hechlok Opublikowano 1 Września 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2015 Zastanawiałem się ostatnio nad jedną sprawą - wszyscy opisują sprzęt, zastanawiają się, jak dobrać najlepszy zestaw, który odda najlepiej brzmienie muzyki, no właśnie, na żywo? Czy audiofil jeżdzi na koncerty? Czym dla niego jest ten naturalny dźwięk? Czy ma go z czym porównać? Kilka dni temu byłem na Ino-Rock, na którym Fish zagrał całe Misplaced Childhood. Napisałem w wątku Rock Progresywny, czy ktoś był na koncercie i głucho... Z jednej strony jakość realizacji dźwięku na koncertach jest zazwyczaj słaba, z drugiej to jest właśnie to brzmienie naturalne, prawdziwe. Ciekaw jestem, czy macie jakieś przemyślenia na ten temat. Osobiście jeżdzę sporo i za każdym razem po koncercie myślę sobie, że to trochę bez sensu, bo słyszę połowę tego, co na płycie, ale radość obcowania z muzyką i jej twórcą jest silniejsza od racjonalnego myślenia i jak widzę zapowiedź kolejnego koncertu któregoś z moich ulubieńców, to lecę do Empiku i kupuję bilet. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 1 Września 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2015 Koncert to inna działka - jeżdżę tu i tam, głośno, daje po uszach, często nagłośnienie takie że nic nie słychać, ale nie o to tam chodzi. Jedzie się zobaczyć artystę na żywo bawić się w tłumie pod te utwory, zaznacz klimatu i kontaktu z wykonawcą.Siedząc w domu nie tańczę pogo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hechlok Opublikowano 1 Września 2015 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2015 Zgadzam się z powyższym, ale zawsze zastanawiał mnie ten fragment recenzji sprzętu: "potrafi oddać brzmienie żywych instrumentów. To brzmienie bardziej koncertowe niż studyjne...", itd. I tak sobie myślę wtedy zawsze - czyli co - nic nie słychać, wszystko na siebie włazi i bas przykrywa wszystko dokoła? Na forum jest sporo wątków o muzyce - płytach, w różnych gatunkach, ale chyba nie ma nic na temat koncertów? Może przydałby się wątek, w którym można byłoby napisać, gdzie się było, co się słyszało, jak to brzmiało na żywo? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
nismovsky Opublikowano 1 Września 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2015 Z jednej strony jakość realizacji dźwięku na koncertach jest zazwyczaj słaba, z drugiej to jest właśnie to brzmienie naturalne, prawdziwe. Sprzeciw. To nie jest natualne, prawdziwe brzmienie. No chyba, że idziesz na koncert do filharmonii Naturalnym brzmieniem kawałka jest słuchanie jak się go na żywo nagrywa w warunkach takich, jakie są podczas regularnych prób zespołu. Wtedy to masz typowe warunki, w jakich utwory powstają i z jakiego brzmienia cieszyli się Twórcy kiedy dograli już kawałek. Koncerty to nagłośnienie estradowe, "realizatorzy" czasem wzięci z doopy, którzy pojęcia nie mają o tym jak co ustawić oraz wypaczona akustyka. Jedyną naturalną częścią koncertu jest (jak sam zauważyłeś) interakcja z Twórcami Reszta jest jednak daleka od prawdziwości I owszem - chodzę na koncerty. Powiem Ci szczerze, że podoba mi się bardzo jak niektórzy polscy artyści z lat 80-tych nadal wkładają więcej serducha w każdy występ niż spora część "nowych gwiazdek". Przykład? Zespół Lombard. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 1 Września 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2015 Polecam koncerty Behemotha. Abstrahując od kapitalnego show i genialnie wyreżyserowanego spektaklu, to ich dźwiękowcy to zawodowcy pełną gębą. Ponoć gdzie nie pojadą, to wycisną ze sprzętu ile się da. Faktycznie w Stodole brzmieli świetnie, niezależnie gdzie kocioł poniósł nogi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hechlok Opublikowano 1 Września 2015 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2015 Polecam koncerty Behemotha. Abstrahując od kapitalnego show i genialnie wyreżyserowanego spektaklu, to ich dźwiękowcy to zawodowcy pełną gębą. Ponoć gdzie nie pojadą, to wycisną ze sprzętu ile się da. Faktycznie w Stodole brzmieli świetnie, niezależnie gdzie kocioł poniósł nogi Akurat widziałem ich kiedyś na jakimś festiwalu i show ok, ale z tej ściany dźwięku to już szczegółów żadnych nie udało mi się usłyszeć. Rzeczywiście zazwyczaj nagłośnienie