Skocz do zawartości
WIOSENNA PROMOCJA AUDIO 11.03-04.04.2024 Zapraszamy ×

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 06.10.2017 uwzględniając wszystkie działy

  1. O takie małe porównanie, bardzo subiektywne. Dzięki koledze @vonBaron mam na gościnnych występach jego AKG K712Pro i porównam je swoimi słowami do Philips Fidelio X2. Obie pary odsłuchiwane na Aune S6 vs Budowa i ergonomia: X2 są wykonane jak prawdziwe słuchawki mid premium. Przynajmniej ja osobiście chciałbym aby każdy producent tak przyłożył się do doboru materiałów i spasowania. Eleganckie, sporo elementów wykonanych z metalu, plastiki wysokiej jakości, ładnie pomalowane. Opaska skórzana obszyta gąbką. Dołączony kabel jest fatalnej jakości, długi ciężki - do zmiany "od zaraz". AKG712Pro to sprawdzona konstrukcja i przez wielu zachwalana z modeli 701/702. Ten model wyróżnia malowanie pałąka oraz obwódki na kolor pomarańczowy. Fabryczny kabel również nie zachwyca. Chcąc podnieść prestiż modelu ponad serie 701 producent zastosował świetnej jakości pady memory foam oraz wprowadził numeracje modeli. Co do ergonomii to obie pary są wokół-uszne i faktycznie bez dwóch zdań całe ucho mieści się wewnątrz padów. X2 są znacznie cięższe od 712 ale masa jest dobrze rozłożona. Ja osobiście mogę w nich siedzieć godzinami, jedynie pady w dotyku ze skórą nie są tak przyjemne jak te w 712. Z 712 mam problem z komfortem. Przez wielu zachwalana ergonomia u mnie nie zdaje egzaminu. Skórzana opaska mocno naciska na czubek mojej (łysej już) głowy, natomiast pady są na tyle płytkie, że czubek uszu opiera się o drivery. Szkoda, bo wystarczyło pozostawić grubość padów z serii 701 i byłoby idealnie. Dźwięk: Obie pary to neutralne granie, lecz każde robi to na swój sposób. X2 są bardziej podkreślone w basie, szczególnie midbasie oraz w wysokich tonach. Grają delikatnie w kształcie U gdzie średnica jest pół kroku za skrajami pasma dźwięku. 712 to bardziej równe granie z bardzo delikatnie przygaszoną górą. Bezpośrednie porównanie: Od pierwszych chwil słychać wyraźnie że 712Pro to klasa wyższa w prezentacji dźwięku niż X2. Podstawy basowej w X2 jest więcej o dobrej kontroli i dynamice. Niestety bardzo ciężko znaleźć utwory aby pojawił się subbas. Cały nacisk został postawiony na midbas. Na szczęście, bez zachodzenia na inne pasma. 712stki są grzeczniejsze na dole, potrafią zejść bardzo nisko (subbas) pokazać midbas kiedy trzeba. Robią to w znacznie bardziej kulturalny sposób niż X2. I o ile ilość i jakość basu w obu słuchawkach to kwestia preferencji o tyle na średnicy i w wysokich tonach 712 ukazują swoją przewagę. Wokale na 712 są bliżej słuchacza. Średnica jest bliższa, zaoblona, bardzo naturalna. Jakby na pierwszym planie, dopiero za nimi jest orkiestra. Gitary są ładnie dociążone i pojawia się efekt delikatnego wybrzmiewania. W X2 wokal jest odsunięty od słuchacza i o ile średnica również jest dociążona to dźwięki są pozbawione wybrzmiewania. Ewidentnie słuchawki nastawione na atak i dynamikę. Tony wysokie to prawdziwa klasa w 712. Niby delikatnie schowane za cieniutką firanką ale bardzo szczegółowe i wyraźnie. W X2 jest ich więcej ale czuć w nich cyfrowy nalot. Scena to ogromna zaleta w X2. Chyba tylko w modelu 701 dane mi było słyszeć większą (nie słuchałem nigdy HD800). Bardzo szeroka na boki oraz w pionie. Mam wrażenie, że w 712 przez dociążenie dołu i średnicy ucierpiała scena. Żeby nie było nieporozumień. To wciąż sceniczne słuchawki, nie można w żadnym wypadku mówić o klaustrofobii. Po prostu jest ciut mniejsza niż u starszego brata 701 i delikatnie mniejsza niż w X2 za to potrafi pokazać głębie. Może grubość padów w porównaniu do 701 tak wpływa na scenę? Synergia z S6: 712 są stworzone do Aune S6. Świetna kontrola dołu, ułożenie sceny, holografia, dynamika. Bardzo ładne zgrane. Dźwięk w S6 jest delikatnie podbity na przełamaniu średnicy z wysoki co dobrze wpływa na słuchawki AKG. Jednym słowem świetne słuchawki. Potrafią zagrać bardzo dobrze wszystko. Od klasyki, przez jazz, blues, myzyke filmową, rock, rap. Typowy allrounder. Jeśli chodzi o słuchawki dynamiczne w tej cenie nie do pobicia. Nie wiem skąd PRO przy nazwie, bo do studia ich bym na pewno nie zabrał. Co prawda przekazują więcej szczegółów niż X2 ale są zbyt muzykalne i dociążone. Aune świetnie kontroluje dół w X2, delikatnie koryguje (lecz wciąż za mało) odsunięcie średnicy od słuchacza. Wysokie tony są krystaliczne i mocno zaakcentowane. Nastawione na fun. Atak, dynamika, scena i holografia. Bardzo dobrze sprawdzą się w rocku, rapie, muzyce filmowej i wszelkich nowoczesnych brzmieniach. Nie wybaczają słabych nagrań. Stwierdzono absolutny brak synergii z AIMem. Wysokia impedancja wyjściowa powoduje, że bas staje się powolny, rozlazły, całość dźwięku mocno zbita. Podobnie na Dragonfly Black i już mnie pierwsze słuchy dochodzą, że słuchawki identycznie zachowują się z S16.
    6 punktów
  2. Deszcz pada, nie ma colorflaja, nie ma aliena a mnie jakos wcale nie jest smutno
    5 punktów
  3. Odrestaurowane SR325i W skład modyfikacji wchodzą: Obudowy zebrano - wersja mid-tech: wewnętrzna cześć obudowy frezowana CNC, zewnętrzna szlifowana ręcznie do P2000, pokrycie olejowoskiem, czarne malowane siatki W obudowy wstawione gniazda jack 3,5mm Skórzany pasek pałąka shipibo audio wide comfort Przewód 2,5mm bal - 2x3,5mm, miedź, oplot nylon w kolorze czarnym, splitter zebrano. Części mam "na stanie" nie trzeba czekać
    4 punkty
  4. W związku z dostępem do lepszych cen , razem z Nami możecie cieszyć się możliwością atrakcyjnego zakupu produktów tej marki. Na razie zapisy. Później będziemy informować odnośnie wpłat i realizacji. Realizacja może wiązać się z czasem oczekiwania , ale ceny powinny rekompensować. Zapraszamy Audeze jeszcze nie mieliśmy w promocji więc przyszedł czas na uzupełnienie oferty. Audeze Isine - słuchawki lekko namieszały na rynku ze względu na konstrukcję i szokują wyglądem! Jak grają macie link tu: Isine 20 Link do produktów - już można zamawiać w uwagach jak zawsze nick z forum i hasło: Promocja http://www.mp3store.pl/search/simple/isine/0 Modele douszne SRP Promo Audeze iSine 10 1695 1250 Audeze iSine 10 Cipher Lightning 1945 1350 Audeze iSine 20 2645 1850 Audeze iSine 20 Cipher Lightning 2895 2000 Audeze LCDi4 12000 8400 Modele nauszne Audeze SINE 2195 1500 Audeze SINE Cipher Lightning 2495 1700 Audeze LCD-2 Shedua zamsz 4750 3399 Audeze LCD-2 Shedua skóra 4750 3399 Audeze LCD-2 Rosewood skóra 5495 3699 Audeze LCD2-Rosewood zamsz 5495 3699 Audeze LCD-3 zamsz 8950 6499 Audeze LCD-3 skóra 8950 6499 Audeze EL-8 Closed Back 3495 2669 Audeze EL-8 Open Back 3495 2669 Audeze EL-8 Titanium LTN Closed 3795 2699 Audeze LCD-X skóra 7995 4500 Audeze LCD-X zamsz 7995 4500 Audeze LCD-XC zamsz 8495 5899 Audeze LCD-XC skóra 8495 5899 Audeze LCD-4 18995 14500 Audeze LCD-MX4 14000 9800 Wzmacniacz Audeze Deckard 3495 2350 Zapisy i wpłaty do końca października. Realizacja początek listopada. Nie gwarantujemy realizacji wszystkich zamówień ze względu na możliwą ograniczną ilośc u dostawcy. Wtedy kolejna realizacja w kolejnym. Realizujemy oczywiście w kolejności chronologicznej. 1- 2- 3-
    2 punkty
  5. Recenzja Auralic Aries Mini Producent: Auralic Dystrybtor: Mp3Store Cena: 2249 PLN brutto Kilka słow tytułem wstępu. Auralic to stosunkowo nowa firma na rynku audio, bo założona w 2009 roku. Interesujące jest jednocześnie to, że zdążyła w dość krótkim czasie zrobić całkiem sporo zamieszania i wyrobić sobie niewątpliwie niezłą markę, co - szczerze powiedziawszy - nie zdarza się zbyt często. Co więcej, producent ten szczyci się wprowadzeniem w 2014 roku platformy Lightning, która – jeśli wierzyć producentowi - jako pierwsza w branży oferuje streaming przez WiFi wspierający zarówno podwójny tryb DSD („dual-DSD”, określany czasami, jako HDSD lub DSD128), jak i DXD (format PCM o wysokiej, „studyjnej” gęstości – 32 bity i 352,9 KHz częstotliwości próbkowania). Jednocześnie Auralic ma w ofercie (między innymi) dwa urządzenia, które zostały bardzo dobrze przyjęte na rynku: streamer Aries, oraz przetwornik (DAC) Vega. Oba urządzenia mają niewątpliwie dobrą prasę na zachodzie i można by się nawet pokusić o stwierdzenie, iż da się je uznać za pewien wyznacznik określonego poziomu jakościowego w swojej bądź, co bądź wyższej (cenowo na pewno), klasie. Testowany tutaj streamer jest jednocześnie urządzeniem o tyle ciekawym, iż wywodzi się właśnie z dużo droższego urządzenia, czyli streamera Aries. Chodzi tutaj zarówno o pewne rozwiązania sprzętowe, jak i o zastosowanie wspomianej powyżej platformy Lightning. Oczywiście mamy w tym przypadku do czynienia z wersją dużo tańszą, lecz przez to, moim zdaniem, nawet bardziej interesującą, gdyż ma ona być przecież wstępem do streamingu o wyższej jakości. Przy czym chodzi tutaj nie tylko o brzmienie samo w sobie, ale także o wygodę obsługi, a także całościowe zgranie wszystkich cech produktu w jedną, spójną całość. Jest to o tyle istotne, że w zasadzie nie da się opisywać tego urządzania, jako samego sprzętu, cały trick polega tutaj na tym, że w tym konkretnym przypadku mamy do czynienia z dedykowaną platformą sprzętową oraz również dedykowanym do niej oprogramowaniem. Mam tu na myśli właśnie platformę Lightning wraz z całym jej „zapleczem”, czyli ogólnie pojętym sterowaniem, które może odbywać się za pomocą telefonu, tabletu, czy też komputera. Co więcej, oba streamery, to znaczy zarówno „duży” Aries (kosztujący, w zależności od wersji 5 lub ponad 7 tyś PLN), jak i recenzowany tutaj Aries Mini, to nie tylko streamery, które umożliwiają odtwarzanie muzyki z sieci lokalnej, pamięci masowej, czy też serwisów streamingowych poprzez wyjścia analogowe (w zasadzie posiada je tylko Aries Mini, o czym już za chwilę), czy też cyfrowe. Oba przetworniki posiadają wyjścia USB wspierające USB Audio Class 2, czyli współpracujące z praktycznie każdym przetwornikiem cyfrowo-analogowym wspierającym ten standard. Należy tutaj jeszcze nadmienić, że duży Aries nie ma żadnych wyjść analogowych, to w zasadzie specjalizowany streamer operujący tylko i wyłącznie w domenie cyfrowej. Dlatego też właśnie wersja Mini jest o tyle ciekawa, że oprócz bycia swoistym pomostem pomiędzy siecią a dedykowanym DACiem, może być traktowana, jako pierwszy zakup dla tych, którzy – mówiąć kolokwialnie - chcą rozpocząć swoją przygodę z wyższej jakośći streamingiem, a potem w logiczny sposób rozbudować system. Przykładowo dalej korzystając z Ariesa Mini, jako streamera, ale już z zewnętrznym przetwornikiem, właśnie podłączonym za pomocą USB. Można by tutaj rzec, że przecież są na rynku inne rozwiązania w podobnej cenie. Ależ oczywiście, że są. Tutaj pojawia się z kolei ważne pytanie, a w zasadzie dwa – na ile platforma tak chwalona przez producenta Lightning tutaj się sprawdza? To po pierwsze. Po drugie zaś: czy dodając sprzęt do oprogramowania efekt końcowy będzie wart więcej, aniżeli suma elementów? Praktyczny minimalizm, czyli co znajdziemy w pudełku. Auralica Mini dostajemy w bardzo eleganckim, lecz jednocześnie minimalistycznym pudełku. Wychodzi na to, że producent musi być dość pewny swoich dokonań, bo przy otwieraniu tegoż pudełka z całą pewnością natkniemy się na bardzo wyrażny napis: „Hi-End Streaming Starts Here”. Szczerzę, to jakoś nie widzę tego napisu w przypadku wielu tańszych urządzeń, bo wywołałby on - co najwyżej - szczery uśmiech. Natomiast tutaj jest to dość ciekawe zagranie. To oczywiście w jakimś stopniu czysty marketing, jednakże świadczy też o dbałości o szczegóły. Sam streamer jest także utrzymany w stylistyce dość minimalistycznej, można by rzec, że to w zasadzie przeciwieństwo wizualnej rozpusty, jaką serwują nam droższe urządzenia spod znaku przykładowo japońskiego Luxmana, czy też chociażby firmy Accuphase. Jest to o tyle ciekawe, że droższy, „pełny” Aries wygląda już zupełnie inaczej. Fakt faktem, że firma jednak trzyma się pewnej spójnej stylistyki. Kto zobaczy na żywo ich urządzenia takie, jak chociażby wspomniany przetwornik Vega, czy też właśnie Aries, będzie wiedział, o co chodzi. Inną natomiast kwestią jest to, że pewne dyskretne nawiazania do firmowej można by w sumie rzec estetyki są, jak chociażby nietypowe umieszczenie diody informującej o pracy urządzenia. Oprócz samego streamera w zestawie otrzymujemy zasilacz, kable stereo RCA-RCA, oraz dwie instrukcje. Pierwsza traktuje o uruchamianiu urządzenia. Druga ładnie wyjaśnia, jak zamontować dysk twardy. Do tego dochodzi jeszcze zasilacz i to w zasadzie by było na tyle. Byłoby, bo należy wspomnieć o tym, że producent dołącza kluczyk, który będzie potrzebny do odkręcenia śrubek mocujących klapkę, pod którą można zamontować właśnie wspomniany przeze mnie dysk. Co więcej, obok kluczyka znajdziemy cztery srubki, które chociaż nie są niezbędne, to pozwolą pewniej zamontować dysk w urządzeniu. Piszę o tym, dlatego, że już na tym etapie producent daje do myślenia – zestaw jest, a i owszem, minimalistyczny, ale jednocześnie jest dokładnie wszystko to, czego możemy potrzebować. Nic mniej, i nic więcej. Parę detali sprzętowych. Od strony sprzętowej mamy tutaj autorskie rozwiązanie bazujące na czterordzeniowym procesorze Arm Cortex A9 pracującym z częstotliwością 1 GHz. Urządzenie posiada 512 MB pamięci RAM oraz 4 GB pamięci na dane urządzenia. Jeżeli chodzi o złącza, jakie znajdziemy na tyle urządzenia, to są one następujące: · LINE-OUT L · LINE-OUT R · COAX · TOSLINK · USB DAC · ETHERNET · DC POWER O ile większość z nich nie wymaga specjalnego komentarza, to przy dwóch pozwolę sobie zatrzymać się na chwilę. Chodzi oczywiście o wejście oraz, przede wszystkim, wyjście USB. Wejście USB – to raczej wiadomo, że chodzi o podłączenie pamięci masowej, takiej, jak dysk twardy albo pendrive. Natomiast właśnie wyjście USB jest tutaj, moim zdaniem, jednym z kluczowych elementów tego streamera. Dlatego, że można przez to wyjście podłączyć dowolny DAC wspierający USB Audio Class 2, zachowując przy tym kluczową funkcjonalność platformy Lightning i umożliwiając logiczną rozbudowę systemu. Warto tutaj nadmienić, iż w Auralicu Mini można zamontować dysk twardy formatu 2.5 cala. Tutaj pewna uwaga praktyczna: proponowałbym tutaj wziąć pod uwagę to, że dysk będzie znajdował się pod płytą głowną urządzenia, warto wybrać taki model dysku, który nie grzeje się za bardzo. Platforma Lightning w praktyce, czyli o specjalizacji słów kilka. Nawiązując do oprogramowania, w przypadku urządzeń firmy Auralic, celowo i z pełną premedytacją użyłem słowa „platforma”. Sam producent określa swoje streamery określeniem Auralic Streaming Bridge. I myślę, że właśnie słowo Bridge jest tutaj słowem kluczowym. Do czego zmierzam? Otóż do tego, że na rynku jest całkiem sporo urządzeń, które można - z mniejszą, lub większą - trafnością określić właśnie, jako streamer. Przy czym, większość z nich to bardziej sprzęt, czyli hardware z dodanym, lepszym lub gorszym (a zazwyczaj nie oszukujmy się – gorszym) oprogramowaniem, aniżeli kompletny, mówiać ogólnie, zestaw. W przypadku Auralica oprogramowanie jest - po pierwsze - nierozłaczną częścią całości. Po drugie, z założenia, poziom integracji ze sprzętem powinien wyznaczać tutaj dość solidny poziom jakościowy. Producent deklaruje, że od wersjii 5.0 (teraz jest już 5.1) oprogramowania – Aries Mini będzie wspierał platformę Roon. Oraz częsciowe dekodowanie MQA, czyli tak zwany first unfold. Co prawda w najtańszym streamerze firmy Auralic zabrakło funkcji upsamplingu do DSD, aczkolwiek można to zrozumieć patrząc przez pryzmat ceny urządzenia. Inną kwestią jest to, że należy tutaj wyrażnie zaznaczyć jedną rzecz – w przypadku Auralica mamy do czynienia z producentem, który faktycznie aktualizuje i ulepsza oprogramowanie w swoich urządzeniach. Niby droby szczegół, lecz z perspektywy praktyki i dość dynamicznie zmieniającego się rynku cyfrowych urządzeń audio – bardzo istotny. Nie bez znaczenia jest też fakt, że z poziomu oprogramowania mamy możliwość zmiany filtrów cyfrowych we wbudowanym przetworniku, do czego jeszcze pozwolę sobie szczerzej w tej recenzji powrócić. W przypadku zainstalowania dysku twardego w urządzeniu, oprogramowanie umożliwia dostęp do tego dysku poprzez sieć, który będzie widoczny po prostu, jako folder sieciowy. Uruchomienie Aries Mini zaraz po włączeniu go w nowej sieci WiFi (albo w przypadku, kiedy nie wykryje poprzedniej) uruchomi się w trybie WiFi hotspot. Możemy wtedy połączyć się do niego z telefonu, bądź tabletu z systemem iOS, na którym uprzednio zainstalowaliśmy oprogramowanie sterujące DS Lightning. Następnie należy przeprowadzić proces konfiguracji, który został szczegółowo opisany na stronach producenta a także zwięźle w samym oprogramowaniu. Z praktycznych kwestii - na pewno dobrze pamiętać o tym, żeby mieć włączoną w routerze obsługę UPnP Multicast. Producent zaleca także korzystanie z Ariesa Mini w sieciach bezprewodowych pracujących na częstotliwości 5GHz, co też wziałbym mimo wszystko pod uwagę. Bo o ile urządzenie bezproblemowo współpracuje ze starszymi routerami, to przy jego cenie i specjalizacji warto zadbać o odpowiednie warunki pracy całej sieci WiFi. Brzmienie Pozwolę sobie zaczać opis brzmienia Ariesa Mini od wbudowanego przetwornika cyfrowo-analogowego, gdyż właśnie ten element produkowanego przez firmę Auralic urządzenia był dla mnie poniekąd największym zaskoczeniem. Przy czym wcale nie jest też tak, że zakładałem, iż będzie on w jakiś sposób niedopracowany, czy też, że będzie grał po prostu źle. Tym bardziej nie spodziewałem się osiągnięcia pułapu brzmieniowej stratosfery. Tutaj chodzi o coś innego, czego się nie bierze pod uwagę dopóki, mówiąc kolokwialnie, nie wejdzie się w bezpośredni kontakt z tego typu urządzeniami bliżej i dopóki nie spojrzy się na kwestię przesyłania i obróbki cyfrowego sygnału audio w nich bardziej całościowo. Często umyka tutaj jeden szczegół – otóż w tym konkretnym przypadku wbudowany DAC dostaje sygnał cyfrowy właśnie ze stramera, którego jest integralną częścią. Po zakończeniu odsłuchów wbudowanego przetwornika miałem nieodparte wrażenie, że jednak coś jest na rzeczy, w sensie takim, że jakość samego streamera miała bardzo duży wpływ na to, co brzmieniowo prezentował sobą przetwornik. Zapewne wbije kij w mrowisko, natomiast uważam, że są takie przypadki, kiedy tak zwane firmowe brzmienie danego układu można włożyć między bajki. Wiadomo, zależy ono w znacznej mierze od aplikacji, lecz jednocześnie trudno się też dziwić, że ludzie słyszą wiele cech wspólnych danego układu na przestrzenii wielu urządzeń. Często bywa przecież tak, że ich aplikacja jest podobna. A konkretniej: powielane są pewne schematy, żeby nie powiedzieć: błędy. Oczywiście jest też efekt sugestii, lecz to może odłóżmy na chwilę na bok. Tak się akurat ciekawie składa, ze kość ESS Sabre do rzadkich nie należy i korzysta z niej cała masa firm - od Myteka do McIntosha. Są one popularne także w tańszych urządzeniach, jak chociażby testowany wcześniej streamer firmy iEAST. I paradoksalnie, właśnie tam można się spodziewać większego wpływu sygnatury brzmieniowej układu na efekt końcowy. Paradoksalnie i szczęśliwie, ponieważ - moim zdaniem - w droższych urządzeniach im mniej słychać specyfikę brzmieniową danego układu przetwornika, tym lepiej. Wracając zaś do meritum – jest jedna cecha szczególna tego brzmienia, która jednocześnie ujawnia się także w brzmieniu, a raczej we wpływie na prezentację soniczną innych urządzeń, jakie wnosi ten streamer. Bo nie zapominajmy, że Aries Mini to przede wszystkim streamer. Jest to bardzo specyficzna poprawność brzmienia. Posłużę się tutaj pewną analogią: u zarania dziejów, kiedy odtwarzacz CD był rzadkością i luksusem, a rynek audiofilski nie tyle, że się dopiero rozwijał, co po prostu nie był tak rozpowszechniony była pewna firma, która zasłynęła z dość ciekawego rozwiązania. Tą firmą była firma dpa, załozona przez tego samego człowieka, P. Roberta Wattsa, który teraz stoi za wszystkimi cyfrowymi urządzeniami firmy Chord. dpa miała rozwiązanie, które nazywało się deltran, stosowane w ich dzielonych (na transport i przetwornik) odtwarzaczach CD. Jego zadaniem była synchronizacja zegara pomiędzy transportem i przetwornikiem. Oczywiście urządzenia grały także, jeżeli deltran był wyłączony. Natomiast po włączeniu – brzmienie znacznie się zmieniały. I to nie były zmiany z gatunku „lepszy bas”, „szersza scena” i tak dalej. Tutaj bardziej chodziło o to, że w jedenj opcji sprzęt grał dźwiękiem, a w drugiej – muzyką. Oczywiście, pewne aspekty samego brzmienia zmieniały się o więcej, niż klasę, jednakże tutaj chodziło o całościowe poczucie tego, że „to w końcu gra”. Pozwoliłem sobie tutaj na tak długi wywód, dlatego, że własnie refleksją przewodnią związaną z brzmieniem Ariesa Mini była własnie ta konkretna refleksja na temat dawnego rozwiązania firmy dpa oraz tego, jak się to ma do czasów dzisiejszych. Bo własnie, pomimo obiektywnych wad, jakich można się doszukać w brzmieniu, Aries Mini gra zdecydowanie bardziej muzyką, niż dźwiękiem. Żeby nie było: w porównaniu do droższych przetworników, takich, jak chociażby te od Myteka: Stereo 192 i Brooklyn, bo akurat oba grają inaczej od siebie, Aries Mini, jako DAC gra obiektywnie o klasę niżej. Brzmienie jest ciemniejsze, nieco przydymione a bas jest bardziej rozlazły, miększy, jest go też nieco więcej. Scena jest przesunięta do przodu a plany zbliżone do siebie. Urządzenie tutaj nie sili się na generowanie jakiejś niesamowitej głębi, czy też detaliczności i separacji. Inną kwestią jest to, że brzmienie ma własnie tą (nie lubię tego słowa) muzykalność, jest płynne i po prostu przyjazne dla słuchacza. Przyjazne nie w sensie jakiegoś kombinowania równowagą tonalną, bardziej chodzi właśnie o to, że dość łatwo jest zapomnieć o jego niedostatkach. Bo dopiero porównania z droższymi urządzeniami pokazują tutaj, że jednak nie jest to ostatnie, ani nawet przedostatnie zdanie, w zakresie ogólnie pojętej transparentności, budowania planów, czy chociażby dynamiki. Trzeba jeszcze wziąć poprawkę na to, że mamy do dyspozycji cztery filtry cyfrowe i każdy z nich gra inaczej, a na ile te różnice będzie słychać – to będzie zależeć od kilku czynników, takich jak: tor towarzyszący, dobór muzyki oraz indywidualne preferencje. Od siebie dodam tylko, że filtr „Smooth” gra tak, jak powinien grać filtr cyfrowy typu minimum-phase i dla mnie był najlepszym wyborem, zaraz po „Balance”. Co więcej, filtry te nie są tutaj dodatkiem, a przemyślanym elementem oprogramowania, które w przypadku Auralica jest z kolei przemyslane samo w sobie jakby z definicji. Dlatego też, wcale bym nie pomijał tutaj ich roli – bo wpływ na brzmienie wyjść analogowych te ustawienia mają dość znaczny. Jeżeli zaś chodzi o brzmienie na wyjściach cyfrowych – to tutaj kwestia jest, że tak powiem, nieco bardziej skomplikowana. Przede wszystkim ze względu na jedno: kontekst, w jakim się to brzmienie rozpatruje. Urządzenie ma przecież zastąpić komputer, jako źródło. I faktycznie – zastępuje z go powodzeniem. Zarówno pod względem funkcjonalnym, jak i dźwiękowym. Biorąc na celownik wyjście USB Auralica Mini i to, jak się ma brzmienie przetwornika podłączonego do tego wyjścia do brzmienia tego samego przetwornika podłączonego do wyjścia USBw różnych komputerach, można dojść do dość zaskakujących wniosków. Jednocześnie, ważnym jest, aby w tym wnioskach nie pójść za daleko, bo można wejść w obszar, gdzie różni ludzie gotują różnorakie zupy z różnych skór węża, że tak to zawile sobie pozwolę ujać. Konkretnie zaś – różnica „po cyfrze i USB” między Auraliciem Mini a komputerem, jako źródłem: jest zauważalna. Najczęściej będzie to różnica na korzyść Mini. Myślę, że tutaj można mówić o większości przypadków. Dźwięk jest przede wszystkim dużo bardziej gładki, jest bardziej pozbawiony cech natarczywości i szklistości. Co więcej – jego zarówno detaliczność, jak i dynamika są bardziej naturalne, mniej wymuszone. Jednocześnie – nie jest to różnica marginalna. Do tego obecność tego dźwięku także ulega poprawnie, lokalizacja źródeł pozornych. Jest to różnica na tyle duża, że człowiek zaczyna dochodzić do wniosku, co jest „nie tak” z komputerem, z którym się Ariesa Mini akurat porównuje. W zasadzie znaczną część cech brzmieniowych, jakie wymieniłem opisując brzmienie wbudowanego przetwonika można by przełożyć do opisu brzmienia na wyjściu USB, czy też bardziej konktetnie – do wpływu na brzmienie przetwornika, jaki do tego wyjścia podłączymy. Z jedną uwagą – tutaj granica transparentności jest przesunięta o klasę wyżej. Ergo: granica transparentności Auralica Mini w domenie cyfrowej, czyli w przypadku używania go, jako streamera, to poziom przetworników za kilka tysięcy złotych. I to tych lepszych. Podsumowanie Jedną z pierwszych myśli, jakie przyszły mi do głowy zbierając wszystkie notatki odnośnie Ariesa Mini było to, że streamer ten dedykowałbym przede wszystkim tym, którzy z jakichś powodów, wstrzymywali się z przesiadką na nowe źródła i do tej pory zostawali przy starym, sprawdzonym formacie CD. Ludzie Ci zazwyczaj kojarzyli odtwarzanie muzyki „z Internetu” z niską jakością samego brzmienia z jednej strony, z drugiej zaś katalog z plikami nie był w stanie zastąpić im płyty w ręce. Odnośnie pierwszej kwestii, można śmiało powiedzieć, że tutaj nie ma żadnych problemów – brzmienie, jako takie jest po prostu kompetentne. Jeżeli zaś chodzi o to, co tak ładnie określa się w obcym języku, jako user experience to mamy tutaj do czynienia z produktem, który wyznacza standardy. Naprawdę – zarówno sama platforma Lightning od strony jej implementacji, jak i także oprogramowanie sterujące pod iOS nie dają powodów do narzekań. Należy tutaj jeszcze zaznaczyć coś, wbrew pozorom, bardzo istotnego – otóż zintegrowany w Mini przetwornik cyfrowo-analogowy nie jest dziełem przypadku. I o ile nie może się równać na przykład z dedykowanymi przetwornikami, które kosztują powiedzmy dwa razy więcej, to jednak trzeba przyznać, że także tutaj urządzenie trzyma fason.
    2 punkty
  6. @mykupyku a pokrowiec to co! może na morele będą za 3,5 Jak przeczytałem dwie recki u pismaków to myślałem, że może poszli z tym modelem w inną stronę, ale na podstawie filmiku na head-fi i pomiarów to wychodzi na mniej więcej to co pisałem wcześniej. Szczerze powiedziawszy nie podoba mi się zagrywka Francuzów, ale spodziewam się zachwytów zagranicą co nie miara. Niby dodali kilka pierdół jak 3 kable, pokrowiec, inna cewka sprawiająca, że są łatwiejsze w napędzeniu, ale cena poszła o 50% do góry, a większość tych zmian załatwiłoby wypuszczenie samych padów do Elearów. Do tego same Eleary są ładniejsze moim zdaniem i chyba nawet modowane lepiej wypadają w pomiarach. Czyli Utopia uchroniona, a Focal kuje żelazo póki gorące. Dodano kilka świecidełek, aby jakoś ta cena wyglądała, a konstrukcja praktycznie taka sama.
    2 punkty
  7. Albert Einstein i Erwin Schrödinger jadą samochodem, Einstein prowadzi. Nagle tuż przed autem na drogę wbiega kot. Einstein błyskawicznie wciska pedał hamulca, ale jest już za późno - słychać głuche uderzenie kota o maskę. Zatrzymuje auto i chce wysiąść. Schrödinger łapie go za ramię i pyta:- Albert, co ty robisz?- Jak to co? Chcę zobaczyć co z kotem.- No co ty, chcesz go zabić?
    2 punkty
  8. A do tego ponieważ wszystko płynie to można dryfować pomiędzy podziałami.
    2 punkty
  9. Zarówno hołki, jak i idac2 wciąż są ze mną i mają się dobrze. Kombinowałem trochę z padami w słuchawkach kupując welury od aq, ale uważam to połączenie za bardzo nieudane - całe szczęście świetnie mi przypasowały na he-4. Jeśli zaś o idac2 chodzi to brakuje mi w nim trochę baterii... Dlatego sprawdzałem po drodze kilka innych opcji, ale ze względu na dźwięk zawsze wracałem do ifi. Jednak żeby być z Tobą 100% szczerym, muszę przyznać, że stacjonarne idac2 robi już tylko za dac, bo jako amp wjechał soloist mk2 sl, natomiast w terenie to ciągle dla mnie najlepsza kombinacja.
    2 punkty
  10. Blade Runner 2049 - nie jest to żadne arcydzieło, ale film nie jest też gorszy od filmu Scotta. Trochę więcej spodziewałem się po fabule, która toczy się dość przewidywalnym torem i jest znaczniej mniej skomplikowana, niż niektórzy to sugerowali. Ale poprzednia część pod tym względem była też bardzo skromna. Jak dla mnie Denis aż za bardzo starał się uchwycić ducha Blade Runnera (to samo tyczy się muzyki, która mimo wszystko jest bardzo dobra, ale też za bardzo próbująca przypominać Vangelisa w moim odczuciu), niby jest w tym świeżość, ale niestety bierze z pierwszego filmu wszystkie zalety, ale też i wady (i ma też kilka scen, która za bardzo nam wykładają pewne rzeczy, jak w zakończeniu Arrival, to mi się nie podobało). Podobały mi się za to nawiązania do książkowego oryginału. Miałem pewne przypuszczenia i się sprawdziły. Aktorsko - chyba nikt się nie wspiął na wyżyny, każdy trzymał bardzo dobry poziom (Gosling i Hoeks zdecydowanie się wyróżniają). Jedynie do postaci Leto nie do końca byłem przekonany, trochę jest przesady w jego grze albo przynajmniej balansował na granicy, łatwo było o przedobrzenie, a czy przedobrzył, to już kwestia indywidualnego odbioru, na szczęście ma mało minut na ekranie. Ford - staruszek i to niestety widać, już ciężko się na niego patrzyło w Przebudzeniu mocy (kończ waść...). A tak poza tym 2049 to wizualna orgia. Niektóre sceny to istny opad szczeny. I polecam - dziś takich filmów wysokobudżetowych już się po prostu nie robi, jest bardziej kameralny, niż mogłoby się wydawać, nowy Blade Runner to wyjątek od niepamiętnych czasów.
    2 punkty
  11. Miałem zapytać za rok więc pytam Zmieniłeś zdanie przez ten czas? http://forum.mp3store.pl/topic/123268-audioquest-nighthawk/?do=findComment&comment=1357706
    2 punkty
  12. Ja słuchałem tylko Copper z TH900 i nie było to najlepsze połączenie, już dużo lepsze wrażenie zrobił na mnie QP2R być może z SS Fostexy zagramy by dużo lepiej. Teraz czekam na AK380 z Ampem
    2 punkty
  13. O ile nie trafisz na takich:
    2 punkty
  14. PM3 fajnie skalują. Jak Ci się tak podobają i słuchasz głównie z telefonu, to pomyśl chociażby o HA-2.
    1 punkt
  15. Który sklep każe czekać cały weekend na takie wypas słuchawki??
    1 punkt
  16. Nie znosisz jasnych słuchawek, a twoim ideałem są Beyery. Widzę, że żarty się ciebie trzymają!!
    1 punkt
  17. Im dalej na zachód tym więcej płaczków co narzekają na jasne słuchawki. Twardym trzeba być i brać przykład ze wschodu!
    1 punkt
  18. Na zachodzie każdy chwali HD800s, a u nas na forum bardziej wyrobione towarzystwo, tylko narzekają no...he,he.
    1 punkt
  19. O to to! Mi się teraz z perspektywy czasu wydaje, że przez jakiś czas muzyka była tylko dodatkiem do zabawy ze sprzętem. Na szczęście wszystko wróciło do normy. Miałem podobnie. Pewnie większość z nas.
    1 punkt
  20. BHA-1 już nie mam ale...z LCD-3 po balansie synergia niemal doskonała, LCD-2 tylko dobrze ale nie słuchałem nigdy po balansie, HD650- to także poprawne połączenie ale generalnie trzeba przyjąć za pewnik ponadprzeciętne możliwości układu BHA1/balanced/LCD-3. Odniosłem też wrażenie, że wyjście single-ended w Brystonie pełni funkcję dekoracyjną, mój obecny GS-1 zamiatał Brystonem (HD650, LCD-2) aż miło, a koszty nabycia HeadAmp'a to tylko 30% BHA-1, rozmiarowo na biurku to też 30% Brystona- to oraz sprzedaż LCD-3 zaważyły o wymianie głównego wzmacniacza na mniejszy;) Ale żeby było jasne: z LCD-3+BHA-1 to najlepsze do tej pory co dane było mi usłyszeć ze słuchawek.
    1 punkt
  21. To akurat nie jest jakimś wyczynem.
    1 punkt
  22. Pięknie. Amiron sprzedane rozumiem?
    1 punkt
  23. Trochę się na początku egzotyczne wydają, no i mają sporą tulejkę, ale można do nich przywyknąć, a jak się już to zrobi, to dźwięk wynagradza wszystko. Do sprzętu z jabłkiem to pozycja obowiązkowa, oczywiście wersja z dodatkowym kablem. EDIT: Warto też sprawdzić, czy ma się odpowiednio mocnego grajka. Takiego piona można w ogóle nie odpalać, dx90 też miał zadyszkę... Wysłane z mojego PRA-LX1 przy użyciu Tapatalka
    1 punkt
  24. Nie ma w tym nic dziwnego. My audio-świry dzielimy się na kilka różnych grup, ale dwie podstawowe są takie : 1. Ci co lubią zmieniać, a nie posiadać. 2. Ci co lubią posiadać, a nie zmieniać.
    1 punkt
  25. Dotarły Headroom MS16. Oto moja ocena i porównanie z Monk+. Budowa – Opakowanie estetyczne, nadaje się na prezent Kopułki lekkie, sprawiają solidne wrażenie. Kabel też mi się podoba. Gruby, nie plącze się, wygląda jak miniaturowy wąż ogrodowy Pilot metalowy, ale tandetne klekoczące przyciski. Bardzo dobrze działa z Androidem 6.0. Wygoda – Lepiej trzymają się w moim uchu niż VE Monk+. Dźwięk – Spora przestrzeń, ale bardziej szeroko niż ukazanie głębi. Dużo jaśniejsze i klarowne brzmienie niż Monk+. Przy dłuższych odsłuchach (słucham głośno), bardziej męczą niż Mnichy+. Przytępiłem ich lekką ostrość gąbkami od Monk+ (tymi „rzadszymi”) i jest dobrze. Bas bardziej zwarty niż w VE. Jedyny aspekt w których wyraźnie bardziej podobają mi się Monki+ to wokale… a to dla mnie ważny element. Na MS16 brzmią chudo i sterylnie. Werdykt – Kupiłem je głównie do smartfona. Potrzebowałem przestrzennych pchełek z pilotem z regulacją głośności. Spisują się bardzo dobrze. Dałem za nie 8 dolarów. Ogólnie z tych co słuchałem, w cenie do 50 zł, jak na razie dla mnie najlepsze i najbardziej uniwersalne pchełki. Testowane z Motorola X Play oraz Xduoo X3.
    1 punkt
  26. Muszą być zacne te CAL-e, skoro HD-ki robią im za stojak
    1 punkt
  27. To jak gdybanie typu co by było gdyby babcia miała wąsy.A gdyby DSD ważył 10% tego co obecnie? Z takich gdybań raczej nic nie wynika. Myślę też że ALAC świata nie zawojuje bo jest na to zbyt późno i popularnością wygrywa FLAC.
    1 punkt
  28. Trochę nie ten temat. Po pierwsze AP200 nie jest tani. Po drugie, ma już swój wątek:
    1 punkt
  29. 1 punkt
  30. Lepiej, to takie niejasne słowo... Przede wszystkim grają inaczej - o wiele lepiej technicznie i dość daleko od dyskotekowych klimatów ZST. Jednak na pewno w większości przypadków jak komuś spodobały się ZST, to z ZS5 miał problem. @StewieG w Polsce w okolicach 200 złotych masz też Shozy Zero (jak chcesz więcej basu i ciepły dźwięk), Ostry KC06A (trochę ponad budżet, ale ciekawe V o jaśniejszej górze), Remax RM-800MD (coś pomiędzy Shozy i Ostry) albo MEE Audio M6 Pro (granie raczej monitorowe i analityczne).
    1 punkt
  31. Powiem Wam, Misie Kochane, że właśnie mam SR-507 na głowie, prototyp wzmaka je napędza (lampy, a jakże) a ja nawijam do jednej panny. I mam przy tym taki spokój ducha, jak nigdy, Staxy mają coś takiego w przekazie, że - w sumie Sławek ma rację - 507 plus lekko "lampowy" wzmak: i gra to, jak marzenie. W sensie: nic nie jest wymuszone. A bas z tej akurat lampy: jest a la Audeze, tyle, że ma lepszą kontrolę. SR-507 ma chorą kontrolę ale to jest ogromny plus: bo dodając wzmacniacz, który też ma chorą kontrolę ale gra jak zaje.. dobra pentoda w trybie triody, to: trzymanie za morde Staxa równa się - Stax, Audeze i moje ulubione HD600 w jednym. Chociaż jedna kwestia jest dwie klasy wyżej, wyżej, niż 007, jakich słuchałem z 717: wokal. Zgadnijcie, jaka to lampa
    1 punkt
  32. Jakbym spotkał w ważywniaku to bym nie poznał, ot potęga kobiecej mocy modelowania twarzy i ciała....he,he.
    1 punkt
  33. UP i jak ktos ma jakąś nawet absurdalną propozycję ceny, to niech się nie krępuje
    1 punkt
  34. Zapisuję się i ja z momentum on ear
    1 punkt
  35. Dołączyłem z m50x imo dają radę
    1 punkt
  36. 1 punkt
  37. Lao Zhong, bardziej znany pod skrótem LZ, to chińska marka słuchawek dokanałowych, od niedawna dostępna w Polsce w Audioheaven. Na rodzimym rynku dostępny jest model A4, do niedawna zajmujący najwyższą pozycję w hierarchii producenta. To konstrukcja hybrydowa, oferująca po dwa przetworniki armaturowe i jeden dynamiczny na stronę. Jeśli dodać do tego możliwość wymiany kabla oraz ingerencji w brzmienie za pomocą filtrów, zapowiada się bardzo ciekawa konstrukcja, a to wszystko za 799 zł. Reszta tekstu pod poniższym linkiem http://zakupek.pl/test/sluchawki/recenzja-lz-a4/
    1 punkt
  38. Szukam piosenki z serialu egzorcysta s02e01 z samego końca odcinka. https://zalukaj.com/serial-online/83154/janus.html Piosenka końcowa
    1 punkt
  39. Jak naprawię ten kabel dam fabryczny do skrócenia i zmiana z 6,3 na 3,5mm
    1 punkt
  40. Uwazam, ze pieciokrotny wzrost ceny espressivo, czy dwukrotny u Dubiela bardzo uwrazliwi narzad sluchu nabywcy i pozwoli mu szerzej otworzyc sie na odbior piekna.
    1 punkt
  41. Nie "właśnie", tylko dwa lata temu, ale chyba internetowe dziennikarzyny mają sezon ogórkowy http://www.kidspot.com.au/birth/pregnancy/real-life/doctor-warns-pregnant-women-not-to-use-vagina-speakers/news-story/4a789d2e862f96ee5f11fc860708dfa6
    1 punkt
  42. Nom Blade super, jeszcze inne fajne filmy o wampirach to Twilight i Dracula.
    1 punkt
  43. 1 punkt
  44. Taka tam kanapka, a może nawet bigmac Przygotowany na wielogodzinną sesję odsłuchową. Opposy w takim zestawieniu czarują (DX90 2.5.1 - Aune B1 2015 - Xioami 20000mAh v2 - Oppo PM-3)
    1 punkt
  45. @prinz masz K141 i nic nie piszesz... no nie...
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności