wyjdzie na to zem dinozaur:)
zaczelo sie toto do Beatlesow, potem juz roznie: od King Crimson,poprzez Queen, Tangerine Dream/Schulze, Led Zeppelin, Genesis (ten stary, z P.Gabrielem, choc Phillem jako solista najbardziej lubie jego pierwsze 2 plyty: sztuczka z Ogonkiem i Wietrznie i wichrowo:), Byl (i nadal jest) czas Pink Floyd, kapele spod znaku 4AD (a zwlaszcza Dead Can Dance), poprzez Fields of the Nephilim i Sisters of Mercy, Vanngelisa, Jare, odkrylem moj ukochany Camel, rownoczesnie Kitaro, Aragon, Pendragon, caly czas towarzyszyl mi BLUES.
Pamietam czasy nadawania mono:) potem przyszly wieczory plytowe (kto pamieta?) z zapartym tchem nagrywane na poczciwe szpulowce, pamietam pierwsza audycje polskiego radia z uzyciem CD (Wojciech Mann nacisna przycisk Play - to byl Brian Ferry.
bez muzyki zyc nie moge. moj 16 letni syn tez rozpoczyna przygode z muzyka choc diametralnie rozna od mojej.
mysle ze muzyki sluchal bede do smierci (albo co nie daj Bog - gluchoty).