Skocz do zawartości
WIOSENNA PROMOCJA AUDIO 11.03-04.04.2024 Zapraszamy ×

Audio-Technica ATH-M20X - recenzja


Goszki

Rekomendowane odpowiedzi

Audio-Technica ATH-M20X

Słowem wstępu

Od jakiegoś czasu poszukiwałem słuchawek, które zagwarantowałyby mi klarowność odsłuchu ulubionych gatunków muzycznych, nie tracąc przy tym lekkiej rozrywkowej mięsistości. Po długich poszukiwaniach i ogólnej niemocy w podjęciu decyzji ostatecznie padło na model M20X firmy Audio-Technica. Jest no najniższa półka z serii monitorów studyjnych M, lecz wedle kilku zdawkowych zagranicznych opinii, nie odbiegająca znacząco od swych bardziej dopieszczonych odpowiedników. Należy również dodać zachwalany stosunek jakości do ceny, gdyż można je wyrwać za 200 do 250 zł. Biorąc pod uwagę brak jakichkolwiek recenzji w polskiej sieci, zakupu dokonałem trochę w ciemno.

 

Przepraszam za brak zdjęć, ale w sieci jest ich sporo.

 

Wygląd i ergonomia

 

Nie ukrywam, że wygląd tych słuchawek był jednym z czynników decydujących o zakupie. Minimalistyczna i stosunkowo niewielka konstrukcja sprawia, że nie wyglądamy jak w hełmie z anteną satelitarną. Są bardzo lekkie, nie uciskają głowy, posiadają dość płaskie muszle, leżą przyjemnie i przede wszystkim nie męczą przy dłuższym użytkowaniu. Oczywiście, zważając na fakt, że jest to konstrukcja zamknięta, a nausznice wykonane są z imitacji skóry, ucho może się delikatnie zgrzać i spocić (część tego tekstu powstawała w temperaturze pokojowej sięgającej 28 stopni, a mimo to nie było źle). Mam dość sporą głowę, więc korzystam z maksymalnie rozciągniętego pałąka, który podbito pianką/gąbką – nie czuję żadnego dyskomfortu.

 

Z lewej słuchawki wychodzi 3-metrowy dość elastyczny kabel. Niestety jest on zamontowany na stałe, co uznać można za jeden z elementów dyskwalifikujących w kategorii dobrego sprzętu przenośnego (o innych przeczytacie poniżej). W zestawie znajdziemy też przejściówkę z małego na dużego jacka.

 

Brzmienie

Zanim przejdę do części właściwej muszę wyznać, że nie posiadam audiofilskiego sprzętu, a sam nie jestem specem od dźwięku (chociaż ucho nie jest z gumy i mogę co nieco w temacie powiedzieć). Nie operuję też zbyt rozległą terminologią typowego audio-analityka, dlatego proszę mnie nie linczować, jeśli niektóre fragmenty będą brzmiały mało profesjonalnie.

 

Testy przeprowadzałem na kombinacjach następujących sprzętów:

 

- wzmacniacz Unitra WS 205;
- odtwarzacz Technics SL-P440A;
- laptop Dell XPS, zintegrowana karta dźwiękowa z oprogramowaniem Waves MaxxAudio.

 

Odsłuch bez żadnych equalizerów ani innych dopalaczy, jedynie treble i basy ustawione po równo w ilości 20/100 w korektorze Waves.

 

W ogólnym zarysie, jak sugeruje sam producent i jak mogę stwierdzić ze swojego nieco biernego doświadczenia z produkcją nagrań, jest to słuchawka do monitoringu studyjnego i tam powinna sprawdzić się idealnie. Ba, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że większość kapel odsłuchanych na tym sprzęcie, powinno było zainwestować w M20X przed rozpoczęciem miksów. Brzmienie jest dość płaskie, czyli żadne pasmo nie wybija się ponad pozostałe. Jest naturalne i bardzo przyjemne, ale pod warunkiem, że słuchane ścieżki są równie dobrej jakości. Słuchawka nie wybacza niedociągnięć, słabej kompresji plików i niskich lotów produkcji. Po głębszym namyśle musiałbym wywalić większość swoich MP3. Nie jest to sprzęt do zastosowań czysto rozrywkowych, nie podpinasz ich pod byle co i oczekujesz, że zagra tak samo dobrze. Niektórym osobom, tak jak i mnie, może brakować swoistego kopa, którego w gorszych jakościowo nagraniach musimy poszukać sami, bawiąc się ustawieniami.

 

Jeśli idzie o zastosowanie, to na pierwszy strzał poszedł laptop i moja lista odsłuchowa, przygotowana jeszcze przed dotarciem słuchawek do domu. Rozbrzmiewa Katie Melua „Shy Boy” i już chcę wrzeszczeć przez okno, że oto mamy nowego króla, lecz gdy na salon wszedł metal maści wszelakiej, zachciało mi się płakać. Zdawałem sobie sprawę, że sprzęt musi się dotrzeć, ale już od początku było wiadomo, że nie jest przeznaczony do ogólnego użytku domowego. Jest mocno analitycznie, ale brakuje basu, zaś niektóre ścieżki brzmią jak pilarka jeżdżąca po kamieniu, prosząc nas o wycofanie sykliwych i wdzierających się w czaszkę wysokich i średnich tonów. Rzecz jasna, to nie słuchawka brzmi nieprzyjemnie, ona jedynie „mówi jak jest”. Dokładanie basu z korektora mija się z celem, ponieważ zamiast mruczeć i uderzać tam gdzie trzeba, zaczyna zalewać całą resztę.

 

Idąc dalej, podpiąłem laptopa z tymi samymi ustawieniami pod moją leciwą Unitrę i dopiero tu zrobiło się ciekawie. Na wzmacniaczu bas ustawiłem na 2/5 (dla porównania, słuchając z głośników ustawiam 3/5) i chociaż niektórzy wykonawcy nadal nie brzmią zbyt mięsiście, tak przy tych lepiej zmasterowanych jesteśmy mile raczeni klarownością z domieszką solidnego, punktowego basu, który po wstawkach składających się głównie z dolnego pasma, delikatnie ustępuje miejsca wchodzącej średnicy. Wszystko jest równe i nic nie ginie. Scena jest wystarczająco bliska i bezpośrednia – nie odczuwałem wrażenia, że kapela gra z oddali, ani za kurtyną. W „Prehistoric Dog” autorstwa Red Fang wreszcie dostaję lekkiego kopa w twarz, ale bez zalewającego buczenia, a nawet z dość ostro piłująca (delikatnie podbitą u dołu) średnicą i nie tracącą się przy całości górą. Jeśli komuś to pomoże, to nowsze płyty takich zespołów, jak Tool, Pearl Jam, Austrian Death Machine, Baroness, Trollfest, Turisas, Ensiferum czy Turbo brzmią bardzo dobrze. Czasem mogą wydawać się zbyt sykliwe i „cięte”, ale sam powoli zaczynam przekonywać się do takiej sygnatury.

 

Ostatecznie podpiąłem się do wzmaka z samym odtwarzaczem CD i tu nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń. Bas znów na 2/5 i dostaję bardzo analityczne i jednocześnie wystarczająco dynamiczne brzmienie. Płyty AC/DC „Stiff Upper Lip”, Clapton & BB. King „Riding With The King”, Black Label Society „Blessed Hellride”, czy nawet Anal Stench „Red Revolution” brzmią wyśmienicie. Przy Panterze odczuwałem nadmiar wysokich i brak niskich tonów, ale temu winna jest raczej charakterystyka nagrań.

 

Dla porównania osłuchałem wiekowe Sennheisery HD-580 Precision, które choć grały zdecydowanie głośniej i bardziej basowo, to sprawiały wrażenie, że wszystkie pasma przykryte są dość solidną warstwą kurzu.

 

Gry oraz filmy

W tej kategorii dokonałem dość pobieżnych testów i mogę powiedzieć tylko tyle, że w zestawie z Unitrą wypadają poprawnie. Na PS3 ograłem Motorstorm: Apocalypse, Need For Speed: Most Wanted oraz Mortal Kombat. Podkłady muzyczne brzmią bardzo dobrze, ale efektom dźwiękowym przydałoby się zdecydowanie więcej dynamiki. W Diablo 3 oraz Guild Wars 2, ogrywanych na laptopie, efekty brzmiały nieco lepiej. W obu przypadkach brzmienie było klarowne. Jeśli idzie o CoDy, Kanter Strajki itd., nie będę się wypowiadał, bo to nie moja dziedzina.

 

Filmów DVD/BD niestety nie miałem możliwości przetestować. Jeśli idzie o takie, które znalazłem na dysku – po prostu nie. Kompresja audio kaleczy uszy.

 

Zastosowanie przenośne

Do testów zaprzęgłem Sony Xperię T z fabrycznym Walkmanem, ale nie ma się co oszukiwać – szału nie ma. Po pierwsze nadal są to słuchawki o dość sporych gabarytach, po drugie 3-metrowy kabel trzeba sobie owinąć wokół szyi, a ostatecznie sam telefon ma problem z ich napędzeniem. Na equalizerze ustawiłem płaską V-kę i dość solidnie podbiłem bas – zagrały całkiem nieźle, ale brak mocy był nadal odczuwalny. Nie jestem jednak zwolennikiem mieszania w pasmach, dlatego pozostaję przy płaskiej konfiguracji. Problem w tym, że słuchawka gra dość cicho i choć ustawienie maksymalnej głośności da nienajgorszy rezultat, to przydałoby się jej znacznie więcej poweru, którego wielu osobom może brakować.

 

Słuchawki zagrały trochę głośniej na innych odtwarzaczach, jak Rocket czy AIMP (wersja beta), ale niedosyt kopa pozostaje.

 

Podsumowanie

 

Po dwóch pierwszych tygodniach użytkowania byłem prawie zdecydowany na ich sprzedaż. Jednak po zaprzyjaźnieniu się i przyzwyczajeniu do klarownej barwy, mogę już tylko pochylić przed nimi czoło. Nie są to słuchawki uniwersalne, ale na pewno zagrają wyjątkowo wdzięcznie i solidnie na odpowiednim sprzęcie. Tylko momentami chciałoby się poprosić o odrobinę więcej szaleństwa.

 

Śmiało mogę je polecić entuzjastom soulu, funky, jazzu, bluesa oraz innych gatunków, w których nie ma instrumentalnej nawałnicy. W rocku, metalu i ich bardziej ekstremalnych odmianach również się sprawdzą, ale – będę to powtarzał do znudzenia – istotną rolę odegra jakość miksów oraz kompresji. O gatunkach elektronicznych trudno mi się wypowiedzieć, ale z racji swej mało basowej natury raczej bym ich nie brał pod uwagę.

 

Nie polecam osobom rozważającym bezpośrednie podpięcie do laptopa – wzmacniacz jest stanowczo wskazany.

 

Zdecydowanie odradzam użytkownikom mobilnym. W tej cenie na pewno można znaleźć dobre portable, które nie będą wymagały czarowania z ustawieniami.

 

Miłego słuchania!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności