Skocz do zawartości
WIOSENNA PROMOCJA AUDIO 11.03-04.04.2024 Zapraszamy ×

Vaiet

Bywalec
  • Postów

    2596
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    35

Treść opublikowana przez Vaiet

  1. No bo nie ma się co oszukiwać - w obecnym momencie już doki za kilka stówek potrafią grać naprawdę dobrze pod kątem technicznym. Będąc w ruchu czy w środowisku o wysokim współczynniku hałasu, duża przestrzeń będzie na przykład bardziej szkodzić, niż pomagać, bo mogą ginąć niektóre detale z tła, a nie wszystkie doki mają na tyle skuteczne tłumienie, żeby "zabezpieczyć" dźwięk przed taką degradacją. Wiadomo, fajnie jak słuchawki są w stanie zaprezentować brzmienie przestrzenne i złożone, jak potrafią oddać sporo detalu i rozłożyć go w tej przestrzeni, ale ja na przykład złapałem się na tym, że w 80% przypadków nie mam ani warunków na krytyczne odsłuchy, ani nawet szczególnie ochoty na doszukiwanie się smaczków. Do tego źródła cyfrowe (TIDAL) i realizacje które coraz częściej pozostawiają wiele do życzenia, nie pozwalają nawet takim wypasionym IEMom rozłożyć skrzydeł. Wiadomo, co kto lubi i jakie ma oczekiwania. Ja stawiam na muzykę, na relaks i przyjemność, i pod tym kątem szukam w razie czego słuchawek. Ważne, żeby nie grały w pysk i nie osaczały dźwiękiem, bo wtedy jest to na dłuższą metę męczarnia. Z drugiej strony kto raz high-endu spróbował, ten wie
  2. Będę na pewno chciał niebawem posłuchać Verite w warunkach domowych, bo póki co jedyna styczność z nimi jaką miałem, to na targach. A jak wiadomo, nie są to idealne warunki do testowania. Plus jestem w sumie ciekaw, jak wypadają względem siebie otwarte i zamknięte Verite. Jak się uda, to postaram się jeszcze wyszarpać Bokeh i jakieś pady, bo z tego co mignęło mi na Head-Fi, sporo jeszcze można w ich przypadku ugrać właśnie padami.
  3. W zasadzie 75% mojej oceny polegała na odtwarzania tych kawałków. Morne, Humanity's Last Breath, Carnifex, Celeste, Celtic Frost, Tryptikon, Disillusion, Sleep Token - to grało na nich najczęściej i byłem zachwycony rezultatem.
  4. ZMF (z)Bokeh. Żeby móc porównać Aune S9c z Aune S6 Pro potrzebowałem słuchawek trochę lepszych, niż jedyne posiadane przeze mnie aktualnie Audio Technica ATH-ESW990H. Tym sposobem udało się “wydębić” dwa modele z dość przeciwnych biegunów, które na AVS narobiły niezłego zamieszania. Mowa o ZMF Bokeh i Aune AR5000. Jako że do ZMF mam ogromną słabość jako niegdysiejszy posiadacz fenomenalnych ZMF Eikon LTD Zebrawood, na pierwszy ogień pójdą ZMF’y. Wygląd może być kwestią gustu, ale trzeba go nie mieć, żeby uznać Bokeh za brzydkie. Estetycznie mimo że cenowo Bokeh odstają dość mocno (na ich korzyść) od wyższych modeli tej marki, to pod kątem jakości wykonania i wyglądu moim zdaniem są jednymi z najładniejszych jakie miałem okazję macać. Jak to w przypadku produktów tej marki, mamy tu jedynie stal, drewno i skórę. Sam design z kilometra bije ZMF-owym kunsztem i jest on nie do pomylenia. Moim zdaniem nikt nie robi tak fenomenalnie wyglądających słuchawek i wszystkie Sennheisery, Hifimany i inne, nierzadko dwukrotnie droższe słuchawki mogą się schować. Wykończone na satynowy połysk muszle pokazują porowatość drewna użytego do ich produkcji, a do tego są aksamitnie gładkie w dotyku. Plastikowe Hihimany wyglądają przy nich jak zabawki z ruskiego targu z początku XX wieku (sorry, takie są fakty). Same słuchawki z racji użytych materiałów są raczej ciężkie, ale o dziwo na głowie tego w ogóle nie czuć, nawet po kilku godzinach w nich spędzonych. Jest to zasługą świetnie zaprojektowanego pałąka, który ma obfitą ilość gąbki pamięciowej obszytej skórą, dodatkowo wspomaganą przez szeroki pas grubej, mięsistej skóry. Pady są również miękkie i tu pierwsza nowość – od strony głowy znajduje się perforowana skóra, podczas gdy po obwodzie zastosowano gęsto tkany materiał. Pady są duże, mięsiste, miękki i ucho całkowicie w nich tonie. Samo tłumienie jest naprawdę dobre, choć może nie odcinają totalnie. Kolejną ciekawostką jest fakt, że zamiast typowych dla ZMF gniazd mini-XLR zastosowano tu popularniejsze i łatwiej dostępne gniazda 3,5mm, co powinno ucieszyć tych, którzy lubią zmieniać kable. Jeżeli chodzi o przetwornik, to zastosowano tu membranę z LCP (Liquid Crystal Polymer), co według materiałów na stronie ZMF miało pozwolić na wyciągnięcie maksimum ich potencjału przy relatywnie niewielkiej impedancji wynoszącej 80 Ohm, coby dało się je łatwiej napędzić i wysterować. Pod źródła mobilne co prawda ich nie podłączałem, ale sparowane z Aune S6 Pro i S9c osiągały komfortowy poziom głośności już w okolicach 20/100 punktów w skali. Brzmieniowo to ZMF pełną gębą i nie da się temu zaprzeczyć. Miałem możliwość posłuchać niemal każdego modelu tego amerykańskiego producenta (poza Atticus) i pod kątem barwy oraz strojenia Bokeh to dla mnie ścisła czołówka w zasadzie wszystkich nauszników, jakie miałem okazję testować. Wiadomo, technicznie nie są na poziomie modeli Caldera czy Verite, ale to, co udało się osiągnąć w przypadku modelu wycenianego na równe 5499zł zasługuje na najwyższe laury. Moje pierwsze wrażenie było takie, jakby bazą dla ich brzmienia były Eikony, których barwę dociążono w środkowej części tonów niskich, zdejmując lekko akcent w niskim basie, ocieplono średnicę lekko wysuwając wokale do przodu i wygładzono wysokie tony, uspokajając nieco zakres w okolicach 6-7khz. W bardziej szczegółowym ujęciu, bas ma odpowiednią masę, ale również fakturę i stosowny impakt. Nie wlecze się i nie wchodzi na średnicę, więc w szybkich partiach perkusyjnych – niech żyje podwójna stopa – jest po prostu zacnie. Jedyne co zwróciło moją uwagę to ograniczone zejście do najniższych parti sub-basu w parowaniu z Aune S9c, gdzie z S6 Pro to zjawisko nie wystąpiło. Niemniej sam bas na mój gust był idealnie zestrojony i przez to mocno uniwersalny i chyba tylko wielbiciele skrajnych form prezentacji dolnego pasma mogliby narzekać. Średnica jest dokładnie taka jak lubię – mięsista ale naturalna, odpowiednio wypełniona, ale nie gęsta, z wokalami o odpowiednim pazurze, ale bez ostrości. Jest tu energia i dynamika, które budują brzmienie żywiołowe ale też angażujące i wielkie brawa za odpowiednie wyważenie akcentu na wokale, które są lekko tylko wysunięte do przodu – dokładnie na tyle, żeby pozostałe instrumenty towarzyszące nie stawały się tłem, lecz pozostawały integralną częścią brzmienia. Wysokie tony idealnie komponują się z całością, bo choć są dość gładkie, to nie brakuje im prezencji i blasku. Lekki akcent w niższej części to w sumie standard, żeby dodać trochę powietrza, ale chociaż strojenie jest dość bezpieczne, to jest odpowiednio wyważone i przede wszystkim góra nie gaśnie w wyższych partiach jak to się często zdarza w słuchawkach celujących w bardziej muzykalne, ciepłe strojenie. Sama scena też jest dla mnie bardzo zadowalająca. O ile Bokeh nie grają tak szeroko jak chociażby Eikon czy TH900, to nie odniosłem wrażenia ciasnoty. Rzekłym, że scena jest zrównoważona i dość dobrze rozbudowana w każdej osi – to jest na szerokość, głębokość i wysokość. Jest tu całkiem sporo powietrza jak na tego rodzaju strojenie, co w połączeniu z naprawdę niezłą separacją źródeł i dużymi bryłami instrumentów sprawia, że Bokeh kreują naprawdę bardzo fajny, immersyjny spektakl muzyczny. Ani razu nie odniosłem wrażenia bycia osaczonym, bo nigdy nie były nachalne w swojej prezentacji. To jest ten rodzaj brzmienia, gdzie ja po prostu nie miałem ochoty oceniać słuchawek, tylko słuchać muzyki. I chyba właśnie stąd jest ta nazwa, bo Bokeh sprawiają, że muzyka wychodzi na pierwszy plan, a cały świat dookoła Ciebie staje się rozmytym tłem. Bokeh to jedne z tych słuchawek, które nie próbują niczego na siłę udawać, a są po prostu sobą. Są źródłem nieskończonej zabawy. To nie są słuchawki, na które musisz być mentalnie wypoczęty, czy być w odpowiednim nastroju. Zakładasz, słuchasz i wszystko przestaje mieć znaczenie. Głowa sama się kiwa, noga sama podryguje w rytm Twoich ulubionych kawałków, a usta same rozciągają się w szerokim uśmiechu. Nie odkryją one przed Tobą tysiąca nowych detali i nie dokonają wiwisekcji każdego utworu, ale nie będą też wymagać podłączenia pod źródło o potężnej mocy, ani dostarczenia materiału w jakości DSD, żeby pokazać, na co je stać. Na pewno nie są to słuchawki dla fanów ultra-analizy i studyjnego brzmienia, ale też z drugiej strony ZMF nigdy nie aspirowało do takiego brzmienia i chwała im za to. Dla detalicznych onanistów są inne pozycje na rynku. Dla ludzi, którzy po prostu chcą się dobrze bawić i mieć zawsze kupię radości – Bokeh.
  5. Vaiet

    iBasso DX260

    Sony robi też smartfony mimo, że ich udział w rynku to ile... 1%? xD Ten argument jest takim inwalidą, że nawet wózek elektryczny mu nie pomoże. Niestety, rynkiem rządzi marketing i zysk liczony na koniec każdego kwartału. Samsung kiedyś próbował wgryźć się w audio, ale wypadł z rynku i nie licząc jechania na logo AKG, wiele więcej wkładu weń nie ma poza urządzeniami stricte będącymi elementem całego ekosystemu. Apple podobnie. Także niestety, ale zostają 'niedoskonałe' produkty marek audio albo to, co oferuje mainstreamowy rynek konsumencki.
  6. Vaiet

    iBasso DX260

    Samsung ani żaden inny wielki koncern nie zrobi DAPa, bo im się to zwyczajnie nie opłaca.
  7. Vaiet

    iBasso DX260

    Chyba trochę zapominacie, że branża audio to nie branża telekomu. W audio nikt nie zamawia dziesiątek tysięcy układów z kilku(nasto)miesięcznym wyprzedzeniem. To nie są firmy generujące miliardowe obroty, które są w stanie pozwolić sobie na to, żeby na przykład zatrudnić setkę programistów do optymalizacji samego softu. To, że Samsung ma w samym dziale zajmującym się optymalizacją softu aparatów ponad 500 osób może ukazać skalę tego, bo podejrzewam, że iBasso może nawet nie mieć swojego speca, tylko podobnie jak większość marek audio, outsource'uje taką robotę. Niestety, takie życie. Podjerzewam, że jak parytet nabywczy firm audio dorówna temu, którym dysponuje większość marek producentów smartfonów i 90% populacji poza smartfonem będzie mieć też DAPa, to sytuacja na rynku zmieni się na lepsze. Do tego czasu opcja jest jedna - take it or leave it. Kupować nikt nie każe.
  8. Vaiet

    Fanklub AUNE

    Miałem przed świętami okazję spędzić półtora tygodnia z nowym S9c, więc czas najwyższy na trochę bardziej szczegółowe porównanie go z jego poprzednikiem, czyli Aune S6 Pro. Udało się wyszarpać demo na chwilkę, bo na AVS okazji do posłuchania nie było i przyznaję, że oczekiwania miałem i zostały w pełni spełnione Zmiany wizualne są niezwykle subtelne, bo form factor pozostał ten sam. Dla mnie to zaleta, bo wciąż uważam, że to idealne połączenie prostoty i elegancji, w najwyższej jakości wykonania. Z widocznych różnic to te oczywiste – czyli obecność gniazda 4,4mm, co uważam za ogromną zaletę, oraz mała diodka do komunikacji z pilotem. Ze zmian widocznych po uruchomieniu, to nowy wyświetlacz, który jest bardziej klarowny, ma większą jasność oraz lepszy kontrast, ale niestety gorsze kąty widzenia. To znaczy w S6 Pro niezależnie pod jakim kątem się patrzyło, wyświetlacz wyglądał tak samo. Tu niestety jest swego rodzaju “gamma shift” jak w monitorach z matrycą VA, gdzie ekran wydaje się “zamleczać” i jego klarowność niestety spada. Użytkowo również zaszło kilka zmian. Pokrętło głośności to nadal wzór do naśladowania pod kątem działania i precyzji. Dodano w końcu pilot i to nie byle jaki, bo rozbudowany nie tylko o funkcje głośności, ale również zmiany trybu wejścia i wejścia – osobnymi przyciskami! - jak również zmiany trybu USB (o czym dalej). Do tego S9c ma pełne wsparcie dla MQA oraz obsługuje bluetooth z kodekami LDAC i aptX HD. Implementacja tego pierwszego jest mistrzowska – w TIDALu żadnych trzasków, pauz, czy przycinek kiedy odpala się album w MQA. Po prostu startuje od strzała i próbkowanie od razu zmienia się na właściwe. Niestety zabrano jedną rzecz, z której w S6 Pro korzystam notorycznie, a mowa o trybie ‘Stand by’, czyli wyłączeniu urządzenia przez przytrzymanie wciśniętego pokrętła. Tu niestety włączanie i wyłącznie urządzenia jest możliwe tylko za pomocą przełącznika na tyle obudowy, co jest po prostu niewygodne, zwłaszcza kiedy ma się urządzenie ustawione w takim domowej roboty racku jak mój. Dźwiękowo to nie rewolucja, a ewolucja. Bałem się nieco tego, jak zabrzmią kości ES9068A, ale szybko okazało się, że moje obawy były całkowicie bezpodstawne, bo Aune zrobiło rewelacyjną robotę. Brzmienie S6 Pro dla niektórych mogło być dość nudne, głównie przez dość miękkie, uspokojone brzmienie. Tu zmiany są mocno na plus, choć całościowe brzmienie jest neutralne w sensie, że nie jest faworyzowana czy podbijana żadne ze składowych pasma, ale zacznę od dołu. Bas jest równy w całym zakresie, oddając świetnie charakter słuchawek, gdzie w porównaniu do niego S6 Pro lekko podbijał mid-bas. S9c prezentuje jednak brzmienie wyższej klasy, ponieważ tony niskie są zdecydowanie lepszej jakości, z dużo lepszą fakturą i zejściem, twardszym i bardziej skupionym uderzeniem. S6 Pro dawało poczucie nieco większej masy, ale pod kątem właśnie faktury i złożoności dołu nie ma do nowego modelu podejścia. Średnica w S9c jest zdecydowanie żywsza, niż u poprzednika. Jest tu więcej swobody i „emocji”, zwłaszcza w wokalach, które po prostu brzmią bardziej neutralnie i energicznie. Poprawiła się moim zdaniem dynamika i żywiołowość, ta zdolność do prezentowania emocji. Gitary mają w końcu ten „drive”, którego brakowało mi w S6 Pro, a który odnajdowałem na przykład w Bursonie C3X Performance. Wokale są ciut bliżej – zwłaszcza kobiece – ale nie są napastliwe ani oderwane od reszty średnicy. Tony wysokie to moim zdaniem największy brzmieniowy upgrade w stosunku do poprzednika. O ile S6 Pro miało trochę blasku w niższej części, ale wyżej była już dość gładka i spokojna, tak S9c zdecydowanie „odjeżdża” poprzednikowi. Jest dużo więcej blasku i klarowności, jest o wiele więcej swobody i powietrza. Wszystko to bez ostrości, bardzo naturalnie i dynamicznie. Byłem zachwycony klarownością i blaskiem brzmienia talerzy perskusyjnych, bo te w końcu miały odpowiednią prezencję. Duże zmiany zaszły też w kwestii samej prezentacji. O ile sama szerokość sceny jest tylko trochę większa w S9c (S6 Pro gra całkiem szeroko), tak głębokość sceny to ogromny upgrade. Nowy model dużo lepiej oddaje głębię sceny i operuje planami właśnie na głębię. Do tego jest dużo, dużo lepsza separacja źródeł pozornych, jest między nimi zdecydowanie więcej powietrza, dzięki czemu zdecydowanie zyskuje też pozycjonowanie. Sprawdziłem to nawet w sieciowych strzelankach i różnica była zauważalna od pierwszej strzelaniny. W kwestii mocy – nowy model po balansie ma nieco więcej mocy, ale po wyjściu 6,3mm gra już zauważalnie głośniej. Przykładowo ZMF Bokeh podłączone do S6Pro słuchane na głośności ~25/100, po podłączeniu do S9c osiągały podobną głośność już w okolicach 19-20/100 stopni skali głośności. Słowem podsumowania – Aune S9c to jest upgrade, który wart jest tych pieniędzy biorąc pod uwagę jakościowy skok brzmienia oraz wszystkie dodatkowe opcje i możliwości nowego modelu. Wszystko to, czego brakowało mi w S6 Pro jest właśnie w S9c zarówno pod kątem brzmieniowym jak i użytkowym. Do tego strojenie S9c robi z niego naprawdę fenomenalny, synergiczny sprzęt, który grał równie dobrze z ZMF Bokeh i Aune AR5000, co ze starymi Audio Technica ATH-ESW990H, czy dokami Fidue A91 Sirius.
  9. Vaiet

    iBasso DX260

    Na razie to przyszło więcej konkretnych info odnośnie DX260 Specka jest moim zdaniem naprawdę szałowa, ale najważniejsze i tak będzie jedno - jak to zagra? Jeżeli ja miałbym na coś narzekać, to tylko na to, że nie dali więcej RAMu, no ale przynajmniej jest porządny SoC, a nie jakieś rockchipowe padło. Enjoy!
  10. Tulejek jeszcze nie zmieniałem. Leci fabryka póki co, ale jak jeszcze pograją trochę, to zbadam temat.
  11. Myślałem, że w droższych to sprzęty za co najmniej tysiaka
  12. Sytuacja jaka jest każdy widzi. Shanling Sono i (kto kuźwa wymyślił tą nazwę?) Letshuoer DZ4. Na lepsze zdjęcia jeszcze będzie czas, póki co takie moje wrażenia pierwsze po przesłuchaniu każdej pary po kilkanaście godzin. Jestem pewien, że muszą jeszcze trochę pograć, żeby się w pełni wygrzać, ale myślę, że już coś mogę napisać. Pierwsze były Sono, z nimi spędziłem więcej czasu i one też są moimi ulubieńcami z tej dwójki. Diabelnie wygodne - idealny seal prosto z pudła na założonych fabrycznie tipsach. Innymi słowy siadły jak złoto. Dźwiękowo też, bo są dokładnie tym czego szukałem i czego chciałem - ciepłe, posłodzone, rozrywkowe, dość gładkie ale z przyzwoitymi technikaliami. To są naprawdę świetnie zestrojone, zbalansowane brzmieniowo doki, które w połączeniu z Fiio BTR7 grają po prostu wszystko. Nie męczą, nie drażnią, po prostu grają mi muzykę tak, że niezależnie od repertuaru, pory dnia i stopnia zmęczenia zawsze słucha mi się ich z przyjemnością. Gdybym miał coś w nich zmienić, to dodałbym ciut rozciągnięcia wysokich tonów, ale wiem, że to byłoby kosztem czegoś, więc wolę, żeby zostało jak jest. Mam jedynie nadzieję, że nie będą się rysować od patrzenia jak Moondrop KXXS Letshuoer DZ4 to też ciekawa sprawa, bo nie tego się spodziewałem po dokach za cztery stówki z wąsem, które pakują do środka 3 dynamiki i pasywny radiator. Na pewno nie spodziewałem się bardzo fajnego etui i jeszcze fajniejszego kabla w zestawie. Do tego kopułki są fenomenalnie wykonane i tak miłe w dotyku, że aż chce się... dotykać. Jedyny ból to firmowe przezroczyste tipsy, z którymi nie mogę się dogadać. W zasadzie sam komfort jest dość problematyczny, bo z jakiegoś powodu nie mogę idealnie złapać szczelności w prawym uchu nawet na Symbio W Peel, ale muszę jeszcze sprawdzić inne rozmiary i rodzaje tipsów, bo mam tego cały wór. Dźwiękowo jest zaskakująco dobrze. W sensie też są dość zbalansowane, ale jednak w nieco innym kierunku, niż Sono. Tu jest chudziej, ale nadal dość gładko i muzykalnie. Akcent jest na niższy bas, wokale są nieco bardziej z przodu, jest tu więcej powietrza i swobody, niż w Sono. Grają klarowniej, zdecydowanie przestrzenniej, a jednocześnie są całkiem koherentne i nie czuć żadnych dziwacznych dołków w paśmie przy przejściu między przetwornikami. Scena jest duża, napowietrzona, ale nie rozdmuchana zbytnio, więc słucha się tego przyjemnie. Jedyny "ból" to lekki brak wypełnienia w basie i niższej średnicy. Chciałoby się odrobinę więcej mięcha, tupnięcia, nawet kosztem tej przestrzenności i swobody grania. IMO obie pary są naprawdę spoko. U mnie póki co z uwagi na to, że nie gonię za high-endem i w tyłku mam jakieś dzikie, drogie konstrukcje, a główne kryterium wyboru słuchawek to sygnatura, a nie technikalia - to moim faworytem są póki co Sono. Chociaż jak bym mógł, to ten kabelek z DZ4 bym do nich zabrał
  13. Bump. Lekka obniżka + doszedł kabelek.
  14. Bry, Wyprzedaż, bo moja przygoda z audio w zasadzie dobiegła końca, czyli czas na finalne porządki. Zostały rodzynki, czyli: 1. Dunu Falcon C - cudowne doki, pełen komplet w stanie idealnym. - 350zł Zdjęcia dla zainteresowanych. Cena do bardzo, bardzo rozsądnej negocjacji. Należy doliczyć kilkanaście złociszy na wysyłkę. Pozdrawiam i zapraszam.
  15. Vaiet

    Muzyczne Zakupy

    Miałem się pochwalić już jakiś czas temu... ^^
  16. Vaiet

    Doki jak Hawki

    W sumie rzeczy, to któreś doki od JVC grają w ten sposób, ale modelu nie pamiętam. Na Dropie były dwa modele - jedne jaśniejsze, drugie właśnie basowe, gęste i ciepłe. Ceny też były jakieś ludzkie I jak napisał Palpatine, EE Phantom mogą być dobrym kierunkiem poszukiwań, ewentualnie Vantage. W przypadku tych drugich niestety konieczna jest natychmiastowa inwestycja w relatywnie sensowny kabel z dobrej jakościowo miedzi, bo fabryczny Ares II absolutnie zarzyna te słuchawki.
  17. Vaiet

    Doki jak Hawki

    A85 Virgo są tak daleko od Hołków, że ciężko tu szukać jakichkolwiek cech wspólnych Hołki są gęste, pełne, lekko ciemne. Przynajmniej takimi je zapamiętałem. Virgo z kolei mają chudą niższą średnicę i bardzo mocno wypchnięte, choć gładkie wokale. Bas z mocniej zaznaczonym sub-basem ale raczej mizernym i wątłym mid-basem. I gładka, ale mocno napowietrzona, świetnie rozciągnięta góra. Hołki grają intymnie, bardzo fajną głębią, a Virgo szeroko ale bardziej płasko. Podobieństw między tymi dwoma niewiele, a jak dla mnie to prawie wcale. Generalnie chciałbym pomóc, ale do głowy nic mi teraz nie przychodzi :<
  18. Bump. Nowa, lepsza cena na Burka.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności