Skocz do zawartości
WIOSENNA PROMOCJA AUDIO 11.03-04.04.2024 Zapraszamy ×

AUDIO FILOZOFIA


MrBrainwash

Rekomendowane odpowiedzi

Widzę postał kolejny temat dotyczący idei jaką miałem na myśli:

Referencja w świecie słuchawek

 

Podlinkuję kilka innych:

(chciałbym jednak powiedzieć, że nie oceniam ich pod względem merytorycznym, a kryterium jest jedynie zakres tematyczny)

Słuchawki bezkonkurencyjne w swojej cenie (czy aby na pewno?)

 

Pogadanka o brzmieniu słuchawek

 

Testowanie i ocena sprzetu audio (słuchawek/odtwarzaczy)

 

O audiofilskiej dewiacji języka

 

Kościół Audiofilski

 

Audiofile vs Obiektywiści > Dyskusja do tematu

 

Transparentny temat

 

Audiovoodoo

 

Akomodacja ucha

 

Początek przygody ze sprzętem audio

Edytowane przez MrBrainwash
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Ciekawy temat. Ja mam jeszcze inne podejście. Oczywiście stosunek cena/jakość jest najważniejszy, ale przy ocenianiu słuchawek (bo to głównie o nich mowa) nie biorę tak bardzo pod uwagę jak grają fabryczne egzemplarze, ale to co się da z nich wycisnąć. W takim kontekście słuchawki za 200zł rzeczywiście mają szansę stanąć w szranki z tymi za 1000zł (zwłaszcza tymi mniej udanymi modelami).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że powstają raz na czas takie tematy pozwalające się zatrzymać i na chwilę pomyśleć czy czasem w tej gonitwie za coraz to lepszym nie zagubiliśmy w pewnym momencie całego pierwotnego sensu poszukiwań.

Ostatnio czytając opinie o słuchawkach zaczynające się od typowego zdania "słuchałem xxx (wpisz model), podobał mi się bardziej od yyy, ale technicznie jest gorszy od zzz" pojawił się w mojej głowie - ot tak w zamyśleniu - cytat z filmu Amelia: "Gdy palec wskazuje niebo, tylko głupiec patrzy na palec." Myślę: "Kurde, w pewnym momencie umknęło mi to, że zaczęliśmy słuchać słuchawek". I doszło do mnie, że i na tym forum czasami za bardzo zatracamy się w upartym spoglądaniu na ten palec. Aż wreszcie zapominamy o tym na co wskazuje.

I tutaj zgadzam się, że: "Rzeczami na które będziemy zwracać uwagę to praktyczność, ergonomiczność i wygoda." Trzeba znaleźć swój charakter brzmienia, ale przede wszystkim patrzeć na powyższe, bo przekonałem się już dość często, że nici z przyjemności podczas słuchania muzyki, kiedy ciągle coś nam odwraca od niej uwagę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówisz, że "praktyczność, ergonomiczność i wygoda"? Z tym się tylko zgodzić - słuchawki mogą brzmieć najwspanialej na świecie, a jak są niewygodne, to u mnie nie zawitają.

Może i w jakichś topornych można doceniać wszelkie niuanse brzmienia, ale nie siądę czy się nie położę w nich na kilka godzin, bo zamiast słuchać muzyki będę kombinował jak je ułożyć by nie ugniatało, nie opadało, nie grzało uszu itp. itd.

 

No i chyba dość ważna rzecz - dobrze nie mieć kontaktu z drogimi i dobrymi sprzętami. Z reguły nie robią wielkiego "wow", ot, poprawione to i owo, ale po jakimś czasie powrót na niższy pułap jest bardzo bolesny. Zostaje wtedy wybór - męczyć uszy, albo portfel ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba znaleźć swój charakter brzmienia,

 

Clue sprawy, tylko jak znaleźć, jak każde kolejne/wszystkie poprzednie miały prawie, prawie, prawie to czego się szuka. Nie można złożyć z dwóch/trzech par słuchawek tej jednej, która wpasuje się idealnie, trafi w czubek.

 

I jeszcze te dodatkowe synergie/antysynergie. Czy pozostać na tym co się ma w zakresie toru i modelować tylko słuchawkami, czy może zostawić te, nie do końca idealne, słuchawki i pod nie rzeźbić w miękkim materiale???

 

A jeszcze jak się wejdzie na wyższy poziom audiofilizmu (dla mnie to już poziom abstrakcyjny), zaczyna się zabawa kablami, z nadzieją, że jeszcze one coś wniosą. I jakiż jest zawód, gdy okazuje się, że ni chu, chu.

Wtedy przeskok na sieciówki, bo przecież prąd do trafo musi biec bez zakłóceń. A później są jeszcze bezpieczniki (no bo przecież są słyszący), podstawki antywibracyjne (no tu już są zmiany, że cho, cho).

 

No dobra, to może zostanę na słuchawkach, bo przynajmniej mniejsze wariactwo na koniec ;)

 

Może podsumuję to tekstem zasłyszanym od człowieka, który się kilkukrotnie żenił i rozwodził: każda kolejna żona ma wszystkie wady poprzedniczki i dokłada jeszcze swoje.

Edytowane przez hafis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imho, szukanie nirvany w odbiorze dźwięku reprodukowanym w medium, jakim są słuchawki jest bezsensem.

Już z samej koncepcji pierwsze lepsze kolumny głośnikowe stworzą scenę muzyczną, której nie będą w stanie zapewnić najdroższe słuchawki.

Te same głośniki wytworzą ciśnienie akustyczne, które ośmieszy większość słuchawek w przedziale powiedzmy do 500 pln (nie mylić z jakością dźwięku)

Słuchawki są mega ograniczone i ich zastosowanie w audio jest b. wąskie.

Słuchawki były, są i mam wrażenie że będą - tylko protezą w reprodukcji dźwięku.

Mają swoje zalety - owszem, są niezależne od akustyki pomieszczenia, pozwalają na komfort głośnego słuchania bez zatrówania życia innym, są relatywnie tańsze niż kolumny głośnikowe (tańsze do nich są również wzmacniacze).

No ogólnie trzeba więcej kasy na zabawę w hi-fi przy kolumnach głośnikowych, niż przy słuchawkach, ale..

.. jak ktoś z was kiedykolwiek był chociażby na jakimkolwiek jam session, to wie o czym mówie - że ciężko oddać atmosferę akustyki tego pomieszczenia, za pomocą słuchawek.

Już prędzej kolumny, chociaż to też nie takie easy - ze względu na ułomność technologiczną, jaka wynika z stosowania urządzenia którego historia jest starsza niż I wojna światowa.

Ale i tak prędzej oddamy atmosferę lokalu w którym odbył się event przy średniej klasy głośnikach i wzmacniaczu, niż przy średniej klasy słuchawkach i wzmacniaczu słuchawkowym.

Niedawno byłem w szczecińskiej operze - tylko, żeby zestawić dźwięk instrumentów na żywo (oraz dynamikę) z tym co potrafią moje audio zabawki (co używam, widać w stopce)

Wniosek? o ile jeszcze A7X jakoś się broniły, to Grado PS-500 (za niebagatela 2850 pln) po prostu stworzyły ułomną symulację tego co słyszałem na żywo.

Tyczy się to głównie sceny i dynamiki, bo sama jakość dźwięku była bardzo dobra.

Ogólne wrażenie słuchania podobnej muzyki w domu, na PS-500 vs. to co słyszałem na żywo -> LOL

Tutaj nie ma nawet co porównywać, PS-500 mimo iż uważam że jak na słuchawki są naprawdę wybitne, to jednak kupując np. Sennheiser HD 598 - zyskamy więcej z wydzielania endorfim, niż opróźniając portfel do zera, dla PS-500 (chodzi mi o oszczędności, które możemy wydać na wejścia na koncerty)

Tego dnia dotarło do mnie, że sens słuchania w słuchawkach jest tylko wtedy, kiedy nie mogę zapuścić sobie głośników (noc, @ work, itp)

Chcesz lepszy dźwięk? - zainwestuj w dobrej klasy dźwięk z kolumn głośnikowych, a słuchawki zostaw sobie na nocne słuchanie, bądź uprzyjemnianie życia podczas jazdy tramwajem, pociągiem, PKS'em :)

Edytowane przez BeatX
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Bywalec

[ EDIT und Disklajmer: wyszło długie i może nawet nie na temat, więc jak ktoś nie chce, niech nie czyta, nie czytałem tego też po napisaniu, więc jeżeli coś jest dla kogoś niezrozumiałe, oznacza to niewątpliwie fakt, iż takowym zostać powinno, zatem po odejściu od lady reklamacji nie uwzględnia się ]

 

@BeatX

 

Widzę, że potencjalnie niepopularne tezy głosisz. Lecz - jednocześnie - jakże prawdziwe.

 

Ja bym powiedział jeszcze inaczej - ogólnie części ludzi znana jest kwestia tzw. 'diminishing returns'. W skrócie chodzi o to, że powyżej pewnej kwoty przeznaczonej na sprzęt, ilość wydanej kwoty nie zwraca się już powyżej pewnego punktu, jak poniżej.

 

Zastanawiam się, jak to jest ze słuchawkami, bo dość dobrze wiem, jak to wygląda ze sprzętem stacjonarnym i - ogólnie mówiąc - głośnikowym. Przykładowo - można kupić elektrostaty Martin'a Logan'a. Używane SL3 pewnie gdzieś za 8 tyś, Ascenty za jakieś 9-10 tyś, Prodigy albo Odyssey za mniej więcej dwa-trzy razy tyle. Ale czy wydając 2x będzie to grać dwa razy lepiej? NIe. Czy lepiej - tak, ale tutaj właśnie pojawia się kwestia owego 'diminishing returns'. Można też kupić dwa razy tańsze głośniki dynamiczne, które w pewnych aspektach będą lepsze od każdego praktycznie głośnika elektrostatycznego czy magnetostatycznego. Inna sprawa, że sprzętów, które mają _wszystkie_ aspekty reprodukcji wyżyłowane na poziom stratosfery - jest tyle, że można ich policzyć na palcach jednej ręki (mówię tutaj o sprzęcie stacjonarnym. Przykładowo wzmacniacze Single Ended na DHT (Direct Heated Triode) o wysokiej mocy, na lampach takich jak 211 czy 845 dość często tracą magię samego S-E, z wielu technicznych powodów, których tutaj nie będę może przytaczał, sam fakt jest taki, że czasami człowiek idąc w jakąś stronę może przedobrzyć i zostanie z systemem hi-end, który ładnie się komponuje z kluczykami do Porsche, oraz a i owszem, zrobi wrażenie na potencjalnej partnerce, niekoniecznie na całe życie (czyli np. na gatunku, który jest wierności wzorem, lecz nigdy wieczorem) ale na którym nie da się słuchać, mówiąc jakże mało zawile, zwykłej muzyki.

 

Jeżeli zaś chodzi o odzworowanie pewnych cech reprodukcji - to faktycznie jest tak, że jeżeli weźmiemy pod lupę pewne aspekty takie, jak np. kreowanie sceny, to 90% słuchawek robi z tego, tak odważnie rzecz ujmując, karykaturę. To raz. Można powiedzieć, że akustyka pomieszczenia - tutaj powiem jeszcze inaczej, w tym przypaku jeszcze mamy kwestie związane z czystą fizyką rozchodzenia się fali dźwiękowej oraz tego, że w przypadku słuchawek - mamy całą akustykę poniekąd na głowie a w przypadku kolumn dochodzi do tego jeszcze odpowiedź pomieszczenia. Z drugiej strony - połowa ludzi mających, ogólnie mówiąc, lepsze kolumny, nie wyciśnie z nich nawet połowy tego co potrafią, ze względu na zazwyczaj średnio przemyślane ustawienie, najczęściej połączone z brakiem adaptacji akustycznej albo chociaż wzięcia pod uwagę pewnych najważniejszych kwesti typu pierwsze odbicia od kolumn oraz odbicia od podłogi, sufitu oraz ściany za słuchaczem. Mam wrażenie, że poniżej pewnego poziomu cenowego łatwiej jest osiągnąć pewne cechy brzmieniowe na słuchawkach ale po przekroczeniu pewnego punktu, zestawy głośnikowe się już mocno oddalają, zwłaszcza ze względu na czystą psychoakustykę percepcji dźwięku reprodukowanego za pomocą głośników ustawionych (w poprawnie zaadaptowanej) przestrzeni.

 

A ogólnie już ujmując - słuszność podnoszenia tematu zasadności niekończącego się upgrade'u sprzętu, to już jest temat szeroki, niczym delta Nilu i grząski, niczym piasek w jego delcie. Osobiście uważam, że na ten temat każdy sam sobie powinien już - we własnym zakresie i może nawet zupełnie subiektywnie - odpowiedzieć. Są ludzie, którzy całe życie jeźdzą Astrą w TDI, są tacy, którzy wolą Hondę S2000, są też tacy, którzy muszą kiedyś w końcu mieć chociaż przez jakiś czas samochód z Maranello i każdy z nich w pewnym sensie - będzie miał rację, jeżeli chodzi o swoje podejście ale ta racja będzie tak jednocześnie złudna, niczym Kot Schroedinger'a po zapaleniu dobrego blanta.

 

Ja miałem różne sprzęty w życiu, trochę było ciekawych rzeczy, natomiast mam niesamowite, nieodparte wrażenie, że najlepszy odsłuch kiedykolwiek miałem na sprzęcie, który można teraz skompletować za, bagatela, w porywach do 800 zł. To było, jak jeszcze byłem w tak zwanym ogólniaku. I teraz, tak patrząc na to z perspektywy kilkunastu lat, z perspektywy posiadania różnych rzeczy po drodze, z perspektywy poznania takich systemów emisyjnych, jak chociażby Klotz Vadis/Spherion, z perspektywy tego, że miałem od monobloków Musical Fidelity w klasie A, także różne wzmacniacze lampowe od tych Push-Pull an EL34, poprzez Single-Ended na DHT o druzgoczącej mikrodynamice, to powiem tak - paradoksalnie _z technicznego_ punktu widzenia - tamten system spełniał wszystkie podstawowe warunki, żeby grał nieźle (jak na tamte warunki oczywiście), TDA1541 w źródle, wymienione op-ampy na najlepsze możliwe wtedy do dostania od Analog Devices, wzmacniacz Marantza z dużym prądem podkładu na końcówce i po prostu rzetelnie zaprojektowane kolumny z czasów Edwarda G.

 

Co więcej - tutaj zapewne pojadę z pełną prędkością po bandzie, gdybym wiedział teraz to, co wiem, to pewnie bym tak nie wchodził głęboko w sprzęt, poświęciłbym te pieniądze, czas i zaangażowanie na coś innego. Chociażby na szybkie samochody i ładne kobiety, albo na odwrót, lecz raczej - nie na zabawę w audio. I mówię to całkiem poważnie.

 

EDIT: I jeszcze coś - zawsze jakoś ambicjonalnie mnie ciągnęło do dźwięku przejrzystego, ultra szybkiego, bardziej studyjnego i można rzecz, monitorowego. A teraz widzę, że w sumie to ciągnie mnie jednak w inną stronę, to jest chyba tak, że fajnie jest sobie polatać po rondach jakąś taczką typu Lotus Exige, tylko jednak, w pewnym momencie człowiek zaczyna mieć do tego dystans i chce czegoś innego, i np. woli jednak wygodę i dopracowanie, chociażby, Lexusa, że sobie pozwolę takiej alegorii (trudne słowo...) użyć. Może to nie jest najlepsze porównanie, ale kto będzie miał zrozumieć, to zrozumie. Dlatego, jakbym miał teraz zmieniać sprzęt, to dajmy na to, w kwestii amplifikacji zdecydowanie bardziej skłaniałbym się w stronę Audio Research, aniżeli czegoś pokroju Levinson'a. A w słuchawkach - kto wie, czy nie bardziej Grado, niż chociażby Staxy. Po prostu zaczyna do mnie docierać, że jeżeli sprzet ma być oknem na muzykę a to wszystko ma być nierozerwalnym i koherentnym (kolejne trudne słowo...) elementem egzystencji - to chce czegoś innego. Ok, dźwięk monitorowy mogę mieć - ale w innym celu, niż słuchanie samo w sobie, do produkcji albo do recenzji. A dla siebie? Dla siebie - chcę mieć 110 procent barwy i 120 procent rytmu i dynamiki oraz średnicę na zasadzie rzucenia na przysłowiowy pysk, czyli podanej absolutnie bezpośrednio, nawet za cenę przerysowania i podbarwienia. I jak ostatnie kilka miesięcy myślałem nad elektrostatami, to teraz - chodzą mi po głowie tuby i przetworniki klasy TAD'a TL-1601/03. Jeżeli, daj Boże wszelakich religii, zrealizuje kiedyś ten pomysł - to serdecznie współczuję mojemu najbliższemu otoczeniu (akurat te woofery TAD'a to nieco odmienna filozofia brzmienia, niż chociażby ATC z serii Super Linear, czyli short coil-long gap, bardziej w stronę brzmienia JBLowskiego, mam oczywiście na myśli stare serie profesjonalne i nowsze pokroju Synthesis, czy Everest. Ludzie kombinują z subwooferami, nie wiadomo jakimi kablami, mającymi 'dodać' basu, kiedy można przecież zastosować po prostu czterdziestocentyetrowy woofer, pytanie oczywiście czy 1601A/B/1603 ale to już bardziej rozważanie w temacie stratosferycznych dywagacji, co lepiej brzmi - czy napęd ferrytowy, czy AlNiCo ale to jest jakby poza głównym meritum tutejszej dyskusji, jeżeli takowe można jednoznacznie wydzielić. W pewnym sensie można to sprowadzić do tego, że to wszystko to jest kwestia świadomego wyboru pewnego rodzaju kompromisu, chociaż ja to inaczej widzę. Na pewnym poziomie chyba jest tak, że albo się nie idzie na żaden kompromis albo sobie człowiek odpuszcza całkowicie temat. Ale oczywiście - YMMV, jak to mawiają za wielką wodą. Przy okazji - trochę mnie bawią rozważania niektórych ludzi, w tym recenzentów, któzy mawiają o kontroli basu w przypadku np. wzmacniaczy z zasilaniem robionym na zasadzie, żeby tylko było i małych głośniczków, które przy 50 Hz mają już drastycznie przesuniętą fazę, ogólnie skaszanioną odpowiedź impulsową oraz THD i IM o dwucyfrowych wartościach, bo jak można mówić o czymś, czego po prostu nie ma, to tak na marginesie. I to piszę także w kontekście oceniania przestrzenności w słuchawkach).

Aha, przy okazji mojego wywodu oraz w kontekście tego, co napisał MrBrainwash - dopiero teraz, po kilkunastu latach dokładnie, bardzo dokładnie wiem, czego chcę w kwestii reprodukcji. Zarówno w sensie technicznym, jak i muzycznym. I najlepsze jest to, że mam wrażenie, że zatoczyłem może nie tyle koło czy elipsę a była to bardziej kręta droga. I jeszcze, co ciekawe, w zasadzie teraz chcę to samo w ogólnym zarysie, co już kiedyś miałem, tylko po prostu w pewnych kwestiach, mówiac wprost, 100 razy (dla mnie, subiektywnie) lepsze.

 

No ale cóż, jak uchronić takie jagnie, które samo wilka pragnie? :D

Edytowane przez Swordfish_
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są ludzie, którzy całe życie jeźdzą Astrą w TDI, są tacy, którzy wolą Hondę S2000, są też tacy, którzy muszą kiedyś w końcu mieć chociaż przez jakiś czas samochód z Maranello i każdy z nich w pewnym sensie - będzie miał rację, jeżeli chodzi o swoje podejście ale ta racja będzie tak jednocześnie złudna, niczym Kot Schroedinger'a po zapaleniu dobrego blanta. :D

Kolega pozamiatał antymaterię i zagiął czasoprzestrzeń. Dzięki. "racja będzie tak jednocześnie złudna, niczym Kot Schroedinger'a po zapaleniu dobrego blanta" . W tym momencie manuelvetro ukląkł, hołd oddając.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • 1 miesiąc temu...

Dogoniłeś króliczka - pochwał się i pomóż innym - podejrzyjmy jak sobie radzą inni. :)


Tak mi się fajnie napisało, że aż wkleję tutaj :P :

 

https://docs.google.com/presentation/d/1wi8M-HSeK0JF33P-5ypydQjQ4OshRQhvWM0IX2h0NQ8/edit?pli=1#slide=id.p

 

Autorowi tej prezentacji chodziło tylko o to, że w jego opinii flagowe modele powinny się charakteryzować niskim poziomem zniekształceń, optymalną krzywą słyszenia i poprawną artykulacją, to jest dla niego wyznacznikiem ceny i referencji. Z tym, że przeoczył jednak kwestie - ludzie kupują różne słuchawki, by posmakować różnych efektów, różnych interpretacji fali dźwiękowej. Słuchawki są jak obrazy muzyczne, jeden będzie chciał posłuchać abstrakcji, a drugi naturalizmu. Te wszystkie zniekształcenia i różnice w paśmie, to są jak różne farby, a akustyka to różne formy prowadzenia pędzla po płótnie. Niektórych wrażeń nie da się przekazać poprzez architektoniczny szkic. Materiał nagrany, zmiksowany i zmasterowany często utracił pierwotne cechy i chcąc go odwzorować z dokładnością, często dostaniemy jedynie karykaturę. Słuchawki mają przenieść nas do świata, w których dźwięk wymasuje nasz mózg wybraną przez nas techniką, bawimy się filtrami, które pokazują nam różne rzeczy. Dla przykładu. Patrząc się z samolotu na ocean widzimy jedną szarą plamę. Lecz naukowcy naśladując budowę wzroku pewnego ptaka (łowiącego z lotu ryby) zbudowali filtr optyczny, który pozwala dostrzec to co jest pod powierzchnią. Słuchawki też pomagają nam dotrzeć do odpowiednich dźwięków, które są w muzyce, a których normalnie moglibyśmy nie słyszeć. To jest raczej dziedzina artu i funu niż obiektywnych badań.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na audiofilofobię? Nie czytałem, zaznaczam :)

Cos kole tego. Jeszcze co prawda daleko do koncowych wnioskow, stawiam na kolejne 3-4 strony mielenia wowna. A ja jak gupi dalem sie nabrac...moge jedynie zrzucic brak rozwagi na urlopowe rozprezenie, niewielka ilosc alkoholu i piekne widoki. I do szczescia wystarcza dx50 podlaczony pod pfe012 i Asia "Aria".
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym wszystkim po prostu nie można dać się zwariować, trzeba zachować odrobinę zdrowego rozsądku. Owszem, w każdym z nas jest zakorzeniona chęć poszukiwań nowych doznań, czegoś nowego (i nie mam tutaj tylko na myśli audio), ale źle się dzieje kiedy emocje zaczynają brać górę nad zdrowym rozsądkiem.

 

Jeśli chodzi o audio to ja już swojego króliczka złapałem. Tak, jak napisałem już na tym forum, tor: Essence ST/RA/Q701 w 99% zaspokaja mój apetyt na jakość dźwięku którego oczekiwałem/chciałem usłyszeć. Nie mówię, że nie mam ochoty posłuchać innych słuchawek, wzmacniaczy itd. Ale czy je kupię? - wątpliwe. Żebym to zrobił to musiałbym usłyszeć coś, co (za przeproszeniem) zdrowo mnie je***nie, spowoduje ten efekt "wow!" i totalny opad szczeny. A tak naprawdę powyżej pewnego poziomu decydują już detale, minimalnie inna sygnatura dźwiękowa, troszkę inna barwa. Tak naprawdę w większości przypadków nie warta wydanych kolejnych nakładów finansowych. Bo to nie zawsze będzie lepiej, będzie po prostu "inaczej". Coś nowego, ale czy lepszego niż było?

 

 

Wczoraj wróciłem z pracy, odespałem trochę, wstałem, zrobiłem sobie kawę, zapaliłem i zamiast 701 założyłem na uszy MOE. Tak żeby mnie bardziej "walneło", dobudziło. MOE wiadomo - większe dociążenie niż 701, , więcej basu, większy wykop. Granie dużo bardziej nastawione na fun. Przez pierwszą godzinę było fajnie, przyjemnie. Ale z każdym kolejnym puszczanym kawałkiem coraz bardziej tęsknym wzrokiem spoglądałem w stronę siedemsetjedynek... I w końcu je założyłem na głowę. Ufff...

 

I proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie mam na myśli tego, że MOE są słuchawkami złymi, wprost przeciwnie, są dobre, bardzo dobre. W swoim przedziale cenowym to IMHO jedne z najlepszych portable (jeśli nie najlepsze), fenomenalny design, kapitalny dźwięk. Z tym, że mój króliczek jednak ma swoich uszach logo AKG.

Edytowane przez Thomm
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BTW. Skoro wszyscy się zgadzamy, że to zabawa jest to po co to traktować poważnie i wyceniać? Co z tego, że ta tutaj zabawa wynosi marne pff 1500zł - jeśli rozbudza ciekawość, sprawia radość i pozwala się zrelaksować? Jakie to ma znaczenie? Równie dobrze mogłaby kosztować 150zł, czy 15kzł.

 

Ja już duży facio się zrobiłem sam nie wiem kiedy, a dalej czytam mangę i komiksy (może nie tak kompulsywnie jak w dzieciństwie) pozwala mi się to zrelaksować, mam też inne hobby które przetrwały z dzieciństwa, nie zamierzam tego zmieniać. To nie jest racjonalne, bo czas ucieka, kasy nie przybywa przez to... wolę to niż oglądanie TV, drogie auta, czy cokolwiek co kojarzy się z "dorosłym życiem".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności