Jaysów nie mam i nie słuchałem grubo ponad rok, więc ciężko o takie porównanie (słuchałem ich też z innych źródeł), ale to IMO zupełnie inne słuchawki. FH5 to na pewno IEMy z wyraźnie większą ilością basu. Q-Jaysy grały równo, miały genialną średnicę, za którą bardzo je swego czasu ceniłem. Według mnie były bardziej bezwzględne dla nagrań i potrafiły zagrać za sucho/ostro. Brzmieniem bliżej im było do Etów ER4. FH5 to na moje ucho (więc proszę brać na to poprawkę) bardzo gładko brzmiące słuchawki (tipsy bas) z dobrą holografią. Są mniej wymagające, wszystko zabrzmi dobrze lub bardzo dobrze (przynajmniej na ZX300). Klasowo to moim zdaniem podobna półka. Również sama jakość wykonania, dołączone akcesoria, sposób zapakowania są na podobnym poziomie, czyli bardzo wysokim (acz tu chyba delikatna przewaga dla Szwedów - prawdopobnie nigdy już nie będzie mi dane mieć tak cudownie opakowanych słuchawek). Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk