Dostałem wczoraj wieczorem, posłuchałem 10 min bo nie miałem czasu jeszcze, ale tak na szybko, bo to i tak tutaj nie na temat wcale
Przede wszystkim q-jays'y zupełnie inaczej budują scene, w um2 wokal jest bardziej bezpośredni, namacalny, jakby ktos na szeptał do ucha.
W jays'ach jest raczej oddalony. Szwedy bija za to um2 pod względem szczegółów, separacji itd. delikatnych dźwięków, niuansów na drugim planie jest po prostu mnóstwo, wszystko wyraźnie wiadomo kiedy się kończy i zaczyna, a w um2 przy duzym natężeniu robi się po prostu sieczka i części po prostu nie słychać wcale. Bas w q-jaysach, szybki, mocny, ilościowo faktycznie mniej ale jakościowo jest świetny. Nie powiem które są lepsze czy gorsze bo się po prostu nie da . Wszystko zleży od oczekiwań, od muzyki jakiej będzie się słuchać itd. Ja chyba jednak wolę takie bezpośrednie granie jak um2, ale dlatego, że słucham głównie w mieście i tam nie potrzebuję takiej dawki szczegółów.
Co do se420, to dla mnie q-jays'y są jednak lepsze. Mają trochę więcej fun'u od 420'tek, a technicznie wcale nie są gorsze.
Nie można też zapominać o tipsach i ich wpływie na dźwięk. Np. um2 na piankach moocno różnią się od um2 na silikonach itd. Ale wtedy jeszcze mocniej sybilują i świszczą co mnie denerwuje.
A jak zobaczyłem q-jaysy to pierwsze co pomyślałem, że niedługo na sam kabelek będziemy zakładać końcówki . Małe to cholerstwo, że aż śmieszne.