w klubach jest zazwyczaj lepsze niż na otwartych koncertach. Chociaż np. Metallica na lotnisku nagłośniona była rewelacyjnie, a na Stadionie Narodowym pogłosy takie szły, że ciężko było kawałki rozpoznać. Z jednej strony jakość realizacji dźwięku na koncertach jest zazwyczaj słaba, z drugiej to jest właśnie to brzmienie naturalne, prawdziwe. Sprzeciw. To nie jest natualne, prawdziwe brzmienie. No chyba, że idziesz na koncert do filharmonii Naturalnym brzmieniem kawałka jest słuchanie jak się go na żywo nagrywa w warunkach takich, jakie są podczas regularnych prób zespołu. Wtedy to masz typowe warunki, w jakich utwory powstają i z jakiego brzmienia cieszyli się Twórcy kiedy dograli już kawałek. Koncerty to nagłośnienie estradowe, "realizatorzy" czasem wzięci z doopy, którzy pojęcia nie mają o tym jak co ustawić oraz wypaczona akustyka. Jedyną naturalną częścią koncertu jest (jak sam zauważyłeś) interakcja z Twórcami Reszta jest jednak daleka od prawdziwości I owszem - chodzę na koncerty. Powiem Ci szczerze, że podoba mi się bardzo jak niektórzy polscy artyści z lat 80-tych nadal wkładają więcej serducha w każdy występ niż spora część "nowych gwiazdek". Przykład? Zespół Lombard. Tu też zależy, czego się słucha, bo byłem na paru koncertach jazzowych, gdzie dźwięk był naprawdę wysokiej próby. Rock/metal na koncertach to rzeczywiście zazwyczaj masakra. podoba mi się to odniesienie do próby, ale ciekawe ilu z nas miało okazję być na takich próbach Coraz bardziej mam wrażenie, że ten naturalny dźwięk, do którego dązymy odnosi się do naszej wyobraźni. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Soundman1200 Opublikowano 1 Września 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2015 To jak tam, lepszy przekaz koncertu Live, czy na Ultrasone 5?....he,he. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hechlok Opublikowano 1 Września 2015 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2015 Przekaz lepszy na Edition 5, ale wrażenia całościowe lepsze live - przy założeniu, że nie jest to rock i metal. Najgorsze są koncerty black metalowe, gdzie już totalnie nic nie słychać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Andrewek Opublikowano 1 Września 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2015 Mi się zdarzyło być na kilku koncertach jazzowych i podobało mi się. Problemem jest niestety nagłośnienie, nie wiedzieć czemu, nawet na małych salach dają muzykę bardzo głośne co w znaczynym stopniu psuje efekt. Dlatego też chodzę tylko na te koncerty, które mnie na prawdę interesują. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hechlok Opublikowano 1 Września 2015 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2015 Mi się zdarzyło być na kilku koncertach jazzowych i podobało mi się. Problemem jest niestety nagłośnienie, nie wiedzieć czemu, nawet na małych salach dają muzykę bardzo głośne co w znaczynym stopniu psuje efekt. Dlatego też chodzę tylko na te koncerty, które mnie na prawdę interesują. Ostanio właśnie doszedłem do tego, że problemem jest głośność. Byłem na festiwalu, gdzie jeden z wykonawców był nagłośniony ciszej i wszytko było słychać. Każdy instrument oddzielnie, każde uderzenie w perkusję z pełnym wybrzmieniem, czysty wokal. A potem wyszła gwiazda wieczoru, zrobiło się 1,5x głośniej i jedno wielkie buczenie basu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
paratykus Opublikowano 1 Września 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2015 Ja zrezygnowałem z koncertów właśnie dlatego, że tak dają w palnik, że robi się kakofonia. Pewnie, koncert to nie studio, trzeba pokazać się fanom, nawiązać z nimi kontakt, ma iskrzyć, ale często mogliby sobie darować muzę tylko pogadać z fanami ze sceny Głośno wcale nie znaczy dobrze. Tym pojebusom od nagłaśniania to smarowałbym jajka pieprzem za karę ... 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bylyuser Opublikowano 1 Września 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2015 Byłem ostatnio na AC/DC i nie chciałbym, żeby tak to u mnie w domu grało. Było mniej więcej to o czym wspomina @paratykus - głośno i dudni. Nie mój typ strojenia. Natomiast Richard Bona w Szczecińskiej Filharmonii to było zdecydowanie inne doznanie i to faktycznie robi wrażenie, po którym płyta w salonie to już nie to. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 1 Września 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2015 Praktycznie zawsze jakieś zgrzyty nagłośnieniowe się zdarzą, ale nie o to chodzi w show live Tak z ostatnich to Devin Townsend Project (tysz Stodoła) bardzo dobrze brzmiał, zwłaszcza perkmen rozbrajał system, a jak przy "Kingdom" podwójną stopę załączył w mostku to zęby z podłogi zbierałem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hechlok Opublikowano 1 Września 2015 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2015 cyzli jeździmy, ale wiemy, że brzmi to dużo gorzej niż w domu a niektórzy z tego powodu właśnie przestali jeździć. Ja się coraz bardziej skłaniam ku tej drugiej opcji. Musi być ktoś, kogo naprawdę chcę zobaczyć, żeby przeboleć jakość dźwięku. Chociaż czasami zdażają się miejsca, w których zawsze dobrze gra - np. w Dolinie Charlotty - wszystko, co tam słyszałem brzmiało co najmniej nieźle. Ale np. na Stadion Narodowy bym nie pojechał na reaktywację Led Zeppeliin i Pink Floyd z Watersem na jednym koncercie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
nismovsky Opublikowano 1 Września 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2015 A najlepsi są dźwiękowcy, którzy odwalają fuszerkę na koncertach itp., a nazywają siebie "artystami"... Fakt, trzeba czasem wiele finezji by doskonały technicznie zespół nagłośnić takciulowo, by brzmieli jak punk-rockowe kapele garażowe . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
gregdezet Opublikowano 1 Września 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2015 Regularnie to chyba tylko na Openera chodzę i pewnie będę chodził dopóki się nie zepsuje doszczętnie Muzyka nie zawsze trafia w gusta i jest coraz więcej przelansowanych gimbów, ale dla samej atfmosfery festiwalu lubię tam być. No i zawsze czegoś nowego można posłuchać. A tak poza tym to raczej doraźnie, jak jest coś fajnego w dobrej cenie w 3mieście to zdarza mi się pójść. Ale raczej rzadziej niż częściej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hechlok Opublikowano 1 Września 2015 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2015 spoko, najlepsze są akcje, jak jest zapowiadany zespół: pierwszy raz w Polsce, w końcu udało się ściągnąć itd. a potem podczas pierwszego kawałka im 2x nagłośnienie siada i perkusita rzuca pałeczki i schodzi ze sceny Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
phobos Opublikowano 1 Września 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2015 Byłem na Audiriver rok temu i nagłośnienie było mega, czysto grało bez pierdzenia i nisko i nawet szczegółowo oczywiście bez przesady ale przyjemnosc ze sluchania była. W stodole byłem parę razy i porażka za każdym razem w porównaniu do nagłośnienia Audioriver. W tym roku nie bylem na audio i nie wiem jak to wygladało. Najbardziej mnie bolało nagłośnienie w stodole na Black Label Society ... Wysłane z mojego GT-I9300 przy użyciu Tapatalka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 1 Września 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2015 Byłem na Audiriver rok temu i nagłośnienie było mega, czysto grało bez pierdzenia i nisko i nawet szczegółowo oczywiście bez przesady ale przyjemnosc ze sluchania była. W stodole byłem parę razy i porażka za każdym razem w porównaniu do nagłośnienia Audioriver. W tym roku nie bylem na audio i nie wiem jak to wygladało. Najbardziej mnie bolało nagłośnienie w stodole na Black Label Society ... Stodoła baaardzo od dźwiękowców zależy. Na Rise Against byo cienko, wokalista jak chomik na helu brzmiał, z drugiej strony wyżej wymienieni Behemoth czy Devin Townsend Project dają radę. Jeszcze na Braciach Figo Fagot byłem w Stodole, ale wtedy nagłośnienie to ostatnia rzecz, na jaką człowiek uwagę zwracał Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mihu83 Opublikowano 1 Września 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2015 (edytowane) Regularnie to chyba tylko na Openera chodzę i pewnie będę chodził dopóki się nie zepsuje doszczętnie Muzyka nie zawsze trafia w gusta i jest coraz więcej przelansowanych gimbów, ale dla samej atfmosfery festiwalu lubię tam być. No i zawsze czegoś nowego można posłuchać. A tak poza tym to raczej doraźnie, jak jest coś fajnego w dobrej cenie w 3mieście to zdarza mi się pójść. Ale raczej rzadziej niż częściej. Ja akurat nie znoszę festivali i dużych koncertów(gawiedziowstręt ), wolę małe akcje w klubach jak choćby zeszłoroczny koncert Truckfighters w Poznaniu... był mega klimat, bardzo kameralnie ale i tak z przytupem, no i zespół nie jest odcięty od widowni, żywa interakcja. Inna sprawa, że nie ma wielu zespołów które chciałbym zobaczyć na żywca - zdecydowanie pojechałbym na Colour Haze i paru innych, min. The Builder And The Butchers. W tym roku może się bujnę na Kadavara. p.s. Jest jeden "festiwal" na który bym pojechał, chodzi o Duna Jam... klimat wymiata, przynajmniej z tego co widziałem na youtube ale nie łatwo tam wbić. Edytowane 1 Września 2015 przez Mihu83 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 2 Września 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Września 2015 Są takie bandy, które na żywo w inny wymiar wrzucają. Shining robi to wszędzie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hechlok Opublikowano 2 Września 2015 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Września 2015 Ja zawsze jeżdzę na Pearl Jam i poza pierwszym razem w 1996, kiedy byłem podjaranym na maksa dzieciakiem i koncertem w Katowicach, który rzeczywiście był rewelacyjny, jestem zawiedziony. Ale potem i tak jadę na następny Świetnie nagłośnione było Smashing Pumpkins na Off Festiwalu i Steven Wilson w Łodzi. Natomiast np. Death w Progresji był tragiczny. Progresja to taki klub, że ciszej zrealizowane koncerty progrockowe są spoko, ale metal brzmi tam beznadziejnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 2 Września 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Września 2015 Ja zawsze jeżdzę na Pearl Jam i poza pierwszym razem w 1996, kiedy byłem podjaranym na maksa dzieciakiem i koncertem w Katowicach, który rzeczywiście był rewelacyjny, jestem zawiedziony. Ale potem i tak jadę na następny Świetnie nagłośnione było Smashing Pumpkins na Off Festiwalu i Steven Wilson w Łodzi. Natomiast np. Death w Progresji był tragiczny. Progresja to taki klub, że ciszej zrealizowane koncerty progrockowe są spoko, ale metal brzmi tam beznadziejnie. W starej Progresji bywałem często. Jeśli Ci chodzi o Death to All, to aż tak tragicznie nie było, chociaż momentami faktycznie zlepiało się wszystko w jeden dźwięk. Ale Trivium czy Devin Townsend Project (2012) razem z Fear Factory - naprawdę nieźle było. Wg mnie nowa Progresja z racji znacznie większej sali koncertowej jest o niebo lepsza, Machine Head miażdżył Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hechlok Opublikowano 2 Września 2015 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Września 2015 Ja zawsze jeżdzę na Pearl Jam i poza pierwszym razem w 1996, kiedy byłem podjaranym na maksa dzieciakiem i koncertem w Katowicach, który rzeczywiście był rewelacyjny, jestem zawiedziony. Ale potem i tak jadę na następny Świetnie nagłośnione było Smashing Pumpkins na Off Festiwalu i Steven Wilson w Łodzi. Natomiast np. Death w Progresji był tragiczny. Progresja to taki klub, że ciszej zrealizowane koncerty progrockowe są spoko, ale metal brzmi tam beznadziejnie. W starej Progresji bywałem często. Jeśli Ci chodzi o Death to All, to aż tak tragicznie nie było, chociaż momentami faktycznie zlepiało się wszystko w jeden dźwięk. Ale Trivium czy Devin Townsend Project (2012) razem z Fear Factory - naprawdę nieźle było. Wg mnie nowa Progresja z racji znacznie większej sali koncertowej jest o niebo lepsza, Machine Head miażdżył Tak, chodziło mi o Death to All i dla mnie to była masakra. Byłem na Devinie z Fear Factory, ale w Poznaniu w Eskulapie i też było dobrze - może mają dobrych technicznych? Czy ktoś uważa, że wątek o koncertach - taki ciągły, gdzie opisywalibyśmy, co widzieliśmy, jak było, jakie było nagłośnienie, itd byłby przydatny na tym forum? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 2 Września 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Września 2015 Może odpowiednio zmienić nazwę tego wątku i rozszerzyć go do "sonicznych wrażeń z koncertów" wystarczy, nie trzeba nowego zakładać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.