Także i ten przystanek bezwzględnie musiałem zaliczyć. Tym razem bardziej z chęci i najszczerszej ciekawości, a także jako pierwsze w kolejności z całej trójki modeli, jaka ostatecznie znalazła się w moim posiadaniu. Model ten jest nawet rzadszy, niż legendarne K501 i na swój sposób także niepopularny w tym kontekście. Zupełnie niesłusznie patrząc po tym, jak gra posiadana przeze mnie sztuka, a która zdaje się przeczy nawet dużym recenzjom porównawczym na zagranicznych portalach. Przed Państwem tym samym recenzja bliźniaka poprzednio recenzowanego egzemplarza – AKG K500.
- Link do całości recenzji (AF)