co je można jakoś zobaczyć. Nie powalają na kolana rozmiarem, materiałami, kształtem membrany. Przetwornik typu przetwornik. Do dźwięków typu dźwięk. Zresztą trzy w muszli to by się duże nie zmieściły. Niemniej producent miał swój cel - dać wrażenia słuchania dobrego systemu głośnikowego. W pierwszych sekundach, gdy mój fotel nie zadrżał od basu jak kanapa u kolegi, który ma fajne podłogówki, moja opinia została wstępnie spolaryzowana. Tyle, że to, co docierało do moich uszu, nie za bardzo się chciało pochwalić jakimiś szczególnymi cechami osobniczymi. Ogólnie równo, barwa naturalna, skraje pasma nie zachowujące się jak wąsy Salvadora Dali. Jeżeli przetworniki stroi się preparatami czy innymi maczankami, to zapomniano tutaj o nabłyszczaczu do sopranu jak i brokacie, ale też fosforyzujących, często w jednym kolorze, sprayach do średnicy. Bas natomiast, jako ten główny napęd muzyki, zamiast jak turbo przy trzech cylindrach, dostał tych ostatnich kilka więcej. Dzięki temu wchodzi szybko, ale nie ostro, pracuje kulturalnie, brzmi bogato, i nie popisuje się niczym, bo nie musi. Natomiast nie spóźnia się i nie wyje najgłośniej wtedy, kiedy pasowałoby już milknąć. Specjaliści od podziemnej muzyki elektronicznej nazwali by w ogóle granie tych słuchawek jako "phat beat". Tak, one grają tłusto w pozytywnym sensie, a nie, że "oleiście". Tak brzmią dobrze grające systemy głośnikowe, gdzie właściciel chciał słyszeć naturalność, a nie popis jakiegoś jednego aspektu kosztem paru innych. Kluczem do powyższego jest pewien typ holografii, który chyba pierwszy raz usłyszałem na słuchawkach dzięki Crosszone CZ-1, natomiast znam dobrze z na pewno jednego systemu głośnikowego, który u paru osób, jakie widziałem słuchających go, istotnie wpływał na mimikę twarzy. To jest taka pewna odczuwalna cielesność z jednoczesną wyczuwalną "strefą pośrednią"", otoczką dźwięku. To nie są hologramy, tylko cieliste dźwięki. Tak, wiem, dobre słuchawki w dobrym systemie dają wrażenie wypełnienia brył, kształtów, poczucie obecności, tylko że bez tego przesłuchu kanałowego, pod jaki powstała zdecydowana większość nagrań, przejścia przestrzenne z dźwięków w miejsce ich braku jest zbyt zero-jedynkowe. Z głośników tak nie ma. Chodzi o pewne poczucie, że w bezpośredniej bliskości instrumentów powietrze pracuje jak rój pszczół przy ulu. Na zwykłych słuchawkach nie ma tych pszczół, albo jest istotnie mniej. Kolejna sprawa - weźcie sobie jakieś nagranie koncertu, który się odbywał w jakiejś sali, i był tam nagłaśniany. Na CZ-1 dużo lepiej zostanie pokazany i rozmieszczony efekt podwójnego słyszenia przez setup koncertowy. To znaczy, jeśli na przykład artysta mówi coś do mikrofonu, to usłyszymy z zupełnie innej lokalizacji to, co złapały inne mikrofony niż ten przed. np. pianistą. W ogóle gradacja pewnych aspektów przestrzennych jest tu dość wyższym poziomie niż na słuchawkach klasycznych. Pierwsza rzecz to lokalizacja bliżej-dalej, a druga - indywidualnie pokazywana kierunkowość zbierania dźwięku przez poszczególne mikrofony. Na normalnych słuchawkach, żeby coś takiego zaistniało, nagranie musi być przynajmniej częściowo zrealizowane z użyciem techniki binauralnej. Od biedy X-Y. Czytam tu nie raz o głębi, że słuchawki mają, albo nie mają głębi, albo mają bardzo lub nie bardzo. Tutaj można mieć więcej niż jedną głębię, związaną z konkretnym mikrofonem, i jeszcze do tego niekoniecznie skierowaną wgłąb, a po skosie, do tego każda po swoim skosie. Nie ma sensu pisać tu o szerokości sceny czy jej głębokości, bo to by było jak próba podstawienia parametrów statycznych w miejsce dynamicznych, albo zastąpienie układu równań jednym. Z innych rzeczy - nie jestem jednoznacznym orędownikiem sytuacji, gdzie przetwornik nie gra bezpośrednio w kierunku mojego kanału usznego. Mam wrażenie lekkiego zamglenia takiego dźwięku, ale znowu - to nieodparte podobieństwo do dojrzale zestrojonego systemu głośnikowego. Tylko bas lepszy, bo bez wad wynikających z użycia np. bass-refleksu. Nie bardzo chce mi się powielać stwierdzenia, które tu padły głównie z palców @audionanika, czyli że to równe, dojrzałe, wyważone, ale i bogate granie, a fajerwerki też tu są, tylko że takie, które powodują szersze otwieranie oczu, a nie ich mimowolne mrużenie. No i ważna rzecz. Solidność wykonania. Zero kowalstwa, ale ogólnie obfite rozmiary. Nawet dla mnie regulacja pałąka z zapasem. Kabłąk to jest inżynierska konstrukcja, a nie płaskownik gięty na kolanie z ewentualnym finiszem za pomocą gumowego młotka i imadła. Dotykowe wrażenie z czymś autentycznie porządnym, co nie popęka po upadku na ziemię, ani nie odkształci się wskutek złapania ręką za jedną muszlę. Przecież w cenie ponad 10k można dostać szorstkie pady, imadło na głowę, za krótki pałąk, szczękającą regulację, tudzież taką nietrzymającą ciężaru muszel. O osobliwościach brzmieniowych nawet nie będę zaczynał, tych będących prostą konsekwencją radosnego wydziwiania w miejscach adekwatnych dla konsekwentnej inżynierii. Mam wrażenie, że konstruktorom Crosszone przyświecało motto "zachować równowagę", bo ona się ujawnia w różnych miejscach, nie tylko pasma przenoszenia. To jest produkt z klasą, nie silący się na spektakularność, a jego wartości dodane są wartościami dodanymi, a nie daniem głównym, bywa, że jedynym.
    6 punktów
  2. Moondrop SSR dziś dojechały. Jutro w drodze do pracy dłużej sobie posłucham jak grają. Póki co, to podobają mi się, jest szczegółowo, detalicznie i szeroko. Podejrzewam że z Tool, Muse czy Nine Inch Nails dobrze się zgrają (tam gdzie jest na bogato z dźwiękami), z muzyką wybitnie rozrywkową może być tak se... Będę raportował na bierząco. Póki co kilka fotek:
    5 punktów
  3. Po pierwsze CZ-1 trzeba tak założyć na łeb, żeby dokładnie i równomiernie przylegały padami do czachy. Najmniejsze szczeliny, a nawet zbyt lekki docisk powodują, że dźwięk robi się nie teges, średnica wyłazi na pierwszy plan i łapie przy tym dziwną barwę, a bas traci kopa; kiedy się dopilnuje odpowiedniego ułożenia cezetek, to nie ma mowy o jakiejś sztuczności, czy niespójności. Po drugie - wzmak, wzmak i jeszcze raz wzmak Crosszone z headonikiem v3, to zrównoważone, bardzo spójne brzmieniowo, holograficzne...nie no, przywróciły mi radość z audio i wiarę, że słuchawki mogą być nie tylko drogie, ale i naprawdę dobre; doskonale utrafione barwowo, co za bogata w informacje średnica, bez przekłamań, nalotu i utraty separacji...heh..góra ciągnie wysoko, nie kłuje, jest czysta, bez zapiaszczeń, bas zróżnicowany, z kopem, ale i odpowiednią objętością i zejściem...tiaaaa... Dzisiaj był u mnie @majkel ze swoim daczkiem i też mu się podobały, to się może odezwie. Ja się zanurzam na conajmniej tydzień w odsłuchy, ale nie sądzę żebym zmienił po nich zdanie.
    5 punktów
  4. Odsłuch przed wypożyczeniem AP2000ti oraz W5000 🎧😉 edit: Pierwsze wrażenie po porównaniu z W5000 - AP2000ti są detaliczniejsze, bardziej rozdzielcze (szczególnie w przypadku dolnego pasma robi to wrażenie), posiadają precyzyjniejszą lateralizacje źródeł na wielowarstwowej scenie, które są mniejsze, bardziej w sobie skupione, lepiej separowane. Wokale są podane w manierze studyjnej z odrobinę chłodną barwą, lekkim oddaleniu przy porównaniu z W5k. Na pierwszy rzut ucha mógłbym powiedzieć, że AP2000ti są technicznie lepsze. Jednak większą przyjemność czerpałem z muzykalniejszych dawnych flagowców, których scena jest większa, źródła nie są cyzelowane, a posiadają naturalniejsze obłości, wykończenie dźwięków, a narastanie oraz atak przez dłuższe wybrzmiewanie, wypełnianiem tą falą dźwięku całej przestrzeni, m.in. w muzyce filmowej buduje niezwykły, podniosły klimat. Z dobrych nagrań potrafią kreować wspaniałe wydarzenie muzyczne, a AP2000ti poprawnie je odtwarzać, szybko wygaszając wszelkie pogłosy i sustain podobnie jak w L5k jest krótki. O ile W5000 od pierwszych chwil przypadły mi do gustu, nawet pomimo swoich braków, o tyle doskonalsze AP-2000ti jeszcze niczym mnie nie porwały. Byłem już bliski rezygnacji z ich wypożyczenia, ale stwierdziłem, że nie odpuszczę im, jak zrobiłem to z L5k. Do piątku będę głównie na nich słuchał muzyki, wygrzewał, a w torze stacjonarnym zastosuję najbardziej muzykalny komplet lamp sterujących. Jest to sztuka, która przegrała zaledwie kilkanaście godzin, więc są to w tej chwili wrażenie na gorąco i tylko z salonu. W tej chwili jestem delikatnie rozczarowany ich brzmieniem. Po odsłuchu w salonie wspomniałem znajomemu, że mając wybór między nimi, a W5000, na 80% wybrałbym starszy model. Teraz zabiorę się dość niechętnie za testy i może coś się zmieni.
    4 punkty
  5. Ten pomysł od początku mi się bardzo spodobał😀
    3 punkty
  6. https://open.spotify.com/track/1PRSyYncyloCJhBCFUfAxx?si=-EVQakOmQiekB-2L1OGl4g
    3 punkty
  7. Do sprzedania mam Hiby R6 Pro w wersji stainless steel silver. W komplecie tylko odtwarzacz i etui. Stan techniczny idealny, stan wizualny dobry+. Pod ekranem kilka rysek, na żywo zdecydowanie mniej widoczne niż na zdjęciach. Ryski z tyłu, ale tylko na folii, która jest tam fabrycznie założona. Można ją zdjąć. Cena - z wliczoną przesyłką. Zapraszam na PW
    2 punkty
  8. Udało mi się po 5 latach (bo nie startował) odpalić zewnętrzny dysk Hitachi z 2005 roku i sobie przeglądam...
    2 punkty
  9. W drodze po słuchawki wypadało wykonać chociaż jedno zdjęcie. Tym bardziej, że brzegi Warty w tym roku spowija bujna zieleń🌳🌲🌞
    2 punkty
  10. Nowe KZ ZSTX (następca ZST) z kodzikiem RYAN w AK Audio Store za 13,5$ wersja bez mikrofonu oraz 14$ wersja z mikrofonem: https://aliexpress.com/item/4001189590881.html https://aliexpress.com/item/4001211109379.html
    2 punkty
  11. https://tidal.com/track/1294427
    2 punkty
  12. Kabelek od @Jimmi Dragon do AQ NH plus adapter, a do tego taka lektura mi wczoraj przyszła 😁
    2 punkty
  13. Kontynuując serię testów małych przetworników do telefonów, szczególnie tych pozbawionych wyjścia słuchawkowego, dziś na warsztat bierzemy bardzo mało znane urządzenie, a mianowicie pochodzącego z Hong Kongu Sybasonic Byta, wycenionego na około 30 dolarów amerykańskich. W przeciwieństwie do innych urządzeń tego typu, jakie możemy znaleźć w tym budżecie, nie mamy tu żadnych podzespołów firm uznanych w świecie audio. Kość DAC? Praktycznie nieznana BES Technic BES3100, obecna tylko w budżetowych małych przetwornikach. Wzmacniacz? MAX97220AA, którego starsza odmiana była często widywana w tanich chińskich odtwarzaczach. Nie nastraja to zbyt dobrze, ale, jak uczy doświadczenie, dobra aplikacja słabszych podzespołów potrafi zagrać lepiej niż źle rozwiązana na topowych komponentach. Mamy za to dostępny pod jednym przyciskiem wybór jednego z czterech ustawień korektora i niespotykane u konkurencji wyjście USB-C zaraz obok słuchawkowego. Jak takie urządzenie broni się pod kątem brzmienia i funkcjonalności? Sprawdźmy. Ano właśnie, co z tego wynikło? Zapraszam do lektury https://kropka.audio/test/wzmacniacze/sybasonic-byta-recenzja/
    2 punkty
  14. Witam, dziś na sprzedaż: 1) Fostex TH-X00 Purple Heart - Komplet, na muszlach ślady użytkowania jak na foto, skóra na pałąku i pady stan bdb, cena: $$$zł, 2) Sennheiser HD800 - Słuchawki z wymiany forumowej z użytkownikiem Burnart, ich stan się nie zmienił, jest dobry, normalne ślady użytkowania, z jednej strony słuchawka nie ma "kliku" przy rozsuwaniu aczkolwiek nie ma luzu - w niczym więc nie przeszkadza i w normalnym użytkowaniu niezauważalne. W komplecie skórzane pady w idealnym stanie od Dekoni, cena: $$$ 4) Astell&Kern AK100 - stan db+, delikatne ślady użytkowania w postaci rysek, bateria trzyma bdb, ma to "coś" czego nie mają nowsze DAPy tej firmy. W komplecie skórzane etui, cena: $$$ 5) Astell&Kern SR15 - Stan idealny, DAP jak nowy, w komplecie dedykowane etui, cena: $$$$ 6) Audiotechnica ATH-SR9 - Stan idealny, pełen komplet, cena: $$$ 7) Aune s6 - stan bdb, pełen komplet, cena: $$$$ 8.) Grado SR325 - wersja limitowana "gold" podobno najlepsza, stan bdb, cena: $$$ 9) 1 more Triple Driver Over Ear - stan idealny, komplet, cena: $$$ 10) Sennheiser HD650 - stan db+, pady noszą oznaki używania ale bez tragedii, cena: $$$ 11) Nuforce Icon HDP - Stan bdb, pełen komplet - cena: $$$ Do podanych cena należy doliczyć wybrany przez siebie ship -14zł paczkomat bądz 15zł DPD. Zapraszam
    1 punkt
  15. Na sprzedaż kabelek Satina w wersji 2.5mm z wtykami mmcx. Stan idealny. Kupione w kwietniu. Cena z wysyłką paczkomatem lub DPD: REALIZACJA z @z3piq
    1 punkt
  16. Marty Robbins - Big Iron Micheal Jackson - Bad, Thriller, Billie Jean Jamiroquai - Canned Heat Skyrim - Ancient Stones Dave Brubeck - Take five Earthquake (Drums/Percussion) Berserk Golden Arc: Des Liens Solides Vikings The Warrior Spirit
    1 punkt
  17. To musiało być dawno temu, nie pamiętam. Albo to nie ja wymieniałem, bo van Damme chyba nie używałem (albo raz, bo kawałek gdzieś jeszcze mam).
    1 punkt
  18. @kosq To nie musi oznaczać, że THX 789 brzmi źle Ja mam SMSL SP200 i za jego cene jest to całkiem fajny wzmacniacz. Bardzo klarowny czysty dźwięk.
    1 punkt
  19. Też tego nie oglądałem, bo znam te słuchawki 😂 Tylko podsumowanie, a powiedział, że Arya są najlepsze przez scenę, jej wielowarstwowość oraz wymiary i są całkiem nieźle zestrojone szczególnie w wysokich rejestrach. Clear docenił za dynamikę i brzmienie pełne werwy.
    1 punkt
  20. A ja nie i żałuję bo to była ostatnia okazja go zobaczyć na żywo. Misja bez jego muzyki nie byłaby tym czym jest. Zresztą pisał genialną muzykę
    1 punkt
  21. Tin P2 nadchodzi nadchodzi nadchodzi ❤️
    1 punkt
  22. Testowałem kilka lat temu i nie były lepsze od V5, a więc i V6. Fajne głównie z uwagi na rozmiary, ale ostatecznie ich nie wprowadziłem właśnie z powodu Bursonów w ofercie. Możliwe jednak, że ruszę temat na dniach - gdyby ktoś był zainteresowany to może podbić na PW.
    1 punkt
  23. Słuchałem kabelków Mistrza @Perula. Zelony kabel jakoś mi nie podszedł. Dźwięk jakby przyduszony, zniechęcający. Jakby "Kocyk". Czarny natomiast - fajny, przestrzenny, nie męczący. Słuchałem na nim znacznie dłużej zestawu AK300/380 plus Oppo PM-2. Czerwony. Skraje pasma lekko podkreślone, brzmienie twardsze, przestrzenne, lekko suche. Bas nawet bardziej podkreślony. Też dobrze się słucha. Ale grubaśny jest w porównaniu z innymi kablami. Jak wyjaśnił twórca kabelków : "Zielony to miedź, równa brzmieniowo, ten czarny to trochę rozjaśnia, bo jest z cynowanej miedzi, a czerwony solid core, czyli podkreśla skraje pasma .(żyły są daleko od siebie i ma małą pojemność.) Bardzo zacne kable, dobrze wykonane !
    1 punkt
  24. Najtaniej na aliexpress, najszybciej na allegro od użytkownika Zamoy. Słuchawki izolują dobrze, ale przez to, że mi delikatnie wystają z ucha (mam raczej małe uszy) łapią trochę wiatru. Pewnie dużo zależy od tego jaką kto ma małżowinę.
    1 punkt
  25. No przecież już dałem Przy słabych realizacjach góra trochę daje się we znaki ale to nic czego bym nie przetrzymał. Bas jest bardzo dobrze zaznaczony, szybki, pełny, ładnie schodzi. Średnica jest baaaardzo rozdzielcza, ma duuuużo powietrza, może dla mnie aż za dużo Scena i holografia, wiadomo świetna, absolutnie nie grają w głowie. Świetne słuchawki na lato bo są lekkie, pady delikatnie otulają uszy przez co nic się nie poci, (nie jak w moich RAD-0).
    1 punkt
  26. https://www.youtube.com/watch?v=h_EtrBgAXX0 https://www.youtube.com/watch?v=zeBDoNBNMro
    1 punkt
  27. A&K XB10 można tak nosić: "dziurki" są u spodu i jest lżejszy od kabla, więc nie marszczy dizajnu. Tylko przez okrągły kształt kumple na warsztacie mają polewkę, że znowu zakosiłem tiszert z klipsem bezpieczeństwa z butiku 🤢
    1 punkt
  28. Mąż szuka piły w garażu, a piły nie ma. Drze się do żony: - GDZIE PIŁA? - U sąsiada..... - a czemu dała?? - bo piła...
    1 punkt
  29. I cyk mandacik za brak koncesji na gry losowe
    1 punkt
  30. Czy dla fanów polskiego hip-hopu jest wiedzą tajemną do czego służą słuchawki? Kilka-kilkanaście razy dziennie przechodzą mi tacy pod oknem i z telefonów oraz głośników nie leci żadna inna muzyka...
    1 punkt
  31. . pisane przez Tapatalk mobilnie, przepraszam za literówki itp.
    1 punkt
  32. Zapomniałeś dodać, że gra krystalicznie czysto, w miarę neutralnie i ma skuteczny (sprawdzałem) układ zabezpieczeń przed uszkodzeniem słuchawek czy samego wzmaka.
    1 punkt
  33. Custom Art, jakies 2 tyg. temu sam zanabywałem.. jeszcze im trochę zostało 🆗
    1 punkt
  34. Ja mam dwa: - "Hurt" Johnny Cash do winyli - "Birds with broken wings" Bena Caplana z Tidala (bo jest w wersji Master) Jak z tych dwóch utworów nic nie poczuję to wychodzę - dopiero po nich można działać dalej.
    1 punkt
  35. Trzeci raz zawitał Obris na nadgarstek mój, tym razem z niebieską tarczą i chyba najładniejszą
    1 punkt
  36. Stworzyłem głównie dla lokalnej społeczności (ale nie tylko) PROFIL FACEBOOKOWY sklepu, gdzie będą się pojawiać info co nowego pojawiło/pojawi się w ofercie. Być może będę robił akcje promocyjne związane z tym profilem a na pewno będę informował o planowanych zmianach w działaniu sklepu. Pojawiać się będą fotki z kolejnych spotkań oraz targów w których przewiduję brać udział. Mogę też informować o tym co fajnego wjechało na odsłuchy. Sugestie wskazane. Jeżeli macie ochotę się przyłączyć i być na bieżąco to zapraszam do polubienia.
    1 punkt
  37. 1 punkt
  38. Czarnobyl to topka 2019 podobnie jak Joker
    1 punkt
  39. Custom Art Fibae 6 – uścisk rozkoszy Precyzja w każdym milimetrze. Lekko połyskujące zewnętrzne części kopułek prezentują się z klasą Rynek słuchawek dokanałowych przeżywa w ostatnich latach prawdziwy rozkwit. W całym zamieszaniu pełnego chińskich marek i technologicznym wyścigu na ilość wbudowanych przetworników świetnie odnajduje się Custom Art – warszawska manufaktura radząca sobie fantastycznie pośród innych producentów hi-endowych słuchawek dousznych. Dzięki uprzejmości Piotra Granickiego i reszty ekipy otrzymałem na testy stosunkowo świeży model Fibae 6 z sześcioma armaturami w obudowie. Czym się wyróżnia i czy jest to produkt wart swojej ceny? Sprawdźmy! Diabeł tkwi w szczegółach Egzemplarz testowy otrzymałem niedługo po tegorocznym Audio Video Show, gdzie na dobre 3,5 godziny utknąłem testując mobilny sprzęt grający wyższych lotów. Niemal godzinę z tego czasu pochłonęło stoisko Custom Art gdzie mogłem nie tylko posłuchać wyśmienitych Fibae 7 (jest szansa na recenzję w niedalekiej przyszłości), ale przede wszystkim porozmawiać z Piotrem na żywo. Naprawdę przyjemnie było mówić o dźwięku z kimś o takiej pasji do tego tematu 😊 Tym krótkim odejściem od tematu płynnie przechodzę do bohatera testu, czyli modelu Fibae 6 stojącego tuż obok jubileuszowych Siódemek. Do testów otrzymałem uniwersalny egzemplarz słuchawek, a w komplecie znalazło się niewielkie, usztywnione etui oraz cztery pary eartipów. Zestaw przesyłany do recenzji nieco różni się od tego, co otrzymamy gdy standardowo zakupimy słuchawki. Powtórzeniem z poprzednich testów będzie fakt, że komplet testowy jest nieco bardziej ubogi w akcesoriach, czego nie uważam za bezpośrednią wadę. Brakuje dedykowanego etui Peli 1010 czy narzędzia ułatwiającego precyzyjne czyszczenie słuchawek. Bardzo dobrze, że wszystko to otrzymuje klient w momencie standardowego zakupu na własny użytek. Z moich poprzednich testów modeli Fibae 3 i 4 oraz Harmony 8.2 wynika, że uszy średnio współpracują z dołączonymi w komplecie końcówkami silikonowymi. Tak było i tym razem, a dobre dopasowanie uzyskałem dzięki eartipom SpinFit CP360 w rozmiarze M. Wraz z nimi użytkowałem słuchawki przez cały okres testowy trwający ponad miesiąc Stockowy kabel odznacza się dobrą ergonomią. Podczas testów używałem jednak kabla Yinyoo 8 core z miedzi posrebrzanej, który miał jeszcze lepsze właściwości ergonomiczne Miś Yogi Podczas testowania słuchawek najróżniejszą muzyką próbowałem znaleźć sensowne określenie, którym można by określić charakter brzmienia Fibae 6. Po około tygodniu dość intensywnego słuchania napotkałem w głowie dość prześmiewcze określenie „miś Yogi”. Rzeczywiście coś w tym jest. Z jednej strony Szóstki bazują przede wszystkim na bardzo obfitym, zarysowanym wyraźnie dociepleniu całego pasma. Sprawia to, że są słuchawkami z gatunku „do rany przyłóż” o ile można takimi zwrotami określać jakikolwiek sprzęt audio. Dźwięk ma relaksujący i bardzo płynny charakter. Brzmieniowo najbliżej mu do modelu Fibae 4, są jednak oczywiste różnice. Inaczej zrealizowane strojenie i większa ilość przetworników pozwoliła w tym przypadku na większą ilość szczegółów. Jednocześnie brzmienie jest nieco mniej techniczne (w pozytywnym sensie) względem niższego modelu, a przejścia pomiędzy poszczególnymi pasmami cec**je płynność. Brak tu mocnych i nagłych podbić, które mogłyby być ciężkie do zniesienia na dłuższą metę. Sprawia to, że fundamentalnie bardzo trudno wytknąć Fibae 6 bezpośrednią wadę mogącą zdyskwalifikować je z potencjalnej listy zakupowej. To na pewno najbardziej szczegółowo grającą konstrukcja ze wszystkich o ciepłym strojeniu z jakimi miałem styczność przez ostatnie 2 lata. Mówiąc to porównuję F6 w swojej pamięci do takich audiofilskich okazów jak Audeze LCD-2C, własny flagowiec marki Harmony 8.2 czy Sennheiser HD600. Można by się zastanawiać, czy porównywanie niewielkich dokanałówek do pełnowymiarowych słuchawek wokółusznych, a nawet konstrukcji planarnych ma sens. O tym powiem jeszcze później. Powróćmy do przedmiotu recenzji. Jednocześnie słuchawki potrafią dość szybko pokazać swoją drugą stronę, w której są zaskakująco energiczne zachowując ponadprzeciętną gładkość. W analogii do misia Yogi można powiedzieć, że Fibae 6 przez większość muzycznych momentów brzmią radośnie (jakkolwiek dziwnie to brzmi), ciepło i są nastawione na relaksowanie użytkownika. Gdy jednak nagranie staje się bardziej wielowarstwowe, albo na pierwszy plan wysuwają się wokale, Szóstki potrafią zabłyszczeć ilością prezentowanych tam detali i ogólną energią. Reagują na skomplikowaną muzykę podobnie jak wspomniany misiek na widok koszyka piknikowego z jedzeniem 😉 Rozmach orkiestry potrafi być równie ciekawie zaprezentowany, co spokojne dźwięki gitary akustycznej. Wielowarstwowa muzyka to dla nich żadne wyzwanie. Przy tym całym „zamieszaniu” barwa brzmienia jest jedną z najsilniejszych stron tego modelu. Słuchawki o ciepłym strojeniu zwykle są kojarzone z dobrym, mocnym basem. Nie inaczej jest w przypadku Fibae 6, a prawdą jest, że to właśnie niskie pasmo potrafi zaznaczyć taki charakter grania. Za ilość oraz jakość basu odpowiadają trzy przetworniki zestrojone w sposób gdzie dwa z nich odpowiadają za zupełnie najniższe dźwięki. Pozostałą częścią pasma zajmuje się już pojedyncza armatura. Na pewno takie połączenie sprawia, że model z sześcioma armaturami staje się jednocześnie najbliższy preferencjom fanów mocnego basu spośród całej linii Fibae. W modelach Fibae 4 czy flagowych Harmony 8.2 bardzo chwaliłem poziom do jakiego niskie tony są w stanie zejść, a były to naprawdę głębokie dźwięki. Czasem nie miałem nawet pojęcia, że linie basowe niektórych utworów są aż tak bogate w to pasmo. Teraz jednak zaszła słyszalna zmiana w strojeniu. Poprzednie modele nie charakteryzowały się aż taką mocą uderzenia, a całość miała bardziej tendencję do grzecznego zajmowania pozycji na drugim planie. Oczywiście Fibae 6 nadal dysponują wybitną kontrolą, ale siła niskich tonów to teraz coś, czemu bliżej do dźwięków płynących z dobrego przetwornika dynamicznego, a nie armatury. Bas dostał nieco oczekiwany przeze mnie czynnik „kopnięcia” i to naprawdę mocnego. Uderzenia w bębny czy syntetycznie generowane łomotanie muzyki techno powoduje, że ciężko nie tupać nogą, gdy muzyka płynie przez Szóstki. Choć nie zaliczam się do grona „basolubów” podoba mi się kierunek, w którym powędrowało strojenie tego pasma. Dzięki takiemu brzmieniu z przyjemnością słuchało się albumu West Village od European Jazz Trio. Od pierwszych taktów When Autumn Comes aż do końca płyty bas był niezwykle dynamiczny i mocny zachowując przy tym miękkość. Szczęka opadła mi natomiast przy rozmaitych albumach hip-hoppowych i rapie. Nie spodziewałem się tak czystego, zmasowanego ataku basu, który dopadł mnie w Diamond Dancing w wykonaniu Future. Po prostu nie dało nie tupać nogą. To samo przy Pocztówce z WWA, Lato ’19 Taco Hemingway’a. Tłuste bity, wielowarstwowe kompozycje z basiskiem na pierwszym planie to gatunki, w których FIBAE 6 czują się jak ryba w wodzie. Bardzo ciekawie połączono tu techniczność (która nie dominuje) z nastawieniem na wielogodzinne odsłuchy. Tak, Fibae 6 bez problemu mogłem trzymać w uszach przez 2-3 godziny, uprzyjemniając sobie pracę przy komputerze muzyką. Coś pięknego 😊 Oczywiście należy pamiętać, by nie kaleczyć „rzemiosła”. Słuchanie z IEMów nie musi się wiązać z utratą uszu – trzeba robić regularne przerwy oraz utrzymywać głośność na niskich poziomach. Czy leci z nami ANC? Skoro ruszyłem temat głośności, warto wspomnieć o tym czego można się spodziewać po izolacji jaką oferują FIBAE 6. Każdy z uniwersalnych modeli marki oferował naprawdę świetne wytłumienie otoczenia. By to opisać najlepiej chyba powiedzieć, że hałas miejskiego autobusu zostaje zredukowany mniej więcej do poziomu, w którym trochę słyszymy jego koła. Podobnie jest z samochodami osobowymi i innymi pojazdami. Delikatnie czujemy, co nas otacza. To bardzo dobrze, bo nadmierna izolacja mogła by być niebezpieczna. Osobiście zawsze zachowuję podwójną ostrożność przy przechodzeniu w miejscach bez sygnalizacji świetlnej, gdy mam coś w uszach. Słuchawki wytłumiają naprawdę skutecznie, a mówimy o wersji uniwersalnej, gdzie nie zawsze eartip dopasuje się idealnie do kanału słuchowego. Nie wiem jakie odczucia towarzyszą noszeniu customowego egzemplarza, choć pewnie jest tylko lepiej. Nie ma wątpliwości, że tłumienie dźwięków z zewnątrz jest na poziomie słuchawek z ANC. Tyle, że na próżno szukać dedykowanych mikrofonów. Izolacja jest wyłącznie naturalna (pasywna) i bardzo mocna. Dla punktu odniesienia dodam, że wraz z F6 w uszach wystarczyło ustawienie głośności na poziomie dwóch do trzech kliknięć od dołu w 15-stopniowej skali mojego telefonu. Wszystko podczas przechadzania się ulicą w godzinach szczytu. Wow… Uważajmy na pojazdy w trakcie delektowania się utworami na poza domem i będzie dobrze 😊 Kabel dołączony do kompletu (po lewej) oraz Yinyoo 8 core (po prawej). Oba prezentują się świetnie i nie mają efektu mikrofonowego Mają rozmach… Wracając do opisu brzmienia osobne słowa należą się średnicy. W każdej konstrukcji Custom Art da się wyczuć, że traktują temat bardzo poważnie. To dobrze, bo w środku pasma tkwi dużo muzycznych niuansów. FIBAE 6 w swojej konstrukcji wykorzystują pojedynczą armaturę dedykowaną średnicy oraz części wysokich częstotliwości (armatura została opisana na stronie jako „mid-high”). Tym bardziej wzrosło moje zdziwienie, gdy po kolei zacząłem słuchać moich utworów testowych. Potwierdza to, że ilość przetworników nie zawsze definiuje jakość dźwięku, a z „samotnej” armatury Custom Art wyczarowało w tym przypadku prawdziwą ambrozję Charakter środka jest bezpośredni, prezentowany blisko i wewnątrz głowy. Na tle całkiem pokaźnej i napowietrzonej sceny uczucie intymności jest tym bardziej potęgowane. Ta cecha daje wiele frajdy ze słuchania zarówno wokalnego jak i instrumentalnego jazzu, muzyki klasycznej i wszystkiego co ma w sobie dużo środkowego pasma. Ogólna rozdzielczość jest na wysokim poziomie, myślę że bardzo adekwatnym do ceny, ale sposób w jaki są pokazane słuchaczowi stawia na gładkość, a nie wyduszenie ostatniego tchu z nagrania. Osiągnięto w tym modelu ciekawy balans między słuchawkami, w których słyszymy dużo niuansów, smaczków i wszystko można precyzyjnie „wskazać” na muzycznej scenie, a jednocześnie nic nie jest podawane natarczywie. To z kolei zasługa fenomenalnego obrazowania. Detal jest bardzo dobry i choć uważam, że nie odskakuje mocno ponad średnią w tym przedziale cenowym, tak właściwość dźwięku określana fantastycznym angielskim wyrazem „imaging” osiąga w FIBAE 6 nowy poziom. Na pewno nowy poziom w słuchawkach do 3500zł. Mogę bez wahania stwierdzić, że są pod tym względem lepsze również od niektórych pełnowymiarowych słuchawek – F6 błyszczą jeśli chodzi o precyzyjne i realistyczne umieszczenie wokalistów i instrumentów na scenie. Ponieważ brzmieniu brakuje sztucznego rozdmuchania, precyzja tym bardziej może prężyć muskuły. Zwykle monitory dokanałowe z bardzo szeroką sceną pokroju Noble Audio Kaiser Encore albo Empire Ears Wraith męczyły mnie po kilku minutach wielkością swojego dźwiękowego imperium. Pierwsze chwile kontaktu były ogromnymi fajerwerkami i zapierały dech w piersiach, a chwilę potem czułem się zmęczony słuchaniem rozdmuchanego dźwięku. Mając takie porównanie dokładnie widzę, gdzie tkwi siła FIBAE 6. Ich ukryta moc to balans. Fantastyczny balans cech w różnych aspektach brzmienia. Ani nie zamazują zbytnio przekazu, będąc gładkie i ciepłe. Duża moc basu jest zawsze dobrze kontrolowana, przez co nie wpycha się na terytorium muzykalnej i nasyconej średnicy. Góra nigdy nie wyskoczy przed szereg, a pomimo lekkiego ukrycia potrafi nieco bardziej się wychylić i ładnie zabłyszczeć. Ale bez ostrości. By to wszystko poczuć i docenić 10 minut odsłuchu może nie wystarczyć. Szóstki to słuchawki z kategorii „podobało mi się im więcej słuchałem”. Końcówki dokanałowe świetnie trzymają się na odpowiednio długiej dyszy. Izolacja podczas testów była świetna Jeszcze kilka słów na temat omówionej wcześniej bliskości przekazu (zwłaszcza w środku pasma). Po takim opisie mogłoby się zdawać, że testowany model są dla słuchacza męczące. Nic z tego. Jak już nie raz wspomniałem brzmienie tego modelu jest ciepłe i w punkt gładkie (balans między detalami, a muzykalną swobodą w graniu). Dzięki gęstej średnicy i mocnemu basowi określiłbym je jako angażujące. Grają niezwykle muzykalnie, nie stawiając zbyt mocno na dokładną analizę i rozkład nagrań na zbyt wiele małych warstw. Jednocześnie na scenie panuje porządek z nutą swawoli. Jak na monitory o ciepłej manierze grania, do gry dość często potrafi wejść całkiem zamaszysta dynamika i energia, ale nadal całość cech łączy się spójnie. Można bez problemu skierować uwagę poza główny plan i obserwować (a raczej słuchać) jak w muzyce dzieją się pomniejsze rzeczy – lekkie uderzenie w talerz perkusji, oddech między wersami tekstu albo subtelne przejechanie palcem po strunie gitary. To wszystko słychać wraz z FIBAE 6, ale muzyka jest w nich prezentowana tak, by skupiać się na całym spektaklu, a w razie potrzeby zawsze można zajrzeć w dalsze „zakamarki”. A trzeba przyznać, że przy włączeniu Zeppelinowego wrzasku, soundtracków Thomasa Newmana czy rozkosznego śpiewu Lany Del Rey spektakl ten robił się naprawdę masywny. FIBAE 6 mają w swoim dźwięku coś, czego bardzo poszukuję w mobilnym audio – tkanka. Tłuste, masywne mięso. Są trochę jak porządny stek, ale jednocześnie fenomenalnie przyrządzony i podany elegancko, jak tylko można. Osobiście bardzo szybko polubiłem ten dość unikalny charakterek słuchawek. Jest tu się czym rozkoszować 😊 Gdzieniegdzie w tej recenzji padły już wzmianki o wysokim paśmie. Jak zatem ma się góra w tym modelu? Ogólnie rzec biorąc bardzo dobrze. Piszę to jako absolutny fan dźwięcznych, podkreślonych grubą krechą wysokich tonów. Na pewno nie uświadczymy w Szóstkach najbardziej „przewietrzonej” góry, ale wcześniej wspomniany balans przejawia się również tu. Pod wieloma względami bardzo podobało mi się to, co mogłem usłyszeć. Głównie dlatego, że F6 rozwiały całkowicie moje wątpliwości odnośnie tego, czy da się zrobić niezwykle gładkie strojenie, w którym wysokie pasmo nie daje wrażenia skrycia za dwiema warstwami jedwabnej zasłony. Ilościowo określiłbym górę jako pasmo, którego jest w sam raz – osoby wrażliwe na wszelkie sybilacje, podbicia poczują się tu dosłownie jak w raju. Słychać bardzo wiele, a jednak nic nie jest nadmiernie podkreślone. Chyba najlepiej pasującym przymiotnikiem jest „organiczne”. Całe wysokie pasmo brzmi naturalnie, zachowując naturalne i lekkie „echo”. To aspekt typowy raczej dla konstrukcji bezpośrednio jasnych i ma związek z tym, czy dane słuchawki odbieram jako umiejętnie wywietrzone. FIBAE 6 to mają i choć może nie jest to ten poziom tzw. Mięty w dźwięku, jakiego bym oczekiwał tak muszę oddać, że jest lepiej dobrze. Słuchałem wiele różnych modeli słuchawek, również pełnowymiarowych konstrukcji o bardzo nasyconym, gęstym brzmieniu. Główny problem ciepłego strojenia? Mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że producenci pokroju Audeze, Sennheisera oraz niektóre liczące się marki dokanałówek (Empire Ears, Accoustune) w celu uzyskania tej sygnatury robią dziwne rzeczy. Nawet jeśli jakość wysokich tonów jest obiektywnie dobra, ilość sprawia, że ledwo można docenić możliwości takiego sprzętu. Odwrotne przypadki też się zdarzają. Pozdrawiam flagowe Empire Ears Wraith, w których myślałem, że coś się fundamentalnie popsuło. Najwidoczniej to nie była jedynie przypadłość egzemplarza testowego, którego miałem (wątpliwą) przyjemność doznać na tegorocznym Audio Video Show. FIBAE 6 pod tym względem nie mają niczego co można by określić jako zepsute. Góra jest wyraźna na tle masywnej reszty, a prezentacja tych dźwięków kieruje się w stronę braku nadmiernej natarczywości. Jeśli nagranie tego wymaga, góra potrafi przyjemnie zabłyszczeć, ale robi to raczej z elegancją i wraca do swojego płynnego, lekko ułagodzonego charakteru. Aż dziwnie piszę się takie rzeczy treble-headowi jak ja, ale po dłuższym czasie od otrzymania F6 do testów nie tyle przywykłem, co nawet polubiłem manierę dźwięku oferowaną w tym modelu. Wszystko słychać, nic nie denerwuje. Ot, taka maszynka do muzycznej rozkoszy. Im dalej w las, tym ciekawiej… Wszystko wygląda tak, że aż chce się to polizać albo zjeść 😂👌🏻 Nie oceniać książki po okładce Rozpoczynając testy FIBAE 6 od razu poczułem, że ich ciepłe i gładkie granie jest raczej nie dla mnie. I tak napisałbym test opisujący moje doznania, ale gdybym tworzył go po pierwszym tygodniu użytkowania prawdopodobnie moje spaczone gusta brzmieniowe wzięłyby górę nad recenzencką obiektywnością. Na szczęście to się nie stało. Szybko zacząłem dosłuchiwać się muzycznej muskulatury, którą ten model jest w stanie zaprezentować z klasą. Piotr z ekipą pogodzili niesamowite dla mnie cechy dźwięku, takie jak gładkość i muzykalny spokój z bardzo dobrą rozdzielczością. Później nadchodzi naprawdę perfekcyjne, precyzyjne do milimetra obrazowanie oraz średnica tak wypełniona realizmem i tkanką, że Szóstek po prostu nie chciałem wyjmować z uszu. Na deser góra, w której skuteczny rozejm zawarły rozdzielczość i brak przesadnej krzykliwości. Wszystko to sprawia, że słuchawki są uniwersalne pod kątem doboru muzyki. Zagrają ponadprzeciętnie nawet z gniazda słuchawkowego w laptopie. Jeśli chcesz wyciągnąć z nich coś więcej, zdecydowanie polecam dedykowane odtwarzacze, lub nawet mobilny DAC z Bluetooth. Odwdzięczą się czystą rozkoszą. Basem, który trzęsie i pobudza. Zmysłową średnicą. I dźwięcznym treblem. Balans cech jakich mało nawet wśród droższych konstrukcji. Warto je wypróbować, gdy nadarzy się okazja. Ale uwaga, mogą już zostać na dłużej i nieco uszczuplić stan konta! Na koniec recenzji chciałem jeszcze pokrótce omówić albumy, które wraz z FIBAE 6 zwróciły moją uwagę na nowe aspekty muzyczne i wzbudziły ogólny zachwyt. Oto one Justice – Woman Ach… co tu się działo! W połowie Safe and Sound (pierwszej pozycji na płycie) siedziałem już ze szczęką głęboko w podłodze. Bas jaki tu usłyszałem jest naprawdę trudny do osiągnięcia nawet w systemach stereo za +/- 50 tys. złotych, grających w pomieszczeniach należycie zadbanych akustycznie (panele i te sprawy). Dynamika i rozmach były powalające. Końcowa część pierwszego z utworów pokazały mi co naprawdę potrafią te słuchawki. Absolutnie nic sobie nie robiły z wielowarstwowej struktury, która występuje w kompozycjach elektronicznego duetu z Francji. Przy kawałku Stop skończyło się na tym, że tańczyłem na swoim łóżko, kończąc prywatną „eurowizję” subtelną zadyszką. Słuchanie tej płyty na F6 nie było po prostu słuchaniem – to był spektakl z cholernym rozmachem! Marcin Wasilewski Trio – Spark Of Life Nieco zdyszany dynamiką francuskiego duetu postanowiłem powędrować w spokojniejsze nurty. Jak się ponownie okazało, ciepłe i gładkie strojenie zdało egzamin po prostu bezbłędnie. Mogłem docenić możliwości obrazowania, jakie F6 niewątpliwie mają. Dużo się na tej płycie dzieje pod kątem stereofonii – tu pojedyncze uderzenia trójkąta, albo delikatne niuanse na perkusji. Dzięki takiej, a nie innej średnicy saksofon brzmi po prostu rozkosznie. Realizm, gładkość, relaks. Czułem się wypoczęty po wysłuchaniu albumu 😊 Lana Del Rey – Lust For Life To jest po prostu za dobre samo w sobie. Przez FIBAE 6 do reszty uzależniłem się od płyty! W trakcie Cherry popłakałem się, a przy God Bless America – And All The Beautiful Women In It zacząłem śpiewać. Po raz kolejny genialne obrazowanie dało takiego czadu… Pokłony, pokłony i jeszcze raz pokłony! Tego oczekiwałbym po hi-endowych słuchawkach. Czarowania. Tutaj miało to miejsce non-stop, przez całą płytę. Muzykalność do potęgi n-tej. Mikromusic – Piękny Koniec Tu usłyszałem, co zwykle robią dobre słuchawki z muzyką, do której nagrywania przyłożono odpowiednio dużo wysiłku. Piękny Koniec okazał się dla mnie bardzo pięknym początkiem muzycznych doznań. Zacząłem słuchać płyty jako jedną z pierwszych, zaraz na wstępnym etapie testów. Powracałem do niej wielokrotnie. Gdy Natalia Grosiak otworzyła usta, po prostu nie dało się usiedzieć bez zachwytu. Partie gitary basowej brzmiały z tak piękną masą, że aż mi zdjęło kapcie. Po raz kolejny wraz z FIBAE 6 album, którego słuchałem jakieś 150 razy przy użyciu rozmaitego sprzętu, tu stał się czymś cudownym. Zupełnie jakbym usłyszał to pierwszy raz! Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, bo coś ominąłem bezpośrednio w recenzji, zadawajcie je w komentarzach. Postaram się odpowiedzieć 😉
    1 punkt
  40. http://www.youtube.com/watch?v=ABLwmYI09Lw Starzy dobrzy Maceo, Fred, Pee-wee, Jerry i inni, na takim koncercie można zejść z przedawkowania groove'u
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności