Skocz do zawartości
WIOSENNA PROMOCJA AUDIO 11.03-04.04.2024 Zapraszamy ×

BlogoTech

Zarejestrowany
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Reputacja

0 Neutral
  1. Zapraszam do recenzji nowych Phiatonów. Poniżej kilka fragmentów i zdjęć, a całość w tym miejscu -> http://blogotech.eu/index.php/lista-recenzji/113-glosniki-sluchawki-i-karty-radiowe/3478-test-sluchawek-phiaton-bt-110?showall=1&limitstart= Jak na małe słuchawki bezprzewodowe, to opakowanie jest całkiem spore. Na jego górnej powierzchni, jak nietrudno się domyślić, umieszczono grafikę prezentującą zawartość. Pod nią znajduje się napis - Wireless Compact Bluetooth Audio - i wszystko już wiadomo. Na rewersie pudełka znajdują sie główne cechy słuchawek, a na bokach specyfikacja. Krótko mówiąc, dokładne oględziny pudełka zdradzą Wam 1/3 informacji na temat słuchawek (kolejne części to jakość wykonania i brzmienie, o których jednak z pudełka się nie dowiecie). W środku oprócz słuchawek i papierowych instrukcji znajdują się: - przewód USB do ładowania - pokrowiec zamszowy na słuchawki zamykany magnesem - komplet trzech tipsów (S, M, L) - 3 komplety RightFit+ w różnych rozmiarach Wyprowadzenia przewodu wzmocniono twardą gumą, w kształcie stożka. Bardzo dobrze spełnia swoją rolę, usztywniając miejsce połączenia elastycznego kabelka z obudową. Trzymając BT 110 w dłoniach, czuć że przewód jest w grubej otulinie, bardziej owalny niż okrągły. Ma to wpływ na plątanie się kabla - po prostu nie plącze się. W odległości ok. 5 cm od lewego przetwornika umieszczono kontroler. Długi na ok. 2 cm, jest wygodny w obsłudze. Wyposażono go w trzy wyraźnie zaznaczone przyciski. Każdy z nich w zależności od tego jak długo go naciskamy uruchamia inną funkcję (głośniej, ciszej, odbieranie rozmowy, połączenie ze smartfonem, kolejny utwór, wcześniejszy utwór). Jak nietrudno się domyślić, tutaj też umieszczono mikrofon. Całość wygląda nietypowo, ale elegancko. Jest duży, ale to jest jego zaleta, a nie wada. Dzięki temu po prostu łatwiej naciskać przyciski. Średnica jest dominującym pasmem i całe szczęście, bo dzięki temu nadrabia trochę braki basu i nadaje brzmieniu pewnego kolorytu. Jest bogata, intensywna, chociaż czasami trochę spłaszczona. Ma swój urok, którym potrafi porwać, zanęcić do dalszego słuchania. Górne pasmo podobnie jak bas oddaje trochę pola, brzmi jednak doskonale. Ma na to wpływ lekko metaliczny wydźwięk, który jest chyba cechą szczególną tego modelu. Co nie oznacza, że metaliczne brzmienie dominuje. Nie, jest tylko taki lekki posmak, który pozostaje na języku dodając w niektórych momentach pikanterii, a w niektórych podkreślając brzmienie takich instrumentów jak np. talerze. Nie powiem jednak, że nie ma to minusa, bo wokale tracą trochę na autentyczności. Więcej tutaj.
  2. Zapraszam do lektury testu czytnika Pocketboox Ultra - jednego z najnowszych czytników e-booków tej firmy. Pełny tekst znajduje się w tym miejscu, natomiast poniżej prezentuję kilka fragmentów. Nietypowość przejawia się w aparacie fotograficznym, który został zamontowany w czytniku. Zanim jednak opiszę jego możliwości, w paru słowach przybliżę budowę tego e-readera. Model, który trafił w moje ręce ma białą obudowę, w sklepach można jednak kupić jeszcze modele w kolorach szmaragdowym i ciemnobrązowym. Jak wszystkie czytniki Pocketbook, tak i ten wyposażono w 6" ekran dotykowy typu E-Ink. Warto zwrócić uwagę, że w tym modelu zastosowano wyświetlacz z podświetleniem. Zajmuje on prawie całą powierzchnię urządzenia, jedynie w dolnej części znajdują się cztery przyciski sterujące ukryte pod czarnym, gumopodobnym tworzywem. Ich umiejscowienie zaznaczono małymi wyprofilowaniami, nie ma jednak żadnych ikon informujących o ich funkcjach. Jedynie Ustawienia nie zmieniły swojego wyglądu - jest on taki sam jak w przypadku wcześniejszych modeli czytników tego producenta. Dostępne opcje zostały jednak uproszczone, dzięki czemu lista jest krótka i intuicyjna. Możemy skonfigurować połączenie WIFI, synchronizację z różnymi kontami: w księgarni, ReadRate, Dropbox-em, Pocketbook Sync itp. Oprócz takich elementów jak ustawienia osobiste, język, data/czas czy oszczędzanie akumulatora znajdują się również opcje związane z konfiguracją aparatu i konserwacją systemu. Ta ostatnia pozwala optymalizować bazę książek, formatować pamięć, przywrócić ustawienia fabryczne itp. Producent zaimplementował również mechanizm aktualizacji oprogramowania - możemy to robić ręcznie lub automatycznie.
  3. W moje ręce wpadł niedawno głośnik - mały, fajny, chętnie się podzielę wrażeniami z jego testów. Fragmenty poniżej: Głośnik jest niewielki - takie powinno być urządzenie mobilne, tak więc nikogo to chyba nie dziwi. W kolorowym pudełku oprócz samego akcesoria znalazłem dwa przewody: USB/miniUSB oraz audio zakończony pozłacanymi wtyczkami typu jack 3.5 mm. Producent załączył również mały pasek na rękę. IKUtrax przygotowano w trzech wersjach kolorystycznych: czarnej, niebieskiej i zielonej, która tak naprawdę bardziej kojarzy mi się z barwami ochronnymi. To właśnie ten ostatni model trafił do mnie na testy. I powiem jedno: zanim zgubicie go na pikniku w jakichś krzakach, upewnijcie się, że jest: naładowany, włączony i zsynchronizowany z Waszym smartfonem. Tylko wtedy odtwarzając muzykę do niego traficie (jeszcze przy założeniu, że go wcześniej nie ściszyliście do maksimum). W przeciwnym wypadku może się okazać, że tak wtopi się w otoczenie, że będziecie musieli się z nim pożegnać. Na zawsze. Nie wspomniałem o najważniejszym - IKUtrax wyposażono w dwa przetworniki o mocy 2.5W, które są zwrócone w dwie różne strony. Dzięki temu fale dźwiękowe rozchodzą się we wszystkich kierunkach, przez co każdy, obojętnie gdzie się znajduje, może słuchać muzyki bez żadnych zniekształceń. Głośnik dobrze leży w dłoni, a materiał z którego jest wykonany gwarantuje, że byle upadek mu nie zaszkodzi. Proste sterowanie i ułatwienia w postaci uchwytu do zamocowania powodują, że jest on ciekawym, dobrze prezentującym się wodoodpornym muzycznym gadżetem. I co ważne, wykonanym z dużą dbałością o jakość. ...... Dolne pasmo jest głębokie, ciepłe i dynamiczne. Słuchać w nim przestrzeń, która pokazuje moc głośnika. Trzyma się swoich granic, ale pokazuje też kto rządzi. Bas jest mocny, zdecydowany, dobrze trzymany w ryzach. Średnica jest równie zdecydowana i bogata jak bas, chociaż jest lekko wycofana Doskonale zgrywa się z basem w pełnej harmonii dźwięków. Harmonii, do której dołącza również górne pasmo - jest pełne i równie ciepłe jak basy. Pełny link do testu -> click
  4. Zapraszam do lektury słuchawek Cresyn C740S, które miałem przyjemność ostatnio testować.Cały test znajdziecie w tym miejscu, zdjęcia słuchawek tutaj, a poniżej kilka fragmentów testu. Jak na Cresyna przystało, słuchawki są zapakowane w eleganckie unikalne pudełko. Ładnie wkomponowane grafiki prezentujące zarówno słuchawki, jak i ich budowę i lokalizację w uchu, wzbogacone o zielone i białe napisy umieszczono na ciemnym, grafitowym tle. Wygląda to niezwykle elegancko, ale to jeszcze nie wszystko, czym producent zaskakuje amatora tych słuchawek. Przednia część unosi się do góry prezentując nam ukryte pod spodem za przezroczystym tworzywem słuchawki. Elegancko umieszczone w piance, chwalą się tym co mają najlepszego – budową, kontrolerem i dodatkowymi tipsami wykonanymi z pianki Comply. Po otwarciu pudełka spotkała mnie mała niespodzianka. W środku oprócz słuchawek znalazłem również woreczek na C704S, a w nim dodatkowe 3 komplety tipsów w różnych rozmiarach. Słuchawki wykonane są z połączenia aluminium i czarnego tworzywa. Te dwa kolory doskonale się ze sobą komponują, dzięki czemu słuchawki wyglądają elegancko. Cresyn zastosował tu technologie dual-chamber – mamy dwie komory, dzięki którym wydobywający się z nich dźwięk ma czyste, a przede wszystkim pełniejsze brzmienie. Dodatkowo technologia Multi Tunning Acoustic Sound pozwala uzyskać brzmienie, bogate w szczegóły i smaczki zarezerwowane do tej pory dla znacznie droższych słuchawek. Wyraźnie widać podział na dwie komory: mniejszą i większą. Ta większa posiada szczeliny, którymi część dźwięków dostaje się do naszego ucha. Jednak główny strumień dźwięków dociera do nas przez tulejkę, którą wsuwamy w nasz kanał słuchowy. Tulejka jest zabezpieczona gęstą siatka przed dostaniem się do środka potencjalnych zanieczyszczeń. Aby lepiej wpasowywała się w ucho jest ona przesunięta trochę w bok. Pełne brzmienie podkreślało ogólny wydźwięk utworów, a ciepłe tony wspaniale uwypuklały brzmienie ballad. Co prawda trochę zabrakło mi wyrazistości w basach, jakiegoś mocnego uderzenia, ale to już było naprawdę szukanie dziury w całym. Nie oznacza to bowiem, że basu nie ma. Jest, tyle że nie za mocny. Jest szybki, punktowy, wyrazisty. Nie zamula i nie wpycha się na inne pasma. Średnica jest trochę wycofana, lekko przytłumiona ale wciąż posiada moc, którą może uderzyć po uszach. Dźwięki instrumentów generowane w tych częstotliwościach brzmią wyraźnie, czuć jednak ich pewne oddalenie od nas. Również głos wokalistów brzmi dobrze i potrafi czasem uderzyć. Głosy są czyste, wyraźne, nie ma sybilantów …
  5. Zapraszam do lektury mojej kolejnej recenzji, tym razem słuchawki firmy, która po raz pierwszy miałem okazję poznać - Takstar. Poniżej kilka fragmentów i przykładowych zdjęć, z cały tekst tutaj, a więcej zdjęć w galerii. No i czekam na uwagi W przypadku słuchawek na pierwszy plan rzucają się srebrne nauszniki wyposażone w welurową osłonę pianek dociskowych. Kopułki nauszników wykonano z siatki z ciemnego aluminium, natomiast obudowę i widełki to połączenie srebrnego aluminium z czarnym tworzywem. Do lewego nausznika przymocowano przewód o długości 2.2 m. W sumie z przedłużaczem mamy więc przewód o długości 4m. Gruby elastyczny przewód zabezpieczony jest osłoną z czarnego polipropylenu. Producent dodatkowo umieścił na nim opaskę z rzepem, dzięki czemu możemy wygodnie skrócić jego długość. W górnej części widać też cienki przewód w oplocie z czarnego materiału, który poprowadzony przez pałąk doprowadza dźwięk do drugiego nausznika. Pałąk wykonano z szerokiej sprężynującej taśmy, którą schowano w skóropodobnym materiale. Od wewnętrznej strony przymocowano cienką warstwę gąbki, która ma zapewnić delikatny docisk pałąka do głowy. Widełki pozwalają na niewielki (ok. 45 stopni) ruch nauszników w osi poziomej. Dzięki temu wygodnie dopasują się do kształtu głowy (ale nie złożymy ich, by zmniejszyć ich wielkość). Widełki służą również jako regulacja wielkości pałąka – przesuwają się w jego wnętrzu, co można wyczuć. Zakres, jaki mamy do dyspozycji, to około 3 cm. Konstrukcja słuchawek jest skręcana, wszystkie elementy są dobrze spasowane. Nic nie trzeszczy, nie ma luzów. Jest dobrze. Wizualna ocena jest bardzo pozytywna. Słuchawki prezentują się ciekawie, pomimo tego, że niektóre elementy wyglądają na niskobudżetowe. Nie można narzekać na wykonanie. Tworzywo jest dobrej jakości, a i części ze sztucznej skóry nie dają powodów do narzekań. Jak na swoją półkę cenową (150 – 250 zł) prezentują całkiem dobrą jakość wykonania. Pałąk dobrze trzyma się głowy, jego sprężystość jest dobrze dobrana, wadą może być jedynie waga słuchawek. Metalowe elementy w konstrukcji robią swoje. Za to welurowe nauszniki są całkiem przyjemne, duże muszle obejmują uszy, nie naciskając na małżowiny. HI 2050 są wygodne, komfortowe. Pierwsze co zauważyłem to głębię dźwięku. Ciepłe, aksamitne brzmienie otoczyło mnie zaraz po tym jak włączyłem muzykę. Co prawda niskie tony sprawiają wrażenie lekko zubożonych, w efekcie brakowało mi wyraźnego, mocnego basu, który podkreślałby ciężar muzyki. W przypadku odtwarzacza mogłem je trochę podbić, przez co utwory nabrały trochę lepszego wyrazu. Wyraźnie też słuchać różnice w brzmieniu instrumentu rzeczywistego i jego wersji elektronicznej. W każdym razie bas nie muli i nie tłumi innych pasm. Średnica jest delikatna, ale zróżnicowana. Bardziej ekspresyjna ...
  6. Zapraszam do lektury testu czytnika, poniżej próbki tekstu oraz przykładowe fotki. Cała recenzja znajduje się tutaj, a więcej zdjęć w galerii. Muszę przyznać, że pudełko nie przygotowuje nas na to, co znajdziemy w środku. Mamy oczywiście grafikę prezentującą czytnik, mamy umieszczoną na odwrocie skróconą specyfikację i to w zasadzie wszystko. Niektóre osoby na pewno zainteresuje mała naklejka z napisem: „Safe for Eye-sight” informująca o wykorzystaniu technologii, która nie uszkodzi naszego wzroku. Oszczędne opakowanie, to i oszczędna zawartość. Mamy czytnik, mamy przewód USB – miniUSB zapewniający komunikację i ładowanie i … to wszystko. Nie licząc skróconej instrukcji, która na papierze zajmuje tyle samo miejsca, co gwarancja. Widać, że producent skupił się głównie na czytniku, nie rozpraszając się na mniej lub bardziej przydatne akcesoria zewnętrzne. Touch Lux uruchamia się szybko. Po wciśnięciu przycisku zasilania, po około 10 sekundach mamy urządzenie gotowe do użytku. Główny ekran podzielony jest na dwie części. Górna zawiera listę książek, które ostatnio otwieraliśmy, a dolna (zwijana) to zestaw ikon, które przenoszą nas do określonych funkcji lub modułów. Znajdziemy tu: Książki – skrót do katalogu (lub katalogów), w których umieściliśmy wgrane na czytnik książki Księgarnia – skrót do strony internetowej księgarni BookLand Notatki – lista wszystkich notatek, które zrobiliśmy przy okazji czytania książek Muzyka – skrót do katalogu, w którym umieszczone są pliki mp3, uruchomiony też zostanie odtwarzacz, który pozwoli na odsłuchanie plików Słownik – wybranie tej ikony przeniesie nas do zaimplementowanych w czytniku słowników. Głównym słownikiem jest ABBYY Lingvo, ale możemy go zmienić na np. Webster’s 1913 Dictionary czy Essential. Aplikacje – po naciśnięciu trafimy do miejsca, w którym zainstalowane są programy: Czytnik RSS, Dropbox Pocketbook, Kalkulator, Księgarnia, Odręczny notatnik, Odtwarzacz audio, Pasjans, Pocketbook Sync, Przeglądarka, Send to PocketBook, Sudoku, Szachy, Zdjęcia, Zegar/Kalendarz. Szukaj - funkcja pozwalająca na wyszukiwanie tytułów lub autorów książek. Ustawienia – najbogatszy zbiór funkcji i programów. To tutaj możemy ustawić hasła dostępowe do połączeń z siecią WiFi, księgarnią czy portalami społecznościowymi. Tutaj też możemy sprawdzić czy jest dostępna aktualizacja oprogramowania dla czytnika, ustawić czas, język, preferencje wyświetlania książek itp. Na samym dole ekranu znajdziemy pasek informujący o stanie baterii, połączeniu oraz podświetleniu. W jego lewym rogu znajdziemy datę i godzinę. Jest też przycisk multitaskingu, który podobnie jak w Androidzie pozwala na przełączanie się pomiędzy różnymi uruchomionymi aplikacjami/książkami. Niestety, ekran dotykowy w tym miejscu jest „mało czuły” – trzeba się przyłożyć, lub inaczej mówiąc dobrze przymierzyć, by nasze dotknięcie wywołało pożądaną reakcję.
  7. Zapraszam do lektury mojego kolejnego testu - słuchawek Creative Sound Blaster Evo ZxR Poniżej próbki tekstu Słuchawki prezentują się okazale. Wynika to po części z bardzo dobranej kolorystyki – czerń z czerwienią bardzo dobrze się łączą, a dodane srebrne elementy dodatkowo podkreślają ładny wygląd – jak również z nowoczesnej budowy akcesoria. Duże nauszniki zostały zapakowane w błyszczącą czerwoną obudowę, która wykończona została czarnym, również błyszczącym tworzywem, z logo Sound Blastera. Dodatkowo kopułka otoczona została srebrnym pierścieniem. Błyszczące tworzywa zostały złamane matowym materiałem (również czarnym), z którego wykonano obejmy mocujące nauszniki do pałąka. Wnętrze nauszników zakryto czerwonym materiałem, gąbkę dociskową schowano w czarny, przypominający skórę materiał. i Jakie wrażenia z testów odsłuchowych? W Evo ZxR, Creative pokazuje, że nie na darmo uznawany jest za lidera rynku. Co nie znaczy, że słuchawki powalają na nogi swoim brzmieniem. W przypadku gier, jest naprawdę rewelacyjnie. Niskie tony podkręcają atmosferę gry, dodając swoje pięć groszy do efektów. Tony średnie trzymane są w ryzach, bardzo dobrze oddają atmosferę. Scena jest wyrazista (zwłaszcza pod włączeniu SBX) i faktycznie czuć przestrzeń. Zwłaszcza w przypadku LOTRO, gdy przemierzałem na koniu poszczególne krainy Śródziemia. Jeśli chodzi o The Old Republic czy Star Treka to metaliczne brzmienie strzałów nabrało całkiem nowego charakteru. Cały tekst znajduje się tutaj ->http://www.blogotech.eu/lista-recenzji-2/828-test-sluchawek-creative-sound-blaster-evo-zxr?showall=1&limitstart=
  8. Zapraszam do lektury kolejnego Cresyna, który wpadł w moje ręce - C590H. Poniżej próbki: Nieduże pudełko zwraca na siebie uwagę nietypowa kolorystyką. Do tej pory producenci słuchawek przyzwyczaili mnie do opakowań w kolorze białym lub barwach utrzymanych w ciemnych barwach, bordo, czerwień, czerń … Żółtego opakowania jeszcze nie miałem u siebie. No, ale już mam. Na przedniej stronie mamy grafikę prezentującą słuchawki, z tyłu ich specyfikację, a z boku informacje o zawartości pudełka i … podgląd na same słuchawki. Jeden z boków wyposażono w przezroczystą ściankę, dzięki czemu możemy sobie w miarę dokładnie obejrzeć słuchawki. W środku znajdziemy przewód słuchawkowy, drugi przewód słuchawkowy z mikrofonem – do wykorzystania z telefonem – oraz woreczek ze skóropodobnego materiału na cały komplet – przydatny w czasie podróży. Gdy ktoś chciał wiedzieć - przewody mają długość 1.2m, zakończone są wtykiem jack 3.5 mm. Oczywiście pozłacanym. No i w końcu moje wrażenia. Ponieważ chciałem się odnieść do brzmienia „naturalnego”, nie zmieniałem ustawień EQ. Muszę przyznać, że w porównaniu do wrażeń z noszenia słuchawek, te ze słuchania generowanych przez nie brzmień są zdecydowanie lepsze. Przetworniki wykorzystane przez Cresyna w C590H generują miłe dla ucha, ciepłe i naturalne tony. Spokojny dźwięk jest jednak trochę psuty przez bas, który ma ... Cały tekst znajduje się tutaj.
  9. Dziś coś innego, żaden tam wypas AKG, Cresyn itp ./ Zapraszam do lektury testu słuchawek dla graczy - Asus Orion Pro Oto fragmenty: Słuchawki wykonane są w kolorze czarnym, z delikatnymi czerwonymi i srebrnymi wstawkami. W lewym nauszniku umieszczono chowany mikrofon. W stalowym oplocie, który zabezpieczono silikonową osłoną zapewnia możliwość ułożenia mikrofonu w dowolnym, wygodnym dla nas położeniu. Długość przewodu mikrofonu to ok. 12 cm, jest on na tyle długi, by móc go umieścić blisko ust, a sztywna i jednocześnie elastyczna, osłona powoduje, że pozostaje w miejscu, w którym go ustawimy. Środek kopułki nauszników wykonany został z siatki, która wraz z czerwonym pierścieniem okalającym kopułę tworzy ładny, nowoczesny wygląd. Wewnętrzną strona nauszników wyposażona została w gąbkę ukrytą pod skóropodobnym materiałem. Wykorzystana tutaj gąbka odznacza się większą twardością (co nie znaczy, że jest twarda, po prostu mniej się ugina pod naciskiem) niż gąbki, stosowane np. przez SteelSeries w Syberia v2. Od razu też dodam, że ta część nauszników jest niewymienialna – niektórzy producenci konstruują tak słuchawki, by można było gąbki wymieniać. Tutaj takiej opcji nie mamy. Generowany przez przetworniki dźwięk jest czysty i bardzo realistyczny. Uruchomienie opcji Surround nadaje dodatkowej głębi muzyce podkreślając przestrzeń, w jakiej toczy się akcja. Bardzo dobre pozycjonowanie dźwięku powoduje, że odgłosy kroków, skrzypienie drzwi, spadające krople wody są wyraźnie słyszalne, możemy określić kierunek, z którego dobiegają te dźwięki. Co więcej … przy pewnej wprawie możemy nawet określić odległość od nas i w przypadku, gdy skrada się do nas wróg, zareagować w odpowiednim momencie Pełny tekst znajdziecie w tym miejscu.
  10. Zapraszam do lektury testu słuchawek Creative Aurvana LIVE! Fragmenty testu: Przejdźmy teraz do słuchawek, wglądają tak dobrze jak na zdjęciu, chociaż tam oczywiście grafika jest podrasowana. Na pierwszy plan wybijają się czarne, połyskliwe kopułki, które opasano srebrną taśmą o szerokości ok. 1 centymetra. Niestety połyskliwy materiał ma to do siebie, że chętnie absorbuje odciski palców. Również na kopułkach zostają smugi, które po pewnym czasie niestety nie wyglądają z tego powodu estetycznie. Wielkość nauszników ocenię jako średnią – moje uszy mieszczą się pod nimi, ale nie mają tam zbyt wielkiego luzu. Widziałem już zarówno większe słuchawki, jak i mniejsze. Całość wykonana jest z tworzywa, również srebrny pasek wyglądający jak metalowa obraz, to nic innego jak plastik pokryty odpowiednią powłoką. Nauszniki wykonano ze skóropodobnego tworzywa, są miękkie i wygodne. W środku czarny materiał zasłania przetworniki 40 mm z magnesami neodymowymi. W słuchawkach zastosowano kompozytowe membrany z biocelulozy. Według producenta zapewnić mają krystalicznie czyste, szczegółowe soprany oraz głęboki bas. Czy tak faktycznie jest dowiecie się w dalszej części tekstu. Skupmy się więc na tym co generował Transcend MP870. Przede wszystkim lepiej czuć scenę. Jest głęboka i … Aurvana daje czadu. Niskie tony są dobrze kontrolowane, wyraziste, dobrze rozdzielone, są odpowiednio krótkie. Zwarty i punktowy bas, sporadycznie przechodził w dudnienie na dolnej granicy. Środkowe pasmo (czyli to gdzie m.in. słyszymy wokal i gitary) jest ciepłe, chociaż brzmienie wydaje się czasami płaskie. Wyraźnie jest zaznaczona scena, czasami nawet wydaje się, że jest ona zbyt wielka i głosy są zbyt oddalone. Niemniej wokal był dobrze słyszalny, jego barwa była ciepła i co najważniejsze, łatwo wpadał w ucho. Brzmiał bardzo realistycznie, nie zarejestrowałem żadnych sybilantów. Z kolei najwyższe pasmo, bardzo subtelnie zaznaczało swoją obecność, zwłaszcza w spokojnych, nastrojowych kawałkach. Prezentowany w tym paśmie dźwięk jest naturalny. całość ->http://www.blogotech.eu/lista-recenzji-2/350-test-sluchawek-creative-aurvana-live
  11. Zapraszam do lektury testu słuchawek NuForce BT-860. Poniżej próbki Słuchawki są w typie modernistycznym. Oszczędna kanciasta budowa pałąka została przeniesiona również na nauszniki, które przygotowano w formie kwadratów. Niewielkich rozmiarów pianki zakrywają przetworniki, które niestety po ich zdjęciu nie prezentują się najlepiej. Brakuje chroniącej je obudowy, która jednocześnie w jakiś sposób kierunkowałaby dźwięk. Obudowa pałąka wykonana została z miękkiego tworzywa przypominającego w dotyku gumę. Nie ma żadnej wyściółki od środka na szczycie pałąka, ale też ... ..... Rozbierając tonację BT-860 na poszczególne pasma daje się zauważyć, że tony niskie są bardzo dobrze zestrojone. Bas jest wyrazisty, ale jednocześnie... i fotka Całość tutaj -> http://www.blogotech.eu/lista-recenzji-2/240-test-sluchawek-nuforce-bt-860?showall=&limitstart=
  12. Zapraszam do kolejnej recenzji słuchawek, tym razem wylądował u mnie model Cresyn C750H. Oto próbki.. Muszę przyznać, że C500 i C510 urzekły mnie swoją barwą, dlatego z dużą nadzieją przystąpiłem do testów C750H. Przezroczysty bok, oraz grafika na przedniej stronie od razu daje do zrozumienia, że są to słuchawki należące do innej grupy, niż te wspomniane na początku. O ile C500 i C510 są modelami dousznymi/dokanałowymi, o tyle C750H mogą pochwalić się nausznikami. Nausznikami, które już przez folię ochronną opakowania potrafią przypodobać się czarnym kolorem ze srebrnymi wstawkami. ..... Pałąk wykonano z jednolitego tworzywa – czarnego, połyskliwego tworzywa (jest też wersja biała) – tylko od wewnętrznej strony wyposażono go w miękkie obicie, które ma amortyzować docisk do głowy. Oczywiście można go rozszerzyć – ok. 4 cm z każdej strony. System regulacji działa skokowo, stawia lekki opór, który jednak wystarczy do tego by utrzymać rozsunięty pałąk w pożądanej pozycji. Kopułkę nauszników wykonano z takiego samego materiału jak w przypadku Phiatona PS320 – na pierwszy rzut oka. Taka sama barwa, taka sama skóropodobna faktura, tyle że w przypadku Phiatona to faktycznie była skóra (lub skóropodobny materiał), a w przypadku tych słuchawek dotknięcie ujawnia tworzywo sztuczne – twarde i zdecydowanie mniej przyjemne w dotyku niż w przypadku tamtych słuchawek. ....... cały tekst -> http://www.blogotech.eu/lista-recenzji-2/212-test-sluchawek-cresyn-c750h?showall=&limitstart=
  13. długo to idzie ... potrzebujecie jeszcze kogoś do składania?
  14. Ciekawe, kiedy wrzuciłem w pole wyszukiwania hasło Brainwavz, nic mi nie znalazło. Zapraszam więc do chyba pierwszej recenzji słuchawek tej firmy - Brainwavz ProAlpha. Oto wybrane fragmenty z recenzji: Osoby, które miały w ręku modele M1 i Alpha zauważą podobieństwo do obu tych modeli. Najwyraźniej projektanci postanowili połączyć oba modele w jeden. Z pierwszego wzięli sztywny, ale cienki przewód w otulinie z tworzywa oraz rozdzielacz wyraźnie separujący oba przewody słuchawkowe. Z kolei z modelu Alpha wzięto konstrukcję samych słuchawek - poprawiono miejsce połączenia przewodu z obudową, chociaż w mojej opinii wprowadzenie przewodu przez gumową osłonkę do obudowy nie zabezpiecza go wystarczająco przed ułamaniem. Na pewno jednak guma zamocowana na szczycie stożkowej kopułki ułatwia manipulowanie Pro Alpha w uchu. Z kolei sztywna otulina otaczająca przewód ułatwia stosowania metody OTE (Over The Ear), chociaż niestety ma też ona wadę, przewody łatwo plączą się. Pro Alpha brzmią dobrze. Już od pierwszego brzmienia widać, że w tym modelu skupiono się na średnicy. Jest dobrze ustawiona, chociaż jej dolna część jest bardziej wyeksponowana. W efekcie ma ona bardzo przyjemną miękką barwę. Lekko natarczywa, jest jednak lekko przymulona, daje się odczuć mały brak dynamiki. Bardzo dobrze jednak synchronizuje się z basem, widać jego oddziaływanie na środkowe pasmo. Natarczywość... a całość możecie przeczytać w tym miejscu: http://www.blogotech.eu/lista-recenzji-2/185-brainwavz-proalpha
  15. Mój debiut testowy na tym forum ... ale kiedyś musi być ten pierwszy krok. Zapraszam do lektury słuchawek dość młodej firmy Phiaton Phiaton to mało znana na naszym rynku firma, a przynajmniej mało znana tym, którzy zazwyczaj słuchają muzyki nie patrząc na sprzęt jaki zakładają na głowę lub wtykają w uszy. Wynika to po części z faktu, że jest to stosunkowo młoda marka – istnieje od 2007 roku. Niemniej szybko zdobyła sobie zwolenników, i to pewnie jest przyczyną tego, że Phiaton jest ciągle obecny na rynku. Jest to również efekt jakości, jaką prezentują produkty tej firmy. Pudełko, w którym zapakowano model PS320 nie ma krzykliwych, zwracających na siebie uwagę kolorów, jak to ma miejsce w przypadku słuchawek dla np. graczy. Stonowana czerń w różnych odcieniach i mała przezroczysta osłona pokazująca połowę słuchawek. Widzimy to co najważniejsze – nausznik i kawałek pałąka. Od razu też widać, że ten pierwszy nie ma zbyt dużych rozmiarów, za to ma kopułkę wykonaną ze skóry lub materiału skóropodobnego. Po rozpakowaniu zobaczymy, że za 460 złotych kupiliśmy słuchawki z pokrowcem, który możemy wykorzystać podczas ich transportu. Woreczek wykonano z grubej, ale jednocześnie miękkiej skóry. Żeby jednak schować tam nasz gadżet musimy skorzystać z możliwości jego składania. całość testu znajduje się tutaj http://www.blogotech.eu/recenzje-urzadzen/lista-recenzji/136-test-sluchawek-phiaton-ps320 a na zachętę jeszcze jeden fragment ze środka tekstu: Wygląd słuchawek oceniam jako bardzo dobry. Eleganckie, dobrze wykonane, widać, że producent zadbał o to, by klient dostał w swoje ręce dobry produkt. Nic nie skrzypi, nic nie trzeszczy, pałą rozsuwa się z umiarkowanym oporem i raczej nie wykazuje tendencji do zwiększenia luzów. Phiaton podaje na swoich stronach informację, że seria Primal, w skład której wchodzą te słuchawki jest wykańczana ręcznie. Czy to prawda? Ciężko określić oglądając tylko jeden egzemplarz tych słuchawek, ale biorąc pod uwagę to, że nigdzie nie ma zadziorów, śladów po produkcji wtryskowej itp. drobiazgach, można się przychylić do tego co producent twierdzi. Docisk nauszników jest umiarkowany, i co tu dużo gadać słuchawki są wygodne (pomijając za małe nauszniki). Wydobywający się z przetworników dźwięk jest dobrze tłumiony, na zewnątrz wydobywa się lekki pogłos, nie przeszkadzający otoczeniu w rozmowie, oglądaniu telewizji czy czytaniu książki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności